Ślęza Wrocław grała falami, ale wykonała zadanie

W meczu 14. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław pokonała Energę Toruń 74:61. Wrocławianki musiały długo pracować, żeby skutecznie „zamknąć” mecz.

Zaczęło się od prowadzenia gości 6:2, ale spotkanie znakomicie rozpoczęła Karolina Stefańczyk, która zdobyła pierwsze siedem punktów dla Ślęzy. Rywalizacja była jednak zacięta i żadna ze stron nie potrafiła zbudować sobie bezpiecznej przewagi. Po siedmiu oczkach Stefańczyk, pięć kolejnych dorzuciła Anna Jakubiuk. Po akcji 2+1 w wykonaniu kapitan żółto-czerwonych prowadziły one 12:8, chwilę później prowadzenie urosło o kolejne 2 punkty za sprawą Patricii Bright.

Ale przez następne pięć minut gospodynie trafiły tylko raz, nie tylko pozwalając Enerdze na doprowadzenie do remisu, ale i na przejęcie inicjatywy. Dziewięć punktów z rzędu duetu Tyler Scaife – Evelyn Adebayo odwrócił tymczasowo losy spotkania i nawet celny rzut Bright na 22 sekundy przed końcem pierwszej kwarty nie pomógł Ślęzie wyjść na prowadzenie.

Wrocławianki jednak dość szybko po wznowieniu gry odzyskały kontrolę nad wydarzeniami, odrabiając straty z nawiązką po 3,5 minutach gry. Gdy do udanego wejścia pod kosz Dominique Wilson trzypunktowe trafienie dołożyła Julia Drop zrobiło się 25:20 i trenerka Emilia Lamparska poprosiła o przerwę na żądanie.

Ta przyniosła efekt, bo jej podopieczne zdobyły sześć oczek z rzędu, ponownie przejmując inicjatywę. Ale już chwilę później nastąpił kolejny zwrot akcji – dwa punkty Moniki Jasnowskiej i dwa oczka Patricii Bright sprawiły, że ponownie na prowadzeniu była Ślęza. Wrocławianki wreszcie znalazły swój rytm i w dwie minuty zdobyły osiem punktów bez odpowiedzi rywalek, dzięki czemu zrobiło się 37:27. Bardzo dobry fragment gry zaliczyła wtedy Monika Jasnowska, która trafiła wszystkie trzy swoje rzuty i dała ważny impuls reszcie zespołu. Wrocławianki mogły schodzić na przerwę z lekkim spokojem.

Torunianki próbowały go zachwiać tuż po rozpoczęciu trzeciej kwarty, ale po tym, jak szybko zdobyły cztery punkty, ich ofensywa stanęła. To pozwoliło Ślęzie przywrócić status quo sprzed wznowienia gry po przerwie i spróbować budować swoje prowadzenie. Ale o ile pierwsze zadanie udało się zrealizować dość łatwo, to z drugim był już problem. Koszykarki Energi robiły wiele, żeby nie pozwolić rywalkom na ucieczkę i starały się ze wszystkich sił, żeby przewaga żółto-czerwonych nie rosła powyżej 10 punktów. Podopiecznym Arkadiusza Rusina w końcu udało się dopiąć swego po niesportowym przewinieniu Tyler Scaife. Dwa punkty z linii rzutów osobistych rzuciła Patricia Bright, a gdy pod kosz skutecznie przebiła się Julia Drop, było 56:41 dla 1KS-u.

Zespół ze stolicy Dolnego Śląska w czwartej odsłonie miał wydarzenia na parkiecie pod kontrolą i nawet gdy Energa trafiła dwa rzuty z rzędu, wrocławianki zawsze odpowiadały swoimi udanymi akcjami i tak naprawdę zespół z grodu Kopernika ani przez chwilę nie zagroził swoim przeciwniczkom.

Ślęza wygrała, ale z pewnością chciałaby to zrobić bardziej okazale i pewniej. Za dużo jednak było przestojów w grze, wciąż także szwankuje skuteczność. Wrocławianki mogą się jednak cieszyć ze zwycięstwa, które po bardzo dotkliwej porażce z Pszczółką Lublin było im potrzebne. Teraz na rozkładzie jazdy żółto-czerwonych Enea AZS Poznań po rewolucji kadrowej. Początek tego starcia 8 stycznia o godz. 17 w hali wrocławskiej AWF.

Ślęza Wrocław – Energa Toruń 74:61 (16:17, 23:12, 19:14, 16:18).
Ślęza: Bright 19, Jakubiuk 17, Jasnowska 10, Wilson 10, Stefańczyk 7, Drop 5, Fekete 4, Kuczyńska 2, Szajtauer 0. Jasińska DNP.
Energa: Sarr 14, Scaife 14, Adebayo 12, Pszczolarska 7, Wieczyńska 5, Podkańska 4, Bennett 3, Nowicka 2, Grzenkowicz 0. Urban DNP.