Ślęza Wrocław kończy maraton spotkań wyjazdem do Gdańska

W sobotę, 14 grudnia, o godz. 18:00 Ślęza Wrocław zmierzy się na wyjeździe w meczu 11. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet z DGT Politechniką Gdańską. Dla wrocławianek to przedostatni mecz ligowy w 2019 roku.

Trzy mecze w tydzień oraz dalekie wyjazdy do Lublina i Gdańska – tak wygląda ostatnie kilka dni w wykonaniu zawodniczek Ślęzy Wrocław. Na tę chwilę ten najtrudniejszy jak do tej pory moment sezonu można uznać za udany, choć do pełni zadowolenia z pewnością brakuje wygranej z Pszczółką Lublin. Wrocławianki zrehabilitowały się za tę porażkę pokonując w środowy wieczór mistrzynie Polski – drużynę CCC Polkowice. Żółto-czerwone od połowy drugiej kwarty kontrolowały przebieg spotkania, a derbowe rywalki tylko momentami zbliżały się na niebezpieczny dystans. Zasłużona wygrana w starciu z wiceliderem Energa Basket Ligi Kobiet dodała otuchy zawodniczkom Ślęzy. Trudne spotkania z Pszczółką i CCC kosztowały jednak sporo energii i zmęczenie daje się koszykarkom 1KS-u we znaki.

– Myślę, że jesteśmy bardziej zmęczone fizycznie niż psychicznie. Wygrana z CCC Polkowice bardzo pomogła naszemu morale, ale wciąż mamy niekompletny skład i przez to krótszą ławkę rezerwowych. Nasz sztab szkoleniowy bardzo mądrze podchodzi do tematu naszego zmęczenia w tym okresie, cały czas pracujemy nad kondycją ze znakomitym specjalistą jakim jest trener przygotowania motorycznego Bartosz Pasternak. Dzięki temu jesteśmy gotowe aby walczyć na sto procent w każdym spotkaniu – mówi kapitan Ślęzy Cierra Burdick.

Środowy mecz zakończył się około godz. 21, a już w piątek wczesnym popołudniem Ślęza obrała kierunek na Gdańsk, żeby zmierzyć się z DGT Politechniką. To daje tylko czwartkowe popołudnie oraz piątkowy poranek aby skupić się wyłącznie na ekipie Vadima Czeczuro. Czy w tak krótkim czasie można przygotować coś specjalnego pod jakiegokolwiek rywala? Amerykańska skrzydłowa wrocławianek zapewnia, że nie ma z tym żadnego problemu.

– Miałyśmy dwa treningi, które pozwoliły nam przestudiować najważniejsze zagrywki rywala i przygotować się na nie w obronie. Spędzamy bardzo dużo czasu na analizie video, tak że nawet w tak krótkim czasie możemy się skupić na mocnych stronach Politechniki. Oczywiście nie mamy na to tyle czasu, co zawsze, bo przeważnie możemy poświęcić na te sprawy prawie tydzień, ale tak czy inaczej jesteśmy przygotowane – tłumaczy kapitan 1KS-u i dodaje, że pomimo roli faworyta, Ślęza musi zagrać z gdańszczankami jak równy z równym. Zwłaszcza, że oba zespoły sąsiadują ze sobą w tabeli. – Politechnika to dobry zespół, na pewno nie będzie to dla nas łatwe spotkanie. Nie ma mowy o lekceważeniu przeciwnika, który znajduje się w strefie play-off. Musimy podejść do tego meczu przygotowane i skupione, najlepiej z takim samym nastawieniem jak w środę przeciwko CCC – podkreśla Burdick.

Patrząc w statystyki całego zespołu DGT Politechniki przede wszystkim należy zwrócić na jedną rzecz – rzuty za trzy punkty. Gdańszczanki oddają ich najwięcej w lidze, średnio 25 na mecz, niemal osiem prób więcej niż Ślęza. Także jeżeli chodzi o skuteczność, zespół z Gdańska prezentuje się dobrze na tle reszty ligi. 33.6 proc. celnych trójek to piąty wynik w EBLK. Prym w tym aspekcie wiedzie Presley Hudson. Rozgrywająca Politechniki trafia za trzy ze znakomitą skutecznością 53.6 proc., a ten wynik imponuje tym bardziej, że jest rezultatem blisko sześciu rzutów dystansowych na mecz. Hudson ze średnimi 15.6 punktu, 4 zbiórek i 4.7 asysty to zdecydowanie liderka zespołu Akademiczek. Na tablicach dobrze sprawuje się tercet podkoszowy Alice Nayo, Jenna Smith i Martyna Koc. Kapitan DGT Politechniki i reprezentacji Polski wprowadza wiele spokoju w grę swojej drużyny.

O ile ofensywa zespołu prowadzonego przez Vadima Czeczuro wygląda dobrze, tak wciąż szkoleniowiec ekipy z Gdańska nie jest w stanie rozwiązać problemów z obroną. Tylko raz, w ostatniej kolejce przeciwko grającej bez Krystal Vaughn Wiśle Kraków DGT Politechnika zatrzymała rywalki poniżej 65 punktów, wygrywając 70:63. Ta sztuka udała się Ślęzie aż siedem razy. Do zwycięstwa w Gdańsku będzie potrzebny ósmy raz.

– Wszystko zależy oczywiście od defensywy. Musimy ograniczyć rzuty trzypunktowe rywalek, zwłaszcza w wykonaniu obwodowych, które ostatnio grają na dobrej skuteczności. Nie stać nas na oddanie walki na tablicach, wiem że mają dobrze zbierające koszykarki, które nie odpuszczają żadnej piłki. W ataku przede wszystkim musimy dbać o piłkę, rywalki będą grały kombinowaną defensywę i musimy się do niej dostosowywać. Jeśli zrealizujemy to wszystko, powinnyśmy wyjechać z Gdańska ze zwycięstwem. Trzeba zagrać na sto procent, walczyć w każdej akcji i zachować koncentrację przez pełne 40 minut – kończy Cierra Burdick.

Początek meczu DGT Politechnika Gdańska – Ślęza Wrocław zaplanowano na godz. 18.

 

Derby Dolnego Śląska dla Ślęzy Wrocław!

W derbowym meczu 7. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław pokonała CCC Polkowice 76:70 po niezwykle emocjonującym starciu.

Obie drużyny wystartowały niezwykle imponująco – po zaledwie dwóch minutach mieliśmy 8:6 dla CCC, które choć tak jak Ślęza trafiło trzy rzuty, to w przeciwieństwie do wrocławianek, dwa z nich były rzutami dystansowymi. To absolutnie nie przeszkodziło żółto-czerwonym, bo nie minęła kolejna minuta, a mieliśmy już 11:10 dla gospodyń. Kolejne 60 sekund? Kolejne siedem punktów – 14:14. W zespole z Wrocławia prym wiodły Nevena Jovanović oraz Ana Pocek, które podzieliły między siebie pierwsze 14 oczek dla 1KS-u. Atak CCC był bardziej zrównoważony, bowiem punkty zdobyły cztery zawodniczki mistrzyń Polski. Chwilę potem na 16:14 trafiła piąta – Danielle Robinson. Obaj trenerzy łapali się za głowy widząc postawę swoich zawodniczek w obronie, ale i oni z pewnością musieli być pozytywnie zaskoczeni widząc, jak trzynaście kolejnych rzutów trafia do kosza.

Tę niesamowitą passę Ślęzy i CCC przerwała pudłem Cierra Burdick, ale już w następnej akcji Nevena Jovanović zabrała piłkę Anie Marii Filip i bez problemu zdobyła łatwe punkty z kontry. Na to trafienie odpowiedziała sama Filip, a w kolejnych trzech akcjach punkty zdobywały Pocek, Robinson i Agata Dobrowolska. W efekcie na cztery minuty przed końcem pierwszej kwarty mieliśmy wynik 20:20, a tego rezultatu na takim etapie gry raczej nikt się nie spodziewał. Następne posiadania to punkty Jovanović oraz Robinson i wreszcie przerwa na złapanie oddechu, bo warto podkreślić, że przez cały ten czas żaden ze szkoleniowców nie poprosił o przerwę. Na trafienie Deneshy Stallworth przyszło kibicom czekać „aż” minutę i 14 sekund. Jeszcze zanim wszyscy mogli wziąć głęboki oddech po wydarzeniach z pierwszych dziesięciu minut gry, Ślęza za sprawą Abigail Glomazic wyrównała stan meczu, a dzięki Magdalenie Szajtauer wyszła na prowadzenie 26:24.

Druga odsłona rozpoczęła się równie mocno, jak pierwsza, ale wyłącznie po stronie Ślęzy. Najpierw Cierra Burdick trafiła dwa osobiste, potem po stracie Danielle Robinson Ana Pocek przebiła się pod kosz, a następnie piłkę oddała Monika Naczk i po podaniu Dominiki Owczarzak serię 6:0 zakończyła Burdick. Dwie straty z rzędu oznaczały czas na trenera Kovacika. Po przerwie na żądanie… piłkę straciła Stallworth, a po drugiej stronie parkietu za dwa trafiła Nevena Jovanović. Piłkę do gry wprowadziło CCC i już po ośmiu sekundach była w rękac serbskiej rzucającej Ślęzy po złym podaniu Robinson. Tym razem nie udało się wykorzystać błędu, ale kolejne fatalne zagranie amerykańskiej rozgrywającej zamieniła już na punkty Dominika Owczarzak. Ślęza w trzy i pół minuty zdobyła dziesięć punktów, CCC zrobiło z kolei pięć strat.

Niewiele czasu minęło, kiedy pojawiły się straty numer sześć i siedem, ale wrocławianki nie były w stanie zrobić z nich użytku. Przyplątały się własne straty, zabrakło skuteczności z rzutów osobistych, obrona CCC potrafiła także wymusić niecelne próby z gry. Choć żółto-czerwonym nie udawało się powiększać przewagi, to po drugiej stronie wykonywały znakomitą pracę, prowadząc w pewnym momencie 37:24. Polkowiczanki na pierwsze punkty w drugiej kwarcie musiały czekać aż sześć minut, kiedy to dwa oczka z linii rzutów osobistych zdobyła Ana Maria Filip, a na trafienie z gry kolejne 50 sekund, znów przełamanie dała reprezentantka Francji. W tym czasie Ślęza była w trakcie swojej passy trzech minut bez punktów, więc po udanej akcji Filip na 28:37 trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas. Po wznowieniu gry Ana Pocek dała zespołowi z Wrocławia dwa punkty po rzutach wolnych, ale dość szybko odpowiedziała Robinson. Końcówka pierwszej połowy to skuteczna akcja 2+1 Abigail Glomazic, trafione osobiste Robinson i Burdick oraz wejście pod kosz Weroniki Gajdy, którą zdążyła jeszcze sfaulować Magdalena Szajtauer. Rozgrywająca reprezentacji Polski dołożyła oczko z linii rzutów wolnych i do przerwy Ślęza prowadziła 44:35.

Po przerwie sygnał do ataku dała Ana Pocek skutecznym wejściem pod kosz, ale jej koleżanki nie poszły za tym ciosem, pozwalając rozkręcić się zespołowi CCC. Polkowiczanki znowu potrzebowały trochę czasu, żeby zdobyć punkty, ale na ich szczęście nie trwało to sześciu minut, a dwie. Najpierw spod kosza trafiła Artemis Spanou, a chwilę potem Weronika Gajda. O to, żeby podopieczne Marosa Kovacika nie zrobiły serii punktowej zadbała Agata Dobrowolska trafiając za trzy punkty, choć faulowała ją Miljana Bojović. Niestety skrzydłowej Ślęzy nie udało się dokończyć rzadko spotykanej akcji 3+1. CCC za sprawą Danielle Robinson szybko zdobyło cztery punkty, a w kolejnej akcji pomarańczowych amerykańska rozgrywająca znalazła Monikę Naczk, która przymierzyła z dystansu. Tylko kolejne punkty Dobrowolskiej pomiędzy tymi wydarzeniami pozwoliły Ślęzie utrzymać dwa posiadania dystansu od rywalek.

Wrocławianki wróciły na właściwe tory po tym, jak za trzy trafiła Nevena Jovanović, a chwilę później dwa oczka z półdystansu dołożyła Magdalena Szajtauer. Rzuty te sprawiły, że gospodynie przynajmniej na chwilę znów miały dziesięć punktów przewagi. CCC oczywiście nie miało w planach składać broni, a swoje koleżanki do lepszej gry starała się motywować Artemis Spanou. Grecka skrzydłowa nie tylko nakręcała resztę zespołu słowami wsparcia, ale i robiła to zdobywając kolejne punkty. Pięć oczek przedzielonych punktem Abigail Glomazic po rzucie osobistym zmniejszyło prowadzenie Ślęzy do sześciu punktów. Spanou nie otrzymała jednak wsparcia od swojej drużyny, a wręcz przeciwnie. Na półtorej minuty przed końcem trzeciej kwarty sędziowie podyktowali faul techniczny przeciwko jednemu z trenerów drużyny z Polkowic, który na darmowe oczko zamieniła Cierra Burdick. Kapitan Ślęzy nie pomyliła się z linii rzutów osobistych także po faulu ratującej sytuację w obronie Spanou i mieliśmy 62:51. Ostatnie słowo należało do przyjezdnych, które najpierw za sprawą Greczynki, a następnie Francuzki Filip zdobyły trzy oczka po rzutach wolnych.

Polkowiczanki miały do odrobienia osiem punktów straty, a Ślęza w pierwszych chwilach czwartej kwarty grała tak, jakby prowadzenie plątało żółto-czerwonym nogi. Najpierw spudłowała Pocek, potem linię końcową przekroczyła Agata Dobrowolska, a chwilę potem to samo zrobiła Nevena Jovanović. Koszykarki 1KS-u miały sporo szczęścia, że w tym fragmencie gry ich rywalki zdobyły tylko dwa oczka dzięki Weronice Gajdzie. Pierwsze punkty dla Ślęzy były autorstwa Any Pocek, która wykorzystała oba osobiste. Na kolejne trafienie którejkolwiek z zawodniczek trzeba było czekać 2,5 minuty i ku radości kibiców gospodarzy celny rzut oddała Cierra Burdick. Do końca meczu pozostało niewiele ponad pięć minut, a wrocławianki prowadziły 66:56.

Zawodniczkom CCC uciekały sekundy, a one nie potrafiły zrobić użytku z kolejnych akcji. Co prawda udawało się im powstrzymywać ataki Ślęzy, ale wciąż miały do odrobienia kilkupunktową stratę. Decydujący zryw rozpoczęła Denesha Stallworth, która wraz z Miljaną Bojović zwiodła defensywę Ślęzy i po podaniu swojej rozgrywającej zdobyła dwa oczka. Kolejne dwa dołożyła po faulu Any Pocek i na 2,5 minuty przed końcową syreną gospodynie straciły połowę ze swojej przewagi. Pudło Neveny Jovanović i piąty faul Pocek przełożyły się na punkty Bojović, która skutecznie weszła pod kosz. Nerwy kibiców Ślęzy ukoiła nieco Dominika Owczarzak, która wymusiła piąte przewinienie serbskiej jedynki CCC i wykorzystała oba rzuty osobiste. Po drugiej stronie mecz z powodu przekroczenia limitu fauli zakończyła Magdalena Szajtauer, a dwa punkty z linii zdobyła Stallworth.

Półtorej minuty do końca, trzy punkty przewagi Ślęzy. W takich momentach piłka powinna wędrować do kapitan i właśnie to zrobiła Dominika Owczarzak notując swoją szóstą asystę w meczu. Zawodniczka Ślęzy dostarczyła piłkę Cierrze Burdick, która wygrała walkę ze Spanou i przeprowadziła akcję 2+1 na 72:66. CCC szybko odrobiło dwa punkty po trafieniu Stallworth, ale wciąż zostały jeszcze cztery i to okazała się granica nie do pokonania. Ślęza podarowała rywalkom prezent w postaci błędu 24 sekund, ale one odwdzięczyły się tym samym i dołożyły od siebie również faul na Nevenie Jovanović. Serbka z zimną krwią wykorzystała oba rzuty osobiste na 74:68. Polkowiczanki stać było jeszcze na punkty z rzutów wolnych Stallworth, ale w walce o cud Julia Tyszkiewicz sfaulowała Jovanović, ta ponownie się nie pomyliła i Ślęza wygrała 76:70.

Wrocławianki prowadziły przez ponad 32 minuty, w pewnym momencie aż 13 oczkami. CCC po serii 0:15 na przełomie pierwszej i drugiej kwarty dopiero w samej końcówce zbliżyło się na jedno posiadanie, ale Ślęza zawsze miała pomysł na to, żeby utrzymywać bezpieczną przewagę. Rozsądna i skuteczna gra przełożyły się na zasłużone zwycięstwo.

Ślęza Wrocław – CCC Polkowice 76:70 (26:24, 18:11, 18:19, 14:16).
Ślęza: Pocek 19, Jovanović 18, Burdick 14, Glomazic 8, Dobrowolska 7, Owczarzak 6, Szajtauer 4, Marciniak 0. Piędel, Klatt DNP.
CCC: Robinson 14, Filip 14, Stallworth 12, Spanou 10, Gajda 10, Bojović 7, Naczk 3, Tyszkiewicz 0. Tomaszewicz, Jackowska DNP.

Ślęza Wrocław gra derby z CCC dla Alexa!

W środę, 11 grudnia, o godz. 18:30, w hali wrocławskiej AWF Ślęza Wrocław podejmie CCC Polkowice w derbowym meczu 7. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet. Podczas spotkania będzie trwać zbiórka charytatywna dla Alexa Jutrzenki, który choruje na bardzo trudną do pokonania chorobę. 

Zaledwie sześciomiesięczny Alex Jutrzenka choruje na zanik mięśni typu pierwszego – najostrzejszą postać tej choroby. Jego rodzice podjęli walkę o uratowanie życia swojego syna, jednak los wyznaczył cenę horrendalną. Aby dać Alexowi szansę i przeprowadzić terapię genową, która jest jedyną szansą na powrót do zdrowia, trzeba uzbierać dziewięć milionów złotych. Jest to największa charytatywna zbiórka w historii Polski. Już teraz wsparło ją ponad 120 tys. osób, łącznie zebrano blisko siedem milionów. Podczas meczu Ślęza Wrocław – CCC Polkowice klub przeprowadzi sprzedaż cegiełek, które uprawniać będą do losowania atrakcyjnych nagród. Do wygrania będą między innymi koszulki meczowe koszykarek Ślęzy Wrocław z autografami wszystkich zawodniczek oraz gadżety klubowe i upominki od sponsorów. Cały dochód ze sprzedaży cegiełek zostanie przeznaczony na leczenie Alexa.

W środowy wieczór do hali AWF-u przyjedzie drużyna mistrza Polski – CCC Polkowice. Ślęza mierzyła się z drużyną prowadzoną przez Marosa Kovacika w ramach przygotowań do trwającego obecnie sezonu Energa Basket Ligi Kobiet. Wówczas oba zespoły wygrały u siebie, a oba spotkania były dość wyrównane. Obecnie CCC zajmuje 2. miejsce w ligowej tabeli i legitymuje się bilansem siedmiu wygranych oraz dwóch porażek. Ślęza po przegranych z Arką Gdynia i Pszczółką Lublin plasuje się na siódmym miejscu z bilansem 5-4. Warto jednak mieć na uwadze, że będąca pozycję wyżej DGT Politechnika Gdańska ma rozegrane 10 spotkań i dlatego znajduje się w stawce wyżej od Ślęzy.

Poprzednie dwa sezony były dla zespołu z Polkowic znakomite jeżeli chodzi o arenę krajową. „Pomarańczowe” bez większych problemów sięgnęły po dwa tytuły mistrza Polski, w obu przypadkach przechodząc przez fazę play-off bez porażki. W trwających rozgrywkach może być o to trudniej.

– Ostatni sezon i trwający teraz są bez porównania, jeżeli chodzi o konstelację polkowickich gwiazd. Myślę, że obecny zestaw nie jest najlepszy w lidze – moim zdaniem zespół z Gdyni jest teraz mocniejszy – ocenia trener Arkadiusz Rusin i wskazuje mocne strony najbliższego rywala Ślęzy. – W ostatnich meczach była skuteczna z obwodu i to pozwala jej zdobywać punkty, ale siła CCC tkwi w rękach Artemis Spanou, Danielle Robinson i kontuzjowanej Conde – dodaje szkoleniowiec 1KS-u.

Nie oznacza to jednak, że CCC można całkowicie zlekceważyć. Choć nie jest to bezdyskusyjny faworyt do mistrzostwa, to nadal kadrowo polkowiczanki stanowią czołową siłę ligi. Siłę podopiecznych Marosa Kovacika widać chociażby w rozgrywkach europejskich. W tym sezonie występują one w EuroCupie, gdzie z czterema wygranymi awansowały do kolejnej rundy rozgrywek. Przeciwko takiemu rywalowi będzie trzeba postawić twarde warunki.

– Jak najbardziej spodziewam się meczu walki, meczu emocji. Kiedy gramy z takim przeciwnikiem, który ma dużą siłę pod koszem, trzeba sprowadzić ten mecz do mocnej obrony, fauli, wymuszania jak największej liczby strat rywalek. To jest nasza szansa na zwycięstwo w tym spotkaniu – mówi Dominika Owczarzak.

Rozgrywająca Ślęzy w ostatnich dwóch spotkaniach była najlepszą zawodniczką zespołu, ale z pewnością chciałaby zamienić tytuły MVP na wygrane z Arką Gdynia i Pszczółką Lublin. Zwłaszcza, że oba były jak najbardziej w zasięgu żółto-czerwonych. Zarówno u siebie z Arką, jak i w Lublinie z Pszczółką, Ślęza wychodziła na dość komfortowe prowadzenie w połowie drugiej kwarty, aby potem oddać inicjatywę rywalkom, a następnie pomimo ambitnych prób powrotu do rywalizacji ostatecznie przegrywać. Jeden raz to jeszcze wypadek przy pracy, zwłaszcza przeciwko liderowi. Druga taka sytuacja to już powód do niepokoju. Skąd taki problem?

– Nie wiem, w czym tkwi przyczyna i szukamy jej, bo bardzo chciałybyśmy, żeby to się zmieniło. Mogłyśmy w Lublinie pójść za ciosem, zdobyć dwa punkty i powiększyć przewagę. Tego trafienia z łatwej pozycji nie ma, a potem tracimy trzy oczka i prowadzenie maleje. W tych momentach nie możemy się rozluźniać, tylko być jeszcze bardziej skoncentrowane i nie myśleć o tym, że udało się wypracować minimalną przewagę, tylko pracować jeszcze mocniej i robić wszystko, żeby budować ją dalej – podkreśla Owczarzak.

Drugim problemem, obok rozluźnienia, jest brak skuteczności. W obu ostatnich porażkach celność rzutów z gry była mniejsza niż 40 proc., co naturalnie przełożyło się na zdobycz punktową mniejszą niż 60 oczek. I nawet solidna obrona w takim wypadku nie zawsze może pomóc w wywalczeniu kompletu punktów. Choć brzmi to trywialnie – trzeba po prostu trafiać, z czego zawodniczki Ślęzy zdają sobie doskonale sprawę.

– Zespołowo gramy dobrze i potrafimy sobie znaleźć pozycje, ale rzeczywiście brakuje wykończenia i brakuje skuteczności. Obrona, na którą od początku sezonu stawia trener, funkcjonuje przyzwoicie. Potrafimy zatrzymać zespoły na 55-60 punktów, co jest dobrym wynikiem. Przeciwko drużynie takiej jak CCC Polkowice ta defensywa musi być jeszcze lepsza, a do tego mam nadzieję, że będziemy odpowiednio dysponowane rzutowo i nasze próby będą wpadać do kosza – życzy sobie rozgrywająca 1KS-u.

Derby to zawsze jedne z najważniejszych spotkań w kalendarzu ligowym, niezależnie od dyscypliny sportu. Ostatnie konfrontacje pomiędzy Ślęzą i CCC należały do zaciętych i niezwykle emocjonujących. Środowe spotkanie zaplanowano na godz. 18:30, co powinno pozwolić większości kibiców spokojnie dotrzeć do hali wrocławskiej AWF. Wsparcia fanów obu drużyn spodziewa się zawodniczka Ślęzy.

– Podejdziemy do tego spotkania bardzo zmotywowane. Mam nadzieję, że na trybunach pojawi się sporo kibiców i będą dla nas wsparciem, ale pewnie też pojawią się kibice z Polkowic. Derby mają zawsze dodatkowy smaczek, a my po nieudanym meczu w Lublinie będziemy chciały się odbić – kończy Dominika Owczarzak.

Początek meczu Ślęza Wrocław – CCC Polkowice o godz. 18:30, bilety w cenie 18 i 10 zł można kupić za pośrednictwem serwisu biletin.pl bądź bezpośrednio przed spotkaniem w kasie hali.

Britney Jones odchodzi ze Ślęzy Wrocław

32-letnia rozgrywająca Britney Jones żegna się ze Ślęzą Wrocław po czterech miesiącach gry w klubie. Mierząca 174 centymetry zawodniczka rozegrała w żółto-czerwonych barwach osiem ligowych spotkań.

W trakcie pobytu we Wrocławiu Jones legitymowała się średnimi na poziomie 11.4 punktu, 1.5 zbiórki oraz 3.1 asysty na mecz. W meczu z AZS-em Uniwersytetem Gdańskim jedyny raz znalazła się w wyjściowej piątce. Jej najlepszy występ w tym sezonie to spotkanie przeciwko Enei AZS-owi Poznań, w którym zdobyła 30 punktów (10/13 z gry), do których dołożyła cztery zbiórki i pięć asyst.

Dziękujemy Britney za pomoc w rozwoju sportowym klubu w ostatnich czterech miesiącach i pozytywne podejście do pracy, życzymy powodzenia w dalszej karierze.

Nazwisko nowej zawodniczki Ślęzy Wrocław klub ogłosi w najbliższych dniach.

Problemy z ofensywą kosztują Ślęzę wygraną w Lublinie

W meczu 10. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław przegrała w Lublinie z miejscową Pszczółką 56:61, choć do przerwy to wrocławianki prezentowały się lepiej.

Początkowe momenty nie były łatwe dla obu drużyn – po półtorej minuty mieliśmy 2:2 za sprawą Dominiki Owczarzak oraz Jovany Popović. Na kolejne punkty przyszło kibicom czekać następne 90 sekund. W międzyczasie żadna z zawodniczek nie potrafiła skierować piłki do kosza, choć pozycje były w miarę dogodne, a Alexis Peterson miała nawet dwa rzuty osobiste – oba niecelne. Niemoc ofensywną przełamała Briana Day i otworzyła worek z punktami. Przez pierwsze trzy minuty mieliśmy 4:2 dla gospodyń, dwie minuty później było już 9:8 dla Ślęzy. Trzy kolejne akcje ofensywne Ślęzy wykończyła Ana Pocek, grając w tym momencie z dużą pewnością. Po drugiej stronie parkietu dobrze prezentowała się Jovana Popović, Serbka co i rusz wykorzystywała swoją zwinność żeby kreować sobie miejsce do wejścia pod kosz.

Wrocławianki nie miały pomysłu, jak zatrzymać rzucającą Pszczółki i to dzięki niej gospodynie utrzymywały się w grze. W bezpośrednim pojedynku Popović – Pocek górą w stosunku 10:9 była ta pierwsza, ale środkowa Ślęzy miała lepsze wsparcie od swoich koleżanek, które dołożyły kolejne dziewięć oczek. Pozostałe Pszczółki zdobyły sześć punktów i po pierwszej kwarcie to koszykarki 1KS-u prowadziły – 18:16.

Druga odsłona rozpoczęła się od trójki Agaty Dobrowolskiej, na co natychmiast zareagował trener Szewczyk prosząc o czas. Na kolejne punkty znowu trzeba było zaczekać 120 sekund, kiedy to z dystansu przymierzyła Nevena Jovanović. Gospodynie popełniały sporo błędów, nie tylko nie trafiając rzutów, ale i oddając piłkę rywalkom za sprawą strat czy fauli w ataku. Na ich szczęście z wyłączeniem dwóch trzypunktowych trafień koszykarek Ślęzy, przyjezdne również nie grały najlepiej, prezentując dość podobną dyspozycję co Akademiczki. Przełamanie Pszczółek nastąpiło na linii rzutów osobistych dzięki celnej próbie Briany Day, a chwilę potem z dystansu trafiła Julia Adamowicz. Z 24:16 szybko zrobiło się 24:20, a po nietrafionej próbie Cierry Burdick trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas, aby przebudzić swój zespół.

Ten manewr zadziałał, bowiem żółto-czerwone odpowiedziały własnymi dwoma udanymi akcjami – najpierw z półdystansu skutecznie zagrała Jovanović, potem po dobrym rozprowadzeniu piłki za trzy przymierzyła Abigail Glomazic i wrocławianki wyszły na prowadzenie 29:20. Szkoleniowiec Pszczółek znowu był zmuszony poprosić o czas. Lublinianki po time-oucie rozkręcały się powoli, Julia Adamowicz trafiła jeden z dwóch rzutów wolnych, na co swoim trafieniem odpowiedziała Glomazic. Na trzy minuty przed końcem pierwszej połowy wydawało się, że Ślęza zejdzie do szatni z w miarę komfortowym prowadzeniem. Sygnał do ataku dała Jovana Popović trafiając trójkę. Następnie Jovanović i Giedre Labuckiene wymieniły się jednym celnym osobistym, ale na wejście pod kosz Litwinki po podaniu Zuzanny Sklepowicz koszykarki 1KS-u nie miały już odpowiedzi. Przed końcową syreną za trzy swoich sił spróbowały Dobrowolska i Jovanović, ale zamiast celnych rzutów dystansowych druga kwarta zakończyła się udanym lay-upem Popović. Z dziewięciu punktów przewagi zostały tylko dwa, a do tego Pszczółka miała inicjatywę.

Tuż po wznowieniu gry Briana Day dała gospodyniom remis, ale natychmiast odpowiedziała swoimi punktami Nevena Jovanović. Ślęza mogła podwyższyć prowadzenie za sprawą Cierry Burdick, ale kapitan 1KS-u spudłowała z półdystansu. Piłkę zebrała Alexis Peterson i ona także skończyła akcję po drugiej stronie parkietu. Wrocławianki starały się ponownie zbudować przewagę podobną do tej, jaką miały w drugiej odsłonie, ale zbyt wiele rzutów nie znajdowało drogi do kosza, żeby mogły myśleć o odskoczeniu rywalkom. Pszczółka skutecznie trzymała krótki dystans, a gdy w końcu dostała szansę żeby wyjść na prowadzenie, to za sprawą Julii Adamowicz dopięła swego. Po czterech minutach trzeciej kwarty było 38:36 dla gospodyń i ponownie przejęły one inicjatywę. Po punktach Briany Day trener Rusin poprosił o czas i kolejna minuta w wykonaniu jego zespołu była najlepszą jak do tej pory w drugiej połowie. Najpierw skutecznie pod kosz przebiła się Dominika Owczarzak, potem rozgrywająca Ślęzy wymusiła stratę Day, a po drugiej stronie znalazła Cierrę Burdick i było 40:40.

W odpowiedzi na tę miniserię punktową 1KS-u swoimi czterema punktami popisała się Alexis Peterson i… obie drużyny stanęły. Nie brakowało fauli, strat, błędu 24 sekund Ślęzy, spudłowanych rzutów spod kosza i z dystansu. Dopiero pojawienie się na boisku Neveny Jovanović przełamało niemoc ofensywną, ponownie trwającą około dwóch minut. Serbka po podaniu Dominiki Owczarzak trafiła z półdystansu. W kolejnej akcji Owczarzak przechwyciła podanie Adamowicz i bez asysty żadnej rywalki spokojnie zakończyła akcję lay-upem, co oznaczało kolejny remis. Trener Szewczyk poprosił o czas, obaj szkoleniowcy dokonali paru zmian w składach, a trzecia kwarta zakończyła się punktem z linii rzutów osobistych autorstwa Giedre Labuckiene. Ślęza miała jeszcze szansę, żeby przed rozpoczęciem decydującej części meczu wyjść na prowadzenie, ale popełniła błąd 24 sekund.

To, czego nie udało się zrobić w ostatnich sekundach trzeciej odsłony, powiodło się na początku czwartej – Abigail Glomazic dobiła niecelną trójkę Jovanović i mieliśmy 46:45 dla Ślęzy. Wrocławianki dwukrotnie traciły jednak przewagę za sprawą Briany Day, która popisała się celnymi próbami spod kosza oraz z półdystansu. Następnie na punkty Dominiki Owczarzak odpowiedziała Alexis Peterson. Pierwsze minuty upłynęły tym samym pod znakiem wymiany ciosów, którą zakończyła Ama Degbeon trafiając na 53:50. Trener Rusin poprosił o przerwę, żeby wprowadzić korekty w grze swoich podopiecznych w decydujących momentach. Następne dwie minuty upłynęły jednak tak, jak kilka innych poprzednich tego typu fragmentów w tym meczu – na festiwalu błędów, strat i niecelnych rzutów.

Dopiero kolejne punkty Briany Day, na 55:50, przełamały impas strzelecki, przynajmniej po stronie gospodyń. Po stracie Dominiki Owczarzak Ślęza popełniła trzy faule w ciągu dwudziestu sekund – ostatni z nich wysłał na linię rzutów osobistych Amę Degbeon, a ta nie pomyliła się ani razu. To samo można powiedzieć o Cierrze Burdick, która w kolejnej akcji nabrała Day i dołożyła z linii dwa oczka. Po tych rzutach na parkiecie pojawiła się Julia Adamowicz i od razu znalazła dobrze ustawioną Alexis Peterson, która przymierzyła z dystansu na 60:52. Do końca spotkania zostało niespełna 180 sekund, ale Ślęza ostatnie punkty z gry zdobyła cztery minuty wcześniej. To zmieniło się dopiero 100 sekund później gdy Agata Dobrowolska przytomnie zebrała pudło Dominiki Owczarzak z dystansu i spod kosza trafiła na 61:54. Wrocławianki zatrzymały Pszczółkę w obronie, ale wystarczyło to tylko na dwa celne osobiste Neveny Jovanović.

Oba zespoły nie miały najlepszej skuteczności z gry, ale Pszczółka o wiele częściej stawała na linii rzutów osobistych. Choć i tam także lublinianki nie prezentowały się najlepiej (13/21), to trafiły o siedem prób więcej od Ślęzy (tylko 6/8 za 1). To wystarczyło, żeby starcie sąsiadów w tabeli zakończyło się zwycięstwem gospodyń.

Pszczółka Polski-Cukier AZS-UMCS Lublin – Ślęza Wrocław 61:56 (16:18, 13:13, 16:13, 16:12).
Pszczółka: Popović 18, Day 16, Peterson 11, Adamowicz 9, Labuckiene 4, Degbeon 4, Sklepowicz 0, Szott-Hejmej 0. Duchnowska, Pawłowska, Trzeciak DNP.
Ślęza: Jovanovic 18, Burdick 10, Pocek 9, Owczarzak 8, Glomazic 6, Dobrowolska 5, Szajtauer 0, Marciniak 0. Piędel i Klatt DNP.