Derby Dolnego Śląska dla CCC Polkowice

Koszykarki CCC Polkowice pokonały Ślęzę Wrocław 89:51 w zaległym meczu 7. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet. Zespół z Polkowic przez całe spotkanie miał wydarzenia na parkiecie pod kontrolą.

Pierwsze minuty stały pod znakiem sporych nerwów – oba zespoły miały problem ze znalezieniem rytmu w ofensywie, oglądaliśmy więcej strat i niecelnych rzutów niż ciekawej koszykówki. CCC zdołało wyjść na prowadzenie 5:0, ale dwie udane akcje pod rząd w wykonaniu Sug Sutton zmniejszyły różnicę do jednego punktu. Wraz z upływem czasu coraz bardziej było widać, że zawodniczki z Wrocławia mają problemy ze sforsowaniem dobrze zorganizowanej defensywy CCC. Polkowiczanki potrzebowały jeszcze kilku minut, żeby w ślad za dobrą grą w obronie poszła ich dyspozycja w ataku. Najpierw Aaryn Ellenberg znalazła podaniem Draganę Stanković, a potem sama zakończyła posiadanie Pomarańczowych celnym rzutem, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 11:6.

Trener Arkadiusz Rusin zareagował na ten rozwój wydarzeń prośbą o czas, lecz kolejne pięć akcji ofensywnych jego podopiecznych to pudło Sutton i cztery straty z rzędu. W międzyczasie po trójce rzuciły Ellenberg i Keisha Hampton, dwa oczka spod kosza dołożyła Dragana Stanković i w minutę zrobiło się 18:6. Ostatnie słowo w pierwszej kwarcie należało do Ślęzy – celny rzut Anny Jakubiuk i trzypunktowe trafienie Nikoli Dudasovej pozwoliły nieco zmniejszyć straty, ale i tak mecz dość szybko wymknął się wrocławiankom spod kontroli.

Polkowiczanki rozpoczęły drugą odsłonę od serii 9:3, po której prowadziły 27:14. Żółto-czerwone wciąż męczyły się w ofensywie, próbując znaleźć sposób na obronę rywalek. Gospodynie jednak skutecznie forsowały trudne pozycje do rzutów i regularnie wywierały presję na koszykarkach Ślęzy, co prowadziło do strat w ich wykonaniu. Koszykarki z Wrocławia miały okresy, w których piłka nie wpadała do kosza przez dwie minuty, a to była woda na młyn dla CCC. Podopieczne Karola Kowalewskiego rozprowadzały obronę przeciwniczek, a gdy to nie wychodziło, bazowały na swoich umiejętnościach indywidualnych, oddając rzuty sprzed nosa dobrze ustawionych wrocławianek. W efekcie na pięć minut przed przerwą prowadziły już 35:18.

Zawodniczki 1KS-u przełamały się w ostatnich trzech minutach pierwszej połowy. Ten fragment meczu był zdecydowanie najlepszym w ich wykonaniu, wygrały go 12:9. To pozwoliło zmniejszyć deficyt do szesnastu oczek.

Jeśli Arkadiusz Rusin i jego koszykarki miały nadzieje na powrót do rywalizacji, to chwilę po rozpoczęciu trzeciej kwarty jakiekolwiek wątpliwości zostały rozwiane. Trójką popisała się Hampton, za chwilę kolejną dołożyła Klaudia Gertchen, minutę później za dwa trafiła Ellenberg. CCC prowadziło po trafieniu Amerykanki 54:30, bo Ślęza do tej pory nie zdobyła ani jednego oczka. Wówczas o przerwę poprosił trener Arkadiusz Rusin, ale po timeoucie prostą stratę popełniła Stephanie Jones, a po drugiej stronie parkietu nie pomyliła się Dragana Stanković. Pierwsze punkty dla swojego zespołu po przerwie zdobyła Sug Sutton, ale chwilę po tym wydarzeniu kolejne osiem punktów dołożyły koszykarki CCC, wychodząc tym samym na prowadzenie 66:38. Trójka Aaryn Ellenberg na 14 sekund przed końcem przedostatniej części meczu dała CCC przewagę 32 punktów.

Na czwartą kwartę amerykańskie koszykarki CCC już nie wyszły – dostały od trenera Kowalewskiego trochę odpoczynku, bo już w ten weekend polkowiczanki zmierzą się w hicie kolejki z Arką Gdynia. Polski skład gospodyń z niewielkim wkładem Kamile Nacickaite i Dragany Stanković radził sobie wystarczająco dobrze, dzięki czemu gwiazdy zespołu z Polkowic mogły oszczędzać siły. Ostatnią odsłonę można byłoby określić mianem kwarty bez historii, ale należy odnotować w niej bardzo ważne wydarzenie. Na parkiecie w Polkowicach swojego ligowego debiutu doczekała się 18-letnia Anna Jasińska, która na 3 minuty przed końcem meczu zmieniła Annę Jakubiuk. Młodziutka skrzydłowa zapisała się w statystykach zaliczając zbiórkę w ataku.

Ślęza nie miała odpowiedzi na defensywę CCC. Agresywna obrona zastosowana przez trenera Kowalewskiego przyniosła efekt, gdyż Sug Sutton i Nikola Dudasova miały spore problemy ze znalezieniem swoich koleżanek z zespołu. W dodatku Ślęza sprezentowała polkowiczankom aż 22 punktów z 22 strat. Wrocławianki nie potrafiły sobie też poradzić z zatrzymaniem polkowiczanek w strefie podkoszowej, bowiem gospodynie wywalczyły 23 przewinienia, które przełożyły się na 24 rzuty osobiste. Drużyna ze stolicy Dolnego Śląska miała tylko 12 prób rzutów za 1 punkt.

CCC było zdecydowanym faworytem derbowej konfrontacji, więc w Polkowicach niespodzianki nie było. Ślęza musi szybko zapomnieć o porażce w derbach, ponieważ już w sobotę zagra w Gorzowie Wielkopolskim z PolskąStrefąInwestycji Eneą. Tam o przerwanie serii porażek i odniesienie czwartego zwycięstwa w sezonie powinno być nieco łatwiej niż w środowy wieczór.

CCC Polkowice – Ślęza Wrocław 89:51 (18:11, 28:19, 27:11, 16:10).
CCC: Ellenberg 20, Nacickaite 18, Hampton 13, Stanković 13, Gertchen 12, Telenga 8, Siemienas 5, Grabska 0, Tomaszewicz 0, Gajda 0.
Ślęza: Sutton 16, Dudasova 10, Jones 8, Jakubiuk 6, Dedić 4, Tyszkiewicz 3, Poleszak 2, Dobrowolska 2, Jasińska 0, Puter 0.

To nie będą ładne derby – Ślęza przed starciem z CCC

W środę o godz. 19 rozegrane zostanie spotkanie 7. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet pomiędzy CCC Polkowice i Ślęzą Wrocław. Choć zdecydowanym faworytem konfrontacji są polkowiczanki, w obozie Ślęzy panują bojowe nastroje.

Derbowi rywale przed kolejną rywalizacją o prymat na Dolnym Śląsku znajdują się na dwóch przeciwnych biegunach. Zespół z Polkowic w tym sezonie nie przegrał jeszcze meczu, a w minioną sobotę pokazał się ze znakomitej strony, rozbijając Basket 25 Bydgoszcz we własnej hali. „Pomarańczowe” zwyciężyły 100:77, aż pięć zawodniczek zdobyło ponad 10 punktów, a do okazałej wygranej swoje koleżanki poprowadziła Keisha Hampton, która rzuciła 30 oczek (4/7 z dystansu), do których dołożyła siedem zbiórek. Jedynym meczem, w którym podopieczne Karola Kowalewskiego miały nieco problemów, było starcie z Eneą AZS-em Poznań. Poznanianki napędziły CCC sporo strachu, przegrywając zaledwie 67:70.

– Przed sezonem na pewno nie zakładaliśmy, że stać nas na taki bilans – powiedział trener Kowalewski w rozmowie z oficjalną stroną ligi. W wypowiedzi szkoleniowca polkowiczanek możemy doszukać się nuty kurtuazji, bo kadrowo zespół CCC wygląda na pretendenta do zajęcia miejsca w samej czołówce ligi, a być może nawet do rzucenia rękawicy Arce Gdynia. Z siły najbliższego rywala Ślęzy doskonale zdaje sobie sprawę trener Arkadiusz Rusin.

– Skład, którym dysponuje zespół z Polkowic predysponuje ich do tego, aby odgrywać czołowe role w lidze. Gdy rozmawialiśmy przed sezonem w gronie trenerów, z którymi jestem w dobrym kontakcie, od początku typowaliśmy CCC do walki o wysokie lokaty – podkreśla opiekun żółto-czerwonych.

Patrząc na kadrę CCC nie sposób się nie zgodzić z trenerem Rusinem. Dragana Stanković powróciła do Polski po sezonie spędzonym zagranicą i niezmiennie jest jedną z czołowych środkowych Energa Basket Ligi Kobiet. Jej zastępczyni, Weronika Telenga, otrzymała już parę powołań do reprezentacji Polski, a swoimi warunkami fizycznymi jest w stanie zatrzymać praktycznie każdą podkoszową w EBLK. Nad wszystkim na parkiecie pieczę trzyma Weronika Gajda, notująca w tym sezonie średnio 10.3 punktu oraz 8.3 asysty. Zwłaszcza ilość ostatnich podań jest godna podziwu, bowiem najlepszym dotychczasowym wynikiem reprezentantki kraju były 4 asysty z sezonu 2017/2018. Ale gdy można dogrywać do takich koszykarek jak Aaryn Ellenberg (średnio 16 punktów na mecz i 40 proc. skuteczności za trzy), to liczby muszą być imponujące.

Celowo na koniec pozostawiliśmy komplementowanie Keishy Hampton, bowiem 30-letnia Amerykanka to być może najjaśniejsza gwiazda ligi. 21.7 punktu na mecz, 5.7 zbiórki, 2.6 asysty, a do tego niesamowita skuteczność. Hampton trafia niebywałe 65.6 proc. swoich prób, w tym 56.4 za trzy. Żadna koszykarka występująca w Energa Basket Lidze Kobiet nie ma tak znakomicie ustawionego celownika i to przy blisko 13 próbach na spotkanie.

– Keisha Hampton w tym momencie moim zdaniem wyrasta na najlepszą w tej chwili zawodniczkę w lidze, przede wszystkim w ofensywie. To niesamowicie skuteczna koszykarka, która jest w bardzo dobrej dyspozycji od pierwszego meczu i nie widać po niej, żeby miała zanotować jakąś obniżkę formy – ocenia postawę gwiazdy CCC trener Rusin.

Zatrzymanie Hampton wydaje się być zadaniem nie do wykonania, ale już ograniczenie jej wpływu na mecz jest w zasięgu koszykarek Ślęzy. Wrocławianki miały tydzień, aby przygotować się do starcia z CCC i jak zapewnia kapitan zespołu, Julia Tyszkiewicz, to był dobrze przepracowany czas.

– Dogrywamy ostatnie szczegóły co do taktyki na to spotkanie i szlifujemy rozwiązania w obronie, bo wiemy, z jakim przeciwnikiem przychodzi nam się mierzyć. Musimy się bardzo postarać, żeby to był brzydki mecz. Zespół z Polkowic ma dużą siłę ognia, ale zrobimy co w naszej mocy, żeby ograniczyć potencjał ofensywny CCC – zapewnia Tyszkiewicz i dodaje, że wraz z koleżankami jest gotowa do derbowej bitwy. – Na pewno można się po nas spodziewać walki, nie jedziemy do Polkowic na wycieczkę. Zostawimy na parkiecie dużo zdrowia i zrobimy wszystko, żeby sprawić niespodziankę – deklaruje skrzydłowa Ślęzy.

Wrocławianki przegrały ostatnie cztery mecze, ale, posługując się klasycznym truizmem – derby rządzą się swoimi prawami. Na myśl przychodzi chociażby spotkanie w Polkowicach sprzed dwóch lat, w którym zespół Arkadiusza Rusina sensacyjnie ograł CCC 54:51. W tamtym spotkaniu polkowiczanki trafiły tylko 32 procent swoich rzutów, a o każdy punkt było niezwykle trudno. Nie było to spotkanie, które zachwycało widzów, ale nie zawsze można takie mecze rozgrywać. Przyznaje to trener Ślęzy.

– Oby się nam udało rozegrać brzydkie spotkanie, bo musimy sprowadzać takie starcia do stylu, w którym możemy się odnaleźć. A na pewno nie odnajdziemy się w koszykówce, w której zdobywa się na 90 punktów na mecz – kończy Arkadiusz Rusin.

Początek meczu CCC Polkowice – Ślęza Wrocław w środę o godz. 19. Transmisję ze spotkania przeprowadzi TVCom.pl

„Jestem zadowolony z tego, że szybko się podnieśliśmy”

Prezentujemy zapis konferencji prasowej po meczu Ślęza Wrocław – Arka Gdynia, w którym zespół gości zwyciężył 78:60.

Gundars Vetra (trener Arki): Zawsze przyjeżdżając do Wrocławia jesteśmy gotowi na trudne spotkanie. Ślęza zawsze walczy o każdą piłkę i przygotowywaliśmy się na zaciętą rywalizację. Moje zawodniczki podeszły dobrze do tego wyzwania, grały znakomicie w obronie, zaś w ataku przez większość spotkania wystarczająco dobrze. Nie trafiliśmy wszystkich rzutów, które zazwyczaj nam wpadają, ale jestem zadowolony z tego, jak zaprezentowały się moje podopieczne. Chciałbym życzyć Ślęzie powodzenia w następnych meczach. Czekamy na rewanż w Gdyni.

Marissa Kastanek (zawodniczka Arki): Bardzo lubię przyjeżdżać do Wrocławia, za każdym razem powtarzam, że to mój trzeci dom, po rodzinnej miejscowości i college’u, więc każdy powrót tutaj wiele dla mnie znaczy. Żałuję, że nie mogłam spotkać się z wrocławską publicznością, ale niestety nie mam na to żadnego wpływu. Jestem dumna z tego, jak zagrała cała nasza drużyna. Zawodniczki rezerwowe wchodziły z ławki i robiły różnicę, pokazałyśmy siłę naszego zespołu. Jesteśmy gotowe do rywalizacji w euroligowej bańce w Turcji. Dziś za nami dobra walka, wynik może tego nie odzwierciedla, ale to był trudny mecz.

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy): Gratulacje dla zespołu z Gdyni, wiedzieliśmy, że mierzymy się z najlepszą drużyną w lidze. Byliśmy po trudnym mentalnie meczu w Bydgoszczy i mimo porażki dziękuje drużynie za to, że podniosła się szybko po bolesnych wydarzeniach z niedzieli. Staraliśmy się dzisiaj na tyle, na ile mamy możliwości utrudniać życie zespołowi z Gdyni. Musieliśmy ten mecz sprowadzić ten mecz do brzydkiego spotkania, nie mogliśmy grać otwartej koszykówki, ponieważ skończyłoby się to jeszcze większą różnicą punktów. Jestem zadowolony z tego, że szybko się podnieśliśmy i walczyliśmy dzisiaj na tyle, na ile było nas stać.

Stephanie Jones (zawodniczka Ślęzy): Dziś pokazałyśmy serce i podjęłyśmy walkę z Arką. Dałyśmy z siebie wiele przez te 40 minut. Wiedziałyśmy, że mierzymy się ze znakomitym zespołem i myślę, że determinacja, z jaką grałyśmy przez całe spotkanie pomoże nam w osiąganiu lepszych rezultatów w pozostałych meczach sezonu.

Gdyńska armada za mocna dla Ślęzy Wrocław

W meczu 9. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław przegrała z VBW Arką Gdynia 60:78. Po dobrym początku wrocławianki nie były w stanie zatrzymać siły ognia zespołu z Gdyni.

Pierwsze minuty środowej konfrontacji należały do gospodyń. Zespół Arkadiusza Rusina wyszedł na parkiet zmotywowany po porażce z Basketem 25 Bydgoszcz i podszedł do starcia z niepokonanym od początku zeszłego sezonu mistrzem Polski bez kompleksów. Ton ofensywie żółto-czerwonych nadała Stephanie Jones, zdobywając pierwsze siedem punktów dla Ślęzy. Po udanych akcjach w wykonaniu Anny Jakubiuk i Agaty Dobrowolskiej wrocławianki prowadziły 11:4. Trener Gundars Vetra nie poprosił jednak o czas, wierząc, że jego podopieczne szybko odrobią straty.

Tak też się stało, w dużej mierze dzięki Alice Kunek. Skrzydłowa Arki najpierw przeprowadziła skutecznie akcję 2+1, a w następnej akcji trafiła za trzy, w niespełna 30 sekund zmniejszając przewagę 1KS-u do jednego oczka. Jones dołożyła kolejne dwa punkty dając swojemu zespołowi jeszcze chwilę na prowadzeniu, ale na 3,5 minuty przed końcem pierwszej kwarty kolejna trójka Kunek sprawiła, że na tablicy wyników było 15:13 dla przyjezdnych. Do wyrównania jeszcze jednym celnym rzutem doprowadziła Jones, lecz w ostatnich 90 sekundach Arka triumfowała 4:3, dzięki czemu schodziła na przerwę między kwartami z minimalnym prowadzeniem.

Zapas punktowy mistrzyń kraju szybko zaczął rosnąć – po dwóch minutach od rozpoczęcia drugiej kwarty było już 25:18, po kolejnych dwóch 31:19. Po seriach 6:0, na które Ślęza odpowiedziała tylko celnym osobistym Niny Dedić szybko stało się jasne, że zespół z Gdyni może wrzucić wyższy bieg, a gospodynie nie są w stanie wtedy dotrzymać Arce kroku. Nawet, gdy ofensywa żółto-czerwonych w końcu się odblokowała, więcej argumentów w ataku miała ekipa znad morza. Niespełna trzyminutowy fragment przegrany przez Ślęzę 7:11 powiększył przewagę mistrzyń do 14 oczek. Po trafieniu Kamili Podgórnej za trzy było 43:26 dla Arki. Ostatnie słowo w tej części meczu należało do Agaty Dobrowolskiej, ale i tak wrocławianki udały się od szatni ze stratą 15 punktów, która przeciwko tak renomowanej drużynie była deficytem niezwykle trudnym do odrobienia.

Koszykarkom z Gdyni zależało na tym, żeby jak najszybciej zamknąć to spotkanie i pozbawić Ślęzę nadziei na wygraną. Pięć punktów bez odpowiedzi na starcie trzeciej kwarty z pewnością przydało się w osiągnięciu tego celu. Wrocławianki co prawda skontrowały tę miniserię trafieniami Sug Sutton i Nikoli Dudasovej, ale na dziewięciopunktową passę gości nie miały już riposty. Arka po prostu grała swoje – dynamiczna koszykówka oparta na rozrzucaniu defensywy Ślęzy przynosiła efekty w postaci łatwych pozycji do rzutów, czy to spod kosza, czy to z dystansu. Nie było większej różnicy, bo gdyniankom wpadało praktycznie wszystko. Na dwie minuty przed końcem trzeciej kwarty było 66:35 i jedyne rozstrzygnięcie, jakie pozostało niepewne, to to, jaka będzie różnica punktowa dzieląca oba zespoły po końcowej syrenie.

Koszykarki z Wrocławia nie podłamały się i pracowały do samego końca, aby osiągnąć jak najbardziej korzystny wynik. Jeszcze przed końcem trzeciej kwarty za trzy trafiła Julia Tyszkiewicz, a akcję 2+1 przeprowadziła Sutton. Arka odpowiedziała trójką Podgórnej i akcją Slamova-Greinacher zakończoną celnym rzutem przez Niemkę. Arka przed ostatnią kwartą prowadziła 71:41.

Ostatnia część meczu rozpoczęła się od kolejnych punktów Greinacher, ale szybko odpowiedziała na nie Sutton jeszcze jedną akcją 2+1. Agata Dobrowolska dorzuciła dwa oczka po trafieniu Podgórnej po drugiej stronie parkietu. Chwilę potem swój pierwszy celny rzut w drugiej połowie oddała Jones. Pudła i straty Arki Ślęza zamieniła na następne osiem punktów. 12 oczek bez kontry ze strony gdynianek miałoby znaczenie w drugiej kwarcie, w czwartej zaś było jedynie pocieszeniem.

Wrocławianki podniosły się po druzgocącej porażce w Bydgoszczy i momentami toczyły z Arką wyrównaną walkę. Mistrz Polski ma za dużo opcji w ataku, aby w środowy wieczór w hali AWF mogło dojść do niespodzianki. Z pewnością jednak trener Arkadiusz Rusin może wyciągnąć z tego spotkania kilka pozytywów i ma podstawy do zadowolenia z dyspozycji swoich podopiecznych w starciu z ligowym hegemonem. Następny test przed Ślęzą już za tydzień – 2 grudnia żółto-czerwone rozegrają wyjazdowe derby Dolnego Śląska. W przyszłą środę o godz. 19 mecz CCC Polkowice – Ślęza Wrocław.

Ślęza Wrocław – VBW Arka Gdynia 60:78 (18:19, 10:24, 13:28, 19:7)
Ślęza: Jones 17, Sutton 12, Dobrowolska 8, Jakubiuk 7, Dudasova 7, Dedić 6, Tyszkiewicz 3, Puter 0. Poleszak, Jasińska DNP.
Arka: Kunek 18, Miskiniene 12, Balintova 10, Podgórna 8, Greinacher 8, Slamova 7, Spanou 7, Kastanek 6, Rembiszewska 2, Morawiec 0, Szymkiewicz 0.

Bez strachu na mecz z ligowym hegemonem

W środę o godz. 18 w meczu 9. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław podejmie we własnej hali zespół Arki Gdynia. Przed żółto-czerwonymi najtrudniejsze zadanie w sezonie, bowiem gdynianki nie przegrały ligowego meczu od początku sezonu 2019/2020.

Tym samym, Arka jest już niepokonana przez 28 spotkań. Taka seria musi budzić respekt niezależnie od ligi i poziomu rozgrywek. Gdynianki to absolutny hegemon Energa Basket Ligi Kobiet, a w dodatku zespół znad morza przed rozgrywkami 2020/2021 stał się jeszcze mocniejszy niż był w poprzednim sezonie. Alice Kunek, Laura Miskiniene oraz Artemis Spanou to nazwiska z wysokiej europejskiej półki, każda z nich w obecnej kampanii zdobywa średnio ponad 12 punktów na mecz. Dzięki temu tercetowi trener Gundars Vetra nie musi polegać na takich koszykarkach jak Barbora Balintova czy Marissa Kastanek, które, jak doskonale wiemy, byłyby niekwestionowanymi liderkami praktycznie wszystkich innych drużyn EBLK. Do tej mieszanki dodajmy rozgrywającą przełomowy sezon Amalię Rembiszewską, solidną Sonię Greinacher oraz jedną z najlepszych rezerwowych w lidze, Angelikę Slamovą i otrzymujemy zespół kompletny. Przyznaje to Agata Dobrowolska.

– Myślę, że to tak kompletny zespół, że ciężko szukać ich słabych stron. Na pewno dużo więcej można powiedzieć o ich atutach. Musimy się skupić na sobie i swojej postawie na boisku, żeby jak najbardziej utrudnić im życie. Wiemy, że każda zawodniczka rywala bardzo dobrze gra w ataku, praktycznie każda potrafi rzucić za trzy. W obronie stanowią zgrany kolektyw. Przed nami bardzo duże wyzwanie – podkreśla skrzydłowa Ślęzy.

– Jakość graczy to najmocniejsza strona Arki. Przede wszystkim jakość podstawowej siódemki – każda jest zagrożeniem, każda jest graczem europejskiego formatu. To drużyna będąca klasę, dwie klasy wyżej od naszego zespołu – wtóruje Dobrowolskiej trener Arkadiusz Rusin.

Statystycznie trudno znaleźć słaby punkt zespołu z Gdyni. Koszykarki znad morza zdobywają blisko sto punktów na mecz (97 – przyp. red.), oddają blisko 30 rzutów za trzy na spotkanie, trafiając 38 proc. z nich. W tym aspekcie lepsze wyniki ma drużyna CCC Polkowice i… Ślęza (odpowiednio 41 i 39,5 proc.), ale obie ekipy z Dolnego Śląska nie mają tylu okazji do spróbowania swoich sił z dystansu.

– Ciężko grać przeciwko Arce ciasną obronę, każda zawodniczka ma dużo miejsca, dużo możliwości do zrobienia tego, co umie najlepiej. Nie można odpuścić jednej, czy drugiej z nich – trzeba grać bardzo blisko, bo to zespół, który oddaje najwięcej rzutów za trzy punkty. Każda, gdy się wstrzeli, potrafi seriami trafiać próby z obwodu, co w konsekwencji otwiera pozycje innym zawodniczkom – wyjaśnia szkoleniowiec Ślęzy.

Idąc dalej – Arka ma najwięcej zbiórek na mecz, najwięcej asyst i najmniej strat. Nikt nie jest nawet blisko notującej 13.1 zbiórki na mecz Laury Miskiniene. Najwięcej celnych rzutów za trzy? Na pierwszym miejscu Kunek, na czwartym Kastanek, szósta jest Rembiszewska. Gdzie nie spojrzeć, tam znajdzie się nazwisko zawodniczki klubu z Gdyni. Nie może zatem dziwić, że wygrana Ślęzy będzie w środowy wieczór ogromną niespodzianką.

– Wyjdźmy na mecz i grajmy najlepiej, jak potrafimy, a nie mówmy o nawiązaniu walki z takim przeciwnikiem jak Arka. Do tej pory zespoły, które są typowane do zajęcia miejsca w pierwszej czwórce miały bardzo duży problem z zatrzymaniem gdynianek. Za nami bardzo trudny mecz w Bydgoszczy i tak naprawdę z marszu, bez długich przygotowań podchodzimy do tego spotkania, co dodatkowo utrudnia nam szlifowanie obrony i innych rozwiązań na taki zespół, jak Arka – podkreśla trener Rusin.

Ze spotkania z Basketem 25 nie można jednak wyciągnąć jedynie fatalnej czwartej kwarty, w której Ślęza roztrwoniła 17-punktową przewagę. Wrocławianki przez 31 minut były lepsze od koszykarek z Bydgoszczy i będą chciały przenieść to, co funkcjonowało w bydgoskiej Arenie na parkiet hali AWF. Wrocławianki zrobią wszystko, aby od pierwszej akcji grać z pozytywnym nastawieniem.

– W Bydgoszczy przez 30 minut nasz zespół pokazał kawał fajnej koszykówki, przede wszystkim zagrałyśmy zespołowo, co było dla nas niezwykle ważne. Na koniec tego meczu niestety trochę zabrakło do osiągnięcia zwycięstwa. Wyjdziemy na Arkę podobnie. Nie mamy nic do stracenia. Wiemy, z kim się mierzymy – to doskonały zespół, do którego mamy ogromny szacunek, ale wyjdziemy na parkiet bez strachu – deklaruje Agata Dobrowolska.

Początek meczu Ślęza Wrocław – VBW Arka Gdynia w środę o godz. 18. Transmisję z tego spotkania tradycyjnie przeprowadzi TVCom.pl