Słodko-gorzki weekend Ślęzy Wrocław na zakończenie sezonu

Koszykarki Ślęzy Wrocław były blisko powrotu do Gorzowa Wielkopolskiego na piąty mecz, ale ostatecznie przegrały serię ćwierćfinałową z PolskąStrefąInwestycji Eneą 1:3. Żółto-czerwone kończą jednak sezon z podniesionymi głowami.

Wrocławianki przed weekendowymi starciami stały pod ścianą – liczyły się dla nich tylko wygrane. Ale po sześciu minutach sobotniego meczu było 14:4 dla gorzowianek i Ślęza nie wyglądała jak drużyna, która musiała za wszelką cenę zwyciężyć. Końcówka pierwszej kwarty wyglądała już lepiej, ale po rzucie Courtney Hurt równo z syreną kończącą tę część spotkania oba zespoły dzieliło dziewięć punktów.

Taki stan rzeczy utrzymywał się także na początku drugiej kwarty, która zaczęła się wynikiem 5:5. W tym momencie do pracy zabrała się Stephanie Jones, która trafiła trzy rzuty z rzędu i choć Ślęza miała odpowiedź na dwa z nich, po trzecim było 29:18 dla przyjezdnych. Kilkadziesiąt sekund później trójkę trafiła Dominika Owczarzak, a chwilę potem akcją 2+1 popisała się Hurt. I w mgnieniu oka sytuacja wrocławianek z trudnej zmieniła się w dramatyczną. Niemoc ofensywną żółto-czerwonych przerwała Anna Jakubiuk, po niej za trzy przymierzyła Karolina Stefańczyk i to był ostatni akcent pierwszej połowy. Pewnym było, że w grze dwukrotnych mistrzyń Polski musi ulec zmianie niemal wszystko. W innym przypadku to byłoby ich ostatnie 20 minut w sezonie.

Comeback rozpoczął się tuż po starcie drugiej połowy – Ślęza wygrała pierwsze trzy minuty w stosunku 7:2, więc przegrywała już tylko 9 oczkami. Gorzowianki miały jednak inne plany i po akcjach Jones oraz Borislavy Hristovej utrzymywały bezpieczną przewagę. Ta jednak systematycznie topniała, bo podopieczne Arkadiusza Rusina zaczęły trafiać z dystansu. Dzięki temu na 14 minut do końca meczu było „tylko” 49:38, a już minutę później PSI Enea prowadziła 49:42, bo dwie akcje z rzędu przeprowadziła Julia Drop. Zawodniczki 1KS-u nie były w stanie pójść za ciosem, więc po czterech punktach Owczarzak znów było +11 dla przyjezdnych.

Otwarcie czwartej kwarty było podobne do startu poprzedniej odsłony – zaczęło się od 9:4 dla Ślęzy, która zmniejszyła straty do sześciu punktów. W grze podopiecznych Dariusza Maciejewskiego widać było momenty zawahania i dużą niepewność. To napędzało gospodynie, które po trójce Stefańczyk przegrywały już tylko 54:57. Odpowiedzialność za punktowanie po stronie gości znów wzięła na siebie Stephanie Jones, zdobywając pięć oczek z rzędu i dając swoim koleżankom nieco oddechu. Trzy punkty Hristovej sprawiły, że na 3:20 przed końcem Gorzów prowadził 65:57.

Ślęzie zostało tylko 200 sekund na odwrócenie losów spotkania. W połowie tego czasu odrobiły 7 z 8 punktów straty, ale wciąż potrzebowały jeszcze dwóch oczek, aby dopiąć swego. Miały na to trzy szanse, żadnej nie wykorzystały, ale na ich szczęście myliły się też rywalki. Na 14 sekund przed końcem na linii rzutów osobistych stanęła Dominika Owczarzak i trafiła tylko jedną z dwóch prób. Piłka po drugiej z nich została przejęta przez Monikę Jasnowską, która przekazała ją Julii Drop, a ta napisała kolejną piękną kartę w historii tego sezonu, trafiając nieprawdopodobną trójkę na 67:66. Trener Maciejewski poprosił o czas i jego zespół miał szansę na uciszenie wrocławskiej hali, ale rzut Anny Makurat odbił się od obręczy, co uradowało publiczność i zawodniczki Ślęzy, które pozostały w grze.

Start niedzielnego spotkania wyglądał do złudzenia podobnie do początku dzień wcześniej. Znów niemoc ofensywna Ślęzy, znów mocne otwarcie gorzowianek i po raz kolejny spora przewaga już po 10 minutach – aż 12 punktów. Jednak w przeciwieństwie do soboty,
tym razem nie doszło do dalszej eskalacji wydarzeń, bo wrocławianki szybciej zabrały się do pracy. Ton poczynaniom ofensywnym nadawała Karolina Stefańczyk, zdobywając 13 z pierwszych 18 punktów 1KS-u.

Przy stanie 30:18 dla gorzowianek w końcu zaczęły punktować koszykarki Ślęzy, które nie grały z numerem 10 na koszulce. Akcje Patricii Bright i Anny Jakubiuk sprawiły, że trener Dariusz Maciejewski poprosił o czas. A po time-oucie z dystansu przymierzyła Monika Jasnowska, zamykając tym samym serię 7:0 w wykonaniu gospodyń. Niestety dla nich, znów zabrakło pójścia za ciosem, bo przez kolejne cztery minuty punktowały tylko ich rywalki, wygrywając ten fragment gry dokładnie w tym samym stosunku. Końcówka pierwszej połowy należała do żółto-czerwonych, które zdobyły sześć punktów bez odpowiedzi i schodziły do szatni przegrywając 31:37.

Po przerwie wrocławianki nie były w stanie kontynuować natarcia, które pozwoliłoby im doprowadzić do remisu. Zespół PSI Enei zawsze miał lepszy fragment gry, dzięki któremu utrzymywał bezpieczną przewagę. Ślęza miała najlepszą szansę na dopięcie swego trzy minuty przed końcem trzeciej kwarty. Po trójce Jakubiuk na 41:44 trener Maciejewski wziął kolejny czas. Szansę na doprowadzenie do remisu miała Wiktoria Kuczyńska, ale jej rzut z rogu odbił się od obręczy, a w kontrze akcję 2+1 przeprowadziła Jones i znów oba zespoły dzieliły dwa posiadania.

Ten dystans nie uległ już zmianie do samego końca, mimo heroicznych wysiłków koszykarek Ślęzy. Znów ogromną rolę odgrywała publiczność, znów w hali AWF było niezwykle głośno, ale gorzowianki wyciągnęły wnioski po sobotniej porażce. Gdy Stephanie Jones najpierw zebrała piłkę pod własną obręczą, a potem w pięć sekund znalazła się pod drugim koszem i trafiła na 65:55, wszystko było już jasne. Ostatecznie stanęło na 7 punktach różnicy, co oznaczało euforię przy ławce gości oraz łzy w drużynie gospodyń.

Wrocławianki nie mają się jednak czego wstydzić. Czas na szersze podsumowania nadejdzie, ale już teraz trzeba docenić kolosalną pracę, jaką wykonał zespół Arkadiusza Rusina. Zajęcie piątego miejsca pomimo problemów zdrowotnych i innych perturbacji oraz porównywalnie mniejszego budżetu to ogromny sukces sztabu i zawodniczek. Po pierwszej rundzie rozgrywek apetyty były większe, ale znając realia i okoliczności, każdy, kto dołożył cegiełkę do osiągnięcia tego rezultatu powinien być dumny z tego, co udało się zrobić. Przed zawodniczkami teraz okres odpoczynku, a sztab już rozpoczął pracę nad budową zespołu na sezon 2022/2023.

Sobota: Ślęza Wrocław – PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów Wlkp. 67:66 (9:18, 14:19, 19:16, 25:13).
Ślęza: Drop 25, Bright 16, Stefańczyk 14, Jakubiuk 8, Kuczyńska 4, Jasnowska 0, Szajtauer 0. Gorini, Jasińska, Mielnicka DNP.
PSI Enea: Jones 23, Hristova 17, Owczarzak 11, Hurt 9, Keller 6, Dźwigalska 0, Matkowska 0, Makurat 0. Michniewicz, Śmiałek DNP.

Niedziela: Ślęza Wrocław – PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów Wlkp. 70:77 (12:24, 19:13, 14:12, 25:28).
Ślęza: Stefańczyk 22, Bright 20, Jakubiuk 12, Drop 11, Jasnowska 3, Szajtauer 2, Kuczyńska 0. Gorini, Jasińska, Mielnicka DNP.
PSI Enea: Hristova 17, Jones 17, Hurt 17, Owczarzak 13, Keller 7, Matkowska 3, Makurat 3, Dźwigalska 0. Michniewicz, Śmiałek DNP.

„Dziewczyny nie zasłużyły, żeby to się skończyło 3:0”

Prezentujemy zapis konferencji prasowej po meczu Ślęza Wrocław – PSI Enea Gorzów Wlkp. zakończony zwycięstwem wrocławianek 67:66.

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy Wrocław): Gratuluję dziewczynom, bo dawno chyba takich powrotów nie było. Cały mecz przegrywać i wygrać w ostatniej akcji. Cieszę się, że Jula mnie posłuchała w przerwie i później na czasie i zaczęła grać. Na tym to polega, żeby grać do kosza, a nie w poprzek. My w pierwszej połowie graliśmy w poprzek, a w drugiej do kosza. Na pewno do przerwy zespół Gorzowa to był zupełnie inny zespół. Dominika Owczarzak to wszystko ciągnęła, była profesorem na boisku. Później Jula przejęła pałeczkę i to ona była tym profesorem i to cieszy. Tak jak powiedziałem przed meczem do Ani Jakubiuk – dziewczyny nie zasłużyły, żeby to się skończyło 3:0 i one to dla siebie wywalczyły. Mam nadzieję, że to nie będzie ostatni mecz. Gramy dalej.

Julia Drop (zawodniczka Ślęzy): Wszystko, co trener powiedział to prawda. Tak naprawdę w połowie siedziałyśmy i pomyślałyśmy, że my totalnie nie mamy nic do stracenia. I albo gramy i stawiamy wszystko na jedną kartę albo oddajemy mecz, tak jak oddawałyśmy go w pierwszej połowie. Teraz chwila radości, a jutro wracamy i myślę, że mini receptę mamy i wiemy, jak grać jutro. Mam nadzieję, że to ułoży się po naszej myśli.

Dariusz Maciejewski (trener PSI Enei Gorzów): Nie pamiętam takiego meczu, żeby przegrać ostatnim rzutem, a cały mecz prowadzić. No niestety, to jest koszykówka i się zdarza. Zbyt dużo prostych błędów w samej końcówce: indywidualnych, grupowych i zespołowych w defensywie. Nerwowość w ataku i to dało zwycięstwo zespołowi gospodarzy. Kibice ponieśli, przy kilku rzutach troszeczkę wariackich to wszystko wpadło. Kibice ponieśli zespół Ślęzy do zwycięstwa i trzeba tylko pogratulować. Jest 2:1 i musimy grać dalej, a więc spotykamy się jutro.

Karolina Matkowska (koszykarka PSI Enei): Ciężko cokolwiek po takim meczu powiedzieć. Na pewno musimy z trenerami go przeanalizować, wyciągnąć wnioski i, mam nadzieję, pokazać się jutro z jeszcze lepszej strony.

 

Przed Ślęzą Wrocław mecz ostatniej szansy

W sobotę o godz. 17 koszykarki Ślęzy Wrocław podejmą PolskąStrefęInwestycji Eneę Gorzów Wielkopolski. Dla żółto-czerwonych to mecz ostatniej szansy.

Sytuacja jest bardzo prosta – koszykarki Ślęzy muszą wygrać w sobotę, żeby ich sezon trwał nadal. Następnie muszą zrobić to samo w niedzielę, a potem w środę. Porażka na jakimkolwiek z tych trzech etapów oznacza koniec rozgrywek dla 1KS-u.

Zeszłotygodniowe spotkania w Gorzowie toczyły się według podobnego scenariusza – solidny start w wykonaniu wrocławianek, a po przerwie kontrolę nad wydarzeniami przejmowały gospodynie, które potem do końca utrzymywały swoją przewagę. W efekcie w serii do trzech zwycięstw PSI Enea prowadzi 2:0. Czy za trzecim podejściem Ślęza zmieni scenariusz meczu? Być może, ale żeby to uczynić, koszykarki ze stolicy Dolnego Śląska będą musiały spełnić kilka warunków.

Przede wszystkim trafiać, trafiać i jeszcze raz trafiać. Przypomnijmy, że w miniony weekend wrocławianki łącznie oddały aż 31 rzutów więcej od rywalek, a i tak trafiły ich o 12 mniej. Nawet jeśli w innych elementach koszykarki Ślęzy spiszą się wzorowo, to przy braku skuteczności pozostałe elementy gry mogą nie mieć znaczenia. Zespół z Gorzowa dysponuje ogromnym potencjałem ofensywnym i każde pudło może być brzemienne w skutkach.

Jeżeli obręcze hali AWF pomogą Ślęzie, to kolejnymi punktami do zrealizowania są: odpowiedzialne konstruowanie akcji i błyskawiczny powrót do obrony. Zwłaszcza w pierwszym meczu straty żółto-czerwonych napędzały rywalki i pozwoliły im zdobyć aż 20 oczek z kontry. W niedzielę sprawy wyglądały już nieco lepiej, ale gorzowianki z pewnością będą chciały wykorzystać każdą niedokładność w rozegraniu bądź opieszałość wrocławianek w powrocie do defensywy. Napędzanie szybkiego ataku to jedno z podstawowych założeń trenera Dariusza Maciejewskiego.

W najbliższy weekend wszystko jest w rękach i nogach koszykarek Ślęzy Wrocław, które po wyczerpującym sezonie zasadniczym i dwóch porażkach w miniony weekend znajdują się pod ścianą. Jednakże w sobotnie popołudnie, pomimo problemów zdrowotnych i zmęczenia, dadzą one z siebie wszystko co mają, żeby przedłużyć rywalizację w serii ćwierćfinałowej. Jeżeli ta sztuka im się powiedzie, to w niedzielę ponownie spotkamy się w hali AWF o godz. 17.

Bilety w cenie 20 i 12 złotych dostępne będą w kasie hali na godzinę przed rozpoczęciem spotkania. Z kolei transmisja z sobotniego (i ewentualnego niedzielnego)  meczu zostanie zrealizowana na kanale YouTube Polskiego Związku Koszykówki.

PZU Ślęza II bez niespodzianki na koniec sezonu

W meczu 20. kolejki I ligi kobiet koszykarki PZU Ślęzy II MOS-u Wrocław przegrały z Widzewem Łódź i tym samym zakończyły swój debiutancki sezon na zapleczu Energa Basket Ligi Kobiet.

Starcie czerwonej latarni rozgrywek z drużyną z ligowej czołówki tylko przez pierwsze chwile było wyrównane. Zawodniczki Widzewa od samego początku chciały narzucić swoje warunki gry i jak najszybciej odskoczyć, ale żółto-czerwone dzielnie dotrzymywały kroku faworyzowanym rywalkom. Odpowiedzialność za zdobywanie punktów wzięła na swoje barki Aleksandra Mielnicka, która trafiła dwie trójki i była faulowana przy trzeciej próbie rzutu z dystansu, zamieniając wszystkie trzy osobiste na oczka. W efekcie po 6 minutach spotkania było 12:12.

Chwilę wcześniej trenerka Widzewa, Anna Chodera, poprosiła o przerwę i w żołnierskich słowach wyjaśniła swoim zawodniczkom, że nie ma tu miejsca na lekceważenie przeciwnika. Choć potrzebowały one chwili na przetrawienie tego przekazu, to po tym czasie zabrały się do pracy i realizacji założeń. Był to moment przełomowy, bo z remisu w cztery minuty zrobiło się 13 punktów przewagi dla gości. Trzypunktowe trafienie Sary Pająk niemal równo z syreną kończącą pierwszą kwartę zmniejszyło ten zapas do okrągłej, dziesięciopunktowej różnicy.

Pająk trafiła także na otwarcie drugiej kwarty, ale ponownie ton wydarzeniom zaczęły nadawać koszykarki Widzewa, zdobywając 11 punktów z rzędu, po których na tablicy wyników było 36:18 dla przyjezdnych. W międzyczasie o przerwę poprosił trener Jarosław Krysiewicz, ale na efekty rozmowy ze swoimi zawodniczkami musiał trochę poczekać. Dopiero po 2 minutach od time-outu akcję 2+1 przeprowadziła Adrianna Ryng i zachęciła swoje koleżanki do odrabiania strat. Ta sztuka się udała, bo ostatni fragment przed przerwą PZU Ślęza II wygrała 12:4, dzięki czemu wyrównała stan drugiej kwarty i powróciła do status quo z pierwszych 10 minut.

Druga połowa to już jednak pełna kontrola Widzewa. Koszykarki z Łodzi rozkręciły się po kilku minutach trzeciej kwarty i ponownie zanotowały serię punktową, tym razem najbardziej imponującą w meczu – 19:0. Widzewianki zagrały agresywniej w defensywie,  wymuszając dużo błędów technicznych, co skutkowało łatwymi punktami w kontrze. Żółto-czerwone w tej części meczu popełniły aż osiem strat. Gdy wreszcie Karolina Szarszaniewicz przełamała niemoc swojego zespołu, było już 62:36 dla gości i emocje w tym meczu już dawno dobiegły końca.

Czwarta kwarta była tylko dopełnieniem formalności. Trenerka Widzewa rotowała składem przed zbliżającymi się play-offami w grupie B, spadło także tempo gry, a i same koszykarki klubu z Łodzi nie uprzykrzały już swoim przeciwniczkom życia tak bardzo jak przez poprzednie 20 minut. Ten układ okoliczności pozwolił zawodniczkom PZU Ślęzy II dotrzymywać kroku rywalkom tak, jak przez kawałki pierwszej i drugiej kwarty. W efekcie prowadzenie Widzewa urosło tylko o jedno oczko, a ostatnim akcentem sezonu w wykonaniu wrocławianek była imponująca trójka w wykonaniu Aleksandry Mielnickiej równo z syreną.

Zespół PZU Ślęzy II MOS-u Wrocław na przestrzeni całego sezonu zrobił ogromny postęp, a to było najważniejszym celem tej drużyny. Przed młodymi koszykarkami 1KS-u jeszcze wiele pracy, ale są już bogatsze o zestaw doświadczeń, które na pewno zaprocentują w przyszłości. Za ambicję i zaangażowanie przez ostatnie miesiące należą im się brawa i podziękowania.

PZU Ślęza II MOS Wrocław – Widzew Łódź 51:78 (15:25, 15:15, 6:22, 15:16).
PZU Ślęza II: Mielnicka 14, Ryng 11, Pająk 6, Dubiel 5, Jasińska 5, Szarszaniewicz 4, Niżyńska 4, Harasimów 2, Czymerska 0, A. Skowron 0, Łukasik 0, Zieniewicz 0.
Widzew: Stępień 21, Gala 13, Gzinka 10, Bandoch 9, Janicka 7, Tomasik 7, Kudelska 6, Miazek 3, Pawlak 2, Ozga 0, Chojnacka 0, Stuleblak 0.

Gorzowskie deja vu Ślęzy Wrocław

W weekendowych meczach pierwszej rundy play-off koszykarki Ślęzy Wrocław dwukrotnie przegrały z PolskąStrefąInwestycji Eneą Gorzów Wielkopolski, 60:83 i 62:76. Wrocławianki znajdują się o jedną przegraną od zakończenia sezonu. 

Oba spotkania miały podobne scenariusze. Do przerwy żółto-czerwone toczyły walkę cios za cios, ograniczając poczynania ofensywne gospodyń, jednocześnie punktując na tyle systematycznie, żeby utrzymywać się w grze. Z kolei po wyjściu z szatni sprawy szybko przybierały niekorzystny obrót i serie punktowe w wykonaniu koszykarek PSI Enei Gorzów definitywnie przekreślały szanse wrocławianek na odniesienie zwycięstwa.

W pierwszym spotkaniu walka toczyła się przez 25 minut. Ślęza miała okazje, żeby spróbować uciec przeciwniczkom i zbudować prowadzenie, ale próby te kończyły się niepowodzeniem i ostatecznie gorzowianki za każdym razem utrzymywały niewielką różnicę punktów. Przy stanie 25:19 Julia Drop nie trafiła rzutu za trzy, co po drugiej stronie wykorzystała Borislava Hristova, zaś po stracie Wiktorii Kuczyńskiej reprezentantka Bułgarii uruchomiła w kontrze Stephanie Jones i zamiast +9 zrobiło się +2, na co trener Arkadiusz Rusin zareagował przerwą na żądanie. Kilka chwil później Ślęza prowadziła 34:30 i miała dwa posiadania, w których mogła dołożyć coś do swojej przewagi. Zamiast tego z dystansu przymierzyła Katarzyna Dźwigalska, zaraz potem trzy punkty dołożyła Stephanie Jones i było 36:34 dla gospodyń.

Po przerwie wrocławianki robiły wiele, żeby nie pozwolić podopiecznym Dariusza Maciejewskiego odskoczyć. Punktowały wówczas wyłącznie Anna Jakubiuk i Wiktoria Kuczyńska, ale to wystarczyło do utrzymania minimalnej straty. Do czasu. Tama zaczęła pękać na pięć minut przed końcem trzeciej kwarty. Karolina Stefańczyk zdołała jeszcze odpowiedzieć na punkty Courtney Hurt, a na celne osobiste Hristovej kontrę miała Jakubiuk. Riposty zabrakło jednak, gdy za trzy trafiła Wiktoria Keller, która chwilę później trafiła także oba rzuty wolne na 58:48. Jeżeli Ślęza miała nadzieję na odwrócenie losów spotkania w czwartej kwarcie, to już po minucie tej części spotkania wszystko było jasne. Punkty Hristovej i Jones powiększyły prowadzenie gospodyń do 13 oczek, a dwie akcje z rzędu Anny Makurat przed upływem 180 sekund decydującej odsłony spotkania zakończyły emocje. Dwie trójki Anny Jakubiuk i lay up Julii Drop tymczasowo zmniejszyły straty do 11 punktów, ale gorzowianki przeprowadziły serię 12:0 i mogły się cieszyć z wygranej.

Niedzielne starcie również było zacięte od pierwszych minut, choć tym razem Ślęza nie miała szans na passę bez odpowiedzi rywalek. Akcja toczyła się kosz za kosz, a gorzowiankom zwłaszcza w drugiej kwarcie sprzyjały obręcze w hali Akademii im. Jakuba z Paradyża. Anna Makurat mogła przeprowadzić akcję 3+1, ale nie wykorzystała rzutu osobistego. Chwilę później nieprawdopodobnym rzutem na 0.3 sekundy przed końcem czasu na akcję popisała się Wiktoria Keller. A demoralizującą kropką nad i był kolejny kosmiczny rzut Makurat – trójka ze szczytu łuku przez ręce defensorki 1KS-u tuż przed przerwą. Te rzuty dały gospodyniom czteropunktową przewagę, ale i tak koszykarki Ślęzy mogły schodzić do szatni z poczuciem, że tym razem mogą powalczyć do samego końca.

Ale po trzech i pół minutach trzeciej kwarty było już 46:33. Wrocławianki spudłowały w tym czasie sześć rzutów, gorzowianki trafiły dwa, ale miały też pięć celnych osobistych. Niemoc ofensywną swojego zespołu przełamała dopiero Patricia Bright dwoma punktami z linii rzutów wolnych, ale już w kolejnej akcji za trzy trafiła Keller, swoje dołożyły Hristova i Makurat, a Keller poprawiła kolejną trójką, po której było 55:37. Ślęza polegała na swojej podkoszowej, która jako jedyna byłą w stanie punktować. Amerykanka zdobyła dziewięć punktów, chroniąc zespół z Wrocławia od kompletnej deklasacji.

Przez większość czwartej odsłony gorzowianki kontrolowały wydarzenia i trzymały rywalki na dystans. Dopiero gdy Monika Jasnowska trafiła za trzy na 54:69, w drużynie 1KS-u coś drgnęło. Julia Drop zdobyła osiem punktów z rzędu i na 150 sekund przed końcem meczu zrobiło się tylko 71:62 dla PSI Enei. Jednak trener Dariusz Maciejewski poprosił o czas, uspokoił swoje zawodniczki i te spokojnie doprowadziły korzystny wynik do końca, obejmując prowadzenie w serii 2:0.

„Koszykówka jest taką sprawiedliwą grą, że trzeba trafiać. Trafiasz – wygrywasz.” Tak na sobotniej konferencji prasowej mówił trener Arkadiusz Rusin. Wrocławianki łącznie oddały aż 31 rzutów więcej od rywalek, a i tak trafiły ich o 12 mniej. Gorzowskie obręcze były niewdzięczne dla żółto-czerwonych, trzeba też podkreślić solidną defensywę zespołu z Gorzowa. Każdy kolejny mecz Ślęzy to mecz o wszystko – jedna porażka kończy sezon żółto-czerwonych, które muszą wygrać trzy spotkania z rzędu, żeby awansować do półfinałów.

Pierwsze starcie już w sobotę o godz. 17:00 w hali wrocławskiej AWF. Zawodniczki Ślęzy na pewno liczą na to, że ich własne kosze będą bardziej sprzyjające niż te w Gorzowie, zwracają się również z prośbą o gorący i żywiołowy doping. Wsparcie kibiców w tej podbramkowej sytuacji będzie niezwykle istotne.

Mecz nr 1: PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów – 1KS Ślęza Wrocław 83:60 (17:17, 21:18, 20:14, 25:11)
Gorzów: Jones 20, Hristova 20, Hurt 14, Makurat 10, Keller 9, Dźwigalska 6, Owczarzak 4, Śmiałek 0, Matkowska 0. Kozłowska DNP.
Wrocław: Jakubiuk 26, Kuczyńska 10, Bright 8, Drop 6, Stefańczyk 4, Jasnowska 4, Szajtauer 2, Mielnicka 0. Jasińska, Gorini DNP.
Mecz nr 2: PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów – 1KS Ślęza Wrocław 76:62 (18:18, 19:15, 23:13, 16:16)
PSI Enea: Hristova 22, Makurat 15, Keller 13, Owczarzak 9, Hurt 9, Jones 8, Dźwigalska 0, Matkowska 0. Michniewicz, Śmiałek, Kozłowska DNP.
Ślęza: Bright 15, Drop 15, Jakubiuk 11, Jasnowska 9, Kuczyńska 7, Stefańczyk 5, Szajtauer 0. Mielnicka, Jasińska, Gorini DNP.