Fatalna trzecia kwarta kosztuje Ślęzę wygraną w Sosnowcu

Koszykarki Ślęzy Wrocław poniosły pierwszą porażkę w sezonie 2020/2021, ulegając w wyjazdowym meczu CTL Zagłębiu Sosnowiec 76:79. O losach spotkania przesądziła wysoko przegrana trzecia kwarta.

Pierwsze punkty w spotkaniu zdobyła Anna Jakubiuk, ale dość szybko inicjatywę przejęły gospodynie – najpierw trafiła Jessica January, chwilę potem dwa oczka dołożyła Martyna Czyżewska. Ślęza starała się dotrzymywać kroku wykorzystując od samego początku Stephanie Jones, lecz udane akcje amerykańskiej skrzydłowej nie wystarczyły, żeby prowadzić na starcie meczu wyrównaną walkę z Zagłębiem. Pod drugiej stronie parkietu akcję 2+1 przeprowadziła Czyżewska, po chwili złe podanie Jakubiuk przechwyciła Sydney Wallace i bez problemu zdobyła punkty z kontry na 11:5. Stephanie Jones dołożyła dwa oczka z linii rzutów osobistych, ale gospodynie miały odpowiedź w postaci udanych akcji Katariny Vucković i Martyny Stasiuk. Po tej drugiej trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas.

Wrocławianki po stanowczej reprymendzie od trenera wróciły do gry i wykreowały akcję, po której za trzy punkty trafiła Nikola Dudasova. Kolejne momenty były wymianą szybkich i, co ważniejsze, udanych akcji. Po stronie żółto-czerwonych za odrabianie strat zabrała się Sug Sutton, najpierw nie myląc się z dystansu, a następnie celnie rzucając z półdystansu. Wciąż jednak zawodziła defensywa, co przełożyło się na łatwe punkty January i Wallace. Rozgrywająca CTL Zagłębia trafiła także na 21:15 po 1,5 minuty błędów i niecelnych rzutów z obu stron. Trzypunktowym rzutem skontrowała Julia Tyszkiewicz, ale już w kolejnym posiadaniu Martyna Stasiuk rozmontowała obronę 1KS-u i dograła piłkę do Czyżewskiej, która trafła na 23:18. Ostatnie słowo należało do tej, która otworzyła wynik tego spotkania – Jakubiuk po podaniu Sutton zdobyła kolejne punkty w tym meczu.

Wydawało się, że Ślęza opanowała sytuację po słabym początku, tymczasem po wznowieniu gry za trzy trafiła Martyna Jasnowska, potem dwie kolejne straty Jakubiuk przyniosły punkty Vucković i Wallace – w niespełna minutę prowadzenie Zagłębia urosło do 10 punktów. Wtedy ponownie do pracy zabrała się Sutton – rozgrywająca zespołu z Wrocławia zdobyła pięć kolejnych punktów swojego zespołu. Jej wyczyny wciąż zdawały się na nic, bo cały zespół Ślęzy miał problem z koordynacją poczynań w defensywie, co skrzętnie wykorzystywały rywalki. Po dwóch celnych osobistych Jessici January było 34:25 dla gospodyń.

Od tego momentu w drugiej kwarcie warunki dyktowała już jednak wyłącznie Ślęza. Zaczęło się od łatwych punktów Stephanie Jones, która następnie zablokowała Aleksandrę Wojtalę i uruchomiła kontratak, po którym dwa punkty zdobyła Julia Tyszkiewicz. Trener Adam Kubaszczyk natychmiast zareagował prosząc o czas, ale jego próba odwrócenia losów tego fragmentu meczu okazała się nieudana. Strata w wykonaniu Sydney Wallace pozwoliła Jones na kolejne trafienie, a po chwili amerykańska skrzydłowa Ślęzy zdobyła jeszcze dwa punkty, przybliżając swój zespół na zaledwie punkt straty do rywalek. Drużyna Sosnowca miała sporo pecha, pudłując w dogodnych sytuacjach, co tylko napędzało będącą w gazie Ślęzę.

Remis żółto-czerwonym dała Nina Dedić, trafiając jeden z dwóch osobistych. Zagłębie popełniło błąd przy wznowieniu zza linii końcowej, co przyniosło skutek w postaci faulu Vucković na Jakubiuk, a zawodniczka 1KS-u dała swojej drużynie prowadzenie. Po chwili za sprawą trzypunktowego rzutu Tyszkiewicz było już 38:35 dla przyjezdnych, a kolejna udana akcja Jones powiększyła prowadzenie do pięciu oczek. W końcu, po sześciu minutach bez punktów z gry, celnym rzutem popisała się January. Ostatnie słowo przed przerwą należało do wrocławianek, a konkretnie do Agaty Dobrowolskiej i, oczywiście, do Stephanie Jones. Ślęza po bardzo dobrej grze na przestrzeni drugiej kwarty nie tylko odrobiła dziesięć punktów straty, ale i wyszła na siedem oczek prowadzenia.

Gospodynie potrzebowały tylko 120 sekund, aby znowu był remis. Za trzy trafiły Vucković i Jasnowska, dwa punkty dołożyła Martyna Czyżewska. Trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas i po nim dobrze rozrysowaną akcję zakończyła Stephanie Jones. To był jednak okres dominacji CTL Zagłębia. Pół minuty po rzucie Jones za trzy przymierzyła Sydney Wallace, w kolejnej akcji z półdystansu nie pomyliła się Jessica January, a serię 8:2 zakończyła trójką Czyżewska. Po stronie Ślęzy dwoił się i troił duet Jones-Sutton, brakowało jednak wsparcia od koleżanek, aby toczyć wyrównaną walkę. A koszykarki z Sosnowca po prostu grały swoje. Łatwe punkty Stasiuk dały im prowadzenie 55:51, minutę później po dwóch osobistych i trójce Wallace było już 60:51. January znalazła podaniem Czyżewską na 62:51. Przez cały ten czas ofensywa Ślęzy nie miała żadnego pomysłu na przełamanie się – straty i niecelne rzuty piętrzyły się w zastraszającym tempie. Dopiero punkty Sutton pozwoliły wrocławiankom nieco odetchnąć. Ulga była jednak tymczasowa, bo przed zakończeniem trzeciej kwarty Zagłębie zdobyło jeszcze cztery oczka, kończąc tę odsłonę z dziesięcioma oczkami zapasu.

Ślęza zatem po raz drugi stanęła przed wyzwaniem, jakim było odrobienie dwucyfrowych strat. Tym razem jednak obrona nie napędzała ataku w takim stopniu, jak miało to miejsce w drugiej kwarcie. Cztery oczka zdobyła Nina Dedić, ale Zagłębie odpowiedziało punktami January i Vucković, po layupie koszykarki z Serbii o czas poprosił trener Rusin. Time-out przyniósł pożądany efekt – najpierw dwa punkty zdobyła Jakubiuk, następnie wrocławianki wymusiły dwie straty rywalek, a dobry fragment gry zwieńczyła Sug Sutton, trafiając na 64:70. Żółto-czerwone nie mogły jednak przeprowadzić kilku udanych akcji z rzędu, co pozwoliłoby doprowadzić do remisu.

Gospodynie miały odpowiedź na każdą próbę zrywu Ślęzy. Gdy Sutton dołożyła kolejne dwa oczka, trener Kubaszczyk wziął czas, po nim Sydney Wallace w szczęśliwych okolicznościach zdołała oddać rzut, a w jeszcze bardziej szczęśliwych okolicznościach sędziowie dopatrzyli się faulu Sutton. I tak zamiast udanego posiadania w obronie Wallace trafiła wszystkie trzy osobiste, dzięki czemu było 75:68 dla Zagłębia na cztery minuty przed końcem. Wrocławianki bynajmniej nie złożyły broni. Ofensywa dyrygowana przez Sutton przyniosła dwa punkty Jakubiuk i trójkę Dudasovej, a na 1:12 przed końcem amerykańska rozgrywająca sama przymierzyła za trzy, zmniejszając straty do jednego punktu – 77:76. W kolejnej akcji jedna z zawodniczek Ślęzy poślizgnęła się, ułatwiając zadanie Jessice January, która trafiła z piątego metra na 79:76. Trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas, rozrysował akcję i mógł tylko liczyć na realizację ze strony swoich podopiecznych. Obrót wydarzeń sprawił, że przed szansą doprowadzenia do dogrywki stanęła Agata Dobrowolska, lecz jej trzypunktowa próba chybiła celu. Okazję na dobitkę miała Julia Tyszkiewicz, która przytomnie wyszła za linię 6,75 metra i sama oddała rzut, przy którym zdawała się być faulowana. Gwizdki milczały – ostatecznie zamiast przewinienia zapisano blok Sydney Wallace, a piłka nie znalazła drogi do kosza. Losy spotkania były przesądzone.

Powodów porażki w Sosnowcu można znaleźć kilka, na czele z problemami kadrowymi (zagrało tylko siedem koszykarek Ślęzy) i krótkim odpoczynkiem po trudnym meczu z Eneą AZS Poznań, podczas gdy rywalki miały w weekend wolne. Jednak pierwszą porażkę w sezonie należy tłumaczyć przede wszystkim dwoma czynnikami – fatalną trzecią kwartą, przegraną 12:29, a także aż 17 stratami, które przełożyły się na 18 punktów rywalek. Koszykarki z Sosnowca straciły piłkę tylko siedem razy, dając Ślęzie sześć oczek po ich błędach.

Przed wrocławiankami teraz wizyta w Gdańsku. Czasu na odpoczynek przed meczem z DGT AZS Politechniką nie ma praktycznie w ogóle. Piłka w tym starciu pójdzie w górę już w sobotę o godz. 13:30.

CTL Zagłębie Sosnowiec – Ślęza Wrocław 79:76 (23:20, 14:24, 29:12, 13:20)
CTL Zagłębie: Wallace 20, January 20, Czyżewska 16, Vucković 11, Stasiuk 4, Jasiulewicz 2, Wojtala 0. Rutkowska, Wojtylas, Zuziak, Jarosz DNP.
Ślęza: Sutton 22, Jones 20, Jakubiuk 9, Dudasova 8, Tyszkiewicz 8, Dedić 7, Dobrowolska 2. Jasińska, Poleszak, Puter DNP.

Osłabiona Ślęza odrobi zaległości w Sosnowcu

W środę o godz. 18 w Sosnowcu odbędzie się zaległy mecz 1. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet. Gospodynie, CTL Zagłębie Sosnowiec, zmierzą się z koszykarkami Ślęzy Wrocław. Przed żółto-czerwonymi kolejne trudne starcie.

Beniaminek zaczął sezon od dwóch porażek – w trzeciej serii spotkań przegrał z Basketem 25 Bydgoszcz 65:90, w czwartej zaś uległ Arce Gdynia 71:92. O ile przeciwko drużynie Piotra Kulpekszy od początku do końca Zagłębie nie miało zbyt wiele do powiedzenia, tak w konfrontacji z mistrzyniami kraju sporą niespodzianką była seria punktowa 17:0 w trzeciej kwarcie, dzięki której koszykarki z Sosnowca wygrały tę część spotkania 23:11.

– Myślę, że przed nami trudne spotkanie. Zagłębie to w tym sezonie bardzo ciekawy zespół. Co prawda miały przerwę spowodowaną koronawirusem, ale mecz z Arką Gdynia był interesujący i szczególnie w trzeciej kwarcie bardzo się postawiły, gdy wydawało się, że Arka ma wszystko pod kontrolą – mówi Agata Dobrowolska i prezentuje pokrótce najmocniejsze ogniwa rywalek. – Z Arką bardzo dobrze zaprezentowała się Victoria Jarosz, która atakuje tablicę i była mocna w tej strefie – na pewno musimy się skupić na zastawieniu i wygraniu zbiórki. To zespół, który bardzo często atakuje z obwodu. Do tego dwie zawodniczki z USA, które biorą ciężar gry na siebie, ogólnie rzecz ujmując to niezwykle agresywnie atakujący rywal – podsumowuje skrzydłowa Ślęzy.

Wspomniana przez Dobrowolską Jarosz skończyła mecz z Arką z 18 punktami i 12 zbiórkami, w tym aż osiem z nich zaliczyła na atakowanej tablicy. Z kolei dwie zawodniczki z USA to Sydney Wallace i Jessica January, które stanowią o sile obwodu CTL Zagłębia. Przeciwko mistrzyniom Polski zdobyły łącznie 38 oczek z 32 prób zespołu prowadzonego przez Adama Kubaszczyka, oddając łącznie 45 proc. wszystkich rzutów i tym samym potwierdzając opinię zawodniczki Ślęzy o braniu na siebie ciężaru gry. W zespole z Sosnowca nie sposób nie wspomnieć jeszcze o Katarinie Vucković, która poprzednie dwa sezony spędziła w Widzewie Łódź. Zawodniczka z Serbii w czterech dotychczasowych meczach ze Ślęzą zdobyła 69 punktów, co oznacza, że z pewnością trzeba będzie na nią uważać również w środę. Na podkoszową Zagłębia zwracał uwagę trener Arkadiusz Rusin.

– Nie wszystkie zawodniczki rywala wkomponowały się w zespół – na razie słabo prezentuje się Vucković, która miała bardzo dobry sezon w Widzewie i na pewno tego nie można w żaden sposób lekceważyć. W Łodzi zawsze grała przeciwko nam dobre zawody. Jest to zespół, na który trzeba bardzo uważać na dystansie, ponieważ każda zawodniczka jest w stanie oddać rzut za trzy punkty. Jeżeli złapią dobry rytm, to może być nam w środę bardzo ciężko odnieść zwycięstwo – ocenia szkoleniowiec Ślęzy.

W zespole żółto-czerwonych w sobotniej wygranej 84:79 z Eneą AZS-em Poznań zabrakło na parkiecie Patrycji Klatt, Dominiki Poleszak i Bożeny Puter. Dodatkowo, zespół z Sosnowca w sobotę pauzował ze względu na kwarantannę, na której przebywał zespół PolskiejStrefyInwestycji Enei Gorzów Wlkp. Przed Ślęzą tym samym spore wyzwanie, na które, jak zapewnia Agata Dobrowolska, dwukrotne mistrzynie Polski są gotowe.

– Mamy trochę problemów kadrowych, ale pokazałyśmy w poprzednim meczu, że możemy sobie z tym poradzić i myślę, że w środę to też nie będzie problem. Musimy wyjść od początku skupione – nie ma miejsca na drobne błędy, ponieważ każdy głupi faul będzie bardzo kosztowny. Liczy się dla nas obrona, zbiórki i bieganie do kontrataków, na tym musimy się przede wszystkim opierać – zarysowuje plan na najbliższy mecz koszykarka Ślęzy.

– Jedziemy na trudny teren, w Sosnowcu zawsze gra się źle. Mamy mało czasu na przygotowania i nie jesteśmy w optymalnym składzie, aby przygotować się do tego spotkania. Widać, że przy małej rotacji gramy falami i nie możemy do końca złapać rytmu. Myślę, że nasza gra nie będzie dużo odbiegała od tego, co graliśmy w meczu z Poznaniem i oby tak było – podsumowuje trener Arkadiusz Rusin.

Początek meczu CTL Zagłębie Sosnowiec – Ślęza Wrocław w środę o godz. 18. Transmisję ze spotkania przeprowadzi TVCOM.pl

Informacja klubu ws. karnetów na sezon 2020/2021

W związku z panującymi obostrzeniami mecze koszykarek Ślęzy Wrocław w sezonie 2020/2021 odbywają się obecnie bez udziału publiczności. Ze względu na to, iż nie wiadomo, jak długo rozporządzenie ws. organizacji spotkań bez kibiców będzie utrzymywać się w mocy, klub informuje o możliwości zwrotu karnetów zakupionych na sezon 2020/2021.

Aby ubiegać się o zwrot pieniędzy za zakupione karnety prosimy o kontakt mailowy pod adresem bilety@slezawroclaw.pl lub telefoniczny pod numerem telefonu 882 097 624.

Dziękujemy wszystkim, którzy w obecnej sytuacji zdecydują się pozostawić swój karnet i tym samym dać nieocenione świadectwo sympatii dla naszego klubu w tych trudnych dla wszystkich czasach. Za każdy tego typu gest jesteśmy niezmiernie wdzięczni.

„Po przerwie sami narobiliśmy sobie sami bałaganu”

Prezentujemy zapis konferencji prasowej po meczu Ślęza Wrocław – Enea AZS Poznań, w którym wrocławianki zwyciężyły 84:79.

Grzegorz Zieliński (trener Enei AZS-u): Gratuluję drużynie Ślęzy zwycięstwa, widać było, że drużyna została świetnie przygotowana do meczu z nami, chociaż, jak mówił trener, było kilka problemów kadrowych. Mecz ustawiła pierwsza połowa, w której nie byliśmy w stanie wykreować zbyt wielu dogodnych sytuacji do oddania rzutu. Mieliśmy tylko 29 prób z gry, co powodowało, że otwieraliśmy możliwość grania drużynie przeciwnej. W przerwie skorygowaliśmy naszą strategię ataku, wiedzieliśmy, że z pewnych rzeczy musimy zrezygnować. Zmieniliśmy w drugiej połowie obronę, co pozwoliło nam wrócić do gry, jednak nie na tyle, aby osiągnąć zwycięstwo.

Tiffany Brown (koszykarka Enei AZS-u): Walczyłyśmy o wygraną do samego końca, ale w pierwszej połowie same narobiłyśmy sobie problemów, kiedy rywalki zbudowały niemal 20 punktów przewagi. Musiałyśmy gonić, odrabiać straty i pokazałyśmy, że jesteśmy w stanie odwrócić losy spotkania. Niestety nie wystarczyło czasu, aby dokończyć dzieła i przegrałyśmy pięcioma punktami.

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy): Trudny mecz, na taki byliśmy gotowi. W pierwszej połowie ograniczyliśmy atuty zespołu z Poznania i ta pierwsza połowa naprawdę była w naszym wykonaniu bardzo dobra. Po przerwie to my narobiliśmy sobie sami bałaganu, bo uprzedzałem dziewczyny, żebyśmy wyszli skoncentrowani i nie pootwierali pozostałych zawodniczek, bo do przerwy bardzo dobrze grała Brown, a pozostałe koszykarki ograniczyliśmy. Początek trzeciej kwarty i 12:0 dla Poznania i tak naprawdę daliśmy się rozkręcić dziewczynom, które źle weszły w mecz. Od tego zaczęły się nasze kłopoty. Cieszę się, że jest zwycięstwo, mieliśmy problemy ze skompletowaniem zespołu na trening. Jednak cała praca, jaką dziewczyny wykonały wcześniej – praca nad naszym systemem, była widoczna w pierwszej połowie. Potem zabrakło koncentracji bądź przygotowania – nie wiem. Liczy się zwycięstwo i gratuluję go mojemu zespołowi.

Anna Jakubiuk (zawodniczka Ślęzy): Po pierwsze chciałam pogratulować zespołowi z Poznania walki do samego końca. Tak, jak trener powiedział – pierwsza połowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu, niestety fatalnie zaczęłyśmy trzecią kwartę. Musimy na pewno popracować nad koncentracją wychodząc z szatni, bo przy jeszcze lepszym przeciwniku 20 minut dobrej gry czasami może nie wystarczyć i mecz może skończyć sie naszą porażką. Cieszy mnie to, że wygrałyśmy zbiórkę, co na pewno przyniosło nam dużo punktów. Trzeba także ograniczyć punkty stracone z szybkiego ataku, ale bardzo cieszę się z wygranego meczu i musimy się przygotować do następnego spotkania.

Niepotrzebne nerwy, potrzebne zwycięstwo Ślęzy Wrocław

Koszykarki Ślęzy Wrocław pokonały Eneę AZS Poznań 84:79 w meczu 5. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet. Wrocławianki w okrojonym składzie w drugiej połowie musiały drżeć o wynik.

Zaczęło się bardzo dobrze, bo już w drugiej akcji ofensywnej Nina Dedić zebrała niecelny rzut Anny Jakubiuk i wyprowadziła Ślęzę na prowadzenie. Chwilę później Sug Sutton dołożyła dwa oczka z linii rzutów osobistych, a w następnej akcji Dedić trafiła za trzy i było 7:4. Wrocławianki mocno pracowały w defensywie i dobrą obronę przekładały na udane akcje w ataku. Jedną z nich przeprowadziła Stephanie Jones, dając się przy tym sfaulować Darii Marciniak, co przełożyło się na dodatkowy punkt z rzutu osobistego. Dobre wejście w mecz kontynuowała Dedić dokładając kolejną akcję 2+1 na 15:6. Po stronie poznanianek ton nadawała Tiffany Brown, wspierana przez Gmrice Davis, ale amerykański zaciąg Enei AZS-u nie wystarczył na dobrze funkcjonującą Ślęzę. Wrocławianki w pierwszych fragmentach meczu miały za dużo opcji w ataku, żeby pozwolić rywalkom na przejęcie inicjatywy. Na przerwę po pierwszej kwarcie żółto-czerwone schodziły z prowadzeniem 24:18.

Najlepsze miało jednak dopiero nadejść. Jovana Popović otworzyła wynik drugiej odsłony, ale już po chwili najpierw trafiła Agata Dobrowolska, potem dwukrotnie łatwe punkty zdobyła Sug Sutton i błyskawicznie zrobiło się 30:20. Po trzydziestu sekundach trójkę dołożyła Julia Tyszkiewicz i w niespełna dwie minuty koszykarki 1KS-u zdobyły dziewięć punktów. Minutę później Sutton i Dobrowolska ponownie powiększyły swój dorobek, podwyższając na 37:20. W tym momencie trener Grzegorz Zieliński w końcu przerwał serię i poprosił o czas. Jego uwagi nie zadziałały od razu – zanim przełamały się jego podopieczne, jeszcze dwa oczka rzuciła Stephanie Jones, wieńcząc swoją passę na 15:0 i ustalając prowadzenie na 39:20.

Od tego momentu poznanianki nieco się przebudziły – impuls do zmniejszenia strat dała była koszykarka Ślęzy Daria Marciniak zdobywając dwa oczka z linii rzutów osobistych po faulu Jones. Minutę później na 24:39 trafiła Jovana Popović. Wrocławianki przez 120 sekund nie potrafiły powiększyć swojego dorobku punktowego, zrobiła to dopiero Sutton rzucając jeden z dwóch osobistych. Prowadzenie żółto-czerwonych o cztery oczka zmniejszyła Tiffany Brown dwoma udanymi akcjami, na drugą z nich szybko odpowiedziała Anna Jakubiuk. Dwa osobiste Karoliny Stefańczyk oraz punkty Brown i Davis sprawiły, że Akademiczki przegrywały 34:44, lecz ostatnie słowo w pierwszej połowie należało do Ślęzy. Kolejna trójka Tyszkiewicz oraz jeszcze jedno udane wejście pod kosz Sutton dało 1KS-owi 15 punktów zapasu.

W drugiej połowie zdecydowanie lepiej z bloków wyszedł zespół gości. Po podaniu Brown trzy oczka zdobyła słabo grająca w pierwszej części meczu Julia Adamowicz, chwilę potem dwa punkty rzuciła Brown. Po stracie Niny Dedić kontrę wyprowadziła Gmrice Davis i sama wykończyła ten kontratak. Seria 7:0 w wykonaniu poznanianek wywołała reakcję trenera Rusina, który poprosił o czas. Time-out oraz roszady w składzie nie przyniosły efektu. Julia Tyszkiewicz straciła piłkę, a w następnej akcji sfaulowała niesportowo Brown, która wykorzystała dwa osobiste, a po wznowieniu gry znalazła podaniem Darię Marciniak, która trafiła za trzy. Koszykarki Enei AZS-u potrzebowały 80 sekund aby zmniejszyć straty do zaledwie trzech oczek.

Bardzo cenne punkty na 51:46 zdobyła Sug Sutton, chwilę póżniej Agata Dobrowolska dołożyła dwa oczka i cała drużyna Ślęzy trochę odetchnęła. Na krótko, bowiem znów punkty zdobyła Davis, a po celnym rzucie Jones drugą trójkę trafiła Adamowicz. W następnej akcji Popović zabrała piłkę po złym podaniu Sutton i wyprowadziła kontrę zwieńczoną podaniem Adamowicz do Marciniak i punktami podkoszowej na 53:55. Ponownie ważnym rzutem w kluczowym momencie popisała się Dobrowolska, ale odpowiedziała na niego Adamowicz. Wymianę ciosów zakończyła Sug Sutton dwoma osobistymi. Obie drużyny przez następne półtorej minuty nie przeprowadziły udanej akcji, nieco zwalniając wysokie tempo tego fragmentu meczu. Emocje przyniosła końcówka trzeciej kwarty. Zaczęło się od trafienia Davis, na które trójką odpowiedziała Sutton. Następnie pod kosz przebiła się Aleksandra Parzeńska, a przed końcem tej części meczu Davis dobiła rzut Brown. Wydawało się, że kwarta dobiegnie końca, ale ostatnie słowo należało do Sug Sutton, która trafiła równo z syreną na 66:61.

Ostatnia kwarta zaczęła się od celnego rzutu Stephanie Jones, na który akcją 2+1 odpowiedziała Jovana Popović. Wynik wciąż oscylował w okolicach czterech-pięciu punktów, dopiero dwa kolejne posiadania zakończone oczkami Jones dały Slęzie nieco większą przewagę. Dziesięciopunktowe prowadzenie żółto-czerwonym dała Sug Sutton i gospodynie powinny już dobić do końcowej syreny bez większych zmartwień. Cztery minuty przed końcem na 78:67 trafiła Anna Jakubiuk, minutę później o dwa punkty wynik powiększyła Nina Dedić. Po wymianie udanych akcji Popović i Sutton było 82:69. Trener Zieliński poprosił o przerwę, chcąc jeszcze odwrócić losy spotkania.

Po time-oucie Julia Adamowicz została sfaulowana przez amerykańską rozgrywającą 1KS-u przy próbie rzutu trzypunktowego i wykorzystała wszystkie trzy osobiste. W następnej akcji dwa oczka zdobyła Popović, ale cenne punkty zdobyła Stephanie Jones, pozbawiając rywalki nadziei na dokończenie comebacku. Poznanianki próbowały jeszcze jednego zrywu, lecz pomimo trafień Adamowicz i Brown, zabrakło im czasu na dokończenie dzieła.

Ślęza bez Patrycji Klatt, Dominiki Poleszak i Bożeny Puter grała w siedem zawodniczek. Wrocławianki, które były zdolne do gry, zostawiły na parkiecie bardzo wiele zdrowia. Gdyby nie falstart w trzeciej kwarcie, mogły drugą połowę rozegrać bez tak wielu nerwów. Tak jednak się nie stało i ambitnie walczące poznanianki do samego końca miały nadzieję na odwrócenie losów spotkania. Koniec końców liczy się jednak zwycięstwo, a to może zapisać sobie zespół Arkadiusza Rusina.

Ślęza Wrocław – ENEA AZS Poznań 84:79 (24:18, 25:16, 17:27, 18:18).
Ślęza: Sutton 28, Jones 21, Tyszkiewicz 11, Dobrowolska 10, Dedić 10, Jakubiuk 6, Dudasova 0. Jasińska, Klatt, Puter DNP.
Enea AZS: Brown 23, Adamowicz 15, Davis 14, Popović 11, Marciniak 8, Parzeńska 6, Stefańczyk 2, Nowicka 0, Piechowiak 0. Jędrzejczak, Jarecka, Piasecka DNP.