Czwarty sezon – czwarty półfinał! Ślęza pokonuje Artego

W czwartym meczu ćwierćfinałów Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław pokonała Artego Bydgoszcz 77:70 i wygrała serię 3:1, po raz czwarty w ciągu czterech sezonów awansując do półfinałów mistrzostw Polski. Rywalem wrocławianek w następnej rundzie będzie InvestInTheWest Enea AZS-AJP Gorzów Wlkp. 

Wrocławianki już od samego początku chciały pokazać, że sobotnia porażka 62:78 była wypadkiem przy pracy i ta sztuka się im udała. W niewiele ponad minutę koszykarki Ślęzy wymusiły dwie straty i trafiły trzy rzuty, wychodząc na prowadzenie 6:0. Tak wysokie tempo udało się utrzymać przez trzy minuty, serię 11:2 zwieńczyła swoim pierwszym w tym meczu trzypunktowym trafieniem Elina Dikeoulakou. Artego zdołało się otrząsnąć po tym piorunującym początku 1KS-u i zmniejszyło straty o dwa oczka, ale na lay-up Elżbiety Międzik odpowiedziała trójką Elina Dikeoulakou. Łotyszka wykorzystała także stratę Alexis Hornbuckle żeby podwyższyć prowadzenie wrocławianek na 18:6.

Trener Tomasz Herkt zareagował prosząc o przerwę dopiero przy stanie 21:10, kiedy Cierra Burdick otrzymała podanie od Dikeoulakou i skutecznie weszła pod kosz. Jednak timeout dla szkoleniowca Artego nie miał takiego wpływu na losy spotkania jak ten, o który poprosił w połowie drugiej części sobotniego meczu. Co prawda Elżbieta Międzik oraz Dragana Stanković zdobyły cztery oczka, ale inicjatywa wciąż była po stronie Ślęzy, która nie zamierzała zwalniać tempa. Wrocławianki naturalnie nie były w stanie utrzymać znakomitej skuteczności z pierwszych fragmentów meczu, ale kontrolowały przebieg spotkania i ich przewaga oscylowała w okolicach 10 punktów. Po pierwszej kwarcie było 26:18.

Druga kwarta rozpoczęła się od udanej akcji Lei Miletic, która nadała ton poczynaniom Ślęzy w tej odsłonie. Na rzut Chorwatki odpowiedziała Alexis Hornbuckle, ale chwilę potem po dwa punkty dołożyły Cierra Burdick oraz Taisiia Udodenko, wyprowadzając Ślęzę na prowadzenie 32:20. Artego najlepszy moment w tej części spotkania miało w okolicach czwartej minuty, gdy najpierw za trzy trafiła Julie McBride, a chwilę potem rozgrywająca bydgoszczanek znalazła Draganę Stanković, a ta nie pomyliła się z półdystansu. Trener Arkadiusz Rusin nie poprosił jednak o przerwę, pozwalając swoim zawodniczkom wyjść z tych tymczasowych opresji.

Wrocławianki spisały się na miarę możliwości, najpierw dwa punkty zdobyła Marissa Kastanek, a potem akcję 2+1 skutecznie zakończyła Taisiia Udodenko i Ślęza odbudowała 12 punktów przewagi. Kolejną akcję trzypunktową przeprowadziła chwilę później Cierra Burdick, odpowiadając na cztery oczka dla Artego. Bydgoszczanki pomimo ambitnych starań nie były w stanie na dłużej utrzymać wyniku poniżej 10 punktów różnicy pomiędzy obiema drużynami i taki dystans utrzymał się do przerwy. Ostatnim akcentem drugiej kwarty były dwa rzuty osobiste Dikeoulakou, które podwyższyły prowadzenie 1KS-u na 45:31.

Po wznowieniu gry do ataku zabrały się koszykarki z Bydgoszczy. Dwa punkty zdobyła Dragana Stanković, potem lay-up i trójkę dołożyła Elżbieta Międzik. To jednak zmniejszyło straty o jedynie trzy punkty, bowiem jeden z dwóch rzutów osobistych wykorzystała Taisiia Udodenko, a kolejną trójkę rzuciła Elina Dikeoulakou. Wrocławianki odparły zryw Artego i prowadzone przez mającą znakomicie ustawiony celownik Dikeoulakou. Łotyszka trafiła po raz kolejny z dystansu, podwyższając prowadzenie na 55:40. Po tym, jak chwilę później Cierra Burdick nie pomyliła się spod kosza, Ślęza objęła najwyższe prowadzenie w spotkaniu – 57:40.

Czas uciekał, a Artego długo nie miało pomysłu na to, jak jednocześnie napędzić swoją ofensywę i zatrzymać atak Ślęzy. Dopiero sześć punktów z rzędu zdobyła Tamara Radocaj obudziło bydgoszczanki i dało sygnał do odrabiania strat. Dwa oczka z linii dołożyła Alexis Hornbuckle, potem lay-up wykorzystała Elżbieta Międzik i zrobiło się 59:50. Jednak po raz kolejny trener Rusin postanowił nie interweniować, a jego zawodniczki ponownie poradziły sobie ze stojącym przed nimi wyzwaniem. Końcówka trzeciej kwarty to kolejno: celny osobisty Udodenko, skuteczne wejście pod kosz Burdick oraz rzut Terezii Palenikovej równo z syreną kończącą tę część spotkania. Jako że Artego odpowiedziało jedynie punktami Morrison, Ślęza ponownie prowadziła ponad 10 oczkami, konkretnie 64:52.

Przewaga urosła o jeszcze jeden punkt gdy Karina Szybała trafiła trójkę w odpowiedzi na kolejny rzut Ziomary Morrison. Kolejne oczko dołożyła Dikeoulakou kontrując lay-up Tamary Radocaj rzutem za trzy punkty. Na osiem minut przed końcem Ślęza prowadziła 70:56, a trener Herkt poprosił o czas. Przez kolejne 90 sekund punktów zabrakło. Przełamanie dała Hornbuckle, a niewiele później dwa punkty zdobyła Elżbieta Międzik. Potencjalny comeback na chwilę stłumiła Dikeoulakou swoją szóstą trójką w meczu. Bydgoszczanki musiały postawić wszystko na jedną kartę i spod kosza nie pomyliła się Stanković, a chwilę potem z dystansu przymierzyła Międzik. Serię przedłużyła Julie McBride rzutem z półdystansu, a passę 8:0 zwieńczyła Hornbuckle trafiając jeden z dwóch osobistych. Błyskawicznie zrobiło się 73:68 i w hali wrocławskiej AWF zapanowała nerwowa atmosfera.

Oddech wszystkim kibicom przywróciła Terezia Palenikova wykorzystując lay-up na dwie minuty przed końcem meczu. Po przerwie dla trenera Herkta Stanković i Palenikova wymieniły się stratami, potem serbska środkowa przestrzeliła rzut za dwa, a Dikeoulakou pomyliła się przy trójce, która z pewnością pozbawiłaby Artego wszelkich nadziei. Tę w serca reszty zespołu oraz kibiców bydgoskiego zespołu wlała Ziomara Morrison, na 38 sekund przed końcem trafiając na 70:75. Błąd popełniła Daria Marciniak i bydgoszczanki stanęły przed szansą na zmniejszenie strat nawet do dwóch punktów, ale Terezia Palenikova przechytrzyła Morrison, przechwytując piłkę i rozpoczynając końcowe odliczanie.

Artego starało się jeszcze faulować, ale Taisiia Udodenko nie pomyliła się z linii rzutów osobistych i przy stanie 77:70 na siedem sekund przed końcową syreną wszystko było jasne. Ślęza uniknęła powtórki z zeszłego roku, kiedy prowadząc 2:0 przegrała trzy kolejne mecze z Artego i czwarty sezon z rzędu awansowała do półfinałów EBLK. Artego na tym etapie rozgrywek zabraknie po raz pierwszy od sezonu 2011/12.

Ślęza Wrocław – Artego Bydgoszcz 77:70 (26:18, 19:13, 19:21, 13:18)
Ślęza: Dikeoulakou 26, Udodenko 18, Burdick 14, Palenikova 9, Szybała 6, Miletić 2, Kastanek 2, Colson, Marciniak 0, Dobrowolska, Kaczmarska DNP.
Artego: Międzik 16, Stanković 14, Radocaj 13, Morrison 12, Hornbuckle 8, McBride 5, Poboży 2. Szott-Hejmej, Kocaj, Kuczyńska DNP.

„Wygrał dziś zespół, który na przestrzeni całego meczu był lepszy”

Prezentujemy pełen zapis konferencji prasowej po meczu Ślęza Wrocław – Artego Bydgoszcz, w którym zespół z Bydgoszczy wygrał 78:62.

Tomasz Herkt: Jestem zadowolony z tego, że zespół się nie poddał. Potwierdził to, że ma charakter, bo byliśmy w bardzo trudnej sytuacji kadrowej. Wypadła nam Agnieszka Szott-Hejmej, mamy dość wąską rotację, ale nie oddaliśmy tego meczu. Wręcz przeciwnie, biliśmy się do końca. Przyjechaliśmy tutaj powalczyć o zwycięstwa. Dziś nam się to udało, oczywiście jutro przed nami szalenie trudne zadanie, ale cieszy nas wygrana w kilku elementach. To, co zwykle jest naszą piętą achillesową czyli zbiórka, została przez nas wygrana 36-28, 15 asyst, 11 strat, to przy takim meczu o wielką stawkę oraz dobrej grze w obronie obu zespołów jest naprawdę dobrym rezultatem. Przede wszystkim to, co zaważyło, a czego nie było w Bydgoszczy, to to, że u siebie przegrywaliśmy na obwodzie. Nasze zawodniczki obwodowe zdecydowanie przegrywały z zawodniczkami Ślęzy. Mieliśmy przewagę w strefie podkoszowej, a na obwodzie przegrywaliśmy. Dziś nie wygraliśmy w tym aspekcie, ale zremisowaliśmy i to dało nam szansę, ponieważ nasze wysokie zawodniczki potrafią zdobywać punkty. To, że obwód zbilansował zyski zespołu Ślęzy spowodowało, że wyszliśmy zwycięsko z tego spotkania.

Paulina Kuczyńska: Dokładnie tak, jak powiedział trener – przyjechaliśmy do Wrocławia i pokazaliśmy, że się nigdy nie poddajemy. Konsekwentnie grałyśmy w ataku, do tego dołożyłyśmy silną defensywę i to dało nam upragnione zwycięstwo. Ale wiadomo, gra się w play-offach do trzech zwycięstw, więc musimy odpocząć, na ile to możliwe i jutro walczymy dalej.

Arkadiusz Rusin: Gratulacje dla zespołu z Bydgoszczy i trenera Herkta. Wygrał dziś zespół, który na przestrzeni całego spotkania był zespołem lepszym. W szatni mówiłem, że gramy słabo, że nie weszliśmy dobrze w ten mecz, ale jeszcze do przerwy wynik nie był najgorszy w stosunku do tego, jak się prezentowaliśmy. W trzeciej kwarcie zupełnie bez pomysłu, a przede wszystkim pojawiło się dużo głupot przy bonusowych faulach w defensywie, bodajże 14 czy 15 razy daliśmy Artego zdobywać punkty przez naszą głupotę. Jeśli są próby grania w obronie i goście zdobywają punkty, to okej, ale my rozdawaliśmy prezenty. Ta gra wtedy zupełnie nie szła. Trzeba jednak o tym szybko zapomnieć, jutro wieczorem kolejne spotkanie. Dwa razy w Bydgoszczy pokazaliśmy, że potrafimy grać dobre zawody z Artego i jutro z takim samym nastawieniem przyjdziemy na halę.

Cierra Burdick: Gratulacje dla Artego. To jest sól play-offów, każdy mecz to 40 minut walki. Artego to dobra drużyna, a my musimy lepiej prezentować się w defensywie. Nie trzymałyśmy się naszego planu na to spotkanie, dałyśmy rywalkom zdecydowanie za dużo okazji na zdobywanie punktów z linii rzutów osobistych. Ich zawodniczki podkoszowe nas rozbiły. Wszystko sprowadza się do obrony, dzięki której wygrywa się mecze. Musimy się przegrupować, odpocząć i przyjść do pracy z większą koncentracją oraz jeszcze większą determinacją.

Trzecia kwarta rozstrzygnęła trzeci mecz pomiędzy Ślęzą i Artego

W trzecim spotkaniu ćwierćfinałów Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław przegrała z Artego Bydgoszcz 62:78. Wrocławianki prowadzą 2:1 w serii do trzech wygranych.

Choć to Ślęza objęła prowadzenie po trzypunktowym trafieniu Kariny Szybały, szybko inicjatywa przeszła na stronę Artego, które od pierwszych minut szukało swoich podkoszowych – Dragany Stanković oraz Ziomary Morrison. I to właśnie one zdobyły po dwa oczka, dając przewagę bydgoszczankom. Ślęza poza rzutem Szybały miała spore problemy ze skutecznością, pudłując pięć kolejnych prób. W międzyczasie na 6:3 podwyższyła Morrison. Dopiero po tej akcji gospodynie się przełamały, a konkretnie zrobiła to rzutem dystansowym Marissa Kastanek. Po tym, jak Sydney Colson zdobyła dwa punkty z linii rzutów osobistych, a Morrison dołożyła kolejne oczka spod kosza, obie drużyny przez chwilę wymieniały się faulami, niecelnymi rzutami i stratami. Impas przerwała Elina Dikeoulakou akcją 2+1, ale reprezentantka Łotwy nie potrafiła przymierzyć z dystansu i odpowiedzieć na punkty Karoliny Poboży. Skrzydłowa Artego przed końcem pierwszej kwarty trafiła jeszcze raz, pierwsze punkty w meczu zdobyła także Cierra Burdick i Ślęza zakończyła tę część spotkania z jednym oczkiem prowadzenia.

Tuż po wznowieniu gry łatwo pod kosz przedostała się Terezia Palenikova. Artego, podobnie jak w otwierającej mecz kwarcie, także i w drugiej odsłonie szukało Stanković, a podkoszowe Ślęzy tradycyjnie miały problem z zatrzymaniem serbskiej środkowej. Udaną akcję przeprowadziła również Julie McBride, co dało podopiecznym Tomasza Herkta prowadzenie 16:15. stan meczu wyrównała Karina Szybała wykorzystując jeden z dwóch osobistych, ale Artego nie potrzebowało wiele czasu, żeby za sprawą Alexis Hornbuckle po raz kolejny przejąć inicjatywę.

Podnosząca morale publiczności zebranej w hali AWF trójka Eliny Dikeoulakou natychmiast została skontrowana rzutem Julie McBride, a następnie na dwa osobiste Burdick odpowiedziała Stanković. Ślęza miała szansę na odskoczenie rywalkom po udanych akcjach Taisii Udodenko oraz Cierry Burdick oraz trzech rzutach osobistych Sydney Colson. Rozgrywająca 1KS-u zamieniła na punkty dwie z trzech prób, a że w międzyczasie z półdystansu trafiła Elżbieta Międzik, wrocławianki na cztery minuty przed przerwą prowadziły tylko 27:24. Stan rzeczy uległ zmianie 60 sekund później, gdy Marissa Kastanek oddała dwa rzuty za trzy. Pierwszy chybił celu, ale spryt Kariny Szybały dał kapitan Ślęzy drugą próbę, która czysto przeszła przez obręcz. Ślęza objęła sześciopunktowe prowadzenie, a trener Herkt natychmiast zareagował prosząc o czas.

To był zdecydowanie przełomowy moment tego spotkania, bowiem od timeoutu szkoleniowca Artego warunki zaczął dyktować zespół z Bydgoszczy. W trzy minuty pozostałe do końca kwarty bydgoszczanki przeprowadziły serię punktową 10:0 i z sześciu oczek przewagi Ślęzy zrobiły się cztery punkty prowadzenia drużyny gości. Straty zmniejszyła jeszcze przed zakończeniem pierwszej połowy Marissa Kastanek, ale i tak to przyjezdne mogły odpocząć będąc na prowadzeniu.

Po wznowieniu gry srebrne medalistki z ubiegłego sezonu błyskawicznie ruszyły do ofensywy, a Ślęza nie miała odpowiedzi na ich zryw. Seria 10:2 w wykonaniu bydgoszczanek otworzyła spotkanie. Gospodynie nie potrafiły znaleźć rytmu w ofensywie, zaś w obronie co i rusz popełniały przewinienia, co tylko napędzało atak Artego.

Kolejne minuty trzeciej kwarty upływały, ale w grze obu drużyn zmieniało się niewiele. Podopieczne Tomasza Herkta bezlitośnie wykorzystały tendencję Ślęzy do faulowania i za sprawą rzutów osobistych budowały swoją przewagę. Nie miało nawet znaczenia to, że zawodniczki Artego czasami pudłowały swoje próby za jeden punkt. Ich prowadzenie oscylowało wokół 10 punktów, a po trzypunktowym rzucie Elżbiety Międzik urosło nawet do 15 oczek. Koszykarki 1KS-u były bezsilne, popełniały straty i pudłowały swoje próby. Choć w drugiej części trzeciej kwarty skuteczność nieco się poprawiła, krzywda już została wyrządzona i po rzutach osobistych Tamary Radocaj na 10 minut przed końcem spotkania Artego prowadziło 60:43.

Żaden element gry Ślęzy nie funkcjonował na tyle dobrze, żeby wrocławianki mogły myśleć o powrocie z tak dalekiej podróży. Zawodniczki z Bydgoszczy kontrolowały przebieg decydującej części meczu, dokładając co chwila kolejne punkty, nie pozwalając tym samym swoim przeciwniczkom na serię punktową, która wlałaby nadzieję w ich serca. Z każdą kolejną akcją coraz bardziej oczywiste stawało się, że do wyłonienia zwycięzcy tej pary ćwierćfinałów Energa Basket Ligi Kobiet będzie potrzebne czwarte spotkanie. Artego po lay-upie Tamary Radocaj prowadziło już 70:51 i tylko dzięki zrywowi Eliny Dikeoulakou na koniec spotkania ten mecz nie rozstrzygnął się różnicą ponad 20 punktów. Ostatecznie zakończyło się na 16 oczkach.

Po timeoucie, o który poprosił Tomasz Herkt po trójce Marissy Kastanek pod koniec drugiej kwarty, Artego wygrało pozostałą część meczu 54:32. Przed zespołem Ślęzy teraz krótki czas na przegrupowanie, bowiem czwarte spotkanie tej serii odbędzie się już jutro, w niedzielę o godz. 19.

Ślęza Wrocław – Artego Bydgoszcz 62:78 (13:12, 19:22, 11:26, 19:18)
Ślęza: Dikeoulakou 13, Udodenko 13, Burdick 12, Kastanek 8, Colson 6, Szybała 6, Dobrowolska 2, Palenikova 2, Miletić 0, Marciniak 0.
Artego: Stanković 20, Morrison 17, McBride 14, Międzik 8, Hornbuckle 8, Radocaj 7, Poboży 4, Kuczyńska 0, Kocaj 0.

Ślęza Wrocław o krok od awansu do półfinału

W sobotę o godz. 19 koszykarki Ślęzy Wrocław podejmą Artego Bydgoszcz w trzecim meczu ćwierćfinałów Energa Basket Ligi Kobiet. W serii do trzech wygranych wrocławianki prowadzą 2:0 i będą chciały rozstrzygnąć rywalizację już w najbliższym spotkaniu.

Pierwsze dwa mecze rozstrzygnięte zostały różnicami poniżej 10 punktów. Do samego końca były to zacięte starcia, w których losy zwycięstwa ważyły się praktycznie do ostatnich minut. Jednak dwukrotnie to zespół Ślęzy potrafił w decydujących momentach zatrzymać rywalki, samemu zdobywając o te kilka punktów więcej. W play-offach liczy się jednak krótka pamięć, więc należy wyciągnąć najważniejsze wnioski z obu meczów, a o reszcie wydarzeń zapomnieć. Liczy się tylko to, co przed obiema drużynami.

– W play-offach każdy mecz jest inny. Nie chodzi o zaskoczenie rywala, a o dyspozycję dnia i o konsekwencję w realizacji tego, co mamy założone. Chcielibyśmy zachować tę konsekwencję, ale oba zespoły mają inne plany na to spotkanie. Skupiamy się na tym, co do nas należy. Dwa pierwsze mecze pokazały, że kluczem jest obrona i do tego przede wszystkim będziemy się szykować. Chcemy najlepiej, jak potrafimy realizować nasze zadania – powiedział trener Arkadiusz Rusin.

Oczywiście przy prowadzeniu Ślęzy 2:0 nie sposób nie wspomnieć o zeszłorocznej rywalizacji pomiędzy 1KS-em a Artego Bydgoszcz. Wtedy to obie drużyny zmierzyły się ze sobą w półfinałach i wtedy również koszykarki z Wrocławia wyjechały z Kujaw potrzebując jednej wygranej w trzech meczach. Jednak postawione pod ścianą Artego odwróciło losy rywalizacji i wygrało wszystkie trzy kolejne spotkania tym samym stając naprzeciwko CCC Polkowice w serii o złoty medal Energa Basket Ligi Kobiet. Trzy zawodniczki: Marissa Kastanek, Elina Dikeoulakou oraz Karina Szybała doskonale pamiętają wydarzenia z kwietnia 2018 roku i zrobią wszystko, żeby nie doszło do powtórki.

– Tak naprawdę to mam w głowie tylko to. Staram się o tym zapomnieć i grać tak, jakby nic się w zeszłym roku nie wydarzyło, ale to się stało i z tyłu głowy siedzi. Myślę jednak, że w trakcie spotkania uda mi się o tym nie myśleć i skupię się wyłącznie na swoich zadaniach. Cała drużyna będzie chciała wygrać to spotkanie i rozstrzygnąć tę serię już w trzecim meczu. Od samego początku musimy wyjść zdeterminowane. Wiemy, jaka jest stawka tego meczu – podkreślała Karina Szybała.

Trenerowi Arkadiuszowi Rusinowi zeszłoroczne wydarzenia nie zaprzątają głowy. – Nie pozwolę na to – uciął temat możliwego rozluźnienia w szeregach Ślęzy szkoleniowiec 1KS-u dodając, że przede wszystkim cieszy go głębia składu. – To jest zupełnie inny zespół. Było to widać przez te dwa dni. Dużo wiatru i pozytywnej energii dostaliśmy w drugim meczu z ławki i to mnie najbardziej cieszy, bo lubię, jak w play-offach zawodniczki się otwierają i dają dodatkową wartość. Myślę, że przez ostatnie trzy sezony Ślęza słynęła z tego, że zawsze w tych najważniejszych momentach kogoś odkrywaliśmy i oby było tak samo w tym sezonie – życzył sobie Rusin.

Tego komfortu nie ma opiekun bydgoskiego Artego – Tomasz Herkt. Kontuzji w pierwszym spotkaniu doznała Agnieszka Szott-Hejmej. Do tego, choć w składzie na mecz numer dwa zgłoszonych było dziesięć zawodniczek, to na parkiet wyszło tylko siedem zawodniczek. Arkadiusz Rusin w mniejszym lub większym zakresie skorzystał z dziesięciu z 11 dostępnych w składzie koszykarek. W zespole z Wrocławia tylko Cierra Burdick oraz Terezia Palenikova spędziły na parkiecie ponad 30 minut, w ekipie rywalek ponad pół godziny zagrały Alexis Hornbuckle, Dragana Stanković, Ziomara Morrison i Julie McBride. Rozgrywająca Artego odpoczęła tylko przez niecałe 90 sekund. Blisko dwa kwadranse w akcji była również Elżbieta Międzik (29 minut). Nic zatem dziwnego, że na pomeczowej konferencji Karolina Poboży stwierdziła, że jej samej oraz jej koleżankom zabrakło po prostu sił.

W sobotę, mimo dwóch dni odpoczynku między meczami, Artego wcale nie będzie łatwiej. Ślęza nadal planuje grać agresywnie w defensywie i nie odpuszczać żadnej akcji. Deklaruje to Karina Szybała, która wraz z resztą zawodniczek obwodowych zrobiła w pierwszych dwóch meczach wiele, aby zatrzymać Elżbietę Międzik i Julie McBride.

– Obrona w play-offach to jeden z głównych czynników decydujących o tym, czy wygrywa się mecze. Jeśli poświęcimy sporo sił i uwagi obronie, to zneutralizujemy mocne strony Artego. Takie jest moje zadanie, trener przydziela mi taką rolę i staram się z niej wywiązywać jak najlepiej potrafię. Mam nadzieję, że w sobotę będzie tak samo – kończy rzucająca żółto-czerwonych.

Początek trzeciego spotkania pomiędzy Ślęzą a Artego o godz. 19. Planowana jest transmisja na portalu YouTube.

„Nie możemy ani na chwilę się zrelaksować”

Prezentujemy zapis konferencji prasowej po drugim meczu ćwierćfinałów Energa Basket Ligi Kobiet, w którym Ślęza Wrocław wygrała z Artego Bydgoszcz 64:58.

Arkadiusz Rusin: Nie ukrywam, że jestem zadowolony z postawy dziewczyn od dziesiątej minuty tego drugiego spotkania. Mówią o tym punkty. Przez pierwsze 10 minut straciliśmy 24 punkty, w kolejnych trzydziestu tylko 34. Potrafiliśmy się wybudzić z letargu, który nam się przytrafił od początku spotkania. Po wczorajszym zwycięstwie była w naszym zespole lekka dekoncentracja, ale dzisiaj bardzo pomogła nam ławka. Aż 45 punktów zmienniczek, myślę że to był klucz do naszej wygranej. Cieszę się, gratuluję dziewczynom drugiej wygranej, ale to nie jest koniec. Tak jak dziś się przekonaliśmy, gramy z bardzo mocnym rywalem. Wciąż mamy traumę z tamtego sezonu i pamiętamy, co się wtedy wydarzyło. Mam nadzieję, że odrobiliśmy lekcję i nie powtórzy się ten sam scenariusz, ale sport jest nieprzewidywalny.

Elina Dikeoulakou: Dzisiaj walczyłyśmy na całego, pokazałyśmy nasze serce i realizowaliśmy założenia trenera. Nie możemy ani na chwilę się zrelaksować, bo doskonale pamiętam, co wydarzyło się w zeszłym sezonie. Prowadziłyśmy 2:0 i przegrałyśmy 2:3, więc musimy zachować koncentrację i spokój. To jeszcze nie koniec rywalizacji.

Tomasz Herkt: Gratulacje dla Ślęzy. Myślę, że było to zasłużone zwycięstwo. Walczyliśmy na tyle, na ile było nas w tej chwili stać. Mamy bardzo ograniczoną rotację, wczorajsza kontuzja Agnieszki Szott jeszcze bardziej zawęziła tę ławkę. Cóż tu dużo mówić, wystarczy spojrzeć na statystykę punktów z ławki – 45:6 dla Ślęzy wystarczy za cały komentarz. Zrobiliśmy wszystko, żeby ten mecz wygrać i zostawiliśmy na parkiecie dużo sił. Graliśmy w obronie tak, jak przez cały sezon. 66 punktów straconych przeciwko takiemu ofensywnemu zespołowi jak Ślęza to nie jest zły rezultat. Oba zespoły prezentowały się dobrze w defensywie, ale wrocławianki zdobyły tych punktów nieco więcej. Na szczególne wyróżnienie zasługuje Elina Dikeoulakou, ale również chciałbym podkreślić bardzo ważne punkty, które zdobywała Daria Marciniak. 12 punktów, w tym dwie trójki i jej występ podcinał nam skrzydła, ale trzeba walczyć do końca.

Karolina Poboży: Zaczęłyśmy dobrze pierwszą kwartę, ale potem zabrakło nam sił. Oddałyśmy za dużo niecelnych rzutów, a drużyna z Wrocławia bardzo dobrze grała w obronie. Nie miałyśmy takiego poweru, który pozwoliłby nam wygrać.