Pięć pytań do… Marty Urbaniak

Przed meczem 19. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet o trudnej sytuacji w zespole PGE MKK Siedlce opowiedziała kapitan drużyny Marta Urbaniak.

Jak w szatni poradziłyście sobie z odejściem Rebecci Harris oraz Kristi Bellock?
To dla nas trudny moment, w szczególności, że z powodu kontuzji kolana wypadła także Tatiana Yurkevichus. Radzimy sobie tak, że staramy się grać bardziej zespołowo i z większą ambicją. Mamy tak naprawdę tylko sześć osób do grania, dołączyła też do nas jedna zawodniczka która będzie rezerwową. Jest ciężko, ale w takiej sytuacji ktoś inny musi wziąć ciężar gry i odpowiedzialność za wynik na siebie.

W pierwszym meczu bez Harris to właśnie pani była najlepiej punktującą zawodniczką zespołu. Czy czuje pani, że jako jedna z najbardziej doświadczonych koszykarek w kadrze musi pani wziąć na siebie jeszcze większą odpowiedzialność za grę drużyny?
Myślę, że tak, to jest ta niewdzięczna rola kapitana. W takim momencie ktoś musi dać znak do działania, ale myślę, że to jest też spowodowane tym, że gramy bardziej zespołowo. Każda z nas ma piłkę i możemy konstruować akcje, które wyglądają inaczej niż wcześniej. Bez nominalnej rozgrywającej każdy musi wziąć odpowiedzialność.

Przy tak wąskim składzie zmęczenie jest już odczuwalne, czy to dopiero odbije się na grze?
Czasami gra się nawet lepiej, bo wiadomo, że odpowiedzialność spoczywa na sześciu osobach. Każda z nas musi teraz zakasać rękawy i dać z siebie sto procent.

Kluczowe dla układu ligowej stawki na koniec sezonu wydają się wasze mecze z Eneą AZS Poznań i Politechniką Gdańską. Spoglądacie z pewną nerwowością w dół tabeli?
Sport, w szczególności kobiecy ma to do siebie, że różnie bywa. Teoretycznie mamy tyle zwycięstw, że możemy być spokojni, ale moim zdaniem nigdy nie można być spokojnym. Zresztą nie patrzymy na to w ten sposób, chcemy też może każda sobie coś udowodnić. Chcemy pokazać, że możemy wygrać jakieś mecze bez Amerykanek. Będzie o to ciężko, tym bardziej, że zmęczenie będzie narastać przez spędzanie na parkiecie bardzo dużo minut. Myślę jednak, że woli walki nam nie zabraknie. Na pewno nie złożymy broni i będziemy walczyć w każdym spotkaniu.

Na koniec, jakiego meczu spodziewa się Pani w sobotę i który element gry będzie decydujący?
Mogłabym powiedzieć, że obrona. Choć nie jest to nasz najmocniejszy punkt, to w Ślęzie Wrocław na pewno nad tym się pracuje. Zresztą tradycyjnie, bo wiemy, że trener Rusin zwraca na to dużą uwagę. Teoretycznie Ślęza gorzej prezentuje się na wyjazdach, ale ostatnio wygrała istotny mecz, więc jest w formie zwyżkowej. Na pewno będzie to mecz walki. Na tę chwilę trudno coś więcej powiedzieć, bo za nami pierwszy mecz w okrojonym składzie, więc nie wszystkie elementy funkcjonują, bo tak naprawdę jesteśmy w nowym zestawieniu. Każda z nas ma inną rolę, gra na innej pozycji, więc może jeszcze potrzebujemy trochę czasu.

Najbliższy rywal Ślęzy: PGE MKK Siedlce

19. kolejka Energa Basket Ligi Kobiet to dla Ślęzy Wrocław wyjazdowe starcie z PGE MKK Siedlce. Rywalki żółto-czerwonych przegrały cztery ostatnie starcia ligowe. 

Na tę chwilę zespół z Siedlec zajmuje 9. miejsce w tabeli i zdecydowanie łatwiej wyobrazić sobie spadek siedlczanek w ligowej stawce aniżeli poprawę pozycji. Tuż za plecami podopiecznych Teodora Mołłowa plasuje się Widzew Łódź, który niecały miesiąc temu zwyciężył w bezpośrednim starciu obu drużyn 92:86. PGE MKK ma nieco bardziej pewną przewagę nad Sunreef Yachts Politechniką Gdańską oraz Ostrovią Ostrów Wlkp., choć koszykarki z Siedlec w 16. serii spotkań przegrały z Ostrovią, dzięki czemu zawodniczki Mirosława Trześniewskiego zanotowały drugie zwycięstwo w sezonie.

Jednak największym problemem PGE MKK Siedlce nie są porażki z Widzewem czy Ostrovią, ale zmiany kadrowe. Operację kolana przeszła ukraińska skrzydłowa Tatiana Yurkevichus. Z klubu odeszły obie zawodniczki z USA – Rebecca Harris oraz Kristi Bellock. Ta pierwsza przeniosła się do Energi Toruń, przyszłość drugiej na razie jest nieznana. Łącznie dawały zespołowi z Mazowsza niemal 35 punktów, 17 zbiórek i 9 asyst na mecz i ogromnym wyzwaniem stojącym przed Teodorem Mołłowem jest znalezienie takich liczb wśród pozostałych w kadrze koszykarek.

W pojedynku z InvestInTheWest AZS-em-AJP Gorzów Wlkp., pierwszym bez zarówno Harris i Bellock punktowały Marta Urbaniak oraz Samra Omerbaśić. Laura Ikstena, która do tej pory spędzała na parkiecie średnio 24 minuty, dwa tygodnie temu nie zeszła z parkietu choćby na chwilę oddechu. Tylko 48 sekund odpoczywała na ławce Oksana Mołłowa, a 22 minuty gry w starciu z gorzowiankami były dla dwudziestoletniej środkowej, Ewy Bacik, 1/3 wszystkich minut rozegranych w tym sezonie. Trener Mołłow szuka zatem odpowiedniej rotacji, ale niezależnie od jej ostatecznego kształtu, sytuacja PGE MKK w końcówce trwających obecnie rozgrywek nie wygląda najlepiej.

Jeden mecz bez Harris i Bellock z pewnością nie oddaje tego, jak w najbliższych tygodniach będzie się prezentował zespół z Siedlec, lecz jeżeli spotkanie PGE MKK z AZS-em-AJP jest jakimś wyznacznikiem, to zawodniczki Ślęzy będą miały sporo okazji do gry z szybkiego ataku. Siedlczanki popełniły we wspomnianym meczu aż 28 strat, co przełożyło się na 34 zdobyte oczka i 18 punktów po kontrach. Dodatkowo zawodniczki z Siedlec oddały 26 rzutów mniej od swoich rywalek. Jedynym obszarem, w którym były lepsze od przeciwniczek były zbiórki, PGE MKK wygrało bitwę na tablicach 30-29.

Osłabionemu kadrowo zespołowi PGE MKK Siedlce z pewnością nie można odmówić determinacji i woli walki. Koszykarki Ślęzy Wrocław będą musiały zachować koncentrację przez całe 40 minut.

PGE MKK Siedlce – NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE

Trener: Teodor Mołłow.

Kadra: Laura Ikstena, Dominika Paczkowska (rozgrywające), Magdalena Mołłov, Marta Urbaniak (rzucające), Sara Kwiatkowska, Samantha Lapszynski, Oksana Mołłowa, Klaudia Rusinek (skrzydłowe), Ewa Bacik, Samra Omerbaśić (środkowe).

OSTATNIE 5 MECZÓW LIGOWYCH

13. kolejka: PGE MKK Siedlce – Pszczółka Polski-Cukier AZS-UMCS Lublin 82:72 (25:9, 27:12, 8:26, 22:25)
PGE MKK: Harris 24, Mołłowa 20, Lapszynski 12, Yurkevichus 10, Urbaniak 9, Ikstena 5, Omerbaśić 2.

14. kolejka: PGE MKK Siedlce – Arka Gdynia 66:88 (22:21, 13:22, 21:18, 10:27)
PGE MKK: Harris 16, Lapszynski 10, Mołłowa 9, Bellock 8, Ikstena 8, Omerbaśić 7, Yurkevichus 5, Urbaniak 3, Bacik 0.

15. kolejka: PGE MKK Siedlce – Widzew Łódź 86:92 (21:20, 30:22, 17:21, 18:29)
PGE MKK: Harris 29, Bellock 22, Mołłowa 15, Lapszynski 7, Ikstena 6, Urbaniak 4, Omerbaśić 3.

16. kolejka:  PGE MKK Siedlce – Ostrovia Ostrów Wlkp. 74:77 (23:16, 19:12, 15:21, 17:28)
PGE MKK: Harris 31, Mołłowa 17, Ikstena 11, Lapszynski 7, Bellock 4, Urbaniak 4, Omerbaśić 0.

17. kolejka: PGE MKK Siedlce – InvestInTheWest Enea AZS-AJP Gorzów Wlkp. 69:97 (16:19, 17:32, 18:25, 18:21)
PGE MKK: Urbaniak 19, Omerbaśić 16, Ikstena 12, Mołłowa 11, Lapszynski 6, Bacik 5, Mołłov 0.

Spojrzenie w liczby: Arka Gdynia

Zapraszamy na podsumowanie statystyczne spotkania 18. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet, w którym Ślęza Wrocław pokonała Arkę Gdynia 62:60.

2 – Ślęza Wrocław przegrała walkę na tablicach, zbierając o siedem piłek mniej od rywalek. Sporym problemem w rywalizacji z wysokim składem Arki były zbiórki ofensywne – wrocławianki zanotowały tylko dwie ofensywne deski, choć tydzień temu w meczu z Pszczółką miały ich aż 15.

4 – najlepiej asystującą zawodniczką 1KS-u w spotkaniu z Arką była Cierra Burdick, która czterokrotnie umożliwiła swoim koleżankom zdobycie punktów. Skrzydłowa Ślęzy tym samym pozostaje najlepszą podkoszową w lidze w tym aspekcie, średnio notując 3.1 asysty na mecz.

7 – jeśli już o asystach mowa, to Arka zdecydowanie lepiej dzieliła się piłką, co było widać zwłaszcza w pierwszej połowie, gdy momentami piłka chodziła pomiędzy zawodniczkami z Gdyni jak po sznurku. Podopieczne Gundarsa Vetry zanotowały o siedem kluczowych podań więcej niż ich przeciwniczki.

9 – pokonując w sobotę zespół z Gdyni Ślęza Wrocław przedłużyła swoją serię zwycięstw nad rywalkami znad morza do 9. Dobra passa sięga play-offów sezonu mistrzowskiego. Wówczas w pierwszej rundzie Ślęza przegrała mecz numer 1, ale od tego momentu nie oglądała się za siebie, wygrywając serię play-off, obie konfrontacje w EuroCup i wszystkie starcia ligowe.

11 – jedną z głównych broni zespołu Gundarsa Vetry jest skuteczna gra pod koszem i z półdystansu. Wrocławianki doskonale zdawały sobie z tego sprawę i swoją defensywą zmuszały Arkę do oddawania rzutów z dystansu. Aż 40 procent wszystkich prób zespołu z Gdyni to właśnie trójki. Bez wątpienia można powiedzieć, że sztab szkoleniowy Ślęzy i zawodniczki klubu z Wrocławia wyciągnęły wnioski z pierwszego meczu pomiędzy tymi zespołami, kiedy to Arka oddała zaledwie 29 proc. swoich rzutów z dystansu.

12 – zacięty mecz pomiędzy Ślęzą i Arką mógł mieć dodatkową część, lecz wrocławianki wybroniły decydującą o losach spotkania akcję. Jednak pomimo tego aż 12 razy na tablicy wyników wyświetlał się remis.

18 – w tym meczu Ślęza potrzebowała liderki i na pierwszy plan wysunęła się dyspozycja kapitan 1KS-u. Marissa Kastanek zdobyła 15 punktów, zebrała 4 piłki i zanotowała dwa przechwyty, w tym jeden niezwykle ważny, kiedy odebrała piłkę Annie Makurat w końcowych fragmentach meczu. To wszystko przełożyło się na EVAL w wysokości 18 – największy w wykonaniu Kastanek od inaugurującego sezon spotkania z Eneą AZS-em Poznań.

21,7 – wrocławianki nie tylko skutecznie wyprowadzały Arkę na dystans (o czym wspomnieliśmy wyżej), ale też upewniały się, że wykonają swoje zadanie w defensywie do końca, dzięki czemu zespół z Gdyni oddał zaledwie 21,7 procent skutecznych rzutów za trzy.

36 – i ostatni element dobrego planu meczowego Ślęzy. Żółto-czerwone wymuszały na Arce grę dystansową, podczas gdy same z chęcią atakowały strefę podkoszową, dodatkowo robiąc to skutecznie. Podopieczne Arkadiusza Rusina zdobyły 36 punktów w pomalowanym, o osiem więcej od gdynianek, zamieniając na punkty 60% swoich prób spod kosza.

40 – choć wypadałoby zakończyć wpis o zwycięskim spotkaniu na pozytywnym aspekcie tegoż, nie sposób nie wspomnieć o problemach Ślęzy w dzieleniu się piłką. Wyżej poruszyliśmy ten temat odwołując się do liczby asyst, tym razem posłużymy się inną statystyką, a mianowicie procentem rzutów, które były bezpośrednim efektem asysty. Wrocławianki miały zaledwie 40% takich skutecznych prób, niestety był to najgorszy wynik w sezonie, lecz pomimo tego koszykarki 1KS-u sięgnęły po arcyważne zwycięstwo.

„Praca, którą wykonaliśmy w styczniu zaczyna procentować”

Prezentujemy pełen zapis konferencji prasowej po meczu 18. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet pomiędzy Ślęzą Wrocław a Arką Gdynia, w którym wrocławianki wygrały 62:60.

Gundars Vetra: To było wyrównane spotkanie, które mogło potoczyć się w każdą stronę. Moje zawodniczki zasłużyły na to, żeby zwyciężyć, ale w kluczowych momentach popełniliśmy za dużo strat, żeby myśleć o wygranej. Pomimo to uważam, że za nami dobry mecz, momentami graliśmy naprawdę dobrze w obronie i podejmowaliśmy odpowiednie decyzje w ataku, lecz niestety mecz nie rozstrzygnął się po naszej myśli.

Anna Jurcenkova: Zgadzam się z trenerem, mogłyśmy wygrać to zacięte spotkanie, ale popełniałyśmy błędy, które zostały wykorzystane przez rywalki. To kosztowało nas zwycięstwo.

Arkadiusz Rusin: Z pewnością jesteśmy zadowoleni ze zwycięstwa, szczególnie że za nami był trudny tydzień po porażce w Lublinie. Ta przegrana, a zwłaszcza jej okoliczności, ciążyła na nas. Cieszę się, że dziś wyszedł zupełnie inny zespół i choć przegraliśmy początek przez zbiórki ofensywne, to od drugiej kwarty można być zadowolonym z defensywy. Chyba pierwszy raz w tym sezonie ta defensywa wyglądała tak, jak byśmy chcieli. Praca, którą wykonaliśmy w styczniu zaczyna procentować i oby dalej szło to w dobrym kierunku. Zwycięstwo było nam potrzebne, żeby dziewczyny wierzyły w tę pracę i wciąż podchodziły do treningów z takim samym zaangażowaniem.

Cierra Burdick: To był mecz, w którym stoczyliśmy naprawdę ciężki bój. Zwycięstwo nad tak dobrym zespołem jak Arka zawsze cieszy. Dla nas jednak najważniejsza jest regularność – możemy pokonać najlepsze zespoły w lidze, a potem mieć problemy w starciach z tymi słabszymi. Musimy wykorzystywać takie wygrane jak dzisiejsza. Nie możemy zadowalać się tym, co mamy, tylko musimy pracować na treningach i podczas meczów z tym samym zaangażowaniem. Ostatnie 5 sekund zależało od naszej defensywy. Przez cały czas powtarzamy, jak ważnym elementem naszej gry jest obrona i bardzo cieszę się, że tym razem wywiązałyśmy się z naszych obowiązków. Chcemy zbudować na tej wygranej resztę sezonu.

Zwycięstwo Ślęzy nad Arką po kolejnym emocjonującym starciu

W meczu 18. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław pokonała Arkę Gdynia 62:60 i tym samym zaliczyła dziewiąte zwycięstwo z rzędu nad zespołem znad morza. 

Pierwsze minuty należały do Arki, która zdecydowanie lepiej zaczęła spotkanie będące hitem 18. serii spotkań Energa Basket Ligi Kobiet. Gdynianki za sprawą Emmy Cannon i Sonii Greinacher wyszły na pięciopunktowe prowadzenie. Wynik po stronie Ślęzy otworzyła Cierra Burdick, lecz chwilę później ponownie trafiła Cannon, a swoje pierwsze punkty zdobyła Anna Makurat i Arka prowadziła siedmioma oczkami 3,5 minuty po rozpoczęciu gry.

Trener Rusin nie poprosił jednak o przerwę, pozwalając swoim zawodniczkom zminimalizować straty. Wrocławianki za sprawą Agaty Dobrowolskiej i Sydney Colson szybko zdobyły cztery punkty, na co Arka odpowiedziała kolejnym trafieniem Emmy Cannon. Gdynianki kontrolowały przebieg gry przez większość pierwszej kwarty, po drugiej trójce Greinacher prowadziły 14:8. To był wystarczający dzwonek alarmowy dla koszykarek 1KS-u, które zaliczyły serię dziesięciu oczek bez odpowiedzi rywalek.

Najpierw dwa rzuty osobiste wykorzystała bardzo aktywna w pierwszej części meczu Colson, następnie z dystansu przymierzyła Kastanek. Po pierwszej celnej próbie Terezii Palenikovej z półdystansu trener Gundars Vetra poprosił o czas, ale wznowienie gry przyniosło kolejny udany rzut słowackiej zawodniczki Ślęzy. Passę wrocławianek zwieńczyła Elina Dikeoulakou zamieniając na punkt jeden z dwóch rzutów osobistych. Ostatnie słowo należało do Arki, ale dwa punkty Aldony Morawiec tylko zmniejszyły deficyt gdynianek. Ślęza po pierwszej kwarcie prowadziła 18:16.

Drugie dziesięć minut rozpoczęło się od serii nietrafionych rzutów, fauli i strat po obu stronach. W pierwszych trzech minutach jedynie Anna Jurcenkova potrafiła zdobyć punkty, doprowadzając tym samym do remisu. Słowacka środkowa Arki zdobyła zresztą pierwsze osiem punktów dla swojego zespołu w tej części spotkania. Ślęza odpowiedziała tylko celnymi osobistymi Cierry Burdick, dzięki czemu gdynianki przez chwilę były na prowadzeniu (22:20). Ten stan rzeczy nie trwał jednak długo, w dwóch kolejnych akcjach Dikeoulakou i Taisiia Udodenko wejściami pod kosz zdobyły łatwe punkty i ostatnie trafienie Jurcenkovej przywróciło jedynie równowagę, którą zresztą szybko przełamała Marissa Kastanek.

Przed przerwą kibice zebrani w hali AWF byli świadkami pojedynku Emmy Cannon z Sydney Colson. Amerykańska skrzydłowa Arki trzy razy stawała na linii rzutów osobistych i za każdym razem wykorzystywała obie próby, zaś rozgrywająca 1KS-u trzykrotnie trafiła z pomalowanego, więc korespondencyjne starcie liderek obu drużyn nie przyniosło zmian w wyniku – na przerwę to Ślęza schodziła z dwupunktową przewagą.

Po wznowieniu gry błyskawicznie kolejne punkty zdobyła Cannon, a żółto-czerwone odpowiedziały nie za sprawą Colson, a Taisii Udodenko. Ukraińska środkowa najpierw trafiła z dystansu, następnie po wejściu pod kosz, dzięki czemu gospodynie utrzymały prowadzenie pomimo akcji 2+1 w wykonaniu Anny Makurat. Po skutecznym lay-upie Udodenko w dwóch kolejnych akcjach Arka pudłowała z dystansu, a Ślęza dwukrotnie zamieniła na punkty akcje podkoszowe, dzięki czemu prowadziła 41:35. Trener Vetra nie zdecydował się poprosić o czas, ale wrocławianki i tak zanotowały przestój w ofensywie.

Zawodniczki Arkadiusza Rusina przez trzy minuty nie były w stanie poprawić swojego dorobku punktowego, pudłując rzuty i popełniając straty. Na ich szczęście Arka nie potrafiła w pełni wykorzystać słabszego okresu gry gospodyń, zbliżając się jedynie na dwa punkty. Koszykarki 1KS-u w końcu otrząsnęły się z letargu zdobywając sześć punktów bez odpowiedzi Arki, wychodząc na najwyższe jak do tej pory, ośmiopunktowe prowadzenie. Przed rozpoczęciem decydującej części spotkania mogło ono być bezpieczniejsze o jedno oczko, ale Barbora Balintova przedostatnią akcją czwartej kwarty odpowiedziała na trzypunktowe trafienie Kastanek, przez co kluczowa partia rozpoczęła się wynikiem 50:44.

Arka potrzebowała jak najszybciej zmniejszyć straty i gdynianki bez zarzutu wypełniły stojącą przed nimi misję. Na trójkę Anny Makurat odpowiedziała jeszcze Elina Dikeoulakou, ale potem jeden osobisty wykorzystała Martyna Stelmach, swoje zrobiły też Słowaczki – Balintova i Jurcenkova, przez co po czterech minutach decydującej części hitu 18. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet mieliśmy remis. Prowadzenie Ślęzie przywróciła Marissa Kastanek rzutem z dystansu, ale było to tylko chwilowe, bowiem w kolejnej akcji Balintova wyrównała, a Stelmach dołożyła dwa punkty i Arka prowadziła 57:55.

Ślęza musiała odpowiedzieć i zrobiły to jej obwodowe – najpierw za dwa trafiła Colson, potem Kastanek, a chwilę później jeden z dwóch rzutów osobistych trafiła Dikeoulakou. Łotyszka postawiła też kropkę nad i tej siedmiopunktowej serii, trafiając rzut z półdystansu. Wrocławianki znów miały przewagę, ale wciąż była ona nikła – 62:57. Prowadzona przez Emmę Cannon Arka nie zamierzała składać broni i amerykańska gwiazda zespołu znad morza zapunktowała z linii rzutów osobistych, a potem z lewego skrzydła, przybliżając gdynianki na dwa punkty (62:60).

Do końca meczu pozostało 49 sekund, piłka w posiadaniu Ślęzy. Wrocławianki wypracowały Elinie Dikeoulakou dobrą pozycję do rzutu z dystansu, ale Łotyszka nie potrafiła rozstrzygnąć tego meczu kluczowym rzutem. Arka miała szansę i czas żeby doprowadzić do remisu, lecz doświadczenie boiskowe okazało się niezwykle istotne, gdy Marissa Kastanek zabrała piłkę Annie Makurat. Losy spotkania nadal nie były przesądzone. Gdynianki musiały uciekać się do fauli. Po ostatnim z nich piłkę w rękach znów miała Dikeoulakou, ale poślizgnęła się, co wykorzystały rywalki. Trener Vetra poprosił o czas i rozrysował akcję na remis i dogrywkę. Defensywa Ślęzy stanęła jednak na wysokości zadania i obroniła próbę doprowadzenia do dodatkowej części meczu. Ostatecznie wrocławianki zwyciężyły 62:60 i przedłużyły passę wygranych nad Arką Gdynia do dziewięciu spotkań z rzędu.

Ślęza Wrocław – Arka Gdynia 62:60 (18:16, 14:14, 18:14, 12:16)
Ślęza: Colson 16, Kastanek 15, Dikeoulakou 10, Burdick 8, Udodenko 7, Palenikova 4, Dobrowolska 2, Miletić 0, Szybała 0, Marciniak 0.
Arka: Cannon 17, Balintova 12, Jurcenkova 10, Greinacher 8, Makurat 8, Stelmach 3, Morawiec 2, Podgórna 0, Baltkojiene 0.