Ślęza w Poznaniu musi skupić się na obronie

W meczu 4. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet koszykarki Ślęzy Wrocław zmierzą się w wyjazdowym meczu z Eneą AZS-em Politechniką Poznań. Gospodynie będą chciały odnieść pierwsze zwycięstwo w sezonie.

Podopieczne Grzegorza Zielińskiego mają w tej chwili bilans 0-2, ale równie dobrze mógł on być odwrotny. Na inaugurację sezonu przegrały w Sosnowcu w jednej z ostatnich akcji meczu po rzucie Jessici January, zaś tydzień później wypuściły z rąk 17-punktowe prowadzenie i uległy po dogrywce z Polskimi Przetworami Basketem-25 Bydgoszcz. W obu tych spotkaniach koszykarki z Poznania zdobyły ponad 80 punktów. Podrażnione zawodniczki Enei AZS-u, mające dodatkowo weekend bez meczu ze względu na pauzę w poprzedniej kolejce, na pewno są gotowe na powtórzenie tego rezultatu.

A to oznacza potencjalne problemy dla Ślęzy, która od początku sezonu nie może znaleźć odpowiedniego zrozumienia w defensywie. Wrocławianki bez ustanku pracują nad poprawą obrony własnego kosza i liczą na to, że w najbliższą niedzielę będzie widać efekty tejże pracy.

– Na pewno musimy od pierwszej sekundy wyjść mocno skoncentrowane i absolutnie choćby na chwilę nie odpuszczać, bo jak widziałyśmy w tych obu spotkaniach, Poznań stawia mocne warunki i musimy się im postawić – mówi Julia Drop i dodaje, że jedną rzecz w grze 1KS-u da się zmienić od ręki. – Przede wszystkim możemy zmienić nasze zaangażowanie w obronie. Założenia w obronie nie były przez nas realizowane tak, jakby sobie tego życzył trener Rusin. Niewiele się nam udawało, przegrywałyśmy wiele pojedynków. Najszybciej możemy się poprawić w tej kwestii – podkreśla rozgrywająca Ślęzy.

Także szkoleniowiec Ślęzy Wrocław nie zastanawiał się zbyt długo nad odpowiedzią na pytanie o zmianę, którą można wprowadzić od zaraz.

– Odpowiedź jest prosta, ale trudna do wykonania dla nas jak na warunki tego sezonu – trzeba zacząć bronić. Na razie mamy spore problemy z defensywą, bo nawet wynik w Lublinie nie wskazuje na to, że tam była znakomita obrona z obu stron, tylko słabszy mecz w ofensywie. Spotkanie z Toruniem pokazało nasze mankamenty w obronie – przyznaje Rusin.

Zespół z Poznania oparty jest przede wszystkim na trzech koszykarkach z zagranicy. Danielle McCray w dwóch meczach zdobyła 40 punktów, do których dołożyła 24 zbiórki i jest niekwestionowaną pierwszą opcją w ofensywie. Wspiera ją Jovana Popović, która w Bydgoszczy zanotowała znakomite spotkanie – 26 punktów, 5 zbiórek, 7 asyst i 3 przechwyty. Pod koszem zapowiada się na ciekawy pojedynek Patricii Bright z Tayą Davis-Reimer.

– Mamy dwa mecze Poznania i możemy zobaczyć ich mocne i słabe strony – nie będzie to dla nas łatwe spotkanie, trzeba sobie zdawać z tego sprawę – podkreśla trener Rusin i charakteryzuje gwiazdy najbliższego rywala Ślęzy. – Czeka nas dużo pojedynków 1 na 1 z Jovaną Popović i to może być klucz tego meczu. McCray wykorzystuje swoją przewagę wzrostu na pozycji numer 3 i to trzeba zatrzymać.

Na co przede wszystkim zwraca uwagę szkoleniowiec 1KS-u, jeżeli chodzi o elementy stylu gry Enei AZS-u?

– Musimy być aktywni na zbiórce, nie możemy sobie pozwolić, żeby skakali nam po głowach, bo mają do tego inklinacje. Nie możemy zapominać o rzucie dystansowym, bo w momencie, gdy z Bydgoszczą wszystko wychodziło, to udało się zbudować Poznaniowi 17 punktów przewagi. To nie jest drużyna, którą można skazywać na porażkę. Mieli swoje problemy organizacyjno-składowe, trzeba było przeorganizować zespół, ale biją się w każdym spotkaniu i na pewno nie będą to łatwe zawody – podsumowuje Arkadiusz Rusin.

Początek meczu Enea AZS Politechnika Poznań – Ślęza Wrocław w niedzielę o godz. 17 w hali UAM na Morasku. Transmisję z tego spotkania w formule pay-per-view przeprowadzi Instat TV. Partner rozgrywek oferuje możliwość wykupienia dostępu na jeden mecz, pakietu umożliwiającego obejrzenie wszystkich starć Ślęzy bądź abonamentu na każde spotkanie Energa Basket Ligi Kobiet. Link: https://instat.tv/

„Po przerwie wyszłyśmy z zupełnie inną energią”

Prezentujemy komplet wypowiedzi po spotkaniu Energa Toruń – Ślęza Wrocław, w którym drużyna z Wrocławia zwyciężyła 92:77.

Emilia Lamparska (trenerka Energi): Gratuluję zespołowi z Wrocławia. Co do naszej gry, to wyglądała ona o wiele lepiej niż w Bydgoszczy i mam nadzieję, że z meczu na mecz będziemy robić postępy. Musimy popracować przede wszystkim nad wyeliminowaniem głupot i prostych strat. Nie może nam jedna zawodniczka rywalek zebrać ośmiu piłek na atakowanej tablicy w jednym meczu. Nie jest to zawodniczka wysoka, tylko skrzydłowa Ania Jakubiuk. Nad tym musimy pracować. Dziewczyny dały z siebie wszystko, ale na ten mecz to nie wystarczyło.

Aleksandra Pszczolarska (zawodniczka Energi): Pierwszą i drugą kwartę zagrałyśmy naprawdę dobrze. Walczyłyśmy, jak mogłyśmy. Później zabrakło nam sił, ale nie poddałyśmy się i na pewno w żadnym meczu nie będziemy się poddawać. Chcemy grać jak najlepiej i z meczu na mecz robić postępy – mam nadzieję, że tak będzie.

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy): Słaby mecz w naszym wykonaniu. Ilością błędów popełnionych w defensywie moglibyśmy obdzielić kilka spotkań. Było widać brak energii w pierwszej połowie, szczególnie w drugiej kwarcie, gdy straciliśmy 27 punktów. Każde wejście pod kosz broniliśmy na chodzonego. Zwycięstwo możemy sobie dopisać, ale z poziomu gry w naszym wykonaniu nie mogę być zadowolony.

Karolina Stefańczyk (zawodniczka Ślęzy): Drużyna z Torunia postawiła nam trudne warunki. W pierwszej połowie funkcjonowałyśmy bardzo źle w obronie. W szatni trener dał nam wskazówki i po przerwie wyszłyśmy z zupełnie inną energią. Poprawiła się nasza skuteczność i gra w obronie, co przyniosło zwycięstwo. Musimy wyciągnąć wnioski i postaramy się lepiej funkcjonować już w następnym spotkaniu.

Rekordowy mecz Anny Jakubiuk kluczem do wygranej Ślęzy w Toruniu

W meczu 3. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław pokonała Energę Toruń 92:77. Żółto-czerwone do zwycięstwa poprowadziła kapitan Anna Jakubiuk.

Trener Arkadiusz Rusin musiał dokonać roszad w wyjściowej piątce po tym, jak problemy zdrowotne wykluczyły z gry Michaelę Fekete. W związku z dolegliwościami reprezentantki Słowacji od pierwszej minuty na parkiecie pojawiły się Julia Drop i Karolina Stefańczyk, zaś na ławce zasiadła Wiktoria Kuczyńska.

I ten właśnie duet dwukrotnie połączył siły w pierwszych minutach spotkania. Najpierw z dystansu trafiła Stefańczyk, podawała była rozgrywająca BC Polkowice. Niespełna minutę później Drop została przyznana asysta po tym, jak skrzydłowa 1KS-u wykorzystała dwa rzuty osobiste. Gospodynie utrzymywały się jednak w meczu i nie pozwalały swoim rywalkom na zbudowanie przewagi. Wrocławianki dwa razy zaspały w obronie, pozwalając na trzypunktowe trafienia Aleksandrze Pszczolarskiej i Marcie Wieczyńskiej. Po rzucie tej drugiej na tablicy wyników był remis 12:12.

Drugim duetem, który od pierwszych minut spotkania sprawiał Enerdze sporo problemów był duet Anna Jakubiuk-Patricia Bright. Zarówno kapitan Ślęzy, jak i podkoszowa 1KS-u dawały z siebie wszystko po obu stronach parkietu. Bloki, przechwyty, zbiórki w ataku i przede wszystkim punkty – te dwie zawodniczki wypełniały rubryki statystyczne w niemalże każdej kategorii. Ale na 2,5 minuty przed końcem kwarty to gospodynie były na prowadzeniu i potrzeba było trójki Moniki Jasnowskiej, celnego rzutu osobistego Dominique Wilson i udanego wejścia pod kosz Julii Drop, żeby odwrócić ten stan rzeczy.

Ślęza zakończyła pierwszą kwartę z czterema punktami przewagi, lecz zespół prowadzony przez Emilię Lamparską ani myślał odpuszczać. Wręcz przeciwnie, dwie udane akcje Tyler Scaife pozwoliły gospodyniom wyrównać stan meczu na 25:25, a chwilę później ta sama zawodniczka trafiła z półdystansu na 29:27. Wymiana ciosów pomiędzy obiema drużynami nie ustawała – na punkty Scaife odpowiedziała Wilson, kontrę na celny osobisty Oumoul Sarr miała Jakubiuk. Gdy ponownie trafiły wspomniane zawodniczki Energi, trójkami popisały się Drop i kapitan Ślęzy. I dopiero gdy sprawy w swoje ręce wzięła Quinntavia Bennett, która zrobyła pięć punktów z rzędu, Ślęzie zabrakło riposty. Ta pojawiła się dopiero po punktach Sarr. Gdy podkoszowa torunianek podwyższyła ich prowadzenie do rozmiarów 43:37, żółto-czerwone za sprawą Wilson i Jakubiuk przeprowadziły dwie skuteczne akcje, zmniejszając straty do jednego posiadania.

Po rozpoczęciu drugiej połowy Wilson potrzebowała 45 sekund, aby doprowadzić do remisu. Anna Jakubiuk dwukrotnie wykorzystywała podania swoich koleżanek, ale dwukrotnie kontrowała Sarr i zapowiadało się na kolejną kwartę bitwy o każdą piłkę. Ale w drugich pięciu minutach trzeciej odsłony koszykarki Ślęzy jakby za dotknięciem magicznej różdżki po prostu zostawiły rywalki w tyle.

Zaczęło się od trzypunktowego trafienia Moniki Jasnowskiej, ale znowu niezmordowana Sarr znalazła sposób na defensywę Ślęzy. Na kolejną trójkę „Jasnej” odpowiedziała z kolei Marta Nowicka. W końcu sprawy w swoje ręce wzięła Dominique Wilson, która zdobyła osiem z 13 punktów żółto-czerwonych w przeciągu trzech minut. Pozostałe pięć dołożyła Jasnowska, a na zakończenie tej części meczu swoje akcje na punkty zamieniły także Karolina Stefańczyk i Julia Drop. Efekt? Fragment meczu wygrany 18:5, przez co z wyrównanego meczu zrobiło się nam 14 punktów przewagi dla Ślęzy.

Wilson na początku czwartej kwarty odpoczywała, co wykorzystała Monika Jasnowska. Grająca w swoim rodzinnym mieście skrzydłowa 1KS-u najpierw trafiła z dystansu, potem w dziecinnie łatwy sposób rozegrała pick&rolla z Julią Drop i przy przerwie w grze to ona mogła w pełni zasłużenie odsapnąć.

Ślęza właściwie przez całą czwartą kwartę miała wydarzenia pod kontrolą i trzymała rywalki na bezpiecznym dystansie. Tylko raz Enerdze udało się zmniejszyć prowadzenie poniżej 15 punktów, gdy oczywiście to Sarr zdobyła cztery punkty z rzędu. Trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas, jego zawodniczki odpowiedziały trzema kolejnymi skutecznymi akcjami i jeżeli ktoś jeszcze myślał, że losy tego spotkania mogą się odwrócić, to po rzucie Anny Jakubiuk na 85:68 wszystko było już jasne.

Kapitan Ślęzy należy poświęcić osobny paragraf. Po tym, jak przed tygodniem w Lublinie zdobyła tylko cztery punkty i nie zebrała ani jednej piłki w ataku, w niedzielę w Toruniu do 23 oczek dołożyła osiem piłek na atakowanej tablicy. Do tego dodała cztery zbiórki w obronie i dwa przechwyty. Jakubiuk ustanowiła rekordy kariery jeżeli chodzi o punkty, zbiórki i EVAL, a przede wszystkim zgodnie ze swoimi zapowiedziami pojechała do Torunia żeby wygrać i słowa dotrzymała.

Bardzo dobrze zaprezentowały się także Julia Drop (8 punktów i 10 asyst) oraz Monika Jasnowska (16 punktów, w tym 4 celne trójki). Ze swoich zadań wywiązały się dobrze Patricia Bright i Dominique Wilson, a ostatnim jasnym punktem w zespole Ślęzy była Karolina Stefańczyk. W swoim debiucie w wyjściowej piątce 1KS-u 22-letnia skrzydłowa zdobyła 9 punktów, rozdała 5 asyst i zanotowała 3 przechwyty.

W zeszłym sezonie Ślęza również grała w Toruniu w osłabieniu – wtedy podróż do grodu Kopernika zakończyła się porażką. Tym razem wrocławianki zrobiły to, co do nich należało.

Energa Toruń – Ślęza Wrocław 77:92 (16:20, 27:21, 11:27, 23:24).
Energa: Sarr 22, Bennett 14, Pszczolarska 13, Scaife 11, Wieczyńska 6, Adebayo 6, Nowicka 3, Podkańska 2, Grzenkowicz 0, Urban 0.
Ślęza: Jakubiuk 23 (12 zbiórek), Wilson 19, Jasnowska 16 (4×3), Bright 15 (10 zbiórek), Stefańczyk 9, Drop 8 (10 asyst), Szmyrka 2, Kuczyńska 0, Jasińska 0.

Ślęza Wrocław chce w Toruniu przegonić demony ze stycznia

W niedzielę o godz. 17 koszykarki Ślęzy Wrocław zmierzą się z Energą Toruń w meczu 3. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet. Ten mecz będzie dobrym barometrem zespołu z Wrocławia w porównaniu do minionych rozgrywek.

Przypomnijmy, że w styczniu tego roku obie drużyny stanęły naprzeciwko siebie w meczu 13. serii gier i Energa, która do tamtej pory wygrała tylko raz, obnażyła wszelkie braki Ślęzy. „Wygrał zespół, który był gotowy na mecz, my nie byłyśmy gotowe, żadna z nas indywidualnie nie była przygotowana na walkę” mówiła wówczas Agata Dobrowolska, zaś Arkadiusz Rusin dodawał „To kolejny mecz, po którym mogę tylko przeprosić za to, jak gra nasz zespół”. Przegrana 63:68 była najniższym punktem 1KS-u w sezonie 2020/2021 i choć z tamtej drużyny w składzie zostały tylko Anna Jakubiuk i Anna Jasińska, ta pierwsza jako kapitan zespołu na pewno wytłumaczy swoim koleżankom, jak istotne jest to spotkanie.

Sporo zmian kadrowych miało miejsce także w Enerdze. W kadrze pozostały Karolina Podkańska, Aleksandra Pszczolarska, Łucja Grzenkowicz i Marta Wieczyńska. Teoretycznie do rozgrywek zgłoszona jest również Emilia Lamparska, która w styczniu rzuciła Ślęzie 10 punktów, ale legendarna „Szpila” pełni już bardziej rolę trenerki aniżeli zawodniczki i wysoce prawdopodobne jest, że w niedzielę nie wyjdzie na parkiet. Nie miało to miejsca na inaugurację sezonu, gdy Energa przegrała z Polskimi Przetworami Basketem-25 Bydgoszcz aż 45:79.

Najlepiej punktującą zawodniczką „Katarzynek” była wówczas Pszczolarska, która uzbierała 12 punktów, do których dołożyła cztery zbiórki, dwie asysty i dwa bloki. Oprócz niej dwupunktową zdobycz miała również rzucająca Tyler Scaife (10 oczek, 5/12 z gry). W kadrze meczowej przed dwoma tygodniami zabrakło Oumoul Sarr, ale wszystko wskazuje na to, że 37-letnia podkoszowa wzmocni kadrę torunianek w niedzielnej konfrontacji ze Ślęzą. Zagraniczny kontyngent w Grodzie Kopernika uzupełniają Brytyjka Evelyn Adebayo i Quinntavia Bennett, rozgrywająca z USA.

W obozie wrocławianek panuje pełna mobilizacja przed niedzielnym spotkaniem. Żółto-czerwone miały szansę na to, aby tydzień temu zwyciężyć w konfrontacji z Pszczółką Lublin, ale ostatecznie to gospodynie cieszyły się z wygranej 58:52. Ślęza to, podobnie jak inne ekipy w lidze, wciąż zespół docierający się i budujący wzajemne zrozumienie, ale jeżeli podopieczne Arkadiusza Rusina chcą myśleć o powrocie do play-offów, z Torunia muszą wrócić z dwoma oczkami. Pojedynek z Energą da nam odpowiedź na to, czy dwukrotne mistrzynie Polski znajdują się w lepszym miejscu w porównaniu do stycznia tego roku.

Początek meczu Energa Toruń – Ślęza Wrocław w niedzielę o godz. 17 w Arenie Toruń. Transmisję z tego spotkania w formule pay-per-view przeprowadzi Instat TV. Partner rozgrywek oferuje możliwość wykupienia dostępu na jeden mecz, pakietu umożliwiającego obejrzenie wszystkich starć Ślęzy bądź abonamentu na każde spotkanie Energa Basket Ligi Kobiet. Link: https://instat.tv/

Piorunująca końcówka dała Pszczółce zwycięstwo nad Ślęzą

Pszczółka Lublin pokonała Ślęzę Wrocław 58:52 w meczu 2. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet. Wrocławianki w końcówce meczu straciły 11 punktów z rzędu.

Pierwszy mecz Pszczółki w tym sezonie przyciągnął spore zainteresowanie widzów, ale na otwarcie wyniku musieli trochę poczekać. Dopiero po czterech minutach od rozpoczęcia spotkania niemoc ofensywną z obu stron przełamała Dominique Wilson akcją 2+1. Lublinianki odpowiedziały za sprawą dwóch celnych osobistych Natashy Mack, ale przyjezdne szybko odzyskały inicjatywę. Najpierw za trzy przymierzyła Julia Drop, chwilę potem spod kosza trafiła Patricia Bright i przy stanie 8:2 trener Krzysztof Szewczyk musiał poprosić o czas.

Timeout dla Pszczółki przyniósł zamierzony efekt – najpierw Martina Fassina przebiła się pod kosz po podaniu Klaudii Niedźwiedzkiej, a następnie wykorzystała złe podanie Michaeli Fekete i zdobyła punkty z kontrataku. Zanim lublinianki rozkręciły się na dobre, Drop dołożyła drugą trójkę i dała swojej drużynie trochę zapasu punktowego. Żółto-czerwone utrzymywały się na prowadzeniu prawie do końca pierwszej kwarty, ale zanim rozbrzmiała syrena kończąca tę część meczu Natalia Kurach zamieniła podanie Fassiny na dwa oczka i mieliśmy remis 13:13.

Koszykarki 1KS-u dobrze weszły w drugie dziesięć minut spotkania. Fekete wykorzystała przewagę warunków fizycznych i ograła Kurach w drodze po akcję 2+1. Chwilę potem ze swojego zadania doskonale wywiązała się Karolina Stefańczyk, najpierw zdobywając punkty po własnym przechwycie, a następnie trafiając trójkę z rogu. Po skutecznych rzutach Anny Jakubiuk i Julii Drop prowadzenie Ślęzy urosło do rozmiarów 25:18 – była to najwyższa przewaga żółto-czerwonych w tym spotkaniu.

Zamiast budować dalej swoją przewagę, koszykarki ze stolicy Dolnego Śląska całkowicie ją roztrwoniły. Zaczęło się od punktów Natashy Mack z ponowienia. Dwie minuty później z dystansu przymierzyła Ivana Jakubcova, a kilkanaście sekund później to samo zrobiła Aleksandra Stanacev. Ślęza przez trzy minuty nie potrafiła znaleźć sposobu na trafienie do kosza, aż w końcu przełamała się Dominique Wilson, uciszając lubelską publiczność celną trójką. Jakubcova chwilę później doprowadziła do remisu, ale kolejny rzut z dystansu, tym razem autorstwa Patricii Bright, ponownie dał wrocławiankom prowadzenie. Przed przerwą mieliśmy jeszcze udane akcje Michaeli Fekete i Natashy Mack, ale Ślęzie udało się utrzymać trzypunktowy zapas po 20 minutach.

Trzecia kwarta zaczęła się dość podobnie do pierwszej, ale w przeciwieństwie do premierowej odsłony meczu, tym razem oba zespoły szybciej odnalazły swoją skuteczność. Punktowanie w drugiej połowie rozpoczęła Martina Fassina, ale na jej wejście pod kosz szybko odpowiedziała Anna Jakubiuk. Wrocławianki nie miały za to kontry na kolejny layup Fassiny i trójkę Stanacev, która poderwała publiczność i dała Pszczółce prowadzenie 37:35.

Ślęza ponownie nie mogła znaleźć sposobu na sforsowanie obrony lublinianek, zła passa trwała ponad 2,5 minuty. Przełamanie przyszło ze strony Agaty Szmyrki, która trafiła rzut za trzy i tym samym zdobyła swoje pierwsze punkty w barwach Ślęzy Wrocław. Ta próba nie podniosła jednak reszty zespołu, co pozwoliło gospodyniom odzyskać prowadzenie. Nawet skuteczna akcja Patricii Bright była tylko odosobnionym przypadkiem dobrej egzekucji w ataku. W efekcie Pszczółka dzięki trzem punktom Ivany Jakubcovej zaczynała decydującą kwartę z czterema oczkami zapasu.

W kolejnym z wielu zwrotów akcji najpierw swoją firmową akcję przeprowadziła Bright, a po chwili tym samym popisała się Dominique Wilson, dzięki czemu Ślęza odzyskała przewagę. Po trójce obwodowej Ślęzy trener Szewczyk poprosił o czas, ale nie przyniósł on pożądanego efektu. Wykorzystała to Wilson po raz kolejny trafiając z dystansu i dając Ślęzie prowadzenie 48:44. Pszczółka potrzebowała minuty, żeby odrobić straty i kolejnych kilkudziesięciu sekund, aby ponownie przejąć inicjatywę. Tym razem już na dobre. Kamiah Smalls najpierw trafiła na 50:48, w kolejnej akcji na 52:48. Ta sama koszykarka po timeoucie dla Ślęzy przymierzyła z dystansu. Wrocławianki odpowiedziały dwoma osobistymi Dominique Wilson, ale już w następnym posiadaniu Smalls dopełniła dzieła. Rzucająca Pszczółki tuż przed końcem 24 sekund popisała się niezwykle trudnym rzutem za trzy, pozbawiając żółto-czerwone wątpliwości.

Ślęza walczyła, ale próby dystansowe Drop, Fekete i Wilson nie znalazły drogi do kosza. Amerykanka zdążyła jeszcze dodać dwa punkty wraz z końcową syreną, zmniejszając straty o dwa oczka, które mogą się przydać po rewanżowym starciu obu drużyn.

Od stanu 48:44 żółto-czerwone straciły 11 punktów z rzędu, a w końcowym rozrachunku przegrały ostatnie sześć minut 4:14. Ale problemów było więcej – 30 proc. skuteczności z gry, 18 strat do 9 asyst czy 7:14 w punktach drugiej szansy. Przed zespołem Arkadiusza Rusina ważny tydzień, wrocławianki muszą wyeliminować sporo mankamentów przed konfrontacją z Katarzynkami Toruń, któer zaplanowano na niedzielę, 17 października.

Pszczółka Polski-Cukier AZS-UMCS Lublin – Ślęza Wrocław 58:52 (13:13, 17:20, 14:7, 14:12).
Pszczółka: Smalls 13, Fassina 13, Jakubcova 11, Mack 10, Stanacev 7, Niedźwiedzka 2, Kurach 2, Duchnowska 0, Sklepowicz 0, Kośla 0. A. Kuczyńska, Trzeciak DNP.
Ślęza: Wilson 16, Bright 11, Drop 8, Stefańczyk 5, Fekete 5, Jakubiuk 4, Szmyrka 3, W. Kuczyńska 0, Jasnowska 0. Jasińska DNP.