W derbach Dolnego Śląska bez niespodzianki

CCC Polkowice pokonało Ślęzę Wrocław 81:70 w meczu 18. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet, w najważniejszym momencie spotkania pokazując różnicę w potencjale obu zespołów.

Polkowiczanki bardzo dobrze rozpoczęły derbową konfrontację. Już w pierwszej akcji dwa punkty zdobyła Weronika Gajda, po drugiej stronie parkietu Klaudia Gertchen zablokowała rzut Anny Jakubiuk, a mocny początek przypieczętowała trzypunktowym trafieniem Keisha Hampton. Ślęza dość szybko otrząsnęła się po tym wstrząsie i po akcjach Sug Sutton oraz Stephanie Jones odrobiła cztery z pięciu punktów straty. Jednak to CCC wciąż miało inicjatywę i utrzymywało się na prowadzeniu, po trójce Gajdy było już 13:6 dla gości i trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas. Wrocławianki w pierwszych momentach spotkania miały spore problemy z organizacją poczynań na boisku, co tylko napędzało zespół z Polkowic.

Po time-oucie trzypunktowym trafieniem odpowiedziała Sug Sutton, chwilę później w ślady swojej koleżanki z zespołu poszła Agata Dobrowolska. Sutton najpierw asystowała skrzydłowej Ślęzy i reprezentacji Polski, a chwilę później udaną akcją doprowadziła do wyniku 14:17. Oba zespoły miały jeszcze szansę na poprawę swojego dorobku punktowego po pierwszej kwarcie. Udało się to tylko CCC, a konkretnie Hampton, która trafiła oba osobiste po faulu Niny Dedić.

Druga kwarta to napór Ślęzy od pierwszej akcji, zakończony udanymi akcjami Nikoli Dudasovej oraz Sug Sutton, co zmniejszyło straty wrocławianek do jednego punktu. Amanda Kantzy odpowiedziała na ten rozwój wydarzeń, ale gdy Sutton skutecznie przebiła się pod kosz, trener Karol Kowalewski poprosił o czas. Time-out nie przyniósł oczekiwanych efektów, bo to żółto-czerwone zdobyły kolejne cztery punkty, wychodząc na prowadzenie 24:21. Cieszyły się z niego zaledwie kilkanaście sekund, bo trzypunktowe trafienie Klaudii Gertchen dało polkowiczankom remis.

W następnej akcji Stephanie Jones sfaulowała Aaryn Ellenberg przy rzucie za trzy. Próba Amerykanki wpadła do kosza, podobnie jak dodatkowy osobisty. Jones zrehabilitowała się w pewnym stopniu za ten kosztowny błąd trafiając oba rzuty wolne, ale Ślęza pomimo trzech szans nie doprowadziła ponownie do remisu. Zamiast tego Weronika Telenga zdobyła siedem punktów z rzędu, odbudowując przewagę CCC. Po kolejnych dwóch osobistych Jones było 35:30 dla gości. W końcówce pierwszej połowy zespół z Polkowic dołożył do swojego prowadzenia jeszcze dwa oczka, schodząc na przerwę przy wyniku 39:32.

Obie drużyny bardzo agresywnie zaczęły trzecią kwartę, wymieniając się udanymi akcjami, które jednak nie zmieniły w żadnym stopniu różnicy punktowej. Przez pierwsze cztery minuty w ofensywie działo się bardzo dużo, ale remis 11:11 w tym fragmencie spotkania nie mógł zadowolić goniących wyniku koszykarek z Wrocławia.

Sytuacja zaczęła się zmieniać w połowie tej części meczu, gdy Klaudia Gertchen sfaulowała Annę Jakubiuk, a ta trafiła jeden z dwóch osobistych. CCC miało spore problemy z grą w ataku, co pozwoliło Ślęzie dołożyć kolejne dwa oczka, których autorką była Stephanie Jones. Gdy kilka sekund później Weronika Gajda wyrzuciła piłkę w aut, trener Kowalewski poprosił o czas i w bardzo stanowczy sposób wyjaśnił swoim podopiecznym, że muszą poprawić swoją grę.

Wrocławianki zwietrzyły szansę na to, aby powrócić do rywalizacji i szansę tę wykorzystały. Dwa punkty Niny Dedić, a chwilę później Stephanie Jones sprawiły, że w hali AWF był remis 50:50. CCC przełamało swoją niemoc za sprawą akcji 2+1 w wykonaniu Gajdy, lecz po drugiej stronie parkietu błyskawicznie tym samym popisała się Jones. Amerykańska skrzydłowa Ślęzy odpowiedziała także na dwa punkty Kantzy, lecz nie miała już kontry na celne rzuty Hampton, która zadała dwa ostatnie ciosy w trzeciej kwarcie, dając swojemu zespołowi prowadzenie 60:55.

Tuż po rozpoczęciu ostatniej części meczu za trzy trafiła Julia Tyszkiewicz, dając reszcie drużyny sygnał do walki. Zamiast tego Ślęza kompletnie posypała się w ataku, co skrzętnie wykorzystał zespół z Polkowic. Koszykarki CCC w dwie minuty zdobyły osiem punktów bez odpowiedzi rywalek, wychodząc na 10 punktów przewagi. Wrocławianki w końcu odpowiedziały za sprawą Agaty Dobrowolskiej, ale inicjatywa była po stronie przeciwniczek. Gdy Weronika Gajda najpierw przymierzyła za trzy, a chwilę później zamieniła stratę Dobrowolskiej na dwa punkty, losy spotkania były przesądzone. Polkowiczanki na 3,5 minuty przed końcem meczu prowadziły 77:62 i Ślęza w końcowych fragmentach mogła tylko zmniejszyć różnicę dzielącą oba zespoły.

Przez trzy kwarty w hali wrocławskiej AWF toczyła się zacięta rywalizacja na miarę derbów Dolnego Śląska. W końcówce przeważyła defensywa CCC, która napędzała atak „Pomarańczowych”. Wrocławiankom zabrakło nieco więcej wyrachowania i troski o piłkę, więc ostatecznie do niespodzianki nie doszło. Ślęza ma już tylko iluzoryczne szanse na wywalczenie sobie miejsca w fazie play-off.

Ślęza Wrocław – CCC Polkowice 70:81 (14:19, 18:20, 23:21, 15:21)
Ślęza: Jones 30, Sutton 15, Dudasova 10, Dobrowolska 5, Jakubiuk 5, Tyszkiewicz 3, Dedić 2, Poleszak 0, Puter 0. Jasińska DNP.
CCC: Telenga 22, Hampton 18, Gajda 15, Ellenberg-Wiley 12, Nacickaite 7, Kantzy 4, Gertchen 3, Grabska 0. Stanković, Tomaszewicz DNP.

Ślęza w derbach z CCC nie ma nic do stracenia

W 18. kolejce Energa Basket Ligi Kobiet odbędzie się druga w tym sezonie odsłona derbów Dolnego Śląska. Do hali wrocławskiej AWF przyjedzie zespół CCC Polkowice, który wygrał pierwsze starcie ze Ślęzą i w rewanżu również będzie faworytem.

Koszykarki z Polkowic to aktualny wicelider tabeli, który w sezonie 2020/2021 przegrał jedynie z Arką Gdynia i wygląda na to, że to właśnie pomiędzy tymi dwoma drużynami rozstrzygnie się walka o mistrzostwo Polski. Zespół CCC, jak na obecnego lidera przystało, jest drużyną bez wielu słabych punktów. Polkowiczanki to druga najlepsza ofensywa w lidze (88.1 punktu na mecz), najskuteczniejszy zespół pod kątem rzutów za trzy (39.7 proc.), nikt nie notuje większej liczby przechwytów (10.7) i bloków (3.7).

Trener Karol Kowalewski zbudował bardzo zbalansowany skład, bo choć najlepiej w ofensywie jest Keisha Hampton (19.9 punktu/mecz), to ma duże wsparcie ze strony Aaryn Ellenberg-Wiley (16.8 pkt), Kamili Nacickaite (13 oczek) oraz reprezentantek Polski, Weroniki Gajdy, Weroniki Telengi i Klaudii Gertchen, które co mecz dokładają od siebie ponad 26 oczek. W Polkowicach czekają także na powrót do zdrowia Dragany Stanković, która nie wybiegła na parkiet od 30 grudnia, a której znaczenie w strefie podkoszowej jest nie do przecenienia.

– Nie wiem, czy ta drużyna ma słabe punkty. To dobrze złożony zespół, świetnie prowadzony przez trenera Kowalewskiego. Mimo zmian, rotacji w składzie czy kontuzji radzą sobie znakomicie, więc trudno mi zidentyfikować jakieś słabe punkty – przyznaje Agata Dobrowolska.

Nawet bez Stanković Ślęza ma przed sobą ogromne wyzwanie. W Polkowicach CCC nie pozostawiło żadnych złudzeń, pokonując lokalne rywalki 89:51. W tamtym meczu żółto-czerwone trafiły tylko 35.1 proc swoich rzutów, popełniając przy tym aż 21 strat – 11 z nich było autorstwa rozgrywających, Sug Sutton i Nikoli Dudasovej. Poprawa tych elementów to klucz do bardziej wyrównanej konfrontacji, co podkreśla skrzydłowa Ślęzy.

– Musimy poprawić swoją skuteczność, która w Polkowicach była bardzo kiepska. Do tego trzeba szanować piłkę, rywalki naprawdę dobrze biegają do kontry i nie możemy im ułatwić zadania pozwalając na punkty z szybkiego ataku – mówi Dobrowolska.

Na pięć kolejek przed końcem sezonu Ślęza zajmuje 9. miejsce w tabeli. Wrocławianki potrzebują trzech zwycięstw i korzystnego układu spotkań rywalek, żeby awans do play-offów stał się faktem. Biorąc pod uwagę, że wszystkie pięć meczów 1KS zagra z zespołami z miejsc 1-5, drużyna prowadzona przez Arkadiusza Rusina ma przed sobą monumentalne wyzwanie. Ale z drugiej strony, nie ma też nic do stracenia. I we wszystkich pozostałych starciach sezonu zasadniczego musi to pokazać.

– Myślimy o każdym kolejnym meczu i o tym, żeby w końcu wygrać. Play-offy coraz bardziej się od nas oddalają, ale najważniejsze w tym momencie jest następne spotkanie. Nie ma co wybiegać w przyszłość, trzeba się skupić na tym, co jest bezpośrednio przed nami – kończy reprezentantka Polski.

Początek starcia Ślęza Wrocław – CCC Polkowice w piątek o godz. 17. Derby Dolnego Śląska z hali AWF transmitować będzie TVCom.pl.

„Ostatnie pięć minut było całkowicie pasywne”

Prezentujemy zapis konferencji po meczu Ślęza Wrocław – DGT AZS Politechnika Gdańska, w którym zespół gości zwyciężył 68:67.

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy): Gratulacje dla zespołu z Gdańska. My w tym sezonie nie chcemy wygrywać. Oddaję cześć drużynie przeciwnej, bo potrafiła zwyciężyć, ale to my to zwycięstwo oddajemy. To nie jest pierwszy raz… już nie wiem, który, nie będę liczył. Ostatnie pięć minut było w naszym wykonaniu całkowicie pasywne. Brakuje nam lidera i to widać przez cały sezon. Davis mogła grać dzisiaj słabe spotkanie, ale w najważniejszym momencie to ona była liderką, pociągnęła resztę zespołu i poprowadziła do wygranej. Nam takiej zawodniczki brakuje.

Bożena Puter (koszykarka Ślęzy): Gratuluję drużynie z Gdańska. Od początku starałyśmy się grać agresywnie, napędzać swoje akcje. W drugiej połowie nie byłyśmy w stanie zatrzymać Jazmine Davis, która trafiała bardzo trudne rzuty. Kolejna końcówka, w której niestety przegrywamy…

Wojciech Szawarski (trener DGT AZS Politechniki): Mecz na pewno emocjonujący, kto oglądał, to jest zadowolony z emocji. Z poziomu nie za bardzo, bo nie ma się co oszukiwać, mógł on być wyższy. Chciałem podziękować i pogratulować swoim zawodniczkom za walkę, za to, że wierzyły w zwycięstwo do samego końca. To był dla nas bardzo ważny mecz. Nie chcę mówić, że gwarantujący nam play-offy, ale jesteśmy już jedną nogą w tych play-offach i to nam da trochę spokoju w głowie. Dużo niecelnych lay-upów, mamy problemy z organizacją gry w ataku, natomiast najważniejsze były dwa punkty i to dziewczyny zrobiły świetnie. Każdą z nich muszę pochwalić.

Sylwia Bujniak (koszykarka DGT AZS Politechniki): To jest wspaniałe uczucie, w końcu wygrać taki mecz. Rozmawiałyśmy z dziewczynami w szatni i powiedziałyśmy sobie, że już nie pamiętałyśmy, jak to jest wygrać mecz na styku, po prostu nawet wygrać, bo ostatnie mecze kończyły się bez powodzenia, a tutaj w końcu zagrałyśmy mecz, który ani przez chwilę nie był dla nas stracony. Walczyłyśmy o każdą piłkę tak samo jak Ślęza, na szczęście w decydujących minutach grałyśmy zespołowo i udało się wywieźć te dwa punkty do Gdańska.

Powtórka z „rozrywki” – Ślęza znów przegrywa w końcówce

W meczu 17. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław przegrała z DGT AZS Politechniką Gdańską 67:68, po raz kolejny tracąc szansę na wygraną w samej końcówce spotkania.

Obie drużyny szybko i skutecznie zaczęły to spotkanie. Zespół z Gdańska dwukrotnie dograł piłkę do mającej znaczną przewagę w warunkach fizycznych Ruth Hamblin, a ta wykorzystała dwie z trzech prób. Po stronie Ślęzy punkty zdobyły Anna Jakubiuk i Agata Dobrowolska, a jedno oczko dołożyła Sug Sutton, dzięki czemu wrocławianki prowadziły 5:4. Po dobrym starcie w kolejnych minutach tempo nieco spadło, zaczęły się pojawiać niecelne rzuty i błędy techniczne. Lepiej w tym fragmencie gry radziły sobie koszykarki z Wrocławia, które były w stanie powiększyć swoją przewagę i wyjść na prowadzenie 12:6.

Na trzy minuty przed końcem pierwszej kwarty trener Wojciech Szawarski poprosił o czas. Rozmowa z zespołem przyniosła efekt w postaci punktów Martyny Koc, ale już w następnej akcji sfaulowana została Anna Jakubiuk, co jeszcze przez chwilę pozwoliło zawodniczkom 1KS-u utrzymać sześć oczek zapasu. Dwa kolejne posiadania Politechniki zakończyła Koc, ale Ślęza odpowiedziała na trafienia doświadczonej reprezentantki Polski za sprawą celnych osobistych Stephanie Jones oraz Sutton. Ostatnie słowo w pierwszych dziesięciu minutach należało do Koc, która trafiła trójkę i tym samym była odpowiedzialna za dziewięć ostatnich oczek gdańszczanek w pierwszej kwarcie.

Jones tuż po rozpoczęciu drugiej kwarty dołożyła dwa punkty do przewagi 1KS-u. Po jej trafieniu żadna z koszykarek przez ponad 2,5 minuty nie potrafiła znaleźć sposobu na powiększenie swojego dorobku, udało się to dopiero Jones, która została sfaulowana przez Jowitę Ossowską i wykorzystała oba rzuty osobiste. W następnej akcji ofensywnej Ślęzy Julia Tyszkiewicz znalazła sposób, żeby trafić za trzy i wrocławianki prowadziły 25:15. Zespół z Gdańska odrobił pięć punktów po akcji Hamblin i trójce Sylwii Bujniak, a gdy rzucająca DGT AZS-u dołożyła kolejne dwa oczka było już tylko 27:24 dla 1KS-u.

W tym momencie swoją energią różnicę zrobiła Anna Jakubiuk – najpierw zebrała i dobiła pudło Sutton, a w kolejnej akcji wykorzystała podanie Nikoli Dudasovej i trafiła z szybkiego ataku. Zamiast remisu znów zrobiło się +7 dla 1KS-u i trener Szawarski poprosił o czas. Po powrocie do gry łatwe punkty zdobyła Kateryna Rymarenko. Politechnika nie poszła za ciosem, po obu stronach pojawiły się straty – jedną z nich wykorzystała Jones po podaniu Agaty Dobrowolskiej. Na to odpowiedziała Martyna Pyka, ale Ślęza również potrafiła skontrować za sprawą trójki Sug Sutton. Rozgrywająca wrocławianek zamieniła na punkty przechwyt Agaty Dobrowolskiej i Ślęza ponownie wyszła na 10 punktów przewagi. Ten stan rzeczy utrzymałby się gdyby nie punkt zdobyty z linii rzutów osobistych przez Katerynę Rymarenko. Niemniej żółto-czerwone schodziły na przerwę z bezpiecznym zapasem punktowym.

Początek drugiej połowy był bardzo podobny do startu całego spotkania – wymiana ciosów wygrana przez Ślęzę 5:4 i potem długa niemoc w ofensywie, przerwana jedynie celnym osobistym Hamblin. Dwa kolejne punkty z linii dołożyła Jazmine Davis, a pierwsze punkty z gry po blisko trzech minutach bez kosza z akcji obu drużyn zdobyła Stephanie Jones. Ślęza zdawała się mieć wydarzenia pod kontrolą – dwa oczka Julii Tyszkiewicz zmieniły wynik na 47:36 dla gospodyń. Kapitan żółto-czerwonych rozpoczęła kolejną wymianę ciosów – na jej rzut odpowiedziała trójką Bujniak. Po drugiej stronie parkietu pod kosz przebiła się Jones, ale kilkanaście sekund później wpadła druga trójka dla DGT AZS-u, tym razem autorką celnego rzutu była Davis. Festiwal w ofensywie zakończył się po punktach Agaty Dobrowolskiej, choć mógłby jeszcze trwać, gdyby trener Szawarski nie poprosił o czas. Ostatnie minuty trzeciej kwarty nie przyniosły zbyt wielu emocji, ten fragment meczu Politechnika wygrała 3:2 i przed decydującą częścią spotkania przegrywała 45:53.

Pierwsze minuty czwartej kwarty nie przyniosły przełamania status quo – na cztery punkty gości swoimi dwoma skutecznymi akcjami odpowiedziała Stephanie Jones. Ślęza nie miała jednak odpowiedzi na rzut Hamblin na 51:57, a także na dwa oczka reprezentantki Kanady z linii rzutów osobistych, po których przewaga wrocławianek stopniała do czterech punktów. Wrocławianki potrzebowały trzech prób w trakcie jednej akcji żeby wreszcie trafić do kosza – uczyniła to Sug Sutton. Hamblin w kolejnej akcji spudłowała, co dało Ślęzie szansę na odbudowanie zapasu i stało się to za sprawą Niny Dedić, która przeprowadziła akcję 2+1, po której było 62:53 dla gospodyń. Gdy Stephanie Jones pod swoim koszem zebrała piłkę, a po koszem przeciwniczek zdobyła dwa punkty, trener Szawarski wziął time-out.

Na cztery minuty do końca zespół prowadzony przez Arkadiusza Rusina prowadził 64:53 i miał szansę na kolejne oczka po stracie Jazmine Davis. Rzut Bożeny Puter nie znalazł jednak celu, a akcja poszła w drugą stronę, gdzie z dystansu przymierzyła Maja Scekić. Wrocławianki miały dwie szanse, żeby odpowiedzieć na trafienie reprezentantki Serbii, ale za pierwszym razem spudłowała Jones, a ponowienie zakończyło się stratą Nikoli Dudasovej.

Wtedy sprawy w swoje ręce wzięła Davis, która przez cały mecz grała dość przeciętnie. Trafiła jednak na 58:64, a po chwili została niesportowo sfaulowana przez Sug Sutton i uzyskała z tej akcji trzy punkty. Ślęza chwilowo odetchnęła gdy dwa oczka z linii rzutów osobistych dołożyła Jones, ale już kilkanaście sekund później Davis trafiła trójkę. Nina Dedić trafiła jeden z dwóch osobistych na 67:64, lecz 10 sekund później Davis dograła do Koc i było już tylko 67:66, a pół minuty później amerykańska rozgrywająca dokończyła dzieła. Wrocławianki miały jeszcze dwie szanse na sięgnięcie po zwycięstwo, ale próby Jones i Sutton zakończyły się niepowodzeniem, choć zespół Ślęzy domagał się odgwizdania faulu w obu przypadkach. Gwizdki sędziów jednak milczały i to drużyna gości mogła cieszyć się z bardzo ważnej wygranej.

Wygranej, która prawdopodobnie rozstrzyga kwestię stawki tegorocznych play-offów. Przez większość meczu można było się zastanawiać, czy wrocławianki wygrają co najmniej ośmioma punktami, czego potrzebowały, aby w bezpośredniej rywalizacji wyprzedzić DGT AZS Politechnikę. Wtedy jednak swoje show rozpoczęła Davis. Ślęza po dzisiejszej przegranej musiałaby odnieść trzy zwycięstwa w pięciu najbliższych meczach, a w każdym z nich mierzy się z zespołem z TOP 5. Dopóki piłka w grze…

Ślęza Wrocław – DGT AZS Politechnika Gdańska 67:68 (18:15, 20:14, 15:16, 14:23).
Ślęza: Jones 24, Jakubiuk 15, Dobrowolska 9, Sutton 8, Tyszkiewicz 5, Dedić 4, Puter 2, Dudasova 0. Poleszak, Jasińska DNP.
DGT AZS: Hamblin 15, Davis 15, Koc 11, Bujniak 10, Pyka 8, Scekić 4, Rymarenko 3, Strzelczyk 2, Ossowska 0. Zmierczak DNP.

Ślęza przed najważniejszym meczem w walce o play-offy

W niedzielę o godz. 16 w hali wrocławskiej AWF Ślęza Wrocław podejmie DGT AZS Politechnikę Gdańską. Stawka tego spotkania jest jasna – udział w play-offach w sezonie 2020/2021.

Już na starcie należy podkreślić, że sytuacja Ślęzy po porażce w Poznaniu i środowej przegranej z CTL Zagłębiem Sosnowiec nie jest łatwa. Wrocławianki nie tylko muszą pokonać Politechnikę co najmniej ośmioma punktami, żeby w niedzielę znaleźć się w tabeli wyżej od koszykarek z Gdańska, ale i prawdopodobnie będą potrzebowały jeszcze jednego zwycięstwa w pozostałych pięciu meczach. Zespół DGT AZS Politechniki ma przed sobą starcie z Energą Toruń i będą faworytkami tego starcia.

Zanim jednak będziemy rozważać potencjalne scenariusze, Ślęza musi wygrać niedzielne spotkanie. Do tego będzie potrzebna znacząca poprawa dyspozycji żółto-czerwonych, przede wszystkim w defensywie. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę Julia Tyszkiewicz.

– Na pewno musimy poprawić własną grę w ataku, a przede wszystkim odmienić naszą postawę w defensywie – podkreśla kapitan 1KS-u. – Kluczem będzie zatrzymanie Jazmine Davis, która jest najmocniejszym ogniwem Politechniki, to klasowa rozgrywająca. Nie możemy dopuścić do powtórki z meczu z Gdańska. Musimy podejść do tego starcia z mądrością i odpowiedzialnością. Rzuty za trzy punkty często zależą od dyspozycji dnia, ale Politechnika to zespół, który nie boi się rzucać z dystansu i bez dwóch zdań jest to mocna strona naszych rywalek – dodaje Tyszkiewicz.

Tylko trzy zespoły w lidze (Arka i GTK Gdynia oraz CCC Polkowice) oddają więcej trójek niż DGT AZS Politechnika, której koszykarki próbują swoich sił z dystansu średnio 24 razy w meczu. Dla porównania Ślęza ma średnio 15 rzutów dystansowych. Bazując na statystykach, już w tym elemencie gry gdańszczanki mają dziewięć punktów przewagi nad żółto-czerwonymi. Różnica wyrównuje się gdy chodzi o grę bliżej kosza, bo tam przeważa zespół z Wrocławia.

Pierwsze spotkanie obu drużyn zakończyło się wynikiem 80:73 – pod koszem nie do zatrzymania była mierząca 198 cm Ruth Hamblin, autorka 19 punktów (9/11 z gry), która miała wsparcie ze strony swoich koleżanek. Oprócz reprezentantki Kanady aż cztery koszykarki Politechniki przekroczyły w tamtym meczu barierę 10 punktów, w Ślęzie udało się to tylko Sug Sutton, Stephanie Jones i Agacie Dobrowolskiej, a z tego tercetu jedynie Jones trafiała ze skutecznością powyżej 50 proc. Jeżeli w niedzielę powtórzą się problemy z celnością rzutów, Ślęza będzie musiała wykonać tytaniczną pracę w obronie. A na to może brakować sił. Wrocławianki zagrają w niedzielę swój piąty mecz w ciągu niespełna trzech tygodni i trzeci w tydzień, co musi przełożyć się na zmęczenie.

– Na pewno zmęczenie się buduje, bo intensywność jest dość spora, a gramy mecz za meczem. Nie ma czasu na odpoczynek ani na przygotowanie się do spotkań. Trener stara się dawać nam wolne, żebyśmy były jak najbardziej wypoczęte. Musimy sobie z tym poradzić, taki niestety jest ten szalony sezon – mówi Tyszkiewicz.

Kapitan Ślęzy podkreśla jednak, że w tym meczu trzeba będzie zostawić na parkiecie całe zdrowie i wszystkie siły. Brak poświęcenia w niedzielę może sprawić, że pełne zaangażowanie w kolejnych meczach może nie wystarczyć do zajęcia miejsca w czołowej ósemce EBLK.

– W naszych szeregach musi być pełna motywacja, pełna koncentracja. Walka o wygraną i gra na pełnych obrotach przez 40 minut to nasz obowiązek. Nie mamy nic do stracenia, musimy dać z siebie absolutnie wszystko – kończy skrzydłowa żółto-czerwonych.

Początek meczu Ślęza Wrocław – DGT AZS Politechnika Gdańska w niedzielę 24 stycznia o godz. 16. Transmisję ze spotkania przeprowadzi TVCom.pl.