Zmienniczki i festiwal trójek dają Polonii wygraną nad Ślęzą

W meczu 7. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław przegrała z SKK Polonią Warszawa 83:89. Warszawianki do pokonania żółto-czerwonych wykorzystały swoją szeroką kadrę i doskonałą skuteczność z dystansu.

Już pierwsze minuty spotkania wskazywały na ciężką przeprawę dla liderek tabeli po sześciu kolejkach. Wrocławianki pierwsze punkty z gry zdobyły dopiero po upływie 3,5 minuty za sprawą rzutu Patricii Bright. Gospodyniom udało się jeszcze odpowiedzieć na celne próby debiutującej w barwach Polonii Martyny Pyki i byłej koszykarki Ślęzy Klaudii Sosnowskiej, ale na trafienia Teji Gorsić i Loryn Goodwin nie było już riposty. A zagraniczne koszykarki warszawianek dołożyły jeszcze odpowiednio cztery i dwa punkty i dość szybko prowadzenie przyjezdnych urosło do rozmiarów 19:8. Trwającą trzy minuty niemoc ofensywną Ślęzy przełamała Bright, ale już kilkadziesiąt sekund później z dystansu trafiła Whitney Knight. Wrocławianki odrobiły tę trzypunktową stratę dzięki celnym rzutom osobistym Dominique Wilson i Julii Drop, lecz i tak po pierwszych 10 minutach przegrywały dziewięcioma punktami.

Chwilę po rozpoczęciu drugiej odsłony straty Ślęzy urosły o kolejne dwa oczka, bo na akcję 2+1 autorstwa Wilson polonistki odpowiedziały celną dobitką Martyny Leszczyńskiej i trójką Goodwin. W połowie drugiej kwarty uruchomiła się także Weronika Preihs, najpierw trafiając spod kosza, a minutę później z dystansu. Po tej trójce Polonia prowadziła już 33:20. Wrocławianki w krótkim fragmencie dobrej gry zdobyły pięć oczek po akcjach Wilson i Moniki Jasnowskiej, ale na pierwszą trójkę „Jasnej” po powrocie do Wrocławia szybko odpowiedziała swoim trafieniem dystansowym Sylwia Siemienas.

Polonia dołożyła kolejny punkt zapasu po dwóch podaniach Klaudii Sosnowskiej i dwóch rzutach Gorsić – jednym z półdystansu, drugim zza łuku. Ślęza odpowiedziała skutecznym wejściami pod kosz Wiktorii Kuczyńskiej i Julii Drop, lecz gospodynie wciąż nie potrafiły jednocześnie zrobić serii punktowej i zatrzymać polonistek pod własnym koszem, co uniemożliwiało im odrabianie strat. Podopieczne Arkadiusza Rusina dopięły swego dopiero przed przerwą. Dwa celne osobiste Wilson, wejście pod kosz Anny Jakubiuk i celny rzut Karoliny Stefańczyk oznaczały passę 6:0, która zmniejszyła przewagę Polonii o połowę. Wynik 35:41 dawał Ślęzie szansę na przejęcie inicjatywy w drugich 20 minutach.

Przyjezdne miały jednak inne plany i wygrały pierwsze 120 sekund drugiej połowy 10:5, w czym główny udział miała Weronika Preihs. Obwodowa Polonii zanotowała zbiórkę w ataku oraz asystę przy trzypunktowym rzucie Whitney Knight, po czym sama trafiła trójkę, a chwilę póżniej trafiła z półdystansu. Ślęza za sprawą Jakubiuk i Bright zminimalizowała nieco to uderzenie, ale zaraz potem nadeszły kolejne ciosy.

Sprawy w swoje ręce wzięła Loryn Goodwin, która potrzebowała minuty na zdobycie siedmiu punktów, po których Polonia prowadziła 58:46. Wrocławianki na plecach Drop i Jakubiuk odpowiedziały swoimi siedmioma oczkami, więc wróciliśmy do status quo – 7 punktów różnicy pomiędzy obiema drużynami. Lecz kolejne minuty należały już wyłącznie do przyjezdnych. Zaczęło się od trójki Siemienas, następnie dwa punkty z linii osobistych dołożyła Leszczyńska. Potem pod kosz z faulem przebiła się Anna Pawłowska, która na deser dołożyła jeszcze celny rzut trzypunktowy. Przez te dwie minuty Polonia zdobyła 10 punktów, a Ślęza dwa. Przy stanie 73:58 warszawianki były już bardzo blisko pokonania lidera EBLK.

Gospodynie miały w sobie jeszcze jeden zryw, zdobywając w trzy minuty sześć punktów z rzędu. Wciąż brakowało im jednak kolejnych dziewięciu, żeby doprowadzić do remisu. Polonii wystarczyło zdobywanie punktów co kilka chwil, żeby trzymać rywalki na dystans. I zespół Macieja Gordona zrealizowały to zadanie – trójki Sosnowskiej i Preihs pozbawiły Ślęzę jakichkolwiek złudzeń. Wrocławianki wygrały ostatnie 2,5 minuty 11:4, ale to pozwoliło tylko zmniejszyć rozmiary porażki.

Porażki, która uwypukliła przede wszystkim problemy kadrowe żółto-czerwonych. Michaela Fekete powoli powraca do siebie po kontuzji pleców, zaś Nikolina Zubac na pewno nie pojawi się w tym roku na parkietach EBLK. Rezerwowe Polonii zdobyły 53 punkty, a jedyne dwie aktywne zmienniczki Ślęzy – Wiktoria Kuczyńska i Monika Jasnowska – tylko 11. Trzeba dodać do tego fenomenalną skuteczność warszawianek z dystansu – 14 trafionych trójek to rekord ligi po siedmiu kolejkach sezonu 2021/2022.

Ślęza straciła tytuł lidera rozgrywek na rzecz Pszczółki Lublin i już w sobotę w Sosnowcu żółto-czerwone staną naprzeciwko kolejnego doskonale dysponowanego rzutowo zespołu. W meczu z Zagłębiem o zwycięstwo na pewno łatwo nie będzie.

Ślęza Wrocław – SKK Polonia Warszawa 83:89 (13:22, 22:19, 23:32, 25:16).
Ślęza: Wilson 22, Bright 15, Jakubiuk 13, Drop 13, Stefańczyk 9, Kuczyńska 6, Jasnowska 5. Fekete, Jasińska, Szmyrka DNP.
SKK Polonia: Gorsić 16, Goodwin 16, Preihs 13, Knight 12, Sosnowska 10, Siemienas 6, Pawłowska 6, Pyka 5, Leszczyńska 5, Mistygacz 0, Janczak 0, Bucyk 0.

Lider kontra beniaminek – Ślęza Wrocław podejmie Polonię Warszawa

Po raz pierwszy od 21 lat będziemy świadkami ekstraklasowej rywalizacji na linii Wrocław – Warszawa. W niedzielę o godz. 17 w hali AWF Wrocław odbędzie się spotkanie 7. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet pomiędzy Ślęzą Wrocław, obecnym liderem tabeli, a Polonią Warszawa, beniaminkiem rozgrywek.

Warszawianki to beniaminek wyłącznie z nazwy, bowiem podopieczne Macieja Gordona weszły do ligi bez kompleksów i od pierwszego spotkania było wiadomo, że z pewnością nie zostaną czerwoną latarnią ligi. Najbliższe rywalki Ślęzy po pięciu spotkaniach legitymują się bilansem dwóch zwycięstw i trzech porażek, ale całkiem blisko było, abyśmy sytuacja była odwrotna. Na inaugurację ligi koszykarki Polonii przegrały z BC Polkowice tylko 78:83, przez kilka chwil nawet prowadząc z wicemistrzyniami Polski. Następnie przyszła wyraźna, bo aż szesnastopunktowa porażka z VBW Arką i przegrana 73:84 z PolskąStrefąInwestycji Eneą Gorzów Wielkopolski.

To jednak tyle, jeżeli chodzi o frycowe, jakie musiała zapłacić drużyna ze stolicy. W kolejce numer cztery na Wilanów przyjechał zespół CTL Zagłębia Sosnowiec i w starciu tegorocznego beniaminka z ubiegłorocznym wygrał obecny nowicjusz na parkietach EBLK. Gospodynie przez całą pierwszą połowę goniły rywalki, a gdy już objęły prowadzenie, nie wypuściły go z rąk i mogły cieszyć się z pierwszego od lat zwycięstwa na najwyższym poziomie rozgrywkowym. W wygranym 92:88 starciu aż trzy zawodniczki Polonii rzuciły po 17 punktów. Były to Klaudia Sosnowska, Loryn Goodwin i Martyna Leszczyńska.

Tydzień później polonistki pojechały do Bydgoszczy i wygraną z Polskimi-Przetworami Basketem 25 można mimo wszystko określić mianem niespodzianki. Koszykarki z Warszawy pozwoliły brązowym medalistkom z ubiegłego sezonu cieszyć się prowadzeniem przez zaledwie 17 sekund. Przez pozostałe 39 minut to drużyna trenera Macieja Gordona miała w tym spotkaniu inicjatywę. Aż 35 oczek zdobyła wtedy Loryn Goodwin, która tym samym dobiła do bariery 100 punktów w sezonie.

Amerykańska rozgrywająca to bez wątpienia najjaśniej świecąca gwiazda beniaminka. Do średniej zdobyczy w postaci 20 punktów na mecz dokłada również sześć asyst i blisko trzy przechwyty. Wraz z inną koszykarką Polonii, Martyną Leszczyńską, jest także w czołówce zawodniczek, które wymuszają najwięcej przewinień rywalek. Przeciwniczki średnio pięć razy na mecz muszą popełniać faule, żeby powstrzymać 27-letnią Goodwin.

Wspomniana Leszczyńska to bardzo dobra opcja podkoszowa – 10 punktów na mecz i 6.5 zbiórki to okazały dorobek jak na debiutującą na parkietach EBLK zawodniczkę. Tercet najlepiej punktujących polonistek uzupełnia była zawodniczka Ślęzy Wrocław, Klaudia Sosnowska. Popularna „Sosna” od początku sezonu jest w znakomitej formie i w pełni zasłużenie otrzymała powołanie na minione zgrupowanie reprezentacji Polski. W lidze skrzydłowa beniaminka zdobywa 14 punktów, trafiając dwie trójki na mecz ze skutecznością ponad 40 procent.

Trzon rotacji trenera Gordona uzupełniają podkoszowe zagraniczne podkoszowe – Whitney Knight i Teja Gorsić oraz polskie obwodowe Weronika Preihs i Marta Mistygacz. Kibice z Wrocławia na pewno pamiętają także występującą przez dwa sezony w Ślęzie Sylwię Siemienas. Z kolei na swój debiut w barwach beniaminka czeka była zawodniczka Politechniki Gdańskiej i Enei AZS-u Poznań Martyna Pyka.

Zespół Ślęzy Wrocław z jednej strony był na tyle rozpędzony, że przerwa na reprezentację mogła wybić żółto-czerwone z rytmu, ale z drugiej koszykarki obecnego lidera EBLK potrzebowały odpoczynku. Problemy kadrowe wymusiły na trenerze Arkadiuszu Rusinie grę węższym składem niż by sobie tego życzył. Aż trzy zawodniczki 1KS-u grają ponad 32 minuty na mecz, a Julia Drop jest blisko przekroczenia bariery 30 minut. Zwycięstwa z BC Polkowice i VBW Arką Gdynia wymagały ogromnych nakładów sił, więc wydłużony okres wolnego powinien pozwolić drużynie lidera nabrać świeżości i kontynuować dobrą grę w kolejnych spotkaniach, od niedzieli począwszy.

A mecz z Polonią na pewno będzie wymagał od Ślęzy gry na pełnych obrotach i koncentracji przez 40 minut. Obie drużyny spotkały się już podczas turnieju towarzyskiego w Lublinie. Wrocławianki wygrały wtedy 79:59, lecz podajemy ten wynik jedynie z kronikarskiego obowiązku, gdyż przez te dwa miesiące zmieniło się praktycznie wszystko. Pewnym jest, że zawodniczki beniaminka zrobią wszystko, żeby po 7. serii spotkań Ślęza miała na koncie dwie porażki.

To niezwykle ciekawie zapowiadające się starcie zaplanowane jest na niedzielę, 21 listopada, o godz. 17:00. Bilety w cenie 20 i 12 złotych można będzie kupić w kasie hali AWF na godzinę przed rozpoczęciem meczu, a transmisję ze spotkania za darmo przeprowadzi partner rozgrywek InStat TV. Aby zobaczyć ten mecz w internecie, należy tylko założyć konto na tej platformie.

Współpraca Ślęzy i Totalizatora Sportowego przedłużona!

Ślęza Wrocław i Totalizator Sportowy sp. z o.o. kontynuują swoją współpracę! W siedzibie wrocławskiego oddziału Totalizatora parafowano umowę, na mocy której nadal będą wspólne działania obu podmiotów.

Sezon 2021/2022 to już czwarte rozgrywki, w których Ślęza będzie współpracować z właścicielem marki LOTTO. Decyzja władz Totalizatora świadczy o tym, że najstarszy klub sportowy we Wrocławiu to rzetelny partner biznesowy, a wieloletnie partnerstwo z 1KS-em przynosi szereg korzyści.

– Tak, jak mówiliśmy na początku naszej współpracy, że lubimy długoterminowe związki, tak teraz pokazujemy to w rzeczywistości. Bardzo się cieszę, że Totalizator Sportowy nadal nam ufa i mam nadzieję, że nasza współpraca to nie będzie tylko trwający obecnie czwarty sezon, ale będziemy mogli obchodzić również okrągłe jubileusze naszego partnerstwa – mówi prezes zarządu Ślęzy Wrocław Katarzyna Ziobro.

– Bardzo się cieszymy na możliwość kontynuacji współpracy ze Ślęzą Wrocław w obecnym sezonie. Śledząc na bieżąco wyniki koszykarek jesteśmy bardzo zadowoleni i dumni z tego, że możemy współpracować z obecnym liderem tabeli. Wierzymy, że ten sezon, w odróżnieniu od poprzedniego, będzie bardziej szczęśliwy i zakończy się sukcesem. Wierzę głęboko w medal na koniec sezonu – podkreśla Paweł Mihułka, kierownik działu wsparcia sprzedaży we wrocławskim oddziale Totalizatora Sportowego.

Umowa Ślęzy Wrocław i Totalizatora Sportowego oznacza, że w nadchodzącym sezonie marka LOTTO nadal będzie obecna podczas domowych meczów koszykarek Ślęzy Wrocław. Logo marki pozostaje na koszulkach meczowych zawodniczek dwukrotnych mistrzyń Polski. Branding partnera klubu będzie widoczny w hali wrocławskiej AWF, a efekty współpracy obu stron ukażą się również w mediach społecznościowych 1KS-u.

– Zupełnie inaczej śledzi się widowiska sportowe, gdy na trybunach są kibice i czuje się atmosferę święta. Wszystkie wydarzenia sportowe, które realizujemy jako Totalizator Sportowy realizujemy przede wszystkim dla naszych kibiców, dla osób wspierających sport, kulturę. Bez nich to nie jest to samo – zaznacza Mihułka.

– Zeszły sezon był dla nas organizacyjnie bardzo ciężki, ponieważ nie mogliśmy gościć na trybunach naszych fanów. Był też ciężki jeżeli chodzi o realizowanie umów sponsorskich, w których są świadczenia skierowane do kibiców. Dlatego cieszę się, że w tym sezonie będziemy mogli razem z Totalizatorem Sportowym przygotować dla naszych kibiców wiele wydarzeń i atrakcji – kończy Katarzyna Ziobro.

Twierdza Gdynia zdobyta przez rozpędzoną Ślęzę Wrocław!

Ślęza Wrocław pokonała VBW Arkę Gdynia w meczu 6. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet. Wrocławianki przerwały passę 934 dni bez porażki mistrzyń Polski na własnym parkiecie w spotkaniu ligowym.

Ofensywa Ślęzy potrzebowała kilku chwil, żeby wejść w mecz, dlatego też na prowadzeniu dość szybko znalazła się drużyna gospodyń. Przewaga 4:0 nie była jednak na tyle okazała, żeby przebudzone żółto-czerwone nie zdołały odrobić strat, więc po trzech minutach meczu mieliśmy remis. Po stronie Arki prym wiodła Megan Gustafson, ale miała wsparcie w postaci Alice Kunek i Romane Bernies, które trafiały spod kosza i z półdystansu. Wrocławianki starały się dotrzymywać rywalkom kroku, lecz od stanu 4:4 przez długie fragmenty pierwszej kwarty były o dwa-trzy posiadania za mistrzyniami Polski.

Przy wyniku 16:10 dla gospodyń trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas, bo musiał wybić przeciwniczki z rytmu. Gdynianki do tego momentu nie spudłowały ani jednego rzutu z gry, po timeoucie skutecznym rzutem popisała się także Marissa Kastanek. Problemy z celnością w końcu zaczęły się pojawiać, co pozwoliło Ślęzie zbliżyć się do rywalek. Najpierw po asyście Dominique Wilson trafiła Patricia Bright, a chwilę potem podanie amerykańskiej obwodowej 1KS-u na trzy punkty zamieniła Wiktoria Kuczyńska. Gospodyniom chwilową ulgę dała Morgan Bertsch udanym wejściem pod kosz, ale już w kolejnej akcji za trzy nie pomyliła się Wilson. Ostatnie słowo w pierwszej odsłonie należało do Wiktorii Kuczyńskiej, która wykorzystała oba rzuty osobiste i po 10 minutach Ślęza prowadziła 22:21.

Druga odsłona rozpoczęła się od akcji 2+1 Wilson, na którą Bertsch szybko odpowiedziała celnym rzutem z półdystansu. Inicjatywa była jednak po stronie Ślęzy. Najpierw za trzy trafiła Drop, a chwilę potem oglądaliśmy kolejną akcję 2+1, tym razem w wykonaniu Anny Jakubiuk. Ślęza prowadziła 31:24 tylko kilkanaście sekund, bo trójką popisała się Marissa Kastanek.

Przez kolejne dwie minuty piłka nie znalazła się w żadnym z obu koszy, ale gdy Megan Gustafson przełamała tę niemoc ofensywną, to jednocześnie otworzyła worek z punktami. W następne 150 sekund wpadło sześć rzutów z gry i dwa osobiste. Był to bardzo zacięty i wyrównany fragment gry, po którym gdynianki wyszły na prowadzenie 38:37. Wrocławianki po przerwie dla trenera Rusina i rzutach Bright i Anny Jakubiuk odzyskały inicjatywę, ale tylko na chwilę. Najpierw trafiła Bernies, chwilę potem akcję 2+1 przeprowadziła Gustafson. Wrocławianki miały swoje szanse na punkty, lecz zamiast tego tuż przed przerwą Monika Jasnowska popełniła faul uznany przez sędziów za niesportowy, a dwa oczka z linii rzutów osobistych dołożyła Alice Kunek.

Skrzydłowa Arki zakończyła drugą kwartę i otworzyła trzecią skutecznym wejściem pod kosz. Koszykarki Ślęzy musiały zareagować, żeby mecz nie wymknął się spod kontroli i zrobiły to w idealny sposób – trójki Wilson i Drop wyrównały stan spotkania na 47:47. Gdynianki odpowiedziały za sprawą Gustafson, ale będąca w znakomitej formie strzeleckiej Drop przymierzyła z dystansu raz jeszcze i ponownie się nie pomyliła.

To trafienie sprawiło, że na fali była Ślęza, lecz wrocławiankom nie udało się w pełni wykorzystać tego okresu gry. Żółto-czerwone wygrały trzyminutowy fragment trzeciej kwarty 7:2, ale po punktach Wiktorii Kuczyńskiej nie były w stanie zatrzymać Kunek po drugiej stronie parkietu. Australijka z irlandzkim paszportem dwukrotnie wykorzystała podanie Bernies żeby trafić za trzy, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 59:57. Natychmiastowa reakcja trenera Arkadiusza Rusina wyhamowała oba zespoły, bowiem przez pozostałe do końca tej części meczu 3,5 minuty nie uświadczyliśmy już żadnego celnego rzutu z gry. Wpadło zaledwie pięć osobistych – trzy dla gospodyń, dwa dla przyjezdnych, co w końcowym rozrachunku pozwoliło Ślęzie wygrać tę kwartę 18:17, ale wciąż oznaczało to przewagę gdynianek 62:59.

Przewagę, która utrzymała się przez niecałą minutę. Udane wejścia pod kosz Jakubiuk i Stefańczyk przechyliły szalę na korzyść Ślęzy, a ofensywa Arki przez trzy minuty nie potrafiła znaleźć sposobu na zdobycie punktów. Dopiero czas, o który poprosił trener Gundars Vetra przyniósł pożądany efekt. Zagrywka rozrysowana przez trenera poskutkowała punktami Gustafson, na które jednak błyskawicznie odpowiedziała Jakubiuk. Ten fragment meczu zakończył się udaną dobitką autorstwa Magdaleny Szymkiewicz na 66:65 dla zespołu z Gdyni.

Przez kolejne dwie minuty znowu nie wpadł ani jeden rzut, ale tym razem przełamanie nadeszło ze strony Ślęzy, a konkretnie od Dominique Wilson. Chwilę później Bright dobiła rzut swojej rodaczki, a w następnym posiadaniu Wilson ponownie się nie pomyliła. Co niezwykle istotne, Arka wciąż miała w tej kwarcie na koncie tylko cztery punkty. To oznaczało, że po wejściu pod kosz Wilson trener Vetra musiał poprosić o czas, bo gospodynie przegrywały 66:71. Wrocławianki miały szansę na poprawienie swojego zapasu punktowego, ale amerykańska obwodowa Ślęzy popełniła faul w ataku, a po drugiej stronie Kunek dograła do Gustafson, która nie myli się w takich sytuacjach. Kolejne posiadanie żółto-czerwonych zakończyło się jeszcze gorzej, bowiem po stracie Wiktorii Kuczyńskiej trójkę trafiła Bernies.

49 sekund do końca, wynik na tablicy 71:71. Nerwy sięgają zenitu, kolejna dogrywka z udziałem Ślęzy wisi w powietrzu. Zwłaszcza, że Julia Drop została zablokowana przez Gustafson. Ale Bernies, która chwilę temu dała swojemu zespołowi remis, tym razem popełniła błąd. Piłkę zabrała jej Drop, przekozłowała na drugą stronę parkietu i zaatakowała strefę podkoszową. Tym razem Gustafson już nie dała rady – 73:71 Ślęza.

Po timeoucie dla Arki wrocławianki fenomenalnie zachowały się w defensywie i wymusiły błąd pięciu sekund. Koszykarki 1KS-u miały piłkę i pięć sekund do końca, ale przy własnym wyprowadzeniu Anna Jakubiuk wyszła poza parkiet, co dało gdyniankom jeszcze jedną szansę. Kropkę nad i postawiła Julia Drop, która przechwyciła katastrofalne podanie Morgan Bertsch, co przypieczętowało kolejną niesamowitą wygraną koszykarek Ślęzy.

Podopieczne Arkadiusza Rusina przerwały passę 934 dni bez porażki Arki Gdynia na własnym parkiecie w meczu ligowym. Licząc tylko sezon zasadniczy, passa ta trwała 979 dni.

Wrocławianki po raz kolejny pokazały determinację, zaangażowanie i konsekwencję w realizowaniu założeń meczowych. Dołożyły do tego skuteczność z dystansu (8/16 za 3) i ograniczyły poczynania Arki w strefie podkoszowej (34:30 dla 1KS-u w punktach z pomalowanego). W nagrodę za swoje wyczyny koszykarki Ślęzy spędzą przerwę reprezentacyjną na fotelu lidera Energa Basket Ligi Kobiet. W pełni zasłużenie.

VBW Arka Gdynia – Ślęza Wrocław 71:73 (21:22, 24:19, 17:18, 9:14).
VBW Arka: Gustafson 20, Kunek 19, Bernies 11, Kastanek 8, Szymkiewicz 6, Bertsch 4, Begić 2, Borkowska 1, Podgórna 0. Rudzka DNP.
Ślęza: Wilson 20, Jakubiuk 14, Bright 12, Drop 11, Stefańczyk 9, Kuczyńska 7, Jasnowska 0. Jasińska, Szmyrka 0.

Ślęza Wrocław ma kolejną szansę na niespodziankę

W najbliższą sobotę o godz. 17 koszykarki Ślęzy Wrocław w meczu 6. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet zagrają na wyjeździe z VBW Arką Gdynia. Starcie z mistrzyniami Polski zapowiada się bardzo interesująco.

Gdynianki, aktualne mistrzynie Polski, jak na razie w tym sezonie ligowym są niepokonane na własnym parkiecie. Na rozkładzie Arki są zespoły PSI Enei Gorzów, SKK Polonii Warszawa i Basketu 25 Bydgoszcz. W każdym z tych meczów gospodynie sobotniego starcia wygrały co najmniej 15 punktami, co najlepiej świadczy o ich potencjale ofensywnym. Ale Arka zaliczyła też już jedno potknięcie – wycieczka do Sosnowca zakończyła się dla obrończyń tytułu niepomyślnie. Przegrana 74:87 przydarzyła się w dużej mierze przez znakomitą skuteczność zagranicznych koszykarek Zagłębia. Kwartet „importów” zdobył tyle punktów, co cała drużyna rywalek, a trener Jorge Aragones mógł jeszcze liczyć na 13 oczek zawodniczek rodzimych.

Ze względu na występy w Eurolidze, Arka jako jedyna drużyna w Energa Basket Lidze Kobiet może mieć w składzie sześć zawodniczek zagranicznych i w Gdyni wykorzystano w pełni tę możliwość. Obowiązkami na rozegraniu dzielą się Klara Lundqvist i Romane Bernies, ale dość niespodziewanie to Francuzka prezentuje się lepiej od Szwedki, która na razie nie gra na miarę wysokich oczekiwań. To oczywiście może się zmienić w każdej chwili, lecz obecnie Bernies spędziła na parkiecie więcej czasu, mimo iż ani razu nie wyszła w pierwszej piątce.

Na skrzydłach trener Gundars Vetra korzysta z Alice Kunek i Any-Mariji Begić. Kunek ma na razie spore problemy ze skutecznością – 28.9 proc. z gry przy 48.4 proc. w minionym sezonie i lada moment powinna wrócić na właściwe tory. Z kolei Begić zanotowała postęp w grze w porównaniu do swoich występów w Toruniu, zwłaszcza jeżeli chodzi o grę na tablicach i obecnie jest najlepiej zbierającą zawodniczką Arki. To może dziwić patrząc na opcje podkoszowe zespołu z Gdyni – Morgan Bertsch i Megan Gustafson. Obie wyróżniały się w rozgrywkach 2020/2021 w barwach odpowiednio Pszczółki Lublin i Enei Gorzów, a obecnie robią to samo w Gdyni. Bertsch w 4. kolejce rzuciła 30 punktów, z czego 20 już do przerwy. Gustafson dołożyła wówczas „tylko” 19 oczek.

Polska część rotacji to naturalnie przede wszystkim Marissa Kastanek, która jak zawsze wywiązuje się bez zarzutu ze swoich boiskowych obowiązków. Obowiązkową pozycję młodzieżowca wypełniają Kamila Borkowska i Magdalena Szymkiewicz, a w odwodzie pozostają jeszcze Kamila Podgórna, Justyna Rudzka i doskonale znana wrocławskiej publiczności Agata Dobrowolska.

Zespół z Gdyni, z wyłączeniem wpadki w Sosnowcu, to, jak na warunki polskiej ligi, dobrze naoliwiona maszyna. Dość powiedzieć, że każda z dziewięciu regularnie grających zawodniczek zdobywa ponad 5 punktu na mecz. Dla porównania w Ślęzie taki dorobek ma tylko pięć koszykarek. Trener Vetra ma na tyle szeroką kadrę, że statystycznie najwięcej czasu na parkiecie spędza Magdalena Szymkiewicz, a i ona gra zaledwie 25 minut na mecz. Zdecydowanie inaczej wygląda euroligowa rotacja Arki, ale można się spodziewać, że w sobotę szkoleniowiec mistrzyń Polski ponownie będzie starał się uważać na podział minut w swoim zespole.

Historia spotkań Arki ze Ślęzą w ostatnim czasie jest bardziej korzystna dla koszykarek znad morza. Ostatni raz wrocławianki zwyciężyły w kwietniu 2019, w drugim meczu o brązowy medal. Zespół prowadzony przez Arkadiusza Rusina był najbliżej ponownego triumfu w lutym tego roku. Wówczas wrocławianki do przerwy prowadziły 40:29, ale w trzeciej kwarcie roztrwoniły całe prowadzenie i ostatecznie Arce udało się odnieść zwycięstwo 71:65.

Koszykarki Ślęzy są uskrzydlone pokonaniem BC Polkowice, a biorąc pod uwagę, że w sobotę to gdynianki ponownie będą faworytem, niespodzianka wisi w powietrzu. Kluczem będzie realizacja założeń trenera i żelazna konsekwencja w defensywie, bowiem w Arce każda z wielu gwiazd może w danym meczu pociągnąć za sobą resztę drużyny. Przed żółto-czerwonymi ogromne wyzwanie, ale nie stoją one na straconej pozycji. Emocji nie powinno zabraknąć.

Transmisję z tego spotkania w formule pay-per-view przeprowadzi Instat TV. Partner rozgrywek oferuje możliwość wykupienia dostępu na jeden mecz, pakietu umożliwiającego obejrzenie wszystkich starć Ślęzy bądź abonamentu na każde spotkanie Energa Basket Ligi Kobiet. Link: https://instat.tv/