Trzecia kwarta rozstrzygnęła trzeci mecz pomiędzy Ślęzą i Artego

W trzecim spotkaniu ćwierćfinałów Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław przegrała z Artego Bydgoszcz 62:78. Wrocławianki prowadzą 2:1 w serii do trzech wygranych.

Choć to Ślęza objęła prowadzenie po trzypunktowym trafieniu Kariny Szybały, szybko inicjatywa przeszła na stronę Artego, które od pierwszych minut szukało swoich podkoszowych – Dragany Stanković oraz Ziomary Morrison. I to właśnie one zdobyły po dwa oczka, dając przewagę bydgoszczankom. Ślęza poza rzutem Szybały miała spore problemy ze skutecznością, pudłując pięć kolejnych prób. W międzyczasie na 6:3 podwyższyła Morrison. Dopiero po tej akcji gospodynie się przełamały, a konkretnie zrobiła to rzutem dystansowym Marissa Kastanek. Po tym, jak Sydney Colson zdobyła dwa punkty z linii rzutów osobistych, a Morrison dołożyła kolejne oczka spod kosza, obie drużyny przez chwilę wymieniały się faulami, niecelnymi rzutami i stratami. Impas przerwała Elina Dikeoulakou akcją 2+1, ale reprezentantka Łotwy nie potrafiła przymierzyć z dystansu i odpowiedzieć na punkty Karoliny Poboży. Skrzydłowa Artego przed końcem pierwszej kwarty trafiła jeszcze raz, pierwsze punkty w meczu zdobyła także Cierra Burdick i Ślęza zakończyła tę część spotkania z jednym oczkiem prowadzenia.

Tuż po wznowieniu gry łatwo pod kosz przedostała się Terezia Palenikova. Artego, podobnie jak w otwierającej mecz kwarcie, także i w drugiej odsłonie szukało Stanković, a podkoszowe Ślęzy tradycyjnie miały problem z zatrzymaniem serbskiej środkowej. Udaną akcję przeprowadziła również Julie McBride, co dało podopiecznym Tomasza Herkta prowadzenie 16:15. stan meczu wyrównała Karina Szybała wykorzystując jeden z dwóch osobistych, ale Artego nie potrzebowało wiele czasu, żeby za sprawą Alexis Hornbuckle po raz kolejny przejąć inicjatywę.

Podnosząca morale publiczności zebranej w hali AWF trójka Eliny Dikeoulakou natychmiast została skontrowana rzutem Julie McBride, a następnie na dwa osobiste Burdick odpowiedziała Stanković. Ślęza miała szansę na odskoczenie rywalkom po udanych akcjach Taisii Udodenko oraz Cierry Burdick oraz trzech rzutach osobistych Sydney Colson. Rozgrywająca 1KS-u zamieniła na punkty dwie z trzech prób, a że w międzyczasie z półdystansu trafiła Elżbieta Międzik, wrocławianki na cztery minuty przed przerwą prowadziły tylko 27:24. Stan rzeczy uległ zmianie 60 sekund później, gdy Marissa Kastanek oddała dwa rzuty za trzy. Pierwszy chybił celu, ale spryt Kariny Szybały dał kapitan Ślęzy drugą próbę, która czysto przeszła przez obręcz. Ślęza objęła sześciopunktowe prowadzenie, a trener Herkt natychmiast zareagował prosząc o czas.

To był zdecydowanie przełomowy moment tego spotkania, bowiem od timeoutu szkoleniowca Artego warunki zaczął dyktować zespół z Bydgoszczy. W trzy minuty pozostałe do końca kwarty bydgoszczanki przeprowadziły serię punktową 10:0 i z sześciu oczek przewagi Ślęzy zrobiły się cztery punkty prowadzenia drużyny gości. Straty zmniejszyła jeszcze przed zakończeniem pierwszej połowy Marissa Kastanek, ale i tak to przyjezdne mogły odpocząć będąc na prowadzeniu.

Po wznowieniu gry srebrne medalistki z ubiegłego sezonu błyskawicznie ruszyły do ofensywy, a Ślęza nie miała odpowiedzi na ich zryw. Seria 10:2 w wykonaniu bydgoszczanek otworzyła spotkanie. Gospodynie nie potrafiły znaleźć rytmu w ofensywie, zaś w obronie co i rusz popełniały przewinienia, co tylko napędzało atak Artego.

Kolejne minuty trzeciej kwarty upływały, ale w grze obu drużyn zmieniało się niewiele. Podopieczne Tomasza Herkta bezlitośnie wykorzystały tendencję Ślęzy do faulowania i za sprawą rzutów osobistych budowały swoją przewagę. Nie miało nawet znaczenia to, że zawodniczki Artego czasami pudłowały swoje próby za jeden punkt. Ich prowadzenie oscylowało wokół 10 punktów, a po trzypunktowym rzucie Elżbiety Międzik urosło nawet do 15 oczek. Koszykarki 1KS-u były bezsilne, popełniały straty i pudłowały swoje próby. Choć w drugiej części trzeciej kwarty skuteczność nieco się poprawiła, krzywda już została wyrządzona i po rzutach osobistych Tamary Radocaj na 10 minut przed końcem spotkania Artego prowadziło 60:43.

Żaden element gry Ślęzy nie funkcjonował na tyle dobrze, żeby wrocławianki mogły myśleć o powrocie z tak dalekiej podróży. Zawodniczki z Bydgoszczy kontrolowały przebieg decydującej części meczu, dokładając co chwila kolejne punkty, nie pozwalając tym samym swoim przeciwniczkom na serię punktową, która wlałaby nadzieję w ich serca. Z każdą kolejną akcją coraz bardziej oczywiste stawało się, że do wyłonienia zwycięzcy tej pary ćwierćfinałów Energa Basket Ligi Kobiet będzie potrzebne czwarte spotkanie. Artego po lay-upie Tamary Radocaj prowadziło już 70:51 i tylko dzięki zrywowi Eliny Dikeoulakou na koniec spotkania ten mecz nie rozstrzygnął się różnicą ponad 20 punktów. Ostatecznie zakończyło się na 16 oczkach.

Po timeoucie, o który poprosił Tomasz Herkt po trójce Marissy Kastanek pod koniec drugiej kwarty, Artego wygrało pozostałą część meczu 54:32. Przed zespołem Ślęzy teraz krótki czas na przegrupowanie, bowiem czwarte spotkanie tej serii odbędzie się już jutro, w niedzielę o godz. 19.

Ślęza Wrocław – Artego Bydgoszcz 62:78 (13:12, 19:22, 11:26, 19:18)
Ślęza: Dikeoulakou 13, Udodenko 13, Burdick 12, Kastanek 8, Colson 6, Szybała 6, Dobrowolska 2, Palenikova 2, Miletić 0, Marciniak 0.
Artego: Stanković 20, Morrison 17, McBride 14, Międzik 8, Hornbuckle 8, Radocaj 7, Poboży 4, Kuczyńska 0, Kocaj 0.

Ślęza Wrocław o krok od awansu do półfinału

W sobotę o godz. 19 koszykarki Ślęzy Wrocław podejmą Artego Bydgoszcz w trzecim meczu ćwierćfinałów Energa Basket Ligi Kobiet. W serii do trzech wygranych wrocławianki prowadzą 2:0 i będą chciały rozstrzygnąć rywalizację już w najbliższym spotkaniu.

Pierwsze dwa mecze rozstrzygnięte zostały różnicami poniżej 10 punktów. Do samego końca były to zacięte starcia, w których losy zwycięstwa ważyły się praktycznie do ostatnich minut. Jednak dwukrotnie to zespół Ślęzy potrafił w decydujących momentach zatrzymać rywalki, samemu zdobywając o te kilka punktów więcej. W play-offach liczy się jednak krótka pamięć, więc należy wyciągnąć najważniejsze wnioski z obu meczów, a o reszcie wydarzeń zapomnieć. Liczy się tylko to, co przed obiema drużynami.

– W play-offach każdy mecz jest inny. Nie chodzi o zaskoczenie rywala, a o dyspozycję dnia i o konsekwencję w realizacji tego, co mamy założone. Chcielibyśmy zachować tę konsekwencję, ale oba zespoły mają inne plany na to spotkanie. Skupiamy się na tym, co do nas należy. Dwa pierwsze mecze pokazały, że kluczem jest obrona i do tego przede wszystkim będziemy się szykować. Chcemy najlepiej, jak potrafimy realizować nasze zadania – powiedział trener Arkadiusz Rusin.

Oczywiście przy prowadzeniu Ślęzy 2:0 nie sposób nie wspomnieć o zeszłorocznej rywalizacji pomiędzy 1KS-em a Artego Bydgoszcz. Wtedy to obie drużyny zmierzyły się ze sobą w półfinałach i wtedy również koszykarki z Wrocławia wyjechały z Kujaw potrzebując jednej wygranej w trzech meczach. Jednak postawione pod ścianą Artego odwróciło losy rywalizacji i wygrało wszystkie trzy kolejne spotkania tym samym stając naprzeciwko CCC Polkowice w serii o złoty medal Energa Basket Ligi Kobiet. Trzy zawodniczki: Marissa Kastanek, Elina Dikeoulakou oraz Karina Szybała doskonale pamiętają wydarzenia z kwietnia 2018 roku i zrobią wszystko, żeby nie doszło do powtórki.

– Tak naprawdę to mam w głowie tylko to. Staram się o tym zapomnieć i grać tak, jakby nic się w zeszłym roku nie wydarzyło, ale to się stało i z tyłu głowy siedzi. Myślę jednak, że w trakcie spotkania uda mi się o tym nie myśleć i skupię się wyłącznie na swoich zadaniach. Cała drużyna będzie chciała wygrać to spotkanie i rozstrzygnąć tę serię już w trzecim meczu. Od samego początku musimy wyjść zdeterminowane. Wiemy, jaka jest stawka tego meczu – podkreślała Karina Szybała.

Trenerowi Arkadiuszowi Rusinowi zeszłoroczne wydarzenia nie zaprzątają głowy. – Nie pozwolę na to – uciął temat możliwego rozluźnienia w szeregach Ślęzy szkoleniowiec 1KS-u dodając, że przede wszystkim cieszy go głębia składu. – To jest zupełnie inny zespół. Było to widać przez te dwa dni. Dużo wiatru i pozytywnej energii dostaliśmy w drugim meczu z ławki i to mnie najbardziej cieszy, bo lubię, jak w play-offach zawodniczki się otwierają i dają dodatkową wartość. Myślę, że przez ostatnie trzy sezony Ślęza słynęła z tego, że zawsze w tych najważniejszych momentach kogoś odkrywaliśmy i oby było tak samo w tym sezonie – życzył sobie Rusin.

Tego komfortu nie ma opiekun bydgoskiego Artego – Tomasz Herkt. Kontuzji w pierwszym spotkaniu doznała Agnieszka Szott-Hejmej. Do tego, choć w składzie na mecz numer dwa zgłoszonych było dziesięć zawodniczek, to na parkiet wyszło tylko siedem zawodniczek. Arkadiusz Rusin w mniejszym lub większym zakresie skorzystał z dziesięciu z 11 dostępnych w składzie koszykarek. W zespole z Wrocławia tylko Cierra Burdick oraz Terezia Palenikova spędziły na parkiecie ponad 30 minut, w ekipie rywalek ponad pół godziny zagrały Alexis Hornbuckle, Dragana Stanković, Ziomara Morrison i Julie McBride. Rozgrywająca Artego odpoczęła tylko przez niecałe 90 sekund. Blisko dwa kwadranse w akcji była również Elżbieta Międzik (29 minut). Nic zatem dziwnego, że na pomeczowej konferencji Karolina Poboży stwierdziła, że jej samej oraz jej koleżankom zabrakło po prostu sił.

W sobotę, mimo dwóch dni odpoczynku między meczami, Artego wcale nie będzie łatwiej. Ślęza nadal planuje grać agresywnie w defensywie i nie odpuszczać żadnej akcji. Deklaruje to Karina Szybała, która wraz z resztą zawodniczek obwodowych zrobiła w pierwszych dwóch meczach wiele, aby zatrzymać Elżbietę Międzik i Julie McBride.

– Obrona w play-offach to jeden z głównych czynników decydujących o tym, czy wygrywa się mecze. Jeśli poświęcimy sporo sił i uwagi obronie, to zneutralizujemy mocne strony Artego. Takie jest moje zadanie, trener przydziela mi taką rolę i staram się z niej wywiązywać jak najlepiej potrafię. Mam nadzieję, że w sobotę będzie tak samo – kończy rzucająca żółto-czerwonych.

Początek trzeciego spotkania pomiędzy Ślęzą a Artego o godz. 19. Planowana jest transmisja na portalu YouTube.

„Nie możemy ani na chwilę się zrelaksować”

Prezentujemy zapis konferencji prasowej po drugim meczu ćwierćfinałów Energa Basket Ligi Kobiet, w którym Ślęza Wrocław wygrała z Artego Bydgoszcz 64:58.

Arkadiusz Rusin: Nie ukrywam, że jestem zadowolony z postawy dziewczyn od dziesiątej minuty tego drugiego spotkania. Mówią o tym punkty. Przez pierwsze 10 minut straciliśmy 24 punkty, w kolejnych trzydziestu tylko 34. Potrafiliśmy się wybudzić z letargu, który nam się przytrafił od początku spotkania. Po wczorajszym zwycięstwie była w naszym zespole lekka dekoncentracja, ale dzisiaj bardzo pomogła nam ławka. Aż 45 punktów zmienniczek, myślę że to był klucz do naszej wygranej. Cieszę się, gratuluję dziewczynom drugiej wygranej, ale to nie jest koniec. Tak jak dziś się przekonaliśmy, gramy z bardzo mocnym rywalem. Wciąż mamy traumę z tamtego sezonu i pamiętamy, co się wtedy wydarzyło. Mam nadzieję, że odrobiliśmy lekcję i nie powtórzy się ten sam scenariusz, ale sport jest nieprzewidywalny.

Elina Dikeoulakou: Dzisiaj walczyłyśmy na całego, pokazałyśmy nasze serce i realizowaliśmy założenia trenera. Nie możemy ani na chwilę się zrelaksować, bo doskonale pamiętam, co wydarzyło się w zeszłym sezonie. Prowadziłyśmy 2:0 i przegrałyśmy 2:3, więc musimy zachować koncentrację i spokój. To jeszcze nie koniec rywalizacji.

Tomasz Herkt: Gratulacje dla Ślęzy. Myślę, że było to zasłużone zwycięstwo. Walczyliśmy na tyle, na ile było nas w tej chwili stać. Mamy bardzo ograniczoną rotację, wczorajsza kontuzja Agnieszki Szott jeszcze bardziej zawęziła tę ławkę. Cóż tu dużo mówić, wystarczy spojrzeć na statystykę punktów z ławki – 45:6 dla Ślęzy wystarczy za cały komentarz. Zrobiliśmy wszystko, żeby ten mecz wygrać i zostawiliśmy na parkiecie dużo sił. Graliśmy w obronie tak, jak przez cały sezon. 66 punktów straconych przeciwko takiemu ofensywnemu zespołowi jak Ślęza to nie jest zły rezultat. Oba zespoły prezentowały się dobrze w defensywie, ale wrocławianki zdobyły tych punktów nieco więcej. Na szczególne wyróżnienie zasługuje Elina Dikeoulakou, ale również chciałbym podkreślić bardzo ważne punkty, które zdobywała Daria Marciniak. 12 punktów, w tym dwie trójki i jej występ podcinał nam skrzydła, ale trzeba walczyć do końca.

Karolina Poboży: Zaczęłyśmy dobrze pierwszą kwartę, ale potem zabrakło nam sił. Oddałyśmy za dużo niecelnych rzutów, a drużyna z Wrocławia bardzo dobrze grała w obronie. Nie miałyśmy takiego poweru, który pozwoliłby nam wygrać.

Ślęza wyjeżdża z Bydgoszczy z dwoma zwycięstwami

Koszykarki Ślęzy Wrocław pokonały Artego Bydgoszcz 66:58 w drugim meczu ćwierćfinałów Energa Basket Ligi Kobiet i do czwartego z rzędu awansu do półfinałów potrzebują jeszcze jednego zwycięstwa. 

Spotkanie rozpoczęło się znakomicie dla Artego, które w zaledwie dwie minuty zdobyło siedem punktów bez odpowiedzi wrocławianek. Po celnym rzucie Alexis Hornbuckle na 7:0 trener Arkadiusz Rusin musiał poprosić o przerwę. Pierwsze oczka dla Ślęzy zdobyła Cierra Burdick, ale podopieczne Tomasza Herkta nadal kontrolowały przebieg wydarzeń, odpowiadając trafieniami na każdy rzut żółto-czerwonych. Impuls do odrabiania strat próbowały dać Burdick oraz Elina Dikeoulakou, dzięki czemu wrocławianki wróciły na 7:11.

Koszykarki z Bydgoszczy dalej podawały piłkę do Dragany Stanković i Alexis Hornbuckle, a te zawodniczki nie myliły się zbyt rzadko, dzięki czemu gospodynie nadal dość bezpiecznie prowadziły. Spore problemy pod koniec pierwszej kwarty Ślęzie sprawiała zwłaszcza serbska środkowa, która swoimi warunkami fizycznymi zdobywała łatwe punkty spod kosza bądź z linii rzutów osobistych. Po Stanković odpowiedzialność za punktowanie przejęła Ziomara Morrison, która w ciągu minuty zdobyła pięć oczek i tym samym skontrowała celne rzuty Terezii Palenikovej oraz Marissy Kastanek. Dwa osobiste kapitan Ślęzy sprawiły, że wrocławianki pierwszą kwartę skończyły z dziewięciopunktową stratą.

Po wznowieniu gry podopieczne Arkadiusza Rusina zaczęły odrabiać straty, w końcu trafiając rzuty oraz, przede wszystkim, realizując założenia defensywne. Efektem dobrego startu w drugiej kwarcie była seria punktowa 7:0 zbliżająca wrocławianki na zaledwie cztery oczka. Passę przerwała trójką Alexis Hornbuckle i po trzech minutach drugiej części gry było 29:22. Ślęza w ciągu 50 sekund miała trzy zbiórki w ataku, ale żadnej z nich nie była w stanie przekuć w kolejne punkty. W odrabianiu strat nie pomogły z pewnością dwa błędy 24 sekund popełnione w przeciągu dwóch kolejnych akcji. Trudny okres 1KS-u przerwała Terezia Palenikova rzutem trzypunktowym i to trafienie dało reszcie zespołu zastrzyk energii w ataku. Defensywa przez całą drugą kwartę funkcjonowała na bardzo dobrym poziomie, czego najlepszym dowodem jest pięć minut Artego bez celnego rzutu z gry.

W tym czasie Ślęza doprowadziła do wyrównania. Najpierw nie pomyliła się Daria Marciniak, której podała Dikeoulakou, a następnie sama reprezentantka Łotwy dołożyła kolejne dwa punkty na 29:29. Gospodynie za sprawą Ziomary Morrison odzyskały na chwilę prowadzenie, ale już w następnej akcji z dystansu przymierzyła Marciniak, która zastępowała mającą problemy z faulami Taisiię Udodenko. Reprezentantka Polski przed przerwą dołożyła jeszcze dwa oczka, dzięki czemu zespół z Wrocławia w ciągu dziesięciu minut nie tylko odrobił całą stratę, ale jeszcze potrafił wyjść na trzy punkty prowadzenia.

Druga połowa rozpoczęła się od punktów Stanković, na które odpowiedź miała Elina Dikeoulakou, która od razu po przerwie poczuła się bardzo pewnie. Po pudle serbskiej środkowej Artego piłka ponownie trafiła do łotewskiej rozgrywającej Ślęzy, a ta znowu trafiła za trzy. Kolejna akcja to strata Stanković i trzeci celny rzut Dikeoulakou, tym razem za dwa oczka. Wrocławianki objęły prowadzenie 42:33 i trener Tomasz Herkt musiał poprosić o czas. Przerwa przynajmniej pozwoliła wybić z rytmu Dikeoulakou, bo w pierwszej chwili nie wpłynęła nazbyt pozytywnie na koszykarki z Bydgoszczy.

Dopiero rzut Tamary Radocaj pozwolił Artego odnaleźć optymalny rytm w ataku. Na trafienie rozgrywającej bydgoszczanek odpowiedziała jeszcze Terezia Palenikova, ale Ślęza nie znalazła kontry na trzy kolejne akcje zawodniczek gospodarzy. Trafiały kolejno Stanković (2+1), Poboży oraz McBride (za 3). Ze stanu 44:35 zrobiło się 44:43 i tym razem to trener Rusin musiał wykorzystać jedną ze swoich przerw. Po timeoucie błyskawicznie za trzy trafiła Elina Dikeoulakou, wprowadzając nieco spokoju w poczynania swoich koleżanek. Kolejne półtorej minuty to sporo niecelnych rzutów i strat, a zwieńczeniem tego okresu był piąty faul Taisii Udodenko, którą ponownie musiała zastąpić Daria Marciniak. I rezerwowa środkowa 1KS-u stanęła na wysokości zadania, dokładając kolejne trzypunktowe trafienie na 50:45 oraz rzut za dwa na 52:46. To dzięki Marciniak Ślęza utrzymywała się na prowadzeniu przed rozpoczęciem czwartej kwarty.

W decydującej części spotkania dominowały nerwy. Na pierwsze punkty z gry trzeba było czekać niemal dwie minuty (Dragana Stanković na 50:52), na kolejne jeszcze 180 sekund. Po raz kolejny punkty zdobyło Artego i doprowadziło do remisu. W następnej akcji ręka nie zadrżała Karinie Szybale, która przymierzyła z dystansu. Po pudle Elżbiety Międzik, które mogło być odpowiedzią na trójkę Szybały i stratach Dikeoulakou oraz Hornbuckle ławka Ślęzy ponownie mogła się uradować, tym razem za sprawą celnego rzutu dystansowego Terezii Palenikovej. Po tej próbie trener Herkt poprosił o czas, na 3:45 do końca spotkania i sześciu punktach straty to był ostatni gwizdek na odwrócenie losów meczu.

Zamiast tego Draganie Stanković został odgwizdany faul techniczny i choć Dikeoulakou nie wykorzystała rzutu osobistego, to Ślęzie udało się zamienić akcję będącą konsekwencją tego „dachu” na dwa oczka Cierry Burdick. Na trzy minuty przed końcową syreną wrocławianki prowadziły ośmioma punktami, ale Artego nie zamierzało składać broni. Najpierw trafiła Stanković, potem Morrison i zrobiło się tylko 60:56. Przewagę nieco odbudowała łotewska rozgrywająca Ślęzy, ale błyskawicznie layup wykorzystała Elżbieta Międzik. W kolejnej akcji Daria Marciniak została zablokowana przez Stanković, ale wrocławianki zebrały piłkę i po time-oucie dla trenera Rusina wyprowadziły na dogodną pozycję Burdick, która nie pomyliła się i trafiła na 64:58.

Bydgoszczanki miały nadzieję na powrót do tego spotkania, ale trzypunktowy rzut Międzik nie wpadł do kosza, a chwilę potem Dragana Stanković popełniła faul w ataku i wszystko było już jasne. Na zwieńczenie swojego znakomitego występu dwa punkty z linii rzutów osobistych zdobyła Elina Dikeoulakou, stawiając kropkę nad i w drugim zwycięstwie Ślęzy Wrocław w półfinałowej serii. Wrocławianki potrafiły otrząsnąć się z letargu, w którym były przez większość pierwszej kwarty i dzięki znakomitej defensywie wracają z Bydgoszczy z dwoma wygranymi.

Seria ćwierćfinałowa przenosi się do Wrocławia. Mecz numer trzy już w sobotę o godz. 19 w hali wrocławskiej AWF.

Artego Bydgoszcz – Ślęza Wrocław 58:66 (24:15, 7:19, 17:18, 10:14)
Artego: Stanković 22, Morrison 13, Hornbuckle 12, Radocaj 4, McBride 3, Międzik 2, Poboży 2.
Ślęza: Dikeoulakou 21, Marciniak 12, Burdick 11, Palenikova 10, Kastanek 4, Udodenko 3, Szybała 3, Miletić 2, Colson 0, Dobrowolska 0, Kaczmarska DNP.

„Nasza obrona była dzisiaj miła dla oka”

Prezentujemy pełen zapis konferencji po meczu Artego Bydgoszcz – Ślęza Wrocław, który wrocławianki wygrały 69:61.

Arkadiusz Rusin: Spodziewaliśmy się trudnych zawodów i na pewno takie były. Cieszę się przede wszystkim z pracy dziewczyn, jaką wykonały w defensywie. Ta obrona była dzisiaj miła dla oka. Oczywiście nie ustrzegliśmy się błędów, ale byliśmy konsekwentni w defensywie. Troszeczkę tej konsekwencji brakowało w ataku, mieliśmy pomysł i jak go realizowaliśmy, to było dobrze, a gdy uciekaliśmy od niego, to od razu było gorzej. Jest zwycięstwo i to na pewno cieszy, ale tak jak już od razu po meczu powiedziałem dziewczynom, to jest tylko jedno zwycięstwo, a play-offy mają swoje reguły. Ten, kto chce grać dalej, musi tych meczów wygrać trzy.

Marissa Kastanek: Przede wszystkim to był dobry mecz. Nie chciałam zrobić krzywdy Agnieszce Szott-Hejmej i mam nadzieję, że będzie gotowa do gry w następnych spotkaniach. To jest seria, więc choć to zwycięstwo nas cieszy, wciąż musimy wygrać jeszcze dwa razy i musimy być gotowe do walki jutro, w sobotę, niedzielę czy w przyszłą środę. Tak, jak powiedział trener, defensywa jest kluczem, a my musimy dobrze wypocząć i być gotowe na drugie spotkanie.

Tomasz Herkt: Można powiedzieć tak: wygraliśmy zbiórki, mieliśmy więcej asyst i bloków, mniej strat, a przegraliśmy mecz. Graliśmy na bardzo słabej skuteczności i należy się zgodzić z tym, że oba zespoły próbowały grać dobrze w defensywie, ale z tej skutecznej obrony Ślęza była lepsza o te parę punktów. Wyrównane trzy kwarty, decydowało dosłownie kilka oczek. Popełniliśmy niepotrzebne straty, wiele z nich skutkowało łatwymi punktami dla Ślęzy i to największy problem. We własnej hali trzeba zdobywać więcej punktów – 61 oczek to zdecydowanie za mało, żeby wygrywać mecze.

Tamara Radocaj: Gratulacje dla Ślęzy za dobre spotkanie. Tak, jak powiedział trener, nasze straty prowadziły do łatwych punktów Ślęzy. To są play-offy, tu liczy się każde zagranie, każda akcja. Obejrzymy video i zrobimy wszystko, żeby jutro wyrównać stan rywalizacji.