Niesamowita pogoń Ślęzy zakończona arcyważnym zwycięstwem

Koszykarki Ślęzy Wrocław pokazały swój charakter, odrabiając 16 punktów straty i pokonując Polski Cukier AZS UMCS Lublin 77:70. Wrocławianki zapewniły sobie tym zwycięstwem miejsce w czołowej czwórce Orlen Basket Ligi Kobiet po sezonie zasadniczym.

Spotkanie rozpoczęło się od wymiany ciosów pomiędzy Kylee Shook i Martyną Pyką – obie zawodniczki trafiły po dwie trójki. Ponadto reprezentantka Polski była faulowana przy swojej drugiej próbie i wykorzystując rzut osobisty dała Ślęzie prowadzenie 7:6. Szybko jednak inicjatywę przejęły lublinianki zdobywając dziewięć punktów bez odpowiedzi rywalek. Duży udział w tym miała Shook, która bez najmniejszych problemów znajdowała sobie pozycje do czystych rzutów i bardzo szybko uzbierała 10 oczek. Wrocławianki starały się utrzymywać w grze, zdobywając pięć punktów z rzędu. Akcję 2+1 przeprowadziła Schaquilla Nunn, a następnie Natalia Kurach dobiła niecelny rzut Digny Strautmane. Pomimo tego to przyjezdne wciąż nadawały ton wydarzeniom na parkiecie. Bria Goss do akcji 2+1 dołożyła punkty spod kosza, z kolei z półdystansu nie pomyliła się Elin Gustavsson i lublinianki prowadziły już 22:14. Taka różnica punktowa utrzymała się do końca pierwszej części meczu – oba zespoły w pierwszych 10 minutach dodały do swojego dorobku jeszcze po siedem punktów.

Drugą odsłonę otworzyła Strautmane celną trójką, ale w odpowiedzi po raz kolejny Bria Goss poradziła sobie z kontaktem przeciwniczki, dopisując sobie kolejną akcję 2+1. Po trójce Shook mistrzynie Polski prowadziły już 35:24 i sytuacja zaczęła się wymykać spod kontroli żółto-czerwonych. Lublinianki grały konsekwentnie, szukając sobie przestrzeni do rzutów zespołową i dynamiczną grą. Przynosiło to wymierne efekty, bo co chwilę podopieczne Krzysztofa Szewczyka albo trafiały z gry, albo były faulowane przy rzutach. W drugiej kwarcie prym wiodła Goss, która miała doskonale ustawiony celownik i bez większego trudu zdobywała kolejne punkty. Ślęza próbowała dotrzymywać kroku, ale prowadzenie rywalek systematycznie rosło po kolejnych udanych akcjach zespołowych. Po stracie Natalii Kurach w kontrze dwa oczka zdobyła Elin Gustavsson i AZS UMCS objął prowadzenie 50:34. Wrocławianki potrzebowały impulsu przed zejściem do szatni i ten impuls sobie wypracowały. Najpierw z dystansu przymierzyła Strautmane, a w kolejnej akcji z półdystansu nie pomyliła się Angel Baker. Dzięki temu, pomimo punktów szwedzkiej środkowej drużyny z Lublina na zakończenie pierwszej połowy Ślęza wciąż była w grze.

Możemy tylko gdybać, jakie słowa padły w szatni koszykarek 1KS-u w przerwie spotkania, ale cokolwiek przekazał swoim zawodniczkom trener Arkadiusz Rusin podziałało. Co prawda lublinianki szybko zdobyły sześć punktów za sprawą Shook i Dominiki Fiszer, ale tym razem to Ślęza miała przewagę. Dwukrotnie w swoim stylu trafiła Baker, z kolei po bardzo złej pierwszej połowie przebudziła się trójką Alexa Held. Najważniejsze było jednak zaangażowanie w obronie – wrocławianki kompletnie odmieniły swoją energię w defensywie, wykonując tytaniczną pracę przy każdej akcji rywalek. I gdy Shook znowu zdobyła dwa punkty na 60:48 dla AZS-u UMCS-u, gospodynie powiedziały dość. Od tego momentu zaczęła się nieprawdopodobna seria Ślęzy, którą zaczęła dwoma celnymi osobistymi Martyna Pyka. Minutę później dwa razy z rzędu pod koszem najlepsza okazała się Schaquilla Nunn, a w kolejnym posiadaniu Alexa Held nie przejęła się kontaktem ze strony Brii Goss, podrywając wrocławską publiczność akcją 2+1. Wrocławianki schodziły na przerwę między kwartami przegrywając tylko trzema oczkami, ale w żadnym wypadku nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa.

Decydującą część tego starcia rozpoczęła Nunn dobijając swój własny niecelny rzut. Ślęza wreszcie postawiła na swoim na niespełna 7 minut przed końcem meczu, gdy Angel Baker pomimo faulu Aleksandry Kuczyńskiej zdobyła dwa oczka i dodała jeszcze jedno, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 62:60. Po chwili Held trafiła dwa osobiste, to samo kilkadziesiąt sekund później zrobiła Nunn – 66:60 Ślęza. Gdy amerykańska rzucająca 1KS-u przymierzyła za trzy, KGHM Ślęza Arena eksplodowała z radości, ale szybko o tym, że mecz jeszcze się nie skończył przypomniała Goss, zdobywając pięć punktów z rzędu.

Trener Arkadiusz Rusin musiał poprosić o czas i przypomnieć swoim koszykarkom, o co toczy się gra. Emocje jednak trwały w najlepsze, bo Held trafiła tylko jeden z dwóch osobistych, a Goss przymierzyła dwukrotnie i obie drużyny znów dzieliły tylko trzy oczka. Wtedy jednak Held trafiła za trzy na 73:67 i Ślęzie nic już nie mogło odebrać zwycięstwa. Żelazna konsekwencja w obronie pozwoliła wrocławiankom dotrwać do końca pomimo ciągłych ataków lublinianek. Jednak mistrzynie Polski nie miały ani sił ani pomysłu na forsowanie defensywy gospodyń oraz regularne zatrzymywanie swoich przeciwniczek po drugiej stronie parkietu.

Ślęza odrobiła 16 punktów straty, co jest drugim największym powrotem w historii klubu po powrocie do Orlen Basket Ligi Kobiet. Elektryczna atmosfera w KGHM Ślęza Arenie poniosła żółto-czerwone do arcyważnej wygranej – wrocławianki zapewniły sobie czwarte miejsce po sezonie zasadniczym. Ale to jeszcze nie koniec drogi w tej fazie rozgrywek. Do zakończenia pierwszego etapu pozostały dwa mecze, w Warszawie z Polonią oraz w Gorzowie z PSI Eneą. Jeśli zespół prowadzony przez Arkadiusza Rusina wygra oba te starcia, zajmie 3. miejsce po 22. kolejkach rozgrywek. Jak koszykarki ze stolicy Dolnego Śląska udowodniły sobie w sobotni wieczór – dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe.

Ślęza Wrocław – Polski Cukier AZS UMCS Lublin 77:70 (21:29, 18:23, 18:8, 20:10).
Ślęza: Held 19, Nunn 18, Pyka 15, Baker 12, Strautmane 9, Kurach 4, Mielnicka 0. Wińkowska, Skowron, Furman DNP.
Polski Cukier AZS UMCS: Goss 20, Shook 19, Gustavsson 11, Zięmborska 10, Fiszer 4, Jeziorna 3, Burton 2, Adamczuk 0, Kuczyńska 0. Nassisi, Goszczyńska DNP.

Mecz wielkiej wagi – Ślęza podejmie AZS UMCS Lublin

W sobotę 17 lutego o godzinie 18:00 w KGHM Ślęza Arenie koszykarki Ślęzy Wrocław podejmą Polski Cukier AZS UMCS Lublin. Spotkanie to ma ogromne znaczenie dla układu tabeli po sezonie zasadniczym, co zapowiada wielkie emocje.

Po wygranej nad MB Zagłębiem Sosnowiec koszykarki Ślęzy umocniły się na 4. miejscu w tabeli, korzystając przy tym z przegranej sobotnich rywalek z PSI Eneą AJP Gorzów Wielkopolski. Na trzy mecze przed końcem pierwszego etapu rozgrywek Ślęza ma dwa mecze przewagi nad AZS-em UMCS-em, zatem triumf w sobotę przesądziłby o przewadze 1KS-u nad lubliniankami po sezonie zasadniczym. Ponadto wciąż możliwy jest jeszcze rozwój wydarzeń, w którym wrocławianki finiszują na trzecim miejscu w tabeli – do tego oczywiście również niezbędna jest wygrana w najbliższym meczu. O to naturalnie nie będzie łatwo, bo choć lubelski AZS musiałby wygrać wszystkie trzy mecze, żeby przegonić Ślęzę, to także i ten wariant nie jest wykluczony, co potęguje motywację podopiecznych Krzysztofa Szewczyka.

Zespół z Lublina opiera swoją moc na strefie podkoszowej, gdzie prym wiodą Elin Gustavsson oraz Kylee Shook. Obie legitymują się bardzo podobnymi średnimi – Szwedka 15.1 punktu, 7.8 zbiórki, Amerykanka zaś 14.1 punktu i 6 zbiórki. Różni się jednak sposób zdobywania punktów – Gustavsson woli atakować pomalowane i tam szukać swoich okazji na punkty, z kolei Shook preferuje grę na dystansie, trafiając 1.5 trójki na mecz. Dzięki temu dobrze się uzupełniają i obrona 1KS-u będzie musiała ciężko pracować żeby poradzić sobie z tym duetem.

Zagraniczny kwartet uzupełniają zawodniczki obwodowe z USA, Bria Goss i Veronica Burton. Przy zdrowych podkoszowych Goss to pierwsza zawodniczka wchodząca z ławki, ale i tak spędza na parkiecie blisko 28 minut, zdobywając 13.5 punktu, do których dokłada 3.6 zbiórki oraz 2.5 asysty. Burton to wszechstronna rozgrywająca, potrafiąca odcisnąć swoje piętno na meczu na wiele różnych sposobów. Dysponuje doskonałym przeglądem pola, potrafi także bez problemów znaleźć drogę pod kosz i często rywalki muszą się uciekać do faulów, żeby zatrzymać ataki 23-letniej amerykanki w strefę podkoszową. W polskiej rotacji główne role odgrywają Aleksandra Zięmborska, specjalistka od trudnych rzutów i agresywnej gry oraz Dominika Fiszer, doskonale znana kibicom wrocławskiej Ślęzy. Była rozgrywająca 1KS-u w swoim stylu najpierw szuka okazji do podania, a dopiero potem myśli o swoich szansach na punkty, o czym najlepiej świadczy fakt że rozdaje więcej asyst na mecz (6.2) niż zdobywa punktów (5.6). Potrafi jednak bez problemów zrobić jedno i drugie, o czym najlepiej przekonała się Ślęza w grudniowym starciu obu drużyn. Wówczas Fiszer zagrała całe 40 minut i poprowadziła AZS UMCS do wygranej 73:61 kończąc mecz z 15 punktami, 8 zbiórkami i 6 asystami.

Lublinianki będą oczywiście chciały wygrać we Wrocławiu, ale w najgorszym wypadku nie dopuścić do porażki większej niż 12 oczek. Jest bowiem prawdopodobne, że na koniec sezonu zasadniczego Ślęza i AZS będą miały ten sam bilans spotkań, a wtedy o końcowym rozstawieniu zadecydują mecze bezpośrednie. To tylko dodaje pikanterii sobotniemu starciu. Ze skali wyzwania, z jakim przyjdzie się zmierzyć żółto-czerwonym w sobotni wieczór w KGHM Ślęza Arenie zdają sobie sprawę zarówno zawodniczki, jak i sztab szkoleniowy 1KS-u.

– To będzie bardzo trudne spotkanie, ale też wiemy, co towarzyszy temu spotkaniu. Wygrana gwarantuje nam 4. miejsce i nic się już złego nie powinno wydarzyć. To jednak nie będzie łatwe do zrobienia – uczula trener Arkadiusz Rusin.

– Jest to bardzo niewygodny, kompletny wręcz zespół. Myślę, że przed nami bardzo ciężkie starcie, ale zrobimy wszystko, żeby przygotować się do tego spotkania jak najlepiej i walczyć w każdym posiadaniu – podkreśla z kolei kapitan Ślęzy Martyna Pyka.

– Lublin ma bardzo mocne zawodniczki na każdej pozycji. Będzie to ciężki mecz dla nas, ale postawimy twarde warunki. Gramy u nas, mamy przewagę hali i wierzymy, że kibice licznie nas wesprą, niosąc nas do kolejnego zwycięstwa – mówi Natalia Kurach.

Starcie 20. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet zapowiada się niezwykle emocjonująco. Temperatura tej konfrontacji powinna być wysoka od pierwszych do ostatnich minut, co właściwie gwarantuje niesamowite widowisko i bardzo ciekawe spotkanie. Po przegranym meczu w Lublinie koszykarki Ślęzy były gotowe wyjść na parkiet od razu, żeby zrewanżować się za bardzo słaby występ z mistrzyniami Polski. Ta motywacja tkwi w nich do dziś, a chęć wyrównania rachunków jest bardzo duża. Czy to jednak wystarczy do pokonania podrażnionych mistrzyń Polski? Faworytem tego spotkania wydają się być lublinianki, które z pewnością od samego początku wyjdą na parkiet z typową dla zespołów Krzysztofa Szewczyka determinacją i agresją w obronie. Każda z zawodniczek Ślęzy będzie musiała dać z siebie wszystko, ale dla takich meczów jak ten gra się w koszykówkę. Jedno jest pewne – w KGHM Ślęza Arenie będzie się działo.

Mecz Ślęza Wrocław – Polski Cukier AZS UMCS Lublin rozpocznie się w sobotę, 17 lutego o godzinie 18:00. Bilety w cenie 30 i 15 złotych można kupować online na platformie sleza.abilet.pl bądź stacjonarnie w kasie hali na godzinę przed rozpoczęciem spotkania. Do dyspozycji kibiców będą parkingi przy hali oraz Centrum Piłkarskim Ślęza Wrocław – Kłokoczyce. Transmisję z meczu przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.

Ślęza pokonuje Zagłębie i jest bliżej czwórki

Koszykarki Ślęzy Wrocław pokonały MB Zagłębie Sosnowiec 74:60 w meczu 19. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet i są coraz bliżej zakończenia sezonu zasadniczego w czołowej czwórce.

Pierwsze punkty zdobyła drużyna gości, ale błyskawicznie w odpowiedzi siedem oczek rzuciły koszykarki Ślęzy i wyszły na prowadzenie. W początkowym etapie meczu zespół z Sosnowca dotrzymywał kroku gospodyniom, odpowiadając na każdą skuteczną akcję wrocławianek. Trzypunktowe rzuty Batabe Zempare oraz Aleksandry Wojtali przybliżały MB Zagłębie do remisu, lecz dopiero za sprawą rzutów osobistych amerykańskiej skrzydłowej na tablicy wyników było 15:15. W zespole Ślęzy absolutnie nie do zatrzymania w pierwszej kwarcie była Martyna Pyka, która co chwilę powiększała swój dorobek punktowy. Ostatecznie za sprawą trójki na 22 sekundy przed końcem jej licznik zatrzymał się na 13 oczkach.

Po wznowieniu gry inicjatywę wciąż miały wrocławianki, które szybko zabrały się za powiększanie prowadzenia. Na skuteczne wejście pod kosz Angel Baker odpowiedziała Zempare, ale gdy z półdystansu trafiła Pyka, za trzy przymierzyła Aleksandra Mielnicka, trener Jordi Aragones musiał poprosić o czas. Poprawy w grze jego podopiecznych nie było, co wykorzystały koszykarki Ślęzy, a konkretnie Mielnicka, która ponownie trafiła za trzy na 32:20 dla gospodyń. Dopiero w tym momencie coś drgnęło w zespole Zagłębia, który odrobił część strat. Żółto-czerwone jednak szybko zatrzymały zryw swoich rywalek i bez większych problemów dokończyły pierwszą połowę spotkania na dziewięciopunktowym prowadzeniu.

Na początku drugiej części meczu znów brylowała Pyka, zdobywając cztery z pierwszych sześciu punktów Ślęzy. Dwa oczka dołożyła Alexa Held, która przed przerwą zdobyła tylko cztery punkty, a serię 7:0 zwieńczyła Angel Baker celnym rzutem osobistym. Wrocławianki wyszły na prowadzenie 47:31 i wydawało się, że przełamały opór rywalek, przejmując pełną kontrolę nad spotkaniem. Zamiast tego sosnowiczanki odpowiedziały swoimi siedmioma oczkami, ale w dwóch kolejnych akcjach dwukrotnie za trzy trafiła Held i znowu o czas musiał prosić trener Aragones. Tym razem przyniósł on pożądany efekt i jeszcze jedną serię punktową 7:0.

Efekt? Time-out dla trenera Arkadiusza Rusina, po którym za trzy trafiła Digna Strautmane, kolejną trójkę powinna też dołożyć Pyka, lecz sędziowie dopatrzyli się faulu ofensywnego Natalii Kurach. Po 10 minutach jazdy na koszykarskim rollercoasterze Ślęza nieznacznie powiększyła swoje prowadzenie, ale w żadnym wypadku zwycięstwo wrocławianek nie było pewne.

Zwłaszcza, że w pierwszych momentach czwartej kwarty ofensywa Ślęzy się zatrzymała. Na szczęście dla gospodyń punktów nie potrafiły zdobyć także rywalki – stać je było wyłącznie na dwa oczka Jessici January z linii rzutów osobistych. Przełamanie 1KS-u nastąpiło za sprawą Held, która dodała jeden punkt do swojego dorobku. Na ten rzut odpowiedziała Quinn Urbaniak-Dornstauder, trafiając za dwa. Środkowa MB Zagłębia nie pomyliła się także z dystansu w odpowiedzi na trzypunktowe trafienie Mielnickiej. Na pięć minut przed końcem meczu żółto-czerwone wreszcie postawiły kropkę nad i. Najpierw zza łuku przymierzyła Held, a w kolejnej akcji pod kosz przebiła się Angel Baker. To dało wrocławiankom prowadzenie 67:54, które przed końcem meczu udało się powiększyć o jeszcze jedno oczko.

Zwycięstwo Ślęzy od połowy drugiej kwarty nie było przesadnie zagrożone. Zawodniczki 1KS-u mogą mieć jedynie pretensje do samych siebie za to, że nie przesądziły losów tej rywalizacji nieco wcześniej niż w jej końcowych fragmentach. Ostatecznie nie miało to jednak większego znaczenia, bo Zagłębiu brakowało kilku udanych akcji z rzędu, żeby wrócić do meczu. Zrywy przyjednych skutecznie przerywały gospodynie – podopieczne Arkadiusza Rusina trafiały ważne rzuty wtedy, kiedy tego potrzebowały.

Wygrana nad MB Zagłębiem w połączeniu z przegraną Polskiego Cukru AZS-u UMCS-u Lublin z PSI Eneą Gorzów przybliżyła Ślęzę do zajęcia miejsca w czołowej czwórce Orlen Basket Ligi Kobiet po sezonie zasadniczym. Dzięki zwycięstwu VBW Arki nad KGHM BC Polkowice wrocławianki pozostają także w walce o 3. pozycję po 22 kolejkach. Żółto-czerwone muszą „tylko” wygrać wszystkie trzy mecze do końca sezonu przy dwóch porażkach drużyny z Gorzowa. Zadanie trudne, ale mimo wszystko nie niemożliwe. Kolejny krok w kierunku ugruntowania swojej pozycji w TOP 4 zespół z Wrocławia może postawić już w sobotę. Tego dnia o godzinie 18:00 w KGHM Ślęza Arenie dojdzie do starcia Ślęzy z mistrzyniami Polski z Lublina. Stawka tego meczu jest ogromna.

Ślęza Wrocław – MB Zagłębie Sosnowiec 74:60 (22:18, 18:13, 18:16, 16:13).
Ślęza: Pyka 19, Held 19, Mielnicka 10, Baker 9, Kurach 8, Nunn 6 (14 zb), Strautmane 3, Stefańczyk 0. Mońko, Wińkowska, Furman, Skowron DNP.
MB Zagłębie: Zempare 15, Q. Urbaniak-Dornstauder 15, January 12, Wnorowska 6, Wojtala 5, Wadoux 5, Marciniak 2, Jarząb 0. Czyżewska, Z. Urbaniak-Dornstauder, Ryng DNP.

Zaczynamy grę o „czwórkę” – Ślęza podejmie Zagłębie

W środę, 14 lutego o godzinie 18:00 koszykarki Ślęzy Wrocław podejmą przed własną publicznością MB Zagłębie Sosnowiec. Spotkanie to rozpoczyna serię czterech arcyważnych starć, które wrocławianki rozegrają na przestrzeni najbliższych 9 dni. 

Ślęza wciąż walczy o miejsce w czołowej czwórce i przewagę własnego parkietu przynajmniej w pierwszej rundzie skondensowanych play-offów Orlen Basket Ligi Kobiet. Miejsca na potknięcia praktycznie nie ma, bo tuż za plecami wrocławianek znajdują się drużyny z Lublina i Sosnowca właśnie. Wrocławianki są w najlepszej sytuacji, mając jedno zwycięstwo więcej od obu zespołów, a ponadto dwie porażki mniej od sosnowiczanek, którym do końca pierwszej fazy rozgrywek zostały już tylko trzy mecze. Z drugiej strony przy korzystnym układzie spotkań wciąż teoretycznie możliwe jest zajęcie przez żółto-czerwone trzeciego miejsca po sezonie zasadniczym. Wymagałoby to jednak perfekcyjnej formy 1KS-u i bardzo mało prawdopodobnego rozwoju wydarzeń, stąd też znacznie lepiej jest się skupić na rywalizacji o TOP 4. Tu wszystko jest w rękach podopiecznych Arkadiusza Rusina, które pierwszy krok do czołowej czwórki muszą postawić już w środowy wieczór.

Naprzeciwko wrocławianek stanie MB Zagłębie Sosnowiec, które po kryzysie formy na przestrzeni grudnia i stycznia wraca do dobrej dyspozycji. Podopieczne Jordiego Aragonesa w ostatnim czasie pokonały PSI Eneę Gorzów Wielkopolski 80:73 i dwukrotnie toczyły zacięte boje z Polskim Cukrem AZS-em UMCS-em Lublin – raz w lidze, raz w Suzuki Pucharze Polski. Ostatecznie dwukrotnie triumfowały lublinianki, dla których zwłaszcza ligowe starcie było istotne, bowiem zagwarantowało im przewagę bezpośrednich spotkań i w przypadku równego bilansu na koniec sezonu zasadniczego to właśnie podopieczne Krzysztofa Szewczyka zajmą wyższe miejsce od MB Zagłębia. Dlatego też tak ważne dla sosnowiczanek są trzy nadchodzące spotkania – ze Ślęzą, KGHM BC Polkowice i Basketem 25 Bydgoszcz. Jeśli koszykarki z Sosnowca chcą wyprzedzić AZS, muszą mieć o jedną wygraną więcej na koniec pierwszej fazy rozgrywek.

Nieznacznym faworytem środowej konfrontacji wydaje się być zespół z Wrocławia, za którym przemawiają dwa aspekty. Pierwszy to przewaga własnego parkietu, drugi to historia starć pomiędzy obiema drużynami. Ślęza nie przegrała z MB Zagłębiem od stycznia 2021 roku, wygrywając pięć kolejnych spotkań w lidze. Zwłaszcza to ostatnie, rozegrane 2 grudnia 2023 roku w Sosnowcu było pokazem siły żółto-czerwonych. Wrocławianki obnażyły wówczas wszystkie braki Zagłębia, również te kondycyjne i zepsuły debiut Jessici January, wygrywając wówczas aż 91:59. Była to ogromna niespodzianka i w żadnym wypadku nie można spodziewać się tak jednostronnego spotkania w sobotni wieczór w KGHM Ślęza Arenie.

Po powrocie do zdrowia Jessica January, tak jak i cały zespół, zagrała kiepsko przeciwko Ślęzie (9 punktów, 4 zbiórki, 3 asysty), ale w następnych spotkaniach prezentowała już poziom, do którego przyzwyczaiła kibiców koszykówki przez niemalże cztery lata. Obecnie 29-letnia rozgrywająca notuje 15.7 punktu, 6.8 zbiórki i 5.9 asysty. To średnie gorsze niż w zeszłym sezonie, kiedy to była blisko niesamowitego osiągnięcia jakim jest średnie triple-double na przestrzeni sezonu, ale można to zrzucić na karb mniejszej liczby minut na mecz – 28 teraz w porównaniu do 37 w poprzednim sezonie. Co ciekawe, z January na parkiecie Zagłębie jest gorsze od swoich rywalek o 1.7 punktu. Drugą zawodniczką z USA w składzie sosnowiczanek jest Batabe Zempare, która zdobywa średnio 14.7 punktu, do czego dokłada co spotkanie około 7 zbiórek. Bardzo podobnie wyglądają statystyki Quinn Urbaniak-Dornstauder – 12.9 oczka, 7.5 zbiórki. Ten duet podkoszowych wielokrotnie pokazywał swoją moc i z pewnością będzie chciał to zrobić jeszcze raz w środowy wieczór. Z kolei oprócz January uwagę obwodowych zawodniczek Ślęzy będzie przyciągać Zoe Wadoux, francuska snajperka wyborowa. 23-letnia rzucająca ma na koncie sześć meczów z co najmniej trzema trafionymi trójkami i można zakładać, że za cel na środę postawi sobie dodanie kolejnego takiego meczu oraz zrehabilitowanie się za zaledwie pięć oczek zdobytych w grudniu.

Podstawową młodzieżową koszykarką MB Zagłębia jest Klaudia Wnorowska, spędzająca na parkiecie blisko 28 minut. Przekłada się to na 8.8 punktu, 3 zbiórki oraz 2.2 asysty na mecz – wynik zdecydowanie najlepsze w karierze. Jej EVAL w wysokości 7.8 to trzeci najwyższy wskaźnik wśród zawodniczek U-23, Wnorowska przegrywa jedynie z Natalią Kurach ze Ślęzy i Kamilą Borkowską z VBW Arki. Trzon polskiej rotacji stanowią Marzena Marciniak i Aleksandra Wojtala, co mecz delegowane do gry na kilkanaście minut. Marciniak doskonale zaprezentowała się w wygranym meczu z PSI Eneą Gorzów, zdobywając aż 15 punktów. Z kolei Wojtala swój najlepszy mecz zagrała w przegranym 87:88 meczu z Eneą AZS-em Politechniką Poznań, kiedy to miała 10 punktów, 4 zbiórki i 4 asysty. Jednak w uśrednionym spojrzeniu obie Polki zdobywają mniej niż 5 oczek na mecz.

W statystycznym ujęciu obie drużyny nie różnią się znacząco, jedynie w aspekcie wymuszanych fauli Zagłębie ma sporą przewagę nad Ślęzą i na to z pewnością wrocławianki muszą zwrócić uwagę. Starcia 1KS-u z sosnowiczankami zazwyczaj gwarantują spore emocje, a także wiążą się z wysokim poziomem sportowym. Kibice, którzy zajmą miejsca na trybunach KGHM Ślęza Areny powinni obejrzeć bardzo dobre widowisko, zwłaszcza, że jego stawka jest bardzo wysoka.

Mecz Ślęza Wrocław – MB Zagłębie Sosnowiec rozpocznie się w środę, 14 lutego o godzinie 18:00. Odbędzie się on w KGHM Ślęza Arenie przy ul. Kłokoczyckiej 1. Ze względu na trwający protest rolników klub zachęca kibiców do wcześniejszego wyjazdu z domów, żeby nie ominąć żadnej akcji spotkania. Bilety w cenie 30 i 15 złotych można kupować online na platformie sleza.abilet.pl bądź stacjonarnie w kasie hali na godzinę przed rozpoczęciem spotkania. Do dyspozycji kibiców będą parkingi przy hali oraz Centrum Piłkarskim Ślęza Wrocław – Kłokoczyce. Transmisję z meczu przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.

Arka dała Ślęzie bolesną lekcję koszykówki

Koszykarki Ślęzy Wrocław dostały zimny prysznic, przegrywając z VBW Arką Gdynia aż 42:83 w meczu 18. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet.

Wrocławianki dobrze zaczęły to spotkanie, pierwsze pięć punktów zdobyła Alexa Held. Na akcje Kamili Borkowskiej oraz Rennii Davis odpowiedziały Natalia Kurach oraz Digna Strautmane, ale prowadzenie Ślęzy utrzymało się tylko kilka chwil. Dwa rzuty osobiste Marissy Kastanek oraz druga trójka Davis doprowadziły do remisu, zaś layup Barbory Wrzesiński dał gdyniankom prowadzenie. Na koniec pierwszej kwarty dwukrotnie łatwe punkty zdobyła Kamila Borkowska i zespół VBW Arki skończył tę część meczu z przewagą 16:12.

Ślęza nie miała odpowiedzi na akcje Arki prowadzące do rzutów trzypunktowych. Na początku drugiej odsłony zza łuku trafiły Kamila Podgórna oraz Mikayla Cowling i przyjezdne prowadziły już 22:14. Przy stanie 26:17 trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas, ale nie przyniósł on efektu – różnica punktowa rosła w bardzo szybkim tempie. Tylko w jednym momencie wrocławianki dotrzymały kroku rywalkom. Angel Baker trzykrotnie szybko przebiła się pod kosz, żeby utrzymać dystans do przeciwniczek. Reszta zespołu nie była w stanie pójść za tym dobrym fragmentem, a na domiar złego pierwszą połowę meczu zakończyła trójką Cowling.

Jeśli w przerwie koszykarki i kibice Ślęzy mieli nadzieję na odrobienie strat, to zespół gości szybko pozbawił wszystkich złudzeń. Na początku trzeciej kwarty Arka przeprowadziła serię 9:2, powiększając swoją przewagę do 20 oczek. Chwilę później gdynianki zdobyły 10 punktów bez odpowiedzi żółto-czerwonych i losy spotkania były definitywnie rozstrzygnięte. Jedyną kwestią do ustalenia w ostatnich 13 minutach pozostał końcowy wynik.

Arka po przygodach w dwóch ostatnich meczach nie zamierzała zwalniać tempa, czego najlepszym dowodem były dwie trójki Podgórnej na rozpoczęcie czwartej kwarty. Dwukrotnie w krótkim odstępie czasu z półdystansu trafiła Davis i było już 69:34 dla gdynianek. Zawodniczki Ślęzy były kompletnie zdemotywowane i pozbawione zarówno wiary, jak i pomysłu na sforsowanie świetnie funkcjonującej defensywy swoich rywalek. Te do samego końca grały agresywnie i skutecznie, co przełożyło się na efektowne, 41 punktowe zwycięstwo.

Ślęza została rozbita niemal tak, jak w pierwszym meczu sezonu. Gdynianki obnażyły wszystkie braki podopiecznych Arkadiusza Rusina po obu stronach parkietu. Ta bolesna lekcja koszykówki musi przełożyć się na zwiększoną motywację przed kluczową fazą sezonu. Prezentując taką dyspozycję nie można myśleć o czymś więcej niż pierwszej rundzie play-off. Wrocławianki rozjechały się na krótką przerwę, a już 14 lutego zagrają kolejny niezwykle ważny mecz. Tym razem do KGHM Ślęza Areny przyjedzie MB Zagłębie Sosnowiec, które będzie chciało zrewanżować się za dotkliwą porażkę z grudnia i pozostać w walce o czołową czwórkę OBLK.

Ślęza Wrocław – VBW Arka Gdynia 42:83 (12:16, 12:21, 10:22, 8:24).
Ślęza: Baker 14, Held 12, Nunn 7, Strautmane 5, Pyka 2, Kurach 2, Stefańczyk 0, Mielnicka 0. Mońko, Wińkowska, Skowron DNP.
VBW Arka: Davis 15, Podgórna 15, Borkowska 12, Cowling 11, Kastanek 10, Wrzesiński 8, Żytkowska 6, Miskiniene 3, Szymkiewicz 3, Puter 0, Bazan 0.