Dominacja pod koszem daje drużynie z Gorzowa pewną wygraną

W meczu 21. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław przegrała z PolskąStrefąInwestycji Eneą Gorzów Wlkp. 63:85. Gorzowianki od połowy drugiej kwarty miały to spotkanie pod kontrolą.

Początek był obiecujący dla gospodyń, które przeprowadziły kilka składnych akcji, zamienionych na cztery punkty. Szybko jednak inicjatywę przejęły przyjezdne. Najpierw skutecznie pod kosz przebiła się Shatori Walker-Kimbrough, chwilę później dwa osobiste trafiła Megan Gustafson. Serię kontynuowała Dominika Owczarzak, a trwającą niecałe dwie minuty passę 9:0 zakończyła Walker-Kimbrough akcją 2+1. W mig z prowadzenia Ślęzy 4:2 zrobiło się 11:4 dla drużyny z Gorzowa Wielkopolskiego.

Trener Arkadiusz Rusin nie poprosił o czas, licząc na poprawę gry swojego zespołu bez interwencji w postaci rozmowy. Jego podopieczne zdobyły trzy punkty z linii rzutów osobistych – dwa trafienia zanotowała Nina Dedić, jedno Stephanie Jones. Pierwsze od czterech minuty oczka z gry padły łupem Julii Tyszkiewicz, a do wyrównania kilkadziesiąt sekund później doprowadziła Jones. I w ten sposób oba zespoły miały swoje zrywy, a po siedmiu minutach spotkania wszystko zaczęło się od nowa, bo na tablicy był wynik 11:11.

Końcówka pierwszej kwarty to już nie passy punktowe po jednej czy drugiej stronie, a otwarta wymiana ciosów. Defensywa w tym fragmencie gry istniała tylko z nazwy, bowiem obejrzeliśmy sześć udanych akcji z rzędu, dopiero pudło Walker-Kimbrough przerwało ten popis fajerwerków. Obie drużyny dołożyły jeszcze po jednym celnym rzucie i tym samym to koszykarki z Gorzowa prowadziły po 10 minutach 21:19.

Druga odsłona to więcej tego, co widzieliśmy w końcówce pierwszej. Trafienie Gustafson – odpowiedź Sutton. Punkty rozgrywającej Ślęzy – akcja 2+1 Walker-Kimbrough. Kolejna udana akcja Gustafson – akcja 2+1 po stronie 1KS-u autorstwa Niny Dedić. Ta część nieco ulicznej koszykówki zakończyła się korzystniej dla PSI Enei, która szła za ciosem. Wrocławianki w pewnym momencie nie były w stanie dotrzymać kroku i w minutę prowadzenie gości urosło o osiem punktów do rozmiaru 36:27.

Ten rozwój wydarzeń sprawił, że o przerwę poprosił trener Arkadiusz Rusin. Przyniosła ona efekt w postaci akcji dwójkowej Sutton i Jones zakończonej punktami tej drugiej. Wciąż jednak przewaga gorzowianek oscylowała w okolicach 10 oczek i choć koszykarki Ślęzy grały skutecznie w ataku, dość szybko oddawały wypracowane punkty poprzez kiepską grę w obronie. Żółto-czerwonym przed przerwą zabrakło takiej serii jak w pierwszej kwarcie, kiedy to udało się doprowadzić do remisu. Tym razem wciąż było +10 dla gości.

Zawodniczki 1KS-u wyszły na drugą połowę zmotywowane i pełne chęci, żeby szybko wrócić do meczu. Powtórzył się jednak scenariusz z drugiej kwarty. Udane akcje w ofensywie i spore problemy z zatrzymaniem rywalek pod własnym koszem. Obrony brakowało też wtedy, gdy ataki nie przynosiły kolejnych punktów i ograniczenie punktowania przeciwniczek było jeszcze bardziej istotne. Wtedy koszykarki z lubuskiego atakowały strefę podkoszową, w której miały znaczącą przewagę i budowały swoje prowadzenie punktami spod obręczy bądź z linii rzutów osobistych. Gdy za trzy przymierzyła Borislava Hristova było 62:43 dla przyjezdnych. Po blisko trzech minutach Ślęzy bez punktów w końcu trafiła Dominika Poleszak, podkoszowa żółto-czerwonych dołożyła też dwa oczka w odpowiedzi na skuteczny rzut Cheridene Green.

Wrocławianki zdobyły cztery oczka z rzędu, szukając sposobu na powrót do rywalizacji. Kolejne momenty zweryfikowały ich ambicje. W pozostałych do końca trzeciej kwarty trzech minutach Ślęza popełniła dwie straty i spudłowała cztery rzuty, co przy udanych akcjach gorzowianek pozwoliło im odbudować prowadzenie do rozmiarów 70:52.

W ostatniej kwarcie gospodynie wciąż miały problemy z przeprowadzeniem skutecznej akcji zakończonej punktami z gry. Udało się to dopiero po niecałych pięciu minutach, gdy Stephanie Jones dobiła niecelny rzut Anny Jakubiuk. Chwilę później dwie udane akcje Agnieszki Kaczmarczyk powiększyły przewagę drużyny z Gorzowa do 28 punktów. W końcówce meczu zawodniczki ze stolicy Dolnego Śląska zdołały zmniejszyć nieco straty, ale wciąż rozmiary przegranej były dość spore.

Koszykarki z Gorzowa trafiły 59 proc. rzutów z gry, a przez większość meczu ten współczynnik utrzymywał się na poziomie powyżej 60 proc. Podopieczne Dariusza Maciejewskiego zdobyły aż 20 punktów po kontrach – Ślęza tylko dwa. W punktach z pomalowanego przewaga PSI Enei była miażdżąca – 60:30. Zespół prowadzony przez Arkadiusza Rusina nie miał odpowiedzi na ataki rywalek w strefie podkoszowej. Ślęza w środę poszuka piątego zwycięstwa w sezonie, przeciwnikiem żółto-czerwonych będzie walcząca o 3. miejsce po rundzie zasadniczej Pszczółka Lublin.

Ślęza Wrocław – PSI Enea Gorzów Wlkp. 63:85 (19:21, 17:25, 16:24, 11:15).
Ślęza: Sutton 18, Jones 13, Poleszak 10, Dedić 9, Jakubiuk 9, Tyszkiewicz, Dobrowolska 0, Puter 0, Jasińska DNP.
PSI Enea: Gustafson 21, Walker-Kimbrough 19, Hristova 17, Green 15, Kaczmarczyk 7, Owczarzak 6, Szott-Hejmej 0, Matkowska 0, Dźwigalska 0, Kuczyńska 0.

Ślęza Wrocław do meczu z Gorzowem podejdzie bez presji

W sobotę o godz. 17 w meczu 21. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław podejmie we własnej hali PolskąStrefęInwestycji Eneę Gorzów Wielkopolski. Wrocławianki mają nadzieję namieszać jeszcze w ligowej stawce.

Pierwsze spotkanie obu zespołów potoczyło się tak, jak wiele innych starć z udziałem koszykarek Ślęzy. Po 30 minutach prowadziły one 50:47, na 2,5 minuty przed końcową syreną był remis 61:61 żeby następnie przegrać końcówkę 2:12 po popisie Kathleen Doyle. Doyle w Gorzowie już nie ma, ale trener Dariusz Maciejewski zastąpił ją znakomicie, podpisując kontrakt z Shatori Walker-Kimbrough, która zdobywa blisko 5 punktów więcej od byłej rzucającej klubu z lubuskiego.

Siła gorzowianek tkwi przede wszystkim pod koszem – tam bryluje Megan Gustafson (19.6 punktu, 9.6 zbiórki), wspierana przez Cheridene Green (12.5 punktu, 8.5 zbiórki). Doświadczenie w strefie podkoszowej gwarantuje Agnieszka Kaczmarczyk. To właśnie w pomalowanym w ocenie Agaty Dobrowolskiej stoczy się najważniejsza bitwa w sobotnim meczu.

– Pod koszem będzie dużo ciężej niż na obwodzie, w pierwszym meczu nie było Shatori i wykorzystały to rzucając więcej sił pod kosz. W tym spotkaniu to także może być duży atut Gorzowa – podkreśla skrzydłowa Ślęzy.

Przed nią, a także przed Bożeną Puter i Julią Tyszkiewicz stoi wyzwanie w osobie Borislavy Hristovej. Reprezentantka Bułgarii dorzuca 17.7 punktu na mecz, skutecznie kończąc akcje niezależnie od pozycji. Powstrzymanie jej ofensywnych talentów i wykorzystanie słabszej postawy w defensywie będzie miało niebagatelne znaczenie, jeżeli Ślęza chce sięgnąć po wygraną. Ostatnim ciekawie zapowiadającym się pojedynkiem będzie konfrontacja Sug Sutton z Dominiką Owczarzak. Obecna rozgrywająca 1KS-u ma przewagę gdy chodzi o wykańczanie akcji po własnym rzucie. Amerykanka musi ograniczyć zdolność kreowania pozycji rzutowych koleżankom, co jest najmocniejszą stroną byłej jedynki żółto-czerwonych.

Poza indywidualnymi starciami, wiele zależeć będzie od kolektywnego wkładu zawodniczek Ślęzy w to spotkanie, zwłaszcza w defensywie. Pójście na wymianę ciosów z klubem z Gorzowa nie wchodzi w grę, bo to styl najbardziej pasujący ofensywnie nastawionym podopiecznym Dariusza Maciejewskiego. W tym sezonie gorzowianki tylko cztery razy nie przekroczyły bariery 70 punktów i z pewnością sztab szkoleniowy zespołu z Wrocławia musi się uważnie przyjrzeć rozwiązaniom zastosowanym przez trenerów z Bydgoszczy.

W środę PSI Enea przegrała z Basketem 25 Bydgoszcz 68:77, prowadząc tylko przez minutę i tracąc aż 17 piłek. Każda koszykarka gorzowianek z wyłączeniem Karoliny Matkowskiej, która zagrała tylko cztery minuty, popełniła przynajmniej jedną stratę. Sobotnie przeciwniczki Ślęzy trafiły tylko 44.3 proc rzutów – całe pięć punktów procentowych mniej niż wskazywałaby na to średnia.

Porażka nad Brdą była bardzo ważna w kontekście rozstawienia w pierwszej rundzie play-offów. Na tę chwilę to Basket 25 będzie grał z przewagą własnego parkietu i podejmie na nim właśnie zespół z Gorzowa. Ślęza najprawdopodobniej zakończy sezon poza najlepszą ósemką, ale paradoksalnie może to pomóc żółto-czerwonym w ostatnich dwóch meczach fazy zasadniczej.

– Gorzowianki szukają formy przed play-offami, jak to na tym etapie sezonu zazwyczaj bywa. Nie zawsze końcówki rozgrywek im wychodzą, ale trafiają z dyspozycją na najważniejsze mecze, więc myślę, że możemy się w sobotę spodziewać wszystkiego. Presja leży po stronie zespołów, z którymi gramy. My musimy wyjść na parkiet i zaprezentować się z jak najlepszej strony. Tak, jak próbowałyśmy to zrobić przeciwko Arce w Gdyni – mówi Dobrowolska.

W starciu z mistrzyniami Polski Ślęza była blisko niespodzianki i odniesienia zwycięstwa, ostatecznie przegrywając 65:71. Jednak w grze wrocławianek było widać dużo pozytywów, co na konferencji pomeczowej podkreślał chociażby trener Arkadiusz Rusin. Dobry występ na tle niepokonanych od kwietnia 2019 koszykarek Arki podniósł żółto-czerwone na duchu. I to właśnie dobra atmosfera oraz zdrowie będą najważniejsze na ostatniej prostej sezonu zasadniczego.

– Dla nas najważniejsze jest to, żeby wyjść na parkiet, zagrać w koszykówkę i cieszyć się tą grą. Zostały nam dwa mecze. Sezon był, jaki był – musimy z niego jak najwięcej wyciągnąć, a w tym momencie istotne jest przede wszystkim, żebyśmy dograły go do końca w zdrowiu i bez problemów – kończy skrzydłowa Ślęzy.

Początek meczu Ślęza Wrocław – PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów Wlkp. w sobotę o godz. 17. Transmisję ze spotkania przeprowadzi TVCom.pl.

„Cieszę się z wyniku, który osiągnęliśmy”

Prezentujemy zapis konferencji prasowej po meczu VBW Arka Gdynia – Ślęza Wrocław, w którym zespół z Gdyni zwyciężył 71:65.

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy): Gratuluję zwycięstwa zespołowi z Gdyni, ale też zarazem gratuluję swojemu zespołowi postawy w dzisiejszym spotkaniu. Walczyliśmy cały tydzień z problemami kadrowymi. Tak naprawdę dopiero przed meczem Sug Sutton podjęła decyzję, że pomoże zespołowi. Dla mnie warta zaznaczenia była kwarta pierwsza, w której nie było jej na parkiecie. Poradziliśmy sobie, dobrze graliśmy, dzieliliśmy się piłką. Nie zostaliśmy w szatni, a na tak klasowego przeciwnika wyszliśmy i staraliśmy się pokazać najlepszą koszykówkę, jaką możemy w tej chwili zaprezentować. Pokazaliśmy się z dobrej strony, ale niestety w trzeciej kwarcie były lepiej ustawione celowniki gospodyń i odjechały nam. Nie mogliśmy wywalczyć zwycięstwa, ale cieszę się z wyniku, który osiągnęliśmy.

Agata Dobrowolska (koszykarka Ślęzy): Również gratuluję zespołowi z Gdyni. Myślę, że to nie był dla nich łatwy mecz i bardzo się cieszę, że postawiłyśmy rywalkom tak ciężkie warunki. Trener wspomniał, że borykamy się z problemami kadrowymi, mamy problemy, żeby zorganizować trening 5 na 5. Wyszłyśmy na parkiet i od samego początku walczyłyśmy, pierwsza kwarta w naszym wykonaniu była świetna. Myślę, że cały mecz był ciekawym widowiskiem. Jestem bardzo zadowolona i dumna z zespołu.

Gundars Vetra (trener Arki): Przede wszystkim chciałbym zaznaczyć, że Ślęza grała dziś bardzo dobrze. Mieliśmy spore problemy, żeby poradzić sobie z tym zespołem i wygrać. Dziś nie podeszliśmy do meczu skoncentrowani, myśleliśmy, że czeka nas łatwa przeprawa. Z tym nastawieniem trudno podchodzi się do kolejnych spotkań w końcówce sezonu, z czego nie jestem zadowolony. Ostatecznie jednak wygraliśmy i gratulacje dla zespołu, który podtrzymał zwycięską passę. To ważne, ale musimy w następnych meczach zagrać lepiej.

Aldona Morawiec (koszykarka Arki): Również chciałam pogratulować Ślęzie dobrego meczu. Zawaliłyśmy pierwszą połowę, pozwoliłyśmy rzucić rywalkom aż 40 punktów. Po przerwie ważna była trzecia kwarta, w której nastąpiło przełamanie. Tak, jak powiedział trener, trochę wyglądało to tak, jakbyśmy były nie do końca skupione i wyszły bez agresji i zaangażowania, stąd ten wynik do przerwy. Na szczęście dowiozłyśmy zwycięstwo i zostajemy niepokonane.

Ślęza postraszyła niepokonane mistrzynie z Gdyni

W meczu 20. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet VBW Arka Gdynia przedłużyła swoją serię zwycięstw, pokonując Ślęzę Wrocław 71:65. Mistrzynie musiały wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności.

Wszystko wskazywało na spacerek w wykonaniu zespołu z Gdyni, zwłaszcza po ogłoszeniu pierwszych piątek. W wyjściowym zestawieniu Ślęzy zabrakło Sug Sutton. W dotychczasowych dwóch spotkaniach, gdy taka sytuacja miała miejsce, oznaczało to dla Amerykanki brak występu. Jej koleżanki zaczęły jednak mecz mocno i po dwóch minutach prowadziły 5:2. Arka miała spore problemy ze skutecznością, co skrzętnie wykorzystywały koszykarki z Wrocławia. Nina Dedić trafiła jeden z dwóch osobistych, a chwilę potem dołożyła dwa oczka z półdystansu.

Gospodynie w pierwszych momentach mogły polegać na Laurze Miskiniene – Ślęza nie radziła sobie z obroną pick and rolli, co pozwoliło litewskiej podkoszowej na trzy bardzo łatwe rzuty. Dzięki niej Arka utrzymywała się w rywalizacji, ale to wciąż było za mało na dobry początek wrocławianek. A te kontynuowały swoją grę – po dwóch punktach Agaty Dobrowolskiej i Julii Tyszkiewicz 1KS prowadził 14:6. Minutę później było już 17:7, ale trener Gundars Vetra nie prosił o przerwę.

Końcówka pierwszej kwarty to wymiana ciosów. Zaczęło się od dwóch punktów Kamili Podgórnej, w kontrze dwa oczka zdobyła Stephanie Jones. Kolejna akcja Arki to trafienie Sonii Greinacher, ale już kilkanaście sekund później trójką popisała się Nina Dedić. Zanim rozbrzmiała syrena kończąca tę część meczu skutecznie pod kosz przebiła się Angelika Slamova, a po drugiej stronie parkietu świetny początek meczu przypieczętowała Anna Jakubiuk.

Druga kwarta rozpoczęła się od trójki Marissy Kastanek. Celny rzut byłej kapitan Ślęzy Wrocław był jedynym przez dwie minuty, dopiero Dominika Poleszak trafiając jeden z dwóch osobistych przełamała niemoc ofensywną obu drużyn. Chwilę potem skuteczne akcje przeprowadziły Jakubiuk i Dedić, dzięki czemu żółto-czerwone wyszły na prowadzenie 29:18 – najwyższe w meczu. Arka wciąż nie potrafiła znaleźć rytmu w ataku, problemy z celnością rzutów miała zwłaszcza Alice Kunek, która niezależnie od okoliczności nie była w stanie zdobyć punktów.

Trener Vetra przy problemach reprezentantki Australii musiał szukać alternatywnych rozwiązań. Piłka wędrowała zatem do Laury Miskiniene, która robiła z nią użytek, trafiając chociażby dwa osobiste. Litwinka w kolejnej akcji przechwyciła złe podanie Dobrowolskiej i uruchomiła kontrę zakończoną trafieniem Marissy Kastanek. Rzucająca Arki wykorzystała także błąd kroków Niny Dedić i przymierzyła za trzy na 27:31. Serię punktową gospodyń przerwała Jones, ale już w następnym posiadaniu pod kosz przebiła się Slamova. Wydawało się, że gdynianki pójdą za ciosem i jeszcze przed przerwą doprowadzą do remisu. Zamiast tego oglądaliśmy show wprowadzonej w trakcie drugiej kwarty Sug Sutton. Rozgrywająca Ślęzy zaczęła od przechwytu i wejścia pod kosz. Do tego dołożyła asysty przy rzucie Jones i trzypunktowym trafieniu Poleszak, które ustaliło wynik pierwszej połowy na 40:29.

Po przerwie w końcu przełamała się Kunek, trafiając oba osobiste. Anna Jakubiuk wykorzystała tylko jeden z dwóch rzutów i przewaga Ślęzy już stopniała o jeden punkt. W kolejnych dwóch minutach zmalała o kolejne sześć, bo do pracy zabrały się podkoszowe Arki. Dwie udane akcje Artemis Spanou i łatwe punkty Miskiniene sprawiły, że gospodynie przegrywały już tylko 37:41. Tym razem to wrocławianki nie mogły trafić do kosza, który przecież w pierwszej połowie nie był łaskawy dla gospodyń. Po drugiej stronie parkietu Kunek spudłowała po raz kolejny, ale pod koszem najlepiej odnalazła się Miskiniene, która zebrała piłkę i dograła do Kastanek, która przymierzyła z dystansu. Ślęza za sprawą Niny Dedić w końcu zdobyła pierwsze punkty z gry, ale już w następnej akcji kolejna trójka Kastanek dała gdyniankom remis.

Na pięć minut przed końcem trzeciej kwarty kolejne pudło Kunek zamieniło się na zbiórkę ofensywną i punkty, tym razem pod koszem królowała Spanou. Ofensywne problemy Ślęzy trwały: próbowały Poleszak, Dobrowolska, Sutton czy Jones, wszystkie nieskutecznie. To pozwoliło drużynie z Gdyni powiększyć swoją przewagę. Trafienia Greinacher i Spanou podwyższyły prowadzenie Arki do rozmiarów 49:43. Wrocławianki nie zamierzały jednak złożyć broni i zdołały jeszcze zmniejszyć straty o trzy oczka, co zwiastowało emocje w decydującej części spotkania.

W czwartej kwarcie znów swoją siłę pokazała Miskiniene, która została sfaulowana przez Dobrowolską i trafiła oba osobiste. Odpowiedź ze strony Jones była skuteczna, ale już w następnej akcji za trzy trafiła Kamila Podgórna, a chwilę po niej trójkę dołożyła także Kastanek. Ślęza popełniła błędy 24 sekund w dwóch kolejnych akcjach, ale w końcu przełamała się w najlepszy możliwy sposób. Po błędzie technicznym Miskiniene piłka trafiła w ręce Sutton, która przymierzyła za trzy, a dodatkowo była faulowana przez Podgórną. Dodatkowy rzut osobisty był celny, co dało rozgrywającej Ślęzy cztery punkty. Podgórna zrehabilitowała się za swój błąd trafiając bardzo ważny rzut z dystansu na 62:54. Świeżo upieczona reprezentantka Polski po time-oucie dla trenera Rusina dołożyła kolejną trójkę, niejako przypieczętowując wygraną gospodyń.

Wrocławianki nie miały w planach odpuścić i pozwolić Arce na wysoką wygraną, ale gospodynie kontrolowały wydarzenia w ostatnich fragmentach spotkania. Nawet gdy na minutę przed końcem Ślęza zbliżyła się na cztery punkty, mistrzynie Polski były pewne zwycięstwa i ostatecznie triumfowały 71:65.

Przed meczem większość kibiców i ekspertów z pewnością zakładała wysoką wygraną Arki, która bez problemów miała rozprawić się z borykającą się z problemami Ślęzą Wrocław. Tymczasem nic takiego się nie wydarzyło. Wrocławianki nie mając nic do stracenia napędziły niepokonanym od kwietnia 2019 roku mistrzyniom Polski i zmusiły rywalki do gry na najwyższych obrotach. Do niespodzianki zabrakło skuteczności oraz nieco szerszej rotacji. Żółto-czerwone mogą jednak być dumne ze swojej postawy i powinny z optymizmem podejść do dwóch ostatnich spotkań sezonu zasadniczego.

VBW Arka Gdynia – Ślęza Wrocław 71:65 (13:24, 16:16, 22:8, 20:17).
VBW Arka: Kastanek 17, Spanou 16, Miskiniene 14, Podgórna 11, Greinacher 4, Kunek 2, Morawiec 2, Rembiszewska 0. Balintova DNP.
Ślęza: Jones 16, Jakubiuk 13, Dedić 12, Sutton 10, Tyszkiewicz 6, Poleszak 6, Dobrowolska 2, Puter 0.

Przed Ślęzą najtrudniejsze wyzwanie w sezonie

W sobotę 20 lutego w meczu 20. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław zagra na wyjeździe z VBW Arką Gdynia. Niepokonane mistrzynie Polski będą niekwestionowanym faworytem tego spotkania.

Arka jak na krajowe warunki jest absolutnym hegemonem. Zespół prowadzony przez Gundarsa Vetrę nie przegrał spotkania od kwietnia 2019 roku, kiedy to gdynianki przegrały ze… Ślęzą Wrocław. Od czasu porażki w drugim meczu o brązowy medal sezonu 2018/2019 koszykarki znad morza zanotowały 38 zwycięstw z rzędu i nie planują się zatrzymywać. Lider rozgrywek Energa Basket Ligi Kobiet dysponuje ogromnym jak na polskie warunki potencjałem, będąc nie tylko na pierwszym miejscu w tabeli, ale i w wielu kategoriach statystycznych.

W minioną środę Arka bez większych problemów rozprawiła się z PSI Eneą Gorzów Wlkp., wygrywając w hali przy ul. Chopina 90:70. Żadnym zmartwieniem dla trenera Vetry nie okazał się brak Barbory Balintovej, która nie znalazła się w kadrze na mecz. Jej obowiązki przejęła druga ze słowackich obwodowych, Angelika Slamova, która do 16 punktów dołożyła 9 asyst. Ponad 10 punktów zdobyły także Alice Kunek, Laura Miskiniene, Marissa Kastanek oraz Amalia Rembiszewska. Oczka zabrakło Artemis Spanou, która z pewnością też skończyłaby mecz z dwucyfrową zdobyczą, gdyby nie fakt, że zagrała zaledwie 16 minut. Jedynie Kastanek i Slamova przekroczyły barierę 30 minut, co tylko pokazuje, jak szeroką i wyrównaną kadrą dysponuje trener Vetra.

– Myślę, że to największe wyzwanie w tym sezonie. Nie dość, że doskonały przeciwnik, to jeszcze my borykamy się z problemami kadrowymi. Mamy krótką ławkę i przed nami bardzo trudne spotkanie. Gdynia nie ma słabych stron, więc czeka nas nie lada przeprawa – przyznaje Anna Jakubiuk, która w zespole Arki spędziła pierwsze lata swojej koszykarskiej kariery.

Ślęza, pomimo porażki z Basketem 25 Bydgoszcz wciąż ma szanse na awans do fazy play-off. Do tego potrzebna byłaby ogromna niespodzianka, za jaką bez dwóch zdań uznano by ewentualne zwycięstwo 1KS-u nad morzem. Realistycznie patrząc, wrocławianki jadą do Gdyni żeby napsuć nieco krwi liderowi rozgrywek i walczyć od początku do końca.

W składzie na mecz znajdzie się już Bożena Puter, która zostawiła za sobą drobne problemy zdrowotne i od początku tygodnia powróciła do treningów. 20-letnia obwodowa poszerzy rotację zespołu prowadzonego przez Arkadiusza Rusina. Przypomnijmy, że w minioną sobotę szkoleniowiec żółto-czerwonych skorzystał z zaledwie siedmiu zawodniczek. Dzięki Puter trener Ślęzy będzie mógł lepiej rozłożyć siły swoich podopiecznych co powinno pozwolić im skuteczniej stawić czoła zespołowi z Gdyni.

– Na pewno jedziemy, żeby walczyć. Nie poddamy się nie wychodząc na parkiet, wyjdziemy na ten parkiet i będziemy walczyć od pierwszej do ostatniej minuty. Jaki będzie rezultat naszych starań? Okaże się po meczu. Wiadomo, że Arka to najlepszy zespół w lidze, który nie ma ani jednej porażki i jest niezwykle wymagającym przeciwnikiem. Ale powtarzam jeszcze raz, nie poddamy się przed meczem. Damy z siebie wszystko – deklaruje Jakubiuk.

Początek meczu VBW Arka Gdynia – Ślęza Wrocław 20 lutego o godz. 17. Transmisję ze spotkania przeprowadzi TVCom.pl.