Nie żyje były trener Ślęzy Wrocław Adam Mikiciuk

W wieku 68 lat zmarł Pan Adam Mikiciuk, były trener sekcji koszykówki kobiet Ślęzy Wrocław. 

Pan trener Mikiciuk prowadził Ślęzę Wrocław od sezonu 1973/1974. Wraz z opiekującym się drużyną juniorek Andrzejem Kasperowiczem musiał uzupełnić zespół juniorkami i ustabilizować drużynę. Pod swoimi skrzydłami miał chociażby takie legendy koszykówki jak Teresa Kępka-Swędrowska czy Małgorzata Niebieszczańska-Zych. Pan Adam Mikiciuk mając do dyspozycji wiele utalentowanych zawodniczek próbował awansować z 1KS-em do I ligi, w sezonach 1973/74 oraz 1975/76 kończąc na 5. miejscu w tabeli, zaś dwa kolejne sezony były finiszem na najniższym stopniu podium. W 1978 roku funkcję pierwszego trenera objął Eugeniusz Spisacki, jednak zasługi Pana Adama Mikiciuka w budowaniu fundamentów pod złotą erę Ślęzy Wrocław są nie do podważenia.  W 1976 roku Ślęza pod wodzą Pana Mikiciuka sięgnęła po brązowy medal mistrzostw Polski juniorek.

– Wspominam ten czas bardzo dobrze. Ważniejszy był sport niż pieniądze, zwłaszcza w II lidze. Pracując z tym zespołem miałem ogromną satysfakcję. Było wielu bezinteresownych działaczy, którzy pomagali w funkcjonowaniu drużyny. Realizowałem swoje marzenia o pracy szkoleniowej i miałem przy tym niezłe wyniki. Wszyscy chyba ciepło wspominamy ten czas – mówił Pan Adam Mikiciuk w swoim wspomnieniach opublikowanych w albumie „Ślęza To Wrocław – 70 lat historii Pierwszego Klubu Sportowego”.

– To był człowiek z sercem, chciał dzielić się swoją wiedzą i umiejętnościami ze wszystkimi dookoła. Bardzo poświęcał się dla drużyny. Pamiętam go z obozów treningowych, kiedy pracował we wszystkich możliwych rolach. Był jednocześnie trenerem, masażystą, fizjoterapeutą i psychologiem. Był niezwykle serdeczną osobą i takiego go zapamiętam – wspominała osobę Pana Adama Mikiciuka jego podopieczna, Małgorzata Niebieszczańska-Zych.

Z wielkim szacunkiem traktujemy dorobek Pana Adama i jego wkład w rozwój naszego klubu. Składamy najszczersze kondolencje rodzinie i podziękowania za wspólną historię. Pozostanie w naszej pamięci i historii sportu. Pogrzeb Pana Adama Mikiciuka odbędzie się w najbliższy poniedziałek, 4 marca o godz. 13.20 na Cmentarzu Osobowickim.

Na zdjęciu Pan Adam Mikiciuk (siedzi z piłką) z zawodniczkami Ślęzy Wrocław w 1974 roku podczas turnieju w czeskim Hradec Kralove.

Najbliższy rywal Ślęzy: Ostrovia Ostrów Wielkopolski

W meczu 20. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław podejmie we własnej hali Ostrovię Ostrów Wielkopolski. Zespół gości w tym sezonie wygrał tylko dwa spotkania.

Podopieczne Mirosława Trześniewskiego bronią się przed spadkiem i co do tego nie można mieć wątpliwości. Ostrovia ma na tę chwilę o jedno zwycięstwo więcej od ostatniej w tabeli Enei AZS-u Poznań, ale i też rozegrała o jeden mecz więcej. Za miesiąc przed obiema drużynami mecz o sześć punktów. Jednak po 19 kolejkach to właśnie koszykarki z Ostrowa mogą się czuć nieco bezpieczniej. Pozytywnie na grę zespołu wpłynął transfer Aliny Bilotserkivskiej.

Po odejściu Jenny Lynn Burdette na pozycji numer jeden była spora luka, którą wypełniła właśnie Bilotserkivska. Rozgrywająca z Ukrainy dołączyła do Ostrovii na kilka godzin przed rozpoczęciem spotkania z Pszczółką Lublin i po sześciu spotkaniach można powiedzieć, że zaaklimatyzowała się już w nowym otoczeniu. Choć rozegrała dopiero sześć meczów, już dwukrotnie popisała się sześcioma trafieniami z dystansu. To właśnie dzięki tej broni Ostrovia długo utrzymywała się w walce przeciwko Wiśle CanPack Kraków. Ostrowianki do przerwy przegrywały z „Białą Gwiazdą” zaledwie dwoma punktami, dopiero po przerwie tracąc dystans do krakowianek.

Oprócz Bilotserkivskiej niezmiennie liderką zespołu pozostaje Jowita Ossowska, która nie musi już na swoich plecach ciągnąć całej ofensywy Ostrovii. Utalentowana skrzydłowa notuje średnio 13 punktów, 3.3 zbiórki oraz 2.8 asysty na mecz i po przyjściu nowej rozgrywającej nie ma większego problemu z byciem drugą lub niekiedy nawet trzecią opcją w ataku ostrowianek. Swoje momenty w ofensywie mają bowiem Aleksandra Wajler, Katarzyna Motyl czy Karolina Podkańska. Zespołowi z Ostrowa brakuje jednak stabilności i systematyczności aby sprawiać niespodzianki i pokonywać silniejszych rywali.

Podopieczne Mirosława Trześniewskiego to pod wieloma względami wciąż najsłabszy zespół z ligi. Ostrovia ma problemy ze skutecznością, a przede wszystkim z walką na tablicach. Brak wysokiej i silnej zawodniczki doskwiera ostrowiankom niezwykle – zbierają średnio o sześć piłek mniej niż druga najgorsza drużyna w lidze – Sunreef Yachts Politechnika Gdańska. Przyjście Bilotserkivskiej pomogło nieco w departamencie asyst i strat, poprawiając pierwszą i obniżając drugą statystykę. Niemniej przed Ostrovią w środowy wieczór spore wyzwanie.

Ostrovia Ostrów Wlkp. – NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE

Trener: Mirosław Trześniewski.

Kadra: Arina Bilotserkivska (rozgrywająca), Katarzyna Joks, Katarzyna Motyl, Karolina Podkańska, Sandra Nowicka (rzucające), Jowita Ossowska, Karolina Kaczmarek, Aleksandra Wajler (skrzydłowe), Ewelina Jackowska, Katarzyna Jaworska (środkowe).

OSTATNIE 5 MECZÓW LIGOWYCH

15. kolejka: Arka Gdynia – Ostrovia Ostrów Wlkp. 70:54 (14:19, 20:13, 23:14, 13:8)
Ostrovia: Bilotserkivska 12, Wajler 11, Ossowska 10, Jackowska 7, Jaworska 6, Motyl 6, Podkańska 2, Nowicka 0, Kaczmarek 0.

16. kolejka:  PGE MKK Siedlce – Ostrovia Ostrów Wlkp. 74:77 (23:16, 19:12, 15:21, 17:28)
Ostrovia: Bilotserkivska 22, Ossowska 15, Wajler 12, Motyl 10, Jaworska 8, Jackowska 8, Podkańska 2, Nowicka 0.

17. kolejka: Ostrovia Ostrów Wlkp. – Widzew Łódź 58:77 (14:13, 11:19, 15:25, 18:20)
Ostrovia: Podkańska 14, Motyl 11, Jackowska 10, Bilotserkivska 8, Wajler 6, Ossowska 5, Jaworska 4.

18. kolejka: InvestInTheWest Enea AZS-AJP Gorzów Wlkp. – Ostrovia Ostrów Wlkp. 100:47 (17:15, 25:13, 29:12, 29:7)
Ostrovia: Motyl 10, Jackowska 9, Ossowska 8, Jaworska 8, Bilotserkivska 7, Wajler 5, Podkańska 0, Nowicka 0.

19. kolejka: Ostrovia Ostrów Wlkp. – Wisła CanPack Kraków 62:85 (23:24, 17:17, 7:24, 15:20)
Ostrovia: Bilotserkivska 24, Ossowska 14, Jackowska 9, Motyl 8, Podkańska 5, Jaworska 2, Joks 0, Nowicka 0, Wajler 0, Kaczmarek 0.

Spojrzenie w liczby: PGE MKK Siedlce

Prezentujemy dziesięć statystyk, które poszerzą obraz spotkania pomiędzy PGE MKK Siedlce a Ślęzą Wrocław, w którym wrocławianki wygrały 94:57.

1 – dzielenie się piłką to kluczowy element dobrze funkcjonującej ofensywy i zawodniczki Ślęzy Wrocław wyciągnęły wnioski ze słabego pod tym względem meczu z Arką Gdynia, kiedy to zanotowały zaledwie 10 asyst. Tym razem kluczowych podań było aż 25, a po pierwszy raz wszystkie w tym sezonie wszystkie koszykarki 1KS-u zanotowały przynajmniej jedną asystę.

8 – kolejnym dowodem na dobre dzielenie się piłką i odpowiedzialnością za wynik pomiędzy zawodniczkami Ślęzy był fakt, że pięć z nich skończyło to spotkanie z ponad 10 punktami na koncie, a aż osiem mogło się pochwalić wskaźnikiem EVAL na poziomie 10 lub wyższym. Do tej pory maksymalnie siedem żółto-czerwonych kończyło mecz z takim EVAL-em.

14 – od wygranego meczu z Eneą AZS-em Poznań Marissa Kastanek włączyła wyższy bieg. Kapitan zespołu z Wrocławia w ostatnich pięciu meczach jest najlepszą zawodniczką drużyny pod względem statystyki +/-. Według niej Ślęza z Marissą na parkiecie jest średnio o 14 punktów lepsza od swoich rywalek. Druga w tym zestawieniu Terezia Palenikova poprawia dorobek 1KS-u o 8.25 punktu.  +/- Marissy Kastanek w ostatnich 5 meczach

15 – trener Arkadiusz Rusin podkreślał przed sobotnim spotkaniem Ślęzy z PGE MKK Siedlce, że jeśli jego podopieczne będą kontrolować przebieg spotkania i zagrają na wysokim poziomie, postara się dać każdej z zawodniczek sporą ilość minut, aby zachować siły na najważniejsze starcia. I tak też się stało. Na parkiecie najdłużej przebywała Cierra Burdick, ale 23 minuty, które spędziła w akcji to drugi najniższy wynik w sezonie. Co ciekawe, najmniej czasu grała przeciwko… PGE MKK Siedlce, ale we Wrocławiu. Wtedy jednak 19:56 minut było spowodowane względami zdrowotnymi. Teraz po prostu można było sobie na to pozwolić. Każda z zółto-czerwonych rozegrała co najmniej 15 minut i podobnej rotacji można się spodziewać w najbliższą środę, o ile oczywiście przebieg spotkania z Ostrovią będzie podobny.

22 – Ślęza wykorzystała krótką rotację PGE MKK Siedlce i narastające zmęczenie podopiecznych Teodora Mołłowa, regularnie biegając do szybkiego ataku i upewniając się, że straty rywalek nie zostaną zmarnowane. Konsekwencją tych dwóch rzeczy były 22 punkty zdobyte po stratach i tyle samo oczek po kontrach.

30 – wspomnieliśmy wyżej o znakomitej dyspozycji Marissy Kastanek pod kątem statystyki +/- i z pewnością w osiągnięciu tego rezultatu pomógł jej sobotni mecz, który zakończyła z +/- o wysokości 30. Jednak nie tylko kapitan Ślęzy mogła się pochwalić takim wynikiem – oprócz niej także Lea Miletić zagrała na +30. Najlepsza piątka 1KS-u pod tym względem to: Marissa Kastanek i Lea Miletić (obie +30), Cierra Burdick (+24), Elina Dikeoulakou (+19) i Terezia Palenikova (+17).

37 – rozmiary zwycięstwa nad PGE MKK są imponujące, choć, jak mówił po spotkaniu Arkadiusz Rusin, wynik nie odzwierciedla przebiegu spotkania. Niemniej +37 to druga najwyższa różnica w meczach Ślęzy w tym sezonie – wyżej wrocławianki wygrały tylko na inaugurację sezonu, pokonując Eneę AZS Poznań 91:50.

48 – koszykarki 1KS-u z dużą częstotliwością atakowały strefę podkoszową PGE MKK Siedlce. Zwłaszcza w drugiej połowie, kiedy to żółto-czerwone oddały zaledwie jeden rzut z półdystansu – pozostałe próby to albo trójki, albo rzuty spod kosza. Ślęza oddała 41 z 73 rzutów z pomalowanego, co przełożyło się na 48 punktów i drugi najlepszy wynik w sezonie.

50,7 – a skoro mowa o dobrych rzutach, to nie sposób nie wspomnieć o skuteczności z gry. Tylko trzy koszykarki trafiły mniej niż 50 proc. swoich rzutów, a ze wszystkich 73 prób Ślęza trafiła 37 – 50,7 proc. Lepiej było tylko w starciach z Eneą AZS-em Poznań (55,6 proc.) i Wisłą CanPack Kraków (54.2 proc.)

75 – losy spotkania rozstrzygnęły się de facto w końcówce trzeciej kwarty. Po celnym rzucie Oksany Mołłowej PGE MKK na półtorej minuty przed końcem tej części meczu przegrywało 48:61 i wciąż mogło myśleć o sprawieniu niespodzianki. Ale następne 75 sekund pozbawiło gospodynie jakichkolwiek złudzeń. Najpierw za dwa trafiła Lea Miletić, następnie trójki Agaty Dobrowolskiej, Eliny Dikeoulakou oraz Marissy Kastanek i Ślęza w mgnieniu oka podwyższyła prowadzenie do 24 punktów – rozmiarów nie do odrobienia.

 

„W grze nie było konsekwencji, której bym oczekiwał”

Zapraszamy do zapoznania się z wypowiedziami po wygranym przez Ślęzę Wrocław 94:57 meczu z PGE MKK Siedlce.

Arkadiusz Rusin: Graliśmy rytmami. Był bardzo dobry okres – 14:0 – w pierwszej połowie. To ustawiło mecz. Nie było konsekwencji w grze, której bym oczekiwał. W drugiej połowie zaczęliśmy dzielić się piłką. To był pozytyw. Jeżeli coś chcemy osiągnąć w play-offach to tak musimy grać. Do pewnego momentu siedlczanki postawiły nam trudne warunki. Końcowy wynik nie odzwierciedla przebiegu spotkania.

Daria Marciniak: Grałyśmy falami, ale nie możemy sobie pozwolić na taką grę. Nie możemy wygrywać 15 punktami i doprowadzać do nerwówki. Mam nadzieję, że gra w drugiej połowie była symptomem tego, że idziemy w dobrą stronę.

Teodor Mollov: Nam nie pozostaje nic innego niż walczyć. Będziemy tak grać do ostatniego meczu. Myślę, że mogą przyjść lepsze momenty. Jeżeli Laurę Ikstenę przemodelujemy na rozgrwającą, a Ewę Bacik na trójkę. Dla mnie najważniejsze jest to, że dziewczyny chcą walczyć. Sam wynik nie jest najważniejszy. Przy naszej rotacji nokaut w czwartej kwarcie nie był zaskoczeniem.

Karolina Zieniewska: Dziękuję trenerom za możliwość debiutu. Jako 19-latka miałam pierwszą okazję mierzyć się z zawodniczkami najwyższej klasy. Starałyśmy się powalczyć, jednak w naszej sytuacji było to możliwe tylko do pewnego momentu. Każda porażka czegoś uczy. Postaramy się wyciągnąć wnioski i walczyć w kolejnych meczach.

Wysoka wygrana Ślęzy Wrocław nad PGE MKK Siedlce

W meczu 19. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław pokonała osłabione kadrowo PGE MKK Siedlce 94:57, notując drugie najwyższe zwycięstwo w sezonie.

Pierwsze punkty zdobyły wrocławianki, chcąc szybko rozpocząć budowanie bezpiecznego prowadzenia. Jednak na udane próby Cierry Burdick oraz Agaty Dobrowolskiej odpowiedziała Samra Omerbaśić doprowadzając do remisu. Gospodynie objęły prowadzenie dzięki trzypunktowemu trafieniu Marty Urbaniak i przez chwilę, głównie dzięki świetnej grze Omerbaśić utrzymywały przewagę kilku oczek. Trener Arkadiusz Rusin próbował wybić bośniacką środkową z rytmu biorąc przerwę na żądanie, ale 29-letnia zawodniczka wyszła na parkiet w doskonałej dyspozycji i zdecydowanie była liderką swojego zespołu od samego początku spotkania.

Do wyrównania doprowadziła Cierra Burdick, która była dla Ślęzy tym, kim dla PGE MKK była Omerbaśić. Koszykarki 1KS-u mogły oprzeć swoją ofensywę na amerykańskiej skrzydłowej, a ona trafiała z wysoką skutecznością. Wrocławianki wróciły na prowadzenie po trzypunktowym rzucie Lei Miletić (dopiero drugim w sezonie) i to właśnie duet wspomnianych skrzydłowych poprowadził Ślęzę do zwycięstwa w pierwszej kwarcie.

Po wznowieniu gry szybko na 18:18 trafiła Oksana Mołłowa, ale po tym skutecznym rzucie warunki dyktowała drużyna gości. Trener Arkadiusz Rusin podkreślał przed spotkaniem z PGE MKK, że chce dokładać kolejne elementy do dobrze funkcjonującej w meczu z Arką Gdynia defensywy z początku drugiej kwarty mógł być zadowolony. Od punktów Mołłowej żółto-czerwone przez 4,5 minuty nie pozwoliły rywalkom na poprawienie dorobku, a same zdobyły w tym okresie 14 punktów. Dzięki znakomitemu fragmentowi zarówno w ofensywie, jak i w defensywie w połowie 2 kwarty z wyniku 18:18 zrobiło się 32:18 dla brązowych medalistek Energa Basket Ligi Kobiet.

Szybka wymiana udanych akcji pomiędzy Laurą Iksteną a Cierrą Burdick nie wpłynęła na różnicę punktową pomiędzy obiema drużynami. Ta powiększyła się za sprawą celnego rzutu Marissy Kastanek, a po kilku posiadaniach zakończonych stratami i niecelnymi rzutami z obu stron urosła o kolejne dwa oczka po rzucie Taisii Udodenko i było 40:22. Na dwa skuteczne osobiste Omerbaśić trójką odpowiedziała Elina Dikeoulakou, ale Ślęzie nie udało się doprowadzić do 20-punktowej przewagi, ponieważ końcówka pierwszej połowy należała do gospodyń, a konkretnie Samry Omerbaśić.

Najpierw celny rzut zanotowała Ewa Bacik. W następnej akcji trafiła Agata Dobrowolska, lecz potem środkowa PGE MKK Siedlce w minutę sama zdobyła sześć punktów. Najpierw Omerbaśić stanęła na linii rzutów osobistych i po raz kolejny wykorzystała oba. Następnie trafiła z odejścia, a zakończyła to udaną próbą z półdystansu. Dzięki temu podopieczne Teodora Mołłowa schodziły na przerwę z 13 punktami straty.

Mocne zakończenie pierwszych 20 minut dało gospodyniom energię na równie mocny początek drugiej części spotkania. W dwie minuty siedlczanki zmniejszyły przewagę Ślęzy o kolejne pięć punktów. Trener Arkadiusz Rusin pomimo serii 7:2 w wykonaniu PGE MKK nie poprosił o czas, a jego zawodniczki poradziły sobie ze słabym rozpoczęciem drugiej połowy i odzyskały kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Dużo spokoju w poczynania żółto-czerwonych wprowadziła Sydney Colson. Rozgrywająca Ślęzy zdobyła sześć kolejnych punktów dla swojego zespołu, a po ostatniej udanej akcji Amerykanki znów przewaga wróciła na poziom 13 oczek – 53:40.

Wrocławianki po pięciu minutach trzeciej kwarty miały już na koncie pięć fauli, ale zespół z Siedlec nie był w stanie wykorzystać tej sytuacji żeby regularnie stawać na linii rzutów osobistych. Strata PGE MKK malała tylko nieznacznie, a w końcówce tej części spotkania koszykarki 1KS-u zadały decydujący cios, który praktycznie przesądził o wygranej zespołu z Wrocławia.

Na półtorej minuty przed końcem trzeciej kwarty Oksana Mołłowa trafiła na 48:61. Od tego momentu Ślęza w 70 sekund zdobyła 11 punktów. Z półdystansu nie pomyliła się Lea Miletić, a następnie z dystansu przymierzyły kolejno Agata Dobrowolska, Elina Dikeoulakou i Marissa Kastanek. Dzięki temu niesamowitemu zakończeniu tej części spotkania faworytki sobotniej konfrontacji objęły prowadzenie 72:48.

PGE MKK musiało odpowiedzieć jeszcze lepszą serią punktową, żeby mieć szansę na powrót do tego spotkania, ale na to zabrakło już sił. W ostatniej części meczu żółto-czerwone systematycznie powiększały swoją przewagę i jedyną niewiadomą było to, jak wysoko Ślęza pokona swoje przeciwniczki. Zgodnie z przedmeczową zapowiedzią trener Rusin w końcowych fragmentach spotkania zdjął z boiska zawodniczki z wyjściowego składu i pozwolił się wykazać rezerwowym. Te również nie zawiodły, a kropkę nad i postawiła Elina Dikeoulakou, na osiem sekund przed końcem zamieniając layup na ostatnie punkty w tym meczu.

Ostatecznie Ślęza zrobiła to, czego brakowało jej od początku roku – wygrała pewnie i przekonująco. Przewaga aż 37 punktów nad osłabionym kadrowo PGE MKK Siedlce najlepiej oddaje kontrolę, jaką wrocławianki miały nad tym spotkaniem od połowy trzeciej kwarty. Ostatnie piętnaście minut Ślęza Wrocław wygrała 39:14.

Następny mecz koszykarek 1KS-u już w najbliższą środę. Podopieczne Arkadiusza Rusina podejmą we własnej hali Ostrovię Ostrów Wlkp.

PGE MKK Siedlce – Ślęza Wrocław 57:94 (16:18, 16:27, 16:27, 9:22).
PGE MKK: Omerbaśić 22, Mołłowa 12, Ikstena 11, Urbaniak 6, Bacik 4, Lapszynski 2, Zieniewska 0, Mołłov 0.
Ślęza: Burdick 17, Miletić 15, Kastanek 14, Dikeoulakou 13, Colson 12, Udodenko 8, Dobrowolska 7, Palenikova 6, Marciniak 2, Szybała 0.