Ślęza o krok bliżej brązu

Ślęza Wrocław pokonała MB Zagłębie Sosnowiec w pierwszym meczu o brązowy medal Orlen Basket Ligi Kobiet. Żółto-czerwone już w otwierającej spotkanie kwarcie ustawiły sobie ten pojedynek.

Mecz zaczął się dość niemrawo, bo po dwóch minutach było tylko 4:0 dla Ślęzy, ale za to w kolejnych 120 sekundach wpadło już 10 oczek i gospodynie prowadziły 10:4. Sosnowiczanki tylko sporadycznie odpowiadały na poczynania ofensywne żółto-czerwonych, co pozwoliło podopiecznym Arkadiusza Rusina na budowanie przewagi. Jednak pomimo tego, że na tablicy wyników było 17:8, to szkoleniowiec 1KS-u pierwszy poprosił o czas po skutecznej akcji Klaudii Wnorowskiej. Rozmowa z zespołem pomogła, bo Ślęza błyskawicznie przeprowadziła serię 6:0, powiększając swoją przewagę do 15 oczek. Przyjezdne odpowiedziały pięcioma oczkami, ale ostatnie słowo tej kwarty należało do Digny Strautmane, która najpierw trafiła z półdystansu, a potem przebiła się pod kosz, ustalając wynik pierwszej kwarty na 27:13.

Drugą odsłonę rozpoczęła Aleksandra Mielnicka czterema oczkami, potem to samo zrobiła Weronika Gajda i prowadzenie Ślęzy urosło do 20 punktów. Ofensywa żółto-czerwonych zatrzymała się na dwie i pół minuty, w międzyczasie przyjezdne dołożyły do swojego dorobku pięć punktów, ale nie były w stanie zmniejszyć strat jeszcze bardziej.

W krótkim odstępie czasu skuteczne akcje przeprowadziły Robbi Ryan, Gajda i Mielnicka, ta ostatnia trafiła trójkę na 42:25. Sosnowiczanki odpowiedziały swoim zrywem, dwukrotnie punkty zapisała przy swoim nazwisku Wnorowska, z półdystansu z kolei trafiła Keondria Calloway. Mielnicka trafiła kolejną trójkę przerywając serię rywalek, ale Zagłębie po celnych osobistych Wnorowskiej i łatwej akcji Kamili Borkowskiej znów urwało cztery oczka z prowadzenia. Pierwszą połowę zakończyła Weronika Gajda rzutem z dystansu, przywracając Ślęzie czternastopunktowe prowadzenie.

Drużyna gości po przerwie chciała spróbować wrócić do rywalizacji, lecz wszystkie atuty pozostawały po stronie gospodyń. Sześć punktów w cztery minuty zdobyła Robbi Ryan, dwa oczka dołożyła Digna Strautmane, a po celnym osobistym Schaquilli Nunn było 58:41 dla Ślęzy. Ten fragment gry poskromił ambicje sosnowiczanek, które przez cztery minuty gry zdobyły tylko dwa punkty za sprawą Wnorowskiej. W tym samym czasie żółto-czerwone uzbierały aż 16 oczek, wymuszając cztery przechwyty z rzędu, które potem zamieniły na łatwe punkty. W efekcie gdy kapitan MB Zagłębia zamieniła oba rzuty osobiste na oczka, na tablicy wyników widniał rezultat 69:45 dla 1KS-u. Trener Jorge Aragones posłał do gry Ninę Micek oraz Marię Burligę, które pracowały obok Aleksandry Pszczolarskiej, Elin Gustavsson i Alicji Jarząb.

Borkowska i Wnorowska powróciły na rozpoczęcie czwartej kwarty, ale nie były w stanie odmienić losów spotkania. Ślęza miała wszystko pod kontrolą, a czas grał na korzyść wrocławianek. Zespół z Sosnowca próbował niwelować stratę, zdobywając siedem punktów z rzędu, lecz wrocławiankom wystarczyły sporadycznie zdobywane punkty, żeby utrzymywać bezpieczny dystans. Gdy na trzy minuty przed końcem meczu Martyna Pyka trafiła za trzy na 79:61, emocje definitywnie się zakończyły i kwestią do rozstrzygnięcia pozostał jedynie wynik końcowy. Ostatecznie wrocławianki zwyciężyły 83:64, choć gdyby była taka potrzeba, wygrałyby zapewne wyżej.

Żółto-czerwone dominowały pod koszem, zdobywając 48 oczek, miały też więcej punktów ze strat (29:14) i z szybkiego ataku (24:15). Wrocławianki wymusiły aż 27 strat, grając agresywnie od samego początku spotkania i skutecznie narzucając Zagłębiu swoje warunki gry. Zwycięstwo przybliża Ślęzę do brązowego medalu, ale nie można spodziewać się, że w środę w Arenie Sosnowiec MB Zagłębie zagra tak, jak w niedzielę w KGHM Ślęza Arenie. Przed koszykarkami ze stolicy Dolnego Śląska jeszcze sporo pracy, jeśli chcą aby brązowe krążki zawisnęły na ich szyjach. Drugi mecz pomiędzy Ślęzą i Zagłębiem 9 kwietnia o godzinie 18:00 w Sosnowcu.

Ślęza Wrocław – MB Zagłębie Sosnowiec 83:64 (27:13, 22:22, 22:11, 12:18).
Ślęza: Mielnicka 18, Ryan 17, Gajda 16, Strautmane 12, Pyka 11, Kurach 4, Nunn 3, Wińkowska 2, Kozik, Rakowska 0. Hjern DNP.
MB Zagłębie: Wnorowska 21, Pszczolarska 13, Gustavsson 8, Jarząb 6, Calloway 5, Borkowska 4, Burliga 3, Nikitinaite 2, Micek 2, Tyszczak 0.

Podrażniona Ślęza gotowa do walki o brąz

W niedzielę, 6 kwietnia o godzinie 16:00 koszykarki Ślęzy Wrocław rozegrają w KGHM Ślęza Arenie pierwszy mecz o brązowy medal Orlen Basket Ligi Kobiet. Przeciwnikiem żółto-czerwonych w rywalizacji do dwóch zwycięstw będzie MB Zagłębie Sosnowiec. 

Wrocławianki podejdą do walki o brąz po bolesnej półfinałowej porażce. W piątym meczu były bardzo blisko awansu do finału, lecz ostatecznie po dogrywce uległy PolskiejStrefieInwestycji Enei AJP Gorzów Wielkopolski. Teraz błyskawicznie muszą się pozbierać i ponownie stanąć do bitwy, a pojedynek z drużyną z Sosnowca absolutnie nie będzie należał do łatwych. W sezonie zasadniczym Ślęza wygrała u siebie 80:62, ale w Sosnowcu górą były koszykarki Zagłębia, pokonując 1KS 75:61, w pewnym momencie prowadząc aż 32 punktami. To najlepiej pokazuje klasę rywala, który stanie naprzeciwko żółto-czerwonych w niedzielne popołudnie.

Sosnowiczanki pokonały w ćwierćfinale Eneę AZS Politechnikę Poznań 3:1, a następnie uległy VBW Gdynia 0:3, przegrywając każde spotkanie średnio 16 punktami. W związku z tym podopieczne Jorge Aragonesa miały cały tydzień na odpoczynek i przygotowania do starcia o brąz, czego zdecydowanie nie może powiedzieć Ślęza. Wrocławianki dopiero w środę zakończyły zmagania półfinałowe, w każdej z pięciu bitw dając z siebie absolutnie wszystko. Teraz kluczem będzie nie tylko regeneracja fizyczna, ale i odpowiednie przygotowanie mentalne. Okolicznością łagodzącą problem zmęczenia jest fakt, że rywalizacja o brąz toczy się tylko do dwóch zwycięstw, nie zaś do trzech, jak w przypadku rozgrywki finałowej. Mecze o miejsce na najniższym stopniu ligowego podium oprócz niedzieli odbędą się także w środę, 9 kwietnia w Sosnowcu oraz, w przypadku remisu po dwóch grach, w piątek 11 kwietnia w KGHM Ślęza Arenie.

Sosnowiczanki awans do strefy medalowej okupiły problemami zdrowotnymi. W meczach pierwszej rundy play-off z kontuzjami parkiet opuściły Taylor Soule i Aleksandra Kuczyńska. Ta pierwsza, która w sezonie zasadniczym zdobywała średnio 16.2 punktu i 6.2 zbiórki doznała urazu ścięgna Achillesa, Kuczyńska zaś była bardzo ważną zmienniczką na obwodzie i jej wkładu w grę Zagłębia też będzie brakować. Pod nieobecność tego duetu jeszcze większa odpowiedzialność ciąży na Kamili Borkowskiej, Gabby Nikitinaite i Keondrii Calloway. Ta pierwsza co mecz gwarantuje double-double, jest też najlepiej blokującą ligi. Borkowska, która podpisała kontrakt na obóz treningowy w Connecticut Sun doskonale rozumie się na parkiecie z Nikitinaite, która bez patrzenia potrafi zagrać podkoszowej MB Zagłębia idealne podanie pod kosz. A oprócz tego 26-letnia rzucająca trafiła niemal 50 trójek w sezonie. Z kolei Calloway to niezwykle dynamiczna rozgrywająca, choć należy przyznać że obrona VBW Gdyni poradziła sobie z zatrzymaniem Amerykanki. Zawodniczka drużyny z Sosnowca w trzech półfinałowych starciach zanotowała średnio tylko 7 punktów na mecz.

Trener Aragones może jeszcze liczyć na Klaudię Wnorowską – kapitan sosnowiczanek rozgrywa bardzo dobry sezon i na pewno będzie ważną częścią swojej drużyny. Na przestrzeni całych rozgrywek notuje 12.1 oczka, trafia niemal 35 proc. rzutów za trzy i dodaje do tego blisko 5 zbiórek na mecz. Polską rotację zamykają Aleksandra Pszczolarska (8.6 punktu i 5.5 zbiórki) oraz Alicja Jarząb (4 punkty/mecz). Szkoleniowiec MB Zagłębia korzysta także z Elin Gustavsson, ale Szwedka w niczym nie przypomina zawodniczki, która doskonale radziła sobie w barwach AZS-u UMCS-u Lublin. 32-letnia podkoszowa ma niewiele ponad 3 punkty na mecz, tylko dwukrotnie od stycznia przekraczając barierę 10 oczek. Wciąż jest to jednak koszykarka, która spędza na parkiecie blisko 18 minut, a zatem nie można będzie jej całkowicie odpuścić w przygotowaniach do rywalizacji o brąz.

W zespole Ślęzy oczywiście panuje ogromne zmęczenie po rozegraniu pięciu meczów na przestrzeni tygodnia, ale widać także ogromne zaangażowanie i wolę walki. Drugi sezon z rzędu żółto-czerwone muszą zadowolić się walką o brąz i z pewnością będą chciały uniknąć goryczy porażki, którą czuły przed rokiem przegrywając z VBW Gdynią. Żółto-czerwone muszą do niedzieli poradzić sobie z porażką w półfinale i przekuć ją w sportową złość oraz determinację do bitwy o medal. Ten wciąż bez dwóch zdań pozostaje w ich zasięgu i choć trudno w tej serii wskazać faworyta, to równie trudno byłoby skreślić którąś z drużyn przed tym, jak piłka pójdzie w górę. A to oznacza ogromne emocje i walkę na całego, której pierwszy akt odbędzie się już w niedzielę. Być może będzie to ostatni domowy mecz koszykarek Ślęzy w sezonie 2024/2025, dlatego też zachęcają one do zajęcia miejsca na trybunach.

Początek meczu Ślęza Wrocław – MB Zagłębie Sosnowiec w niedzielę, 6 kwietnia o godzinie 16:00. Bilety w cenie 30 i 15 zł można kupić za pośrednictwem platform Empik Bilety oraz Going., a także w dniu meczu w kasie hali. Dzieci chodzące do szkoły podstawowej mogą zająć miejsce na trybunach za darmo, wystarczy pobrać bilet w kasie hali. Transmisję z meczu przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.

Półfinałowa porażka Ślęzy

Koszykarki Ślęzy Wrocław przegrały w piątym meczu półfinałów Orlen Basket Ligi Kobiet z PolskąStrefąInwestycji Eneą AJP Gorzów Wlkp. 75:78. Żółto-czerwone doprowadziły do dogrywki, gdzie triumfował zespół przyjezdnych.

Pierwsze minuty spotkania były najlepszym dowodem na to, jak wielkie nerwy towarzyszyły obu drużynom. Wynik otworzyła Elena Tsineke rzutem z półdystansu, ale gorzowianki na kolejne punkty z gry musiały czekać niemal siedem minut, gdy Klaudia Gertchen trafiła za trzy. Z kolei Ślęza zaczęła budować swój dorobek z linii rzutów wolnych po celnej próbie Natalii Kurach.

Ta sama zawodniczka przeprowadziła pierwszą udaną akcję 1KS-u, a zegar gry wskazywał wtedy 4:24. Dwa skuteczne rzuty z półdystansu Digny Strautmane sprawiły, że wynik wynosił 7:7. Przed zakończeniem pierwszej odsłony miała jeszcze miejsce wspomniana trójka Gertchen, a także kolejna próba Strautmane i jeden rzut osobisty Tsineke. Obie drużyny schodziły na krótką przerwę przy stanie 11:9 dla gorzowianek.

Po wznowieniu gry Kurach szybko doprowadziła do remisu, ale nadal zarówno Ślęza, jak i PSI Enea miały ogromne problemy ze zdobywaniem punktów. Po celnych osobistych podkoszowej 1KS-u na kolejne oczka trzeba było czekać ponad dwie minuty, kiedy to z półdystansu trafiła Schaquilla Nunn. W tym okresie gorzowianki pozostawały bez oczek – ich dorobek poprawiła dopiero Gabriela Lebiecka trafiając dwa rzuty wolne.

Przyjezdne na prowadzenie wyprowadziła Elena Tsineke, ale Ślęza szybko je odzyskała za sprawą Aleksandry Mielnickiej i Robbi Ryan. Po ich akcjach trener Dariusz Maciejewski poprosił o czas i od razu przyniósł on efekt w postaci trójki Klaudii Gertchen. Wrocławianki odpowiedziały swoim trafieniem zza łuku, za trzy na 20:18 trafiła Weronika Gajda. Jak się miało okazać, były to ostatnie punkty żółto-czerwonych w tej odsłonie meczu. To pozwoliło PSI Enei na przeprowadzenie serii punktowej 7:0 na zamknięcie pierwszej połowy i zejście do szatni z inicjatywą oraz pięciopunktowym zapasem.

Ślęza musiała odpowiedzieć od razu po powrocie na parkiet i to właśnie zrobiła. Impuls do ataku dała Aleksandra Mielnicka, jeden rzut osobisty trafiła Weronika Gajda, a po dwa oczka dołożyły Nunn i Ryan. Dzięki temu w niewiele ponad dwie minuty koszykarki 1KS-u nie tylko odrobiły całe straty, ale i wyszły na prowadzenie. Nie zdołały jednak pójść za ciosem, bo po time-oucie Shatori Walker przeprowadziła akcję 2+1. Punkty amerykańskiej rzucającej były tylko przerywnikiem w dobrym fragmencie gry Ślęzy.

Po trafieniu gorzowianki dwa osobiste na oczka zamieniła Mielnicka, z półdystansu trafiła Ryan, a serię 8:0 zakończyła Nunn czterema oczkami. Ślęza wyszła na prowadzenie 35:28 i w tym momencie komplet widzów w KGHM Ślęza Arenie miał co świętować. Wrocławianki utrzymywały tę przewagę przez kilka chwil, odpowiadając na skuteczne zagrania rywalek. Na półtorej minuty przed końcem trzeciej kwarty Gajda uruchomiła w kontrze Mielnicką, a ta nie pomyliła się z szybkiego ataku i trener Maciejewski musiał poprosić o czas przy stanie 44:37. Wskazówki szkoleniowca PSI Enei okazały się skuteczne, bo przyniosły gorzowiankom dwie trójki autorstwa Gertchen i Tsineke. Po tej drugiej przewaga Ślęzy stopniała do trzech oczek i to właśnie przy takiej różnicy oba zespoły rozpoczęły czwartą kwartę.

Tę doskonale rozpoczął zespół gości. Pięć punktów zdobyła Shatori Walker, drugie pięć dołożył duet Lebiecka-Tsineke i gorzowianki wyszły na prowadzenie 53:48. Oczywiście spotkało się to z reakcją trenera Arkadiusza Rusina, ale zanim jego zespół zareagował, stracił jeszcze cztery oczka. Przełamanie Ślęzie dała Mielnicka bardzo ważną trójką, po chwili dwa oczka dodała Nunn i wtedy to szkoleniowiec gości musiał wziąć czas. Mógł też liczyć na Walker, która ponownie przeprowadziła dwie udane akcje i wyprowadziła gorzowianki na prowadzenie 63:55.

Reakcja Ślęzy? Oczywiście time-out, po którym Robbi Ryan najpierw trafiła za trzy, potem z półdystansu, lecz w odpowiedzi trójkę rzuciła Elena Tsineke. Na tablicy wyników 66:60 dla gorzowianek na 2,5 minuty do końca. I przez niespełna 120 sekund wynik ani drgnął, aż w końcu zza łuku przymierzyła Aleksandra Mielnicka. Po drugiej stronie parkietu błąd kroków popełniła Gabriela Lebiecka. Trener Arkadiusz Rusin wziął czas, żeby rozrysować akcję na dogrywkę, ale zamiast przygotowanego setu, po pudle Robbi Ryan piłkę zebrała Weronika Gajda i dograła do Mielnickiej, a ta z zimną krwią trafiła na 66:66. Gorzowianki miały jeszcze dwie sekundy na zadanie decydującego ciosu, lecz trójka Klaudii Gertchen nie znalazła celu. Dogrywka.

W niej Ślęza objęła prowadzenie 71:68 po akcji 2+1 Schaquilli Nunn, ale punkty Tsineke i asysta Greczynki do Lebieckiej po złym podaniu Gajdy przywróciły inicjatywę przyjezdnym. Ryan przebiła się pod kosz, lecz po drugiej stronie parkietu faulowała Walker, która trafiła oba osobiste. W odpowiedzi Nunn dobiła niecelny rzut Kurach, a na te punkty odpowiedziała Gertchen. Ślęza miała akcję na 77:76, lecz Kurach nie zdecydowała się na rzut ze strefy podkoszowej, zamiast tego próbując dograć do Nunn. Piłka zamiast w rękach środkowej Ślęzy, znalazła się na aucie, a kropkę nad i w zwycięstwie gorzowianek postawiła Tsineke.

Ślęza po raz czwarty w ciągu siedmiu sezonów nie znalazła sposobu na drużynę z Gorzowa w fazie play-off i ponownie zagra o brązowy medal. Tym razem naprzeciwko wrocławianek stanie MB Zagłębie Sosnowiec. Pierwszy mecz już w niedzielę o 16:00 w KGHM Ślęza Arenie. Drugie spotkanie rozegrane zostanie w Sosnowcu o 18:00, zaś ewentualny trzeci mecz rywalizacji do dwóch zwycięstw będzie miał miejsce we Wrocławiu, w piątek 11 kwietnia o godzinie 18:00.

Ślęza Wrocław – PolskaStrefaInwestycji Enea AJP Gorzów Wlkp. 75:78 (9:11, 11:14, 26:18, 20:23, d. 9:12).
Ślęza: Nunn 21, Mielnicka 19, Ryan 15, Strautmane 6, Gajda 6, Kurach 5, Pyka 3, Hjern 0. Wińkowska, Kozik, Rakowska DNP.
PSI Enea AJP: Tsineke 24, Walker 21, Gertchen 16, Lebiecka 12, Śmiałek 5, Kobylińska 0, Kuczyńska 0. Miller, Molik, Steblecka DNP.

Przed koszykarkami Ślęzy decydujące starcie o finał

W środę, 2 kwietnia o godzinie 18:00 w KGHM Ślęza Arenie rozegrany zostanie 5. mecz półfinałów Orlen Basket Ligi Kobiet pomiędzy Ślęzą Wrocław i PSI Eneą AJP Gorzów Wielkopolski. Zwycięzca awansuje do serii finałowej, przegranemu zostanie rywalizacja o brązowy medal. 

Przed tygodniem rozpoczynała się półfinałowa seria do trzech zwycięstw. W sobotę zaczęła się bitwa do dwóch wygranych. Teraz drugiego finalistę Orlen Basket Ligi Kobiet wyłoni jeden, decydujący pojedynek. Po czterech konfrontacjach nie można wskazać faworyta ostatecznej bitwy – jasne jest tylko to, że obie drużyny podejdą do niej w pełni zdeterminowane i skoncentrowane w stu procentach na zwycięstwie. To, co będzie działo się w kolejnych dniach, w środowy wieczór w KGHM Ślęza Arenie nie będzie miało żadnego znaczenia. Będzie liczyć się tylko tu i teraz.

Oba zespoły są niezwykle zmęczone, mając w nogach cztery mecze w ciągu pięciu dni. Czas gra na korzyść wszystkich, ale z większym wskazaniem na gorzowianki. Liderki PSI Enei AJP, Shatori Walker i Elena Tsineke w niedzielnym, zwycięskim dla gorzowianek meczu zagrały 40 minut, Klaudia Gertchen opuściła parkiet tylko na niewiele ponad minutę. Odpoczynek jest też z pewnością niezbędny Diamond Miller, która w niedzielę wyszła na rozgrzewkę, ale ostatecznie cały mecz spędziła na ławce rezerwowych. Trener Dariusz Maciejewski mówił o sytuacji swojego zespołu wprost: „Jesteśmy zranieni, jesteśmy już po prostu prawie martwi, ale jeszcze jak takiego rannego zwierza się drażni, to ten zwierz jeszcze może pokazać swoje zęby.”. I można śmiało założyć, że w KGHM Ślęza Arenie koszykarki z Gorzowa będą chciały pokazać te zęby w walce o finał, niezależnie od tego w jakim ostatecznie składzie zagrają. Nawet bez Miller PSI Enea będzie bardzo groźna, co pokazało niedzielne spotkanie.

W meczu numer cztery Walker zdobyła 22 oczka, Tsineke 17, 14 punktów zaś dołożyła Klaudia Gertchen. Ale gorzowianki miały jeszcze kompletnie niespodziewaną bohaterkę, Gabrielę Lebiecką. 21-letnia skrzydłowa rzuciła 18 punktów, trafiając 2/3 swoich prób z gry. Dzień wcześniej zdobyła 13 oczek, dzięki czemu w dwóch meczach uzbierała niemalże 33 procent całego dorobku w sezonie. Sztab szkoleniowy Ślęzy na pewno będzie musiał przygotować rozwiązania dążące do ograniczenia poczynań wychowanki PSI Enei AZS-u.

Oprócz tego żółto-czerwone bez dwóch zdań muszą wprowadzić korekty w obronie i zrealizować wszystkie założenia, bo tylko ograniczając ofensywę gorzowianek gospodynie środowej konfrontacji będą miały szansę na zwycięstwo. W półfinałowej rywalizacji dwukrotnie pozwoliły rywalkom się rozrzucać i nie dotrzymały im kroku, a dwukrotnie zwierając szyki w defensywie i grając bardzo fizycznie zatrzymały PSI Eneę poniżej 70 punktów, a to oznaczało wygraną. Aby dołożyć trzeci, decydujący triumf, wszystko będzie zaczynać się od obrony. Ta w niedzielę szwankowała, zwłaszcza jeśli chodzi o grę pick and roll.

– Nie zafunkcjonowała nam zupełnie obrona. To, co działało przez dwa mecze, przestało i nie mogłyśmy kompletnie znaleźć sposobu na drużynę z Gorzowa. Play-offy polegają na tym, że na tym, co się stało nie można się skupiać, tylko trzeba myśleć o kolejnym meczu – mówiła po niedzielnym meczu Weronika Gajda.

– Zagraliśmy dwa słabe spotkania z Gorzowem – pierwsze u nas i dzisiejsze. Wracamy teraz do domu na środowy mecz. Liczymy na wsparcie kibiców i mamy nadzieję, że atmosfera będzie dla nas bonusem. Mamy krótki czas na małe korekty, bo tutaj dużych korekt nie zrobimy – dodał Arkadiusz Rusin.

Jakie to będą korekty? Z pewnością trenerzy Arkadiusz Rusin i Krzysztof Wilkosz poświęcili każdą dostępną chwilę na rozwiązanie tego problemu. W czwartym meczu sztab 1KS-u próbował wszelkich rozwiązań aby zrealizować swój cel, grając nawet momentami z Martyną Pyką w roli najwyższej zawodniczki na parkiecie. To niekonwencjonalne ustawienie wymuszone zostało problemy z faulami Natalii Kurach i Digny Strautmane oraz kłopoty zdrowotne Schaquilli Nunn. Ta ostatnia opuściła parkiet na początku trzeciej kwarty, trzymając się za kolano. Pewnym jest, że występ Nunn pozostanie pod znakiem zapytania do ostatnich chwil.

W środowy wieczór szykuje się zatem prawdziwa partia szachów. Każdy ruch będzie decydował o końcowym rezultacie, a każda pomyłka może przesądzić o przegranej. Marginesu błędu właściwie nie ma, ale to właśnie czyni ten mecz niesamowicie emocjonującym. To, że będzie to wielkie starcie jest czymś niepodważalnym. Zwycięzca będzie musiał zostawić na parkiecie absolutnie wszystko, aby na tę wygraną sobie zapracować. Ślęza marzy o pierwszym finale od siedmiu lat, gorzowianki chcą zagrać o złoto tak, jak w zeszłym sezonie. Zapowiada się niezapomniane starcie.

Piąty mecz Ślęzy Wrocław z PolskąStrefąInwestycji Eneą AJP Gorzów Wielkopolski w KGHM Ślęza Arenie odbędzie się w środę, 2 kwietnia o godzinie 18:00. Bilety w cenie 30 i 15 zł będą dostępne w kasie hali na godzinę przed rozpoczęciem spotkania. Dzieci chodzące do szkoły podstawowej mogą zająć miejsce na trybunach za darmo, wystarczy pobrać bilet w kasie hali. Transmisję z obu spotkań przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.

Półfinałowe emocje w KGHM Ślęza Arenie

W środę i czwartek (26 i 27 marca) o godzinie 18:00 koszykarki Ślęzy Wrocław podejmą PolskąStrefęInwestycji Eneę AJP Gorzów Wlkp. w pierwszych dwóch meczach półfinałów Orlen Basket Ligi Kobiet. To pierwsze starcie obu drużyn na tym etapie rozgrywek od 2019 roku.

Historia przemawia za gorzowiankami. Od powrotu żółto-czerwonych na najwyższy szczebel rozgrywkowy oba zespoły trzykrotnie mierzyły się ze sobą w fazie play-off i trzykrotnie to drużyna prowadzona przez Dariusza Maciejewskiego mogła cieszyć się z awansu. Do pojedynku na etapie półfinału doszło w sezonie 2018/2019 i wtedy gorzowski AZS zwyciężył 3:1. Kolejne konfrontacje w play-offach to rozgrywki 2021/22 i 2022/23 – w tych pierwszych Ślęza przegrała 1:3, rok później nie ugrała nawet zwycięstwa.

To jednak historia – teraz naprawdę trudno wskazać faworyta półfinałowej rywalizacji, która może zakończyć się absolutnie każdym rezultatem. Przewaga parkietu jest po stronie Ślęzy, ale w sezonie zasadniczym w obu spotkaniach wygrywali goście. W grudniu we Wrocławiu PSI Enea AJP zwyciężyła 80:75, w marcu w Gorzowie żółto-czerwone wygrały 67:57. W trzecim meczu, rozegranym w styczniu Sosnowcu w ramach Bank Pekao Pucharu Polski drużyna z lubuskiego pokonała koszykarki z Dolnego Śląska 83:64. Dla wrocławianek najważniejsze jest starcie w Arenie Gorzów, o czym mówi Weronika Gajda.

– Dla nas ma znaczenie ostatni mecz w Gorzowie. Ten mecz dobrze zaczęłyśmy i potem dokończyłyśmy go po naszej myśli. Mogłyśmy się z nimi sprawdzić i wygrać, więc to jest dla nas istotne. Ale to spotkanie w grudniu czy mecz pucharu nie są aż tak ważne, bo są tak odległe, że nikt na nie nie patrzy – tłumaczy rozgrywająca Ślęzy.

PSI Enea AJP dotarła do półfinału po wycieńczającej rywalizacji z Polskim Cukrem AZS-em UMCS-em Lublin. W decydującym, czwartym starciu, do jego rozstrzygnięcia była potrzebna dogrywka, gdzie zespół z Gorzowa wykorzystał brak podstawowych zawodniczek i przechylił losy ćwierćfinałów na swoją korzyść. Z kolei Ślęza w trzech meczach bez żadnych problemów pokonała KGHM BC Polkowice 3:0. O dysproporcji w jakości pojedynków mówił Dariusz Maciejewski dla oficjalnego profilu klubu na platformie Facebook.

– Wbrew pozorom, to że Ślęza miała łatwego rywala w ćwierćfinale, nie musi być ich atutem w półfinale. My musieliśmy stoczyć ciężkie boje. Cały czas się rozwijaliśmy, pojawiały się nowe pomysły w trakcie tych czterech spotkań – wyjaśniał szkoleniowiec PSI Enei AJP.

Problemów w zakresie motywacji i koncentracji na pierwsze półfinałowe starcia nie dostrzegają zawodniczki 1KS-u.

– Nasze treningi były mocne. Pomimo tego, że grałyśmy z zespołem z Polkowic, to nasz trener przygotował bardzo mocne jednostki, do tego rozegrałyśmy sparing z drużyną mężczyzn. Uważam, że jesteśmy dobrze przygotowane, podejdziemy do tych starć w pełni skoncentrowane i gotowe na trudne, wymagające mecze – podkreśla Natalia Kurach.

– Na pewno będzie potrzebna duża koncentracja. Nie wystarczy samo przygotowanie fizyczne, trzeba być skoncentrowanym i słuchać wskazówek trenera, gdzie na pewno z boku dużo bardziej widać, co jest potrzebne niż będąc na boisku. Najistotniejszy jest oczywiście pierwszy mecz, w którym trzeba dać z siebie absolutnie wszystko i zyskać przewagę psychologiczną – dodaje Gajda.

Zespół z Gorzowa swoją siłę opiera na trzech liderkach z zagranicy. Wszystkie trzy: Elena Tsineke, Shatori Walker i Diamond Miller zdobywają średnio powyżej 15 punktów na mecz. Greczynka Tsineke dokłada do tego 4.7 asysty na mecz, Amerykanka Miller zbiera blisko 7.5 piłki na spotkanie, a inna zawodniczka z USA, Walker, jest specjalistką od przechwytów, notując ich 2.4 na mecz. Trener Maciejewski w kwestii punktowania może polegać także na Rebece Mikulasikovej i Klaudii Gertchen, obie dokładają do dorobku zespołu z Gorzowa 9.5 oczka co spotkanie. Należy jednak podkreślić, że mają swoje problemy ze zdrowiem. Słowaczka wraca do pełni sprawności po poważnym urazie kolana, kapitan gorzowianek z kolei w trzecim meczu z AZS-em UMCS-em Lublin doznała kontuzji kostki i choć zagrała w meczu numer 4, to na pewno nie jest w stu procentach gotowa do gry. Podobnie zresztą jak Emilia Kośla, która zagrała tylko w meczu numer 4, a i tak zmaga się z dolegliwościami zdrowotnymi.

Nie da się ukryć, że w tym sezonie Orlen Basket Ligi Kobiet półfinałowa rywalizacja to bitwa na wyniszczenie. Pierwsze dwa mecze odbędą się we wrocławskiej KGHM Ślęza Arenie w środę i czwartek, piątek to dzień podróży i regeneracji, a mecze trzy i cztery zaplanowano już na sobotę i niedzielę w Arenie Gorzów. W związku z tym ogromne znaczenie może mieć nie tylko taktyka, umiejętności koszykarskie czy siła psychiczna, ale i przygotowanie motoryczne. Potencjalnie cztery mecze w pięć dni to ogromny wysiłek dla każdej koszykarki. Natalia Kurach zapewnia jednak, że żółto-czerwone są gotowe na te obciążenia.

– Motoryka to oczywiście ważna kwestia. Nie ukrywajmy, że te mecze będą ciężkie, nie ma czasu na odpoczynek. Jesteśmy dobrze przygotowane pod względem fizycznym, motorycznym. Od nas zależy, czy staniemy na wysokości zadania i wygramy te spotkania – tłumaczy podkoszowa 1KS-u.

Jeszcze jednym elementem, o którym wspominają w przedmeczowych rozmowach koszykarki Ślęzy jest wsparcie ze strony trybun. Przez cały sezon zasadniczy KGHM Ślęza Arena wypełniała się średnio w 90 procentach, także oba mecze ćwierćfinałowe przyciągnęły na trybuny sporą rzeszę widzów. Niewykluczone, że w środę i w czwartek halę odwiedzi komplet kibiców. A to dla żółto-czerwonych niezwykle ważna rzecz.

– Przewaga parkietu jest dla nas niezwykle istotna. Kibice zawsze nas wspierają, licznie stawiając się na trybunach i naprawdę gdy gramy to ich doping jest odczuwalny. Ich energia nas niesie, więc mam nadzieję, że nasz szósty zawodnik będzie z nami w pełnej mocy zarówno w środę, jak i w czwartek – życzy sobie Kurach. Ze wsparciem publiczności na pewno byłoby łatwiej o wymarzoną przewagę 2:0 w czwartek wieczorem. – To oczywiście byłby najlepszy scenariusz, ale to nie będą dwa łatwe mecze, zupełnie inne niż te ćwierćfinałowe. Musimy wyjść na nasz parkiet, zrobić wszystko co w naszej mocy żeby wyjechać do Gorzowa z bilansem 2:0 i mieć sporą przewagę psychiczną – kończy Weronika Gajda.

Półfinałowe mecze Ślęzy Wrocław z PolskąStrefąInwestycji Eneą AJP Gorzów Wielkopolski w KGHM Ślęza Arenie odbędą się w środę, 26 marca o godzinie 18:00 i w czwartek, 27 marca, również o godzinie 18:00. Bilety w cenie 30 i 15 zł będą dostępne w kasie hali na godzinę przed rozpoczęciem danego meczu. Dzieci chodzące do szkoły podstawowej mogą zająć miejsce na trybunach za darmo, wystarczy pobrać bilet w kasie hali. Transmisję z obu spotkań przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.