Pierwszy mecz ćwierćfinałów dla Ślęzy Wrocław

W pierwszym meczu 1/4 finału Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław wygrała w Artego Arenie z Artego Bydgoszcz 69:61 i w serii do trzech wygranych prowadzi 1:0.

Wrocławianki bardzo dobrze rozpoczęły to spotkanie, błyskawicznie uruchamiając swoje podkoszowe – Cierrę Burdick oraz Taisiię Udodenko, które zdobyły pierwsze 11 punktów dla zespołu prowadzonego przez Arkadiusza Rusina. Koszykarki Ślęzy nie tylko bez większych problemów dokładały kolejne punkty, ale i skutecznie powstrzymywały zespół Artego przed nawiązaniem walki. Dość powiedzieć, że pierwsze punkty z gry zawodniczki Tomasza Herkta zdobyły po sześciu minutach od momentu, w którym piłka poszła w górę. Wcześniej cztery oczka z linii rzutów osobistych uzbierała Ziomara Morrison. Ślęza nie miała takich zmartwień, potrafiąc nie tylko skutecznie wejść pod kosz, ale i przymierzyć z dystansu. Zanim layup na dwa punkty zamieniła Julie McBride, po trójce Terezii Palenikovej Ślęza prowadziła 14:4.

Od tego momentu atak 1KS-u nie był już tak skuteczny, a w końcu przebudziła się ofensywa Artego. W odstępie kilkudziesięciu sekund trafiły Karolina Poboży, Julie McBride (za trzy) oraz Ziomara Morrison, a żółto-czerwone odpowiedziały tylko drugą celną trójką Taisii Udodenko. Z dziesięciopunktowej przewagi zrobiły się cztery oczka po kolejnym udanym rzucie Karoliny Poboży. Ostatnie słowo należało do Palenikovej, która wykorzystała jeden z dwóch rzutów osobistych. Pomimo bardzo dobrej gry od samego początku, Ślęza kończyła pierwszą kwartę z skromnym prowadzeniem 20:15.

Druga odsłona rozpoczęła się od celnej trójki Palenikovej i czterech punktów Artego, ale potem obie drużyny miały spore problemy z powiększaniem swoich dorobków. Kolejne 11 rzutów z gry nie znalazło celu, więc przez niemal cztery minuty utrzymywał się wynik 19:23. Po tym, jak Sydney Colson sfaulowała Draganę Stanković trener Rusin poprosił o czas i ta chwila przerwy wpłynęła ożywczo na wszystkie zawodniczki. Stanković nie pomyliła się z linii rzutów osobistych, a po celnym rzucie Marissy Kastanek z dystansu do wyrównania doprowadziła Elżbieta Międzik. Bydgoszczanki nawet wyszły na chwilę na prowadzenie dzięki dwóm punktom z linii rzutów wolnych od Julie McBride oraz dwóm z rzędu udanym akcjom Ziomary Morrison, ale Ślęza nie potrzebowała zbyt wiele czasu na odzyskanie inicjatywy.

Najpierw na 31:31 trafiła Elina Dikeoulakou, a chwilę potem reprezentantka Łotwy dołożyła kolejne trzy oczka rzutem dystansowym. McBride odrobiła dwa punkty, lecz przed przerwą prowadzenie 1KS-u urosło dzięki szybkiemu layupowi Dikeoulakou i rzutowi Kariny Szybały zza łuku równo z końcową syreną po asyście łotewskiej rozgrywającej Ślęzy. Tym samym pomimo długiego przestoju żółto-czerwone dołożyły do swojej przewagi z pierwszej kwarty jeszcze jedno oczko.

Po przerwie Artego chciało jak najszybciej odrobić straty. Pierwsze trzy rzuty bydgoszczanek to próby dystansowe – każda z nich chybiła celu. Dopiero wykorzystanie swoich dwóch wież – Morrison oraz Stanković przyniosło punkty. Ślęza odpowiedziała akcją 2+1 Marissy Kastanek, ale ponownie problemy ze skutecznością sprawiały, że wynik długo nie ulegał znaczącym zmianom. W połowie trzeciej kwarty Kastanek trafiła za trzy na 46:39, a kilkadziesiąt sekund później sfaulowała Agnieszkę Szott-Hejmej przy próbie rzutu za trzy punkty. Sędziowie podyktowali przewinienie niesportowe, a skrzydłowa Artego upadła na tyle niefortunnie, że to była jej ostatnia akcja w tym meczu i pod sporym znakiem zapytania stoi jej udział nie tylko w drugim meczu, ale i w całej pierwszej rundzie play-offów.

Bydgoszczanki po trzech celnych osobistych zastępującej Szott-Hejmej Elżbiety Międzik przegrywały 42:46 i miały piłkę w rękach, ale w przeciągu 45 sekund dwie bardzo ważne akcje w obronie przeprowadziła Sydney Colson, najpierw zabierając piłkę Ziomarze Morrison, a potem Międzik i dwukrotnie bez problemów wykończyła owe akcje layupami. Te zagrania pozwoliły koszykarkom 1KS-u utrzymać kontrolę nad wydarzeniami boiskowymi i pomimo dobrego fragmentu gry w wykonaniu Karoliny Poboży po raz kolejny jako ostatnie punkty zdobyły wrocławianki, ponownie dokładając jeszcze jedno oczko do prowadzenia.

Decydująca odsłona rozpoczęła się od punktów Udodenko i Burdick, przez co przewaga Ślęzy urosła do 11 punktów (57:46). Podopieczne Tomasza Herkta musiały się pospieszyć, jeśli chciały odrobić straty i przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Sprawy w swoje ręce próbowała wziąć Julie McBride i najpierw wykorzystała przechwyt Ziomary Morrison, a następnie w swoim stylu trafiła trójkę sprzed nosa Terezii Palenikovej. Na 7,5 minuty przed końcową syreną Artego przegrywało 51:58, a półtorej minuty później, po kolejnych dwóch oczkach Morrison było już tylko 53:58. Nerwy zaczęły się udzielać obu zespołom, a najwięcej zimnej krwi w tamtym momencie miała Elina Dikeoulakou, która nie pomyliła się z dystansu. Chwilę później dwa punkty dołożyła Cierra Burdick i zwycięstwo Ślęzy było coraz bliżej.

Artego stać było na jeszcze jeden zryw, któremu ton nadała Dragana Stanković, ale serię punktową 6:2 oraz właściwie całe spotkanie zakończyła rodowita bydgoszczanka, Karina Szybała, która na niecałe dwie minuty przed końcem meczu trafiła za trzy na 68:59. Wrocławianki jeszcze bardziej zacieśniły szyki w obronie i koszykarki gospodarzy były w stanie powiększyć swój dorobek jedynie o dwa punkty Pauliny Kuczyńskiej, która wystąpiła w 11 spotkaniach sezonu zasadniczego. Żeby tradycji tego spotkania stało się zadość, ostatnie oczko zdobyła z linii rzutów osobistych Terezia Palenikova i Ślęza wygrała ostatecznie 69:61.

Nie byłoby tej wygranej, gdyby nie agresywna i szczelna defensywa. Wrocławianki zatrzymały Artego na zaledwie 36,8 proc. skuteczności z gry, wymusiły też 11 strat rywalek. Jeśli podopieczne Arkadiusza Rusina będą na siłach zagrać tak także i w drugim spotkaniu, osłabione bardzo prawdopodobnym brakiem Agnieszki Szott-Hejmej koszykarki z Bydgoszczy mogą być w sporych opałach. Początek meczu numer dwa również o godz. 18.

Artego Bydgoszcz – Ślęza Wrocław 61:69 (15:20, 18:19, 13:14, 15:16).
Artego: Morrison 14, McBride 14, Stanković 10, Poboży 8, Międzik 6, Radocaj 4, Hornbuckle 2, Kuczyńska 2, Szott-Hejmej 1, Kocaj 0.
Ślęza: Udodenko 14, Kastanek 13, Dikeoulakou 12, Burdick 11, Palenikova 8, Szybała 6, Colson 5, Dobrowolska, Marciniak, Miletic 0.

Rozpoczynamy play-offy – Ślęza gra z Artego

Pora na najważniejsze rozstrzygnięcia w Energa Basket Lidze Kobiet. W ćwierćfinale koszykarki Ślęzy Wrocław zmierzą się z Artego Bydgoszcz. Ponieważ wrocławianki zakończyły sezon zasadniczy na szóstej pozycji, pierwsze dwa spotkania rozegrane zostaną w Artego Arenie. Początek wtorkowej konfrontacji o godz. 18. 

Obie drużyny znają się doskonale, nie tylko ze spotkań sezonu zasadniczego. Ślęza ma z Artego do wyrównania rachunki za półfinały Energa Basket Ligi Kobiet z sezonu 2017/18. Wtedy to żółto-czerwone rozpoczęły rywalizację od dwóch zwycięstw, ale ostatecznie do rywalizacji o złoto awansowało Artego, które wygrało trzy pozostałe spotkania serii. Teraz dla jednej z drużyn porażka w serii będzie oznaczać spore rozczarowanie, bowiem w każdym z poprzednich trzech sezonów zarówno Ślęza, jak i Artego awansowały do półfinałów.

Bezpośrednia rywalizacja w sezonie 2018/19 zakończyła się remisem. We Wrocławiu podopieczne Tomasza Herkta wygrały 67:63, a najlepszą zawodniczką po stronie bydgoszczanek była Dragana Stanković, która do 21 punktów dołożyła siedem zbiórek i dwa bloki. Ponad 10 punktów w grudniowej rywalizacji zdobyły także Ziomara Morrison (14 pkt), Elżbieta Międzik (13 pkt) oraz Julie McBride (10). Po stronie Ślęzy grę prowadziła Terezia Palenikova (19 oczek), dobrze zaprezentowały się także Cierra Burdick (14 pkt) oraz Taisiia Udodenko (11 pkt). W hali wrocławskiej AWF Artego trafiło aż 54 proc. rzutów z gry przy skuteczności Ślęzy na poziomie 40 proc.

Rewanż miał miejsce dwa tygodnie temu i po niezwykle zaciętym boju zwyciężyła Ślęza. W wygranej 70:69 sporą rolę odegrała Taisiia Udodenko, która najpierw trafiła rzut za trzy punkty na 17 sekund przed końcową syreną, a w ostatniej akcji zatrzymała Alexis Hornbuckle. Po stronie bydgoszczanek znowu ton nadawała Dragana Stanković (21 pkt, 6 zbiórek), w zespole z Wrocławia tym razem najlepiej punktowała Udodenko (12 pkt, 8 zbiórek).

– Artego to bardzo doświadczona drużyna. Na każdej pozycji mają klasowe zawodniczki, więc czeka nas trudna przeprawa, ale myślę, że jeśli skupimy się na tym, co przekazuje nam trener oraz na podstawowych aspektach gry, to stoimy przed świetną szansą na osiągnięcie korzystnego rezultatu – podkreśla Marissa Kastanek.

Losy tej serii, w której rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw, w dużej mierze będą zależeć od batalii pod koszami. Przewagę wzrostu ma Artego, a Dragana Stanković odkąd dołączyła do zespołu z Bydgoszczy sprawia Ślęzie spore problemy. Do tego, jeśli wrocławianki za bardzo skupią się na grze w pomalowanym, z dystansu są w stanie trafić Elżbieta Międzik, Julie McBride, Alexis Hornbuckle czy Agnieszka Szott-Hejmej. Koszykarki z Wrocławia muszą zatem zagrać mądrze na całej przestrzeni parkietu i liczyć na swoją skuteczność. W ostatnich pięciu meczach Ślęza trafia 38,8 proc. swoich rzutów, w tym zaledwie 27,9 proc. za trzy. Po stronie 1KS-u grę prowadzić będą Cierra Burdick i Taisiia Udodenko, istotny będzie również wpływ Marissy Kastanek, Terezii Palenikovej oraz obu rozgrywających – Sydney Colson i Eliny Dikeoulakou.

– Musimy postarać się zneutralizować każdą mocną stronę Artego. Jednak przede wszystkim ich zawodniczki podkoszowe łącznie osiągają blisko 40 punktów na mecz, więc jeśli będziemy w stanie je powstrzymać, a przy tym nie pozwalać rywalkom na łatwe rzuty z dystansu, to nasze szanse rosną. Nie będzie łatwo, ale musimy postarać się maksymalnie utrudniać Artego każdy rzut – powiedziała kapitan Ślęzy.

Podopieczne Arkadiusza Rusina będą chciały grać szybko i agresywnie żeby wykorzystać wąską rotację Artego. Trener Tomasz Herkt zazwyczaj desygnuje na parkiet maksymalnie osiem zawodniczek, a szkoleniowiec 1KS-u często sięga po całą dziesiątkę. W play-offach, gdy mecze numer 1 i 2 oraz 3 i 4 rozgrywane są dzień po dniu z zaledwie dwudniową przerwą pomiędzy oboma zestawami gier zmęczenie może odgrywać równie wielką rolę, co umiejętności.

– To na pewno ma duże znaczenie. Granie dzień po dniu to niezwykłe wyzwanie. Musimy być silne, nie mówię o sile fizycznej, a o mentalnej. Musimy wiedzieć, jak czuje się nasze ciało, czego potrzebuje żeby się zregenerować i korzystać z każdej chwili na odpoczynek. Nie możemy niepotrzebnie przeciągać spotkań czy serii. Play-offy będą ciężkie dla każdej drużyny, nie upatruję w tym przewagi. Każdy da z siebie wszystko, bo porażka oznacza koniec sezonu. Zostało nam maksymalnie 15 spotkań i nie możemy teraz odpuszczać – kończy Kastanek.

Biorąc pod uwagę dotychczasową rywalizację pomiędzy obiema drużynami kibice powinni szykować się na zaciętą serię, w której do samego końca każdego ze spotkań nie będzie znany zwycięzca. Początek spotkań Artego Bydgoszcz – Ślęza Wrocław we wtorek i środę o godz. 18 – oba mecze transmitowane będą za pośrednictwem serwisu YouTube.

Podsumowanie sezonu zasadniczego 2018/2019

Ślęza Wrocław piąty sezon z rzędu zakończyła w czołowej ósemce Energa Basket Ligi Kobiet. Jednak wrocławianki w ciągu trzech zakończonych medalem rozgrywek nie zaczynały play-offów z tak niskiej pozycji. Wszystko za sprawą nierównego sezonu zasadniczego w ich wykonaniu. Zapraszamy na podsumowanie minionych sześciu miesięcy.

W sezonie 2014/15, pierwszym po powrocie Ślęzy Wrocław na najwyższy poziom rozgrywkowy w Polsce, wrocławianki zajęły ósme miejsce w tabeli. To oznaczało spotkanie z walcem w postaci Wisły CanPack Kraków, która wówczas nie przegrała ani jednego spotkania. W ćwierćfinałach złudzeń nie było. Wisła wygrała 74:45 i 69:59. Od tego momentu Ślęza była po sezonie zasadniczym odpowiednio trzecia, pierwsza i piąta. Każdy z tych sezonów zakończyła medalem. Jeśli pod koniec kwietnia ma dojść do kolejnego święta, przed wrocławiankami największe wyzwanie spośród wszystkich czterech.

Play-offy nie są skonstruowane tak, aby przynosiły jak najwięcej niespodzianek. Zazwyczaj serie wygrywane są przez zespoły z górnej połówki finałowej ósemki. Pecha ma ostatnio jedynie Energa Toruń, która dwukrotnie była eliminowana przez niżej notowanych rywali. W minionych rozgrywkach była to Ślęza Wrocław, a dwa lata temu Artego Bydgoszcz. I właśnie bydgoszczanki były jedyną drużyną w ostatnich latach, która z szóstego miejsca awansowała do półfinałów. Jednak i podopieczne Tomasza Herkta nie cieszyły się z medalu, bowiem w rywalizacji o brąz zostały pokonane przez CCC Polkowice. Zatem zawodniczki ze stolicy Dolnego Śląska mogą napisać kolejną piękną kartę w historii. Do tego jednak potrzebują stabilizacji formy przez co najmniej trzy z pięciu meczów w seriach play-off. A jak widzieliśmy w sezonie zasadniczym, nie jest o to łatwo.

Miłe sinusoidy początki

Już od pierwszych tygodni przygotowań było jasne, że w tym roku koszykarki Ślęzy Wrocław są w stanie rywalizować z najlepszymi, ale i zanotować wpadki z niżej notowanymi rywalami. Początek sezonu zapowiadał się łatwo, pierwszy test miał przyjść dopiero w piątej kolejce w Gdyni. I o ile pierwsze dwa mecze zawodniczki Arkadiusza Rusina wygrały dość przekonująco, to ich trzeci mecz, a zarazem premierowe spotkanie ligowe we własnej hali pokazały, że na meczach Ślęzy trzeba będzie uzbroić się w cierpliwość. Wrocławianki wysoko prowadziły z Pszczółką Lublin, na początku trzeciej kwarty było 52:35. Wystarczyło utrzymać wynik żeby cieszyć się z kolejnego imponującego zwycięstwa. Tymczasem żółto-czerwone za wcześnie się rozluźniły, straciły koncentrację i doszło do thrilleru. Briannie Kiesel zabrakło czasu, żeby niemalże w pojedynkę doprowadzić do dogrywki. Amerykańska rozgrywająca Pszczółki zdobyła siedem punktów w 13 sekund, ale do remisu potrzebowała jeszcze dwóch i Ślęza wygrała 80:78.

Kilka dni później koszykarki 1KS-u pokazały, że niestraszne im są spotkania, w których nie grają w roli faworyta. Rywalki – Arka Gdynia, przez całe 40 minut wymuszały na wrocławiankach maksymalną koncentrację, a one odpowiedziały w najlepszy możliwy sposób. Zacięty bój z gdyniankami zakończył się po dwóch dogrywkach i bez dwóch zdań był jednym z najbardziej emocjonujących meczów nie tylko tego sezonu Ślęzy Wrocław, ale i całej Energa Basket Ligi Kobiet. Po wygranej 98:92 tydzień później Ślęza musiała potwierdzić swoją wysoką dyspozycję w starciu z PGE MKK Siedlce. Jednak zamiast przekonującego triumfu kibice zebrani w hali AWF obejrzeli wyrównany pojedynek, w którym gospodynie musiały się napracować, aby pokonać zespół prowadzony przez Teodora Mołłowa.

Z łódzkiego piekła do polkowickiego nieba

Passa sześciu zwycięstw Ślęzy Wrocław na rozpoczęcie sezonu zakończyła się po przerwie reprezentacyjnej. W hali AWF podopieczne Arkadiusza Rusina przegrały z InvestInTheWest Eneą AZS-em-AJP Gorzów Wlkp. Był to pierwszy mecz Sharnee Zoll-Norman we Wrocławiu po odejściu z 1KS-u i amerykańska rozgrywająca zagrała tak, jakby wciąż była to jej hala. 11 punktów, sześć zbiórek, 11 asyst i zero strat. Zresztą cały zespół z Gorzowa zaledwie czterokrotnie stracił piłkę. Ślęza popełniła tych strat 18 i przegrała 62:78. W następnej kolejce doszło do rewanżu za mecze o brązowy medal Energa Basket Ligi Kobiet w sezonie 2017/18. Do Wrocławia przyjechała Wisła CanPack Kraków i żółto-czerwone tym razem stanęły na wysokości zadania. Nie zabrakło emocji i wymiany prowadzeń, ale piorunująca końcówka, w której świetnie funkcjonowała zarówno ofensywa, jak i obrona dała Ślęzie w czwartej kwarcie zwycięstwo 27:13 i ostatecznie 80:69.

Po raz kolejny – taka wygrana musiała zostać poparta korzystnym rezultatem tydzień później. Rywalem Ślęzy był Widzew Łódź, czyli klub mogący napsuć faworytom nieco krwi, ale w końcowym rozrachunku słabszy od klubów z czołówki. Tyle że 9 grudnia nie było widać różnicy pomiędzy Ślęzą a Widzewem. Łodzianki prowadzone przez fenomenalne Dominique Wilson i Katarinę Vucković raz po raz rozrywały obronę żółto-czerwonych, z łatwością przebijając się pod kosz i wymuszając faule w drodze po sensacyjne zwycięstwo 92:80. Tego we Wrocławiu się nie spodziewano i przez długi czas właśnie katastrofę w Łodzi uznawano za najgorszy mecz Ślęzy w sezonie 2018/19.

Plamę po porażce z Widzewem wrocławianki mogły zmazać w starciu z play-offowym rywalem: Artego Bydgoszcz. Podopieczne Arkadiusza Rusina zaprezentowały się z lepszej strony, ale podkoszowy duet Ziomara Morrison – Dragana Stanković pokazał swoją moc i pomimo bardzo dobrego występu Terezii Palenikovej (19 punktów, 3/3 z dystansu) Ślęza przegrała 63:67. Ostatnim meczem Ślęzy Wrocław w 2018 roku było starcie z mistrzyniami Polski – drużyną CCC Polkowice. Dwie świeże porażki oraz nieprzekonujące rezultaty w poprzednich meczach sprawiły, że polkowiczanki były zdecydowanymi faworytami tego spotkania. Ale oczywiście derby rządzą się swoimi prawami. Z prawdziwej bitwy zwycięską ręką wyszła Ślęza, która odrobiła 13 punktów straty wychodząc na prowadzenie w samej końcówce meczu. Obie drużyny miały problemy ze skutecznością i decydowała defensywa, w której koszykarki 1KS-u zaprezentowały się znakomicie.

Nowy rok – stare problemy

Rok 2019 Ślęza rozpoczęła od porażki z Energą Toruń, która przekreśliła szanse wrocławianek na udział w turnieju finałowym Pucharu Polski. 21 punktów zdobyła wówczas Alice Kunek, a double-double zanotowała Ana-Marija Begić: 12 punktów i 12 zbiórek. Z kolei pierwszy mecz drugiej rundy to wygrana Ślęzy nad Eneą AZS-em Poznań. Zawodniczki z Wrocławia dobrze rozpoczęły to spotkanie, wygrywając pierwszą kwartę 28:17, lecz potem osiadły na laurach i jedynie w trzeciej odsłonie widać było, który zespół należy do ligowej czołówki, a który zamyka tabelę EBLK.

Jednak jeśli wygrana z poznaniankami nie zadowoliła trenera Rusina, to co powiedzieć o kolejnym starciu? Żółto-czerwone dały się kompletnie zaskoczyć koszykarkom Sunreef Yachts Politechniki Gdańskiej i gdyby nie wygrana 21:10 czwarta kwarta można by mówić o kolejnej sporej wpadce. Takie mecze z beniaminkiem klasowym zespołom nie przystoją. Zły początek 2019 roku zwieńczyło spotkanie w Lublinie. Powtórzył się tam scenariusz z pierwszego starcia Ślęzy z Pszczółką – wysokie prowadzenie 1KS-u i comeback lublinianek. Jednak w przeciwieństwie do październikowego meczu, tym razem Brianna Kiesel wraz z Kateryną Rymarenko doprowadziły do dogrywki, a w niej wygrały 11:5, cały mecz kończąc rezultatem 88:82.

Oddech ulgi przypadł na spotkanie z Arką Gdynia. Choć samo starcie było wyrównane, to Ślęza zaprezentowała się znacznie lepiej niż w spotkaniach z Politechniką Gdańską i Pszczółką, pokonując gdynianki 62:60. Bardzo dobrze zagrały wówczas Marissa Kastanek i Sydney Colson, trafiając łącznie 12 z 17 rzutów w drodze po 31 punktów. Kolejne dwa mecze – z osłabionym PGE MKK Siedlce oraz czerwoną latarnią ligi, Ostrovią Ostrów Wlkp. były okazją do szerszej rotacji składem i przygotowań pod intensywną końcówkę sezonu zasadniczego.

Blamaż przed ostatnią prostą

W Gorzowie Wielkopolskim oglądaliśmy taką Ślęzę, jaką zawsze chcielibyśmy widzieć. Zdeterminowaną, zaangażowaną, kontrolującą przebieg spotkania. Wrocławianki prowadziły niemalże od początku do końca, przez cały mecz trzymając zespół z Gorzowa na dystansie siedmiu-dziesięciu punktów. Więc zgodnie z tradycją tego sezonu po dobrym spotkaniu przyszło złe. Nawet bardzo złe. 17/64 z gry, 1/16 za trzy, osiem asyst, czternaście strat, 13 zbiórek mniej od rywala. Klęska poniesiona z Wisłą CanPack Kraków znacząco wpłynęła na ostatnie mecze sezonu zasadniczego w wykonaniu Ślęzy Wrocław. Tydzień później wrocławianki znów męczyły się z Widzewem, a w derbach mimo szaleńczego comebacku zasłużenie przegrały z CCC Polkowice.

Za pozytyw można uznać spotkanie z Artego Bydgoszcz, w którym koszykarki 1KS-u walczyły o każdą piłkę i robiły wszystko, żeby zniwelować przewagę podkoszową rywalek. W najważniejszych momentach zimną krew zachowała Taisiia Udodenko i Ślęza wygrała 70:69. Na zakończenie sezonu zasadniczego wrocławianki stawiły czoła Enerdze Toruń i po raz kolejny to torunianki cieszyły się ze zwycięstwa. Zespół z Wrocławia nie mógł powstrzymać szalejącej na tablicach Laury Svaryte.

Uniknięcie porażek z Widzewem czy Pszczółką dałoby Ślęzie jedno zwycięstwo więcej. Zwycięstwo bardzo ważne, bo dające czwarte miejsce na koniec pierwszego etapu rozgrywek i przewagę własnego parkietu w pierwszej rundzie play-offów. Jednak z przekroju całego sezonu nawet te porażki wpisują się w to, jaka w tym roku jest Ślęza Wrocław. Zdolna zarówno wydrzeć wygraną w Polkowicach, jak i drżeć o pozytywny rezultat w spotkaniu z Sunreef Yachts Politechniką Gdańską. Pewnie pokonać Wisłę we Wrocławiu i zdecydowanie ulec w Krakowie. Wygrać po dwóch dogrywkach w Gdyni i przegrać po wypuszczeniu prowadzenia z rąk w Lublinie. Od tego, jaką Ślęzę zobaczymy w play-offach zależy to, czy na koniec kwietnia dojdzie do kolejnego święta klubu.

Ślęza Wrocław w sezonie zasadniczym 2018/19

Zespół:

Miejsce: 6.

Bilans spotkań: 16 zwycięstw i 8 porażek.

Bilans spotkań u siebie: 8-4. Bilans spotkań na wyjeździe: 8-4.

Punkty: 1798 – 1641. Różnica: +157.

Najlepsze mecze: 1. CCC Polkowice – Ślęza Wrocław 51:54, 2. Arka Gdynia – Ślęza Wrocław 91:98, 3. InvestInTheWest Enea AZS-AJP Gorzów Wlkp. – Ślęza Wrocław 63:69.

Najgorsze mecze: 1. Wisła CanPack Kraków – Ślęza Wrocław 72:46, 2. Widzew Łódź – Ślęza Wrocław 92:80, 3. Ślęza Wrocław – InvestInTheWest Enea AZS-AJP Gorzów Wlkp. 62:78.

Najwyższa wygrana: Ślęza Wrocław – Enea AZS Poznań – 91:50. Najwyższa porażka: Wisła CanPack Kraków – Ślęza Wrocław 72:46.

Indywidualnie:

Najwięcej punktów: Cierra Burdick – 319. Najmniej punktów: Daria Marciniak – 56.

Najlepsza skuteczność rzutów za dwa punkty: Lea Miletić – 61.7 proc., Najlepsza skuteczność rzutów za trzy punkty: Lea Miletić – 42,9 proc.,

Najwięcej celnych rzutów za dwa punkty: Cierra Burdick – 113. Najwięcej celnych rzutów za trzy punkty: Marissa Kastanek – 48.

Najlepsza skuteczność rzutów osobistych: Marissa Kastanek – 90.2 proc., Najwięcej celnych rzutów osobistych: Cierra Burdick – 78.

Najwięcej:

– zbiórek: Cierra Burdick – 205, Taisiia Udodenko – 161, Lea Miletic – 90
– asyst: Sydney Colson – 107, Cierra Burdick – 64, Marissa Kastanek – 46
– fauli: Cierra Burdick – 69, Marissa Kastanek – 55, Taisiia Udodenko – 53
– fauli wywalczonych: Cierra Burdick – 81, Sydney Colson – 65, Taisiia Udodenko – 58
– przechwytów: Sydney Colson – 38, Taisiia Udodenko – 29, Cierra Burdick i Marissa Kastanek – 26
– bloków: Taisiia Udodenko – 16, Cierra Burdick – 14, Lea Miletic – 10

Najmniej strat: Agata Dobrowolska – 8, Karina Szybała – 16, Daria Marciniak – 17

Najlepszy wskaźnik EVAL: Cierra Burdick – 418. Najlepszy wskaźnik +/-: Sydney Colson – +134

Najlepszy indywidualny występ: Cierra Burdick (13.01.2019 vs Enea AZS Poznań) – 21 punktów (9/12 z gry, w tym 1/2 za 3), 11 zbiórek, sześć asyst, trzy przechwyty, blok. EVAL – 35, +/- = +20.

Spojrzenie w liczby: Energa Toruń

Zapraszamy na ostatnie w sezonie zasadniczym podsumowanie statystyczne po meczu Ślęzy Wrocław. Na zakończenie pierwszej fazy rozgrywek koszykarki z Wrocławia przegrały z Energą Toruń 69:75.

0 – pierwszy raz w trakcie swojej gry w żółto-czerwonych barwach w rubryce punkty przy nazwisku Terezii Palenikovej po 40 minutach widniało 0. Słowaczka nawet w fatalnym dla całego zespołu Ślęzy meczu z Wisłą CanPack Kraków potrafiła zdobyć dwa oczka. Tym razem spudłowała wszystkie sześć rzutów i tym samym po 22 spotkaniach jej passa dobiegła końca.

2 – Cierra Burdick ostatnie 4,5 minuty spotkania musiała oglądać z ławki rezerwowych, gdyż przekroczyła limit fauli. Skrzydłowej Ślęzy zdarzyło się to ledwie drugi raz w sezonie, ale ewidentnie Amerykance nie leży Energa Toruń, gdyż pierwszy przypadek również miał miejsce w spotkaniu z podopiecznymi Stefana Svitka.

9 – Ana-Marija Begić trafiła w sobotę 10 z 16 rzutów. Ciekawe jednak jest to, że spośród tych 10 celnych prób, tylko jedna była z odległości większej niż 1,5 metra od kosza. Wszystkie pozostałe wpadły po rzutach spod samej obręczy. Chorwacka silna skrzydłowa zdecydowanie pokazała swoją siłę.

14 – o zbiórkach wspominamy poniżej, gdyż tego tematu nie da się ominąć. Na razie jednak poruszymy temat ich konsekwencji. Otóż pomimo tego, że, jak stwierdziła Agata Dobrowolska na konferencji pomeczowej, „przeciwniczki dosłownie skakały nam po głowach”, to Ślęza zanotowała więcej punktów z ponowień. Wrocławianki dołożyły do swojego dorobku 14 punktów drugiej szansy, o cztery więcej niż koszykarki z Torunia, które miały w składzie najlepiej zbierającą zawodniczkę ligi…

17 – … czyli oczywiście Laurę Svaryte. Reprezentantka Litwy w pierwszej połowie była absolutnie nie do zatrzymania, stanowiąc klasę nawet dla samej siebie. Mierząca 190 centymetrów koszykarka zebrała 17 piłek. Dla kontekstu: potrzebowała zaledwie sześciu żeby wyrównać rekord ligi ustanowiony w sezonie 2006/07 przez Nikitę Bell z Tęczy Leszno. To więcej niż Cierra Burdick, Taisiia Udodenko oraz Daria Marciniak łącznie przez cały mecz. Więcej niż jakakolwiek zawodniczka ligi w tym sezonie za wyjątkiem Kristi Bellock, która do tej pory była liderką z 19 deskami. Svaryte, choć spędziła na parkiecie 29 minut, po przerwie dołożyła tylko dwie zbiórki.

19 – ale nie tylko Litwinka brylowała na tablicach. Jej koleżanki również stanęły na wysokości zadania, dokładając kolejne 10 ofensywnych zbiórek. 19 desek na atakowanej tablicy to oczywiście najwyższy wynik osiągnięty przez rywalki Ślęzy i dzwonek alarmowy przed ćwierćfinałową serią z Artego Bydgoszcz.

21 – sygnał do ataku po bardzo złej pierwszej kwarcie dała swoim koleżankom Elina Dikeoulakou, kończąc ostatecznie spotkanie z 21 punktami. O ile, jak wspomnieliśmy wyżej, Cierrze Burdick Energa nie leży, tak reprezentantce Łotwy jak najbardziej. Poprzedni najlepszy dorobek punktowy Dikeoulakou w żółto-czerwonych barwach to pierwszy mecz ćwierćfinałów z zeszłego sezonu. Wówczas Elina zdobyła 22 oczka, ale potrzebowała siedmiu minut więcej. Gdyby nie straty i faule, Łotyszka mogłaby się pokusić o atak na 30 punktów. Być może zachowuje to, co najlepsze na play-offy.

26 – podobnie zresztą jak Arkadiusz Rusin, który od kilku spotkań powtarzał, że walka o medale to dla niego priorytet i w związku z tym musi uważać na zdrowie swoich zawodniczek. Nie były to deklaracje bez pokrycia. W sobotę najwięcej minut na parkiecie spędziła Taisiia Udodenko – 26. Tuż za nią z 25:44 była Dikeoulakou, a granicę 20 minut przekroczyły jeszcze tylko Cierra Burdick (24:03) i Marissa Kastanek (21:33). Wszystkie ręce (i siły) na play-offy!

44 – błyskawiczna ofensywa w wykonaniu Eliny Dikeoulakou! Wspomnieliśmy już, że Łotyszka dała swoim koleżankom sygnał do odrabiania strat z pierwszej kwarty, a teraz podpieramy to danymi. W ciągu czterech akcji rozgrywająca Ślęzy potrzebowała zaledwie 44 sekund żeby zdobyć 12 punktów. Takiej prędkości nie powstydziłby się nawet Klay Thompson.

70 – nieuniknioną konsekwencją tak wielu zbiórek ofensywnych i 14 strat była liczba posiadań piłki Energi Toruń. I rzeczywiście, podopieczne Stefana Svitka aż 70 razy stanęły przed szansą powiększenia swojego dorobku rzutem z gry. Ostatni raz więcej rzutów w ciągu 40 minut oddało w listopadzie PGE MKK Siedlce – 74.

„Przeciwniczki dosłownie skakały nam po głowach”

Prezentujemy zapis konferencji prasowej po meczu Energa Toruń – Ślęza Wrocław, w którym torunianki wygrały 75:69.

Arkadiusz Rusin: Gratulacje dla zespołu z Torunia, gratulacje dla trenera Svitka. Rywal był bardzo zdeterminowany, o czym najlepiej świadczy liczba zbiórek ofensywnych. Zwłaszcza w pierwszej i czwartej kwarcie nie kontrolowaliśmy desek. Ciężko jest wygrać, kiedy przeciwnik ma 97 posiadań. Na taką liczbę nie można sobie pozwolić chcąc wygrywać mecze. Przez jakiś czas to było wyrównane spotkanie. Do play-offów jest zaledwie kilka dni, trzeba zapomnieć o tym, co jest za nami i skupić się na najważniejszej fazie rozgrywek.

Agata Dobrowolska: Również gratuluję zespołowi z Torunia. Źle zaczęłyśmy to spotkanie, tak jak trener wspomniał, przeciwniczki dosłownie skakały nam po głowach. Udało nam się wrócić do meczu, pojedynek stał się ciekawszy dla wszystkich. Szkoda, że ostatecznie nie byłyśmy w stanie rozstrzygnąć tego spotkania po naszej myśli. Teraz musimy skupić się już wyłącznie na wtorku i na starciu z Artego.

Stefan Svitek: Dziękuję za gratulacje, kieruję je również do zespołu z Wrocławia za to, że się nie położyły i podjęły walkę. Spudłowaliśmy dziś za dużo rzutów wolnych. Nie byliśmy w stanie kontrolować tego spotkania i powiększać prowadzenia, nie potrafiliśmy również zatrzymać Eliny Dikeoulakou, która sprawiła nam sporo problemów swoimi rzutami z dystansu. W trzeciej kwarcie spudłowaliśmy sporo rzutów, być może był to efekt agresywnej obrony Ślęzy. Nasze zawodniczki myślały, że ten mecz jest wygrany po 10 minutach, a tak nie było.

Alice Kunek: Dziękuję przeciwniczkom za trudne spotkanie i za zaciętą rywalizację. Na pewno taki mecz był nam potrzebny przed play-offami. Wróciłyśmy do gry prezentowanej w meczu z Wisłą, defensywa Ślęzy po pierwszej kwarcie zadziałała i miałyśmy problemy ze skutecznością. Dzięki temu, że nie przestałyśmy atakować i grałyśmy drużynowo udało nam się odwrócić losy spotkania. Życzę Ślęzie powodzenia w play-offach, na których same się skupiamy.