Ślęzę Wrocław czeka bitwa na niewygodnym terenie w Bydgoszczy

W niedzielę o godz. 17 Ślęza Wrocław rozegra wyjazdowe spotkanie 24. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet z Artego Bydgoszcz. Mecz ten może być przedsmakiem rywalizacji obu drużyn już za dwa tygodnie, w pierwszej rundzie play-offów. 

Na razie jednak można by wyznaczyć sporą nagrodę temu, kto ze stuprocentową skutecznością wytypuje układ pierwszych ośmiu miejsc w tabeli Energa Basket Ligi Kobiet. Najpewniejsza jest obsada miejsc 1. i 8. CCC Polkowice po pokonaniu Ślęzy Wrocław w środowych derbach Dolnego Śląska potrzebuje jeszcze jednej wygranej, żeby zapewnić sobie zwycięstwo w rundzie zasadniczej, a biorąc pod uwagę fakt, że zawodniczki z Polkowic mają jeszcze przed sobą zaległy mecz z PGE MKK Siedlce, trudno wyobrazić sobie mistrzynie Polski na innym miejscu niż na szczycie tabeli. Podobnie sprawa ma się z zespołem Pszczółki Lublin, który potrzebowały kompletnej obniżki formy koszykarek z Gorzowa Wlkp. aby uniknąć powtórki z pierwszej rundy play-offów zeszłego sezonu, kiedy to Pszczółki też grały z CCC.

Pozostałe sześć miejsc to wielka niewiadoma. Pewne są tylko dwie rzeczy: zespół InvestInTheWest Enei AZS-u AJP Gorzów Wlkp. nie zajmie lokaty wyższej niż czwarta, a Wisła CanPack Kraków uplasuje się w tabeli niżej niż Artego Bydgoszcz. Poza tym? Wszystko może ulec zmianie. Ślęza Wrocław wygrywając oba pozostałe do końca sezonu zasadniczego spotkania wciąż teoretycznie może zająć nawet drugie miejsce. Nie wszystko zależy jednak od brązowych medalistek z zeszłego sezonu.

– Od meczu z Wisłą podchodzę już dużo spokojniej i bez presji. Jeszcze przed tym spotkaniem była szansa na miejsca 2-3, ale przy dwóch ostatnich porażkach tak naprawdę więcej zależy od przeciwników niż od nas. Musimy umiejętnie szafować siłami i zdrowiem, bo nie ma co w tych dwóch ostatnich meczach rzucać wszystkiego na jedną szalę i nie być gotowym na play-offy – podkreśla Arkadiusz Rusin.

Choć, tak jak wspomnieliśmy, w kwestii rozstawień na play-offy nic nie jest jeszcze pewne, to całkiem prawdopodobne, że Ślęza zmierzy się w play-offach z Artego Bydgoszcz bądź Energą Toruń. Tak się składa, że te zespoły to najbliżsi przeciwnicy koszykarek 1KS-u. Wrocławianki chcą wykorzystać takie ułożenie terminarza do maksimum.

– Mam nadzieję, że te dwa spotkania potraktujemy już jako mecze play-offów. Musimy wyjść na parkiet z nastawieniem, że to już ten etap rozgrywek, przez co będziemy mogły przenieść wypracowany rytm oraz pewność siebie w ostatnich meczach sezonu zasadniczego na play-offy – mówi Cierra Burdick.

Przed silną skrzydłową Ślęzy oraz jej koleżanką z duetu podkoszowego – Taisiią Udodenko jeden z najtrudniejszych testów w sezonie. Wrocławianki w środę zmierzyły się z Temi Fagbenle i Lynettą Kizer z CCC Polkowice, a w niedzielę staną naprzeciwko innej znakomitej pary wysokich zawodniczek. Dragana Stanković i Ziomara Morrison to doskonale uzupełniające się koszykarki. Stanković to bezapelacyjnie ścisła czołówka ligi jeżeli chodzi o pozycję środkowej i ma spore szanse na to, żeby zostać najlepszą zawodniczką Energa Basket Ligi Kobiet na tej pozycji. Reprezentantka Serbii jest lepsza w niemalże każdym aspekcie gry, a zawsze może liczyć na pomoc swojej koleżanki. Morrison to doświadczona środkowa, której nie przeszkadza pełnienie roli silnej skrzydłowej. Warto też zauważyć, że podkoszowe Artego mają przewagę wzrostu nad swoimi rywalkami ze Ślęzy. Stanković mierzy 195 centymetrów, Morrison jest o centymetr niższa, zaś Taisiia Udodenko ma 191 cm, a najniższa z tego kwartetu Cierra Burdick ma 188 cm wzrostu. To tylko dodaje trudności wyzwaniu, przed jakim żółto-czerwone staną w niedzielę.

– Mecz z Artego był naprawdę fajnym spotkaniem, to dobra i zgrana drużyna. Morrison i Stanković to świetne zawodniczki i przed nami spore wyzwanie, ale lubię grać przeciwko najlepszym rywalkom. Czekam na możliwość ponownego starcia się z nimi. Gdy mierzysz się z takim przeciwnikiem, musisz znać wszystkie zagrywki, wszystkie mocne strony i wiedzieć, jak je neutralizować. Bez wiedzy, kiedy podwoić zawodniczkę, kiedy zagrać agresywniej czy pomóc koleżance nie wygramy – tłumaczy Burdick.

W oczach Arkadiusza Rusina nie tylko podkoszowe Artego decydują o dyspozycji zespołu prowadzonego przez Tomasza Herkta.

– Artego jest kompletnym zespołem, bo jeżeli skupimy się na podkoszowych, to nie zapominajmy, że mają groźne obwodowe w postaci Eli Międzik i Agnieszki Szott-Hejmej. Poniżej swoich umiejętności gra Hornbuckle, ale nie można jej pozwolić na otwartą grę. To na pewno wymagający, doświadczony przeciwnik, który potrafi grać w koszykówkę i jak na warunki polskiej ligi robi to bardzo dobrze – ocenia szkoleniowiec 1KS-u.

Ważnym aspektem gry Artego jest umiejętność wymuszania przewinień przy jednoczesnym ich unikaniu. Doskonale w tym aspekcie spisuje się Stanković, najlepiej blokująca zawodniczka ligi. Reprezentantka Serbii zamiast faulować przeciwnika w sytuacji podkoszowej potrafi idealnie wyczuć moment na czyste zablokowanie rzutu, robi to średnio 2,5 razu na mecz – więcej niż cała drużyna Ślęzy. Po drugiej stronie parkietu przeciwniczki faulują ją niemal pięć razy w przeciągu całego spotkania. Ziomara Morrison oraz Agnieszka Szott-Hejmej również potrafią zmusić sędziego do odgwizdania faulu, ich średnie to odpowiednio 3.9 oraz 4.3 wywalczonego faulu.

– Kiedy grasz przeciwko dwóm utalentowanym podkoszowym, naturalnym jest, że częściej stają na linii rzutów osobistych. Z pewnością są regularnie podwajane, a nieodłączną konsekwencją podwojeń są częstsze faule. Kluczem jest mądrość, umiejętność gry jeden na jeden, defensywa bez fauli. Nie możemy sobie pozwolić na problemy z faulami – jest nas tylko 10, więc musimy zagrać mądrze, trzymać się na nogach i nie nabierać się na ich „pompki”. Z drugiej strony powinnyśmy zagrać agresywniej, atakować pod koszem, wymuszać faule – wyjaśnia amerykańska skrzydłowa Ślęzy, tłumacząc przy tym receptę na zwycięstwo. – Wszystko sprowadza się do realizacji założeń. W ataku musimy ograniczyć straty i podejmować dobre decyzje, w obronie nie możemy odpuszczać żadnej piłki. Artego to zespół, który wykorzystuje błędy rywala. Musimy lepiej wystartować i upewnić się, że od pierwszej piłki jesteśmy skupione na grze – zakończyła Burdick.

– Czasami nie mam problemu z faulami. Ostatnio mieliśmy dwa oblicza naszej obrony, w pierwszej połowie nic nie pobroniliśmy i kiedy już mecz nam uciekł to potrafiliśmy wykrzesać zaangażowanie i defensywa była zdecydowanie lepsza, przede wszystkim charakterna. To jest warunek dobrej gry w defensywie. Polkowice pokazały nam, jak mocna defensywa przez 20 minut potrafi zbudować dużą przewagę, kiedy mieliśmy problem z łatwymi pozycjami i łatwą grą – podsumował Arkadiusz Rusin.

Początek spotkania Artego Bydgoszcz – Ślęza Wrocław w niedzielę, 24 marca o godz. 17. Pozostałe mecze 24. kolejki spotkań Energa Basket Ligi Kobiet zaplanowano na sobotę.

Najbliższy rywal Ślęzy: Artego Bydgoszcz

W spotkaniu 24. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław zmierzy się w na wyjeździe z Artego Bydgoszcz. Podopieczne Tomasza Herkta tradycyjnie znajdują się w czołówce ligowej tabeli.

Koszykarki z Bydgoszczy są w trakcie serii meczów bez porażki – obecnie na swoim koncie mają sześć kolejnych zwycięstw i to nie z byle jakimi przeciwnikami. Wszystko rozpoczęło się od pokonania Arki Gdynia, a w nabraniu pewności siebie oraz luzu pomogły trzy spotkania z niżej notowanymi rywalami. Artego pokonało PGE MKK Siedlce oraz Ostrovię Ostrów Wlkp. 36 punktami.

Spotkanie z Eneą AZS-em Poznań było swego rodzaju ładowaniem baterii przed znacznie bardziej istotnym starciem – we własnej hali z InvestInTheWest Eneą AZS-em-AJP Gorzowem Wlkp. Tam do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka, co mogło wyłącznie dodać zmęczenia zespołowi Artego, dla którego ten mecz był piątym w przeciągu dwóch tygodni. Pomimo tego bydgoszczanki wygrały ostatnią minutę 6:3, co pozwoliło im cieszyć się z wygranej. Sobotnie spotkanie z Wisłą CanPack Kraków rozstrzygnęło się na korzyść najbliższych rywalek Ślęzy w trzeciej kwarcie.

Siła Artego oczywiście tkwi w strefie podkoszowej. Tam dominuje Dragana Stanković – bezsprzecznie najlepsza środkowa ligi, która w swoim drugim sezonie w Polsce stała się jeszcze lepszą zawodniczką. 24-letnia reprezentantka Serbii poprawiła się w niemal każdym aspekcie gry. Rzuca częściej i celniej, zbiera więcej piłek, rozdaje więcej asyst, niemal dwa razy częściej staje na linii rzutów osobistych, a przede wszystkim już teraz, na trzy kolejki przed końcem sezonu, poprawiła swój osobisty rekord bloków. Jeśli zatrzyma jeszcze siedem rzutów w najbliższych meczach ustanowi rekord ligi w tej dekadzie. Na szczęście Agnieszka Majewska i jej 70 bloków z sezonu 2006/2007 mogą czuć się bezpiecznie.

Stanković doskonale wspiera Ziomara Morrison. Koszykarka z Chile, choć również jest nominalną środkową, bezbłędnie wywiązuje się z roli silnej skrzydłowej, co mecz rzucając 14 punktów i zbierając siedem piłek. Do tego nie opłaca się jej faulować, bowiem z linii rzutów osobistych trafia ze skutecznością 93.7 proc. – najwyższą w lidze.

Łącznikiem pomiędzy strefą podkoszową a obwodem jest oczywiście Agnieszka Szott-Hejmej. Doświadczona skrzydłowa w tym sezonie oddała już wiele bardzo istotnych rzutów, więc w końcówkach spotkań trzeba zastosować wobec niej ścisłe krycie. Z kolei przez cały mecz trzeba uważać na Elżbietę Międzik, która jest niezwykle groźna z dystansu. Tylko Emilia Tłumak trafia rzuty za trzy punkty z lepszą skutecznością, ale próbuje swoich sił rzadziej niż rzucająca Artego.

Na rozegraniu niezmiennie bryluje Julie McBride – celność rzutów nigdy nie była jej mocną stroną, ale nikt tak jak ona nie potrafi przymierzyć w odpowiednim momencie nawet z dziewiątego metra, a do tego była reprezentantka Polski zawsze plasuje się wysoko w klasyfikacji asyst. Wchodzące z ławki obwodowe Alexis Hornbuckle oraz Tamara Radocaj uzupełniają swoje słabe strony. Amerykanka gorzej rzuca za dwa, ale nieźle za trzy, zaś reprezentantka Serbii odwrotnie. Ostatnią regularnie grającą rezerwową jest Karolina Poboży, na którą trener Herkt stawia coraz częściej i która odpłaca się za to zaufanie solidną grą.

Artego bezlitośnie wykorzystuje słabości przeciwnika i gra na wysokiej skuteczności rzutów z gry. Bydgoszczanki dzięki swojemu doświadczeniu same nie faulują (spośród drużyn w play-offach tylko Wisła CanPack Kraków rzadziej popełnia przewinienia), ale znakomicie sprawiają, że sędziowie sięgają po gwizdek (niemal 21 fauli rywali na mecz – najlepszy wynik w lidze). W poszukiwaniu 16 wygranej w lidze Ślęza będzie musiała zagrać niezwykle mądrze i odpowiedzialnie, żeby zneutralizować mocne strony Artego, a przy tym ograniczyć wpływ dwóch podkoszowych na losy meczu.

Artego Bydgoszcz  – NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE

Trener: Tomasz Herkt.

Kadra: Julie McBride, Tamara Radocaj (rozgrywające), Elżbieta Międzik, Paulina Niedziółka (rzucające), Agnieszka Szott-Hejmej, Paulina Kuczyńska, Karolina Poboży, Alexis Hornbuckle (skrzydłowe), Ziomara Morrison, Dragana Stanković, Katarzyna Kocaj (środkowe).

OSTATNIE 5 MECZÓW LIGOWYCH

20. kolejka: Artego Bydgoszcz – PGE MKK Siedlce 90:54 (18:17, 24:13, 19:17, 29:7)
Artego: Stanković 22, Radocaj 14, Morrison 12, McBride 11, Poboży 9, Międzik 8, Hornbuckle 6, Kuczyńska 3, Niedziółka 3, Szott-Hejmej 2, Kocaj 0.

21. kolejka: Ostrovia Ostrów Wlkp. – Artego Bydgoszcz 49:85 (12:24, 10:17, 16:27, 11:17)
Artego: Morrison 14, Międzik 13, Stanković 11, Hornbuckle 11, Radocaj 10, Szott-Hejmej 8, Poboży 6, McBride 6, Kuczyńska 3, Kocaj 2.

15. kolejka: Enea AZS Poznań – Artego Bydgoszcz 75:81 (22:20, 17:21, 15:25, 21:15)
Artego: Stanković 28, McBride 18, Hornbuckle 12, Radocaj 7, Szott-Hejmej 7, Morrison 5, Poboży 4, Międzik 0.

22. kolejka: Artego Bydgoszcz – InvestInTheWest Enea AZS-AJP Gorzów Wlkp. 81:78 (24:14, 15:16, 17:19, 11:18, d: 14:11)
Artego: Stanković 20, Morrison 14, Hornbuckle 13, Szott-Hejmej 12, Międzik 9, McBride 7, Radocaj 4, Poboży 2.

23. kolejka: Wisła CanPack Kraków – Artego Bydgoszcz 59:69 (17:16, 18:16, 11:25, 13:12)
Artego: Morrison 15, Stanković 14, Międzik 13, Szott-Hejmej 11, Radocaj 10, Poboży 4, Hornbuckle 2, McBride 0.

Spojrzenie w liczby: CCC Polkowice

W tradycyjnym podsumowaniu statystycznym prezentujemy 10 liczb, które pozwolą poszerzyć obraz wygranej CCC Polkowice nad Ślęzą Wrocław. Polkowiczanki zwyciężyły 81:66.

0 – siła podkoszowa CCC Polkowice będzie tematem przewodnim tego spotkania, nie da się podsumować środowego spotkania bez analizy tego, co działo się pod obręczami. Tam też przede wszystkim dochodzi do blokowania rzutów. Przeważnie, bowiem oba zespoły postanowiły w środę zrobić sobie wolne od bloków. Wyłamała się jedynie Jasmine Thomas, zatrzymując rzut Sydney Colson. Po stronie Ślęzy 0. To pierwsze zero w tym sezonie, przez 23 poprzednie mecze przynajmniej jedna z koszykarek Ślęzy potrafiła zanotować blok. Nie tym razem.

5 – w grudniowym spotkaniu Ślęza potrafiła wykorzystywać błędy techniczne zawodniczek CCC, kończąc to starcie z 13 przechwytami przy 18 stratach polkowiczanek. Tym razem podopieczne Marosa Kovacika też często traciły piłkę – 14 razy, ale wrocławianki były w stanie przechwycić zaledwie pięć piłek. Co ciekawe, w zamienianiu przechwytów na punkty poradziły sobie lepiej niż w Polkowicach, notując 13 oczek po stratach.

6 – nie byłoby mowy o pościgu Ślęzy w czwartej kwarcie gdyby nie skuteczność z dystansu. 75% trafionych rzutów za trzy – sześć na osiem. Z drugiej strony może nie trzeba byłoby aż tak bardzo gonić za rywalem, gdyby udało się trafić więcej niż jedną trójkę w pierwszych trzech częściach spotkania. A było ku temu osiem okazji.

8 – derby w 25. kolejce Energa Basket Ligi Kobiet mogłyby się potoczyć inaczej również z innego względu. Ślęza miała problemy ze umieszczeniem piłki w koszu nie tylko z dystansu, ale i z linii rzutów osobistych, pudłując osiem prób. W tym sezonie tylko raz wrocławianki myliły się częściej przy rzutach za 1 punkt – miało to miejsce w piątej kolejce, w starciu z PGE MKK Siedlce, gdy zawodniczki 1KS-u spudłowały 10 razy.

9 – po czym poznać gwiazdę? Chociażby po tym, jak spisuje się, gdy ważą się losy meczu. Zawodniczka CCC Polkowice, Tiffany Hayes, potwierdziła swój status jednej z najlepszych zawodniczek ligi, zdobywając dziewięć kolejnych punktów dla swojej drużyny. Wszystko zwieńczyła co prawda stratą, ale ku rozczarowaniu wrocławskiej publiczności, Marissa Kastanek nie trafiła rzutu trzypunktowego, przez co CCC dalej prowadziło sześcioma oczkami, co okazało się stratą nie do odrobienia. W związku z tym w pamięci zapadnie bardziej seria punktowa Hayes, nie zaś wspomniana strata.

21 – nie można odmówić zespołowi Ślęzy umiejętności wymuszania fauli na zawodniczkach CCC. W derbach sędziowie są podwójnie uczuleni na jakiekolwiek przewinienia, a podopieczne Arkadiusza Rusina potrafiły to wykorzystać. Po raz pierwszy od listopadowego spotkania z Ostrovią Ostrów Wlkp. koszykarki z Wrocławia wymusiły ponad 20 fauli przeciwniczek – aż o pięć więcej niż wskazywałaby na to domowa średnia gwizdków na korzyść 1KS-u.

30 – w Energa Basket Lidze Kobiet nie jest łatwo zdobyć 30 punktów w jednej kwarcie. To nie NBA, gdzie takie sytuacje mają miejsce dość rzadko. Dla lepszego zobrazowania stopnia trudności: dopiero po raz drugi w tym sezonie Ślęzie Wrocław udało się dobić do trzydziestu oczek – stało się to oczywiście w czwartej części meczu. Na ten wyczyn musiały czekać aż 82 kwarty, bowiem po raz pierwszy (i do środowego spotkania ostatni) mogły pochwalić się takim wynikiem w starciu 2. kolejki, gdy rzuciły 30 oczek na otwarcie spotkania z Sunreef Yachts Politechniką Gdańską.

39,5 – wracamy do przewagi CCC pod koszami. Po raz szósty w tym sezonie wrocławianki zdobyły mniej niż 40 proc. swoich punktów w strefie podkoszowej i marnym pocieszeniem będzie to, że w porównaniu do grudniowego spotkania w Polkowicach podopieczne Arkadiusza Rusina poprawiły się o 14 proc.

44 – zwłaszcza, jeśli spojrzymy na rezultat drużyny gości. Kilka razy w trakcie środowego meczu Ślęza zostawiała mnóstwo miejsca pod koszem, a mistrzynie Polski nie zwykły marnować takich prezentów. Efekty? 44 oczka w pomalowanym – najlepszy wynik przeciwników Ślęzy Wrocław w sezonie 2018/19.

47,4 – nastrojenie celowników zajęło Ślęzie za dużo czasu, żeby można było myśleć o zwycięstwie. Skuteczność rzutów żółto-czerwonych systematycznie rosła o kilka procent, skuteczność Ślęzy – od 29,4 proc., przez 34.4 oraz 40.9 do 47.4 proc. Problem w tym, że po słabej pierwszej kwarcie, w której CCC wykorzystało 1/3 swoich rzutów, do przerwy polkowiczanki miały już skuteczność 47,2 proc. i ostatecznie zatrzymały się na 51.6.

„Dziś pokazaliśmy, że jest w nas ambicja”

Prezentujemy pełen zapis konferencji prasowej po meczu Ślęza Wrocław – CCC Polkowice, w którym zespół z Polkowic zwyciężył 81:76.

Maros Kovacik: To był mecz dwóch połów, a raczej pierwszych 23 minut i drugich 17. Zaczęliśmy bardzo dobrze, dyktowaliśmy warunki gry i wyszliśmy na 22-punktowe prowadzenie. Od tego momentu zawodniczki przestały robić to, co do tej pory pozwalało nam spokojnie kontrolować mecz. Nie było dobrej gry zarówno w ofensywie, jak i w defensywie. Drużyna Ślęzy trafiła trzy trójki, znakomici kibice natchnęli zespół z Wrocławia do lepszej gry i znaleźliśmy się w opałach. Myślę, że dziewczyny w końcówce pokazały doświadczenie zdobyte na parkietach Euroligi i doprowadziły prowadzenie do końca.

Weronika Gajda: Uciekł nam w końcówce rytm, który nadaliśmy sobie na początku. Po przerwie wyszłyśmy z nastawieniem, że nasze prowadzenie jest tak duże, że spokojnie dowieziemy ten wynik do samego końca. Dobra gra Ślęzy sprawiła, że przewaga się zmniejszyła, ale cieszę się, że w decydujących momentach utrzymałyśmy korzystny rezultat.

Arkadiusz Rusin: Gratuluję zespołowi z Polkowic zwycięstwa. W pewnym momencie wydawało się, pewnie zarówno mi, jak i wszystkim dookoła, że będzie to bardzo przekonywująca wygrana i tak naprawdę w pewnym momencie pachniało blamażem z naszej strony. Cieszę się, że w ostatnich 15 minutach pokazaliśmy charakter i ambicję, czyli to czego nam zabrakło w Krakowie. O to miałem największe pretensje. Dziś pokazaliśmy, że jest w nas ambicja i jesteśmy w stanie przeciwstawić się rywalowi nawet, gdy znajdujemy się w beznadziejnej sytuacji. To jest optymistyczne. Niektóre panie pewnie mogą przeanalizować swoją grę i być zadowolonym lub nie. Kibic gołym okiem widział, kto zupełnie nam nie pomógł, a kto był dla mnie cichą nadzieją, że mamy 8-10 zawodniczek. To tak nie wyglądało w ostatnich meczach, a teraz praktycznie możemy liczyć na całą 10 i to cieszy.

Lea Miletic: W pierwszej połowie nie byłyśmy skoncentrowane i nie potrafiliśmy zatrzymać przeciwniczek. Miałyśmy dzięki swojej obronie zatrzymać CCC poniżej 60 punktów, co oczywiście nam się nie udało. Po przerwie pokazałyśmy się z lepszej strony, udowodniłyśmy, że potrafimy dobrze grać i tak musimy prezentować się w play-offach. Nie może nas opuszczać koncentracja, musimy zaufać trenerowi, ponieważ wie, co robi i realizować jego założenia przedmeczowe.

Derbowy mecz dwóch połów dla CCC Polkowice

W rozgrywanym awansem spotkaniu 25. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław przegrała z CCC Polkowice 76:81. Szaleńcza pogoń wrocławianek za derbowym rywalem tym razem zakończyła się niepowodzeniem.

Pierwsze minuty były bardzo wyrównane – po otwarciu wyniku przez Temi Fagbenle Ślęza wyszła na prowadzenie i przez jakiś czas była w stanie kontynuować wymianę ciosów z polkowiczankami. Szybkie tempo i niezła skuteczność na rozpoczęcie spotkania nie przełożyła się jednak na dalsze fragmenty pierwszej kwarty. Po pięciu minutach CCC prowadziło 7:6 i ten rezultat utrzymywał się przez niemal trzy minuty. Oba zespoły miały problemy z trafianiem do kosza.

Przełamanie autorstwa Marissy Kastanek obudziło drużynę gości, zaś dla gospodyń okazało się jedynie przebłyskiem, którego nie udało się utrzymać. W krótkim odstępie czasu pięć punktów zdobyła Styliani Kaltsidou i pomimo akcji 2+1 w wykonaniu Taisii Udodenko to CCC zaczęło dyktować warunki gry. Na trzypunktowe zagranie środkowej Ślęzy odpowiedziała podkoszowa rywalek, Lynetta Kizer, a w ostatniej minucie pierwszej kwarty z linii rzutów osobistych kolejne trzy oczka dołożyły Johannah Leedham-Warner oraz Tiffany Hayes. To dało podopiecznym Marosa Kovacika sześciopunktowe prowadzenie 17:11.

Druga odsłona rozpoczęła się od łatwych punktów Kizer, a proste rzuty zawodniczek CCC miały okazać się motywem przewodnim tej części spotkania. Po dwupunktowym trafieniu Cierry Burdick polkowiczanki w pół minuty dwukrotnie rozmontowały obronę Ślęzy, co przełożyło się na punkty Kizer i Hayes. Ślęza starała się odpowiadać swoimi akcjami, ale wrocławiankom niezmiennie brakowało skuteczności, która towarzyszyła im przez pierwsze kilka minut. Również w defensywie koszykarki 1KS-u nie funkcjonowały tak, jak powinny, co otwierało ich przeciwniczkom okazje do powiększania swojego dorobku. Tak doświadczony zespół jak CCC Polkowice nie zwykł odrzucać takiego zaproszenia.

Kluczowym momentem drugiej kwarty były dwie celne trójki Styliani Kaltsidou w dwóch kolejnych akcjach. Greczynka nie miała większych problemów z trafieniem do kosza, trzeba też przyznać, że jej rywalki nie sprawiały jej zbyt wielu trudności przy rzucie. Prowadzenie CCC urosło do 15 oczek i przy stanie 33:18 wydawało się, że z zawodniczek Ślęzy uleciało powietrze. Wrocławianki co kilka chwil dokładały kolejne punkty, ale robiły to z trudem, nie mogąc przebić się przez dobrze zorganizowaną defensywę polkowiczanek. Gdy Jasmine Thomas na niewiele ponad dwie minuty przed przerwą trafiła za trzy, podopieczne Marosa Kovacika prowadziły 40:22, osiągając najwyższe prowadzenie w tym spotkaniu. Dzięki zrywowi Marissy Kastanek tuż przed zakończeniem pierwszej połowy gospodynie urwały dwa oczka z przewagi rywalek, lecz pomimo tego w drugiej połowie miały przed sobą spore zadanie.

Przede wszystkim musiały znaleźć drogę do kosza – do przerwy nie wpadł ani jeden rzut trzypunktowy, a za dwa nie było wcale lepiej, co przełożyło się na skuteczność 34,4 proc. CCC po pierwszej kwarcie, kiedy trafiały co trzeci rzut, w drugiej odsłonie znacząco się poprawiły, rzucając na 49 proc.

Na drugą połowę zespół z Polkowic wyszedł z jednym celem: upewnić się, że spotkanie pozostanie pod ich kontrolą. Realizację swojej misji polkowiczanki rozpoczęły znakomicie, zamieniając na punkty trzy pierwsze rzuty. Prowadzenie CCC urosło do wyniku 50:28, ale od tego momentu do pracy wreszcie zabrały się koszykarki Ślęzy. Dwie kolejne akcje skutecznie zakończyły Elina Dikeoulakou oraz Lea Miletić. Reprezentantka Chorwacji wykazała się też orientacją na parkiecie, notując zbiórkę w ataku, którą na trzypunktowe trafienie zamieniła Marissa Kastanek.

Trener Kovacik wstrzymał się z prośbą o czas, chcąc zobaczyć, jak rozwiną się wydarzenia. Te nie potoczyły się po jego myśli, bowiem na trzeci celny rzut Temi Fagbenle w tej kwarcie wrocławianki odpowiedziały dwoma oczkami Kastanek z linii rzutów osobistych oraz celną próbą Dikeoulakou spod kosza. W tym momencie słowacki szkoleniowiec uznał za stosowne interweniować, przewaga jego zespołu stopniała w niewiele ponad cztery minuty o dziewięć punktów. Timeout wzięty przez trenera CCC skutecznie wybił Ślęzę z rytmu i pomimo błędów polkowiczanek różnica punktowa nie uległa zmianie. Do końca trzeciej kwarty obie drużyny wymieniały się celnymi rzutami, co było na rękę prowadzącemu 14 oczkami zespołowi z Polkowic. W grze 1KS-u widać było jednak znaczącą poprawę i to zwiastowało ciekawą końcówkę.

Pierwszy cios w decydującej odsłonie meczu należał do Temi Fagbenle, ale potem nastąpił moment, który mógł odmienić losy spotkania. Trzypunktowe trafienie Terezii Palenikovej jeszcze tego nie zwiastowało, ale trójka Eliny Dikeoulakou zdecydowanie ożywiła wrocławską publiczność. Gdy w kolejnej akcji z dystansu pomyliła się Johannah Leedham-Warner, przed Ślęzą stanęła szansa powrotu do jednocyfrowej straty. To stało się za sprawą trzeciego trzypunktowego rzutu z rzędu – tym razem autorstwa Taisii Udodenko. Trybuny zareagowały euforią, zaś trener Kovacik prośbą o czas. Ślęza przegrywała tylko 55:62 i inicjatywa była zdecydowanie po stronie gospodyń.

Na nieszczęście liczących na kontynuację odrabiania strat kibiców, po raz kolejny przerwa na żądanie słowackiego szkoleniowca CCC wybiła żółto-czerwone z rytmu. Swoje doświadczenie wykorzystała Styliani Kaltsidou, dwukrotnie w przeciągu kilkudziesięciu sekund stając na linii rzutów osobistych, a na trzy punkty zdobyte przez Udodenko i Palenikovą odpowiedziała swoim celnym rzutem. Przewaga polkowiczanek wynosiła w tym momencie dziewięć punktów, a Ślęza miała coraz mniej czasu na odrobienie strat. Na pięć minut przed końcem meczu Lea Miletic popełniła faul w ataku, ale po chwili zrehabilitowała się, skutecznie kończąc rzut spod kosza pomimo faulu Tiffany Hayes. Chorwatka dołożyła z linii rzutów osobistych jeszcze oczko i znów było tylko sześć punktów różnicy.

Wtedy jednak sprawy w swoje ręce wzięła właśnie gwiazda WNBA i EBLK – Tiffany Hayes. 29-letnia rzucająca dwukrotnie poprosiła o akcje na siebie i dwukrotnie zakończyła je punktami, samodzielnie kontrując celne rzuty Ślęzy. Następnie nie pomyliła się z dystansu, uciszając na chwilę wrocławską publiczność, wszystko wieńcząc celnym layupem. Dziewięć punktów w czterech kolejnych akcjach doskonale obrazuje umiejętności zawodniczki CCC i Atlanty Dream. Ślęza nie zamierzała jednak składać broni i po trzypunktowym trafieniu Lei Miletić atmosfera w hali wrocławskiej AWF znów zrobiła się gorąca. Wrocławianki wciąż wierzyły w odwrócenie losów spotkania, a po dwóch celnych osobistych Eliny Dikeoulakou przegrywały 70:76. Do rozegrania pozostała tylko minuta.

Po timeoucie dla trenera Rusina piłka znalazła się w rękach Hayes, ale ta tym razem popełniła błąd. Trybuny na chwilę zamarły licząc na to, że po celnym rzucie trzypunktowym Marissy Kastanek wybuchną radością, lecz kapitan Ślęzy spudłowała, a CCC nie dało już sobie wydrzeć prowadzenia. Dwie kolejne akcje Jasmine Thomas oraz Tiffany Hayes zakończyły się punktami i nawet trójki Dikeoulakou oraz Palenikovej nie odmieniły losów spotkania.

Pościg Ślęzy Wrocław zwłaszcza w czwartej kwarcie był niezwykle imponujący, atmosfera na trybunach przypominała play-offy, ale ostatecznie doświadczony zespół CCC sięgnął po 19. wygraną w sezonie. Ślęza zakończyła sezon zasadniczy we własnej hali z bilansem 8 wygranych i 4 porażek. Przed wrocławiankami jeszcze niedzielne spotkanie w Bydgoszczy oraz pojedynek z Energą Toruń w sobotę 30 marca.

Ślęza Wrocław – CCC Polkowice 76:81 (11:17, 17:27, 18:16, 30:21)
Ślęza: Udodenko 17, Dikeoulakou 17, Kastanek 13, Palenikova 12, Miletic 9, Burdick 8, Colson 0, Dobrowolska 0, Marciniak 0, Szybała 0.
CCC: Kaltsidou 18, Fagbenle 18, Hayes 16, Thomas 11, Gajda 6, Kizer 6, Puss 4, Leedham-Warner 2, Owczarzak 0, Kaczmarczyk DNP.