Spojrzenie w liczby: PGE MKK Siedlce

Po wygranym 81:70 meczu z PGE MKK Siedlce pora na 12 statystyk, które pozwolą lepiej zrozumieć to zacięte spotkanie.

2 – po pięciu spotkaniach Ślęzy Wrocław możemy powiedzieć z pełnym przekonaniem – takiej środkowej we Wrocławiu dawno nie widzieliśmy. Taisiia Udodenko trafiła dwa rzuty za trzy punkty i jakby nie spojrzeć, pod tym względem jest najlepszym centrem w lidze. Czy to z punktu widzenia skuteczności, czy średniej celnych rzutów na mecz – Ukrainka po prostu jest w tym aspekcie najlepsza.

3 – minuty wystarczyły zawodniczkom z Wrocławia, aby w trzeciej kwarcie zanotować serię 10 punktów bez odpowiedzi rywalek. Po dwa celne rzuty Sydney Colson i Terezii Palenikovej oraz jedna udana próba Lei Miletić w połączeniu z sześcioma pudłami zespołu z Siedlec dały Ślęzie bezpieczną, jak się wówczas wydawało, przewagę.

4 – tylko cztery punkty z gry dla koszykarek Ślęzy zostały zdobyte spoza strefy podkoszowej i nie zza łuku. Z półdystansu trafiły Taisiia Udodenko oraz Marissa Kastanek. Gra do środka i na zewnątrz w pełnej krasie.

5 – w spotkaniu z PGE MKK Siedlce zapunktowały wszystkie rezerwowe żółto-czerwonych. Warto dodać, że to pierwszy w tym sezonie taki przypadek, kiedy przy pełnej, 10-osobowej rotacji każda zmienniczka zdobyła choćby punkt. Do całkowitego podziału obowiązków strzeleckich zabrakło jedynie udanego rzutu w wykonaniu Darii Marciniak.

9 – Ślęza realizuje podstawowe założenia – dba o piłkę. Wrocławianki mają najniższą średnią strat w lidze, a w sobotę tylko ją poprawiły, bowiem zaledwie dziewięciokrotnie straciły piłkę. Jednak, jak przekonamy się nieco później, straty te okazały się bardzo kosztowne.

11  – w tym sezonie Marissa Kastanek zaczyna spotkania z ławki rezerwowych, ale pomimo tego potrafi wykorzystać czas spędzony na parkiecie do maksimum. 11 punktów zdobytych podczas starcia z drużyną z Siedlec pozwoliło przyszłej reprezentantce Polski utrzymać doskonały wynik – Marissa w każdym meczu Energa Basket Ligi Kobiet miała na koncie co najmniej 10 oczek. Najlepsza rezerwowa ligi? My nie mamy wątpliwości.

14 – asysty nie były mocną stroną zespołu z Wrocławia. Z pewnością w poprawieniu dorobku wynoszącego zaledwie 14 decydujących podań nie pomógł fakt, iż Sydney Colson z powodu problemów z faulami była w grze zaledwie 18 minut i rozdała tylko jedną asystę, choć jej średnia wynosi 4.

15 – to był zdecydowanie mecz Kristi Bellock. Silna skrzydłowa PGE MKK zebrała aż 15 piłek, w tym pięć na atakowanej tablicy. To drugi przypadek w tym sezonie, kiedy zawodniczka rywalek Ślęzy kończy mecz z tak dużą liczbą ofensywnych zbiórek. Wcześniej udało się to Magdalenie Szajtauer z Pszczółki Lublin.

16 – wspominaliśmy, że straty Ślęzy, choć nieliczne, kosztowały wrocławianki sporo punktów. Konkretnie aż 16, co jest wynikiem niespotykanym. Skuteczność kontrataków koszykarek z Siedlec zdecydowanie zasługuje na pochwałę i jest również światełkiem awaryjnym dla wrocławianek.

22 – największa przewaga podopiecznych Arkadiusza Rusina okazała się również momentem przełomowym w tym spotkaniu. Gospodynie od tego momentu powinny dodać jeszcze gazu i wyjść na nieosiągalne dla rywalek prowadzenie, a stało się zdecydowanie inaczej. O determinacji przeciwników wspominał na konferencji pomeczowej trener 1KS-u.

43 – zbiórki PGE MKK to drugi przypadek w tym sezonie, kiedy to drużyna przeciwna wygrywa batalię na tablicach, ale w przeciwieństwie do starcia z Pszczółką, gdy wynik tego starcia wynosił 42:38 dla lublinianek, tu różnica była bardziej widoczna – bowiem wynosiła dziewięć „desek”. Ślęzie nie pomógł fakt, że problemy ze zdrowiem przed sobotnim meczem miała Cierra Burdick.

50 – proc. skuteczności w pomalowanym to niekoniecznie zły wynik, ale kilka rzutów spod kosza w wykonaniu żółto-czerwonych, zwłaszcza na początku meczu powinno wpaść i z pewnością gospodyniom grałoby się wtedy łatwiej.