Pełna kontrola Ślęzy Wrocław w wygranej nad Ostrovią

Ślęza Wrocław pokonała Ostrovię Ostrów Wlkp. 92:65 w meczu 20. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet i awansowała na czwarte miejsce w ligowej tabeli.

Pierwsze punkty w meczu zdobyła Ewelina Jackowska, ale Ślęza błyskawicznie przejęła inicjatywę i kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Najpierw stan spotkania wyrównała Sydney Colson, następnie udanym wejściem pod kosz popisała się Taisiia Udodenko, pewnie trafiając layup pomimo tego, iż była faulowana. Ukrainka dołożyła kolejny punkt z linii rzutów osobistych i gospodynie prowadziły 5:2. Od tego momentu wrocławianki nie oglądały się za siebie. Zanim na zegarze upłynęło pięć minut, Ślęza prowadziła już 14:4, a Ostrovii nie pomogła nawet przerwa na żądanie, o którą poprosił trener Mirosław Trześniewski.

Wydawało się, że gospodynie będą tylko powiększać swój zapas punktowy, lecz po tym, jak Cierra Burdick rzutem spod kosza powiększyła prowadzenie 1KS-u do rozmiarów 18:7 drużyna gości w końcu znalazła swój rytm i zaczęła zmniejszać straty. Motorem napędowym przyjezdnych była Jowita Ossowska, która aktywnie pracowała w obronie, zaś w ataku potrafiła trafić z dystansu, jak i skończyć akcję udanym layupem. Wrocławianki starały się odbudować komfortową przewagę wypracowaną w pierwszej części otwierającej spotkanie kwarty, ale drugie pięć minut premierowej odsłony należało do Ostrovii, która po skutecznym wejściu pod kosz Aleksandry Wajler zakończyła pierwsze 10 minut z pięciopunktową stratą.

Druga kwarta rozpoczęła się od celnego rzutu Jowity Ossowskiej, która zebrała własny rzut i dobiła go spod obręczy, przybliżając Ostrovię na zaledwie trzy punkty. Nieco więcej przestrzeni dały wrocławiankom trafienia Eliny Dikeoulakou za trzy oraz Terezii Palenikovej ze strefy podkoszowej. Podopieczne Mirosława Trześniewskiego nie składały jednak broni i robiły wszystko, żeby utrzymać się w grze. Przez pięć minut różnica pomiędzy obiema drużynami oscylowała w okolicach pięciu oczek. Ten stan rzeczy uległ jednak zmianie w mgnieniu oka.

Zaczęło się od trzech kolejnych udanych wejść pod kosz Sydney Colson, Darii Marciniak oraz Cierry Burdick w przeciągu 60 sekund. Celny rzut trzypunktowy autorstwa Ariny Bilotserkivskiej był tylko przerywnikiem w fragmencie znakomitej gry w wykonaniu Ślęzy. Wrocławianki w kolejne 75 sekund dołożyły jeszcze dziewięć punktów, wykorzystując proste błędy swoich przeciwniczek. W samej końcówce żółto-czerwone zdobyły jeszcze cztery oczka, notując tym samym serię 19:3, która z wyrównanego spotkania zrobiła jednostronny mecz. Podopieczne Arkadiusza Rusina do przerwy zagrały koncertowo zarówno w ofensywie, jak i w defensywie i schodziły na krótki odpoczynek z 21 punktami przewagi – 52:31.

Ostrovia musiała mocno rozpocząć drugą połowę spotkania, jeśli chciała jeszcze nawiązać walkę ze Ślęzą Wrocław. Zamiast tego obie drużyny co jakiś czas wymieniały się trafionymi rzutami, co nie wpływało znacząco na rezultat. Ten utrzymywał się na poziomie około 20 punktów i nawet jeśli na chwilę topniał, to po kilku akcjach obie drużyny powracały do status quo ustanowionego przed przerwą. Wrocławianki wykorzystały moment, w którym ich przeciwniczki nie były w stanie trafić do kosza, dzięki czemu ich przewaga po sześciu minutach trzeciej kwarty wynosiła już 28 punktów: 66:38.

W tym momencie sprawy w swoje ręce postanowiła wziąć Arina Bilotserkivska, która dwukrotnie trafiła za trzy, a po przerwie na żądanie, o którą poprosił Arkadiusz Rusin, dołożyła jeszcze skuteczne wejście pod kosz. Jednak ten udany fragment gry Ostrovii sprawił jedynie, że koszykarki z Ostrowa przegrywały nie 28, a 20 punktami. Ślęza kontrolowała przebieg spotkania i gdy trzeba było, wrzucała na chwilę wyższy bieg żeby tej kontroli nie stracić.

Tak stało się chociażby na początku czwartej kwarty, kiedy to wrocławianki przez pierwsze cztery minuty nie pozwoliły swoim rywalkom na zdobycie punktu, a same dołożyły do swojego dorobku 11 oczek. Serię 11:0 przerwała trójką Bilotserkivska, lecz w następnych dwóch posiadaniach ofensywnych za trzy trafiły Karina Szybała oraz Elina Dikeoulakou, przez co prowadzenie Ślęzy urosło do najwyższego w tym meczu rozmiaru – 34 punktów (88:54). Trójka Szybały oznaczała, że wszystkie zawodniczki 1KS-u zdobyły w tym meczu chociaż trzy punkty. Lepiej finiszowała Ostrovia, co pozwoliło podopiecznym Mirosława Trześniewskiego zmniejszyć rozmiary porażki do 27 punktów.

W środowy wieczór nie było jednak wątpliwości co do tego, który zespół zasłużył na zwycięstwo. Zawodniczki Ślęzy Wrocław zrealizowały kluczowe przedmeczowe założenie – dzięki pewnemu prowadzeniu mogły podzielić się czasem spędzonym na parkiecie, co oznaczało, że żadna z żółto-czerwonych nie zagrała mniej niż 18, ani więcej niż 22 minuty. Tym samym cel założony z myślą o niedzielnym spotkaniu z InvestInTheWest Eneą AZS-em AJP Gorzowem Wlkp. został wykonany.

Ślęza Wrocław – Ostrovia Ostrów Wlkp. 92:65 (26:21, 26:10, 19:20, 21:14).
Ślęza: Kastanek 17, Burdick 16, Colson 10, Dikeoulakou 10, Palenikova 9, Miletic 8, Marciniak 8, Udodenko 6, Dobrowolska 5, Szybała 3.
Ostrovia: Bilotserkivska 18, Ossowska 16, Jaworska 8, Wajler 6, Jackowska 6, Motyl 6, Podkańska 5, Nowicka 0, Kaczmarek 0.