Ślęza wygrywa, choć znów nie bez problemów

Koszykarki Ślęzy Wrocław zgodnie z planem pokonały MKS Pruszków w meczu 15. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet. Wrocławianki dopiero w połowie drugiej kwarty zaczęły grać swoją koszykówkę i przełamały opór rywalek.

Początek spotkania potoczył się po myśli Ślęzy. Upłynęły niewiele ponad dwie minuty gry, kiedy na tablicy widniał wynik 11:1 dla gospodyń. Siedem z pierwszych 11 oczek dla 1KS-u zdobyła Alexa Held. Wydawało się, że wrocławianki bardzo szybko przejęły inicjatywę i że utrzymają ją do samego końca meczu. Ale zamiast budować prowadzenie, podopieczne Arkadiusza Rusina postanowiły pozwolić rywalkom na powrót do rywalizacji. Za trzy trafiła Marta Marcinkowska, dwa rzuty osobiste trafiła Katarzyna Świeżak, a akcję 2+1 przeprowadziła Karolina Zaborska i różnica pomiędzy obiema ekipami zmniejszyła się do dwóch oczek.

Serię punktową przyjezdnych przerwała trzypunktowym trafieniem Martyna Pyka, która rozpoczęła także akcję zakończoną punktami Angel Baker. Amerykańska rozgrywająca trafiła także dwa osobiste w odpowiedzi na celny rzut Marcinkowskiej. Po celnym rzucie wolnym Aleksandry Mielnickiej Ślęza prowadziła 19:11, ale już w kolejnej akcji za trzy przymierzyła Marta Stawicka. Koszykarki z Pruszkowa zdobyły szybko pięć punktów doprowadzając do remisu. Za sprawą Baker wrocławianki zakończyły pierwszą odsłonę na minimalnym prowadzeniu.

Ale tuż po wznowieniu gry Pola Dmochewicz zamieniła oba rzuty osobiste na punkty, a trzy skuteczne akcje na przestrzeni dwóch minut przeprowadziła Marta Marcinkowska i MKS sensacyjnie prowadził 28:22. Koszykarki z Pruszkowa bardzo dobrze organizowały swoją grę w defensywie, a Ślęza nie miała żadnego pomysłu na sforsowanie obrony strefowej rywalek. Dopiero trzypunktowe trafienie Held było momentem przełomowym tego spotkania.

Od celnej trójki amerykańskiej rzucającej Ślęza zdobyła piętnaście punktów z rzędu, napędzając się z każdą kolejną udaną akcją. Wrocławianki w końcu przyspieszyły swoją grę, grając z większą intensywnością po obu stronach parkietu. Na polecenie trenera Arkadiusza Rusina żółto-czerwone wyszły wyżej w obronie, agresywnie naciskając na rywalki. To przekładało się na straty i niecelne rzuty. Fragment gry, w którym koszykarki 1KS-u w końcu grały „swoje” zaowocował prowadzeniem 37:28 i ostatecznym złapaniem oporu MKS-u Pruszków. Gospodynie tym razem poszły za ciosem i dołożyły jeszcze sześć punktów po trzech przechwytach z rzędu, a kropkę nad i tego mocnego zakończenia pierwszej połowy postawiła Digna Strautmane trafiając za trzy.

Łotyszka zaczęła trzecią kwartę tak samo, jak skończyła drugą, powiększając prowadzenie swojego zespołu do 17 punktów. Chwilę później akcję 2+1 przeprowadziła Natalia Kurach, a minutę później z dystansu nie pomyliła się Angel Baker. Amerykanka dołożyła kolejne dwa punkty na 57:32 dla Ślęzy. Dopiero w połowie trzeciej odsłony Pola Dmochewicz trafiła jeden z dwóch rzutów osobistych, przerywając serię gospodyń. Te jednak rozpoczęły kolejną, wygrywając następne trzy minuty meczu w stosunku 13:2 i odskakując rywalkom na 35 oczek.

Tej przewagi nie dało się już roztrwonić, więc trener Arkadiusz Rusin delegował do gry zawodniczki, które zazwyczaj nie pojawiają się na parkiecie. Dzięki temu niespełna 10 minut zanotowała Aleksandra Mońko, zdobywając swój pierwszy punkt w Orlen Basket Lidze Kobiet, zaś niespełna 7 minut zagrała Agnieszka Skowron. Jedyną niewiadomą w czwartej kwarcie był końcowy wynik – ostatecznie Ślęza wygrała aż 86:48, a od przełomowej trójki Held pokonała rywalki aż 64:20.

Żółto-czerwone zrobiły to, co do nich należało. Zatrzymały MKS poniżej 50 punktów, a same zdobyły 84 oczka, co na przestrzeni pierwszej i drugiej kwarty nie było wcale tak pewne. Jednak różnica poziomów była zbyt duża, żeby podminowany utratą prowadzenia zespół z Pruszkowa mógł wrócić do rywalizacji po przerwie. Żółto-czerwone zrealizowały zadanie bez kontuzji i niezłym stylu, dzięki czemu mogą się teraz w niezłych humorach skupić na arcyważnym spotkaniu z Eneą AZS-em Politechniką Poznań. Ślęza musi ten mecz wygrać, jeśli chce odeprzeć atak poznanianek na pozycje 4-6 po sezonie zasadniczym. A to gwarantuje ogromne emocje w KGHM Ślęza Arenie już 13 stycznia o godzinie 18:00.

Ślęza Wrocław – MKS Pruszków 86:48 (21:20, 25:12, 26:8, 14:8).
Ślęza: Baker 24, Strautmane 18, Held 18, Kurach 8 (11 zb), Pyka 7, Stefańczyk 7, Mielnicka 3, Mońko 1, Skowron 0. Furman DNP.
MKS: Marcinkowska 13, Zaborska 11, Giżyńska 7, Dmochewicz 7, Haponik 5, Stawicka 3, Świeżak 2, Frojdenfal 0, Jastrzębska 0, Dec 0.