Forma ma nadejść w październiku – podsumowanie turnieju w Jeleniej Górze

Za zawodniczkami Ślęzy Wrocław pierwszy przedsezonowy turniej. Wrocławianki wróciły z XI Memoriału Mariana Koczwary zajmując trzecie miejsce. Podopieczne Arkadiusza Rusin pokonały Ostrovię Ostrów Wlkp. i uległy CCC Polkowice oraz niemieckiemu Herner TC.

Zważywszy na fakt, iż to dopiero pierwsze sparingowe granie dla niemalże całkowicie przebudowanej drużyny, koszykarki Ślęzy Wrocław nie mogły zaprezentować optymalnej i stabilnej dyspozycji. W Jeleniej Górze żółto-czerwone przede wszystkim skupiały się na zgraniu oraz znalezieniu wspólnego języka na parkiecie w warunkach meczowych. Podczas trzech spotkań w stolicy Karkonoszy wyniki zeszły na nieco dalszy plan, a kluczowym było znalezienie wszystkich aspektów gry, które należy poprawić przed startem Energa Basket Ligi Kobiet. Wtedy ma nadejść dobra forma, co tłumaczyła Daria Marciniak, środkowa Ślęzy Wrocław.

– To dopiero pierwsze spotkania, na takie stuprocentowe zgranie przyjdzie jeszcze czas. Zgrane mamy być dopiero na szóstego października i to będzie dla nas bardzo ważne przetarcie. Wszystkie sprawdziany do tego czasu są meczami, w których przekonujemy się o tym, co mamy jeszcze poprawić. Ten turniej spełnił dokładnie taką rolę. Będziemy dawać z siebie wszystko na treningach, żeby nasza gra wyglądała dobrze w lidze, bo to tam mamy wygrywać. Wszystko jest na dobrej drodze – zapewniała Marciniak.

Tradycyjnie krytycznym okiem na występ swoich zawodniczek spojrzał Arkadiusz Rusin. Szkoleniowiec Ślęzy Wrocław mówił przed turniejem, że daleki jest od oczekiwania perfekcyjnego zgrania, ale znalazł w grze swoich podopiecznych elementy, które trzeba poprawić.

– Patrząc globalnie na koszykówkę i moje wymagania wobec koszykówki spodziewałem się innego poziomu, ale będziemy pracować nad tym żeby podnosić nasze umiejętności. Zdecydowanie było widać, że to dopiero nasze pierwsze spotkania, bo w każdym aspekcie naszej gry było widać mankamenty. Z racji tego, że były to nasze premierowe sparingi, brakowało nam stabilnej formy. W każdym meczu wyróżniało się kilka innych zawodniczek, pod koniec Amerykanki pokazywały swoje umiejętności. My musimy tej formy szukać, bo niepokojące jest, że w starciu z CCC, któremu brakowało pięciu zawodniczek, to rywal prowadziły grę – powiedział Rusin.

– Porażka z CCC była dla nas pierwszym meczem w tym składzie i pierwszym meczem po długiej przerwie od gry. Momentami w tym meczu panował chaos. Na pewno musimy popracować nad obroną i komunikacją, bo to szwankowało. W ofensywie trzeba jeszcze dopracować zagrywki i nasz spacing. Zawsze mogło być lepiej, ale tak jak mówiłam, po to są takie mecze, żebyśmy wiedziały, co mamy poprawić.  Chciałabym jeszcze bardzo podziękować kibicom, którzy przyjechali do Jeleniej Góry żeby nas wspierać. To naprawdę wiele dla nas znaczy i jest świetnym zwiastunem tego, co czeka nas już od października w hali AWF-u – cieszyła się środkowa Ślęzy.

Swoje szczegółowe przemyślenia na temat gry Ślęzy trener Rusin, co zrozumiałe, wolał zachować dla siebie.

– Wiem, jakie są mankamenty i moją rolą jest to, żeby nad nimi pracować z zespołem. Nie będziemy dawać atutów do rąk naszych rywalek, zadaniem przeciwników jest rozpracowanie naszej gry. Zazwyczaj po meczach staram się zapominać o tym, co było. Mamy nagrane na wideo mecze z CCC i Herner, przed nami nasza pierwsza sesja analiz. Będziemy punktować błędy, ale i chwalić za dobre akcje, bo tych też nie brakowało. Być może ten zespół będzie lubił pracować w ten sposób i dzięki temu sporo zyskamy. Na razie jest to swego rodzaju niewiadoma – zakończył szkoleniowiec 1KS-u.

W tym tygodniu wrocławianki mają zaplanowane sześć sesji treningowych i wspomnianą sesję wideo. W piątek w samo południe udadzą się do Krakowa na Turniej o Puchar Prezesa CANPACK. W sobotę o godz. 15.30 w hali przy ul. Reymonta Ślęza zmierzy się z Artego Bydgoszcz. Dzień później, w zależności od wyników, koszykarki 1KS-u zagrają z Wisłą CANPACK Kraków lub Eneą AZS-em Poznań.

Wyniki XI Memoriału Mariana Koczwary
Ślęza Wrocław – CCC Polkowice 78:95 (16:34, 17:16, 19:22, 26:23).
Ślęza: Marciniak 7, Dobrowolska 7, Burdick 9, Udodenko 10, Miletic 4, Kastanek 13, Szybała 3, Palenikova 12, Colson 11, Naczk 2.
Ślęza – Ostrovia Ostrów Wlkp. 97:38 (35:12, 22:7, 17:7, 23:11).
Ślęza: Marciniak 12, Dobrowolska 10, Burdick 20, Udodenko 5, Miletic 12, Kastanek 5, Szybała 9, Palenikova 13, Colson 2, Naczk 9, Łachacz 0.
Ślęza – Herner TC 60:63 (17:19, 11:14, 18:11, 14:19).
Ślęza: Marciniak 0, Dobrowolska 4, Burdick 13, Udodenko 3, Miletic 0, Kastanek 8, Szybała 5, Palenikova 4, Colson 22, Naczk 1.

Ślęza gorsza od Herner – turniej w Jeleniej Górze zakończony na III miejscu

W niedzielny poranek koszykarki Ślęzy Wrocław stoczyły swój ostatni bój w XI Memoriale Mariana Koczwary. Wrocławianki po zaciętym spotkaniu przegrały z niemieckim Herner TC i tym samym zajęły trzecie miejsce w tym turnieju.

Od pierwszych minut spotkanie z Herner zapowiadało się na wyrównaną konfrontację. Podopieczne Polaka, Marka Piotrowskiego, toczyły zaciętą walkę z zawodniczkami Ślęzy. Żadna ze stron nie była w stanie zbudować sobie wyraźnej przewagi. W niemieckim zespole najlepiej wystartowały Kujitoraz Bully, dla żółto-czerwonych szybko zaczęły punktować Sydney Colson oraz Marissa Kastanek. Po pierwszych dziesięciu minutach prowadzenie Herner było minimalne – 19:17.

Kolejna część spotkania to dalsza walka pomiędzy obiema drużynami. Rozgrzała się Jordan Frericks, która toczyła pojedynek strzelecki z amerykańską rozgrywającą Ślęzy – Colson. Na siedem oczek skrzydłowej Herner 29-letnia zawodniczka 1KS-u odpowiedziałą pięcioma swoimi. Wrocławianki miały spore problemy ze skutecznością rzutów za trzy punkty – w pierwszej połowie nie trafiły ani jednego rzutu z dystansu. Rywalki w ten sposób zdobyły sześć oczek. Obie celne „trójki” Herner były autorstwa Karin Kujit. Ta broń dała Niemkom nieco większe prowadzenie po 20 minutach – 33:28.

Po przerwie lepiej zaczęły wrocławianki – amerykański duet Sydney Colson-Cierra Burdick zdobył pierwsze osiem punktów dla Ślęzy. W siódmej minucie trzeciej kwarty za trzy trafiła Karina Szybała. Dodatkowo dobrze wyglądała defensywa zespołu prowadzonego przez Arkadiusza Rusina. W efekcie po celnej trójce Szybały mieliśmy remis 39:39. Wrocławianki wykorzystały dobry okres gry żeby wyjść na prowadzenie pod koniec trzeciej odsłony – 46:44.

To jednak wytrzymało zaledwie cztery minuty. Choć za trzy trafiła Taisiia Udodenko, Herner szybko rzuciło sześć punktów i zrobiło się 50:49 dla Niemek. Colson i Burdick nadal dobrze punktowały i ponownie wyprowadziły Ślęzę na prowadzenie, lecz końcówka należała do rywalek. Zespołowa gra Herner w połączeniu z problemami ofensywnymi 1KS-u sprawiły, że ostatecznie po triumf w meczu oraz w całym turnieju sięgnęły zawodniczki zza zachodniej granicy.

Ostatecznie koszykarki Ślęzy Wrocław zajęły trzecie miejsce w XI Memoriale Mariana Koczwary. Druga lokata przypadła w udziale CCC Polkowice, które nie rozegrało ostatniego meczu z Ostrovią Ostrów Wlkp. Jak czytamy w oświadczeniu drużyny z Ostrowa, zdecydowała się ona powrócić do domu już w sobotę dowiedziawszy się, że polkowiczanki zamierzają rozegrać to spotkanie drużyną rezerw.

Z wyróżnień indywidualnych możemy pochwalić się miejscem Terezii Palenikovej w najlepszej piątce turnieju. Słowacka skrzydłowa Ślęzy rzuciła w trzech meczach 29 punktów.

Ślęza Wrocław – Herner TC 60:63 (17:19, 11:14, 18:11, 14:19).
Ślęza: Marciniak 0, Dobrowolska 4, Burdick 13, Udodenko 3, Miletic 0, Kastanek 8, Szybała 5, Palenikova 4, Colson 22, Naczk 1.

Okazałe zwycięstwo Ślęzy nad Ostrovią w Jeleniej Górze

W drugim meczu turnieju w Jeleniej Górze Ślęza Wrocław wyciągnęła wnioski z porażki z CCC Polkowice i rozbiła Ostrovię Ostrów Wlkp. Przed wrocławiankami jeszcze starcie z niemieckim Herner TC. 

Losy spotkania już po pierwszych pięciu minutach przechyliły się na stronę Ślęzy. Mocny początek ze strony duetu Lea Miletić-Terezia Palenikova dał wrocławiankom prowadzenie 15:2. Słowaczka i Chorwatka zdobyły w cztery minuty łącznie 11 oczek. W następnym etapie spotkania nie do zatrzymania była Cierra Burdick, która sama dołożyła kolejne osiem punktów. Wrocławianki prowadziły już wtedy 25:7 i nie miały powodów do tego, żeby oglądać się za siebie. Pierwszą odsłonę mocno zakończyła Daria Marciniak, ustalając wynik pierwszych 10 minut na 35:12.

W drugiej części starcia doskonale funkcjonowała defensywa 1KS-u, zatrzymując praktycznie każdą akcję rywalek. Dość powiedzieć, że Ostrovia pierwsze punkty w drugiej kwarcie zdobyła dopiero po ośmiu minutach. Kosz odblokowała Karolina Podkańska. Ślęza prowadziła wtedy już 44:15. Ofensywa wrocławianek pracowała na pełnych obrotach – punkty zdobyło aż sześć różnych zawodniczek.

Po przerwie kibice w hali w Jeleniej Górze nie zobaczyli zmian w przebiegu gry. Dalej to zawodniczki Arkadiusza Rusina w pełni kontrolowały wydarzenia na parkiecie. Ostrovię stać było jedynie na przerywanie serii punktowych wrocławianek, ale nie na zmniejszanie prowadzenia, które systematycznie rosło. Pod koniec trzeciej kwarty zapas punktowy Ślęzy był już bardzo blisko granicy pięćdziesięciu punktów.

Celny rzut za trzy punkty Agaty Dobrowolskiej na niecałe pięć minut przed końcem spotkania zmienił wynik na 86:35, a zanim rozbrzmiała ostatnia syrena, wrocławianki powiększyły jeszcze i tak już niezwykle okazałe prowadzenie.

– Dziś zagrałyśmy z większą intensywnością w defensywie. Obrona musi być naszym priorytetem i znakiem firmowym. Jeśli spełnimy założenia w tym aspekcie gry, zawsze będziemy miały spore szanse na zwycięstwo. W ataku szanowałyśmy piłkę, dobrze się nią dzieliłyśmy. Zagrałyśmy bardzo zespołowo i trzymałyśmy się planu na to spotkanie. Oczywiście pomógł też fakt, że nie popełniłyśmy tylu strat, co wczoraj – podsumowała to spotkanie Cierra Burdick.

W niedzielę o godz. 9.30 Ślęza Wrocław zagra z niemieckim Herner TC, które wygrało oba swoje spotkania. Trenerem Herner jest Polak, Marek Piotrowski.

Ślęza Wrocław – Ostrovia Ostrów Wlkp. 97:38 (35:12, 22:7, 17:7, 23:11).
Ślęza: Marciniak 12, Dobrowolska 10, Burdick 20, Udodenko 5, Miletic 12, Kastanek 5, Szybała 9, Palenikova 13, Colson 2, Naczk 9, Łachacz 0.

Porażka Ślęzy w pierwszym meczu kontrolnym w Jeleniej Górze

Koszykarki Ślęzy Wrocław przegrały pierwszy mecz podczas XI Memoriału Mariana Koczwary. Lepsze od wrocławianek okazały się zawodniczki CCC Polkowice, które wygrały 95:78.

Losy spotkania rozstrzygnęły się w pierwszej kwarcie, kiedy to polkowiczanki zdobyły aż 34 punkty. W ofensywie nie do zatrzymania był duet Karolina Puss – Sofia Aleksandravicius, które raz po raz z dużą łatwością zdobywały punkty. Atakiem CCC dyrygowała Johannah Leedham-Warner. Choć to Ślęza prowadziła nawet 12:5, seria 16 punktów bez odpowiedzi sprawiła, że to podopieczne Marosa Kovacika przejęły inicjatywę. Chwilę potem kolejna seria, tym razem 10 punktowa, dała CCC ogromny komfort przed następnymi częściami gry.

–  W pierwszej kwarcie brakowało nam agresji w obronie, trener podkreślał to już w zeszłym tygodniu w trakcie treningów. Słabo porozumiewałyśmy się ze sobą w defensywie, miałyśmy problem z obroną pick and rolli, pozwoliłyśmy rywalkom na seryjne rzucanie trójek. Na pewno nie pomogły nam też straty, rywalki zdobyły sporo punktów po przechwytach. Sama miałam trzy albo cztery straty i muszę postarać się lepiej organizować ofensywę – podsumowała występ swoich koleżanek i swoją grę Sydney Colson.

Wrocławianki otrząsnęły się po słabym starcie, ale choć Marissa Kastanek zdobyła siedem punktów w dwie minuty na początku drugiej kwarty, przewaga CCC wciąż wynosiła ponad dziesięć oczek. W połowie drugiej odsłony było już 44:24, bo dwukrotnie za trzy trafiła Leedham-Warner. Ślęza straty odrobiła minimalnie, bo uszczknęła przed przerwą zaledwie trzy punkty z zapasu rywalek.

Kolejne dwie odsłony to już bardziej wyrównana gra. Żadna ze stron nie potrafiła stworzyć długiej serii punktowej, a zawodniczki Arkadiusza Rusina nie zmniejszyły deficytu. CCC kontrolowało spotkanie pomimo krótszej ławki – w zespole z Polkowic brakowało zawodniczek z USA.

– Nasza ofensywa nie była zbyt płynna, ale kilka dziewczyn zaczęło agresywnie atakować kosz w drugiej połowie i na tym musimy budować naszą grę w kolejnych spotkaniach. Miałyśmy momenty, w których mogłyśmy oddawać rzuty, ale wolałyśmy wykonać dodatkowe podanie. Cieszę się, że drużyna już teraz potrafi dzielić się piłką, to bardzo ważne. Na pewno poprawimy nasze problemy w defensywie i to pozwoli nam zagrać lepsze spotkanie przeciwko Ostrovii – zakończyła rozgrywająca Ślęzy.

Już jutro o godz. 15 Ślęza Wrocław zmierzy się z Ostrovią Ostrów Wlkp w hali przy ul. Sudeckiej 42 w Jeleniej Górze. Wstęp wolny.

Ślęza Wrocław – CCC Polkowice 78:95. (16:34, 17:16, 19:22, 26:23).
Ślęza:
Marciniak 7, Dobrowolska 7, Burdick 9, Udodenko 10, Miletic 4, Kastanek 13, Szybała 3, Palenikova 12, Colson 11, Naczk 2.
CCC: Tyszkiewicz 4, Leedham-Warner 21, Kaczmarczyk 7, Gajda 14, Stępień 5, Aleksandravicius 19, Idziorek 3, Puss 22.

„Kocham ten sport, nie gram w koszykówkę dla pieniędzy”

– Cieszę się, że mogę dołączyć do organizacji, która jest odpowiednio zarządzana, która ma wysokie cele i traktuje koszykówkę na poważnie. – mówi Cierra Burdick, zawodniczka Ślęzy Wrocław. 

Parę lat temu udzieliłaś wywiadu dla ESPN, w którym powiedziałaś, że gdybyś była superbohaterem, to chciałabyś być Supermanem. Coś w tym zakresie się zmieniło?

Teraz wydaje mi się, że wybrałabym Czarną Panterę. Uwielbiam ten film i całą otoczkę wokół „Wakanda na zawsze”. Więc teraz zmieniam odpowiedź na Czarną Panterę.

Czyli skoro nie Superman, to raczej też nie wzorujesz swojej gry na Dwightcie Howardzie, który obecnie w NBA nosi ten przydomek?
Nie lubię go, uważam, że jest „miękki”. Moją idolką, na której się wzoruję jest Candice Dupree. To nieco niższa skrzydłowa, ale gra z ogromną gracją, jest niezwykle efektywna . Sprawia, że wszystko w jej wykonaniu wygląda łatwo, a do tego ciężko pracuje i jest typem liderki. To moja ulubiona zawodniczka, natomiast nie ma żadnego koszykarza, który byłby kimś, od kogo czerpię wzorce. Raczej po prostu interesuje mnie typ wszechstronnego zawodnika, dobrze pracującego – taką staram się być zawodniczką.

Sama też masz trochę mniej centymetrów niż rywalki na Twojej pozycji. To oznacza, że musisz się sporo przebijać pod koszem – czujesz, że stałaś się dzięki temu mocniejszą zawodniczką?
Trzeba wykorzystywać swoje zalety. Kiedy mam walczyć z wyższą i silniejszą środkową, korzystam z szybkości i pracy na nogach. Muszę wiedzieć, kiedy mam się odwrócić z piłką, kiedy zagrać nieco bardziej fizycznie – dobranie odpowiedniego ruchu do sytuacji jest w moim przypadku kluczowe.

Zakładam, że moglibyśmy teraz siedzieć i rozmawiać godzinami o legendarnej trenerce Pat Summit, która prowadziła Cię w Tennessee. Spędziła 28 lat w jednym zespole, wygrała praktycznie wszystko i widziała praktycznie wszystko. Na pewno nauczyła Cię sporo, ale gdybyś miała wymienić najważniejsze rzeczy, to jakie by to były?
Granie dla niej było prawdziwym błogosławieństwem. Najlepszą rzeczą, którą mi przekazała przez lata wspólnej pracy to to, żebym była nie tylko najlepszą koszykarką, jaką mogę być, ale przede wszystkim najlepszym człowiekiem. Była niezwykle skromna. Nie zorientowałbyś się, że tyle w życiu wygrała, gdybyś o tym nie wiedział. Traktowała wszystkich z szacunkiem i pokorą. To są wartości, które staram się na co dzień wyznawać w swoim życiu. Żyć z pokorą, ciężko pracować, szanować i kochać wszystkich dookoła.

Trener Summit była jednym z powodów, dla których wybrałaś tę uczelnię?
Zdecydowanie. Pod uwagę brałam też kilka innych powodów – chciałam być blisko domu, a Tennessee było oddalone tylko o cztery godziny. Zależało mi na grze o mistrzostwa i na rywalizacji na najwyższym poziomie. Więc niewątpliwie trener Summit była najlepszą możliwą opcję.

Świetnie radziłaś sobie w szkole średniej, równie dobrze szło Ci w college’u, ale przejście do WNBA okazało się dość trudne. To chyba doskonały wyznacznik wysokiego poziomu i niezwykle zaciętej rywalizacji w tej lidze?
Bez dwóch zdań. WNBA to najbardziej wyrównana liga na świecie. Jest w niej 12 drużyn, 12 miejsc w każdym zespole –  łącznie 144 szanse na grę. Spośród wszystkich wspaniałych kobiet, które grają w koszykówkę tylko 144 mogą w danym momencie występować w WNBA. Miałam sporo szans i nie uważam, że mój czas w tej lidze dobiegł końca. Tego lata nie grałam, ale świetnie czułam się w Atlancie, gdzie występowałam przez półtora roku, dobrze było mi też w Nowym Jorku i San Antonio. Wszystko zależy od Boga – myślę, że jeszcze będzie mi dane zagrać w WNBA.

Rozwiązywanie umowy to nigdy nie jest przyjemny moment. Jak sobie z tym radziłaś, co zmieniało się w twoim podejściu po kolejnych przedwcześnie zakończonych przygodach?
Bardzo mocno wierzę w siłę wyższą i według mnie nic nie dzieje się bez powodu. Wiedziałam, że po tym, jak zrezygnowano ze mnie w Las Vegas musiałam być w domu, więc wszystko potoczyło się dobrze. Ale przede wszystkim ważna jest wytrwałość. Kocham ten sport, nie gram w koszykówkę dla pieniędzy, nie gram dla dumy i innych tego typu rzeczy. Więc jeśli ktoś da mi okazję do gry, to będę wdzięczna i zrobię wszystko, żeby ją wykorzystać. A jeśli nie, to zawsze mogę grać zagranicą i bardzo się z tego cieszę. Ale oczywiście WNBA to inny poziom, bo w każdym meczu rywalizujesz z najlepszymi zawodniczkami na świecie.

Co sprawiło, że przyjechałaś akurat do Wrocławia?
Znam kilka zawodniczek, w tym moją najlepszą przyjaciółkę Isabelle Harrison (była koszykarka CCC – red.), które chwaliły sobie swój czas w Polsce. To wyrównana liga, dużo tu rywalizacji. Nie brakuje tu utalentowanych drużyn. Cieszę się, że mogę dołączyć do organizacji, która jest odpowiednio zarządzana, która ma wysokie cele i traktuje koszykówkę na poważnie. Wszyscy pracownicy są świetni – od fizjoterapeutów, przez asystenta po głównego trenera. Naprawdę jestem bardzo zadowolona, że tu trafiłam.

Sydney Colson miała wpływ na Twoją decyzję?
Na pewno maczała w tym palce (śmiech).

Jesteś tu od ponad tygodnia, udało Ci się zwiedzić choć kawałek Wrocławia? Jakie są Twoje wrażenia?
Miasto jest piękne, byłam w Rynku i bardzo mi się podobało. Jadłam na mieście tylko raz, byłam w tajskiej restauracji. Marissa zarekomendowała mi kilka ciekawych restauracji. Ludzie są życzliwi i pomocni, to naprawdę świetne miasto, z przyjemnością czekam na nadchodzące siedem miesięcy.

Udało Ci się podłapać już jakieś polskie słówka?
Znam tylko „dobra” (śmiech). Powoli będę się uczyć kolejnych!

Jak możesz określić swój styl gry?
Jestem wszechstronna, potrafię wyjść na obwód i wejść pod kosz. Zawsze przede wszystkim szukam podania, rozglądam się za koleżankami z zespołu. Staram się używać mojej boiskowej inteligencji, to mój duży atut. Lubię dyrygować zespołem i wiedzieć, że wszyscy są w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie. Nie będę najszybszą, najsilniejszą, najwyższą czy najniższą koszykarką, ale zawsze dam z siebie wszystko, bo nad tym mogę mieć kontrolę. Wciąż pracuję nad swoim rzutem, poprawiam swój zasięg. Nie chodzi o to, że nie umiem rzucać trójek, a o to, żeby zbudować pewność siebie i wejść w rytm.

A jaką jesteś osobą poza parkietem? Nasi kibice uwielbiają rozmawiać z zawodniczkami.
I ja też bardzo lubię rozmowy. Jestem osobą charyzmatyczną, zdecydowanie ekstrawertyczną, czerpię energię będąc pośród ludzi. Lubię poznawać nowych ludzi i z nimi rozmawiać, więc na pewno będę zostawać na parkiecie po meczu. Zaznajamiam się ze swoimi koleżankami, czuję się, jakbym tu była już przez miesiąc.

Jesteś zainteresowana mediami, byłaś stażystką w Good Morning America – czy kariera w mediach to wciąż to, co chciałabyś robić po zakończeniu kariery?
Możliwe, że obiorę tę ścieżkę. Mam naprawdę sporo pomysłów na siebie, ale przede wszystkim chcę zostać blisko gry. Może spróbuję sił jako trenerka? Nie lubię całej polityki związanej z tym zawodem, zwłaszcza w Stanach, ale lubię przekazywać swoją wiedzę młodszym zawodniczkom. Na tę chwilę to dwie główne ścieżki na przyszłość.

Jakie są Twoje cele i oczekiwania wobec tego sezonu? Czego mogą oczekiwać po Was kibice?
Myślę, że będziemy grać dobrą koszykówkę. Nie znam pozostałych drużyn, znam tylko kilka Amerykanek, które tu występują. Jesteśmy utalentowanym zespołem, każda z nas potrafi grać w koszykówkę. Mamy sporo zalet, na pewno będziemy dużo biegać i grać szybko. Myślę, że nasze mecze będą dobrymi widowiskami ze sporą liczbą punktów.