Sanja Mandić dołączyła do Ślęzy Wrocław

24-letnia reprezentantka Serbii Sanja Mandić podpisała kontrakt ze Ślęzą Wrocław. Mierząca 178 cm rozgrywająca rozpocznie treningi z zespołem po zakończeniu przerwy świątecznej.

Od samego początku Mandić była uznawana za zawodniczkę ze sporym potencjałem. Występowała w reprezentacji U-16, z którą dotarła aż do półfinałów mistrzostw Europy rozgrywanych w 2010 roku w Grecji. Pierwsze lata kariery klubowej spędziła w zespole z rodzinnego miasta – Radivoj Korac Belgrad, w którym już w wieku 17 lat grała w lidze adriatyckiej. Przed 20 urodzinami stanowiła już ważną część Radivoja, rozgrywając ponad 40 spotkań w we wspomnianej lidze adriatyckiej oraz lidze serbskiej, wygrywając potrójną koronę – mistrzostwo i puchar Serbii oraz WABA. Miesiące letnie spędzała walcząc w kolejnych kadrach młodzieżowych, na koncie ma brązowy medal mistrzostw Europy U-18 oraz udział w ME U-20 2014 (Serbia zawędrowała do półfinału) i 2016, a także występy w mistrzostwach świata U-19.

Wraz z Radivojem Korac sięgnęła po mistrzostwa kraju w 2015 i 2016 roku, w tych sezonach znajdując się również w najlepszych piątkach WABA według portalu eurobasket.com. Ten sam portal obsypał ją innymi wyróżnieniami w sezonie 2015/2016 – została najlepszą obwodową ligi adriatyckiej, a także najlepszą obwodową ligi serbskiej oraz, naturalnie, trafiła do pierwszej piątki krajowych rozgrywek.

Po tym jakże udanym sezonie Mandić postanowiła przenieść się na Węgry do PEAC-PECS aby zdobyć doświadczenie w europejskich pucharach. Oprócz ligi węgierskiej drużyna z Peczu występowała także w EuroCupie, a reprezentantka Serbii pełniła rolę zawodniczki pierwszej piątki. W obu sezonach na arenie europejskiej Mandić imponowała wszechstronnością, legitymując się średnimi na poziomie 10 punktów, czterech zbiórek i pięciu asyst, dodając do tego co najmniej 1.5 przechwytu na mecz.

Sezon 2018/2019 Sanja rozpoczęła w Enerdze Toruń, ale wystąpiła w zaledwie siedmiu spotkaniach i jeszcze w grudniu opuściła Gród Kopernika, przenosząc się z powrotem na Węgry, do Uni Cargo Gyor – w 19 meczach zdobywała średnio 4 punkty, 3.7 zbiórki oraz 4.3 asysty. Trwające obecnie rozgrywki wiązały się z powrotem w rodzinne strony, ale już nie do Radivoj Korac, a do Crvenej Zvezdy. W drugim klubie ze stolicy Serbii Mandić rozegrała 13 spotkań – siedem w lidze, sześć w WABA. Powrót do Belgradu zdecydowanie pomógł 24-letniej rozgrywającej, w krajowych rozgrywkach miała średnio 8 punktów i 8.6 asysty, zaś w lidze adriatyckiej 7 punktów i 6 asyst.

Kibice Ślęzy mogą spodziewać się po Sanji wpływu na losy zespołu w każdej roli. Nowa rozgrywająca żółto-czerwonych nie potrzebuje wiele czasu, aby zdobyć kilka punktów lub rozdać kilka asyst. We Wrocławiu Mandić będzie współtworzyć duet „jedynek” wraz z Dominiką Owczarzak i obie zawodniczki powinny dyrygować poczynaniami ofensywnymi 1KS-u.

– Jestem bardzo zadowolona, że mogę dołączyć do Ślęzy Wrocław. Słyszałam wiele dobrego o tym zespole i mam nadzieję, że po moim przyjściu wyniki zespołu będą dalej tak dobre, jak dotychczas – powiedziała nowa zawodniczka Ślęzy.

Sanja Mandić
ur. 14 marca 1995 roku w Belgradzie (Serbia)
wzrost: 178 cm
pozycja: rozgrywająca
przebieg kariery:
2009-2016: Radivoj Korac Belgrad (Serbia)
2016-2018: PEAC-PECS (Węgry)
2018: Energa Toruń (Polska)
2019: Cargo Uni Gyor (Węgry)
2019: Crvena Zvezda Belgrad (Serbia)

Talia Caldwell zawodniczką Ślęzy Wrocław!

28-letnia środkowa Talia Caldwell została nową zawodniczką Ślęzy Wrocław. Mierząca 188 cm wzrostu koszykarka rodem z Los Angeles ostatnio reprezentowała barwy rosyjskiego Dynama Nowosybirsk. 

Kibice śledzący koszykówkę kobiet co najmniej od kilku lat mogą pamiętać epizod, jaki Caldwell zaliczyła w barwach Energi Toruń w sezonie 2013/2014. W zespole prowadzonym przez Elmedina Omanicia rozegrała dziewięć spotkań, legitymując się średnimi na poziomie 12.5 punktu (57 proc. skuteczności z gry) oraz 6.5 zbiórki. Każdy z tych meczów rozpoczęła w wyjściowej piątce i wszystko wskazywało na to, że może być ważną częścią Katarzynek przez cały sezon, lecz w meczu z CCC Polkowice 2 listopada 2013 roku doznała kontuzji kolana, która wykluczyła ją z gry do końca rozgrywek.

Absolwentka uniwersytetu California w 2014 roku grała w Grecji, gdzie w barwach Ippokratis Kos notowała blisko 20 punktów i ponad 13 zbiórek na mecz. Rok później reprezentowała barwy Conquero Huelva w hiszpańskiej LFB i tam również była wyróżniającą się zawodniczką. Portal Eurobasket.com wybrał ją najlepszą środkową ligi, trafiła również do najlepszej piątki rozgrywek oraz najlepszej piątki koszykarek z zagranicy. Wraz z zespołem z Huelvy wywalczyła drugą pozycję po sezonie zasadniczym, a ostatecznie dotarła do półfinału play-off. Na pocieszenie Conqueros sięgnęły po puchar Hiszpanii.

Udane występy w LFB przykuły uwagę drużyn z WNBA, ostatecznie Caldwell podpisała umowę z New York Liberty, lecz nie rozegrała tam ani jednego spotkania i resztę roku podzieliła pomiędzy grę w Portoryko oraz w Izraelu. Co ciekawe, w grudniu 2016 Talia Caldwell stanęła naprzeciwko Cierry Burdick w meczu Ramat Hasharon – Bnot Hertzeliya, a tydzień później pierwsza z nich pożegnała się ze swoją drużyną i została zastąpiona… przez drugą. Teraz drogi obu podkoszowych skrzyżują się ponownie w Ślęzie Wrocław.

W listopadzie 2017 trafiła do grającej w EuroCupie Gerniki i była integralną częścią tej drużyny. Średnie na poziomie 20.5 punktu oraz 11.5 zbiórki najlepiej świadczą o tym, jaką rolę odgrywała podczas swojego drugiego pobytu w Hiszpanii. Ostatni sezon spędziła w Rosji, w barwach Dynama Nowosybirsk. Na Syberii nie wymagano już od niej tak dużego wkładu w punktowanie, ale i tak przez całe rozgrywki 2018/2019 grała na stałym, wysokim poziomie, kończąc przygodę z mroźną Rosją osiągając średnio double-double – 11 pkt i 11.5 zbiórki.

Caldwell od samego początku kariery koszykarskiej wyróżniała się warunkami fizycznymi – jest silna, ale przy tym bardzo zwinna i dobrze wyszkolona technicznie. Zwiedziła już kilka krajów, w każdym z nich prezentując ten sam, wysoki poziom. Z przebiegu jej kariery wynika, iż kibice Ślęzy mogą liczyć na to, że co mecz zdobędzie około 10 punktów i dołoży tyle samo zbiórek. Jest groźna w grze tyłem do kosza i będzie tworzyć doskonały duet podkoszowych z preferującą grę na półdystansie Cierrą Burdick.

– Jestem bardzo zadowolona i dumna z tego, że resztę sezonu 2019/2020 spędzę we Ślęzie Wrocław! Dlaczego podjęłam taką decyzję? Przekonał mnie znakomity sztab trenerski, dobrze zarządzany klub, klasowe zawodniczki oraz niezwykle wyrównany i wysoki poziom polskiej ligi. Z niecierpliwością czekam na moment, w którym będę mogła rozpocząć pracę z moimi koleżankami z drużyny oraz z trenerami. Dziękuję za miłe przywitanie i do zobaczenia wkrótce. Let’s go Ślęza! – powiedziała nowa zawodniczka 1KS-u.

Talia Caldwell
ur. 25 maja 1991 roku w Los Angeles (Stany Zjednoczone)
wzrost: 188 cm
pozycja: środkowa
przebieg kariery:
2009-2013: California Golden Bears (NCAA)
2013-2014: Energa Toruń
2014-2015: AS KOON Ippokratis (Grecja)
2015-2016: CD Conquero Huelva Wagen (Hiszpania)
2016: New York Liberty (WNBA)
2016: Cangrejeras de Santurce (Portoryko)
2016: AS Ramat Hasharon Electra (Izrael)
2017-2018: Gernika Kirol Elkartea Saskibaloia (Hiszpania)
2018-2019: Dynamo Nowosybirsk (Rosja)

Ana Pocek nie jest już zawodniczką Ślęzy Wrocław

26-letnia środkowa z Czarnogóry, Ana Pocek, odeszła ze Ślęzy Wrocław. Kontrakt z zawodniczką został rozwiązany z przyczyn sportowych.

Ana Pocek dołączyła do Ślęzy w lipcu tego roku, a wrocławski klub był piętnastym przystankiem w karierze 26-latki. Wystąpiła we wszystkich dotychczasowych spotkaniach 1KS-u w Energa Basket Lidze Kobiet, w każdym z 11 meczów wychodząc w pierwszej piątce. Na parkiecie spędzała średnio blisko 25 minut na mecz, w tym czasie legitymowała się następującymi średnimi: 12,5 punktu, 7,5 zbiórki, 1,4 asysty i 3 straty, trafiając 47,5 proc. rzutów z gry. Jej najlepsze występy indywidualne to mecze z CCC Polkowice (22 punkty, 7 zbiórek, 3 asysty) oraz z PolskąStrefąInwestycji Eneą Gorzów Wlkp. (12 punktów, 14 zbiórek, 3 asysty).

Ślęza Wrocław dziękuje Anie za grę dla klubu na przestrzeni ostatnich pięciu miesięcy, jednocześnie życząc powodzenia w dalszej karierze.

O nazwiskach zawodniczek, które zastąpią Britney Jones oraz Anę Pocek klub poinformuje przed świętami Bożego Narodzenia.

Świąteczny mecz z Wisłą Kraków przełożony!

1 Klub Sportowy Ślęza Wrocław informuje, że mecz 12. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet pomiędzy Ślęzą Wrocław a Wisłą Kraków na prośbę wrocławskiego klubu został przełożony.

Przyczyną przełożenia spotkania jest sytuacja zdrowotna drużyny – w piątkowym pojedynku do dyspozycji trenera Arkadiusza Rusina byłoby zbyt mało zawodniczek, aby rozegrać mecz w regulaminowym składzie.

Nowym terminem rozegrania meczu 12. kolejki jest czwartek, 16 stycznia 2020 roku. Piłka pójdzie w górę o godz. 18:30.

1 Klub Sportowy Ślęza Wrocław serdecznie dziękuje Towarzystwu Sportowemu „Wisła” Kraków za współpracę i przychylność w zakresie przełożenia spotkania.

Defensywa daje Ślęzie Wrocław zwycięstwo nad Politechniką Gdańsk

W meczu 11. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław pokonała DGT Politechnikę Gdańską 67:54, tym samym kończąc pierwszą rundę zmagań z bilansem siedmiu zwycięstw i czterech porażek.

Wrocławianki zaczęły to spotkanie źle, bowiem w pierwszych trzech akcjach nie były w stanie zatrzymać drużyny z Gdańska. Choć wynik Ana Pocek otworzyła wynik indywidualną akcją, to szybko za trzy trafiła Jenna Smith, a po pudle Neveny Jovanović z dystansu pod kosz przebiła się Alice Nayo. W odpowiedzi z linii rzutów osobistych dwa punkty zdobyła Cierra Burdick, ale na to swoją kontrę miała skrzydłowa DGT Politechniki, która ponownie dość łatwo sforsowała defensywę Ślęzy. Jeszcze raz powtórzyła tę sztukę minutę później i gospodynie prowadziły 9:4. Po drugiej stronie parkietu mieliśmy festiwal złych rzutów z dobrych pozycji. Koszykarki Ślęzy raz za razem rozprowadzały defensywę rywalek szybkimi podaniami, ale gdy przychodziło do rzutów, to brakowało celności.

Tego samego nie można powiedzieć o gdańszczankach – po punktach Presley Hudson trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas. Jego zespół potrzebował jednak jeszcze trochę czasu, aby wejść na właściwe obroty, a koszykarki Politechniki robiły wszystko, aby do tego momentu zbudować sobie jak największą przewagę. Po trafieniach Smith i Nayo po pięciu minutach było 15:6. Prowadzenie gospodyń szybko o połowę zmniejszyła Cierra Burdick akcją 2+1. Jedyne rozwiązanie, jakie funkcjonowało w drużynie z Wrocławia to wejścia pod kosz. Jakakolwiek próba zdobycia punktów z odległości dalszej niż trzy metry kończyła się trafieniem w obręcz, nie zaś do niej. Festiwal pudeł pozwolił Martynie Koc przywrócić swojemu zespołowi dziewięciopunktową przewagę po tym, jak kapitan reprezentacji Polski trafiła z dystansu. Dopiero w końcówce pierwszej kwarty zawodniczki Ślęzy zrezygnowały z rzutów dystansowych i półdystansowych na rzecz ataków na kosz. To natychmiast przyniosło skutek. Wrocławianki w 1,5 minuty zdobyły osiem punktów bez odpowiedzi gospodyń i zmniejszyć straty do zaledwie jednego punktu.

Prowadzenie DGT Politechniki 20:19 po rozpoczęciu drugiej kwarty trwało zaledwie dwadzieścia sekund. Czujna Magdalena Szajtauer przechwyciła piłkę źle podaną przez Presley Hudson, a w kontrze nie pomyliła się Abigail Glomazic. W następnej akcji Agnieszka Haryńska znalazła Martynę Koc, ale Ślęza błyskawicznie odpowiedziała kolejnymi punktami reprezentantki Szwecji. Taki rozwój wydarzeń sprawił, że trener Vadim Czeczuro poprosił o czas. W kolejnych 60 sekundach posiadanie piłki zmieniało się co chwila – głównie za sprawą czterech strat popełnionych przez zawodniczki obu drużyn. Na tej wymianie lepiej wyszła drużyna gospodarzy, ponieważ w międzyczasie Agnieszka Haryńska zdobyła dwa punkty i ponownie dała swojemu zespołowi minimalne prowadzenie. Kolejny zwrot akcji nastąpił dzięki punktom Neveny Jovanović z półdystansu, a chwilę później za sprawą Dominiki Owczarzak Ślęza po raz pierwszy w tym spotkaniu miała trzy punkty przewagi.

Wrocławianki zacieśniły szyki w obronie, ale wciąż nie potrafiły się wstrzelić, co uniemożliwiało im zbudowanie prowadzenia. Ten stan rzeczy uległ zmianie po tym, jak sygnał do ataku indywidualną akcją dała Cierra Burdick. Kapitan Ślęzy trafiła na 29:26, a potem trzykrotnie rozpoczęła akcje ofensywne swojego zespołu. Za pierwszym razem Ana Pocek znalazła Nevenę Jovanović, za drugim Burdick podała do Pocek, a serię 8:0 zakończyła Abigail Glomazic, wykorzystując przechwyt i asystę amerykańskiej skrzydłowej 1KS-u. W niecałe półtorej minuty zrobiło się 35:26 dla żółto-czerwonych i nie pomogła nawet przerwa na żądanie dla trenera Czeczuro. Po trzech minutach od ostatniego trafienia Politechniki punkty dla swojej drużyny zdobyła Presley Hudson, a minutę później uczyniła to Alice Nayo. Po punktach francuskiej skrzydłowej o czas poprosił trener Rusin. Udało się zatrzymać serię punktową gdańszczanek, ale po drugiej stronie nie wpadł żaden z czterech rzutów i do przerwy Ślęza prowadziła tylko 35:30. W pierwszej połowie koszykarki ze stolicy Dolnego Śląska spudłowały wszystkie 12 prób za trzy – gdyby wpadło choć kilka, spotkanie to na pewno nie byłoby tak wyrównane.

Po przerwie obie drużyny potrzebowały czasu, aby znaleźć odpowiedni rytm gry. Straty popełniły Cierra Burdick, Klaudia Niedźwiedzka i Dominika Owczarzak. Nevena Jovanović wciąż nie mogła wstrzelić się z dystansu, a Alice Nayo spudłowała trzy kolejne rzuty i również oddała piłkę za darmo. Cały ciąg tych wydarzeń trwał 2,5 minuty, po których pierwsze punkty w trzeciej kwarcie zdobyła Magdalena Szajtauer. W kolejnej akcji wreszcie przełamała się Nayo trafiając z dystansu, ale po drugiej stronie parkietu nie do zatrzymania była Abigail Glomazic. Siła i szybkość szwedzkiej skrzydłowej sprawiała spore problemy defensywie zespołu z Gdańska, trener Czeczuro nie miał żadnej zawodniczki, która mogłaby ograniczyć wpływ Glomazic na grę.

Po punktach Szwedki na 41:33 szkoleniowiec gospodyń poprosił o czas i rozkręcająca się ofensywa Ślęzy wyhamowała. To pozwoliło Alice Nayo na skuteczną akcję 2+1, ale obrona koszykarek z Wrocławia stała na wysokim poziomie, dzięki czemu utrzymywały się one na prowadzeniu w oczekiwaniu na kolejne trafienia. Te przyszły po trzech minutach od udanego rzutu Glomazic, oba rzuty osobiste wykorzystała Cierra Burdick. Na punkty z gry wrocławianki musiały zaczekać jeszcze minutę, kiedy to Magdalena Szajtauer dobiła niecelny rzut Burdick. Końcówka trzeciej kwarty należała do Dominiki Owczarzak. Najpierw rozgrywająca Ślęzy trafiła dwa osobiste, potem sama przebiła się pod kosz, a równo z syreną kończącą tę część spotkania asystowała przy punktach Agaty Dobrowolskiej. Żółto-czerwone miały 13 punktów przewagi i powoli, ale systematycznie dokładały kolejne oczka.

Decydująca część meczu rozpoczęła się od punktów Darii Marciniak po kolejnej asyście Owczarzak, a w następnej akcji Agata Dobrowolska w osiem sekund po zbiórce Neveny Jovanović znalazła Cierrę Burdick, która trafiła na 55:38. Trener Czeczuro poprosił o czas, próbując jeszcze odmienić losy spotkania. Tuż po wznowieniu gry punkty zdobyła Jenna Smith, ale na nieszczęście koszykarek z Gdańska ofensywa obu zespołów ponownie zatrzymała się na dwie minuty. Zawodniczki DGT Politechniki walczyły nie tylko ze Ślęzą, ale i z upływającym czasem. Po okresie wielu spudłowanych rzutów Sylwia Bujniak podała do Presley Hudson, a ta weszła pod kosz i zmniejszyła straty do rozmiarów z końca trzeciej kwarty. W tej sytuacji przerwę na żądanie otrzymał szkoleniowiec Ślęzy. Jego zespół nie zdobył punktów od 2,5 minuty i coś trzeba było zmienić.

Roszady przyniosły pożądany skutek dopiero półtorej minuty później, gdy Magdalena Szajtauer zebrała piłkę po pudle Abigail Glomazic i zdobyła punkty spod kosza. Przy stanie 57:42 o przerwę ponownie poprosił trener Czeczuro, ale zamiast poprawy gry swoich podopiecznych musiał patrzeć, jak po 17 próbach za trzy punkty w wykonaniu zawodniczek Ślęzy ta osiemnasta, autorstwa Dominiki Owczarzak, w końcu wpadła do kosza. Chwilę później rozgrywająca Ślęzy znalazła Darię Marciniak i żołto-czerwone prowadziły 20 punktami – 62:42. Do końca spotkania zostały 3,5 minuty, więc tylko kataklizm mógł odebrać wrocławiankom zwycięstwo. Zamiast tego w końcu z dystansu trafiła Jovanović, a swoje świetne spotkanie zwieńczyła Abigail Glomazic. Przy stanie 67:47 Politechnika zdobyła ostatnie siedem oczek meczu wykorzystując tym razem problemy ze skutecznością Ślęzy, lecz to było zdecydowanie za mało, żeby odwrócić losy spotkania.

Wrocławianki zawdzięczają wygraną swojej defensywie, bowiem podobnie jak Artego Bydgoszcz i Arka Gdynia, zatrzymały zespół Politechniki poniżej 55 punktów. W ataku tylko dwie trafione trójki na 21 sprawiły, że spotkanie to było bardziej wyrównane, niżby sobie tego życzył trener Arkadiusz Rusin. Gospodynie nie miały za to odpowiedzi na siłę Ślęzy pod koszem, co dało żółto-czerwonym aż 44 punkty. Koszykarki 1KS-u będą musiały jednak zagrać znacznie lepiej, jeśli w piątek mają pokonać Wisłę Kraków w ostatnim meczu przed przerwą świąteczno-noworoczną.

DGT Politechnika Gdańska – Ślęza Wrocław 54:67 (20:19, 10:16, 8:16, 16:16).
DGT Politechnika: Nayo 18, Koc 13, Hudson 8, Smith 7, Bujniak 4, Niedźwiedzka 2, Haryńska 2, Adamczyk 0, Mohamed 0, Ostrowska 0, Strzelczyk 0, Duszkiewicz 0.
Ślęza: Glomazic 16, Burdick 15, Owczarzak 11, Jovanovic 7, Pocek 6, Szajtauer 6, Marciniak 4, Dobrowolska 2. Piędel, Klatt DNP.