Zaangażowanie i wsparcie kluczem do wygranej przeciwko CCC

O godz. 18.30 w środę 20 marca odbędą się kolejne dolnośląskie derby w Energa Basket Lidze Kobiet. W meczu 25. kolejki Ślęza Wrocław podejmie obrończynie tytułu, zespół CCC Polkowice. 

W grudniowym spotkaniu obu drużyn Ślęza po niezwykle emocjonującym meczu pokonała CCC 54:51. To było jedno z najlepszych spotkań w wykonaniu żółto-czerwonych w tym sezonie, które tuż przed wyjazdem na święta wspięły się na wyżyny swoich umiejętności i podeszły do tej konfrontacji niezwykle skoncentrowane. Choć podopieczne Arkadiusza Rusina w połowie trzeciej kwarty przegrywały 13 punktami, udało im się odrobić straty i sprawić sporą niespodziankę.

– W Polkowicach zagrałyśmy bardzo dobre spotkanie. Od samego początku wierzyłyśmy w to, że ostatecznie wygramy. Cieszyłyśmy się z każdej akcji, nawet gdy nam nie wychodziło, to się wspierałyśmy. Byłyśmy dobrym zespołem. Bardzo ważne było wsparcie z ławki, dla nas każdy punkt był ważny i realizowaliśmy założenia, które dał nam trener – powiedziała Daria Marciniak, podkoszowa Ślęzy Wrocław.

Także i podczas środowego spotkania faworytem do wygranej będzie zespół CCC. Polkowiczanki przegrały pierwszy mecz w tym roku, ulegając w Bydgoszczy Artego, ale od tego czasu są niepokonane, mając na rozkładzie między innymi Arkę Gdynia, Energę Toruń czy InvestInTheWest Eneę AZS-AJP Gorzów Wlkp. Tymczasem Ślęza po ważnej wygranej w Gorzowie Wielkopolskim wysoko uległa Wiśle CanPack Kraków i do samego końca nie była pewna wygranej w spotkaniu z Widzewem Łódź. Być może kolejny występ w roli zespołu, który nie jest faworytem pozwoli Ślęzie ponownie sprawić niespodziankę.

– Wielokrotnie w tym sezonie grając w roli faworyta prezentujemy się słabo i dajemy słabszemu przeciwnikowi możliwość grania wszystkiego, co potrafi i tak naprawdę oceniając ostatni mecz, to nie wiadomo było, kto jest słabszym zespołem. Widzew grał z nami jak równy z równym. Wszystko jest w głowach dziewczyn. Jeżeli chcą pokazywać, że nie ma różnicy między zespołem naszym i Widzewa czy Gdańska, to nie można tak funkcjonować. Nie można z kolei zabrać im tego, że w starciu z mocnymi zespoły, kiedy jedziemy na pożarcie, rozgrywamy dobre mecze i potrafimy wygrywać z czołówką tej ligi – oceniał Arkadiusz Rusin.

A CCC z pewnością do czołówki należy. Mistrzynie Polski praktycznie od początku sezonu zajmują pierwszą pozycję w ligowej tabeli, a o utrzymanie status quo dba plejada gwiazd. Praktycznie każda zawodniczka CCC jest w stanie przesądzić o losach spotkania, a siedem z nich plasuje się w czołowej 10 ligi jeżeli chodzi o statystykę +/-. Ósma koszykarka w szerokiej rotacji polkowiczanek, Styliani Kaltsidou nie jest o wiele niżej, ponieważ zajmuje 15. miejsce. Podopieczne Marosa Kovacika potrafią zatrzymać każdego przeciwnika, a dodatkowo swoją ofensywą zbudować spore prowadzenie. Jednak, jak przekonaliśmy się w grudniu, nazwiska to nie wszystko.

– Myślę, że tam jest dużo indywidualności. Od stycznia zrobiły duży progres w defensywie, ale w ataku to wciąż dużo indywidualności. Mają dużo gier na ich mocne strony i wykorzystują to. Nie ma co porównywać potencjału Polkowic i naszego, ale potencjał jest potencjałem. My też lepiej wyglądaliśmy od Widzewa, a nie wykorzystaliśmy tego. Wychodzi się na mecz i jeżeli czegoś nam brakuje, to trzeba dać z siebie 200 procent zaangażowania i boiskowego sprytu, żeby zniwelować różnicę – podkreśla szkoleniowiec Ślęzy.

W grudniu oba zespoły oddały tyle samo celnych rzutów z gry, ile popełniły strat – 34. Walka toczyła się o każdą piłkę, CCC dominowało w strefie podkoszowej, ale Ślęza wykorzystywała do maksimum swoją szybkość i zwinność, regularnie stając na linii rzutów osobistych. Daria Marciniak zapowiada emocje przez całe 40 minut.

– Na pewno będziemy walczyć i czeka nas dobre spotkanie. Będzie zacięte, bo to derby, więc na pewno nie odpuścimy żadnej piłki, żeby jak najlepiej wypaść przed własną publicznością i może znowu uradować naszych kibiców – deklaruje środkowa 1KS-u.

– Wszystko zależy się od chęci. Jeżeli mentalnie jesteś gotowy na to, żeby się bić, żeby być zaangażowanym w to co robić, to wykonujesz swój zawód najlepiej jak potrafisz, najlepiej jak chcesz. A jeśli wychodzisz z założenia, że wszystko potrafię i nie muszę wkładać w to ochoty czy ambicji to grasz na 30 procent. Jak grasz na 30 procent, to twój poziom, jaki widzi przeciwnik i kibice jest poniżej tego, co powinieneś prezentować. Niestety ciągle się z tym zmagamy – podsumował Rusin.

Dla drużyny z Wrocławia ważne jest wsparcie publiczności. W Polkowicach żółto-czerwonym towarzyszyła liczna i głośna grupa fanów Ślęzy. Zawodniczki wierzą, że w środowy wieczór trybuny hali wrocławskiej AWF wypełnią się po brzegi.

– Kibice zawsze są z nami, są naszym szóstym zawodnikiem. Zawsze dają pokaz swojego wsparcia i to czuć. Na pewno nie zawiodą nas w środę, wiemy, że licznie stawią się na trybunach – zakończyła Daria Marciniak.

Początek derbów pomiędzy Ślęzą Wrocław a CCC Polkowice w środę, 20 marca o godz. 18.30. Bilety w cenie 18 i 10 zł można kupić na godzinę przed rozpoczęciem spotkania w kasie hali bądź do 23.59 we wtorek za pośrednictwem portalu biletin.

Najbliższy rywal Ślęzy: CCC Polkowice

W meczu 25. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet koszykarki Ślęzy Wrocław podejmą obrończynie tytułu, zespół CCC Polkowice.

Tak jak i w grudniowej konfrontacji obu drużyn, kiedy Ślęza po niezwykle emocjonującym meczu wygrała 54:51, tak i w najbliższą środę faworytem będzie drużyna z Polkowic. Takiemu postawieniu sprawy trudno się dziwić, ponieważ polkowiczanki od początku były stawiane w roli zespołu, który trzeba pokonać w drodze po mistrzostwo Polski. Podopieczne Marosa Kovacika w tym sezonie przegrały tylko dwukrotnie -w ostatnim meczu zeszłego roku we własnej hali ze Ślęzą oraz na otwarcie roku 2019 w Artego Arenie z Artego Bydgoszcz. Mistrzynie kraju mają serię ośmiu spotkań bez porażki, pokonując w jej trakcie niemal każdego pretendenta do ich tronu. Polkowiczanki w Toruniu ograły Energę 76:63, we własnej hali odprawiły Arkę Gdynia 61:52, a w minioną sobotę pokazały swoją siłę wygrywając w Gorzowie z InvestInTheWest Eneą AZS-em AJP 88:75.

Potencjał zespołu z Polkowic jest widoczny przede wszystkim za sprawą różnic punktowych w meczach z udziałem mistrzyń Polski. Tylko trzy razy w tym sezonie CCC wygrało mniej niż 10 punktami – w pierwszych starciach z wspomnianymi wyżej klubami. Z Energą było 73:71, z Arką 75:68, zaś z Eneą AZS-em AJP 78:73. Wtedy jednak pomarańczowe łączyły występy ligowe z meczami w Eurolidze. Po odpadnięciu z europejskich pucharów polkowiczanki mogą spokojnie skupić się na lidze, co widać po ostatnich wynikach tego klubu.

– Polkowice pokazały swoją wielką siłę. Pokazały bardzo dobrze dobrane zawodniczki, pokazały głębie składu, pokazały również doświadczenie i ogranie – powiedział trener InvestInTheWest Enei AZS-u-AJP Gorzów Wlkp. Dariusz Maciejewski po sobotnim spotkaniu, precyzyjnie identyfikując główne mocne strony CCC. Trener Maros Kovacik na każdej pozycji ma zawodniczki z najwyższej półki, począwszy od dwóch reprezentantek Polski – Weroniki Gajdy oraz Agnieszki Kaczmarczyk, przez doświadczone koszykarki z Europy w osobach Styliani Kaltsidou oraz Johannah Leedham-Warner, skończywszy na gwiazdach WNBA: Tiffany Hayes, Lynette Kizer oraz Jasmine Thomas. A przecież nie wspomnieliśmy jeszcze o MVP ubiegłorocznych finałów EBLK – Temi Fagbenle. Cennym uzupełnieniem składu są Dominika Owczarzak i Karolina Puss. Słowacki szkoleniowiec CCC nie musi polegać na konkretnej zawodniczce, bo w danym meczu niemal wszystkie są w stanie dołożyć kilkanaście punktów.

Przechwyty, bloki, punkty, skuteczność z gry, zbiórki – gdzie w statystyki nie spojrzeć, tam plejada gwiazd z Polkowic jest jedną z najlepszych drużyn w stawce. A jednak Ślęzie Wrocław udało się zatrzymać mistrzynie Polski na 51 punktach, do tego wyniku żaden inny zespół w Energa Basket Lidze Kobiet nawet się nie zbliżył. Polkowiczanki z pewnością będą chciały się zrewanżować za przegraną z grudnia, ale jak pokazało tamto starcie, o zwycięstwo we Wrocławiu CCC na pewno nie będzie łatwo.

CCC Polkowice  – NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE

Trener: Maros Kovacik.

Kadra: Jasmine Thomas, Weronika Gajda, Dominika Owczarzak (rozgrywające), Tiffany Hayes, Johannah Leedham-Warner (rzucające), Temi Fagbenle, Agnieszka Kaczmarczyk, Styliani Kaltsidou, Karolina Puss, Julia Tyszkiewicz (skrzydłowe), Lynetta Kizer (środkowa).

OSTATNIE 5 MECZÓW LIGOWYCH

17. kolejka: Sunreef Yachts Politechnika Gdańska – CCC Polkowice 68:89 (8:25, 16:23, 19:25, 25:16)
CCC: Kizer 18, Kaczmarczyk 17, Fagbenle 14, Gajda 12, Kaltsidou 9, Thomas 7, Tyszkiewicz 7, Puss 3, Owczarzak 2.

19. kolejka:  Pszczółka Polski-Cukier AZS-UMCS Lublin – CCC Polkowice 55:85 (17:18, 10:16, 11:34, 17:17)
CCC: Hayes 18, Fagbenle 16, Kizer 16, Thomas 11, Leedham 10, Tyszkiewicz 5, Gajda 4, Owczarzak 3, Puss 2, Kaltsidou 0.

20. kolejka: CCC Polkowice – Arka Gdynia 61:52 (20:9, 8:13, 21:14, 12:16)
CCC: Fagbenle 25, Kaltsidou 11, Leedham 7, Hayes 6, Thomas 5, Puss 3, Kaczmarczyk 2, Gajda 2, Owczarzak 0.

22. kolejka: CCC Polkowice – Ostrovia Ostrów Wlkp. 95:47 (34:19, 26:5, 21:11, 14:12)
CCC: Gajda 21, Puss 17, Owczarzak 12, Kaczmarczyk 10, Hayes 9, Kaltsidou 9, Leedham 8, Tyszkiewicz 5, Fagbenle 4.

23. kolejka: InvestInTheWest Enea AZS-AJP Gorzów Wlkp. – CCC Polkowice 75:88 (21:18, 16:21, 21:30, 17:19)
CCC: Leedham 18, Hayes 17, Kaltsidou 16, Kizer 11, Thomas 10, Fagbenle 9, Puss 7, Gajda 0, Owczarzak 0.

Spojrzenie w liczby: Widzew Łódź

Prezentujemy 10 statystyk po meczu Ślęzy Wrocław z Widzewem Łódź, w którym Ślęza zwyciężyła 72:66.

1 – wielokrotnie przeciwniczki Ślęzy podkreślały, że szybki atak to jedna z głównych broni drużyny z Wrocławia i przede wszystkim należy zatrzymać właśnie ten element gry 1KS-u. Tymczasem w spotkaniu z Widzewem po raz pierwszy w tym sezonie rywalki zdominowały ten aspekt, będąc lepsze w punktach z szybkiego ataku aż o 10 punktów (24:14). Zdarzały się już przypadki, w którym Ślęza przegrywała tę rywalizację, ale do tej pory różnica nie była tak wysoka.

2 – defensywa Ślęzy wskoczyła na optymalny pułap w kluczowym momencie, o czym będziemy jeszcze wspominać poniżej. Zaczynamy od tego, że przez całą czwartą kwartę koszykarki Widzewa oddały tylko dwa celne rzuty z gry, pierwszy z nich na trzy minuty przed końcem meczu.

3 – Taisiia Udodenko skończyła spotkanie z 13 punktami i 11 zbiórkami, notując swoje trzecie double-double w sezonie. Reprezentantka Ukrainy miała indeks EVAL w wysokości 19 – najwyższy od meczu z Ostrovią Ostrów Wlkp. w listopadzie ubiegłego roku, kiedy wyniósł on 22. W spotkaniu z Pszczółką zanotowała EVAL na poziomie 21, jednak przy tym wyniku należy postawić gwiazdkę, gdyż został on wypracowany łącznie z dogrywką.

7 – koszykarki Widzewa oddały w całym meczu zaledwie siedem rzutów osobistych. Do tej pory nie zdarzyło się, żeby przeciwnik Ślęzy miał mniej niż 11 prób z linii rzutów wolnych. Wykorzystały zaledwie pięć, co oznacza, że sama Cierra Burdick trafiła więcej osobistych niż cały zespół z Łodzi.

10 – kolejny dowód na fenomenalną defensywę Ślęzy w decydujących momentach – przez 10 minut pomiędzy ostatnim celnym rzutem z gry w trzeciej kwarcie a pierwszą udaną próbą Widzewa w czwartej odsłonie podopieczne Elmedina Omanicia spudłowały 14 rzutów i popełniły siedem strat.

11 – jak w 14 minut w znaczący sposób wpłynąć na losy spotkania? Na wykład zaprasza profesor Lea Miletić, która wraz z Sydney Colson zanotowała najwyższy wskaźnik +/- – 11. Reprezentantka Chorwacji mogła sama przewodzić w tej statystyce, gdyby nie przestrzelone cztery rzuty osobiste, co w tym sezonie skrzydłowej Ślęzy nie zdarzyło się ani razu. Pomimo to skończyła mecz z czterema punktami, trzema zbiórkami, dwoma asystami i dwoma przechwytami, swoim zaangażowaniem i wolą walki wnosząc bardzo dużo do gry Ślęzy. Nic zatem dziwnego, że to właśnie ona zdobyła ostatnie punkty w meczu skuteczną próbą spod kosza.

12:42 – 11 punktów to druga najwyższa strata, jaką w tym sezonie odrobiły koszykarki Ślęzy Wrocław. Przed większym wyzwaniem stały w Polkowicach, gdy musiały powrócić z 13 oczek deficytu. Wtedy jednak miały aż 16 minut na wykonanie tego zadania. W sobotnie popołudnie musiały się nieco bardziej pospieszyć, bo na przechylenie szali zwycięstwa na swoją korzyść miały dokładnie 12 minut i 42 sekundy.

16 – na szczęście wrocławianki stanęły na wysokości zadania i zanotowały serię 16 punktów bez odpowiedzi Widzewa, od stanu 48:59 doprowadzając do 64:59, a potem skutecznie upewniając się, że zwycięstwo nie wyślizgnie się już z ich rąk.

24 – Aleksandra Pawlak w tym sezonie upodobała sobie grę przeciwko Ślęzie Wrocław. W pierwszym spotkaniu trzykrotnie trafiła z dystansu, w sobotę ustanowiła nowy najlepszy wynik tegorocznych rozgrywek, czterokrotnie nie myląc się za trzy punkty. Siedem celnych trójek 34-letniej skrzydłowej to aż 24 procent jej całkowitego dorobku, bowiem w pozostałych 19 meczach trafiła kolejne 22 rzuty.

26 – MVP spotkania? Niewątpliwie Cierra Burdick: 23 punkty, siedem zbiórek, asysta, pięć wymuszonych fauli, dwa przechwyty i skuteczność z gry na poziomie 61.5 procent = EVAL 26, czwarty najwyższy w tym sezonie. W tym miejscu należy wspomnieć, że amerykańska skrzydłowa Ślęzy w ostatnich pięciu meczach gra na poziomie MVP nie tylko Ślęzy Wrocław, ale i całej ligi. Skuteczność z gry – 62,5 proc. (druga najwyższa w lidze w przekroju całego sezonu), 17.2 punktu na mecz (piąty wynik w lidze), 7.8 zbiórki (ósmy wynik w lidze), 1.4 przechwytu (trzeci najwyższy wynik wśród podkoszowych) oraz EVAL 22.2 (wyłącznie za Draganą Stanković). Z pełnym przeświadczeniem możemy stwierdzić, że Cierra Burdick to jedna z najlepszych zawodniczek w lidze.

„Cieszę się, że w końcówce zaczęłyśmy walczyć”

Prezentujemy pełen zapis konferencji prasowej po meczu Ślęza Wrocław – Widzew Łódź, w którym wrocławianki zwyciężyły 72:66.

Elmedin Omanić: Rozmawiałem z trenerami Ślęzy przed tym meczem, mówiłem im, że to prawdopodobnie będzie spacerek. Naprawdę myślałem, że tak to się potoczy, zwłaszcza, że wystąpiliśmy dzisiaj bez podkoszowej. Kilka minut pierwszej kwarty wskazywało na to, że ten mecz zakończy się dla nas wysoką porażką. Udało nam się z tego wybrnąć i wraz z upływem czasu graliśmy coraz lepiej. Myślę, że ten mecz mógł się podobać, trenerzy dobrze prowadzili swoje drużyny, zawodniczki grały nieźle i publiczność mogła być zadowolona. Gratulacje dla zespołu Ślęzy, myślę, że stać ich na dużo w play-offach i życzę Ślęzie co najmniej półfinału, a potem zobaczymy, co się wydarzy. Gratuluję też swoim dziewczynom, zaprezentowały się bardzo dobrze, więc w poniedziałek będą miały wolne.

Klaudia Gertchen: Przede wszystkim gratulacje dla przeciwników, Ślęza zagrała dobre zawody. Od początku źle zaczęliśmy, nie byłyśmy wystarczająco skupione. Od drugiej kwarty grałyśmy lepiej, doprowadziłyśmy do remisu. Niestety w końcowych pięciu minutach za dużo wdało się stresu i nie udało nam się dociągnąć korzystnego wyniku do końca.

Arkadiusz Rusin: Dziękuję za gratulacje. Trener Omanić ma na nas sposób. Dwa razy toczymy ciężki bój, a przebieg obu spotkań do 30 minuty był podobny. W Łodzi też dobrze zaczęliśmy, stworzyliśmy przewagę, a potem przestaliśmy grać to, co sobie założyliśmy i dziś było tak samo. Odkąd zaczęły się zmiany i rezerwowe wychodziły na parkiet, to zrezygnowaliśmy z założeń i chcieliśmy na siłę się przełamywać. Nie graliśmy tego, co funkcjonowało. Druga i trzecia kwarta potoczyły się tak, jak w Łodzi – w naszej grze wszystko się posypało, mieliśmy problemy z obroną pick and rolla, szczególnie w przypadku rzutów dystansowych Aleksandry Pawlak oraz Katariny Vucković. Taki sam scenariusz miał miejsce w Łodzi, tylko że dziś zawodniczki wreszcie zrozumiały, że tylko defensywą możemy wygrywać w ostatnich kwartach, a nie grą od jednego końca parkietu do drugiego i kto przerzuci rywala to wygrywa. Na pewno mam sporo uwag do swoich zawodniczek, gratuluję postawy koszykarkom Widzewa, które mimo osłabienia i złego początku podniosły się i stawiły nam opór. Nie mamy czasu na to, żeby wracać do tego meczu, musimy się skupić na środzie. Do zakończenia rundy zasadniczej pozostało niewiele czasu i trzeba myśleć o play-offach. Choć chciałbym być w swojej roli złego strażnika, to muszę się powstrzymać, bo przed nami za dużo ważnych spotkań.

Sydney Colson: Jestem rozczarowana tym, jak grałyśmy poza pierwszą kwartą. Brakowało nam koncentracji i dyscypliny, to jest nasz problem przez cały sezon, zarówno na treningach, jak i podczas meczów. Trener próbuje nam wpoić, że nasza postawa przez te ostatnie kilka miesięcy nie zmieni się w play-offach. Nie mamy dumy, nie mamy w sobie woli walki przez całe 40 minut, brakuje nam skupienia się na mocnych stronach poszczególnych przeciwniczek. Cieszę się, że w końcówce zaczęłyśmy walczyć, zanotowałyśmy kilka ważnych przechwytów, agresywnie wchodziłyśmy pod kosz. Jednak ten mecz jako całość był dla nas rozczarowujący. Dziękuję Widzewowi za ciężki mecz.

Ślęza Wrocław pokonuje Widzew, choć nie uniknęła nerwów

W meczu 23. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław pokonała Widzew Łódź 72:66, choć przez moment zanosiło się na powtórkę ze spotkania obu drużyn w Łodzi.

W grudniu Widzew zwyciężył 92:80, a tym razem wydawało się, że wrocławianki pozbawią swoje przeciwniczki nadziei na powtórzenie tego rezultatu już w pierwszej kwarcie. Wynik otworzyła co prawda skrzydłowa Widzewa, Aleksandra Pawlak, ale Ślęza błyskawicznie przejęła inicjatywę i dzięki dobrej grze po obu stronach parkietu zbudowała sobie prowadzenie 10:2. Znakomity początek zanotowały podkoszowe 1KS-u – Taisiia Udodenko i Cierra Burdick, które podzieliły między siebie wszystkie z tych dziesięciu punktów. Zależność od wysokich zawodniczek przełamała dopiero Marissa Kastanek celnym rzutem z wyskoku.

Po kolejnych punktach Burdick trener Elmedin Omanić poprosił o przerwę i obudził swoje zawodniczki z letargu, w którym były niemalże od pierwszych minut tego spotkania. Po wznowieniu gry z dystansu trafiła Dominique Wilson, a chwilę potem pomimo faulu akcję pod koszem wykończyła Klaudia Perisa. Łodzianki w 30 sekund mogły zmniejszyć prowadzenie Ślęzy z 10 do czterech punktów, ale Perisa przestrzeliła rzut osobisty. Następne chwile należały do Darii Marciniak, która po wejściu na parkiet najpierw nie pomyliła się z dystansem, a chwilę później wykorzystała zbiórkę w ataku Terezii Palenikovej i dołożyła dwa punkty spod kosza, przywracając dwucyfrową przewagę gospodyń.

Ta na 45 sekund przed końcem pierwszej kwarty za sprawą Udodenko i Palenikovej urosła nawet do 14 oczek, ale ostatnie słowo należało do Klaudii Perisy – reprezentantka Chorwacji w jednej z ostatnich akcji pierwszych 10 minut trafiła za trzy. Wraz z syreną mogła to zrobić ponownie, ale odległość była już za duża, w związku z czym Ślęza schodziła na krótki odpoczynek prowadząc 23:12.

Druga partia rozpoczęła się od zrywu Widzewa. Żółto-czerwone spudłowały pierwsze dwie próby, a w obozie przeciwniczek nie pomyliły się Katarina Vucković, Dominique Wilson oraz Julia Drop. Dodatkowo ta ostatnia zanotowała akcję 2+1, pomiędzy którą trener Arkadiusz Rusin poprosił o przerwę na żądanie. Nie udało mu się jednak wybić rozgrywającej Widzewa z rytmu i przyjezdne w niewiele ponad minutę zmniejszyły straty do czterech oczek. Ślęza odpowiedziała dwoma szybkimi layupami Burdick oraz Colson, a chwilę potem za trzy trafiła Marissa Kastanek przywracając status quo sprzed początku drugiej kwarty.

Zawodniczki z Łodzi nie podłamały się takim obrotem wydarzeń, wręcz przeciwnie. Zawodniczki Elmedina Omanicia poczuły, że mogą zaatakować i zamierzały wykorzystać swoją szansę i przypuściły kolejny atak, ponownie przejmując inicjatywę. Podobnie jak w Łodzi, także i w hali AWF-u dobrze poczynały sobie Wilson i Vucković, wspierane przez znakomicie rzucającą Aleksandrę Pawlak. Koszykarki Widzewa potrzebowały dwóch minut żeby znowu zmniejszyć stratę do czterech punktów, ale tym razem na tym nie poprzestały. Drugi w tej kwarcie trzypunktowy rzut Pawlak sprawił, że na tablicy wyników było już 34:33, a doświadczona skrzydłowa nie miała w planach zwolnić.

Ślęza chwilowo otrząsnęła się i rozegrała kilka udanych akcji, dzięki czemu gospodynie wciąż utrzymywały się na prowadzeniu, lecz w żadnym wypadku nie było ono tak komfortowe jak po pierwszych 10 minutach. O emocje w drugiej połowie zadbała Aleksandra Pawlak trafiając swoją trzecią trójkę na 30 sekund przed przerwą, na którą obie drużyny udały się przy wyniku 42:40 dla żółto-czerwonych.

Chwilę po wznowieniu gry zawodniczki gości objęły prowadzenie dzięki dwóm celnym rzutom Klaudii Perisy. Ślęza odpowiedziała trafieniem Cierry Burdick, ale to koszykarki z Łodzi miały wiatr w żaglach i zbudowały niewielką przewagę, po rzucie Klaudii Gertchen prowadząc 51:46. Podopieczne Arkadiusza Rusina miały spory problem ze skutecznością, co uniemożliwiało im ponowne przejęcie kontroli nad wydarzeniami boiskowymi. Po dwóch udanych akcjach Katariny Vucković Widzew prowadził już 55:48, a kilka chwil później serbska podkoszowa trafiła za trzy, co w połączeniu z punktem, który Dominique Wilson dołożyła z linii rzutów osobistych dało łodziankom aż 11 oczek przewagi na 13 minut przed zakończeniem spotkania.

W tym momencie sprawy w swoje ręce wzięła Cierra Burdick, która pomimo kontaktu zakończyła akcję celnym rzutem i dołożyła punkt z rzutu osobistego. Wrocławianki zmobilizowały się także w obronie i zatrzymały swoje rywalki w kilku kolejnych akcjach, co pozwoliło Burdick na zmniejszenie strat o kolejne dwa oczka. Trzecią część meczu zakończyła celnym rzutem Taisiia Udodenko, ale Ślęza wciąż przegrywała, mając do odrobienia czteropunktowy deficyt: 55:59.

Decydująca kwarta rozpoczęła się od nerwów po obu stronach, pierwsze pięć rzutów nie znalazło celu. Dopiero Agata Dobrowolska uradowała publiczność zebraną w hali wrocławskiej AWF trafiając za trzy, a chwilę później stratę Vucković zamieniła na celny layup Terezia Palenikova i po dwóch minutach ostatniej kwarty koszykarki 1KS-u ponownie były na prowadzeniu. W poczynania Widzewa wdał się chaos, przyjezdne popełniały straty i nie potrafiły zwolnić gry. To pozwoliło Ślęzie dołożyć kolejne cztery punkty: zrobiły to Cierra Burdick oraz Terezia Palenikova.

Zawodniczki gości swoje pierwsze punkty w czwartej części spotkania zdobyły dopiero na 4,5 minuty przed końcową syreną – dwa rzuty osobiste wykorzystała Dominique Wilson, przybliżając Widzew na dystans trzech punktów (64:61). Minutę później zimną krew na linii rzutów wolnych zachowała Cierra Burdick, również zdobywając dwa oczka. Nerwy ze stali wykazała także Aleksandra Pawlak. Doświadczona skrzydłowa nie pomyliła się z dystansu, a po błędzie kozłowania Taisii Udodenko stan meczu wyrównała Klaudia Perisa.

Na 2,5 minuty przed końcem mecz zaczął się od nowa. Odpowiedzialność za wynik wzięła na siebie Sydney Colson, która najpierw wymusiła kontakt ze strony Pawlak i wykorzystała oba osobiste, a następnie po indywidualnej akcji trafiła z półdystansu. Perisa w następnej akcji popełniła drugą stratę w odstępie 30 sekund, a w podkoszowym zamieszaniu najlepiej odnalazła się Lea Miletic i Ślęza prowadziła 72:66. Widzew miał do dyspozycji zaledwie 38 sekund i w tym czasie nie zdołał odmienić losów spotkania.

Podopieczne Arkadiusza Rusina zrewanżowały się zatem Widzewowi za porażkę w Łodzi, choć po meczu były nieco sfrustrowane swoją dyspozycją. Na rozpamiętywanie tego spotkania nie ma jednak czasu, bowiem już w środę koszykarki Ślęzy Wrocław zmierzą się w derbowym spotkaniu z CCC Polkowice.

Ślęza Wrocław – Widzew Łódź 72:66 (23:12, 19:28, 13:19, 17:7).
Ślęza: Burdick 23, Udodenko 13, Colson 8, Palenikova 6, Kastanek 5, Dobrowolska 5, Marciniak 5, Miletić 4, Dikeoulakou 3, Szybała 0, Kaczmarska DNP.
Widzew: Vucković 18, Pawlak 18, Perisa 12, Wilson 11, Gertchen 4, Drop 3, Kudelska, Paździerska, Bandoch, Gzinka, Ajemba DNP.