Ślęza Wrocław wyjeżdża na mecz z osłabionym PGE MKK Siedlce

W sobotę, 23 lutego, o godz. 17 w spotkaniu 19. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet koszykarki Ślęzy Wrocław zmierzą się w wyjazdowym spotkaniu z PGE MKK Siedlce. 

Zespół z Siedlec podchodzi do tego spotkania z bardzo wąską kadrą. Z klubem pożegnały się Rebecca Harris oraz Kristi Bellock, a z powodu kontuzji kolana w składzie nie ma też Tatiany Yurkevichus. Przed dwoma tygodniami w starciu z InvestInTheWest AZS-em-AJP Gorzowem Wlkp. siedlczanki wystąpiły w siedmioosobowym składzie, lecz należy zauważyć, że Magdalena Mołłov przebywała na parkiecie przez niewiele ponad dwie minuty, więc PGE MKK de facto grało w szóstkę.

– Radzimy sobie tak, że staramy się grać bardziej zespołowo i z większą ambicją. Jest ciężko, ale w takiej sytuacji ktoś inny musi wziąć ciężar gry i odpowiedzialność za wynik na siebie. Każda z nas ma piłkę i możemy konstruować akcje, które wyglądają inaczej niż wcześniej. Bez nominalnej rozgrywającej każdy musi wziąć odpowiedzialność – powiedziała kapitan PGE MKK Marta Urbaniak.

– Na pewno będziemy chciały wygrać i zrobić to w jak najlepszym stylu, nie po to, żeby dołożyć tylko kolejne dwa punkty. Ostatnio pracujemy bardzo dużo nad naszą grą, zwłaszcza nad taktyką i obroną, więc myślę, że trener byłby bardzo zadowolony, gdybyśmy tym meczem pokazały, że idziemy w dobrym kierunku – stwierdziła Karina Szybała.

Humory w szatni Ślęzy Wrocław dopisują. Wrocławianki w miniony weekend zanotowały bardzo potrzebne zwycięstwo nad Arką Gdynia. Żółto-czerwone pokonały wiceliderki Energa Basket Ligi Kobiet 62:60, w czym niezwykle istotną rolę odegrała defensywa. Mimo dobrego spotkania w obronie, koszykarki 1KS-u w ciągu tygodnia prowadzącego do sobotniej konfrontacji skupiały się na tym, żeby jeszcze lepiej spisywać się w tym aspekcie gry. Na laurach zebranych w starciu z Arką nie zamierza spocząć trener Arkadiusz Rusin.

– Defensywa była jedną z lepszych w tym sezonie. Nie mówię już o zatrzymaniu przeciwnika na 60 punktach, ale były momenty podczas całego spotkania, w których nasza obrona wyglądała dobrze. Wczoraj robiliśmy analizę, oglądaliśmy materiał z zespołem i było dużo dobrej zespołowej defensywy. Są też rzeczy, które w ciągu ostatnich dwóch dni doskonaliliśmy i poprawialiśmy – zaznaczył szkoleniowiec 1KS-u.

Obok defensywy kluczowym elementem sukcesu jest też strefa mentalna. W tym sezonie wielokrotnie koszykarkom Ślęzy przytrafiały się momenty dekoncentracji, co przekładało się na niepotrzebne nerwy. W najbliższych spotkaniach brązowe medalistki mistrzostw Polski z zeszłego sezonu chciałyby uniknąć nadmiernych emocji. Również dlatego, że może mieć to niebagatelne znaczenie w kontekście wymagającej końcówki sezonu zasadniczego. Już w środę wrocławianki zmierzą się u siebie z Ostrovią Ostrów Wielkopolski, a w następną niedzielę wyjadą na trudny teren, do Gorzowa Wielkopolskiego.

– Zazwyczaj mieliśmy problemy ze słabszymi zespołami albo gdy mieliśmy większą przewagę i wtedy koncentracja nam uciekała. Przede wszystkim musimy skupić się na sobie i na tym, że gramy w tym tygodniu trzy mecze. Jeżeli będzie odpowiednia mobilizacja oraz koncentracja i udowodnimy swoją przewagę nad rywalami, to możemy grać szerokim składem, żeby zachować sił na spotkania, których do końca sezonu w krótkim terminie jest sporo – podkreślał Arkadiusz Rusin.

Na papierze faworytem jest Ślęza Wrocław, ale nawet osłabione kadrowo koszykarki z Siedlec nie złożą broni przed pierwszą piłką. Choć Siedlczanki raczej mogą być pewne utrzymania, nie zamierzają poprzestać na pięciu wygranych i deklarują, że będą walczyć do samego końca.

– Chcemy pokazać, że możemy wygrać jakieś mecze bez Amerykanek. Będzie o to ciężko, tym bardziej, że zmęczenie będzie narastać przez spędzanie na parkiecie bardzo dużo minut. Myślę jednak, że woli walki nam nie zabraknie. Na pewno nie złożymy broni i będziemy walczyć w każdym spotkaniu. Na tę chwilę trudno coś więcej powiedzieć, bo za nami pierwszy mecz w okrojonym składzie, więc nie wszystkie elementy funkcjonują, bo tak naprawdę jesteśmy w nowym zestawieniu – powiedziała Urbaniak.

– Zazwyczaj jest tak, że jeśli zespół jedzie jak po swoje, to jest błędne myślenie i często jest tak, że pierwsze kilka rzutów nam nie wpadnie, rywalki będą trafiać to, co mają. Wtedy zaczynają się moje nerwy, a atmosfera meczowa nie jest taka, jak powinna być i nawet mając swoją przewagę, a rywalki swoje kłopoty, mecz nie idzie po naszej myśli. Musimy mentalnie być gotowi na to, z jakimi problemami mierzą Siedlce, ale zupełnie nie patrzeć na to, że to nasz atut. Tych musimy szukać u siebie – zakończył trener Ślęzy Wrocław.

Początek spotkania pomiędzy PGE MKK Siedlce a Ślęzą Wrocław w sobotę o godz. 17.

Pięć pytań do… Marty Urbaniak

Przed meczem 19. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet o trudnej sytuacji w zespole PGE MKK Siedlce opowiedziała kapitan drużyny Marta Urbaniak.

Jak w szatni poradziłyście sobie z odejściem Rebecci Harris oraz Kristi Bellock?
To dla nas trudny moment, w szczególności, że z powodu kontuzji kolana wypadła także Tatiana Yurkevichus. Radzimy sobie tak, że staramy się grać bardziej zespołowo i z większą ambicją. Mamy tak naprawdę tylko sześć osób do grania, dołączyła też do nas jedna zawodniczka która będzie rezerwową. Jest ciężko, ale w takiej sytuacji ktoś inny musi wziąć ciężar gry i odpowiedzialność za wynik na siebie.

W pierwszym meczu bez Harris to właśnie pani była najlepiej punktującą zawodniczką zespołu. Czy czuje pani, że jako jedna z najbardziej doświadczonych koszykarek w kadrze musi pani wziąć na siebie jeszcze większą odpowiedzialność za grę drużyny?
Myślę, że tak, to jest ta niewdzięczna rola kapitana. W takim momencie ktoś musi dać znak do działania, ale myślę, że to jest też spowodowane tym, że gramy bardziej zespołowo. Każda z nas ma piłkę i możemy konstruować akcje, które wyglądają inaczej niż wcześniej. Bez nominalnej rozgrywającej każdy musi wziąć odpowiedzialność.

Przy tak wąskim składzie zmęczenie jest już odczuwalne, czy to dopiero odbije się na grze?
Czasami gra się nawet lepiej, bo wiadomo, że odpowiedzialność spoczywa na sześciu osobach. Każda z nas musi teraz zakasać rękawy i dać z siebie sto procent.

Kluczowe dla układu ligowej stawki na koniec sezonu wydają się wasze mecze z Eneą AZS Poznań i Politechniką Gdańską. Spoglądacie z pewną nerwowością w dół tabeli?
Sport, w szczególności kobiecy ma to do siebie, że różnie bywa. Teoretycznie mamy tyle zwycięstw, że możemy być spokojni, ale moim zdaniem nigdy nie można być spokojnym. Zresztą nie patrzymy na to w ten sposób, chcemy też może każda sobie coś udowodnić. Chcemy pokazać, że możemy wygrać jakieś mecze bez Amerykanek. Będzie o to ciężko, tym bardziej, że zmęczenie będzie narastać przez spędzanie na parkiecie bardzo dużo minut. Myślę jednak, że woli walki nam nie zabraknie. Na pewno nie złożymy broni i będziemy walczyć w każdym spotkaniu.

Na koniec, jakiego meczu spodziewa się Pani w sobotę i który element gry będzie decydujący?
Mogłabym powiedzieć, że obrona. Choć nie jest to nasz najmocniejszy punkt, to w Ślęzie Wrocław na pewno nad tym się pracuje. Zresztą tradycyjnie, bo wiemy, że trener Rusin zwraca na to dużą uwagę. Teoretycznie Ślęza gorzej prezentuje się na wyjazdach, ale ostatnio wygrała istotny mecz, więc jest w formie zwyżkowej. Na pewno będzie to mecz walki. Na tę chwilę trudno coś więcej powiedzieć, bo za nami pierwszy mecz w okrojonym składzie, więc nie wszystkie elementy funkcjonują, bo tak naprawdę jesteśmy w nowym zestawieniu. Każda z nas ma inną rolę, gra na innej pozycji, więc może jeszcze potrzebujemy trochę czasu.

Najbliższy rywal Ślęzy: PGE MKK Siedlce

19. kolejka Energa Basket Ligi Kobiet to dla Ślęzy Wrocław wyjazdowe starcie z PGE MKK Siedlce. Rywalki żółto-czerwonych przegrały cztery ostatnie starcia ligowe. 

Na tę chwilę zespół z Siedlec zajmuje 9. miejsce w tabeli i zdecydowanie łatwiej wyobrazić sobie spadek siedlczanek w ligowej stawce aniżeli poprawę pozycji. Tuż za plecami podopiecznych Teodora Mołłowa plasuje się Widzew Łódź, który niecały miesiąc temu zwyciężył w bezpośrednim starciu obu drużyn 92:86. PGE MKK ma nieco bardziej pewną przewagę nad Sunreef Yachts Politechniką Gdańską oraz Ostrovią Ostrów Wlkp., choć koszykarki z Siedlec w 16. serii spotkań przegrały z Ostrovią, dzięki czemu zawodniczki Mirosława Trześniewskiego zanotowały drugie zwycięstwo w sezonie.

Jednak największym problemem PGE MKK Siedlce nie są porażki z Widzewem czy Ostrovią, ale zmiany kadrowe. Operację kolana przeszła ukraińska skrzydłowa Tatiana Yurkevichus. Z klubu odeszły obie zawodniczki z USA – Rebecca Harris oraz Kristi Bellock. Ta pierwsza przeniosła się do Energi Toruń, przyszłość drugiej na razie jest nieznana. Łącznie dawały zespołowi z Mazowsza niemal 35 punktów, 17 zbiórek i 9 asyst na mecz i ogromnym wyzwaniem stojącym przed Teodorem Mołłowem jest znalezienie takich liczb wśród pozostałych w kadrze koszykarek.

W pojedynku z InvestInTheWest AZS-em-AJP Gorzów Wlkp., pierwszym bez zarówno Harris i Bellock punktowały Marta Urbaniak oraz Samra Omerbaśić. Laura Ikstena, która do tej pory spędzała na parkiecie średnio 24 minuty, dwa tygodnie temu nie zeszła z parkietu choćby na chwilę oddechu. Tylko 48 sekund odpoczywała na ławce Oksana Mołłowa, a 22 minuty gry w starciu z gorzowiankami były dla dwudziestoletniej środkowej, Ewy Bacik, 1/3 wszystkich minut rozegranych w tym sezonie. Trener Mołłow szuka zatem odpowiedniej rotacji, ale niezależnie od jej ostatecznego kształtu, sytuacja PGE MKK w końcówce trwających obecnie rozgrywek nie wygląda najlepiej.

Jeden mecz bez Harris i Bellock z pewnością nie oddaje tego, jak w najbliższych tygodniach będzie się prezentował zespół z Siedlec, lecz jeżeli spotkanie PGE MKK z AZS-em-AJP jest jakimś wyznacznikiem, to zawodniczki Ślęzy będą miały sporo okazji do gry z szybkiego ataku. Siedlczanki popełniły we wspomnianym meczu aż 28 strat, co przełożyło się na 34 zdobyte oczka i 18 punktów po kontrach. Dodatkowo zawodniczki z Siedlec oddały 26 rzutów mniej od swoich rywalek. Jedynym obszarem, w którym były lepsze od przeciwniczek były zbiórki, PGE MKK wygrało bitwę na tablicach 30-29.

Osłabionemu kadrowo zespołowi PGE MKK Siedlce z pewnością nie można odmówić determinacji i woli walki. Koszykarki Ślęzy Wrocław będą musiały zachować koncentrację przez całe 40 minut.

PGE MKK Siedlce – NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE

Trener: Teodor Mołłow.

Kadra: Laura Ikstena, Dominika Paczkowska (rozgrywające), Magdalena Mołłov, Marta Urbaniak (rzucające), Sara Kwiatkowska, Samantha Lapszynski, Oksana Mołłowa, Klaudia Rusinek (skrzydłowe), Ewa Bacik, Samra Omerbaśić (środkowe).

OSTATNIE 5 MECZÓW LIGOWYCH

13. kolejka: PGE MKK Siedlce – Pszczółka Polski-Cukier AZS-UMCS Lublin 82:72 (25:9, 27:12, 8:26, 22:25)
PGE MKK: Harris 24, Mołłowa 20, Lapszynski 12, Yurkevichus 10, Urbaniak 9, Ikstena 5, Omerbaśić 2.

14. kolejka: PGE MKK Siedlce – Arka Gdynia 66:88 (22:21, 13:22, 21:18, 10:27)
PGE MKK: Harris 16, Lapszynski 10, Mołłowa 9, Bellock 8, Ikstena 8, Omerbaśić 7, Yurkevichus 5, Urbaniak 3, Bacik 0.

15. kolejka: PGE MKK Siedlce – Widzew Łódź 86:92 (21:20, 30:22, 17:21, 18:29)
PGE MKK: Harris 29, Bellock 22, Mołłowa 15, Lapszynski 7, Ikstena 6, Urbaniak 4, Omerbaśić 3.

16. kolejka:  PGE MKK Siedlce – Ostrovia Ostrów Wlkp. 74:77 (23:16, 19:12, 15:21, 17:28)
PGE MKK: Harris 31, Mołłowa 17, Ikstena 11, Lapszynski 7, Bellock 4, Urbaniak 4, Omerbaśić 0.

17. kolejka: PGE MKK Siedlce – InvestInTheWest Enea AZS-AJP Gorzów Wlkp. 69:97 (16:19, 17:32, 18:25, 18:21)
PGE MKK: Urbaniak 19, Omerbaśić 16, Ikstena 12, Mołłowa 11, Lapszynski 6, Bacik 5, Mołłov 0.

Spojrzenie w liczby: Arka Gdynia

Zapraszamy na podsumowanie statystyczne spotkania 18. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet, w którym Ślęza Wrocław pokonała Arkę Gdynia 62:60.

2 – Ślęza Wrocław przegrała walkę na tablicach, zbierając o siedem piłek mniej od rywalek. Sporym problemem w rywalizacji z wysokim składem Arki były zbiórki ofensywne – wrocławianki zanotowały tylko dwie ofensywne deski, choć tydzień temu w meczu z Pszczółką miały ich aż 15.

4 – najlepiej asystującą zawodniczką 1KS-u w spotkaniu z Arką była Cierra Burdick, która czterokrotnie umożliwiła swoim koleżankom zdobycie punktów. Skrzydłowa Ślęzy tym samym pozostaje najlepszą podkoszową w lidze w tym aspekcie, średnio notując 3.1 asysty na mecz.

7 – jeśli już o asystach mowa, to Arka zdecydowanie lepiej dzieliła się piłką, co było widać zwłaszcza w pierwszej połowie, gdy momentami piłka chodziła pomiędzy zawodniczkami z Gdyni jak po sznurku. Podopieczne Gundarsa Vetry zanotowały o siedem kluczowych podań więcej niż ich przeciwniczki.

9 – pokonując w sobotę zespół z Gdyni Ślęza Wrocław przedłużyła swoją serię zwycięstw nad rywalkami znad morza do 9. Dobra passa sięga play-offów sezonu mistrzowskiego. Wówczas w pierwszej rundzie Ślęza przegrała mecz numer 1, ale od tego momentu nie oglądała się za siebie, wygrywając serię play-off, obie konfrontacje w EuroCup i wszystkie starcia ligowe.

11 – jedną z głównych broni zespołu Gundarsa Vetry jest skuteczna gra pod koszem i z półdystansu. Wrocławianki doskonale zdawały sobie z tego sprawę i swoją defensywą zmuszały Arkę do oddawania rzutów z dystansu. Aż 40 procent wszystkich prób zespołu z Gdyni to właśnie trójki. Bez wątpienia można powiedzieć, że sztab szkoleniowy Ślęzy i zawodniczki klubu z Wrocławia wyciągnęły wnioski z pierwszego meczu pomiędzy tymi zespołami, kiedy to Arka oddała zaledwie 29 proc. swoich rzutów z dystansu.

12 – zacięty mecz pomiędzy Ślęzą i Arką mógł mieć dodatkową część, lecz wrocławianki wybroniły decydującą o losach spotkania akcję. Jednak pomimo tego aż 12 razy na tablicy wyników wyświetlał się remis.

18 – w tym meczu Ślęza potrzebowała liderki i na pierwszy plan wysunęła się dyspozycja kapitan 1KS-u. Marissa Kastanek zdobyła 15 punktów, zebrała 4 piłki i zanotowała dwa przechwyty, w tym jeden niezwykle ważny, kiedy odebrała piłkę Annie Makurat w końcowych fragmentach meczu. To wszystko przełożyło się na EVAL w wysokości 18 – największy w wykonaniu Kastanek od inaugurującego sezon spotkania z Eneą AZS-em Poznań.

21,7 – wrocławianki nie tylko skutecznie wyprowadzały Arkę na dystans (o czym wspomnieliśmy wyżej), ale też upewniały się, że wykonają swoje zadanie w defensywie do końca, dzięki czemu zespół z Gdyni oddał zaledwie 21,7 procent skutecznych rzutów za trzy.

36 – i ostatni element dobrego planu meczowego Ślęzy. Żółto-czerwone wymuszały na Arce grę dystansową, podczas gdy same z chęcią atakowały strefę podkoszową, dodatkowo robiąc to skutecznie. Podopieczne Arkadiusza Rusina zdobyły 36 punktów w pomalowanym, o osiem więcej od gdynianek, zamieniając na punkty 60% swoich prób spod kosza.

40 – choć wypadałoby zakończyć wpis o zwycięskim spotkaniu na pozytywnym aspekcie tegoż, nie sposób nie wspomnieć o problemach Ślęzy w dzieleniu się piłką. Wyżej poruszyliśmy ten temat odwołując się do liczby asyst, tym razem posłużymy się inną statystyką, a mianowicie procentem rzutów, które były bezpośrednim efektem asysty. Wrocławianki miały zaledwie 40% takich skutecznych prób, niestety był to najgorszy wynik w sezonie, lecz pomimo tego koszykarki 1KS-u sięgnęły po arcyważne zwycięstwo.

„Praca, którą wykonaliśmy w styczniu zaczyna procentować”

Prezentujemy pełen zapis konferencji prasowej po meczu 18. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet pomiędzy Ślęzą Wrocław a Arką Gdynia, w którym wrocławianki wygrały 62:60.

Gundars Vetra: To było wyrównane spotkanie, które mogło potoczyć się w każdą stronę. Moje zawodniczki zasłużyły na to, żeby zwyciężyć, ale w kluczowych momentach popełniliśmy za dużo strat, żeby myśleć o wygranej. Pomimo to uważam, że za nami dobry mecz, momentami graliśmy naprawdę dobrze w obronie i podejmowaliśmy odpowiednie decyzje w ataku, lecz niestety mecz nie rozstrzygnął się po naszej myśli.

Anna Jurcenkova: Zgadzam się z trenerem, mogłyśmy wygrać to zacięte spotkanie, ale popełniałyśmy błędy, które zostały wykorzystane przez rywalki. To kosztowało nas zwycięstwo.

Arkadiusz Rusin: Z pewnością jesteśmy zadowoleni ze zwycięstwa, szczególnie że za nami był trudny tydzień po porażce w Lublinie. Ta przegrana, a zwłaszcza jej okoliczności, ciążyła na nas. Cieszę się, że dziś wyszedł zupełnie inny zespół i choć przegraliśmy początek przez zbiórki ofensywne, to od drugiej kwarty można być zadowolonym z defensywy. Chyba pierwszy raz w tym sezonie ta defensywa wyglądała tak, jak byśmy chcieli. Praca, którą wykonaliśmy w styczniu zaczyna procentować i oby dalej szło to w dobrym kierunku. Zwycięstwo było nam potrzebne, żeby dziewczyny wierzyły w tę pracę i wciąż podchodziły do treningów z takim samym zaangażowaniem.

Cierra Burdick: To był mecz, w którym stoczyliśmy naprawdę ciężki bój. Zwycięstwo nad tak dobrym zespołem jak Arka zawsze cieszy. Dla nas jednak najważniejsza jest regularność – możemy pokonać najlepsze zespoły w lidze, a potem mieć problemy w starciach z tymi słabszymi. Musimy wykorzystywać takie wygrane jak dzisiejsza. Nie możemy zadowalać się tym, co mamy, tylko musimy pracować na treningach i podczas meczów z tym samym zaangażowaniem. Ostatnie 5 sekund zależało od naszej defensywy. Przez cały czas powtarzamy, jak ważnym elementem naszej gry jest obrona i bardzo cieszę się, że tym razem wywiązałyśmy się z naszych obowiązków. Chcemy zbudować na tej wygranej resztę sezonu.