Ślęza Wrocław przegrywa w Gorzowie i powalczy o brąz

Ślęza Wrocław przegrała z InvestInTheWest Eneą AZS-em-AJP Gorzów Wlkp. 56:82 w czwartym meczu półfinałów Energa Basket Ligi Kobiet. Gorzowianki wygrały rywalizację 3:1 i awansowały do wielkiego finału mistrzostw Polski, Ślęzę zaś czeka walka o brąz.

Początek spotkania miał niemalże identyczny przebieg, co środowe starcie. Gorzowianki błyskawicznie objęły prowadzenie, a Ślęza nie potrafiła znaleźć sposobu na otworzenie dorobku punktowego. Podopieczne Arkadiusza Rusina uczyniły to dopiero po trzech minutach za sprawą Terezii Palenikovej. Gospodynie, ponownie motywowane żywiołowym dopingiem publiczności, prowadziły wtedy już 7:0. Punkty Palenikovej były tymczasowym remedium na problemy Ślęzy, bo już po chwili Maryia Papova przymierzyła za trzy na 10:2. Żółto-czerwone odpowiedziały za sprawą trójki Eliny Dikeoulakou i wydawało się, że nawiążą walkę z rywalkami, odrabiając straty przed zakończeniem pierwszej kwarty.

Drugie pięć minut to kilka chwil wymiany ciosów – trafiały Kyara Linskens, Marissa Kastanek czy Taisiia Udodenko. Po dwóch celnych rzutach osobistych Cierry Burdick Ślęza przegrywała zaledwie 11:14, ale gospodynie w ostatnich 60 sekundach za sprawą Papovej i Annymarii Prezelj zdobyły jeszcze pięć punktów, dzięki czemu wyszły na prowadzenie 19:11.

Wrocławianki dobrze zaczęły drugą kwartę – łatwe punkty zdobyły Cierra Burdick oraz Daria Marciniak, ale po trafieniu reprezentantki Polski Ślęza popełniła trzy straty w trzech kolejnych posiadaniach, co kompletnie wybiło koszykarki ze stolicy Dolnego Śląska z rytmu. Punkty Papovej oraz jej rodaczki – Juliji Rytsikowej dały gospodyniom 10 oczek przewagi, co wymusiło na trenerze Arkadiuszu Rusinie reakcję w postaci wzięcia czasu. Przerwa na żądanie szkoleniowca 1KS-u przyniosła tymczasowy efekt – po wznowieniu gry dwa punkty zdobyła Sydney Colson, ale w następnych dwóch akcjach Katarzyna Dźwigalska oraz Kyara Linskens zdobyły punkty spod kosza, co ponownie powiększyło przewagę gorzowianek.

Ślęza nie była w stanie zmniejszyć strat, a podopieczne Dariusza Maciejewskiego kontrolowały wydarzenia. Seria sześciu kolejnych punktów gospodyń sprawiła, że InvestInTheWest Enea wyszła na prowadzenie 37:21. Przed końcem kwarty Elina Dikeoulakou miała szansę zdobyć cztery punkty z linii rzutów osobistych, dołożyła tylko dwa. Gdy kibice już powoli myśleli o przerwie, mogli jeszcze raz wybuchnąć radością, bo za trzy trafiła Sharnee Zoll-Norman. Do przerwy gorzowianki miały 19 oczek przewagi i przed Ślęzą stało spore wyzwanie.

Wrocławianki zamiast odrabiać straty od początku trzeciej odsłony musiały patrzeć, jak Kyara Linskens i Laura Juskaite zdobywają pięć punktów. Cierra Burdick oraz Taisiia Udodenko odpowiedziały swoimi pięcioma oczkami i to był zasadniczo ostatni moment na powrót do walki. Ogień w zawodniczkach 1KS-u próbowała rozpalić kapitan Marissa Kastanek kolejną trójką na 31:47. Trener Maciejewski od razu poprosił o przerwę na żądanie, a po niej Laura Juskaite została sfaulowana przez Taisiię Udodenko i skutecznie przeprowadziła akcję 2+1. Ukraińska środkowa oraz Kastanek z półdystansu zdobyły cztery oczka, odrabiając kolejne dwa punkty.

To było jednak wszystko, na co stać było zawodniczki z Wrocławia w kontekście potencjalnego comebacku. Chwilę później lay-up na punkty zamieniła Kyara Linskens, z linii rzutów osobistych oczko zdobyła Papova, po czym pod kosz przebiła się Laura Juskaite. Linskens także dołożyła oczko po rzucie wolnym i zwieńczyła serię 8:0 kolejnym lay-upem. Passę przerwała Kastanek rzutem trzypunktowym, ale już w następnej akcji za trzy trafiła także Juskaite. Przed zakończeniem trzeciej kwarty Papova zdobyła kolejny punkt z linii rzutów osobistych, a kilkadziesiąt sekund później trafiła także z półdystansu. Do końca trzeciej kwarty pozostały dwie minuty, ale siedem kolejnych rzutów obu drużyn chybiło celu. Gospodynie na dziesięć minut przed końcową syreną prowadziły 64:38 i wszystko było już jasne.

Decydująca część spotkania rozpoczęła się od kolejnych czterech punktów Papovej. Sześć punktów dla żółto-czerwonych zdobyła Sydney Colson, ale nawet po tym dobrym fragmencie rozgrywającej 1KS-u gorzowianki miały pełną kontrolę nad wydarzeniami, prowadząc 70:44. Tak duża przewaga nie mogła zostać odrobiona przez mającą ogromne problemy z grą w ofensywie Ślęzę Wrocław. Co prawda wrocławianki dotrzymywały rywalkom kroku, ale na trybunach i na parkiecie trwało już świętowanie. Kwestią do rozstrzygnięcia pozostawał jedynie różnica punktowa pomiędzy obiema drużynami. Ostatecznie stanęło na 26 oczkach.

Zawodniczki InvestInTheWest Enei Gorzów Wlkp. praktycznie od samego początku kontrolowały wydarzenia na parkiecie, a Ślęza nie była w stanie toczyć wyrównanej walki. Liczne straty oraz problemy ze skutecznością przekreśliły szanse wrocławianek na przedłużenie półfinałowej rywalizacji. Ślęza Wrocław we wtorek rozpocznie walkę o brązowy medal z Arką Gdynia, gorzowianki zaś zmierzą się z CCC Polkowice o mistrzostwo Polski.

InvestInTheWest Enea AZS-AJP Gorzów Wlkp. – Ślęza Wrocław 82:56 (19:11, 23:12, 22:15, 18:18).
AZS-AJP: Papova 24, Linskens 21, Juskaite 16, Prezelj 6, Zoll-Norman 5, Dźwigalska 4, Rytsikowa 4, Fikiel 2, Keller 0, Matkowska 0.
Ślęza: Kastanek 12, Colson 10, Burdick 8, Dikeoulakou 8, Udodenko 7, Palenikova 5, Marciniak 4, Dobrowolska 2, Szybała, Miletić 0.

Wiedzieliśmy, że musimy zostawić na parkiecie absolutnie wszystko

Prezentujemy zapis konferencji po meczu InvestInTheWest Enea AZS-AJP Gorzów Wlkp. – Ślęza Wrocław, wygranego przez wrocławianki 63:61.

Arkadiusz Rusin: Cieszymy się niezmiernie z tego zwycięstwa, gratuluję swojemu zespołowi. Gratuluję obu zespołom stworzenia energetycznego widowiska. Być może koszykówka była na wyższym poziomie we Wrocławiu, ale teraz jesteśmy pod ścianą i staramy się wydobyć z nas wszystko, co najlepsze. Gratuluję postawy kibicom, mam nadzieję, że jutro będziemy na dobrej ścieżce, bo wspólnie musimy budować dobrą atmosferę. Krótka pamięć, jak to nauczył mnie trener Kovacik, zapominamy o dzisiaj i szykujemy się na jutro.

Sydney Colson: Dzisiaj zagraliśmy z większym zaangażowaniem i determinacją niż w meczach we własnej hali. Lepiej realizowaliśmy nasze założenia na spotkanie, wiedzieliśmy, że nie mamy nic do stracenia i musimy zostawić na parkiecie absolutnie wszystko. To naprawdę wymagający rywal, teraz musimy odpocząć, obejrzeć video z tego spotkania i jeszcze raz zagrać tak, jak dziś.

Dariusz Maciejewski: Gratuluję trenerowi Rusinowi oraz zespołowi Ślęzy wygranej. W końcówce zadecydowało doświadczenie i pozytywna bezczelność boiskowa. Trzypunktowy rzut Marissy Kastanek przy naszym prowadzeniu pięcioma punktami zapamiętam na długo, bo to była kluczowa akcja tego spotkania. Podbudowała mocno Ślęzę, a nam podcięła skrzydła. Tu wielkiej koszykówki nie ma i nie będzie, tu jest agresywna i dynamiczna gra. Bardzo dobrze się znamy, więc przykładamy więcej uwagi defensywie niż atakowi. Kto ma lepszy dzień, jeżeli chodzi o skuteczność, ten zwycięży w tej serii. Zabrakło nam Ariel, która mogłaby pociągnąć indywidualnymi akcjami tę grę. Nie ma jej, trzeba myśleć o tym, żeby jutro wygrać i na tym się skoncentrować. Bardzo mało czasu na regenerację i przygotowanie, przed nami ciężka noc.

Agnieszka Fikiel: Gratuluję Ślęzie wygranej. Spodziewaliśmy się, że to będzie trudny mecz i czeka nas walka o każdą piłkę i tak to właśnie wyglądało. W końcówce wydarzenia nie poszły po naszej myśli. Jutro jest nowy dzień i nowy mecz. Będziemy walczyć dalej i myślę, że wszystko skończy się dla nas pozytywnie.

Ślęza Wrocław wytrzymała wojnę nerwów i walczy dalej

Ślęza Wrocław pokonała InvestInTheWest Eneę AZS-AJP Gorzów Wlkp. 63:61 w niezwykle emocjonującym meczu numer trzy półfinałów Energa Basket Ligi Kobiet. Wrocławianki przedłużyły rywalizację, w serii do trzech zwycięstw przegrywają 1:2.

Spotkanie w Gorzowie rozpoczęło się po myśli gospodyń, które niesione elektrycznym dopingiem swoich kibiców błyskawicznie zbudowały spore prowadzenie. Każdy rzut podopiecznych Dariusza Maciejewskiego był bardzo głośno fetowany przez publiczność. Zwłaszcza drugie trafienie trzypunktowe Laury Juskaite spotkało się z żywiołową reakcją. Litwinka przymierzyła z dystansu na 10:2 i wydawało się, że Akademiczki będą kontrolowały przebieg spotkania. Ślęzie zajęło trochę czasu oswojenie się z gorzowskim kotłem, ale po celnych rzutach osobistych Juskaite na 12:4 wrocławianki w końcu weszły w to spotkanie. Najpierw Cierra Burdick zdobyła jeden punkt z linii rzutów wolnych, następnie po stracie Sharnee Zoll-Norman Marissa Kastanek dynamicznie weszła pod kosz.

Rozgrywająca gorzowianek wprowadziła nieco spokoju w poczynania swoich koleżanek zdobywając trzy punkty dzięki akcji 2+1, ale już po chwili Taisiia Udodenko zebrała piłkę po niecelnym rzucie Kastanek i było 15:9 dla gospodyń. W ciągu 20 sekund cztery punkty z linii rzutów osobistych dołożyła Agata Dobrowolska i inicjatywa była po stronie Ślęzy. Ten stan rzeczy zmieniła Annamaria Prezelj trafiając z dystansu, co podniosło morale gorzowskiej publiczności. Reprezentantka Słowenii minutę później zdobyła kolejne dwa punkty, na co Marissa Kastanek odpowiedziała bardzo ważną trójką. Ostatnie akcenty pierwszej kwarty to wymiana punktów pomiędzy Agnieszką Fikiel oraz Eliny Dikeoulakou. Obie drużyny miały szanse na podwyższenie dorobku w samej końcówce, ale ostatecznie wynik zatrzymał się na 22:18.

Druga odsłona spotkania to dwie straty InvestInTheWest Enei oraz dwa razy łatwe punkty Ślęzy – jedna z nich to akcja 2+1 Taisii Udodenko, co dało wrocławiankom prowadzenie. Trwało ono jednak całe 24 sekundy, bowiem wraz z syreną kończącą akcję gorzowianek Katarzyna Dźwigalska trafiła od tablicy rzut za trzy punkty. Wymiana ciosów trwała jeszcze przez kilka chwil – na sześć minut przed przerwą Prezelj z celnie rzuciła z półdystansu na 29:27 i ten wynik utrzymał się przez kilka kolejnych akcji. Impas przełamała trójką Taisiia Udodenko, ale ponownie przez dłuższy czas żadna ze stron nie była w stanie dołożyć kolejnych punktów. Ten fragment gry zdominowany był przez obronę – dobra defensywa obu drużyn skutkowała stratami oraz niecelnymi rzutami.

Na dwie minuty przed przerwą z dystansu na 33:29 trafiła Agata Dobrowolska, a po niecelnym rzucie Kyary Linskens oraz faulu Katarzyny Dźwigalskiej na Cierrze Burdick trener Dariusz Maciejewski w końcu poprosił o czas. Amerykańska skrzydłowa trafiła dwa rzuty osobiste i Ślęza objęła swoje najwyższe jak na ten moment prowadzenie w meczu – 35:29. Gorzowianki nie zamierzały składać broni przed końcem pierwszej połowy. Julija Rytsikowa, która powróciła po kontuzji odniesionej jeszcze w trakcie serii z Energą Toruń, w odstępie 30 sekund dwukrotnie trafiła z dystansu i pomimo tego, że Ślęza miała piłkę w rękach w ostatniej akcji przed przerwą, na odpoczynek obie drużyny schodziły przy wyniku remisowym.

Po wznowieniu gry dalej trudno było ustalić, która ze stron ma obecnie inicjatywę – agresywna obrona oraz coraz gorętsza atmosfera w hali przy ul. Chopina nie pomagały w poprawianiu dorobku punktowego. Gdy jednej z drużyn udawało się zdobyć punkty, na odpowiedź rywalek zazwyczaj trzeba było czekać dłuższą chwilę. W końcu ton starciu nadała Ślęza. Dwa punkty z linii rzutów osobistych zdobyła Elina Dikeoulakou, po chwili najpierw zablokowała Rytsikową, a po drugiej stronie parkietu przymierzyła z dystansu. Po tym, jak reprezentantka Białorusi grająca w barwach InvestInTheWest Enei spudłowała rzut z odejścia, Ślęzę na 47:39 wyprowadziła Cierra Burdick. Trener Dariusz Maciejewski uznał, że ten stan rzeczy musi ulec zmianie i chcąc wybić drużynę gości z rytmu poprosił o przerwę na żądanie.

Na jej efekt przyszło trochę poczekać. Co prawda tuż po wznowieniu gry dwa punkty zdobyła Prezelj, ale na następne i, jak się okazało, ostatnie oczka trzeciej kwarty trzeba było poczekać ponad półtorej minuty, kiedy to z linii rzutów osobistych nie pomyliła się Maryia Papova. Trener Arkadiusz Rusin w odpowiedzi na potencjalną serię punktową gorzowianek poprosił o czas i do końca tej części spotkania wynik nie uległ zmianie – Ślęza na 10 minut przed końcem prowadziła 47:43.

Decydująca część spotkania rozpoczęła się od jednego oczka Sydney Colson zdobytego po rzucie wolnym. Kolejny fragment spotkania uświadomił gospodyniom, że to nie koniec walki i wciąż mogą zakończyć tę rywalizację w trzech spotkaniach. Z dystansu spudłowała Laura Juskaite, ale piłkę zebrała Agnieszka Fikiel. Po chwili ponownie spróbowała Juskaite i ponownie z opresji wyratowała gorzowianki Fikiel. W kolejnej akcji środkowa InvestInTheWest Enei została sfaulowana, a piłka ostatecznie trafiła do Maryi Papovej, która także pomyliła się za trzy. Wydawało się, że Ślęza w końcu zanotuje zbiórkę, ale Sharnee Zoll-Norman nie odpuściła Marissie Kastanek i dzięki zasadzie strzałki po odgwizdaniu przetrzymanej piłki ta wciąż była w posiadaniu gospodyń. Ostatecznie Zoll-Norman znalazła Papovą na wprost kosza i Białorusinka wreszcie trafiła z dystansu na 48:46. Ważne punkty w odpowiedzi zdobyła Cierra Burdick, ale po chwili Laura Juskaite dobiła swój własny przestrzelony rzut, ponownie dając impuls reszcie zespołu.

Ślęza miała kilka szans na odbudowanie przewagi, ale żadna z nich nie znalazła celu. Po drugiej stronie parkietu dwa osobiste trafiła Juskaite i mieliśmy remis. Ponownie pod koszem przebiła się Burdick, ale wrocławianki nie potrafiły upilnować młodej litwinki, która w końcu trafiła z dystansu, czym uradowała trybuny. Koszykarki 1KS-u ewidentnie miały gorszy moment, a to była woda na młyn dla prowadzonej przez żywiołowy doping swojej publiczności ekipy z Gorzowa. Gdy Juskaite na trzy minuty przed końcem znowu oddała celny rzut z dystansu zrobiło się 57:52 dla InvestInTheWest Enei. Niezwykle istotna była następna akcja, w której Marissie Kastanek nie zadrżała ręka i dzięki kapitan Ślęzy było 55:57. Po pudle Prezelj trafiła Udodenko, co spotkało się z kontrą znakomitej w czwartej kwarcie Juskaite. Ponownie zimną krwią wykazała się Kastanek rzucając za trzy zaledwie pięć sekund po próbie litewskiej skrzydłowej gospodarzy.

Końcówka rozpoczęła się od straty Annymarii Prezelj, której konsekwencją były rzuty osobiste Cierry Burdick. Odpowiedzialność za losy meczu wzięła na siebie Sharnee Zoll-Norman skutecznie wchodząc pod kosz. Agata Dobrowolska mogła zadać decydujący cios, ale spudłowała. Na szczęście wrocławianek piłkę zebrała Burdick i zbiła ją do Kastanek, która została sfaulowana. Kapitan Ślęzy wykorzystała jeden z rzutów wolnych i to dało żółto-czerwonym prowadzenie 63:61. Prezelj w następnej akcji popełniła faul w ataku i gorzowianki nie miały już czasu na to, żeby odrobić straty.

Ślęza Wrocław trzymała się planu na mecz i zatrzymała ofensywę zespołu z Gorzowa, przedłużając rywalizację co najmniej o jeden dzień. Czwarte spotkanie obu drużyn w czwartek o 16:30. Transmisję z tego meczu przeprowadzi telewizja Sportklub.

Invest InTheWest Enea AZS-AJP Gorzów Wielkopolski – Ślęza Wrocław 61:63 (22:18, 13:17, 8:12, 18:16)
AZS-AJP: Juskaite 20, Papova 10, Prezelj 9, Rytsikowa 6, Zoll-Norman 5, Dźwigalska 5, Linskens 4, Fikiel 2.
Ślęza: Kastanek 18, Burdick 12, Udodenko 10, Colson 7, Dikeoulakou 7, Dobrowolska 7, Marciniak 2, Szybała, Miletic, Palenikova 0.

Dwie wygrane albo koniec marzeń o finale – Ślęza jedzie do Gorzowa

W środę o godz. 19.10 koszykarki Ślęzy Wrocław rozegrają trzecie spotkanie półfinałów Energa Basket Ligi Kobiet z InvestInTheWest Eneą AZS-em-AJP Gorzów Wlkp. Wrocławianki muszą wygrać ten mecz, aby przedłużyć swoje szanse na awans do finału rozgrywek. 

Po dwóch porażkach poniesionych w miniony weekend drużyna ze stolicy Dolnego Śląska stoi pod ścianą. Ewentualna przegrana w środę oznaczać będzie trzecią w ciągu czterech lat walkę o brązowy medal. Oba poprzednie spotkania półfinałów rozstrzygnęły się w drugich kwartach, kiedy to ofensywa Ślęzy przestawała funkcjonować, a atak przeciwniczek tylko się rozkręcał. I choć po przerwie obie drużyny toczyły wyrównany bój, tak strat poniesionych w pierwszej połowie nie dało się odrobić. Żółto-czerwone nie zamierzają się jednak poddawać bez walki.

– Musimy wierzyć, że jesteśmy w stanie odrobić nasze straty i wygrać oba spotkania w hali w Gorzowie. Musimy trzymać się założeń na te mecze od początku do końca, bo w weekend robiłyśmy to tylko fragmentami. Rozluźnienie kosztowało nas zwycięstwa, nie możemy sobie pozwolić na dekoncentrację i zejście z kursu – mówi Sydney Colson.

Wrocławianki potrafią grać przeciwko zespołowi z Gorzowa, co było widać fragmentami w weekendowych półfinałach, a przede wszystkim w spotkaniu obu drużyn w hali przy ul. Chopina. Wówczas podopieczne Arkadiusza Rusina wygrały 69:63, prezentując się bardzo solidnie w obronie i kontrolując przebieg wydarzeń praktycznie od samego początku. Od tego czasu minęło trochę czasu, więc to, co działało na początku marca niekoniecznie musi się sprawdzić w połowie kwietnia. Pomimo tego, z tego starcia można coś wyciągnąć.

– W Gorzowie dobrze funkcjonowała nasza defensywa, co pozwoliło nam od samego początku zdobywać łatwe punkty z dystansu oraz pod koszem. Ich kontratak nie działał w spotkaniu sezonu zasadniczego, ale w play-offach pozwoliliśmy na zdecydowanie za dużo. Wszystko jest kwestią zaangażowania, powrotu do obrony oraz komunikacji. Podejdziemy do tego spotkania ze świadomością, że udało nam się wygrać w pierwszej fazie rozgrywek, ale przy tym nie możemy zapomnieć o tym, że to play-offy i za nimi idzie inna energia – tłumaczy Colson.

– Nie ma co wracać do tego spotkania, trzeba na bieżąco analizować mecze, które już za nami. Musimy znać mocne strony Gorzowa, wiedzieć, jak wyglądała ich obrona i starać się w obu przypadkach temu przeciwdziałać – twierdzi z kolei trener Arkadiusz Rusin dodając, że w tak krótkim czasie między pierwszymi dwoma meczami i kolejnym starciem nie można za wiele zmienić w grze zespołu. – To są tylko drobne, kosmetyczne rzeczy. Wszystko jest w strefie mentalnej i dyspozycji dnia – podkreśla szkoleniowiec 1KS-u.

W zespole z Wrocławia nie ma większych problemów zdrowotnych – wszystkie zawodniczki są do dyspozycji trenera Rusina. Tego samego komfortu nie ma Dariusz Maciejewski. Już od początku tej serii na parkiecie nie pojawiły się Daria Stelmach oraz Julija Rytsikowa. Po pierwszym spotkaniu z powodu skręconego stawu skokowego wypadła z gry Annamaria Prezelj. W trakcie drugiego meczu po bardzo groźnie wyglądającym upadku z parkietu prosto do szpitala została przewieziona Ariel Atkins i jej występ stoi pod ogromnym znakiem zapytania. Do tego z mniejszymi bądź większymi dolegliwościami zmagają się Laura Juskaite, Kyara Linskens oraz Maryia Papova. De facto tylko w kontekście zdrowia Sharnee Zoll-Norman, Katarzyny Dźwigalskiej oraz Agnieszki Fikiel nie było żadnych negatywnych doniesień. Według trenera Ślęzy Wrocław ten stan rzeczy paradoksalnie mógł źle wpłynąć na jego podopieczne.

– Myślę, że to nam przeszkadzało w ostatnim spotkaniu. Każda kolejna kontuzja sprawiała, że zawodniczki myślały, że już jest po meczu. Rywalki dostawały wiatr w żagle. Bez znaczenia jest to, kto po stronie rywali będzie na placu. My daliśmy sobie narzucić ich styl grania i to, co Gorzów chce w naszym wykonaniu widzieć i to jest największy problem. Jeśli odwrócimy tę sytuację, to jesteśmy w stanie też odwrócić losy tej serii – ocenił Rusin.

Co należy zrobić, żeby to Ślęza narzuciła warunki gry?

– Nie możemy zadowolić się rzutami z półdystansu tak, jak miało to miejsce w weekend. Zamiast tego trzeba agresywnie atakować strefę podkoszową. To my musimy nadać ton temu spotkaniu, pójść na kontakt i nie pozwolić rywalkom na dyktowanie warunków gry. Gorzów stracił kilka zawodniczek przed, czy w trakcie drugiego meczu, a i tak był w stanie wygrać. Więc niezależnie od tego, kto jest na parkiecie, musimy realizować nasz plan i się go trzymać – tłumaczy Colson.

W zeszłym roku Ślęza Wrocław grała w półfinałach z Artego Bydgoszcz. Wówczas wrocławianki wywiozły z hali notowanego rywala dwa zwycięstwa i były o krok od awansu do finału Energa Basket Ligi Kobiet. Wtedy jednak żółto-czerwone przegrały trzy kolejne mecze i musiały się zadowolić rywalizacją o brązowy medal. Czy w tym roku historia może się odwrócić?

– Od początku stawka jest wysoka, wiadomo o co gramy, tyle że w tej chwili jesteśmy w dużo trudniejszym położeniu. W play-offach każdy mecz trzeba traktować osobno. Nasza sytuacja jest jasna, ale myślę że część z nas przeżyło ją w drugą stronę i wiemy, że wszystko może się jeszcze zmienić – zakończył Rusin.

Początek spotkania InvestInTheWest Enea AZS-AJP Gorzów Wlkp. – Ślęza Wrocław w środę o godz. 19.10. Transmisję z tego meczu przeprowadzi transmisja Sportklub. Ewentualny czwarty mecz rozpocznie się w czwartek o godz. 18.

„W play-offach wszystko jest możliwe”

Prezentujemy zapis konferencji po drugim meczu półfinałów Energa Basket Ligi Kobiet pomiędzy Ślęzą Wrocław a InvestInTheWest Eneą AZS-em-AJP Gorzów Wlkp, w którym gorzowianki wygrały 72:65.

Dariusz Maciejewski: Jestem bardzo dumny z zespołu, zagrał dzisiaj kapitalne zawody. Lały się krew, pot, łzy i jestem wzruszony, bo to jest coś, co nas łączy. To, że jestem dumny, jest bardzo istotne, ale najważniejsze w tym momencie jest zdrowie Ariel. Będzie miała badania i powiem tylko tyle, będąc w Stanach i oglądając Ariel widziałem podobną sytuację. Ona walczy o każdą piłkę, nie odpuszcza w żadnej akcji. Jej grę trzeba pokazywać wszystkim dookoła jako przykład tego, na czym polega sport i walka. Ariel ma w sobie determinację, teraz trzeba trzymać kciuki żeby wszystko było okej.

Laura Juskaite: Tak jak trener powiedział, również jestem dumna z zespołu. Walczyłyśmy jedna za wszystkich, wszystkie za jedną. Dla siebie oraz dla kontuzjowanych zawodniczek. Nie mamy teraz dużej rotacji, ale na parkiecie zostawiłyśmy swoje serca i to przyniosło efekt w postaci zwycięstwa.

Arkadiusz Rusin: Gratulacje dla zespołu z Gorzowa i trenera Maciejewskiego. Na pewno dzisiaj widzieliśmy inną Ślęzę i przez 35 minut graliśmy dobre zawody. Pięć minut drugiej kwarty zadecydowało o tym, że z +7 skończyliśmy na -9. Przegrany fragment 1:17 w takim spotkaniu jest bardzo trudny mentalnie, zwłaszcza schodząc do szatni. To był klucz, z którego się nie podnieśliśmy. Dzisiejsze zawody były lepsze w naszym wykonaniu. Sharnee Zoll oraz Maryia Papova były klasą same dla siebie. My staraliśmy się wykorzystać potencjał, który mamy. Trzeba jednak zachować koncentrację i skupiać się na swoim planie przez 40 minut. Jedziemy na trudny teren, mamy dwie porażki, ale nie poddawaliśmy się przez cały sezon. Jesteśmy nauczeni doświadczeniami z poprzedniego sezonu, że w play-offach wszystko jest możliwe i postaramy się, żeby dalej było możliwe.

Marissa Kastanek: Gratulacje za dobre zwycięstwo. Modlę się za Ariel Atkins, żeby szybko wróciła do zdrowia. To, co najbardziej zwraca moją uwagę w statystykach, to punkty po stratach. Przegrałyśmy tę walkę 7:17, co stanowiło różnicę pomiędzy naszymi zespołami w tym spotkaniu. Tak, jak trener powiedział, w play-offach wszystko jest możliwe. Jesteśmy pod ścianą, przegrywamy 0:2, ale dziwniejsze rzeczy miały miejsce, wciąż możemy wygrać trzy spotkania. Musimy pojechać do Gorzowa i rozegrać dwa dobre mecze, żeby wrócić na własną halę na decydujące starcie.