Spojrzenie w liczby – Artego Bydgoszcz

W przedostatnim podsumowaniu statystycznym sezonu zasadniczego przedstawiamy 10 liczb poszerzających obraz wygranej Ślęzy Wrocław nad Artego Bydgoszcz – wrocławianki pokonały zespół prowadzony przez Tomasza Herkta 70:69.

0 – po raz pierwszy w tym sezonie koszykarki Ślęzy Wrocław absolutnie odcięły rywalkom możliwość zdobywania punktów z ponowienia. Do tej pory przeciwniczki 1KS-u zawsze potrafiły zdobyć w ten sposób przynajmniej dwa oczka, ale nie w niedzielę. Koszykarki Artego skończyły mecz z okrągłym zerem w rubryce „punkty drugiej szansy”.

1 – kolejnym „pierwszym razem” jest wyczyn Taisii Udodenko. Reprezentantka Ukrainy była główną bohaterką w dwóch najważniejszych akcjach meczu. Najpierw zachowała zimną krew i trafiła za trzy punkty na 70:69, a następnie zatrzymała pod obręczą Alexis Hornbuckle. A skoro była tak aktywna po obu stronach parkietu to trudno się dziwić, że środkowa Ślęzy zaliczyła pełną linijkę statystyczną. 12 punktów, 3/12 za dwa, 1/3 za trzy, 3/4 za 1. Trzy zbiórki ofensywne, pięć defensywnych, trzy asysty, trzy faule, dwa wywalczone przewinienia. Dwie straty, dwa przechwyty, jeden blok i trzy zablokowane rzuty. Taisiia Udodenko była wszędzie.

4 – wygrana w Bydgoszczy bynajmniej nie wyjaśniła sytuacji Ślęzy w tabeli. Wrocławianki wciąż mogą zakończyć sezon zasadniczy na jednej z czterech pozycji. Już w najbliższą sobotę będziemy wiedzieć, które z miejsc 3-6 zostanie zajęte przez żółto-czerwone.

6 – jeśli ma się w składzie Ziomarę Morrison, Draganę Stanković, Karolinę Poboży oraz Agnieszkę Szott-Hejmej, to można ze sporym spokojem patrzeć na rywalizację na tablicach. Walka pod koszem to priorytet w pojedynkach z Artego, a tym razem Ślęza stanęła na wysokości zadania. Wrocławianki zebrały 33 piłki, Artego tylko 28 i tym samym po raz szósty w sezonie koszykarki z Bydgoszczy przegrały walkę o zbiórki.

14 – losy spotkania nie były rozstrzygnięte do samego końca, a i w trakcie meczu trudno było wskazać z pełnym przekonaniem drużynę, która sięgnie po zwycięstwo. Dłużej na prowadzeniu była Ślęza, ale obie drużyny wymieniały się inicjatywą 14 razy. Co prawda to nic w porównaniu z pierwszym meczem obu drużyn, w którym zmian prowadzenia było aż 27, ale to i tak trzeci najwyższy wynik w tym sezonie w meczach z udziałem Ślęzy Wrocław.

18 – w kolejnym odcinku „Ciekawostek o grze Cierry Burdick” prezentujemy… samonaprowadzające się rzuty osobiste. Skrzydłowa Ślęzy wykorzystała kolejne 18 rzutów osobistych, podnosząc tym samym swoją skuteczność na przestrzeni całego sezonu o cztery procent. Spośród ligowej czołówki tylko trzy zawodniczki częściej stają na linii, więc osiągnięcie Cierry jest jeszcze bardziej imponujące.

28 – o ile możemy cieszyć się celnością prób za jeden punkt (o tym jeszcze na końcu), tak powoli należy się martwić o skuteczność z dystansu. W ostatnich pięciu meczach Ślęza trafia zaledwie 25,8 proc. swoich trójek i niewiele w zaradzeniu tej sytuacji pomógł sobotni występ, gdzie wrocławianki zdobyły zza łuku 21 punktów, ale do wykonania tych siedmiu rzutów potrzebowały aż 25 prób, co przełożyło się na skuteczność na poziomie 28 proc. Z obowiązku dodamy, że to najgorszy rezultat w lidze.

44.4 – Artego co chwila kierowało piłkę do Dragany Stanković, licząc na dobry występ serbskiej środkowej, która ma przewagę warunków fizycznych nad zawodniczkami Ślęzy. Jednak wrocławianki do maksimum utrudniały życie podkoszowej zespołu z Bydgoszczy, która trafiła tylko osiem z 18 rzutów (44.4 proc.). To znacząca różnica w porównaniu z grudniowym starciem obu drużyn, gdy Stanković wykorzystała 10 z 14 prób w drodze po 21 punktów.

87 – dobry schemat defensywny Artego oraz zagrożenie w postaci najlepszej blokującej ligi – Dragany Stanković – ograniczał akcje indywidualne zawodniczek Ślęzy. Potrzeba matką wynalazku – pomyślały być może wrocławianki i zaczęły dzielić się piłką. To przyniosło wymierny sukces. Aż 20 asyst przy 23 rzutach z gry. 87 proc. celnych prób koszykarek Ślęzy było efektem asysty. Wynik marzenie.

89,5 – zostawianie punktów na linii rzutów osobistych to słaby sposób na wygraną i w tak zaciętym meczu jaki mieliśmy okazję oglądać w sobotę pudła z rzutów wolnych nie wchodziły w grę. Koncentracja w tym aspekcie, z którą przez cały sezon było różnie, tym razem była na wysokim poziomie i Ślęza przestrzeliła tylko dwa z 19 osobistych. Wrocławianki zaprezentowały lepszą skuteczność tylko trzy razy, jedynie przeciwko CCC w grudniu mając więcej rzutów do wykonania.

„Zwycięstwo buduje zespół przed fazą play-off”

Prezentujemy zapis konferencji prasowej po meczu 24. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Artego Bydgoszcz – Ślęza Wrocław.

Tomasz Herkt: Dzisiejszy mecz pokazuje, jak trudno będzie się grało w play-offach. Cała ósemka drużyn występująca w tej fazie ma szanse powalczyć o awans do kolejnej rundy. My dziś graliśmy bez naszej rozgrywającej. Myślę, że nasze rezerwowe zawodniczki wywiązały się ze swoich zadań. Zespół Ślęzy grał agresywną obronę na całej długości boiska, ale nie traciliśmy w ten sposób piłek. Straty przytrafiały nam się w ataku pozycyjnym i myślę, że to w głównej mierze zadecydowało. Jeżeli mecz kończy się jednym punktem, to każda piłka decyduje o tym wyniku. Udało nam się zatrzymać przeciwnika, ale niestety po czasie z ponowienia Udodenko trafiła za trzy, choć mieliśmy ustawioną obronę na przekazanie. Nie udało się wszystkiego zrealizować, ale tak jak powiedział trener Rusin, były to dobre zawody. Z całą pewnością w przekroju całego spotkania można powiedzieć, że było ono emocjonujące dla kibica.

Julie McBride: Gratulacje dla Ślęzy. W końcówce meczu nie grałyśmy mądrze. Nie faulowałyśmy, kiedy powinniśmy były faulować, nie przekazałyśmy sobie rywalek w obronie, kiedy trzeba było to zrobić. W końcówce sezonu nie decyduje to, kto jest w lepszej kondycji fizycznej, a to, kto ma silniejsze głowy. Dziś zarówno w ofensywie, jak i w defensywie brakowało nam tej siły. Nie liczy się bycie silniejszym i szybszym, a mądrość i mądrości w końcówce nie było. Nie wygramy, kiedy rywal zbiera 12 piłek w ataku i trafia ważne rzuty. Przed nami jeszcze dwa mecze i musimy zagrać w nich lepiej.

Arkadiusz Rusin: To były trudne zawody, dla nas w szczególności pod kątem zatrzymania zawodniczek Artego w strefie podkoszowej. Mamy problemy z wysokimi zawodniczkami, które mają nad nami przewagę fizyczną, ale to zawsze jest koszt takich a nie innych założeń w defensywie. Cieszę się ze zwycięstwa, bo ostatnio gramy w kratkę, przeplatamy dobre mecze słabszymi. Przy tak wyrównanej tabeli zwycięstwo buduje zespół przed fazą play-off. Myślę, że momentami obie drużyny stworzyły dobre widowisko, dla kibica to było ciekawe spotkanie.

Karina Szybała: Również cieszę się ze zwycięstwa. Myślę, że w dzisiejszym meczu zrealizowaliśmy większość założeń trenera i cieszę się, udało nam się wygrać mecz po tak zaciętej końcówce. Przed nami jeszcze jedno spotkanie i musimy się na nim skupić i poprawić to, co w dzisiejszym starciu nam nie wychodziło. Walczymy dalej.

Zimna krew Taisii Udodenko daje Ślęzie wygraną nad Artego

W spotkaniu 24. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław pokonała Artego Bydgoszcz 70:69 za sprawą trzypunktowego rzutu Taisii Udodenko na 13 sekund przed końcem meczu.

Mecz rozpoczął się znakomicie dla Ziomary Morrison – reprezentantka Chile wykorzystała pierwsze trzy rzuty, ale Ślęza dotrzymywała kroku Artego, głównie za sprawą akcji 3+1 w wykonaniu Marissy Kastanek. Kapitan Ślęzy została bardzo dobrze wyprowadzona po wyprowadzeniu piłki z autu i nie pomyliła się z dystansu pomimo faulu rywalki. Od początku obu drużyn nie dzieliło zbyt wiele, dobra obrona po obu stronach nie pozwalała na łatwe punkty, co przekładało się na niewielką różnicę. Dopiero po pięciu minutach spotkania Artego zanotowało serię sześciu oczek bez odpowiedzi 1KS-u, wychodząc na prowadzenie 12:8, co natychmiast zwróciło uwagę Arkadiusza Rusina, który poprosił o czas.

Time-out mógł przynieść znakomity efekt – najpierw za trzy trafiła Karina Szybała, a w kolejnej akcji prowadzenie Ślęzie mogła dać Lea Miletić. Chorwatka znakomicie została znaleziona przez Sydney Colson, ale popełniła błąd kroków i Artego utrzymało przewagę przez kilkanaście następnych akcji. Dobra obrona Ślęzy dawała wrocławiankom łatwe okazje do poprawiania swojego dorobku, ale podopieczne Arkadiusza Rusina myliły się w banalnych sytuacjach, co wyjątkowo frustrowało trenera Rusina. Przez to koszykarki z Dolnego Śląska nie przejęły kontroli nad losami spotkania, a jedynie były w stanie grać z Artego na remis.

Dopiero w ostatnich fragmentach gry przyjezdne potrafiły wykorzystać w ataku to, co kreowały sobie defensywą. Zaczęło się od skutecznego wejścia pod kosz Eliny Dikeoulakou, która w następnej akcji nie pomyliła się z linii rzutów osobistych. Trójką odpowiedziała Elżbieta Międzik, ale ostatnie słowo w pierwszej kwarcie należało do Cierry Burdick, która ustaliła wynik otwierających spotkanie 10 minut na 21:18. Prowadzenie Ślęzy mogło być bardziej okazałe, ale niewykorzystane sytuacje na to nie pozwoliły.

Druga kwarta zaczęła się od łatwych punktów Artego – najpierw autorstwa Elżbiety Międzik, potem Karoliny Poboży. Prowadzenie Ślęzie przywróciła dobrze dysponowana od początku spotkania Dikeoulakou, która skutecznie wykończyła akcję 2+1. Kolejne minuty upłynęły pod znakiem niecelnych rzutów i dobrej obrony. Z defensywą gospodyń najlepiej radziła sobie Cierra Burdick, która najlepiej odnalazła się po dystansowym pudle Dikeoulakou i została sfaulowana, nie myląc się z linii rzutów osobistych. Chwilę potem amerykańska skrzydłowa skutecznie weszła pod kosz. Pod drugiej stronie parkietu swoje rzuty próbowały Dragana Stanković oraz Elżbieta Międzik, a Ślęza agresywnie atakowała strefę podkoszową. Konsekwencją jednej z takich akcji był faul Tamary Radocaj na Elinie Dikeoulakou. Reprezentantka Serbii zanotowała trzecie przewinienie w 14 minut, a że z powodu kontuzji nie mogła grać Julie McBride, przez co Tomasz Herkt musiał desygnować piątkę bez nominalnej rozgrywającej.

Po tym przewinieniu szkoleniowiec Artego poprosił o czas, a po nim punkt z linii rzutów osobistych dołożyła Dikeoulakou. Niemoc gospodyń z gry przełamała Alexis Hornbuckle, ale już w następnej akcji z dystansu na 32:26 trafiła Sydney Colson. Hornbuckle i Taisiia Udodenko zdobyły po oczku z rzutów wolnych, a po kolejnym czasie dla Tomasza Herkta w końcu przełamała się Dragana Stanković. Serbska środkowa tradycyjnie sprawiała spore problemy zespołowi Ślęzy, jej vis-a-vis w zespole 1KS-u, Taisiia Udodenko, stała przed ogromnym wyzwaniem i nie zawsze wychodziła z tego pojedynku zwycięsko. Na szczęście dla koszykarek Ślęzy, Stanković nie zawsze trafiała, a reszta zespołu z Bydgoszczy miała spore problemy ze skutecznością.

Po bardzo słabym fragmencie gry z obu stron, w którym nie brakowało złych decyzji rzutowych i strat trener Rusin poprosił o czas i wprowadził na parkiet trzy nowe zawodniczki. Druga kwarta zakończyła się akcją 2+1 w wykonaniu Alexis Horbuckle na sekundę przed przerwą. Wrocławianki dołożyły kolejny punkt do prowadzenia, ale wciąż nie mogły być zadowolone ze swojej dyspozycji.

Tuż po wznowieniu gry z dystansu trafiła Alexis Hornbuckle, a potem znakomicie obsłużyła Draganę Stanković i Artego odzyskało prowadzenie w mniej niż minutę. Ślęza jednak dość szybko otrząsnęła się po tym ataku i w dwóch kolejnych akcjach zdobyła punkty spod kosza, przy tym zatrzymując Stanković. Po trudnym, ale celnym rzucie Ziomary Morrison po podaniu Cierry Burdick z dystansu trafiła Karina Szybała i po trzech minutach trzeciej kwarty powróciliśmy do status quo.
Dwa punkty do przewagi 1KS-u dołożyła Cierra Burdick, ale znów dobrze pod koszem spisała się Morrison, więc przewaga wrocławianek stopniała o jedno oczko. Po chwili zmniejszyła się o jeszcze jedno, ponieważ Ślęza nie potrafiła zdobyć punktów, a z linii rzutów osobistych zrobiła to po raz kolejny Morrison i Artego przegrywało 42:44. Taki obrót wydarzeń wymusił na Arkadiuszu Rusinie wzięcie czasu.

Timeout nie pomógł na problemy z zatrzymaniem zawodniczek podkoszowych Artego. Tym razem to Dragana Stanković stanęła na linii rzutów osobistych i doprowadziła do remisu. Po chwili gospodynie wyszły na prowadzenie za sprawą trójki Elżbiety Międzik. Następne fragmenty meczu to wymiana cios za cios. Trafiała Ślęza – punktowała Stanković i to za sprawą Serbki bydgoszczanki wciąż utrzymywały się na prowadzeniu 53:52. Podopieczne Arkadiusza Rusina potrafiły jednak zadać ostateczny cios w trzeciej kwarcie – za trzy przymierzyła Terezia Palenikova. Przed czwartą kwartą zaciętego boju pomiędzy Ślęzą a Artego nadal nie można było z pełnym przekonaniem wytypować zwycięzcy.

Nerwy było widać już od pierwszych akcji. Najpierw błąd kozłowania popełniła Taisiia Udodenko, a potem o mały włos Artego nie straciło piłki wskutek błędu połowy. Pomimo tego bydgoszczanki nie zdobyły punktów, bo spod kosza w łatwej sytuacji pomyliła się Tamara Radocaj. Pierwsze punkty zdobyła z linii rzutów osobistych Terezia Palenikova, która została sfaulowana przy rzucie za trzy.

Artego odpowiedziało za pośrednictwem swoich dwóch wież – nie pomyliły się Morrison i Stanković. W następnej akcji Ślęza wykazała się sporą determinacją dwukrotnie zbierając piłkę po na atakowanej tablicy po dwóch niecelnych trójkach Palenikovej i gdy piłka trafiła w ręce Eliny Dikeoulakou, ta nie pomyliła się zza łuku. Prowadzenie znów wróciło na poziom czterech punktów. Po świetnej asyście reprezentantki Łotwy do Lei Miletic było 63:57, ale Alexis Hornbuckle nie potrzebowała zbyt wiele czasu na kolejne punkty. Dwa oczka po pudle Marissy Kastanek dołożyła Agnieszka Szott-Hejmej i tylko niecelnym rzutom Dragany Stanković Ślęza zawdzięcza utrzymanie prowadzenia przez kolejne akcje. Szalony okres gry po obu stronach parkietu zwieńczyła layupem Marissa Kastanek i na trzy minuty przed końcem Ślęza prowadziła 65:61. Wtedy o czas poprosił Tomasz Herkt.

Wymuszony rzut Alexis Hornbuckle po wznowieniu gry nie przyniósł gospodyniom punktów. Z kolei pod koszem nie pomyliła się Lea Miletić. Niestety dla koszykarek Ślęzy dwie kolejne akcje postawiły sprawę zwycięstwa na ostrzu noża. Najpierw z dystansu nie pomyliła się Tamara Radocaj, potem przechwyt zanotowała Elżbieta Międzik i na minutę przed końcem meczu wrocławianki prowadziły 67:66. W następnej akcji kapitan Artego w swoim stylu trafiła za trzy punkty wyprowadzając gospodynie na prowadzenie. Marissa Kastanek chciała odpowiedzieć swoją trójką, ale spudłowała. Na swoje szczęście kapitan Ślęzy zebrała własne pudło i była w stanie oddać piłkę do Cierry Burdick, która została sfaulowana.

Na 17 sekund przed ostatnią syreną żółto-czerwone przegrywały 67:69 i miały piłkę w swoich rękach. Rozrysowana przez Arkadiusza Rusina akcja przyniosła efekt – Elina Dikeoulakou podała do Taisii Udodenko i reprezentantka Ukrainy przymierzyła z dystansu. 70:69, 11 sekund do końca, tym razem piłka po stronie Artego. Tomasz Herkt zdecydował, że rzut na zwycięstwo odda Alexis Hornbuckle. Reprezentantka USA próbowała zrobić sobie miejsce pod koszem, ale jej próba nie znalazła celu. Piłkę zebrała Cierra Burdick i tylko cud mógł dać zwycięstwo gospodyniom. Po time-oucie Elina Dikeoulakou oddała rzut za trzy punkty, który nie miał znaczenia dla końcowego rozstrzygnięcia. Ślęza wytrzymała wojnę nerwów i pokonała bydgoszczanki 70:69.

Artego Bydgoszcz – Ślęza Wrocław 69:70 (18:21, 15:16, 20:18, 16:15).
Artego: Stanković 21, Morrison 14, Międzik 13, Hornbuckle 11, Poboży 5, Radocaj 3, Szott-Hejmej 2.
Ślęza: Udodenko 12, Dikeoulakou 11, Burdick 10, Kastanek 10, Palenikova 8, Colson 7, Szybała 6, Miletic 6, Dobrowolska 0, Marciniak 0.

Premiera drugiego numeru magazynu My!Ślęza w 2019 roku

Tuż przed zakończeniem sezonu zasadniczego Energa Basket Ligi Kobiet ukazało się drugie wydanie magazynu My!Ślęza.

W drugim numerze można zapoznać się między innymi z:

– podsumowaniem najważniejszych wydarzeń z życia klubu,

– sylwetką Agaty Dobrowolskiej,

– rozmową z legendarną koszykarką Ślęzy – Małgorzatą Niebieszczańską-Zych.

Dodatkowo w środku znaleźć można grafikę z terminarzem spotkań piłkarzy Ślęzy Wrocław gotową do wydrukowania i uzupełniania.

Drugie wydanie można pobrać klikając w poniższy przycisk bądź przejrzeć z poziomu strony.

 

Ślęzę Wrocław czeka bitwa na niewygodnym terenie w Bydgoszczy

W niedzielę o godz. 17 Ślęza Wrocław rozegra wyjazdowe spotkanie 24. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet z Artego Bydgoszcz. Mecz ten może być przedsmakiem rywalizacji obu drużyn już za dwa tygodnie, w pierwszej rundzie play-offów. 

Na razie jednak można by wyznaczyć sporą nagrodę temu, kto ze stuprocentową skutecznością wytypuje układ pierwszych ośmiu miejsc w tabeli Energa Basket Ligi Kobiet. Najpewniejsza jest obsada miejsc 1. i 8. CCC Polkowice po pokonaniu Ślęzy Wrocław w środowych derbach Dolnego Śląska potrzebuje jeszcze jednej wygranej, żeby zapewnić sobie zwycięstwo w rundzie zasadniczej, a biorąc pod uwagę fakt, że zawodniczki z Polkowic mają jeszcze przed sobą zaległy mecz z PGE MKK Siedlce, trudno wyobrazić sobie mistrzynie Polski na innym miejscu niż na szczycie tabeli. Podobnie sprawa ma się z zespołem Pszczółki Lublin, który potrzebowały kompletnej obniżki formy koszykarek z Gorzowa Wlkp. aby uniknąć powtórki z pierwszej rundy play-offów zeszłego sezonu, kiedy to Pszczółki też grały z CCC.

Pozostałe sześć miejsc to wielka niewiadoma. Pewne są tylko dwie rzeczy: zespół InvestInTheWest Enei AZS-u AJP Gorzów Wlkp. nie zajmie lokaty wyższej niż czwarta, a Wisła CanPack Kraków uplasuje się w tabeli niżej niż Artego Bydgoszcz. Poza tym? Wszystko może ulec zmianie. Ślęza Wrocław wygrywając oba pozostałe do końca sezonu zasadniczego spotkania wciąż teoretycznie może zająć nawet drugie miejsce. Nie wszystko zależy jednak od brązowych medalistek z zeszłego sezonu.

– Od meczu z Wisłą podchodzę już dużo spokojniej i bez presji. Jeszcze przed tym spotkaniem była szansa na miejsca 2-3, ale przy dwóch ostatnich porażkach tak naprawdę więcej zależy od przeciwników niż od nas. Musimy umiejętnie szafować siłami i zdrowiem, bo nie ma co w tych dwóch ostatnich meczach rzucać wszystkiego na jedną szalę i nie być gotowym na play-offy – podkreśla Arkadiusz Rusin.

Choć, tak jak wspomnieliśmy, w kwestii rozstawień na play-offy nic nie jest jeszcze pewne, to całkiem prawdopodobne, że Ślęza zmierzy się w play-offach z Artego Bydgoszcz bądź Energą Toruń. Tak się składa, że te zespoły to najbliżsi przeciwnicy koszykarek 1KS-u. Wrocławianki chcą wykorzystać takie ułożenie terminarza do maksimum.

– Mam nadzieję, że te dwa spotkania potraktujemy już jako mecze play-offów. Musimy wyjść na parkiet z nastawieniem, że to już ten etap rozgrywek, przez co będziemy mogły przenieść wypracowany rytm oraz pewność siebie w ostatnich meczach sezonu zasadniczego na play-offy – mówi Cierra Burdick.

Przed silną skrzydłową Ślęzy oraz jej koleżanką z duetu podkoszowego – Taisiią Udodenko jeden z najtrudniejszych testów w sezonie. Wrocławianki w środę zmierzyły się z Temi Fagbenle i Lynettą Kizer z CCC Polkowice, a w niedzielę staną naprzeciwko innej znakomitej pary wysokich zawodniczek. Dragana Stanković i Ziomara Morrison to doskonale uzupełniające się koszykarki. Stanković to bezapelacyjnie ścisła czołówka ligi jeżeli chodzi o pozycję środkowej i ma spore szanse na to, żeby zostać najlepszą zawodniczką Energa Basket Ligi Kobiet na tej pozycji. Reprezentantka Serbii jest lepsza w niemalże każdym aspekcie gry, a zawsze może liczyć na pomoc swojej koleżanki. Morrison to doświadczona środkowa, której nie przeszkadza pełnienie roli silnej skrzydłowej. Warto też zauważyć, że podkoszowe Artego mają przewagę wzrostu nad swoimi rywalkami ze Ślęzy. Stanković mierzy 195 centymetrów, Morrison jest o centymetr niższa, zaś Taisiia Udodenko ma 191 cm, a najniższa z tego kwartetu Cierra Burdick ma 188 cm wzrostu. To tylko dodaje trudności wyzwaniu, przed jakim żółto-czerwone staną w niedzielę.

– Mecz z Artego był naprawdę fajnym spotkaniem, to dobra i zgrana drużyna. Morrison i Stanković to świetne zawodniczki i przed nami spore wyzwanie, ale lubię grać przeciwko najlepszym rywalkom. Czekam na możliwość ponownego starcia się z nimi. Gdy mierzysz się z takim przeciwnikiem, musisz znać wszystkie zagrywki, wszystkie mocne strony i wiedzieć, jak je neutralizować. Bez wiedzy, kiedy podwoić zawodniczkę, kiedy zagrać agresywniej czy pomóc koleżance nie wygramy – tłumaczy Burdick.

W oczach Arkadiusza Rusina nie tylko podkoszowe Artego decydują o dyspozycji zespołu prowadzonego przez Tomasza Herkta.

– Artego jest kompletnym zespołem, bo jeżeli skupimy się na podkoszowych, to nie zapominajmy, że mają groźne obwodowe w postaci Eli Międzik i Agnieszki Szott-Hejmej. Poniżej swoich umiejętności gra Hornbuckle, ale nie można jej pozwolić na otwartą grę. To na pewno wymagający, doświadczony przeciwnik, który potrafi grać w koszykówkę i jak na warunki polskiej ligi robi to bardzo dobrze – ocenia szkoleniowiec 1KS-u.

Ważnym aspektem gry Artego jest umiejętność wymuszania przewinień przy jednoczesnym ich unikaniu. Doskonale w tym aspekcie spisuje się Stanković, najlepiej blokująca zawodniczka ligi. Reprezentantka Serbii zamiast faulować przeciwnika w sytuacji podkoszowej potrafi idealnie wyczuć moment na czyste zablokowanie rzutu, robi to średnio 2,5 razu na mecz – więcej niż cała drużyna Ślęzy. Po drugiej stronie parkietu przeciwniczki faulują ją niemal pięć razy w przeciągu całego spotkania. Ziomara Morrison oraz Agnieszka Szott-Hejmej również potrafią zmusić sędziego do odgwizdania faulu, ich średnie to odpowiednio 3.9 oraz 4.3 wywalczonego faulu.

– Kiedy grasz przeciwko dwóm utalentowanym podkoszowym, naturalnym jest, że częściej stają na linii rzutów osobistych. Z pewnością są regularnie podwajane, a nieodłączną konsekwencją podwojeń są częstsze faule. Kluczem jest mądrość, umiejętność gry jeden na jeden, defensywa bez fauli. Nie możemy sobie pozwolić na problemy z faulami – jest nas tylko 10, więc musimy zagrać mądrze, trzymać się na nogach i nie nabierać się na ich „pompki”. Z drugiej strony powinnyśmy zagrać agresywniej, atakować pod koszem, wymuszać faule – wyjaśnia amerykańska skrzydłowa Ślęzy, tłumacząc przy tym receptę na zwycięstwo. – Wszystko sprowadza się do realizacji założeń. W ataku musimy ograniczyć straty i podejmować dobre decyzje, w obronie nie możemy odpuszczać żadnej piłki. Artego to zespół, który wykorzystuje błędy rywala. Musimy lepiej wystartować i upewnić się, że od pierwszej piłki jesteśmy skupione na grze – zakończyła Burdick.

– Czasami nie mam problemu z faulami. Ostatnio mieliśmy dwa oblicza naszej obrony, w pierwszej połowie nic nie pobroniliśmy i kiedy już mecz nam uciekł to potrafiliśmy wykrzesać zaangażowanie i defensywa była zdecydowanie lepsza, przede wszystkim charakterna. To jest warunek dobrej gry w defensywie. Polkowice pokazały nam, jak mocna defensywa przez 20 minut potrafi zbudować dużą przewagę, kiedy mieliśmy problem z łatwymi pozycjami i łatwą grą – podsumował Arkadiusz Rusin.

Początek spotkania Artego Bydgoszcz – Ślęza Wrocław w niedzielę, 24 marca o godz. 17. Pozostałe mecze 24. kolejki spotkań Energa Basket Ligi Kobiet zaplanowano na sobotę.