Ślęza przegrywa z Widzewem na inaugurację nowego roku
W spotkaniu 13. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław przegrała z CosinusMED Widzewem Łódź 67:70. Dla koszykarek z Łodzi była to druga wygrana w sezonie.
Mecz zaczął się od mocnego uderzenia Ślęzy, bowiem za trzy punkty trafiła Nevena Jovanović. Widzew jednak szybko skontrował trójką autorstwa Julii Drop, a w kolejnej akcji Taylor Emery okazała się za szybka dla Abigail Glomazic i dołożyła dwa punkty z linii rzutów osobistych. Wrocławianki wyrównały za sprawą Dominiki Owczarzak, a minutę później Cierra Burdick wyprowadziła swój zespół na prowadzenie. Po wymianie celnych trafień między Drop i Magdaleną Szajtauer gospodynie prowadziły 9:7. Następne minuty upłynęły pod znakiem niecelnych rzutów żółto-czerwonych, które zamieniały się w kolejne szanse za sprawą zbiórek w ataku. Jedną z nich na dwa punkty przełożyła Daria Marciniak, a następnie Cierra Burdick najpierw wykorzystała złe podanie Moniki Jasnowskiej, a potem asystę Dominiki Owczarzak i było już 15:7 dla Ślęzy.
Wydawało się, że od tego momentu wrocławianki będą kontrolować przebieg spotkania, ale koszykarki z Łodzi miały inny plan i w przeciągu niecałej minuty odrobiły pięć oczek. W obu udanych akcjach miała udział Jasnowska, po podaniu Drop trafiając na 15:9, a chwilę potem asystując przy trzypunktowym trafieniu Klaudii Gertchen. Duet Owczarzak – Burdick dał Ślęzie kolejne punkty, lecz ostatni akcent pierwszej kwarty należał do Widzewa. Tym razem główną rolę odegrała Gertchen, która odwdzięczyła się Jasnowskiej za asystę i skutecznie przeprowadziła akcję 2+1. Zamiast prowadzenia gospodyń, po 10 minutach mieliśmy remis 17:17.
Druga kwarta rozpoczęła się od szybkich punktów Jasnowskiej i Szajtauer, ale kolejne cztery minuty pełne były błędów po obu stronach. Żadna z koszykarek nie była w stanie przełamać impasu, a tej sztuki próbowało aż osiem zawodniczek Ślęzy i Widzewa. Ostatecznie udało się to Taylor Emery, co natychmiast wywołało reakcję trenera Ślęzy. Arkadiusz Rusin poprosił o czas i poskutkowało to akcją 2+1 Abigail Glomazic oraz celnym rzutem z półdystansu Darii Marciniak. Ten obrót wydarzeń zmusił do działania szkoleniowca gości, który także wziął przerwę.
Jednak to Ślęza, a konkretnie Talia Caldwell, zdobyła pierwsze punkty po tym timeoucie. Dla Amerykanki były to premierowe oczka w żółto-czerwonych barwach. Caldwell trafiła na 26:21, a chwilę potem było już 26:26. Trójka Jasnowskiej i dwa oczka Taylor Emery dały Widzewowi remis. Chwilę później amerykańska skrzydłowa łodzianek wymusiła przewinienie Caldwell i wykorzystała oba rzuty osobiste. Środkowa 1KS-u zrehabilitowała się swoimi punktami i na 2,5 minuty przed przerwą na tablicy widniał wynik 28:28. Ślęza zakończyła pierwszą połowę nieco lepiej od rywalek, bowiem na punkty Darii Marciniak i oczko Owczarzak z linii rzutów osobistych Widzew odpowiedział tylko celnymi wolnymi Emery.
Po wznowieniu gry zawodniczki Widzewa potwierdziły, że do trzech razy sztuka. Najpierw Abigail Glomazic zablokowała trzypunktową próbę Moniki Jasnowskiej, potem Cierra Burdick powstrzymała Ewelinę Galę. Jednak kapitan widzewianek ostatecznie postawiła na swoim i dała przyjezdnym prowadzenie. Łodzianki cieszyły się nim kilkanaście sekund, bowiem już w następnej akcji Glomazic dobiła rzut Burdick na 33:32, zaś po kilku chwilach kapitan Ślęzy nie potrzebowała już dobitki. Straty próbowała odrobić Gala, ale dwukrotnie spudłowała, a potem popełniła faul w ataku i musiała opuścić parkiet. W tym momencie gospodynie prowadziły 37:32 i po raz kolejny można było spodziewać się, że Ślęza zacznie budować przewagę.
Jednak swoje okazje na kolejne punkty zmarnowały Glomazic i Jovanović, a po drugiej stronie parkietu z linii rzutów osobistych dwa oczka zdobyła Klaudia Gertchen. Serbska rzucająca wrocławianek po podaniu Cierry Burdick trafiła na 39:34, lecz już w kolejnej akcji celnym rzutem odpowiedziała jej rodaczka, Katarina Vucković. Pięć punktów zapasu odbudowała Burdick, ale i ta próba odskoczenia rywalkom spełzła na niczym, bowiem za trzy punkty trafiła Monika Jasnowska. Minutę później Widzew już prowadził – oba osobiste wykorzystała Julia Drop, a następnie asystowała Vucković. Środkowa Widzewa skontrowała także trzypunktowy rzut Dominiki Owczarzak, dzięki czemu łodzianki wciąż utrzymywały się na prowadzeniu. I przed zakończeniem trzeciej kwarty to przyjezdne, a nie Ślęza, mogły cieszyć się przewagą dwóch posiadań. Zaczęło się od rzutu Dominiki Owczarzak na 46:45 dla 1KS-u, ale końcówka trzeciej odsłony należała do Widzewa, a konkretnie duetu Drop-Vucković. Rozgrywająca reprezentacji Polski dwukrotnie idealnie dograła do swojej środkowej, a w międzyczasie sama skutecznie weszła pod kosz. Mieliśmy 51:46 dla gości i sensacja wisiała w powietrzu.
Kibice Widzewa mogli coraz pewniej myśleć o zwycięstwie po pierwszych kilkudziesięciu sekundach ostatniej części meczu. Znowu główną rolę grała Drop, najpierw sama zdobyła punkty, a potem z łatwością dograła do Taylor Emery w kontrataku. Trener Arkadiusz Rusin przy stanie 55:46 dla rywalek poprosił o czas, bo szala zwycięstwa coraz mocniej przechylała się na korzyść koszykarek z Łodzi. Jego zawodniczki zareagowały pozytywnie, w czterdzieści sekund ścinając prowadzenie o pięć oczek. Widzew odpowiedział akcją 2+1 Taylor Emery, ale Ślęza zamieniła na punkty dwa kolejne rzuty i było już tylko 55:58. Kolejne posiadanie łodzianek zakończyło się faulem Talii Caldwell na Julii Drop, która próbowała przymierzyć za trzy punkty. Oczka te wywalczyła ostatecznie na linii rzutów osobistych. Po drugiej stronie parkietu bardzo ważne oczka z dystansu zdobyła Nevena Jovanović, utrzymując trzy punkty różnicy.
To, co powiodło się rzucającej Ślęzy, nie udało się Glomazic i Burdick, które spudłowały swoje próby. W zespole z Widzewa w doskonałej formie była Vucković, która dołożyła cztery oczka na 65:58. Czas nie grał na korzyść żółto-czerwonych, zawodziła także skuteczność. Na szczęście dla koszykarek z Wrocławia, choć nie szło w ataku, to przynajmniej dobrze funkcjonowała defensywa. To dawało im nadzieję na odrobienie strat i przynajmniej doprowadzenie do dogrywki. Wrocławianki robiły wiele, żeby zmniejszyć deficyt, ale koszykarki Widzewa w kluczowych momentach znajdowały sposób na zdobycie punktów. Klaudia Gertchen po kolejnej asyście Julii Drop trafiła na 67:62. Katarina Vucković zamieniła na punkt jeden rzut osobisty na 68:64. Siedem sekund przed końcem spotkania za trzy od tablicy trafiła Nevena Jovanović i Ślęza przegrywała tylko jednym oczkiem. Wrocławianki musiały szybko sfaulować, a Drop nie pomyliła się z linii rzutów wolnych. Przy stanie 70:67 Ślęza miała piłkę w posiadaniu, ale nie była w stanie oddać rzutu i ostatecznie Widzew sięgnął po drugą wygraną w sezonie.
Wygraną w pełni zasłużoną. Łodzianki zamieniły 19 strat Ślęzy na 12 przechwytów, z których zdobyły 13 punktów. W bezpośrednim pojedunku rozgrywających górą była Julia Drop, która zanotowała 16 punktów, 11 asyst i pięć przechwytów. Jedynka reprezentacji Polski miała wsparcie ze strony Taylor Emery i Katariny Vucković, z ławki pomogła także Monika Jasnowska. Żółto-czerwone dały swoim rywalkom oddać dziesięć rzutów osobistych więcej. Ten mecz był zdecydowanym sygnałem alarmowym dla Ślęzy, przed wrocławiankami jeszcze sporo pracy.
Ślęza Wrocław – CosinusMED Widzew Łódź 67:70 (17:17, 14:13, 15:21, 21:19)
Ślęza: Burdick 15, Glomazic 13, Owczarzak 12, Jovanović 11, Marciniak 6, Caldwell 6, Szajtauer 4, Mandić 0, Dobrowolska 0. Piędel, Klatt DNP.
CosinusMED Widzew: Drop 16, Vucković 15, Emery 15, Jasnowska 12, Gertchen 10, Gal 2, Bandoch 0. Kudelska, Stępień, Pawlak DNP.