Pięć pytań do… Jowity Ossowskiej

Przed sobotnim starciem Ślęzy Wrocław z Ostrovią Ostrów Wielkopolski zamieniliśmy parę słów z Jowitą Ossowską, która wyrasta na liderkę zespołu prowadzonego przez Mirosława Trześniewskiego. 22-letnia skrzydłowa jest najskuteczniejszą zawodniczką najbliższych rywalek Ślęzy. 

W tym sezonie nie wystartowałyście dobrze, jakie nastroje panują w zespole po sześciu kolejkach obecnych rozgrywek?
Wiadomo, że początek sezonu nas nie rozpieszczał. Do tej pory nie wygrałyśmy żadnego meczu, ale z każdego z nich staramy się wyciągnąć jak najwięcej.

Przyjście amerykańskiej środkowej Kristiny King poprawi waszą grę na tablicach?
Mam nadzieję, że Kristina wzmocni naszą siłę pod koszem i pomoże nam w walce o zbiórki. Pokładamy w niej ogromne nadzieje i wierzymy, że w końcu pokaże na co ją stać. Na szczęście znalazła się zawodniczka, która dopasowała się do naszych potrzeb, liczymy że z meczu na mecz będziemy coraz bardziej zgrane i będziemy w stanie pokazać swoją siłę.

Wyczekujecie już przerwy reprezentacyjnej, żeby przez dwa tygodnie popracować na spokojnie?
Na pewno w tym czasie będziemy pracować nad tym, co nam nie wychodzi. Szczególnie nad obroną, a do tego dołożymy kilka rzeczy w ataku. To okres, w którym możemy popracować nad swoimi problemami, a nie dopasowywać się pod konkretnego rywala, co powinno zaprocentować w kolejnej części sezonu.

Jak się odnajdujesz w nowej roli, ze zdecydowanie większą liczbą minut niż w Gdyni?
Na początku trudno było mi się odnaleźć w nowej roli, ale ostatecznie myślę, że wygląda to całkiem nieźle. To zdecydowanie inny poziom, wyższy niż dotychczas. Mam taki charakter, że lubię wyzwania i staram się im podołać. Idzie mi dobrze, znam swoje słabe i mocne strony i mam nadzieję, że w tym sezonie uda mi się poprawić to, co dobre i wyeliminować mankamenty. Przede mną dużo nauki i liczę, że te wszystkie lekcje zaowocują w przyszłości.

Z jakim nastawieniem podchodzicie do sobotniego spotkania ze Ślęzą, czego możemy się spodziewać?
Chcemy pokazać, że potrafimy dobrze grać w obronie. Ostatnie spotkania w naszym wykonaniu pod tym względem nie były dobre. Musimy także powalczyć na zbiórce – te dwa aspekty to klucz do tego, żebyśmy chociaż nawiązały walkę ze Ślęzą. To klasowy zespół i choć mamy pomysł na to, jak powstrzymać rywalki, to zobaczymy, jak wyjdzie nam jego realizacja. Ślęza jest prowadzona przez trenera kadry narodowej i prezentuje wysoki poziom, a my musimy zagrać to, co sobie zakładamy.

Najbliższy rywal Ślęzy: Ostrovia Ostrów Wielkopolski

W sobotę 10 listopada koszykarki Ślęzy Wrocław powalczą o szóste zwycięstwo w swoim szóstym meczu sezonu Energa Basket Ligi Kobiet. Rywalem wrocławianek będzie zespół, który znajduje się na przeciwnym biegunie ligowej tabeli –  Ostrovia Ostrów Wielkopolski.

Ostrowianki długo nie były pewne ligowego bytu, ale ostatecznie pozytywnie przeszły proces licencyjny i mogły rozpocząć swój trzeci kolejny sezon na ekstraklasowych parkietach. W poprzednich rozgrywkach zespołowi prowadzonemu przez Vadima Czeczuro udało się zostać najlepszą drużyną spośród tych, które nie awansowały do play-offów. Z siedmioma zwycięstwami Ostrovia uplasowała się na dziewiątym miejscu w tabeli. W tym roku o powtórzenie tego wyczynu będzie niezwykle trudno. Drużyna z Ostrowa Wlkp. to najmłodsza ekipa w lidze, zmienił się także trener.

W kwestiach szkoleniowych Vadima Czeczuro zastąpił Mirosław Trześniewski. To bardzo doświadczony trener, który przygodę z trenowaniem rozpoczął niemal trzydzieści lat temu, a w 1997 roku zdobył mistrzostwo Polski z ŁKS-em Łódź. Przyszło mu pracować z niemal całkowicie przebudowanym zespołem – w kadrze w porównaniu do zeszłego sezonu zostały tylko cztery zawodniczki. Trzy z nich to Katarzyny: Motyl, Jaworska i Joks, a czwartą koszykarką reprezentującą barwy Ostrovii w minionych rozgrywkach jest Sandra Nowicka. Każdą z nich doskonale zna Monika Naczk, która do Ślęzy Wrocław przeniosła się właśnie z Ostrowa. Z klubem pożegnały się także zawodniczki z zagranicy: Breanna Lewis, Jordan Jones, Marie Ange Mfoula i Hanna Ruljowa.

Po wzmocnienia Trześniewski sięgnął do swojego byłego zespołu – SMS-u Łódź, z którego do EBLK przyszły Aleksandra Wajler oraz Karolina Podkańska. Po rocznym pobycie w 1 lidze do Ostrovii wróciły Ewelina Jackowska oraz Karolina Kaczmarek, zaś w poszukiwaniu minut Basket 90 Gdynia na Wielkopolskę zamieniła Jowita Ossowska. Trener Trześniewski nie ukrywał, że w swojej pracy z zespołem chce stawiać głównie na utalentowane Polki, które w niedalekiej przyszłości miałyby pukać do reprezentacji narodowej. Ale nie zrezygnowano zupełnie z opcji zagranicznej. Najpierw do Ostrovii dołączyła Jenna Lynn Burdette, a potem Merissa Quick. Jednak jeszcze przed inauguracją rozwiązano kontrakt z Quick, co pozostawiło zespół bez środkowej z USA. Na tę pozycję miała przyjść Kandace Tate, lecz odeszła, zanim zdążyła się rozpakować. Powód? Jej wzrost był niższy niż podawano. Ostatecznie udało się podpisać umowę z Kristiną King. Niespełna 23-letnia środkowa zdążyła już rozegrać dwa spotkania w barwach klubu z Ostrowa.

Jednak o wynikach Ostrovii wypada tylko wspomnieć z kronikarskiego obowiązku. Podopieczne Trześniewskiego jeszcze nie wygrały, a w ostatnich dwóch kolejkach zostały rozgromione. InvestInTheWest wygrał niemal 60 punktami, Wisła CanPack Kraków blisko 50. Ślęza ma już za sobą starcie z Ostrovią – obie drużyny stanęły naprzeciwko siebie podczas turnieju towarzyskiego w Jeleniej Górze. Wówczas wrocłąwianki również nie pozostawiły złudzeń co do tego, która z drużyn jest lepsza, wygrywając 97:38.

W sobotę powinniśmy zobaczyć nieco bardziej wyrównany pojedynek, co jednak nie zmienia faktu, że zwycięstwo Ostrovii nad Ślęzą trzeba byłoby traktować w kategorii sensacji sezonu.

TS OSTROVIA OSTRÓW WIELKOPOLSKI – NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE

Trener: Mirosław Trześniewski

Kadra: Jenna Lynn Burdette (rozgrywająca), Katarzyna Joks, Katarzyna Motyl, Sandra Nowicka, Karolina Podkańska (rzucające), Katarzyna Jaworska, Karolina Kaczmarek, Jowita Ossowska, Aleksandra Wajler (skrzydłowe), Ewelina Jackowska, Kristina King (środkowe)

OSTATNIE 5 MECZÓW LIGOWYCH

2. kolejka: Ostrovia Ostrów Wielkopolski – Arka Gdynia 61:95 (13:24, 14:18, 22:22, 12:31)
PGE MKK: Burdette 15, Motyl 11, Wajler 10, Jaworska 9, Podkańska 7, Ossowska 4, Jackowska 4, Joks 1, Nowicka 0.

3. kolejka: Ostrovia Ostrów Wielkopolski – PGE MKK Siedlce 68:97 (16:27, 19:19, 10:23, 23:28)
PGE MKK: Ossowska 23, Podkańska 12, Burdette 9, Jackowska 9, Jaworska 8, Wajler 3, Kaczmarek 2, Motyl 2, Joks 0, Nowicka 0.

4. kolejka: Widzew Łódź – Ostrovia Ostrów Wielkopolski 81:69 (12:13, 23:17, 23:20, 23:19)
PGE MKK: Ossowska 26, Burdette 17, Podkańska 11, Wajler 9, Kaczmarek 3, Nowicka 1, Motyl 1, Jaworska 1, Joks 0, Jackowska 0.

5. kolejka: Ostrovia Ostrów Wielkopolski – InvestInTheWest AZS AJP Gorzów Wlkp. 55:113 (17:33, 9:29, 12:28, 17:23)
PGE MKK: King 14, Burdette 9, Ossowska 8, Jaworska 8, Podkańska 5, Motyl 5, Joks 3, Jackowska 3, Nowicka 0, Kaczmarek 0.

6. kolejka: Wisła CanPack Kraków –  Ostrovia Ostrów Wielkopolski 92:46 (27:14, 19:9, 23:12, 23:11)
Jackowska 14, Ossowska 11, Wajler 8, Joks 4, Podkańska 3, King 2, Motyl 2, Jaworska 2, Burdette 0, Nowicka 0.

Spojrzenie w liczby: PGE MKK Siedlce

Po wygranym 81:70 meczu z PGE MKK Siedlce pora na 12 statystyk, które pozwolą lepiej zrozumieć to zacięte spotkanie.

2 – po pięciu spotkaniach Ślęzy Wrocław możemy powiedzieć z pełnym przekonaniem – takiej środkowej we Wrocławiu dawno nie widzieliśmy. Taisiia Udodenko trafiła dwa rzuty za trzy punkty i jakby nie spojrzeć, pod tym względem jest najlepszym centrem w lidze. Czy to z punktu widzenia skuteczności, czy średniej celnych rzutów na mecz – Ukrainka po prostu jest w tym aspekcie najlepsza.

3 – minuty wystarczyły zawodniczkom z Wrocławia, aby w trzeciej kwarcie zanotować serię 10 punktów bez odpowiedzi rywalek. Po dwa celne rzuty Sydney Colson i Terezii Palenikovej oraz jedna udana próba Lei Miletić w połączeniu z sześcioma pudłami zespołu z Siedlec dały Ślęzie bezpieczną, jak się wówczas wydawało, przewagę.

4 – tylko cztery punkty z gry dla koszykarek Ślęzy zostały zdobyte spoza strefy podkoszowej i nie zza łuku. Z półdystansu trafiły Taisiia Udodenko oraz Marissa Kastanek. Gra do środka i na zewnątrz w pełnej krasie.

5 – w spotkaniu z PGE MKK Siedlce zapunktowały wszystkie rezerwowe żółto-czerwonych. Warto dodać, że to pierwszy w tym sezonie taki przypadek, kiedy przy pełnej, 10-osobowej rotacji każda zmienniczka zdobyła choćby punkt. Do całkowitego podziału obowiązków strzeleckich zabrakło jedynie udanego rzutu w wykonaniu Darii Marciniak.

9 – Ślęza realizuje podstawowe założenia – dba o piłkę. Wrocławianki mają najniższą średnią strat w lidze, a w sobotę tylko ją poprawiły, bowiem zaledwie dziewięciokrotnie straciły piłkę. Jednak, jak przekonamy się nieco później, straty te okazały się bardzo kosztowne.

11  – w tym sezonie Marissa Kastanek zaczyna spotkania z ławki rezerwowych, ale pomimo tego potrafi wykorzystać czas spędzony na parkiecie do maksimum. 11 punktów zdobytych podczas starcia z drużyną z Siedlec pozwoliło przyszłej reprezentantce Polski utrzymać doskonały wynik – Marissa w każdym meczu Energa Basket Ligi Kobiet miała na koncie co najmniej 10 oczek. Najlepsza rezerwowa ligi? My nie mamy wątpliwości.

14 – asysty nie były mocną stroną zespołu z Wrocławia. Z pewnością w poprawieniu dorobku wynoszącego zaledwie 14 decydujących podań nie pomógł fakt, iż Sydney Colson z powodu problemów z faulami była w grze zaledwie 18 minut i rozdała tylko jedną asystę, choć jej średnia wynosi 4.

15 – to był zdecydowanie mecz Kristi Bellock. Silna skrzydłowa PGE MKK zebrała aż 15 piłek, w tym pięć na atakowanej tablicy. To drugi przypadek w tym sezonie, kiedy zawodniczka rywalek Ślęzy kończy mecz z tak dużą liczbą ofensywnych zbiórek. Wcześniej udało się to Magdalenie Szajtauer z Pszczółki Lublin.

16 – wspominaliśmy, że straty Ślęzy, choć nieliczne, kosztowały wrocławianki sporo punktów. Konkretnie aż 16, co jest wynikiem niespotykanym. Skuteczność kontrataków koszykarek z Siedlec zdecydowanie zasługuje na pochwałę i jest również światełkiem awaryjnym dla wrocławianek.

22 – największa przewaga podopiecznych Arkadiusza Rusina okazała się również momentem przełomowym w tym spotkaniu. Gospodynie od tego momentu powinny dodać jeszcze gazu i wyjść na nieosiągalne dla rywalek prowadzenie, a stało się zdecydowanie inaczej. O determinacji przeciwników wspominał na konferencji pomeczowej trener 1KS-u.

43 – zbiórki PGE MKK to drugi przypadek w tym sezonie, kiedy to drużyna przeciwna wygrywa batalię na tablicach, ale w przeciwieństwie do starcia z Pszczółką, gdy wynik tego starcia wynosił 42:38 dla lublinianek, tu różnica była bardziej widoczna – bowiem wynosiła dziewięć „desek”. Ślęzie nie pomógł fakt, że problemy ze zdrowiem przed sobotnim meczem miała Cierra Burdick.

50 – proc. skuteczności w pomalowanym to niekoniecznie zły wynik, ale kilka rzutów spod kosza w wykonaniu żółto-czerwonych, zwłaszcza na początku meczu powinno wpaść i z pewnością gospodyniom grałoby się wtedy łatwiej.

„Brawa dla przeciwników za podjęcie walki mimo dużej przewagi”

– Zespół Siedlec walczył i choć przegrywał nawet 22 punktami to dziewczyny się nie poddały i starały się dalej bić o każdą piłkę, a my wręcz odwrotnie – powiedział na konferencji po wygranym 81:70 meczu z PGE MKK Siedlce trener Ślęzy Wrocław Arkadiusz Rusin. Zapraszamy do zapoznania się z pełnym zapisem konferencji prasowej.

Teodor Mołłow: To był mecz walki. Były momenty, w których ta walka przeważała nad umiejętnościami. Obie strony zagrały z bardzo dużą ambicją. Ślęza wiedziała, że nie ma prawa przegrać, my przegrać nie chcieliśmy. Słabo zagrałyśmy tylko przez 4-4,5 minuty, udało się ten fragment szybko zostawić za sobą i wróciliśmy do gry. Myślę, że mecz podobał się publiczności i to najważniejsze. Jeśli chodzi o mój zespół, to jest jedna rzecz, która bardzo mnie cieszy. Wygraliśmy zbiórki z Wisłą, wygraliśmy zbiórki. Dla nas to zupełna nowość i myślę, że to dobrze rokuje na przyszłość. Martwią mnie te cztery minuty i niewytłumaczalnie słaba skuteczność.

Rebecca Harris: Gratulacje dla Ślęzy, zagrały bardzo dobry mecz i wykorzystały nasze pomyłki. Myślę, że z naszego punktu widzenia musimy grać lepiej jako drużyna i nie popełniać tak dużo błędów. Jeśli możemy coś wyciągnąć z tego spotkania, to bardzo dobrze poradziliśmy sobie na tablicach, choć w trakcie meczu mogło na to nie wskazywać. Walczyłyśmy twardo, próbowałyśmy wrócić do gry, ale to dobra drużyna i możemy jedynie liczyć na to, że od tego momentu będziemy radzić sobie lepiej. Czekam na rewanżowe spotkanie.

Arkadiusz Rusin: Na pewno muszę zgodzić się z trenerem, że było w tym spotkaniu dużo walki. Z naszej strony martwią przegrane zbiórki, pozwoliliśmy aż na 14 ofensywnych zbiórek. Siedlce potwierdziły swoją dobrą grę w tym elemencie, bo mają średnią 14,5 takich zbiórek na mecz i zrobiły to, mimo tego, iż nastawiałem swój zespół na ten aspekt gry. Zespół Siedlec walczył i choć przegrywał nawet 22 punktami to dziewczyny się nie poddały i starały się dalej bić o każdą piłkę, a my wręcz odwrotnie. W momencie tak wysokiego prowadzenia stwierdziliśmy, że jest po meczu i będzie łatwe spotkanie do końca. Nigdy tak nie jest i należą się brawa dla przeciwników za to, że tę walkę mimo naszej dużej przewagi podjęli. Z naszej strony były dobre momenty, szkoda bezsensownych fauli Sydney Colson, które wytrącały nas z rytmu. Z nią na boisku grało się nam łatwiej, ale trzeci i czwarty faul nie wynikały z żadnej konkretnej sytuacji, a zostały popełnione. Problem był taki, że tydzień był dla nas dobry. Doskwierały nam kontuzje, mamy do dyspozycji 10 zawodniczek, więc nie mogliśmy potrenować 5 na 5. Jeżeli jedna czy druga wypada, to musimy się uciekać do małych gier – 3 na 3 czy 4 na 4 i troszkę tego przygotowania zabrakło. Cieszymy się z punktów, przed nami jeszcze jeden mecz przed przerwą na kadrę i oby był dla nas szczęśliwy.

Cierra Burdick: Rywale walczyli naprawdę twardo, to drużyna, która nie odpuści przez całe 40 minut i dobrze walczy na tablicach. Wykorzystali swoje atuty, a my musimy kontrolować przebieg spotkania. Wypracowałyśmy sobie znaczącą przewagę, a potem pozwoliliśmy się dogonić. Musimy cały czas traktować obronę jako nasz priorytet wiedząc, że ofensywa przyjdzie. W rewanżu powinniśmy sobie lepiej radzić przeciwko obronie strefowej Siedlec, zmiana schematu była mądrym posunięciem. Trzeba po prostu skuteczniej wykonywać wszystkie elementy gry.

Ślęza Wrocław pokonała PGE MKK Siedlce po zaciętym boju

Koszykarki Ślęzy Wrocław wciąż mogą się cieszyć mianem niepokonanych. W spotkaniu 6. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet wrocławianki wygrały z PGE MKK Siedlce 81:70. Starcie to bez wątpienia można określić mianem meczu walki. 

Na papierze zdecydowanym faworytem była Ślęza. Jednak zaledwie trzy dni treningów i problemy z kontuzjami zaburzyły nieco przygotowania zespołu Arkadiusza Rusina. Na urazy uskarżał się również trener PGE MKK Siedlce Teodor Mołłow. Przejawy chaotycznej gry po obu stronach było widać od początku spotkania, zawodniczki miały problemy ze skutecznością oraz kontrolowaniem piłki, nie brakowało też fauli. Jako pierwsze na prowadzenie wyszły gospodynie, ale ich przeciwniczki cały czas utrzymywały się w kontakcie, wywierając presję na koszykarkach Ślęzy.

Nacisk przyniósł pożądany efekt w połowie pierwszej kwarty, kiedy to po celnych rzutach osobistych w wykonaniu Rebecci Harris siedlczanki wyszły na prowadzenie. Przewaga zespołu gości utrzymywała się przez kilka minut, ale ostatnie słowo w premierowej odsłonie sobotniego spotkania należało do zawodniczek 1KS-u, a konkretnie do Marissy Kastanek, która rzutem za trzy punkty w ostatnich sekundach tej części meczu dała swoim koleżankom prowadzenie.

Druga kwarta miała być momentem, w którym Ślęza zbuduje swoją przewagę i zacznie kontrolować losy pojedynku. Szybkie ataki oraz udane rzuty spod kosza pozwalały wrocławiankom realizować założony cel. Odpowiedzialność za powiększenie zapasu punktowego wzięła na swoje barki Terezia Palenikova. Słowacka skrzydłowa sama zdobyła siedem kolejnych punktów bez odpowiedzi rywalek i po chwili od rozpoczęcia drugich dziesięciu minut gospodynie prowadziły 34:23. Deficyt nieco zmniejszyła Kristi Bellock, ale podkoszowej PGE MKK odpowiedziała podkoszowa Ślęzy – Taisiia Udodenko.

Siedlczanki miały momentami ogromne problemy ze zdobywaniem punktów, pudłując niezależnie od odległości od kosza. Rzuty oddawały różne zawodniczki, ale żadna z nich nie trafiała z wystarczającą skutecznością, żeby w drugiej kwarcie nawiązać walkę ze Ślęzą. Przewaga gospodyń rosła wraz z upływem czasu, po celnej trójce Taisii Udodenko osiągając nawet 18 punktów. Podopieczne Teodora Mołłowa potrafiły jednak w ostatnich 30 sekundach dwukrotnie trafić z dystansu, przez co na przerwę schodziły przegrywając dwunastoma oczkami.

Po przerwie Ślęza błyskawicznie odzyskała to, co straciła w końcówce drugiej kwarty i zrobiła to z nawiązką. W pierwszych trzech minutach trzeciej kwarty wrocławianki zanotowały serię 10 punktów bez odpowiedzi rywalek. Bohaterką tych chwil była Sydney Colson, która zdobyła cztery punkty, a następnie… usiadła na ławce, łapiąc czwarte przewinienie, co równało się z zajęciem miejsca na ławce rezerwowych. Chwilę potem swoim firmowym wejściem pod kosz popisała się Terezia Palenikova, a wynik na tablicy świetlnej wynosił 59:37. Jak się miało okazać, było to najwyższe prowadzenie gospodyń w tym spotkaniu. Od tego momentu rozpoczęły się problemy zawodniczek Arkadiusza Rusina.

Dekoncentracja kosztowała je utratę aż dwunastu oczek ze zbudowanego zapasu. Dość niespodziewanie kilka punktów z rzędu zdobyła Jessica Dulęba, która zdecydowanie nadawała ton poczynaniom ofensywnym PGE MKK w trzeciej odsłonie. Swoje rzuciły także Kristi Bellock oraz Rebecca Harris, co w połączeniu z niemocą ofensywną koszykarek Ślęzy sprawiło, że przed decydującą częścią spotkania przewaga 1KS-u stopniała do 13 punktów. Siedlczanki zdecydowanie były w tym momencie meczu na fali i chciały to wykorzystać, kontynuując swój napór.

Z pewnością w odrabianiu strat pomagała zespołowi Teodora Mołłowa bardzo zła postawa ich przeciwniczek. Pierwsze osiem punktów w czwartej kwarcie rzuciły zawodniczki gości, a żołto-czerwone spudłowały w tym czasie pięć prób. Dopiero Marissa Kastanek przełamała niemoc strzelecką i zrobiła to w kluczowym momencie, bo PGE MKK doszło Ślęzę już na zaledwie pięć punktów. Drugi oddech swoim koleżankom dała Agata Dobrowolska trafiając niezwykle ważny rzut z dystansu. Choć drużyna z Siedlec próbowała jeszcze nawiązać walkę, koszykarki Arkadiusza Rusina nie pozwoliły sobie na takie błędy jak w końcówce meczu z Pszczółką Lublin i choć skuteczność dalej nie była ich atutem, zrobiły wystarczająco dużo w obronie, żeby dowieźć zwycięstwo do końca.

Choć wrocławianki powinny wygrać pewniej niż zaledwie dziewięcioma punktami, ostatecznie liczy się wygrana. A ten cel udało się zrealizować i dzięki temu Ślęza Wrocław wciąż jest niepokonana w Energa Basket Lidze Kobiet.

Ślęza Wrocław – PGE MKK Siedlce 81:70 (22:19, 27:18, 19:18, 13:15).
Ślęza: Palenikova 17, Udodenko 17, Colson 15, Kastanek 11, Miletić 6, Dobrowolska 5, Szybała 3, Naczk 3, Marciniak 0.
PGE MKK: Harris 18, Bellock 16, Dulęba 8, Lapszynski 7, Mołłowa 6, Omerbaśić 4, Yurkevichus 4, Urbaniak 3, Bacik 2, Ikstena 2.