Pięć pytań do… Kingi Demczur

Już w sobotę o godz. 18 koszykarki Ślęzy Wrocław zagrają w Poznaniu z miejscowym Eneą AZS-em mecz inaugurujący sezon 2018/2019 w wykonaniu wrocławskiej drużyny. O sytuację w obozie rywala zapytaliśmy kapitan Akademiczek, rozgrywającą Kingę Demczur.

Będzie Pani i drużynie brakować Darii Marciniak, która w sobotę wystąpi pierwszy raz przeciwko swojemu byłemu zespołowi?
Mi osobiście bardzo będzie brakować Darii, bo znamy się ze sobą od III klasy gimnazjum i przyjaźnimy się ze sobą. Spędzałyśmy razem czas nie tylko na treningach, ale i poza meczami, nawet teraz utrzymujemy kontakt, choć Daria gra już we Wrocławiu. Rozmawiałyśmy ostatnio na ten temat i wyszło, że pierwszy raz zmierzymy się przeciwko sobie. Na pewno będzie się grało ciężko, ale na parkiecie będzie panować zdrowa rywalizacja, a po spotkaniu zamienimy parę słów niezależnie od wyniku. Wiadomo, że znamy mocne i słabe strony Darii i będziemy próbowały je wykorzystać, ale paradoksalnie nie do końca dobrze gra mi się przeciwko komuś, kogo dobrze znam. To dla nas nowość i ciekawe doświadczenie.

Jak można ocenić okres przygotowawczy w wykonaniu Enei AZS-u?
Rozegrałyśmy dwanaście bądź trzynaście spotkań w okresie przygotowawczym, co na pewno działa na naszą korzyść. Ważne było to, że szybko dołączyły do nas zawodniczki z zagranicy i mogłyśmy szybko zacząć wspólnie pracować. Kilku spotkań nie rozstrzygnęłyśmy na swoją korzyść, ale nie patrzyłyśmy na wyniki, bo zawsze ważniejsze jest to, żeby dopracować zagrywki i taktykę. Nie zawsze występowałyśmy w komplecie, ale i tak uważam ten okres przygotowawczy za udany. Trudno mówić o pełnym zgraniu w półtora miesiąca, myślę, że żaden zespół w lidze nie jest w pełni zgrany. Natomiast wszystkie doskonale wiemy, czego oczekuje od nas trener, bo zostało to jasno i wyraźnie przedstawione.

Która z nowych zawodniczek zrobiła na Pani największe wrażenie i jak wygląda zespół w porównaniu z poprzednim sezonem?
Ostatni turniej bardzo dobrze zagrała Khaalia Hillsman, co widać po statystykach, ale na mnie zrobiła wrażenie także swoją posturą. Gdy stanęła naprzeciwko mnie to wyglądała, jakby była dwukrotnie większa. To naprawdę dobra zawodniczka, której nam w zeszłym sezonie brakowało – jest silna i swoimi warunkami potrafi wywalczyć sobie pozycję na parkiecie. Poza nią patrząc na nazwiska mamy lepszy zespół niż rok temu – dołączyły do nas Magdalena Parysek-Bochniak, najskuteczniejsza Polka w lidze w zeszłym sezonie czy Dominika Urbaniak, która grała w pierwszej lidze, ale jest zawodniczką doświadczoną. Są też koszykarki z zagranicy – Irena Matović i Olena Samburska, a takich nam w zeszłym sezonie brakowało. Bardzo się cieszę, że udało się zatrzymać Jazmine Davis, bo minione rozgrywki miała świetne.

Jakie są cele waszego zespołu na nachodzący sezon?
Chcemy walczyć o zwycięstwo niezależnie od rangi rywala. Teoretycznie na papierze możemy wyglądać gorzej, ale przecież także potrafimy kozłować, rzucać i zbierać. Chcemy wyrwać jak najwięcej zwycięstw i na pewno w każdym spotkaniu będziemy walczyć do samego końca.

Jakiego spotkania możemy się spodziewać w sobotę?
Wiadomo, że przed meczem można sobie coś zakładać, a w pierwszej minucie wszystkie założenia pójdą z dymem. Mam nadzieję, że zagramy dobre spotkanie, że będzie ono stało na wysokim poziomie. Liczę na dużo punktów, wysoką skuteczność i sporo efektownych akcji. Będziemy chciały grać tak, żeby podobało się to kibicom. Ślęza jest faworytem tego spotkania, bo w ostatnich trzech latach stawała na ligowym podium i dwa sezony temu wygrała ligę. To dla nas okazja, żeby zebrać bardzo cenne doświadczenie, ale na pewno się nie położymy i czeka nas zacięty i mam nadzieję, że atrakcyjny mecz.

Wyjazd kibiców Ślęzy Wrocław na mecz do Poznania

Tradycyjnie zapraszamy wszystkich chętnych kibiców na inaugurację sezonu Energa Basket Ligi Kobiet w Poznaniu. Spotkanie odbędzie się w sobotę o godz. 18.

Zapisy i wszystkie informacje pod nr tel. 692622442. Zapraszamy do wspierania dopingiem koszykarek Ślęzy Wrocław!

Najbliższy rywal Ślęzy: Enea AZS Poznań

Już w sobotę o godz. 18 koszykarki Ślęzy Wrocław zainaugurują sezon 2018/2019 Energa Basket Ligi Kobiet. Wrocławianki swoje pierwsze spotkanie w tegorocznych rozgrywkach zagrają w Poznaniu, gdzie ich rywalem będzie miejscowy Enea AZS. Sprawdzamy, jak minęło lato w stolicy Wielkopolski. 

Zmiany kadrowe nie ominęły zespołu prowadzonego przez Marka Lebiedzińskiego. Daria Marciniak zamieniła Poznań na Wrocław i od nowego sezonu będzie reprezentowała „żółto-czerwone” barwy. Do Lublina przeniosła się Kateryna Rymarenko, była koszykarka Ślęzy, która zastąpiła w drużynie Pszczółki Katerynę Dorogobuzową. Kolejne transfery z klubu to Alicja Szloser, nowa zawodniczka Arki Gdynia i Julia Tyszkiewicz, która zagra w tym sezonie w CCC Polkowice.

W Poznaniu udało się z kolei zatrzymać Jazmine Davis, co trzeba uznać za spory sukces Enei AZS-u. Amerykańska rozgrywająca w minionym sezonie świetnie prezentowała się na parkietach Energa Basket Ligi Kobiet, notując średnio ponad 19 punktów i trzy asysty na mecz. 24-letnią reprezentantkę USA będą zmieniać Julia Niemojewska oraz Kinga Demczur.

Trener Lebiedziński cieszył się, że w przeciwieństwie do zeszłego sezonu, kiedy poznanianki musiały wykupić dziką kartę na start w lidze, tego lata mógł przygotowywać się z drużyną zdecydowanie dłużej. Szkoleniowiec Akademiczek nie ukrywa, że w tym roku jego zespół ma spróbować dołączyć się do czołowej ósemki, aniżeli bronić się przed spadkiem. W minionym sezonie Enea AZS wyprzedził PGE MKK Siedlce i Widzew Łódź o dwa punkty.

Aby osiągnąć założony przez Lebiedzińskiego cel, potrzebne były wzmocnienia. Kadrę zespołu z Poznania wzmocniły przede wszystkim znana z gry w Zagłębiu Sosnowiec Olena Samburska oraz Magdalena Parysek-Bochniak z PGE MKK Siedlce, która w zeszłym sezonie była najskuteczniejszą Polką na parkietach EBLK (średnio 14,3 pkt na mecz). Na pewno trzeba będzie także zwrócić uwagę na Khaalię Hillsman. 22-letnia środkowa z uniwersytetu Texas A&M w zeszłym sezonie w NCAA notowała średnio 14.4 punktu i 7.7 zbiórki oraz zablokowała 59 rzutów w 36 meczach. Ostatnim wzmocnieniem poznanianek jest skrzydłowa z Czarnogóry – Irena Matović. 30-letnia skrzydłowa do Wielkopolski trafia z Serbii, gdzie notowała ponad 20 punktów oraz 7.5 zbiórki na mecz.

W sparingach Enea AZS miał problem z ustabilizowaniem formy. Zespół Marka Lebiedzińskiego potrafił do samego końca walczyć z InvestInTheWest AZS-em AJP Gorzów Wlkp czy Arką Gdynia, ale i wysoko przegrać z Pszczółką Lublin. Zgodnie z przewidywaniami, najlepiej punktowały nowe zawodniczki oraz Davis. Warto tu wyróżnić 34 punkty amerykańskiej rozgrywającej w meczu z gorzowiankami czy 27 oczek Hillsman w starciu z PGE MKK Siedlce.

Enea AZS Poznań – najważniejsze informacje

Trener: Marek Lebiedziński.

Kadra: Jazmine Davis, Kinga Demczur, Julia Niemojewska, Marta Nowicka (rozgrywające), Olena Samburska (rzucająca), Magdalena Parysek-Bochniak, Aleksandra Parzeńska, Irena Matović (skrzydłowe), Khaalia Hillsman, Dominika Urbaniak (środkowe).

Sparingi

Enea AZS Poznań – MKS Tęcza Leszno 110-49.

Enea AZS Poznań – MUKS Poznań 80:63 i 88:50

InvestInTheWest ENEA Gorzów – Enea AZS Poznań 88:87 (23:19, 17:22, 23:24, 25:22).
Enea AZS: Davis 34, Hillsman 16, Parysek-Bochniak 10, Niemojewska 9, Parzeńska 8, Nowicka 5, Stefańczyk 5.

Enea AZS Poznań – MUKS Widzew Łódź 73:57 (23:12, 12:19, 15:10, 23:16).
Enea AZS: Hillsman 16, Nowicka 14, Parysek-Bochniak 10, Niemojewska 8, Urbaniak 7, Demczur 6, Parzeńska 6, Stefańczyk 6.

Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin – Enea AZS Poznań 84:54 (15:17, 25:17, 18:9, 26:11).
Enea AZS: Hillsman 18, Parysek-Bochniak 11, Davis 8, Nowicka 8, Samburska 7, Niemojewska 2, Demczur 0, Matović 0, Urbaniak 0.

Enea AZS Poznań – PGE MKK Siedlce 80:82 (15:23, 23:20, 19:20, 23:19).
Enea AZS: Hillsman 27, Matovic 14, Davis 13, Samburska 7, Parysek-Bochniak 6, Nowicka 3, Urbaniak 3, Demczur 2, Niemojewska 0.

Basket Women Arka Gdynia – Enea AZS Poznań 80:70 (22:20, 22:16, 15:17, 21:17).
Enea AZS: Matovic 19, Davis 15, Hillsman 12, Parysek-Bochniak 12, Nowicka 7, Samburska 3, Urbaniak 2, Niemojewska 0, Demczur 0.

Artego Bydgoszcz zwyciężyło we Wrocławskiej Iglicy 2018

Wrocławska Iglica 2018 dobiegła końca. Ostatni test przed nadchodzącym sezonem Energa Basket Ligi Kobiet wypadł najlepiej dla Artego Bydgoszcz, które w sobotnie popołudnie rozprawiło się z CCC Polkowice, zaś w niedzielę pokonało gospodynie – Ślęzę Wrocław.

Zanim jednak puchar za I miejsce został wzniesiony przez zespół z Bydgoszczy, w meczu o III miejsce spotkały się drużyny CCC Polkowice i Wisły CanPack Kraków. Lepiej tę konfrontację rozpoczęły krakowianki, które dzięki rozłożeniu akcentów w ofensywie nie miały większych problemów ze zdobywaniem punktów. Z kolei CCC bazowało na szybkich atakach i wymuszaniu przewinień.

To właśnie rzuty osobiste pozwoliły polkowiczankom wrócić do gry po nieudanej pierwszej kwarcie. W celnych próbach za jeden punkt przodowała Agnieszka Kaczmarczyk. Była skrzydłowa Ślęzy w pierwszej połowie wykorzystała wszystkie osiem okazji do poprawienia swojego dorobku. Wisła była bardziej skuteczna z gry, ale do przerwy to mistrzynie Polski były na prowadzeniu.

Ten stan rzeczy nie uległ zmianie po przerwie. W dziesięć minut swój dorobek podwoiła Kaczmarczyk, a jedenaście punktów zdobyła Weronika Gajda. Krakowianki w trzeciej kwarcie nie oddały ani jednego rzutu osobistego, jednocześnie dając rywalkom dziesięć takich prób. Kluczowe dla wyniku okazały się także straty – cztery błędy „Białej Gwiazdy” pozwoliły rywalkom zbudować okazałą, szesnastopunktową przewagę.

Ostatnia kwarta to pełna kontrola CCC nad boiskowymi wydarzeniami. Zamiast wchodzić pod kosz, podopieczne Marosa Kovacika wyszły na obwód i ta zmiana nie okazała się brzemienna w skutkach. Wręcz przeciwnie, cztery celne rzuty zza łuku, poprawiona skuteczność pozostałych prób oraz dalsze wymuszanie strat Wisły okazało się receptą na okazały sukces. Polkowiczanki ponownie zagrały w siedem, a w zasadzie to w sześć zawodniczek, ponieważ Julia Tyszkiewicz była na parkiecie niecałe cztery minuty.

– Żaden mecz w tym okresie przygotowawczym nie był dla nas łatwy, ponieważ grałyśmy cały czas w siódemkę. A że był to dla nas drugi mecz z rzędu, to grało nam się jeszcze ciężej. Pokazałyśmy dziś przede wszystkim charakter i pomimo zmęczenia potrafiłyśmy wrócić w dobrym stylu i zakończyć to spotkanie dobrym rezultatem. Bardzo miło wraca mi się do Wrocławia, cieszę się, że mogłam grać przede wszystkim dla tej publiczności, która jest nadal dla mnie kochana, pomimo że gram już przeciwko nim. Zawsze dobrze będzie mi się tu grało – powiedziała po spotkaniu Agnieszka Kaczmarczyk.

W finale stanęły naprzeciwko siebie zespoły, które tydzień temu, podczas turnieju w Krakowie spotkały się na etapie półfinału. Wtedy lepsza okazała się Ślęza, teraz Artego chciało udowodnić, że jest trudnym do pokonania rywalem.

Pierwsze minuty to wymiana ciosów i bardzo skuteczna koszykówka z obu stron. U wrocławianek najlepiej mecz zaczęła Terezia Palenikova, która szybko dwukrotnie trafiła za trzy punkty. Po stronie gości tym samym odpowiedziała Elżbieta Międzik. Ślęza lepiej spisywała się w szybkim ataku, Artego zaś wolało dogrywać piłkę pod kosz. To właśnie ten element dał zawodniczkom Tomasza Herkta cztery punkty przewagi po 10 minutach.

W drugiej kwarcie bydgoszczanki zaczęły budować przewagę za sprawą wciąż dobrze funkcjonującej ofensywy. Artego z rytmu nie wybił nawet uraz Julie McBride, która po jednym z wejść pod kosz niefortunnie upadła. Pod nieobecność liderki głównym sposobem wicemistrzyń Polski na punktowanie była twarda gra w pomalowanym. W pewnym momencie przewaga zawodniczek Tomasza Herkta wynosiła nawet dziesięć punktów.

Ślęzie nadal brakowało skuteczności, niezależnie od tego jaka piątka znajdowała się na parkiecie. Problemy ze zdobywaniem punktów w połączeniu z dobrą ofensywą rywalek sprawiły, że do przerwy gospodynie przegrywały piętnastoma punktami. W pierwszej połowie „żółto-czerwone” trafiły zaledwie 32,4 procenta rzutów z gry.

– W meczu z Wisłą napędzała nas nasza defensywa. Dziś nie broniłyśmy dobrze indywidualnie i jako drużyna. Jeśli nie zatrzymuje się rywalek pod własnym koszem, a po drugiej stronie nie realizuje się założeń, to trudno jest wygrać. Nie wykonywałyśmy naszych zagrywek, oddawałyśmy szybkie rzuty z półdystansu i to zdecydowanie było powodem takiej różnicy w punktach – tłumaczyła Sydney Colson, rozgrywająca Ślęzy.

Mimo ostrej rozmowy w przerwie, Ślęza dalej ustępowała Artego. Dwa szybkie rzuty trzypunktowe powiększyły przewagę do stanu 53:31 i szanse gospodyń na triumf we Wrocławskiej Iglicy zdecydowanie się zmniejszyły. Krótkie zrywy ofensywne były neutralizowane przez dobrze dysponowane bydgoszczanki. Trener Arkadiusz Rusin rotował zespołem, lecz inicjatywa przez większość czasu była po stronie wicemistrzyń kraju.

Grające przed własną publicznością koszykarki Ślęzy zrobiły wiele, żeby końcówka była interesująca. Dziesięć punktów bez odpowiedzi zmusiło Tomasza Herkta do wzięcia czasu, a atmosfera w hali AWF stała się zdecydowanie bardziej żywa. Jednak na pięć minut przed końcem spotkania przewaga Artego wciąż wynosiła ponad 10 punktów. Pomimo determinacji, z jaką zawodniczki Arkadiusza Rusina gramy w ostatnich minutach spotkania, straty z drugiej i trzeciej kwarty okazały się niemożliwe do odrobienia. Trójki Elżbiety Międzik w decydujących fragmentach tylko potwierdziły zasłużoną wygraną zespołu z Bydgoszczy.

– Przegrałyśmy zarówno fizyczną, jak i mentalną batalię. Nie zrobiłyśmy tego, co powinnyśmy były zrobić. Brakowało nam zrozumienia na parkiecie, nie byłyśmy drużyną zsynchronizowaną w ofensywie. Nie pomogła nam na pewno nasza postawa w obronie szybkich ataków, oddawałyśmy łatwe punkty praktycznie za darmo. Przez większość meczu musiałyśmy gonić wynik, a to zawsze jest trudne. Rywalki dobrze wypracowywały sobie faule, my miałyśmy z tym problem. Jedyny pozytyw po takim meczu jest taki, że równie złego spotkania nie da się już zagrać – podsumowała Colson.

– Nie ma powodów do zadowolenia po tym meczu. Mamy problem z podejściem do spotkań, dziś widzieliśmy zupełnie inny zespół niż wczoraj. Trudno zrzucać to na karb braku zgrania, bo wszystko jest określone i dobrze znane. Dziś chaos gonił chaos i frustrowałem się z powodu tego, jak my wyglądamy. Są pewne założenia, a my ich nie realizujemy. Zasada jest prosta – jeżeli nie jesteś w stanie rozegrać dobrego meczu w ataku, to musisz grać z jeszcze większą koncentracją w obronie. Dziś zabrakło jednego i drugiego. Wciąż potrzebujemy doszlifowania, żeby współpracować i grać razem – ocenił niedzielną konfrontację z Artego trener Arkadiusz Rusin.

Wrocławska Iglica 2018

Mecz o III miejsce: CCC Polkowice – Wisła CanPack Kraków 85:59 (11:20, 24:12, 27:14, 23:13)

CCC: Kaczmarczyk 22, Puss 20, Gajda 18, Aleksandravicius 12, Leedham-Warner 7, Idziorek 3, Tyszkiewicz 3.

Wisła: Canada 11, Mujović 10, Russell 8, Rodriguez 7, Araujo 7, Conde 5, Niedźwiedzka 5, Oroszova 2, Żurowska-Cegielska 2, Jakubiuk 2.

Finał: Ślęza Wrocław – Artego Bydgoszcz 68:81 (19:23, 10:21, 16:23, 23:14). 
Ślęza: Palenikova 16, Burdick 12, Colson 10, Udodenko 9, Miletic 9, Dobrowolska 5, Szybała 4, Kastanek 3, Naczk 0, Marciniak 0, Majewska 0, Łachacz DNP.

Artego: Międzik 19, Morrison 14, Stankovic 13, Szott-Hejmej 12, Poboży 9, Engelman 8, Kuczyńska 4, McBride 2, Radocaj 0, Kocaj 0, Niedziółka 0.

Młode koszykarki Ślęzy Wrocław najlepsze w Małej Iglicy

Walka o każdą piłkę, sporo biegania, ale przede wszystkim świetna zabawa – tak przebiegła kolejna już edycja Małej Iglicy, czyli turnieju, który tradycyjnie już towarzyszy Wrocławskiej Iglicy. Tę edycję wygrały zawodniczki Ślęzy Wrocław.

Wrocławianki wystawiły do gry w tym turnieju dwie drużyny, ale żeby nie spotkały się one w finale, zmierzyły się ze sobą w 1/2 finału. Drugie spotkanie to mecz gości – MKS-u Polkowice oraz UKS-u Basketu Zgorzelec. I drużyna Ślęzy była zdecydowanie najsilniejszym zespołem w tegorocznej stawce, w ostatnim czasie bardzo trudno jest je pokonać i ta sztuka nie udała się ich koleżankom z zespołu, które przegrały 4:59. Spotkanie pomiędzy polkowiczankami a zgorzelczankami było wyrównane tylko do przerwy, w ostatnich dwóch kwartach MKS wygrał 29:4 i pokonał rywalki aż dwudziestoma punktami.

W starciu o brąz lepsze okazały się „czerwone” wrocławianki, które przez cały mecz miały przewagę nad swoimi rywalkami ze Zgorzelca, choć nie można koszykarkom UKS-u Basketu odmówić walki do samego końca. Podobnie zresztą jak zawodniczkom MKS-u Polkowice, które choć w pewnym momencie przegrywały 0:27, potrafiły w późniejszym etapie spotkania z „żółtymi” reprezentantkami Ślęzy wymieniać się udanymi akcjami.

Najistotniejszy jednak w całym turnieju nie był wynik, ale świetna zabawa i wspaniała atmosfera. Wszystkie zawodniczki kończyły Małą Iglicę z uśmiechami na ustach i z pewnością miło będą wspominać ten turniej.

Za zadbanie o słodką przekąskę oraz napoje organizatorzy dziękują Piekarni Furtak oraz Delikatesom Inter-Mix.

Mała Iglica 2018 – wyniki

Półfinały: Ślęza I Wrocław – Ślęza II Wrocław 59:4, MKS Polkowice – UKS Basket Zgorzelec 35:15.
Mecz o III miejsce: Ślęza II Wrocław – UKS Basket Zgorzelec 24:10.
Finał: Ślęza I Wrocław – MKS Polkowice 43:12.