Odmieniony beniaminek na drodze Ślęzy Wrocław

W sobotę o godz. 17 koszykarki Ślęzy Wrocław podejmą AZS Uniwersytet Gdański w meczu 19. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet. Zespół prowadzony przez Mirosława Orczyka przyjeżdża do hali wrocławskiej AWF po pierwszej wygranej w sezonie.

Dopiero w osiemnastym spotkaniu rozgrywek 2019/2020 beniaminek poznał smak ligowego zwycięstwa, choć już w poprzednich trzech meczach gdańszczanki pokazywały, że pomimo fatalnego bilansu spotkań nie zamierzają składać broni do końca sezonu. Odkąd stery przejął trener Mirosław Orczyk, koszykarki beniaminka przegrały z Arką Gdynia 83:93, z Pszczółką Lublin 79:83 i DGT Politechniką Gdańską 70:73. Wszystkie mecze były zacięte i wyrównane, aż wreszcie przyszło upragnione przełamanie.

– Musimy pokazać ludziom, że się staramy i robimy krok do przodu. To jest dla nas wojna, na której zazwyczaj giną saperzy, ale my nie możemy sobie na to pozwolić i się pomylić. Proces wymaga czasu, by wyrobić automatyzmy. Życie pokazało, że potrafimy się postawić nawet najlepszym, więc nie zwieszamy głów i walczymy dalej – wyjaśniał trener beniaminka dla portalu sport.trojmiasto.pl.
Szkoleniowiec AZS-u stawia na swoje liderki, które dołączyły w trakcie sezonu. Po awansie z I ligi były już trener, Włodzimierz Augustynowicz, miał do dyspozycji wyłącznie krajowe zawodniczki. W październiku kadrę wzmocniła Gabrielle Ortiz, w listopadzie Olena Samburska, zaś po nowym roku trzy kolejne koszykarki z zagranicy – Rosjanki Olga Frolkina oraz Anna Pachurina, a także Tierra Ruffin-Pratt. Każda z nich z miejsca stała się ważnym ogniwem zespołu znad morza i regularnie spędzają na parkiecie bardzo duże minuty. W wygranym meczu z Wisłą Ruffin-Pratt, Frolkina, Rae Ortiz zagrały całe 40 minut, Samburska 37, a Pachurina zaledwie 16, lecz było to spowodowane problemami z faulami. Zagraniczna piątka notuje średnio 63,4 punktu i 28,1 zbiórki, co oczywiście jest lwią częścią dorobku drużyny AZS-u.
– To już nie ten sam Gdańsk, który okupował ostatnie miejsce, bo zwycięstwo z Wisłą Kraków to jedna rzecz, a wzmocnienia to druga. Nowe zawodniczki grają po 40 minut na boisku, walczyły z Lublinem i to na pewno nie będzie łatwy mecz. Jeżeli ktoś myśli, że czeka nas spacerek, to może zdziwić się tak samo jak Wisła – ostrzega trener Arkadiusz Rusin.
– Wciąż jeszcze do końca nie znamy pełni możliwości tego zespołu. To są nowe zawodniczki, które zagrały ze sobą kilka spotkań, więc musimy być przygotowane na wszystko i podejść do meczu w pełni skoncentrowane – podkreśla Magdalena Szajtauer.
Spośród zagranicznego kontyngentu wyróżnia się Tierra Ruffin-Pratt, wicemistrzyni WNBA z drużyną Washington Mystics z sezonu 2018, która w zeszłym roku zagrała 33 mecze dla Los Angeles Sparks i pozostała w tym zespole na nadchodzące rozgrywki. Ze średnimi 23.2 punktu, 8.3 zbiórki i 3.8 asysty 28-letnia skrzydłowa jest niekwestionowaną liderką drużyny Mirosława Orczyka.
Pomimo zwyżki formy ostatniej drużyny w tabeli, to Ślęza, walcząca o miejsce w czołowej czwórce na koniec sezonu zasadniczego, jest faworytem tego spotkania. Sytuacja wrocławianek skomplikowała się po porażce w derbowym meczu z CCC Polkowice, bowiem po przegranej z mistrzyniami żółto-czerwone mają o dwa zwycięstwa mniej niż Pszczółka Lublin. Łącznie z najbliższą kolejką, do końca pierwszej fazy rozgrywek zostały cztery spotkania i nawet biorąc pod uwagę bezpośrednią konfrontację pomiędzy Ślęzą i Pszczółką (14 marca o godz. 18 we Wrocławiu), o wyprzedzenie lublinianek może być trudno. Nieco łatwiej będzie w walce o piątą lokatę z CCC Polkowice, ale i w tym przypadku trzeba wygrywać mecze. Dlatego też w sobotnim spotkaniu z beniaminkiem absolutnie nie ma miejsca na potknięcie.
– Teraz należałoby liczyć na porażki zespołu z Polkowic. Mają dwa ciężkie mecze, grają z Artego i Gorzowem. My musielibyśmy wygrać trzy z ostatnich czterech spotkań, a też mamy trudny wyjazd do Gdyni i dwa ciężkie mecze u siebie – najbliższy z Gdańskiem oraz ten z Lublinem. Sama porażka zabrała nam dużo szans, a do tego mamy gorszy bilans bezpośrednich spotkań – tłumaczy szkoleniowiec Ślęzy.
Spośród drużyn znajdujących się obecnie w strefie play-off, tylko DGT Politechnika Gdańska ma więcej porażek u siebie niż Ślęza, a wrocławianki muszą wygrać wszystkie domowe starcia do końca rozgrywek, aby nie przekroczyć liczby czterech przegranych z poprzednich dwóch sezonów. Pierwszy krok do osiągnięcia tego celu koszykarki 1KS-u chcą postawić już przeciwko beniaminkowi z Gdańska i liczą w tym celu na wsparcie wrocławskiej publiczności.
– Z tym zespołem nie możemy przegrać, koniecznie trzeba wykorzystać atut naszej hali i zagrać jak najlepiej potrafimy. Musimy postawić bardzo trudne warunki w obronie, a jeżeli to się uda, to na pewno znajdzie to przełożenie na atak – kończy Szajtauer.

Koszykarki Ślęzy wzięły udział w treningu KOSiR Basket Kobierzyce

W środę 26 lutego koszykarki Ślęzy Wrocław wzięły udział w treningu KOSiR Basket Kobierzyce, który odbył się w Hali Sportowo-Widowiskowej im. Adama Wójcika w Kobierzycach. Podczas zajęć żółto-czerwone pomagały młodym adeptom koszykówki doskonalić swoje umiejętności, łącząc trening z dobrą zabawą.

W treningu udział wzięły Cierra Burdick, Agata Dobrowolska i Nevena Jovanović – każda z zawodniczek Ślęzy poprowadziła swoją część zajęć w ramach rozgrzewki, następnie rozpoczęła się część rzutowa. Nie zabrakło elementów rywalizacji w postaci doskonale znanego „Eliminatora”, a całość zwieńczyła konfrontacja zawodniczek Ślęzy wspieranych przez trenera Karola Jaśko z młodymi sportowcami. Wrocławianki podjęły wyzwanie trenujących i najpierw stanęły naprzeciwko liczącej kilkanaście osób grupy młodszej, a chwilę potem zmierzyły się również ze starszymi.

Całość zajęć przebiegła naturalnie w znakomitej atmosferze, a całe show skradła najmłodsza uczestniczka treningu – Wiktoria, która z miejsca stała się faworytką koszykarek Ślęzy.

Galerię z wizyty żółto-czerwonych na treningu KOSiR-u można znaleźć klikając w poniższy przycisk.

,

Moja playlista: Kinga Piędel

W pierwszym odcinku cyklu „Moja Playlista” swoją kolekcją utworów dzieli się Kinga Piędel. Zapraszamy do zapoznania się z jej wyborami!

– Utwory których słucham zależne są oczywiście od mojego humoru – mówi obwodowa Ślęzy. – Mam utworzonych parę playlist, których słucham zależnie od potrzeby i nastroju w danej chwili – dodaje.

Piosenki, do których mam szczególny sentyment:

Robin Schultz – Sugar. „Pierwsza piosenka, którą usłyszałam w radiu w swoim pierwszym samochodzie, Cuksie. Było lato, miałam oczywiście otwarte wszystkie okna, wystawiony zimny łokieć w swoim pierwszym w życiu aucie i właśnie ta piosenka będzie mi o tym zawsze przypominać.”

Gedz – Niebo nie jest limitem. „Przed 18. urodzinami wierzyłam, że można zrobić wszystko, że nie ma żadnych limitów. Słowa tej piosenki wykorzystałam do zrobienia mojego pierwszego tatuażu.”

Varius Manx – Piosenka Księżycowa. „Jestem zakochana na zawsze w tym utworze, tak po prostu, najzwyczajniej w świecie.”

Poniżej zamieszczamy playlisty do odsłuchu na YouTubie, Spotify oraz Tidalu.

„Zagraliśmy w tym meczu dwadzieścia minut”

Prezentujemy zapis konferencji prasowej po meczu CCC Polkowice – Ślęza Wrocław, w którym wrocławianki przegrały 76:84.

Arkadiusz Rusin: Gratulacje dla zespołu z Polkowic. My zagraliśmy w tym meczu 20 minut, drugie dwadzieścia nie dorastaliśmy umiejętnościami do przeciwnika. Stąd taki wynik. Początek, gdzie tracimy 30 punktów w 12 minut i ostatnia kwarta – kolejne 30 punktów stracone przez nas… Nie jesteśmy zespołem, który jest w stanie przerzucać dobrych przeciwników. Możemy nawiązać walkę jedynie jeżeli nasza defensywa będzie funkcjonować, a dzisiaj nie funkcjonowała.

Abigail Glomazic: Zaczęłyśmy to spotkanie bardzo słabo, popełniałyśmy dużo strat, nie realizowałyśmy zagrywek zgodnie z planem. Grałyśmy bardzo nerwowo, a przeciwnik to wykorzystał. Początek nie był dla nas najlepszy, a przeciwko takiemu rywalowi bardzo trudno jest źle zacząć, a następnie wrócić do meczu. W trzeciej kwarcie nasza defensywa pozwoliła nam odrobić straty i nawiązać walkę – gdybyśmy grały w ten sposób przez resztę meczu, wynik mógłby być inny.

Maros Kovacik: Myślę, że ten mecz mógł podobać się kibicom, było w nim dużo ofensywy, rzutów, szybkiego ataku. Bardzo cieszę się, że dobrze weszliśmy w mecz, w pierwszej kwarcie byliśmy skoncentrowani. W trzeciej kwarcie dzielił nas tylko jeden punkt i mieliśmy problemy z organizacją w obronie, ale jestem bardzo zadowolony z tego, jak zagraliśmy ostatnie minuty. Dużo meczów w tym sezonie uciekło nam w końcówkach, a tym razem udało nam się tego nie zrobić. Cieszę się, że wygraliśmy większą różnicą punktów niż przegraliśmy we Wrocławiu i to może być decydujące na koniec sezonu. Gratuluję zespołowi z Wrocławia, rzuciliście nam dużo punktów.

Maria Conde: Rywale postawili trudne warunki, to był bardzo fizyczny mecz. Często w tym sezonie miałyśmy problemy z rozpoczynaniem kwart, tym razem w zespole panowała koncentracja. Miałyśmy bardzo dużo asyst i mało strat, co w tym sezonie nie zdarza się często. Zawsze, kiedy Ślęza chciała robić serię punktową, udawało nam się utrzymywać przewagę. Wszyscy byli skoncentrowani i zdeterminowani, skupieni na celu. Cieszę się ze zwycięstwa.

CCC górą w emocjonujących derbach Dolnego Śląska

W derbowym spotkaniu 18. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław przegrała z CCC Polkowice 78:84 po zaciętym i atrakcyjnym widowisku.

W pierwszych momentach żadna ze stron nie była w stanie przejąć inicjatywy, koszykarkom udzieliła się derbowa atmosfera, co przełożyło się na spudłowane rzuty i straty. Po trzech minutach na tablicy wyników mieliśmy 4:4, dla gospodyń punkty zdobyły Lauren Mansfield i Denesha Stallworth, zaś dla Ślęzy dwukrotnie trafiła Dominika Owczarzak. 60 sekund później wrocławianki wyszły na prowadzenie za sprawą Agaty Dobrowolskiej, ale już w kolejnej akcji CCC odpowiedziało punktami Danielle Robinson. Wymiana ciosów potrwała jeszcze kolejną minutę – tym razem do protokołu wpisały się Cierra Burdick oraz Maria Conde. Po trafieniu Hiszpanki gospodynie zaczęły budować przewagę – najpierw spod kosza trafiła Robinson, a chwilę później z półdystansu nie pomyliła się Weronika Gajda. Polkowiczanki objęły prowadzenie 12:8 i trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas.

Zamiast zmniejszenia deficytu zespół Ślęzy kompletnie pogubił się w obronie, czego konsekwencją była trójka Weroniki Gajdy, która pozostała bez żadnej opieki. W następnej akcji Burdick trafiła na 10:15, a po pudle Conde swoją szansę na kolejne dwa oczka miała Dobrowolska, lecz jej rzut chybił celu. Gdy hiszpańska skrzydłowa CCC otrzymała drugą szansę, nie zmarnowała jej. Gospodynie kontrolowały przebieg wydarzeń, w drugim fragmencie pierwszej kwarty mając odpowiedź na każdą udaną akcję rywalek. A że tych było niewiele, to oprócz kontrowania celnych rzutów Ślęzy, Pomarańczowe również dokładały kolejne punkty do swojej przewagi. Premierowa odsłona zakończyła się celnym rzutem trzypunktowym Danielle Robinson, która również nie miała obok siebie żadnej zawodniczki w żółto-czerwonym stroju. Prowadzenie 23:14 dawało CCC komfort przed kolejną częścią spotkania.

Zwłaszcza, że mistrzynie kraju nie zwolniły tempa i tuż po wznowieniu gry najpierw trafiła Conde, a następnie znów z dystansu pocelowała Gajda. Na szczęście dla wrocławskich kibiców, podkoszowe Ślęzy, Cierra Burdick i Talia Caldwell, dotrzymały kroku przeciwniczkom, zdobywając po dwa oczka. Środkowa 1KS-u dołożyła także blok, który na punkty zamieniła Dajana Butulija. Ta sekwencja mogła być dla Ślęzy dobrą okazją na rozpędzenie się i zbudowanie serii punktowej, ale jeszcze zanim wrocławianki mogły się za to zabrać na 31:20 za trzy rzuciła Gajda. Na tę trójkę odpowiedziała Burdick, a następnie na jej trafienie kontrę miała Denesha Stallworth. To jednak nie koniec strzelania, bowiem pod kosz CCC przebiła się Jovanović, a po drugiej stronie parkietu amerykańska środkowa polkowiczanek zdobyła punkty dokładnie w ten sam sposób, co kilkadziesiąt sekund wcześniej. Pierwsze pięć minut drugiej kwarty nie przyniósł zmiany przewagi, gospodynie wciąż prowadziły dziewięcioma punktami – 35:26.

Wszyscy, którzy wyczekiwali momentu spowolnienia i niemocy ofensywnej, mogli tylko patrzeć jak kolejne rzuty wpadają do kosza z dużą systematycznością. Długo nie było przestojów i fragmentu, w którym obie drużyny spudłowałyby kilka rzutów z rzędu. Przerwa w punktowaniu nastąpiła dopiero na 2,5 minuty przed końcem drugiej odsłony przy stanie 39:32 dla gospodyń. Sześć kolejnych prób zawodniczek CCC i Ślęzy chybiło celu, a ten kiepski fragment gry zatrzymał trener Maros Kovacik prosząc o czas na 45 sekund przed przerwą. Po timeoucie punktowały jednak wyłącznie gospodynie i wyłącznie z linii rzutów osobistych. Jedno oczko dołożyła Denesha Stallworth, dwa Maria Conde i polkowiczanki schodziły do szatni z dziesięcioma punktami zapasu.

Trzecia odsłona rozpoczęła się od problemów z ofensywą Ślęzy i dobrej defensywy wrocławianek. Pomimo dwóch strat i jednego niecelnego rzutu, żółto-czerwonym udało się trzykrotnie zatrzymać zespół z Polkowic, co dało nadzieję na odrobienie strat. Sygnał do tego dała oczywiście kapitan 1KS-u, Cierra Burdick, która wymusiła przewinienie Artemis Spanou i zakończyła akcję 2+1. CCC odpowiedziało za sprawą dobrze dysponowanej Deneshy Stallworth, która najpierw została sfaulowana przez Burdick, a następnie po asyście Conde trafiła spod kosza. Ślęza ponownie zdobyła trzy punkty po akcji 2+1, tym razem faulowana była Dominika Owczarzak. Jednak, odwrotnie do pierwszych fragmentów trzeciej kwarty, starania wrocławianek w ataku były negowane przez problemy w obronie. Dwie kolejne akcje Marii Conde ponownie dały CCC 10 punktów przewagi – 50:40.
Gdy zawodniczki Arkadiusza Rusina wreszcie połączyły atak z obroną, przez niemal pięć minut powstrzymywały skutecznie atak gospodyń, a przy tym zdobyły dziewięć kolejnych punktów. Cztery z nich uzbierała Abigail Glomazic, a kontratak zakończony lay-upem Szwedki wymusił na trenerze CCC wzięcie time-outu. Ten nie pomógł jego podopiecznym złapać oddechu, bo po wznowieniu gry spudłowała Stallworth, a po drugiej stronie parkietu Robinson sfaulowała Glomazic, która wykorzystała oba osobiste na 49:50. Seria 9:0 zajęła zółto-czerwonym dwie minuty, przez kolejne 180 sekund kibice w hali przy ul. Dąbrowskiego oglądali aż trzy faule w ataku, pięć niecelnych rzutów i dwie straty. CCC przełamało niemoc ofensywną za sprawą Artemis Spanou, a kolejna strata Ślęzy przyniosła punkty Robinson. Jeszcze przed zakończeniem trzeciej kwarty kolejne punkty zdobyła Glomazic, ustalając wynik po 30 minutach na 54:51 dla gospodyń. To zwiastowało ogromne emocje w decydującej odsłonie.

W czwartą kwartę lepiej weszły polkowiczanki – najpierw trafiła Conde, chwilę później Spanou. Ślęza odblokowała się dopiero po faulu Greczynki na Magdalenie Szajtauer. Ta decyzja sędziów nie spodobała się trenerowi Kovacikowi, który został ukarany przewinieniem technicznym. Burdick trafiła jeden osobisty, Szajtauer dwa i mieliśmy 58:54 dla gospodyń. Ta różnica utrzymała się za sprawą bardzo łatwych punktów Lauren Mansfield i kolejnych celnych osobistych polskiej środkowej Ślęzy. Wydawało się, że wrocławianki będą miały szansę, żeby znów zmniejszyć straty do jednego posiadania, ale za trzy przymierzyła Gajda, podrywając polkowicką publiczność. Na trójkę rozgrywającej reprezentacji Polski próbowała odpowiedzieć jej była koleżanka klubowa – Dominika Owczarzak, ale próba zawodniczki 1KS-u nie trafiła do kosza. Po drugiej stronie parkietu Szajtauer sfaulowała Reginę Palusną, która nie pomyliła się z linii rzutów wolnych i CCC prowadziło 65:56.

Ślęza potrzebowała punktów, żeby utrzymać się w rywalizacji i wrocławiankom udało się odrobić trzy oczka po rzucie dystansowym Agaty Dobrowolskiej. Czas jednak uciekał, a przewaga CCC nie topniała. Wręcz przeciwnie – polkowiczanki regularnie zatrzymywały Ślęzę w ataku, a żółto-czerwone nie mogły powiedzieć o sobie tego samego, zwłaszcza w przypadku Marii Conde. Hiszpanka w 60 sekund zdobyła pięć punktów, na 3,5 minuty przed końcem dając swojemu zespołowi prowadzenie 72:62. Conde trafiła także na 74:64, odpowiadając na celny rzut Neveny Jovanović.

Gra toczyła się nie tylko o zwycięstwo ligowe, ale i o różnicę punktową. CCC dążyło do tego, żeby pokonać Ślęzę co najmniej siedmioma punktami, zaś wrocławianki, jeśli nie mogły wygrać, to chciały wyjechać z Polkowic z maksymalnie pięcioma punktami straty. Każdy kosz miał znaczenie, a na półtora minuty przed końcem Dominika Owczarzak trafiła za trzy na 69:74 i trener Kovacik poprosił o czas. Efekt? Dwa punkty Danielle Robinson, na które już pięć sekund później trójką odpowiedziała Nevena Jovanović. 76:72 CCC. W kolejnej akcji wrocławianki były o krok od przejęcia posiadania, ale na sekundy przed syreną oznaczającą błąd 24 sekund z dystansu przymierzyła Gajda, definitywnie kończąc marzenia Ślęzy o wygranej. Została jeszcze kwestia przewagi.

Po trójce Gajdy o czas poprosił trener Rusin i rozrysował akcję, którą jego podopieczne zrealizowały znakomicie. Piłka z autu trafiła do Talii Caldwell, która znalazła ścinającą pod kosz Jovanović, a ta nie pomyliła się, trafiając na 79:74. Tym razem przerwa dla trenera Kovacika i on także zaplanował schemat, który zawodniczki CCC wykonały co do joty. Danielle Robinson weszła pod kosz i została sfaulowana przez Talię Caldwell. Punkty zaliczone, akcja 2+1 dokończona i na 24 sekundy przed końcem meczu było 82:74 dla gospodyń. Przerwa dla Ślęzy i po timeoucie dwa punkty Burdick. CCC wznowiło piłkę spod kosza, a sędziowie dopatrzyli się piątego przewinienia Cierry Burdick. Kapitan Ślęzy nie mogła uwierzyć w decyzję arbitrów, ale musiała opuścić boisko, a Lauren Mansfield ustaliła wynik spotkania. Żółto-czerwone miały jeszcze dwie szanse na dopięcie swego, ale rzut Jovanović nie znalazł celu, a po pudle Weroniki Gajdy nie udało się wrocławiankom oddać kolejnej próby.

Ślęza popełniła aż 17 strat i choć CCC zdobyło z nich tylko osiem punktów, to oddawanie piłki przeszkadzało wrocławiankom w zbudowaniu właściwego rytmu gry w ataku. Do tego dobry występ Conde i 5/6 z dystansu Weroniki Gajdy, która trafiała trójki w idealnych momentach i w ten właśnie sposób koszykarki 1KS-u przegrały ósme spotkanie w sezonie. Już w najbliższą sobotę Ślęza ma okazję na zrehabilitowanie się przed własną publicznością – 29 lutego do hali wrocławskiej AWF przyjedzie beniaminek z Gdańska. Zespół prowadzony przez Mirosława Orczyka w 18. kolejce wygrał pierwsze spotkanie w sezonie 2019/2020, pokonując Wisłę Kraków 71:60. Wrocławianki zatem muszą szykować się na kolejną trudną przeprawę.

CCC Polkowice – Ślęza Wrocław 84:76 (23:14, 19:18, 12:19, 30:25).
CCC: 
Conde 23, Gajda 17, Stallworth 15, Robinson 14, Mansfield 8, Spanou 4, Palusna 2, Naczk 1, Niedźwiedzka 0. Tyszkiewicz, Tomaszewicz DNP.
Ślęza: Burdick 20, Jovanović 14, Owczarzak 12, Glomazic 10, Dobrowolska 7, Szajtauer 6, Caldwell 5, Butuluja 2. Klatt, Marciniak, Piędel DNP.