„Nasza defensywa nie jest na poziomie Ekstraklasy”

Przedstawiamy wypowiedzi po meczu Ślęza Wrocław – CTL Zagłębie Sosnowiec, w którym zespół gości zwyciężył 88:84.

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy): Gratuluję zespołowi z Sosnowca wygranej. Kolejne spotkanie, w którym mamy szansę na zwycięstwo, ale nie chcemy wygrać. Nie wiem, gdzie doszukiwać się przyczyn tego stanu rzeczy. Jak mantrę powtarzam przed każdym meczem – zastawienie, powrót do obrony przed szybkim atakiem i ograniczanie liczby strat w ataku. To, ile popełniamy strat, to jest jedna kwestia – niedopuszczalna na poziomie Ekstraklasy. Druga to to, jakie my błędy wymyślamy. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić tego, co możemy w danym momencie zrobić i nie wiem, kiedy. Potrafimy zrobić 10 strat w pierwszej kwarcie, a drugą zagrać na jedną stratę. To nie wynika z opracowanych zagrywek czy presji rywalek – my tę presję narzucamy sobie sami. Widać gołym okiem, że nasza defensywa, fundamenty w obronie na pewno nie są na poziomie zespołów Ekstraklasy. Mam duży problem i zastanawiam się, jak to zmienić, żeby obrona funkcjonowała. Mecze po 80-90 punktów to granie dla grania, bez starania.

Nikola Dudasova (zawodniczka Ślęzy): To był dla nas ważny mecz i zdawałyśmy sobie z tego sprawę. Chciałyśmy zagrać dobrze w obronie, ale rywalki rzuciły nam 88 punktów, co jest niedopuszczalne. Wiedziałyśmy, że mają dwie dobre rzucające z obwodu, jedna rzuciła 35 punktów, druga 19. Po drugiej stronie parkietu popełniłyśmy wiele strat, z których padały łatwe punkty dla przeciwników.

Adam Kubaszczyk (trener CTL Zagłębia): Przede wszystkim cieszę się bardzo, że przełamaliśmy niemoc na wyjazdach. Ostatnie kilka spotkań graliśmy dobrze i nie udawało się nam w końcówce dowieźć dobrego wyniku. Dzisiejszy mecz był szczególnie ważny dla obu drużyn, bo być może decydował o uczestnictwie w fazie play-off. Zakończyliśmy serię porażek na wyjeździe, bo to nasza pierwsza wygrana w delegacji. Najbardziej cieszę się z tego, że ostatnie dwie minuty zagraliśmy agresywnie w obronie, nie pozwalając przeciwnikowi na zwycięstwo. To była nasza bolączka w poprzednich meczach. W obu zespołach dwie zawodniczki decydują o obliczu gry i to widać po zdobytych punktach – u nas Syd i Jess, w Ślęzie Jones i Sutton. Różnica jest w tym, czy pozostałe zawodniczki włączą się do gry. U nas włączyły się przede wszystkim w obronie, tak że ja jestem zadowolony i cieszę się z wygranej.

Sydney Wallace (zawodniczka CTL Zagłębia): To był mecz walki, który rozstrzygnął się dopiero w ostatnich akcjach. W końcówce zagrałyśmy dobrze w obronie i sięgnęłyśmy po zwycięstwo. Zagrałyśmy dobry mecz, w drugiej kwarcie trochę się rozluźniłyśmy i pozwoliłyśmy rywalkom odrobić straty, ale gdy trzeba było się spiąć, zrobiłyśmy to. To bardzo cenna i potrzebna wygrana. Jeżeli utrzymamy ten poziom, będziemy walczyć o wygraną w każdym spotkaniu i postaramy się namieszać w play-offach.

Ślęza Wrocław przegrywa z beniaminkiem po zaciętej walce

Ślęza Wrocław przegrała z CTL Zagłębiem Sosnowiec 84:88 w zaległym meczu 12. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet. Sytuacja wrocławianek w tabeli mocno się skomplikowała.

Od samego początku zapowiadało się na zacięte i wyrównane spotkanie – po dwóch minutach było już 5:4, a w międzyczasie nie zabrakło strat oraz niecelnych rzutów z obu stron. Chaos utrzymywał się na parkiecie przez większość pierwszej kwarty, lepiej radziły sobie z nim zawodniczki gości. Po trójce Moniki Jasnowskiej wyszły na prowadzenie, a za sprawą szalejącej od pierwszych minut Sydney Wallace zrobiło się 9:5 dla CTL Zagłębia. Ślęza oddała rywalkom trzy piłki z rzędu, więc naturalnie trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas, żeby wytłumaczyć swoim podopiecznym, że taka gra to droga donikąd.

Rozmowa motywacyjna przyniosła efekt dopiero po tym, jak dwa osobiste na punkty zamieniła Katarina Vucković. W kolejnej akcji za trzy przymierzyła Julia Tyszkiewicz, a po chwili Sug Sutton znalazła podaniem Stephanie Jones i w 15 sekund Ślęza odrobiła pięć z sześciu oczek straty. Koszykarki z Sosnowca wciąż utrzymywały się na prowadzeniu, odpowiadając na udane akcje rywalek. Po kolejnej serii trzech strat z rzędu przewaga CTL Zagłębia urosła do ośmiu oczek, ale dwa skuteczne rzuty Jones zmniejszyły ją o połowę. Jednak zanim pierwsza kwarta dobiegła końca, dwie akcje przeprowadziła jeszcze drużyna gości. Najpierw z półdystansu trafiła Vucković, a po złym podaniu Sug Sutton piłkę przejęła Jessica January i równo z syreną jej rzut z około 25 metrów wpadł czysto do kosza, dzięki czemu przyjezdne prowadziły po 10 minutach 25:16.

Tuż po wznowieniu gry za trzy trafiła Martyna Czyżewska, na co odpowiedziała Anna Jakubiuk celną próbą z półdystansu. Wrocławianki nie miały odpowiedzi na akcję 2+1 Martyny Jasiulewicz, a następnie Sug Sutton postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i pójść na wymianę ciosów. W przeciągu 90 sekund rozgrywająca Ślęzy rzuciła 10 punktów, na co rywalki odpowiedziały siedmioma oczkami i po tym fragmencie gry było 38:28 dla gości. Gdyby nie perfekcyjny fragment gry w wykonaniu Sutton, sytuacja z pewnością wymknęłaby się spod kontroli żółto-czerwonych.

A ich liderka nie powiedziała ostatniego słowa. Stratę Martyny Stasiuk zamieniła na asystę do Niny Dedić. Pudło Sydney Wallace zmieniło się w dwa oczka Stephanie Jones z linii rzutów osobistych, za to też zapisano Sutton asystę. Kolejne oczka Dedić nie były wynikiem podania rozgrywającej 1KS-u, ale już kolejna akcja poszła na jej konto, bowiem wykończyła ona podanie od Jones. Od stanu 18:31 do 36:38 22-letnia koszykarka Ślęzy miała bezpośredni udział w 16 z 18 zdobytych przez zespół z Wrocławia punktów. Nic zatem dziwnego, że to właśnie ona doprowadziła do remisu 40:40.

Ostatnie dwie minuty pierwszej połowy to kontynuacja dobrej gry Ślęzy – wrocławianki wymuszały pudła rywalek, a same zdołały wyjść na prowadzenie i zakończyć kwartę z przewagą. Na 47:45 równo z syreną trafiła oczywiście Sutton, która po 20 minutach miała na koncie 18 punktów, 7 zbiórek i tyle samo asyst.

Trzecia kwarta rozpoczęła się od dwóch osobistych Martyny Czyżewskiej na remis i punktów Sutton w odpowiedzi na ten rozwój wydarzeń. Wrocławianki miały szansę wyjść na co najmniej czteropunktowe prowadzenie, ale dwie zbiórki w ataku nie wystarczyły w tej samej akcji, żeby ten cel został osiągnięty. Dopiero następna akcja, również zakończona zbiórką w ataku, przyniosła Ślęzie punkty. Ich autorką była naturalnie Sug Sutton, która dodatkowo została sfaulowana przez Jasiulewicz, co pozwoliło na akcję 2+1. Wtedy do pracy zabrały się Amerykanki po stronie CTL Zagłębia. Najpierw Sydney Wallace wykorzystała lay up, potem Victoria Jarosz przechwyciła podanie Sutton, co siedem sekund później przełożyło się na trójkę Jasiulewicz i remis 52:52.

Kilkadziesiąt sekund później Jarosz najpierw wykorzystała jeden rzut osobisty, a po drugim zespół z Sosnowca wciąż był w posiadaniu piłki, bowiem wrocławianki nie potrafiły jej zebrać. Jarosz zebrała piłkę po pudle January i dobiła spod kosza na 55:52, a zwieńczyła swój dobry fragment kolejnym przechwytem, po którym January została sfaulowana przez Sutton. Rozgrywająca CTL Zagłębia trafiła oba osobiste i seria punktowa gości trwała. Swoje w trakcie tej passy musiała dołożyć Sydney Wallace, która najpierw wykorzystała rzuty wolne, a po pudle Agaty Dobrowolskiej z dystansu pokazała swój talent do rzutów za trzy, trafiając na 62:62. Zdobycie 15 punktów z rzędu zajęło przyjezdnym niewiele ponad 2 minuty.

Ślęza wreszcie przełamała się za sprawą Agaty Dobrowolskiej. W następnych dwóch akcjach nie pomyliła się Nikola Dudasova, a w trzecim posiadaniu Słowaczka znalazła podaniem Jones i Ślęza odrobiła cztery oczka straty. Bardzo cenna trójka Julii Tyszkiewicz przed końcem trzeciej kwarty urwała jeszcze trzy punkty deficytu i wrocławianki podchodziły do decydującej części meczu w znacznie lepszej sytuacji niż by to miało miejsce cztery minuty wcześniej.

Zwłaszcza, że koszykarki 1KS-u otworzyły czwartą kwartę od lay upu Dudasovej i kolejnej trójki Tyszkiewicz, dzięki czemu wyszły na prowadzenie 68:66. Cieszyły się z niego kilkanaście sekund, bo w kolejnej akcji Jasiulewicz skutecznie przebiła się pod kosz. Chwilę potem Sutton trafiła jeden z dwóch rzutów osobistych, ale Ślęza nie potrafiła zebrać piłki po rzucie Aleksandry Wojtali, która dograła na obwód do Wallace, a ta oczywiście nie pudłuje z czystych pozycji.

Żółto-czerwone wyszły na prowadzenie po akcjach Sutton i Jones, udało im się także zamienić błąd 24 sekund w wykonaniu gości na dwa oczka Jones z linii rzutów osobistych. Zespół gości postawił na sprawdzone rozwiązanie – piłka do Wallace i zielone światło na rzut z dystansu. Efekt? 75:75. Po raz kolejny Ślęza odskoczyła rywalkom, tym razem na cztery punkty. Po lay upie Julii Tyszkiewicz do końca meczu zostały trzy minuty i trener Kubaszczyk poprosił o czas. Krótka rozmowa z zespołem przyniosła pożądany efekt. January zdobyła punkty po wznowieniu gry, a po stracie Anny Jakubiuk i kolejnej zbiórce ofensywnej Zagłębia znów trafiła Wallace. Rzucająca CTL Zagłębia w następnej akcji przechwyciła też podanie Sutton i dograła do swojej koleżanki z obwodu, która rzuciła na 79:81. Po timeoucie dla Ślęzy Agata Dobrowolska doprowadziła do remisu, więc o wyniku tego szalonego spotkania miały zadecydować ostatnie sekundy.

Kluczowy okres zaczął się od faulu Tyszkiewicz na Wallace i dwóch celnych osobistych rzucającej Zagłębia. Sutton spudłowała w dwóch kolejnych akcjach, co dało przyjezdnym szansę na podwyższenie prowadzenia. To stało się za sprawą punktu autorstwa January z linii rzutów wolnych. Przerwa na żądanie dla trenera Rusina miała na celu przesunięcie piłki na połowę gości i rozrysowanie akcji, najlepiej za trzy punkty. I rzeczywiście doszło do próby z dystansu, ale Martyna Czyżewska zablokowała Jones i wrocławianki popełniły błąd 24 sekund. Jarosz trafiła oba osobiste na 86:81 i wydawało się, że wszystko jest jasne. Szaleńczy rajd Dudasovej zakończył się celną trójką na 84:86, która dała gospodyniom nadzieje. Nie udało się jednak zabrać piłki Wallace bez faulu, a ta zamieniła swoje rzuty wolne na 34 i 35 punkt, stawiając tym samym kropkę nad i.

W drugiej kwarcie Ślęza przegrywała 12 punktami i odrobiła straty. Pod koniec trzeciej odsłony miała 10 oczek deficytu i także wróciła do gry. Ale gdy przyszło do utrzymania prowadzenia w decydującej części meczu, zadanie zakończyło się niepowodzeniem. Zespół z Sosnowca zamienił 18 strat żółto-czerwonych na 22 punkty. 13 ofensywnych zbiórek CTL Zagłębia przełożyło się na 14 oczek, a Ślęza z 12 desek na atakowanej tablicy była w stanie zyskać tylko cztery punkty.

Po raz kolejny w tym sezonie czegoś koszykarkom Ślęzy zabrakło żeby cieszyć się ze zwycięstwa. Sytuacja wrocławianek mogła być zgoła odmienna, gdyby nawet połowa z pechowo przegranych spotkań została przez nie wygrana. Ale że tak się nie stało, zawodniczki 1KS-u zajmują obecnie 9. pozycję w tabeli i chcąc awansować do fazy play-off będą musiały szukać zwycięstw w starciach z wyżej notowanymi rywalkami.

Ślęza Wrocław – CTL Zagłębie Sosnowiec 84:88 (16:25, 31:20, 16:21, 21:22).
Ślęza: Sutton 26, Jones 24, Tyszkiewicz 11, Dudasova 9, Dedić 6, Dobrowolska 4, Jakubiuk 3, Puter 1. Jasińska, Poleszak DNP.
CTL Zagłębie: Wallace 35, January 19, Jasiulewicz 8, Jarosz 7, Czyżewska 7, Jasnowska 5, Vucković 3, Wojtala 2, Stasiuk 1. Zuziak DNP.

Kluczowych starć ciąg dalszy – Ślęza podejmie beniaminka

W środę o godz. 18 w zaległym meczu 12. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław podejmie we własnej hali drużynę CTL Zagłębia Sosnowiec. Starcie to ma bardzo duże znaczenie w kontekście walki o miejsca w fazie play-off.

Wrocławianki były blisko wyrwania zwycięstwa w meczu z Eneą AZS-em Poznań. Choć na trzy minuty przed końcem przegrywały 61:74, zdołały zdobyć 13 punktów z rzędu i doprowadzić do dogrywki, w której niestety dla żółto-czerwonych górą były gospodynie. Wygrana w stolicy Wielkopolski bez dwóch zdań poprawiłaby sytuację koszykarek 1KS-u, które w tej chwili znajdują się poza drabinką play-offów. Ten stan rzeczy może ulec zmianie już w tę środę, gdy do Wrocławia przyjedzie drużyna beniaminka z Sosnowca. Obecnie zespół CTL Zagłębia zajmuje 8. miejsce w tabeli i wyprzedza Ślęzę o jedno oczko. Wygrana co najmniej czterema punktami dałaby podopiecznym Arkadiusza Rusina gdyby na koniec sezonu oba zespoły zrównały się dorobkiem punktowym.

Jednak nawet o cztery punkty przewagi może być żółto-czerwonym niezwykle trudno. Drużyna z Sosnowca to beniaminek wyłącznie z nazwy, bowiem zespół prowadzony przez Adama Kubaszczyka prezentuje się jak ligowy wyjadacz. Dość powiedzieć, że sosnowiczanki były blisko sprawienia ogromnej niespodzianki i ogrania we własnej hali VBW Arki Gdynia. Na 2,5 minuty przed końcem spotkania na tablicy wyników widniał remis i dopiero w decydujących fragmentach spotkania mistrzynie Polski wrzuciły wyższy bieg, skutecznie odjeżdżając rywalkom i wygrywając 85:78. Koszykarki CTL Zagłębia w minionych tygodniach potrafiły postraszyć nie tylko Arkę, bowiem blisko zwycięstwa były także w Bydgoszczy, ulegając miejscowemu Basketowi 25 77:82.

Siła drużyny beniaminka bez dwóch zdań tkwi w ataku. Koszykarki Zagłębia potrafią z łatwością zdobywać kolejne punkty i po 14 meczach są czwartą najlepszą ofensywą ligi. Pierwszą strzelbą Zagłębia jest Sydney Wallace, najlepiej punktująca zawodniczka całej Energa Basket Ligi Kobiet. Zawodniczka legitymująca się brytyjskim paszportem zdobywa średnio 24 punkty na mecz, to wynik aż o cztery oczka lepszy od drugiej w tym zestawieniu Keishy Hampton. Wallace wielokrotnie pokazywała, że umie trafiać z każdej pozycji i nie przeszkadza jej agresywna defensywa. W pięciu kolejnych spotkaniach zdobywała 37, 39, 31, 28 i 32 punkty. Dopiero w zeszły weekend nieco wyhamowała, a i tak była w stanie rzucić zespołowi PSI Enei Gorzów Wlkp. 22 oczka. Powstrzymanie rzucającej CTL Zagłębia to bezapelacyjnie priorytet dla obrony Ślęzy.

Za rozegranie odpowiedzialna jest Jessica January, która do 14.8 punktów na mecz dokłada 6.6 zbiórki oraz 6.5 asysty. W trakcie sezonu strefę podkoszową wzmocniła niezwykle silna fizycznie Oumou Toure i wraz z Victorią Jarosz patroluje okolice pomalowanego. Duet ten co mecz blokuje blisko dwa rzuty na mecz, a w odwodzie pozostaje także Katerina Vucković. Reprezentantka Serbii nie ma już tak dużej roli jak w czasach występów dla Widzewa Łódź, ale i tak trzeba uważać na jej rzuty z dystansu, podobnie zresztą jak na dobrze czującą się na obwodzie Monikę Jasnowską. Ponad 6 punktów na mecz rzucają także Martyna Czyżewska i Martyna Stasiuk. Trener Kubaszczyk ma do dyspozycji aż osiem zawodniczek, które mają średnią co najmniej sześciu oczek na mecz. Każdy moment dekoncentracji w zespole Ślęzy może wrocławianki drogo kosztować.

Przekonały się one o tym już podczas pierwszego starcia obu zespołów. W Sosnowcu do przerwy było 44:37 dla Ślęzy, a po trzeciej kwarcie już 66:56 dla koszykarek beniaminka. I choć żółto-czerwone w decydującej części meczu rzuciły się w pogoń, to zabrakło im trzech punktów do dogrywki.

Solidność w defensywie, koncentracja i zaangażowanie przez 40 minut oraz mądra gra w ataku – to trzy klucze, bez których zespół Ślęzy Wrocław nie może liczyć o wzięciu rewanżu na drużynie CTL Zagłębia Sosnowiec. Stawka tego spotkania to nie tylko wyrównanie rachunków z października, to także, a może i przede wszystkim minimalna przewaga w walce o marcowe play-offy. Gdy stawka jest tak wyrównana, każda wygrana ma znaczenie.

Początek meczu Ślęza Wrocław – CTL Zagłębie Sosnowiec 20 stycznia o godz. 18. Transmisję ze spotkania przeprowadzi TVCom.pl

„Zerwaliśmy się dopiero w końcówce regulaminowego czasu”

Prezentujemy wypowiedzi po meczu Enea AZS Poznań – Ślęza Wrocław, w którym wrocławianki przegrały po dogrywce 80:81.

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy): Gratulacje dla zespołu z Poznania. Gospodynie przez 35 minut miały dużo więcej energii i chęci do grania niż mój zespół. Tak naprawdę dopiero zerwaliśmy się w końcówce regulaminowego czasu, kiedy wróciliśmy do meczu, ale to też nie przełożyło się na energię w dogrywce. Była ona dosyć senna. Nie spróbowaliśmy, choć prosiłem o to dziewczyny, zagrać tak samo. Nie mieliśmy nic do stracenia, trzeba było wyjść pressingiem na całym parkiecie, założyć 2-3 pułapki, bo to wychodziło. Później dwa posiadania w ataku nie skończyły się mądrymi akcjami tylko stratami i wygrał zespół gospodarzy. Końcówka to była loteria – Davis trafiła swój rzut, a my dwa razy straciliśmy piłkę.

Sug Sutton (zawodniczka Ślęzy): Walczyłyśmy na całego w czwartej kwarcie. Miałyśmy problem z zaangażowaniem przez większość meczu, ale w końcówce dałyśmy z siebie wszystko. Zawodniczka podkoszowa Enei AZS-u Gmrice Davis była dla nas nie do zatrzymania. Wracamy do domu i obmyślamy plan na następne spotkanie.

Grzegorz Zieliński (trener Enei AZS-u): Bardzo cieszę się, że wygraliśmy to spotkanie. Ma dla mnie wyjątkową wartość, dlatego, że bardzo wysoko cenię zespół Ślęzy Wrocław. To drużyna, która ma trochę pecha w tych rozgrywkach, ale prowadziła wysoko w Bydgoszczy i Gorzowie i to nie jest przypadek. To świetny zespół, który być może nie ma zbyt szerokiego składu, ale dziś potwierdził swoją klasę. Zagraliśmy dziś naprawdę dobre spotkanie, ale nie byliśmy w stanie swobodnie go wygrać. Ślęza, kiedy prowadziliśmy 13 punktami, bardziej zaatakowała nas z myślą o odrobieniu różnicy w dwumeczu niż o zwycięstwie, ale na fali tego ataku doprowadziły do dogrywki. W niej też na początku kontrolowały wydarzenia, natomiast moje dziewczyny zachowały zimną krew do końca i gratuluję im. Było widać, że Ślęza rośnie, a my troszeczkę zaczęliśmy spadać. To zwycięstwo jest bardziej cenne niż cztery poprzednie wygrane.

Jovana Popović (zawodniczka Enei AZS-u): Ten mecz był dla nas niezwykle ważny i jestem niesamowicie zadowolona z wygranej. Zwycięstwo oznacza, że mamy bardzo dużą szansę na grę w play-offach i to dla nas ogromny sukces. W pierwszej części sezonu przegrywałyśmy takie wyrównane spotkania jak to, ale nie załamywałyśmy się, pracowałyśmy ciężko i uważam, że zasłużyłyśmy na wygraną. Musimy obejrzeć jeszcze raz to spotkanie, zwrócić uwagę na nasze błędy i trenować, żeby lepiej radzić sobie z pressingiem. To będzie ważne w decydujących momentach sezonu. Jestem bardzo dumna ze swojego zespołu.

Fenomenalny pościg Ślęzy Wrocław zakończony rozczarowaniem w dogrywce

W meczu 16. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław przegrała po dogrywce z Eneą AZS Poznań 80:81. Wrocławianki do ostatnich chwil walczyły o bardzo ważną wygraną.

Od samego początku ton spotkaniu próbowały nadawać gospodynie. Daria Marciniak otworzyła wynik akcją 2+1, następnie Tiffany Brown została sfaulowana przez Annę Jakubiuk i dołożyła dwa punkty z linii rzutów osobistych. Mocne otwarcie w wykonaniu poznanianek przypieczętowała swoimi pięcioma punktami Jovana Popović. Ale koszykarki Ślęzy dzielnie dotrzymywały kroku swoim rywalkom, opierając się w pierwszych minutach na trafieniach Stephanie Jones i Nikoli Dudasovej. Dzięki akcjom tych dwóch koszykarek po trzech minutach spotkania Enea AZS prowadziła zaledwie 10:9. Przewaga zawodniczek Grzegorza Zielińskiego urosła do pięciu oczek gdy najpierw dwie zbiórki w ataku zaliczyła Gmrice Davis, pozwalając Liliannie Banaszak zdobyć punkty drugiej szansy, a po chwili Banaszak zabrała piłkę Jones, z czego skorzystała Popović.

Wrocławianki próbowały wciąż utrzymać krótki dystans, ale przewaga poznanianek zaczynała się coraz bardziej zarysowywać. W pierwszych chwilach meczu w grze Enei AZS-u widać było większe zaangażowanie i chęć walki o każdą piłkę, co przekładało się na punkty drugiej szansy oraz dobre pozycje rzutowe. Po faulu ofensywnym Jones na Popović trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas, chcąc „obudzić” swoje podopieczne, ale po time-oucie kolejne dwa oczka zdobyła Davis. Jones odpowiedziała trójką, ale po drugiej stronie parkietu nie była w stanie zatrzymać swojej rywalki, która podwyższyła na 20:15. Obie drużyny potrzebowały chwili oddechu, ale ostatnie 2,5 minuty pierwszej kwarty to kontynuacja strzelaniny i słabej gry w obronie po obu stronach. Lepiej z tej wymiany ciosów wyszły poznanianki, które utrzymały pięciopunktową przewagę.

Tuż po rozpoczęciu drugiej odsłony zrobiło się 32:23 dla Enei AZS-u, bo najpierw dwa oczka zdobyła Popović, a chwilę później Agata Dobrowolska sfaulowała Aleksandrę Parzeńską, a ta wykorzystała rzuty osobiste. Po swobodnej grze w ataku obu drużyn nie było już śladu – na kolejne punkty trzeba było sobie zapracować. W związku z tym przez cztery minuty łączny dorobek drużyn rywalizujących w Centrum Sportu Politechniki Poznańskiej powiększył się tylko o osiem oczek. Niewiele, biorąc pod uwagę fakt, że w ostatnie 2,5 minuty premierowej części meczu obie drużyny zdobyły 16 punktów.

Zwolnione tempo w ofensywie pozwalało gospodyniom kontrolować wydarzenia na parkiecie – Enea AZS utrzymywała w miarę bezpieczną przewagę i nie pozwalała zbliżać się Ślęzie na mniej niż 7-8 punktów. Gdy tylko wrocławianki próbowały doskoczyć do swoich rywalek, te znajdowały sposób żeby szybko odpowiedzieć. Dzięki temu zespół z Poznania nie tylko nie dał przyjezdnym odrobić strat, ale i powiększył swój zapas punktowy o jedno oczko w porównaniu do pierwszej kwarty.

Ślęza wyszła na drugą połowę zmotywowana do szybkiego odrobienia strat – Stephanie Jones trafiła dwa rzuty, swoje punkty dołożyła także Sug Sutton. Niestety dla żółto-czerwonych, po drugiej stronie parkietu brylowała Gmrice Davis. Wystarczyło tylko dograć do niej piłkę i patrzeć, jak ogrywa defensywę 1KS-u na różne sposoby. Amerykańska podkoszowa miała wsparcie ze strony Jovany Popović i Tiffany Brown, które regularnie dorzucały swoje punkty i wraz z Davis były odpowiedzialne za odpieranie ataków Ślęzy.

A te nie ustawały. Wrocławianki opierały się w głównej mierze na Stephanie Jones, ale ważnym ogniwem w ataku była także Anna Jakubiuk, która swoim zaangażowaniem i wolą walki sprawiała rywalkom spore problemy. Niestety dla wrocławianek, brakowało im tradycyjnych agresywnych wejść Sug Sutton, która w niedzielę grała swoje pierwsze spotkanie od ponad miesiąca i miała pełne prawo wypaść z rytmu meczowego. A koszykarki Enei AZS-u robiły swoje. Po kolejnych punktach Davis było 55:47, dwa oczka dołożyła Nina Bogićević i poznanianki chciały zamknąć Ślęzie drogę do powrotu jeszcze przed rozpoczęciem czwartej kwarty. Bardzo ważna okazała się akcja po punktach debiutującej w poznańskim zespole reprezentantki Serbii. Sug Sutton znalazła podaniem Agatę Dobrowolską, a ta przymierzyła z dystansu na 50:57. Gospodynie co prawda zdołały wrócić na +10, lecz dzięki agresywnym i skutecznym akcjom Anny Jakubiuk wrocławianki urwały jeszcze dwa oczka przed decydującymi 10 minutami.

Zawodniczki Grzegorza Zielińskiego chciały jak najszybciej rozstrzygnąć losy spotkania i po akcjach Davis oraz Bogićević z początku czwartej kwarty było 66:54 dla Enei AZS-u. Czas mijał bardzo szybko, a Ślęza nie miała żadnego pomysłu na odrobienie strat. Ofensywa zatrzymała się w miejscu – przez 6 minut wrocławianki zdobyły trzy oczka, wszystkie z linii rzutów osobistych. Niemoc przełamała w końcu Sug Sutton, trafiając na 59:68, ale za trzy trafiła Adamowicz. Amerykańska rozgrywająca Ślęzy w kolejnej akcji agresywnie weszła pod kosz, ale po drugiej stronie parkietu znowu z dystansu przymierzyła kapitan Enei AZS-u.

Na 2:51 do końca poznanianki prowadziły 74:61. Koszykarki 1KS-u musiały zagrać perfekcyjną koszykówkę, jeżeli chciały odwrócić losy spotkania. Sygnał do ataku dała Sutton, zdobywając kolejne punkty. Defensywa Ślęzy wymusiła stratę Brown, którą na jeszcze jeden celny rzut zamieniła rozgrywająca żółto-czerwonych. Reakcja trenera Zielińskiego była natychmiastowa – time-out. Trener Arkadiusz Rusin podczas tej przerwy przekazał swoim podopiecznym założenia w defensywie. Niezwykle agresywna presja na rywalkach podczas wznawiania zza linii bocznej przyniosła przechwyt i dwa punkty Jones. Kolejne wznowienie, kolejny przechwyt, kolejne punkty Jones – 69:74. W następnej akcji Ślęza wymusiła błąd 24 sekund, po których natychmiast trener Rusin wziął czas.

Anna Jakubiuk spudłowała lay-up, ale przechwyciła podanie Davis i wykorzystała drugą szansę od losu – 71:74. Kolejne wznowienie Enei AZS-u i jeszcze jeden przechwyt, który ponownie zakończył się punktami Jones – 73:74 Do końca spotkania zostało 14 sekund. Time-out dla gospodyń pozwolił im wznowić grę bliżej kosza Ślęzy, co przyniosło efekt w postaci faulu Jakubiuk na Davis. Amerykanka mogła dać swojemu zespołowi trzypunktowe prowadzenie, ale spudłowała oba rzuty osobiste i piłkę miała Ślęza. Trafiła ona w ręce Sug Sutton, która została sfaulowana przez Davis. Cztery sekundy do końca, punkt straty, dwa oczka do zyskania na linii rzutów osobistych. Niestety dla wrocławianek, ich rozgrywająca zamieniła na punkty tylko jedną z dwóch prób, co oznaczało dogrywkę.

Tę lepiej zaczęły będące na fali koszykarki Ślęzy. Pod kosz skutecznie przebiła się Julia Tyszkiewicz, trafiając na 76:74. Po niecelnym rzucie Brown piłkę miała Sutton, ale jej podanie przechwyciła Davis i dograła do Adamowicz, a gdy ta spudłowała za trzy, Davis dobiła jej rzut na 76:76. To samo stało się po drugiej stronie parkietu – Jones zdobyła punkty drugiej szansy po pudle Sutton. Ale już w kolejnej akcji Banaszak znalazła Davis, a ta nie zmarnowała swojej szansy. Ślęza ponownie wyszła na prowadzenie za sprawą Jakubiuk, lecz nie potrafiła zatrzymać bez faulu Jovany Popović. Serbka nie zdołała jednak doprowadzić do remisu, pudłując jeden z dwóch osobistych.

Na półtorej minuty do końca Ślęza prowadziła 80:79 i miała piłkę. Intencje Sutton ponownie przeczytała Davis, ale tym razem nie przyniosło to negatywnych konsekwencji, bo Jakubiuk odebrała piłkę po złym podaniu Adamowicz. Rozgrywająca Ślęzy miała szansę żeby trafić na 82:79, lecz spudłowała. Spudłowała także Brown, ale udało się poznaniankom zostać przy piłce. Za trzy swoich sił spróbowała Banaszak – niecelnie, ale zebrała Adamowicz, która też rzuciła za trzy i też nie trafiła. Jej rzut trafił w ręce Popović, a ta dograła do Davis i ona już się nie pomyliła. 20 sekund, 81:80 dla Enei AZS-u i piłka dla Ślęzy. Niestety wrocławianki nie były w stanie zamienić swojej akcji na punkty, nie zdążyły także sfaulować Brown, która na koźle wyczerpała zegar meczowy.

Koszykarkom Ślęzy należy się aplauz za znakomity comeback w ostatnich chwilach czwartej kwarty, ale i nagana za fatalną dyspozycję na tablicach. Żółto-czerwone pozwoliły koszykarkom z Poznania na aż 17 zbiórek ofensywnych, nie były także w stanie zatrzymać Davis (14/22 z gry, 29 punktów i 16 zbiórek, w tym osiem ofensywnych). Na nic nie zdało się świetne double-double Stephanie Jones – 30 oczek i 11 zbiórek przy 76 proc. skuteczności z gry.

Porażka skomplikowała Ślęzie walkę o play-offy. Wrocławianki muszą szukać zwycięstw w kolejnych meczach, zwłaszcza w dwóch nadchodzących spotkaniach w hali AWF. Już w środę o godz. 18 1KS podejmie CTL Zagłębie Sosnowiec, zaś w sobotę rywalkami zespołu Arkadiusza Rusina będą koszykarki DGT AZS Politechniki Gdańskiej.

Enea AZS Poznań – Ślęza Wrocław 81:80 (28:23, 15:14, 19:17, 12:20, 7:6)
Enea AZS: Davis 29, Popović 14, Brown 13, Adamowicz 11, Bogićević 5, Banaszak 4, Marciniak 3, Parzeńska 2. Nowicka, Rogozińska DNP.
Ślęza: Jones 30, Jakubiuk 18, Sutton 17, Dedić 5, Dudasova 5, Dobrowolska 3, Tyszkiewicz 2, Puter 0. Poleszak, Jasińska DNP.