Cztery koszykarki Ślęzy powołane do reprezentacji Polski

Już za niecałe dwa tygodnie koszykarki reprezentacji Polski prowadzone przez Arkadiusza Rusina zbiorą się w Bydgoszczy, gdzie będą się przygotowywać do dwóch ostatnich meczów kwalifikacyjnych do Eurobasketu 2019. W składzie kadry narodowej znalazły się cztery zawodniczki Ślęzy Wrocław. 

Przed naszymi reprezentantkami spore wyzwanie – 17 listopada rywalkami Polek w Artego Arenie będą Turczynki, cztery dni później biało-czerwone zmierzą się z Estonią. Choć kadra Arkadiusza Rusina nie wyjedzie latem do Serbii bądź na Łotwę, to najbliższe spotkania są niezwykle ważne w kontekście budowania zespołu na następne wyzwania. W liczącym 12 zawodniczek składzie na zgrupowanie w Bydgoszczy są cztery zawodniczki Ślęzy. Trzy: Agata Dobrowolska, Daria Marciniak i Karina Szybała mają już na koncie kilka spotkań w narodowych barwach. Dla ostatniej z powołanych żółto-czerwonych będzie to debiut reprezentacyjny.

Po raz pierwszy po uzyskaniu polskiego obywatelstwa w reprezentacji Polski wystąpi Marissa Kastanek. 28-letnia rzucająca rozgrywa w barwach Ślęzy Wrocław już czwarty sezon. Proces naturalizacji Kastanek trwał ponad rok, jej wniosek został rozpatrzony pozytywnie pod koniec kwietnia tego roku, a jej pierwsze spotkanie dla naszych barw przypadnie na mecz z Turcją.

Warto też nadmienić, że w rezerwie pozostaje piąta zawodniczka Ślęzy, rozgrywająca Monika Naczk. Bilety na spotkania Polska – Turcja oraz Polska – Estonia są w sprzedaży za pośrednictwem portalu abilet.pl.

Skład reprezentacji Polski kobiet na mecze z Turcją i Estonią:

1. Agata Dobrowolska, skrzydłowa, Ślęza Wrocław
2. Weronika Gajda, rozgrywająca, CCC Polkowice
3. Agnieszka Kaczmarczyk, silna skrzydłowa, CCC Polkowice
4. Marissa Kastanek, rzucająca, 1 KS Ślęza Wrocław
5. Anna Makurat, rozgrywająca, Arka Gdynia
6. Daria Marciniak, środkowa, 1 KS Ślęza Wrocław
7. Paulina Misiek, niska skrzydłowa, Arka Gdynia
8. Karolina Poboży, środkowa, Artego Bydgoszcz
9. Karolina Puss, niska skrzydłowa, CCC Polkowice
10. Magdalena Szajtauer, środkowa, Pszczółka Polski-Cukier AZS-UMCS Lublin
11. Karina Szybała, rzucająca, 1 KS Ślęza Wrocław
12. Katarzyna Trzeciak, rozgrywająca, Energa Toruń

„Wygrywanie po dwóch dogrywkach daje wiarę zawodniczkom”

– Pokazałyśmy że potrafimy się podnieść i odwrócić losy spotkania, a potem utrzymać prowadzenie – powiedziała po wygranym 98:91 meczu z Arką Gdynia rozgrywająca Ślęzy Wrocław Sydney Colson. Komentarza po hicie 5. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet udzielił także trener Ślęzy Wrocław Arkadiusz Rusin. 

Arkadiusz Rusin: Myślę, że mamy powody do zadowolenia. Przede wszystkim Arka to w tej chwili jeden z mocniejszych zespółów w lidze. Zwycięstwa z InvestInTheWest Gorzowem Wlkp. i Wisłą CanPack Kraków to potwierdziły. Nie jechaliśmy do Gdyni w roli faworyta, ale mieliśmy swój plan i staraliśmy się go realizować. Defensywa zawodziła na początku, ale potem odnaleźliśmy swój rytm grania i okazało się że trzeba dłużej pograć. Wygrywanie po dwóch dogrywkach to ważny aspekt, bo cementuje to zespół, daje wiarę zawodniczkom i potwierdza to, że pracujemy i robimy postępy.

Graliśmy wąsko, bo zagrało tylko osiem zawodniczek. Gdyby Terezia Palenikova albo Sydney Colson trafiły osobiste w pierwszej dogrywce, nie byłoby drugiej, ale nie ułożymy sobie scenariusza, który piszą wydarzenia na boisku. Było o tyle dobrze, że we wszystkich trzech końcówkach mieliśmy piłkę w rękach. W dwóch pierwszych czegoś zabrakło, ale nie ma co tego roztrząsać.

Chcieliśmy ograniczyć grę Misiek i Allen na post-upie i w jakiejś części się to udało. Allen trafiała głównie z dystansu. Co do Cannon, to dobrze weszła w mecz i była bardzo skuteczna, zarówno na dystansie, jak i na półdystansie. Nie było nastawienia, że którąś z zawodniczek otworzymy, a którąś będziemy starali się zatrzymać bardziej. Wszystkiego nie da się wybronić, a my chcieliśmy bardziej realizować swój plan na to spotkanie.

Na pewno nie patrzymy dalekosiężnie. Dziewczyny po dwóch dogrywkach dostały więcej wolnego, ale od środy przygotowujemy się na mecz z Siedlcami. Musimy zachować koncentrację, bo zazwyczaj po takich meczach niektóre zawodniczki albo cały zespół uważają, że wszystko jest im niestraszne, a to nieprawda. Przed nami, zanim nastąpi przerwa na kadrę, dwa niezmiernie istotne spotkania. W sobotę z Siedlcami mamy okazję zaprezentować się przed naszą publicznością i mam nadzieję, że ta prezentacja będzie lepsza niż z Lublinem i że przez cały mecz zachowamy koncentrację.

Sydney Colson: To naprawdę ważne zwycięstwo na wyjeździe, dodatkowo odniesione po podwójnej dogrywce. Udowodniłyśmy, że potrafimy walczyć przez 50 minut i wyjść z tej batalii zwycięsko. Wiadomo, że miałyśmy w trakcie spotkania lepsze i gorsze momenty, że nie wszystko nam wychodziło, ale jesteśmy bardzo zadowolone z rezultatu. Zaprezentowałyśmy ogromną determinację i wolę walki, pokazałyśmy że potrafimy się podnieść i odwrócić losy spotkania, a potem utrzymać prowadzenie. Przez to, że rozegrałyśmy dwie dogrywki, w danym momencie inna zawodniczka musiała wziąć na siebie odpowiedzialność za zdobywanie punktów i to z pewnością zbudowało naszą pewność siebie i zaufanie wewnątrz drużyny.

Wiedziałyśmy, podchodząc do tego spotkania, że istotna będzie gra w obronie, szybki atak i wymuszanie fauli. W defensywie popełniałyśmy błędy w rotacji, potem zmieniłyśmy schemat i udało nam się odnaleźć odpowiedni rytm. Cieszę się, że oddałyśmy aż tyle rzutów osobistych i że wpadły naprawdę kluczowe rzuty w ważnych momentach spotkania. Myślę, że dobre strony zbalansowały nasze pomyłki i to wystarczyło do zwycięstwa.

Wiadomo, że Emma zawsze rzuci swoje, ale rzuty, na które jej pozwalałyśmy wcale nie były takie łatwe. Czasami bywa tak, że niezależnie od tego, co zrobisz w obronie, twój rywal będzie w stanie trafiać i trafiać. Nie mogłyśmy pozwolić na punktowanie innym zawodniczkom, a na pewno nie może się powtórzyć sytuacja, w której koszykarka rywali zdobywa ponad 30 punktów. To drugi mecz z rzędu i coś, czego musimy się wystrzegać.

Spojrzenie w liczby: Arka Gdynia

Po niesamowitym meczu pomiędzy Ślęzą Wrocław i Arką Gdynia, w którym wrocławianki wygrały 98:91, przedstawiamy 12 statystyk, które poszerzą obraz tego spotkania.

0 – w najlepszej z defensywnego punktu widzenia kwarcie w wykonaniu Ślęzy Wrocław, żółto-czerwone nie tylko zatrzymały swoje rywalki na zaledwie 14 punktach, ale i nie dopuściły ich do linii rzutów wolnych. Gdynianki, wliczając czas z pierwszej i trzeciej kwarty, nie miały szansy na oddanie rzutu osobistego przez niemal 14,5 minuty.

0 – koszykarki Ślęzy potrafiły też doskonale zorganizować się w obronie po stratach bądź niecelnych rzutach. Przez całe 50 minut zawodniczki Gundarsa Vetry nie zdobyły ani jednego punktu po szybkim ataku. punkty z szybkiego ataku Arki

2 – to oczywiście dogrywki rozegrane przez obie drużyny. Dodatkowe partie były pierwszymi w tym sezonie Energa Basket Ligi Kobiet, a całkiem prawdopodobne jest, że liczbę meczów z dwoma dogrywkami w tegorocznych rozgrywkach będziemy w stanie policzyć na palcach jednej ręki. W ponadprogramowych 10 minutach Ślęza zdobyła łącznie 22 punkty.

3 – zbiórki ofensywne zanotowała rozgrywająca Ślęzy Sydney Colson. To więcej niż Emma Cannon czy Anna Jurcenkova, które do tej pory legitymowały się średnimi na poziomie bliskim 3.

5 – po raz kolejny potwierdza się teza, w myśl której Ślęza ma w swojej kadrze sporo zawodniczek, które potrafią dobrze punktować. Choć do poprawienia dorobku z pewnością przyczyniły się dwie dogrywki, dobrze widzieć aż pięć koszykarek 1KS-u z podwójnymi zdobyczami punktowymi. 10 lub więcej punktów w hicie 5. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet zdobyły: Marissa Kastanek 10, Taisiia Udodenko 15, Sydney Colson 17, Terezia Palenikova 17 i Cierra Burdick 22.

6 – wracając jeszcze do bardzo udanej drugiej kwarty w wykonaniu Ślęzy, nie sposób nie wspomnieć o stratach, które popełniły koszykarki z Gdyni w ciągu tych 10 minut. Było ich aż sześć – to 1/3 błędów z całego meczu.

7 – o tym, że niedzielny hit był niezwykle wyrównanym spotkaniem najlepiej może świadczyć fakt, że żadna z drużyn nie odskoczyła przeciwnikowi na więcej niż siedem punktów. Arce udało się to w czwartej kwarcie, Ślęza zaś osiągnęła ten pułap dopiero na koniec spotkania.

20 – aż dwudziestokrotnie w starciu dwóch niepokonanych przed 5. kolejką EBLK drużyn zmieniało się prowadzenie. Dodając do tego 17 remisów otrzymujemy obraz tej konfrontacji, w której żadna ze stron nie zamierzała odpuszczać do samego końca.

30 – z takim indeksem EVAL skończyła niedzielne spotkanie Cierra Burdick, MVP meczu po stronie Ślęzy. Silna skrzydłowa 1KS-u miała ogromny wkład w zwycięstwo wrocławianek, kończąc pojedynek z Arką z double-double. 22 punkty, 10 zbiórek, 3 asysty, 4 przechwyty, blok i siedem wymuszonych fauli – to całkiem imponująca linijka.

35 – Ślęza co i rusz stawała na linii rzutów osobistych, wykonując łącznie aż 35 prób. Wrocławianki wykorzystały 30 z nich, co daje 85 proc. skuteczności. Arka miała 19 okazji do poprawienia dorobku o punkt, zamieniając na oczka 15.

40 – choć wynik 98:91 może na to nie wskazywać, to Ślęza i Arka zagrały dobry mecz w defensywie, kończąc to spotkanie ze średnią skutecznością rzutów z gry na poziomie 40 proc.

71 – trzy najlepiej punktujące zawodniczki Arki – Emma Cannon, Rebecca Allen i Anna Jurcenkova zdobyły łącznie 71 z 91 punktów swojej drużyny. W zespole Ślęzy kwartet Burdick, Colson, Palenikova, Udodenko uzbierał ich 69. Najlepiej punktującą Polką była w tym spotkaniu Marissa Kastanek.

Niesamowity hit zakończony zwycięstwem Ślęzy po dwóch dogrywkach

Hit 5. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet spełnił wszelkie oczekiwania związane ze swoją wagą. Zamiast standardowych 40 minut, Arka Gdynia i Ślęza Wrocław rozegrały 50. Dopiero po dwóch dogrywkach doszło do rozstrzygnięcia. Górą były wrocławianki, które tym samym pozostały niepokonane. 

Pierwszą kwartę mocno zaczęła ta, na którą koszykarki Ślęzy miały najbardziej uważać. Emma Cannon, amerykańska skrzydłowa Arki zdobyła pierwszych sześć punktów swojej drużyny. Wrocławianki odpowiedziały dobrą dyspozycją swoich podkoszowych – Taisiia Udodenko oraz Cierra Burdick dotrzymywały kroku Cannon. Gdy jednak zaczęły trafiać inne zawodniczki gospodyń, Arka zaczęła budować przewagę.

Potwierdziły się słowa Arkadiusza Rusina, który przed meczem podkreślał, że nie można koncentrować się wyłącznie na Emmie Cannon. Swój rytm rzutowy odnalazła wicemistrzyni świata, Rebecca Allen. Australijka dostała od trenera Gundarsa Vetry zielone światło na rzuty i nie zamierzała go nie wykorzystać. W pierwszych 10 minutach zdobyła 9 punktów, swoje dołożyły także Santa Baltkojiene czy Paulina Misiek.

Ale Ślęza utrzymała się w grze, choć Arka utrzymywała przez dłuższy czas przewagę dwóch posiadań. Wrocławiankom wystarczyło jednak niewiele ponad 30 sekund żeby objąć prowadzenie 20:19. Ostatnie słowo w pierwszej kwarcie należało do gospodyń – trafiły Allen oraz Anna Jurcenkova.

Pierwsze momenty drugiej części meczu minęły pod znakiem strat i niecelnych rzutów. Obie strony miały problemy ze zdobywaniem punktów – przez cztery minuty byliśmy świadkami tylko dwóch udanych prób z gry. Dopiero Allen celnym rzutem z odejścia odblokowała kosze, jednak gdynianki powiększały swój dorobek wyłącznie za sprawą reprezentantki Australii oraz Cannon.

W przypadku wrocławianek najlepiej dysponowana była Cierra Burdick, ale wsparły ją również Terezia Palenikova i Marissa Kastanek. To udana trójka Amerykanki z polskim paszportem dała Ślęzie prowadzenie, które pomimo odpowiedzi Cannon w przerwie zostało po stronie koszykarek ze stolicy Dolnego Śląska, gdyż ostatnie słowo w tej odsłonie należało do Burdick.

Po przerwie podział rzutów w ofensywie Arki wyglądał inaczej niż w pierwszej połowie. Co prawda Allen i Cannon dołożyły kilka oczek, ale warto podkreślić wkład Anny Jurcenkovej – słowacka środkowa dobrze zbierała piłkę i punktowała zarówno w strefie podkoszowej, jak i z linii rzutów osobistych. Ważne kilkadziesiąt sekund rozegrała także Balkotjiene, która w pół minuty zdobyła pięć oczek.

Jeżeli zaś chodzi o Ślęzę, to wrocławianki wciąż prezentowały egalitarną ofensywę – każda z zawodniczek dokładała swoją cegiełkę do wyniku. W danym momencie Arkadiusz Rusin mógł liczyć na inną zawodniczkę – z dystansu trafiły Terezia Palenikova i Taisiia Udodenko, a pod koszem brylowała Burdick. Ta część spotkania była jednak najsłabsza pod kątem ofensywy w wykonaniu żółto-czerwonych, co pozwoliło Arce wrócić na prowadzenie.

Ostatnia kwarta zapowiadała się niezwykle interesująco, bowiem obie strony zamierzały walczyć o każdą piłkę i do samego końca. Odżyła Cannon, która celnym rzutem z wyskoku powiększyła przewagę gospodyń do 7 punktów. Potem rolę lidera ataku przejęła Allen. Ślęza przez większość decydującej odsłony przegrywała, ale cały czas była bardzo blisko wyrównania czy przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść.

W kluczowych momentach nie dało się powiedzieć, kto ostatecznie wyjdzie z tej konfrontacji jako zwycięzca. Na 20 sekund przed końcem szansę miała Palenikova, ale spudłowała. Potem nadeszła kolej Arki i Cannon, która również się pomyliła. Piłkę zebrała Barbora Balintova, ale jej dobitka także okazała się niecelna i to oznaczało dogrywkę.

Tam plan Arki nie zmienił się znacząco i trudno za to winić Gundarsa Vetrę. Mając tak dobrze dysponowane gwiazdy w postaci Allen i Cannon nie można zbyt często zabierać im piłki z rąk. Wyłączając celną trójkę Pauliny Misiek odpowiedzialność za zdobywanie punktów opierała się wyłącznie na zagranicznych gwiazdach gospodyń. To wystarczyło, żeby przedłużyć hit 5. kolejki EBLK o jeszcze pięć minut, ale w drugiej dogrywce zwyciężyła drużynowa koszykówka.

Na trzy minuty przed końcem z powodu fauli na ławce musiała usiąść Cannon, a piłkę przejęły rozgrywające Arki. Anna Makurat spudłowała trzy trójki z rzędu, swoich rzutów z dystansu nie trafiły także Allen i Balintova. Gdy na minutę przed końcem z odejścia na 96:91 trafiła Sydney Colson, losy spotkania były przesądzone. Wisienkę na torcie położyła Marissa Kastanek nie myląc się z linii rzutów osobistych.

Ślęza wytrzymała niesamowitą bitwę w Gdynia Arenie i tym samym ma na koncie cztery zwycięstwa w cztery meczach. Arka poniosła pierwszą porażkę w sezonie. Hit zdecydowanie spełnił przedmeczowe oczekiwania, a takie spotkanie spokojnie mogłoby zostać rozegrane w ramach finałów Energa Basket Ligi Kobiet.

Arka Gdynia – Ślęza Wrocław 91:98 (23:20, 14:19, 21:16, 18:21, d. 13:13, 2:7).

Arka: Cannon 31, Allen 25, Jurcenkova 15, Baltkojiene 9, Misiek 8, Makurat 3, Stelmach 0, Greinacher 0, Podgórna 0, Balintova 0.

Ślęza: Burdick 22, Palenikova 17, Colson 17, Udodenko 15, Kastanek 10, Marciniak 8, Szybała 5, Dobrowolska 4, Naczk i Miletić DNP.

Trudny wyjazdowy sprawdzian przed koszykarkami Ślęzy Wrocław

W niedzielę o godz. 15 Ślęza Wrocław rozegra wyjazdowe spotkanie 5. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet. Wrocławianki zmierzą się z Arką Gdynia, która podobnie jak zespół Arkadiusza Rusina, również nie przegrała w tym sezonie spotkania ligowego. 

Gdynianki mają na rozkładzie PGE MKK Siedlce, Ostrovię Ostrów Wlkp., InvestInTheWest Eneę Gorzów Wlkp. i Wisłę CanPack Kraków. Zwłaszcza wygrana 67:56 odniesiona w Krakowie bardzo dobrze obrazuje, jak silnym zespołem jest na starcie rozgrywek drużyna Arki. Podopieczne Gundarsa Vetry zagrały znakomity mecz w defensywie, zatrzymując Wisłę na niespełna 33 proc. skuteczności z gry.

Niekwestionowaną liderką koszykarek znad morza jest Emma Cannon, która po czterech kolejkach ma na koncie najwięcej punktów – 89, a z 35 zbiórkami znajduje się w czołówce ligi w tym aspekcie gry. Amerykanka tym samym zastąpiła w roli motoru napędowego 11-krotnych mistrzyń Polski swoją rodaczkę Kahleah Copper. 29-letnia silna skrzydłowa Arki to z pewnością zawodniczka, na którą Ślęza musi w niedzielę uważać. Pojedynek Cannon z Cierrą Burdick może zostać ozdobą hitu 5. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet.

– Grałam przeciwko Emmie w zeszłym roku w lidze rosyjskiej, to bardzo utalentowana zawodniczka. Myślę, że jesteśmy dla siebie godnymi rywalkami i w niczym jej nie ustępuję. Nasze starcie zwycięży ta, która podejdzie do tego spotkania z większą determinacją. Obie drużyny mają spory potencjał i już na tym etapie sezonu dobrze wyglądają. To jak do tej pory nasz najtrudniejszy przeciwnik, musimy zagrać w pełni skupione przez 40 minut – powiedziała Burdick.

Jednak Cannon to nie jedyna zawodniczka, która w zespole z Gdyni potrafi zdobywać punkty. Arka ma też wiele innych indywidualności, z czego doskonale zdaje sobie sprawę trener Arkadiusz Rusin.

– Cannon to silna zawodniczka, ale w ostatnim meczu z Krakowem pokazała także, że dobrze rzuca, dwukrotnie trafiła za trzy. Pod koszem jest aktywna i na pewno będzie trudna do zatrzymania. Nie można zapominać o Paulinie Misiek i Rebecce Allen na pozycjach 2-3, które często grają tyłem do kosza. Barbora Balintova na pozycji numer 1 czy wchodząca z ławki Anna Makurat to też zawodniczki, które w krótkim czasie potrafią zdobywać duże ilości punktów. Arka to groźny i dobrze zbilansowany zespół – powiedział szkoleniowiec Ślęzy Wrocław.

Wrocławianki dotychczas zwyciężyły w meczach z Eneą AZS-em Poznań, Sunreef Yachts Politechniką Gdańską i Pszczółką Polskim-Cukrem AZS-em-UMCS-em Lublin. Ostatnia z tych wygranych mogła się zamienić w porażkę, ale pomimo straty siedmiu punktów w 17 sekund wrocławianki nie zaprzepaściły całkowicie trzech kwart kontroli nad spotkaniem i ostatecznie wygrały 80:78. Końcówka spotkania z Pszczółką pozostała w głowie drużyny i trenera.

– Pracowałyśmy nad rzeczami, które zrobiłyśmy w meczu z Pszczółką. Oglądaliśmy dużo filmów z tego spotkania i na treningach eliminowałyśmy nasze błędy. Ostatnie sesje muszą być naszymi najlepszymi treningami przed starciem z Arką. Sposób, w jaki skończyliśmy mecz z Lublinem był niedopuszczalny, mimo tego, że wygrałyśmy, miałyśmy poczucie, że przegrałyśmy przez tę końcówkę. Nie możemy tak zagrać przeciwko Arce – podkreślała Burdick.

– Pracę filmową rozłożyliśmy na dwie części, bo błędów jest dużo i z tego jesteśmy niezadowoleni. Cały czas poświęcamy treningi na eliminowanie pomyłek, ale one się pojawiają i pewnie będą się pojawiały. Nie zapominamy o tym, co nam nie wyszło, na bieżąco to analizujemy i poprawiamy, ale też staramy się skupiać na tym, co robiliśmy dobrze, bo to nie tak że mecz z Lublinem to tylko fatalne ostatnie 17 sekund, to było też 30 minut kontroli meczu i zdecydowanej przewagi – dodał Rusin.

W spotkaniu z Pszczółką dużą rolę w zbudowaniu bezpiecznego, momentami sięgającego nawet 17 punktów prowadzenia odegrała defensywa. Koszykarki Ślęzy w pierwszej kwarcie pozwoliły sobie rzucić tylko 31 oczek. Arka w Krakowie w pierwszych 20 minutach dała Wiśle zdobyć niewiele więcej, bo 34 punkty. Zarówno Gundars Vetra, jak i Arkadiusz Rusin kładą nacisk na grę w obronie i niewykluczone, że w niedzielę w Gdynia Arenie rezultat nie będzie imponujący. Arka i Ślęza w zeszłym sezonie nad morzem dwukrotnie – w lidze i EuroCupie. Spotkania te zakończyły się wynikami 62:58 i 66:59 dla wrocławianek. Punktowanie oraz zatrzymywanie rywalek w hicie 5. kolejki EBLK może jednak nie przyjść wrocławiankom tak łatwo.

– Obie drużyny grają agresywnie w defensywie, wszystko sprowadzi się do tego, kto wygra więcej niczyich piłek, kto zwycięży na tablicy, kto częściej zatrzyma rywala. Nie mamy problemu z trafianiem piłką do kosza, więc kluczami będą obrona i zbiórki – powiedziała Burdick.

– Zazwyczaj defensywa ma duże przełożenie na końcowy wynik. Jednak jak widzimy w tym sezonie, wyniki w lidze są dość wysokie. Być może chcielibyśmy, żeby nasza obrona była lepsza, ale na razie jest jak jest. Dobrze, że w każdym meczu stać nas na zdobywanie określonej ilości punktów, bo do tej pory zawsze co najmniej 80 punktów było. Z Gdynią nie będzie tak łatwo jak we wcześniejszych spotkaniach – zakończył Arkadiusz Rusin.

W niedzielne popołudnie jeden z zespołów na pewno nie będzie już niepokonany. Trudno przewidywać, jakie spotkanie zobaczymy w Gdynia Arenie. Pewne jest to, że emocje będą nam towarzyszyć do samego końca.