„Wygrałyśmy dzisiaj, bo byłyśmy jednością”

Prezentujemy zapis konferencji prasowej po meczu Ślęza Wrocław – CTL Zagłębie Sosnowiec, w którym wrocławianki zwyciężyły 81:78.

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy): W bólach, bo w bólach, ale lepiej w bólach tak jak dzisiaj, niż tak jak w Warszawie. Zwycięstwo przybliża nas do ominięcia kluczowych zespołów w play-offach, ciągle mamy szansę bić się o jak najlepszą pozycję po rundzie zasadniczej. Znowu były wzloty i upadki – mieliśmy 10 punktów przewagi w czwartej kwarcie i trzeba było zagrać mądrze i dowieźć to do końca, a tego nam zabrakło. Ważne, że w końcówce, choć znowu przegrywaliśmy, to odzyskaliśmy prowadzenie i doprowadziliśmy do zwycięstwa. Cieszą kolejne dobre minuty Wiktorii Kuczyńskiej, w defensywie to zdecydowanie nasz lider. Chciałbym, żeby reszta zespołu szła w kierunku tej energii, którą Kuczi jest nam w stanie dawać w obronie.

Gaia Gorini (zawodniczka Ślęzy): To był dla nas trudny mecz, takiego też się spodziewałyśmy i przygotowałyśmy się na to. Myślę, że walczyłyśmy przez całe spotkanie, nie załamywałyśmy się, gdy rywalki wracały do meczu albo obejmowały prowadzenie. To ważna reakcja. Zagrałyśmy drużynowo, każda z nas dołożyła cegiełkę do tego zwycięstwa. Chcemy sobie wzajemnie pomagać i wygrałyśmy dzisiaj, bo byłyśmy jednością.

Jorge Aragones (trener CTL Zagłębia): Gratulacje dla Ślęzy. Wygrały mecz, ale moim zdaniem w końcówce to my go przegraliśmy. Mieliśmy przewagę, ale niepotrzebny faul dał rywalkom rzuty wolne, a po stracie zanotowały kluczową zbiórkę w ataku. Oczywiście mecz trwa 40 minut i na jego wynik wpływa wiele różnych sytuacji, ale w kluczowych momentach nie graliśmy dobrze, podjęliśmy złe decyzje, a Ślęza to wykorzystała. Wrocławianki moim zdaniem grają świetny sezon, mają problemy zdrowotne, ale zasadniczo uważam, że jesteśmy na podobnym poziomie. Oba mecze były wyrównane, rozstrzygnęły się w ostatnich minutach i niestety dla nas, oba wygrała Ślęza. Trudno wygrać, gdy przeciwnik zbiera 47 piłek, a my 34. To kluczowa różnica, bo daje rywalom więcej okazji do zdobycia punktów. Wiedzieliśmy o tym, ale nie udało nam się tego skontrolować.

Nina Bogicević (zawodniczka CTL Zagłębia): Walczyłyśmy do końca, nie poddawałyśmy się i miałyśmy szansę zwyciężyć, co cieszy. Tak, jak powiedział trener, Ślęza miała więcej zbiórek, grała twardo w obronie – niektóre faule sędziowie odgwizdywali, niektóre nie, ale nie możemy szukać w tym wymówki. Gratuluję wygranej i mam nadzieję, że do końca sezonu my również wygramy co najmniej dwa mecze.

Prawdziwa wojna nerwów dla Ślęzy Wrocław

W meczu 19. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet koszykarki Ślęzy Wrocław wytrzymały presję związaną z wagą spotkania i pokonały CTL Zagłębie Sosnowiec 81:78 po absolutnym thrillerze.

Wrocławianki źle weszły w to spotkanie – po dwóch minutach przegrywały 0:5, trzy minuty później było 3:8. Jedyną zawodniczką, która miała punkty przy swoim nazwisku była Monika Jasnowska. Skrzydłowa 1KS-u najpierw trafiła rzut z dystansu, a potem była faulowana przy próbie kolejnego trafienia za trzy. Wszystkie trzy rzuty osobiste zamieniła na punkty, ale koleżanki nie poszły od razu za jej przykładem. Najpierw przyjezdne, a konkretnie Jessica January i Aishah Sutherland wykorzystały swoje osobiste, a Nina Bogicević przymierzyła za trzy, dzięki czemu Zagłębie prowadziło 15:6. W odpowiedzi na trójkę Serbki swoim rzutem zza linii 6,75 m popisała się Julia Drop, a dwa oczka w kontrze dołożyła Magdalena Szajtauer. Punkty Anny Jakubiuk i Moniki Jasnowskiej przed końcem pierwszej kwarty pozwoliły wrocławiankom utrzymać kontakt z rywalkami.

Po wznowieniu gry żółto-czerwone potrzebowały 70 sekund, żeby doprowadzić do remisu. Pierwszy cios zadała Martyna Jasiulewicz z Zagłębia, ale przyjezdne nie miały odpowiedzi na trzypunktowe trafienia Moniki Jasnowskiej i Gai Gorini, która w niedzielne popołudnie debiutowała w Ślęzie Wrocław. Kilka chwil później Wiktoria Kuczyńska znalazła podaniem Patricię Bright i było 23:21 dla gospodyń. Po kolejnym słabym okresie Zagłębia Kuczyńska zabrała piłkę po złym podaniu Aleksandry Wojtali i znalazła pędzącą do kontry Jakubiuk. Ta nie pomyliła się w szybkim ataku, co zwieńczyło serię 10:0 w wykonaniu Ślęzy.

Trener Jorge Aragones poprosił o czas, który przyniósł efekt. Punkty Sutherland i Sary Sagerer wyprowadziły sosnowiczanki na prowadzenie, ale natychmiast odzyskała je dla Ślęzy Gaia Gorini. Dwie akcje Jakubiuk w krótkim odstępie czasu dały wrocławiankom pięć punktów przewagi, lecz cieszyły się z niej niecałe 60 sekund. Najpierw Jessica January przebiła się pod kosz, a potem zablokowała próbę Moniki Jasnowskiej i uruchomiła kontrę zakończoną trójką Niny Bogicević. Od stanu 32:32 gospodynie dwukrotnie wykorzystały warunki fizyczne Patricii Bright, raz też z pomalowanego trafiła Monika Jasnowska. Rywalki odpowiedziały jedynie punktami January, co dało koszykarkom 1KS-u czteropunktowe prowadzenie po 20 minutach gry.

Ich zapas punktowy urósł dwukrotnie po akcjach Kuczyńskiej i Jakubiuk – obie powstały z dobrych podań Julii Drop. Sosnowiczanki nie zamierzały jednak składać broni, konsekwentnie dążąc do wyrównania. W tym fragmencie meczu inicjatywa była po stronie Ślęzy, która miała kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie. Żółto-czerwone odpowiadały na każdy ruch rywalek i przez dłuższy czas utrzymywały przewagę co najmniej dwóch posiadań.

Po niemal sześciu minutach trzeciej kwarty koszykarki Zagłębia w końcu znalazły sposób na obronę gospodyń, w minutę wyprowadzając trzy ciosy. Po akcjach January, Sutherland i Klaudii Wnorowskiej na tablicy wyników był remis 50:50. Przełamanie dwukrotnym mistrzyniom Polski dała Bright, lecz na oba jej celne rzuty swoimi próbami odpowiedziały najpierw January, a potem Sutherland. Amerykańska podkoszowa powiedziała, że do trzech razy sztuka i dopięła swego. Rywalki nie tylko nie miały kontry na skuteczne wejście Bright pod kosz, ale i w pięć sekund straciły kolejne pięć punktów. Julia Drop wykończyła akcję, a chwilę późńiej znakomitą przytomnością umysłu wykazała się Wiktoria Kuczyńska, która zabrała piłkę January i przeprowadziła akcję 2+1, która porwała wrocławską publiczność.

Prowadzenie Ślęzy 61:54 nie oznaczało jednak końca emocji. Wręcz przeciwnie, ich szczyt miał dopiero nadejść. Patricia Bright zaczęła czwartą kwartę od trzech punktów, ale pięć oczek zdobyła Sutherland. Na kolejne trafienie Bright odpowiedziała trójką Sarah Sagerer, a po punktach January i Bogicević w 2 minuty ze stanu 64:54 zrobiło się 66:66. Trener Arkadiusz Rusin na taki obrót wydarzeń zareagował czasem na żądanie, po którym jego podopieczne zdobyły pięć punktów z rzędu. Wrocławianki miały też kontrę na kolejne trafienia Sagerer i Bogicević, w efekcie na 4 minuty przed końcem meczu prowadziły 75:71.

Gra zatrzymała się na chwilę z powodu Moniki Jasnowskiej, która przez jakiś czas nie mogła wstać z parkietu. Kibice wstrzymali oddech, ale „Jasna” z drobną pomocą podniosła się, a po chwili terapii zajęła miejsce wśród rezerwowych 1KS-u i możemy uspokoić, że nic groźnego się nie stało. Przerwa pozwoliła koszykarkom Zagłębia przegrupować się i wyjść na pierwsze od dawna prowadzenie, a po punktach Sagerer było 78:75 dla sosnowiczanek. Ważne punkty zdobyła wówczas Patricia Bright, a pół minuty później, po trzech z rzędu niecelnych rzutach przyjezdnych, Amerykanka w żółto-czerwonych barwach została sfaulowana przez Sagerer.

Faul Austriaczki oznaczał przekroczenie limitu przewinień w czwartej kwarcie, a czas wzięty przez trenera Aragonesa nie wpłynął negatywnie na koncentrację Bright, która z zimną krwią wykorzystała oba osobiste. Kluczowym momentem spotkania okazała się fantastyczna postawa w obronie Wiktorii Kuczyńskiej. Młoda rozgrywająca wymusiła błąd Jessici January, która straciła panowanie nad piłką, a ta wyleciała na aut. Kuczyńska mogła zadać decydujący cios, lecz spudłowała rzut za trzy, który mógł zakończyć się owacją na stojąco dla 20-letniej koszykarki. Piłkę zebrała jednak Gorini, sfaulowała ją January i to Włoszka postawiła kropkę nad i, wykorzystując oba osobiste.

W niedzielę w hali AWF oglądaliśmy prawdziwą bitwę, mecz pełen zwrotów akcji i dramaturgii do samego końca. I, co najważniejsze, zakończony zwycięstwem Ślęzy Wrocław. Żółto-czerwone bardzo potrzebowały tej wygranej, która wciąż pozostawia je w grze o miejsce w górnej połowie tabeli na koniec sezonu zasadniczego.

Ślęza Wrocław – CTL Zagłębie Sosnowiec 81:78 (15:19, 23:15, 23:20, 20:24).
Ślęza: Bright 26, Jakubiuk 16, Jasnowska 13, Gorini 9, Drop 9, Kuczyńska 6, Szajtauer 2, Stefańczyk 0. Mielnicka, Jasińska DNP.
CTL Zagłębie: Sutherland 19, January 18, Bogicević 18, Sagerer 15, Wnorowska 4, Jasiulewicz 2, Wojtala 2, Wojtylas 0. Grzegorowska, Krakowczyk, Jastrzębska, Zuziak DNP.

Przed Ślęzą Wrocław kolejny kluczowy mecz

W niedzielę o godz. 16 w hali AWF koszykarki Ślęzy Wrocław podejmą CTL Zagłębie Sosnowiec. Jest to kolejne spotkanie wrocławianek o dużym ciężarze gatunkowym.

Nastroje w obozie Ślęzy byłyby o wiele lepsze, gdyby w Warszawie udało się przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Tak się jednak nie stało i po wygranej 77:75 Polonia ma tylko jedną porażkę więcej od wrocławianek, zaś zespół z Sosnowca dwie. Przy o wiele łatwiejszym terminarzu obu drużyn wygrana żółto-czerwonych w niedzielne popołudnie jest właściwie niezbędna. Przegrana może znacznie skomplikować sytuację 1KS-u w tabeli.

Poprzednie starcie Ślęzy z CTL Zagłębiem miało niezwykle dramatyczny przebieg i niezależnie od tego, jak skończy się sezon 2021/2022 w wykonaniu wrocławianek, będzie to pamiętna konfrontacja. Arkadiusz Rusin z powodu kontuzji Dominique Wilson i Michaeli Fekete skorzystał z zaledwie sześciu zawodniczek. Przy stanie 66:59 dla 1KS-u koszykarki z Sosnowca doprowadziły do remisu, status quo utrzymywało się także na 1,5 minuty przed końcem meczu. Wtedy to Monika Jasnowska trafiła rzut za trzy punkty, przy którym faulowana była przez Ninę Bogicević i w efekcie skrzydłowa Ślęzy przeprowadziła bardzo rzadko spotykaną akcję 3+1. Kropkę nad i postawiła wówczas Julia Drop, ustalając wynik na 77:73.

Wrocławianki nie miałyby na pewno nic przeciwko powtórce takiego rozstrzygnięcia, lecz z niedzielnej batalii każda ze stron może wyjść zwycięsko i trudno przed tym spotkaniem wskazać faworyta. Koszykarki z Sosnowca przed dwoma tygodniami poradziły sobie we własnej hali z Polonią Warszawa, rzucając aż 89 punktów. Znakomicie zaprezentowała się przede wszystkim Jessica January, autorka niesamowitej linijki statystycznej – 28 punktów, 8 zbiórek, 13 asyst, 6 przechwytów. Jej EVAL w wysokości 43 to najwyższy wynik w tym sezonie Energa Basket Ligi Kobiet.

Oprócz January, kandydatki do nagrody MVP sezonu EBLK, mocnymi punktami CTL Zagłębia są pozostałe zagraniczne zawodniczki. Nikt w lidze nie trafia trójek z lepszą skutecznością niż Nina Bogicević, która zamienia na punkty 47.6 proc. takich prób. Reprezentantka Serbii w tym sezonie w 1/3 meczów rzuciła co najmniej 4 trójki i bez wątpienia będzie chciała zbliżyć się do tego wyniku również w niedzielę. Pod koszem najwięcej zależy od Aishy Sutherland (14.8 punktu, 8.4 zbiórki, 2 przechwyty na mecz), która w listopadowym starciu obu drużyn rzuciła 16 oczek, do których dołożyła 13 zbiórek i 5 asyst, potwierdzając swoją wszechstronność. Czwartą zagraniczną zawodniczką Zagłębia jest Sarah Sagerer. Choć Austriaczka przeplata dobre mecze słabymi, na pewno wrocławianki nie mogą jej odpuścić w defensywie.

Tak jak pisaliśmy wcześniej, stawka tego spotkania jest bardzo wysoka i zawodniczki Ślęzy zdają sobie z tego sprawę. W niedzielnym meczu pierwsze minuty w żółto-czerwonych barwach może rozegrać powracająca do zdrowia Maddalena Gorini. W trakcie spotkania okaże się, w jak dużym zakresie Włoszka będzie w stanie pomóc swojemu zespołowi.

W niedzielne popołudnie cechy wolicjonalne będą równie istotne co umiejętności koszykarskie. Wrocławianki po raz kolejny będą musiały pokazać charakter i serce do gry, a także zostawić na parkiecie całe zdrowie. Miejsca na dekoncentrację i rozluźnienie po prostu już nie ma.

Początek spotkania Ślęza Wrocław – CTL Zagłębie Sosnowiec w niedzielę o godz. 16. Bilety w cenie 20 i 12 zł dostępne będą na godzinę przed rozpoczęciem meczu. Transmisję z tego starcia w formule pay-per-view przeprowadzi Instat TV. Partner rozgrywek oferuje możliwość wykupienia dostępu na jeden mecz, pakietu umożliwiającego obejrzenie wszystkich starć Ślęzy bądź abonamentu na każde spotkanie Energa Basket Ligi Kobiet. Link: https://instat.tv/

„Polonia chciała wygrać przez 40 minut, a my przez 30”

Prezentujemy zapis konferencji po meczu SKK Polonia Warszawa – Ślęza Wrocław, zakończony zwycięstwem polonistek 77:75.

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy): Gratulacje dla zespołu Polonii, gratulacje dla Macieja Gordona za zwycięstwo. Założenia przed meczem, a realizacja to są czasami dwa różne światy i dzisiaj miałem tego obraz. To co mieliśmy założone na dane zawodniczki nie byliśmy w stanie przełożyć na boisko. Kolejna rzecz – ktoś się będzie doszukiwał, że wracamy po przerwie, po covidzie, że mieliśmy długą pauzę od gry. Wymówki są dla słabych i ja czegoś takiego nie toleruję. Przegraliśmy ten mecz, bo popełniliśmy 25 strat, z czego z 10 strat to poziom koszykówki młodzieżowej, oczywiście niczego jej nie ujmując. Przegraliśmy, bo Polonia chciała wygrać przez 40 minut, a my przez 30.

Michaela Fekete (koszykarka Ślęzy): To był dla nas ciężki mecz. Popełniłyśmy zbyt wiele głupich błędów, miałyśmy za dużo strat. To kosztowało nas wygraną. Myślę, że przestałyśmy realizować to, co działało i zapomniałyśmy bronić tak, jak zaczęłyśmy to robić od pierwszej minuty.

Maciej Gordon (trener Polonii): Dzisiejszy mecz to zdecydowany rollercoaster. Po początku i słabej pierwszej połowie w naszym wykonaniu, gdzie popełniliśmy dużo prostych błędów i niewymuszonych strat. Nie radziliśmy sobie z presją na piłce. W przerwie porozmawialiśmy o tym, zmieniliśmy system obrony w grze pick and roll. Wzmogliśmy energię, zaczęliśmy grać dużo bardziej agresywnie, w związku z czym ten wynik szybko się odwrócił. W czwartej kwarcie zrobiliśmy błąd, przetrzymaliśmy za długo zespół na parkiecie, co było problemem. Ślęza przyjechała przygotowana, próbowała grać zoną press, szukała aktywnie akcji podkoszowych. W pierwszej połowie na za dużo im pozwoliliśmy. W drugiej połowie odjechaliśmy na, wydawałoby się, bezpieczną odległość, ale Ślęza nas dogoniła. Natomiast dwie ostatnie akcje były na naszą korzyść. Pan Bóg był z Warszawy, a nie z Wrocławia, bo dwie ostatnie akcje nam bardzo pomogły.

Loryn Goodwin (zawodniczka Polonii): Wygraliśmy i to jest najważniejsze. Mamy nad czym pracować, za łatwo przegrywałyśmy pierwsze momenty w obronie, a potem sobie nie pomagałyśmy. To jednak proste rzeczy, które możemy naprawić. Jesteśmy już w pełnym składzie i możemy budować na tych fundamentach, które dzisiaj postawiłyśmy.

Bolesna porażka Ślęzy Wrocław w Warszawie

W meczu 18. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet koszykarki Ślęzy Wrocław przegrały z Polonią Warszawa 75:77. Wrocławianki mają czego żałować, ponieważ spotkanie to spokojnie mogło zakończyć się ich zwycięstwem.

Żółto-czerwone pojechały do Warszawy w ośmioosobowym składzie ze względu na problemy zdrowotne Anny Jasińskiej oraz Maddaleny Gorini, które musiały pozostać we Wrocławiu. Jednak Ślęza nie raz w tym sezonie pokazywała już, że osłabienie nie zawsze jest problemem.

I wrocławianki wyszły na parkiet zdeterminowane. Pierwsze minuty zapowiadały prawdziwą bitwę. Obie strony wymieniały się udanymi akcjami, w związku z czym po 180 sekundach Ślęza prowadziła minimalnie – 7:6. Gdy tylko żółto-czerwone próbowały odskoczyć, jak chociażby po trzypunktowym trafieniu Michaeli Fekete na 14:9, to Polonia w dwóch kolejnych akcjach odrobiła całe straty. Pojedynek na ciosy trwał w najlepsze, a pod koniec pierwszej kwarty inicjatywę przejęły gospodynie. Najpierw akcję 2+1 przeprowadziła Martyna Pyka, następnie jeden rzut osobisty dołożyła Martyna Leszczyńska, a strzelanie w tej odsłonie zakończyła powracająca do składu Loryn Goodwin udanym wejściem pod kosz.

Ofensywy obu zespołów pracowały na pełnych obrotach także po wznowieniu gry. Cztery oczka zdobyła Whitney Knight, na co w odpowiedzi pięć wpadło na konto Julii Drop. Chwilę po trójce rozgrywającej Ślęzy Anna Jakubiuk dobiła niecelny rzut Fekete i mieliśmy remis 28:28. Kapitan Ślęzy Wrocław odzyskała prowadzenie dla swojego zespołu niespełna dwie minuty później.

Od tego momentu koszykarki 1KS-u przejęły kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie. Karolina Stefańczyk wykorzystała oba osobiste, punkty dołożyły także Jakubiuk, Monika Jasnowska i Patricia Bright. Po udanej akcji Stefańczyk Ślęza mogła pochwalić się serią punktową 12:3. Dzięki temu wrocławianki wyszły na prowadzenie 42:33. Polonia odgryzała się trzypunktowymi trafieniami, które były efektem udanego dzielenia się piłką przeciwko obronie strefowej wrocławianek. Pomimo skutecznych dystansowych prób Klaudii Sosnowskiej i Anny Pawłowskiej przyjezdne wciąż miały w miarę bezpieczną przewagę, która urosła nawet do 10 punktów po świetnej akcji duetu Drop-Fekete. Ostatnie słowo należało jednak do Sosnowskiej. Skrzydłowa Polonii kolejną trójką zmniejszyła straty gospodyń do siedmiu oczek.

Po przerwie przewaga błyskawicznie stopniała do jednego oczka – wrocławianki popełniały szkolne błędy i pudłowały rzuty, co pozwoliło Polonii wrócić do meczu w dwie minuty, a po kolejnych kilkudziesięciu sekundach objąć prowadzenie 53:49. Ślęzie nie pomagały zmiany ani przerwa na żądanie. Koszykarki z Wrocławia zdobyły pierwsze punkty po czterech minutach – na 51:55 trafiła Michaela Fekete. Ale już w kolejnej akcji za trzy trafiła Klaudia Sosnowska.

Napędzana dopingiem publiczności drużyna gospodyń dalej szła po swoje, czego efektem była chociażby akcja 2+1 Loryn Goodwin. Kolejne punkty dla Ślęzy zdobyła Anna Jakubiuk, ale w tym momencie wynik trzeciej kwarty to 19:4 dla Polonii. Przewaga zespołu Macieja Gordona urosła ponownie po serii 5:0, a gdy Anna Pawłowska trafiła równo z syreną kończącą katastrofalne dla żółto-czerwonych 10 minut, na tablicy wyników było aż 68:55 na korzyść gospodyń.

Wrocławianki musiały poderwać się do walki natychmiast po rozpoczęciu czwartej kwarty – inaczej nie było mowy o odwróceniu losów spotkania. Tak też się stało. W 60 sekund oba osobiste wykorzystała Bright, a z dystansu przymierzyła Julia Drop. I choć za trzy trafiła Weronika Preihs, to kolejne udane akcje Bright i Drop pozwoliły Ślęzie odrobić kolejne oczko. Błędy i niecelne rzuty Polonii były wodą na młyn dla koszykarek ze stolicy Dolnego Śląska. Po punktach Wiktorii Kuczyńskiej oraz kolejnych rzutach osobistych Patricii Bright było już tylko 71:68 dla gospodyń, a do końca meczu pozostało jeszcze pięć minut.

Na dwa oczka Pyki po asyście Goodwin odpowiedziała trójką Fekete po podaniu Drop. Minutę późńiej mieliśmy remis, bo Wiktoria Kuczyńska zabrała piłkę Tei Gorsić i pognała pod kosz, trafiając z zimną krwią na 73:73. Kolejne kilka chwil to nerwy po obu stronach, co przełożyło się na nieudane akcje. Przełamanie nastąpiło dopiero po faulu Leszczyńskiej na Bright, która nie pomyliła się z linii rzutów wolnych. Podkoszowa Ślęzy popisała się także blokiem na Goodwin, lecz piłka została zebrana przez polonistki.
Time-out dla gospodyń przyniósł niecelny rzut Sosnowskiej, której udało się jednak zebrać piłkę i znaleźć Annę Pawłowską, a ta trafiła na 75:75. Piłkę w rękach miała Julia Drop, lecz popełniła błąd i w posiadaniu były gospodynie. Wrocławianki zatrzymały Weronikę Preihs, ale ponownie nie zabezpieczyły własnej tablicy, co dało Polonii kolejną szansę na przegrupowanie. Tym razem Klaudia Sosnowska nie pomyliła się i ustaliła wynik spotkania. Ślęza miała jeszcze szansę na doprowadzenie do dogrywki, ale rzut Drop w trudnej sytuacji odbił się od obręczy, zamiast do niej wpaść.

Trudna do przełknięcia porażka wrocławianek w stolicy sprawia, że ich sytuacja przed fazą play-off jest coraz trudniejsza. Żółto-czerwone na pewno staną do walki w decydującej fazie rozgrywek, ale muszą powrócić na zwycięską ścieżkę, jeżeli chcą zapewnić sobie korzystne rozstawienie.

SKK Polonia Warszawa – Ślęza Wrocław 77:75 (24:21, 18:28, 26:6, 9:20).
Polonia: Sosnowska 19, Goodwin 17, Pyka 14, Pawłowska 7, Preihs 6, Gorsic 5, Leszczyńska 5, Knight 5, Mistygacz 0, Bucyk 0. Janczak DNP.
Ślęza: Drop 19, Jakubiuk 14, Fekete 14, Bright 13, Kuczyńska 9, Stefańczyk 4, Jasnowska 2, Szajtauer 0.