Premiera drugiego numeru magazynu My!Ślęza w 2019 roku

Tuż przed zakończeniem sezonu zasadniczego Energa Basket Ligi Kobiet ukazało się drugie wydanie magazynu My!Ślęza.

W drugim numerze można zapoznać się między innymi z:

– podsumowaniem najważniejszych wydarzeń z życia klubu,

– sylwetką Agaty Dobrowolskiej,

– rozmową z legendarną koszykarką Ślęzy – Małgorzatą Niebieszczańską-Zych.

Dodatkowo w środku znaleźć można grafikę z terminarzem spotkań piłkarzy Ślęzy Wrocław gotową do wydrukowania i uzupełniania.

Drugie wydanie można pobrać klikając w poniższy przycisk bądź przejrzeć z poziomu strony.

 

Ślęzę Wrocław czeka bitwa na niewygodnym terenie w Bydgoszczy

W niedzielę o godz. 17 Ślęza Wrocław rozegra wyjazdowe spotkanie 24. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet z Artego Bydgoszcz. Mecz ten może być przedsmakiem rywalizacji obu drużyn już za dwa tygodnie, w pierwszej rundzie play-offów. 

Na razie jednak można by wyznaczyć sporą nagrodę temu, kto ze stuprocentową skutecznością wytypuje układ pierwszych ośmiu miejsc w tabeli Energa Basket Ligi Kobiet. Najpewniejsza jest obsada miejsc 1. i 8. CCC Polkowice po pokonaniu Ślęzy Wrocław w środowych derbach Dolnego Śląska potrzebuje jeszcze jednej wygranej, żeby zapewnić sobie zwycięstwo w rundzie zasadniczej, a biorąc pod uwagę fakt, że zawodniczki z Polkowic mają jeszcze przed sobą zaległy mecz z PGE MKK Siedlce, trudno wyobrazić sobie mistrzynie Polski na innym miejscu niż na szczycie tabeli. Podobnie sprawa ma się z zespołem Pszczółki Lublin, który potrzebowały kompletnej obniżki formy koszykarek z Gorzowa Wlkp. aby uniknąć powtórki z pierwszej rundy play-offów zeszłego sezonu, kiedy to Pszczółki też grały z CCC.

Pozostałe sześć miejsc to wielka niewiadoma. Pewne są tylko dwie rzeczy: zespół InvestInTheWest Enei AZS-u AJP Gorzów Wlkp. nie zajmie lokaty wyższej niż czwarta, a Wisła CanPack Kraków uplasuje się w tabeli niżej niż Artego Bydgoszcz. Poza tym? Wszystko może ulec zmianie. Ślęza Wrocław wygrywając oba pozostałe do końca sezonu zasadniczego spotkania wciąż teoretycznie może zająć nawet drugie miejsce. Nie wszystko zależy jednak od brązowych medalistek z zeszłego sezonu.

– Od meczu z Wisłą podchodzę już dużo spokojniej i bez presji. Jeszcze przed tym spotkaniem była szansa na miejsca 2-3, ale przy dwóch ostatnich porażkach tak naprawdę więcej zależy od przeciwników niż od nas. Musimy umiejętnie szafować siłami i zdrowiem, bo nie ma co w tych dwóch ostatnich meczach rzucać wszystkiego na jedną szalę i nie być gotowym na play-offy – podkreśla Arkadiusz Rusin.

Choć, tak jak wspomnieliśmy, w kwestii rozstawień na play-offy nic nie jest jeszcze pewne, to całkiem prawdopodobne, że Ślęza zmierzy się w play-offach z Artego Bydgoszcz bądź Energą Toruń. Tak się składa, że te zespoły to najbliżsi przeciwnicy koszykarek 1KS-u. Wrocławianki chcą wykorzystać takie ułożenie terminarza do maksimum.

– Mam nadzieję, że te dwa spotkania potraktujemy już jako mecze play-offów. Musimy wyjść na parkiet z nastawieniem, że to już ten etap rozgrywek, przez co będziemy mogły przenieść wypracowany rytm oraz pewność siebie w ostatnich meczach sezonu zasadniczego na play-offy – mówi Cierra Burdick.

Przed silną skrzydłową Ślęzy oraz jej koleżanką z duetu podkoszowego – Taisiią Udodenko jeden z najtrudniejszych testów w sezonie. Wrocławianki w środę zmierzyły się z Temi Fagbenle i Lynettą Kizer z CCC Polkowice, a w niedzielę staną naprzeciwko innej znakomitej pary wysokich zawodniczek. Dragana Stanković i Ziomara Morrison to doskonale uzupełniające się koszykarki. Stanković to bezapelacyjnie ścisła czołówka ligi jeżeli chodzi o pozycję środkowej i ma spore szanse na to, żeby zostać najlepszą zawodniczką Energa Basket Ligi Kobiet na tej pozycji. Reprezentantka Serbii jest lepsza w niemalże każdym aspekcie gry, a zawsze może liczyć na pomoc swojej koleżanki. Morrison to doświadczona środkowa, której nie przeszkadza pełnienie roli silnej skrzydłowej. Warto też zauważyć, że podkoszowe Artego mają przewagę wzrostu nad swoimi rywalkami ze Ślęzy. Stanković mierzy 195 centymetrów, Morrison jest o centymetr niższa, zaś Taisiia Udodenko ma 191 cm, a najniższa z tego kwartetu Cierra Burdick ma 188 cm wzrostu. To tylko dodaje trudności wyzwaniu, przed jakim żółto-czerwone staną w niedzielę.

– Mecz z Artego był naprawdę fajnym spotkaniem, to dobra i zgrana drużyna. Morrison i Stanković to świetne zawodniczki i przed nami spore wyzwanie, ale lubię grać przeciwko najlepszym rywalkom. Czekam na możliwość ponownego starcia się z nimi. Gdy mierzysz się z takim przeciwnikiem, musisz znać wszystkie zagrywki, wszystkie mocne strony i wiedzieć, jak je neutralizować. Bez wiedzy, kiedy podwoić zawodniczkę, kiedy zagrać agresywniej czy pomóc koleżance nie wygramy – tłumaczy Burdick.

W oczach Arkadiusza Rusina nie tylko podkoszowe Artego decydują o dyspozycji zespołu prowadzonego przez Tomasza Herkta.

– Artego jest kompletnym zespołem, bo jeżeli skupimy się na podkoszowych, to nie zapominajmy, że mają groźne obwodowe w postaci Eli Międzik i Agnieszki Szott-Hejmej. Poniżej swoich umiejętności gra Hornbuckle, ale nie można jej pozwolić na otwartą grę. To na pewno wymagający, doświadczony przeciwnik, który potrafi grać w koszykówkę i jak na warunki polskiej ligi robi to bardzo dobrze – ocenia szkoleniowiec 1KS-u.

Ważnym aspektem gry Artego jest umiejętność wymuszania przewinień przy jednoczesnym ich unikaniu. Doskonale w tym aspekcie spisuje się Stanković, najlepiej blokująca zawodniczka ligi. Reprezentantka Serbii zamiast faulować przeciwnika w sytuacji podkoszowej potrafi idealnie wyczuć moment na czyste zablokowanie rzutu, robi to średnio 2,5 razu na mecz – więcej niż cała drużyna Ślęzy. Po drugiej stronie parkietu przeciwniczki faulują ją niemal pięć razy w przeciągu całego spotkania. Ziomara Morrison oraz Agnieszka Szott-Hejmej również potrafią zmusić sędziego do odgwizdania faulu, ich średnie to odpowiednio 3.9 oraz 4.3 wywalczonego faulu.

– Kiedy grasz przeciwko dwóm utalentowanym podkoszowym, naturalnym jest, że częściej stają na linii rzutów osobistych. Z pewnością są regularnie podwajane, a nieodłączną konsekwencją podwojeń są częstsze faule. Kluczem jest mądrość, umiejętność gry jeden na jeden, defensywa bez fauli. Nie możemy sobie pozwolić na problemy z faulami – jest nas tylko 10, więc musimy zagrać mądrze, trzymać się na nogach i nie nabierać się na ich „pompki”. Z drugiej strony powinnyśmy zagrać agresywniej, atakować pod koszem, wymuszać faule – wyjaśnia amerykańska skrzydłowa Ślęzy, tłumacząc przy tym receptę na zwycięstwo. – Wszystko sprowadza się do realizacji założeń. W ataku musimy ograniczyć straty i podejmować dobre decyzje, w obronie nie możemy odpuszczać żadnej piłki. Artego to zespół, który wykorzystuje błędy rywala. Musimy lepiej wystartować i upewnić się, że od pierwszej piłki jesteśmy skupione na grze – zakończyła Burdick.

– Czasami nie mam problemu z faulami. Ostatnio mieliśmy dwa oblicza naszej obrony, w pierwszej połowie nic nie pobroniliśmy i kiedy już mecz nam uciekł to potrafiliśmy wykrzesać zaangażowanie i defensywa była zdecydowanie lepsza, przede wszystkim charakterna. To jest warunek dobrej gry w defensywie. Polkowice pokazały nam, jak mocna defensywa przez 20 minut potrafi zbudować dużą przewagę, kiedy mieliśmy problem z łatwymi pozycjami i łatwą grą – podsumował Arkadiusz Rusin.

Początek spotkania Artego Bydgoszcz – Ślęza Wrocław w niedzielę, 24 marca o godz. 17. Pozostałe mecze 24. kolejki spotkań Energa Basket Ligi Kobiet zaplanowano na sobotę.

Najbliższy rywal Ślęzy: Artego Bydgoszcz

W spotkaniu 24. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław zmierzy się w na wyjeździe z Artego Bydgoszcz. Podopieczne Tomasza Herkta tradycyjnie znajdują się w czołówce ligowej tabeli.

Koszykarki z Bydgoszczy są w trakcie serii meczów bez porażki – obecnie na swoim koncie mają sześć kolejnych zwycięstw i to nie z byle jakimi przeciwnikami. Wszystko rozpoczęło się od pokonania Arki Gdynia, a w nabraniu pewności siebie oraz luzu pomogły trzy spotkania z niżej notowanymi rywalami. Artego pokonało PGE MKK Siedlce oraz Ostrovię Ostrów Wlkp. 36 punktami.

Spotkanie z Eneą AZS-em Poznań było swego rodzaju ładowaniem baterii przed znacznie bardziej istotnym starciem – we własnej hali z InvestInTheWest Eneą AZS-em-AJP Gorzowem Wlkp. Tam do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka, co mogło wyłącznie dodać zmęczenia zespołowi Artego, dla którego ten mecz był piątym w przeciągu dwóch tygodni. Pomimo tego bydgoszczanki wygrały ostatnią minutę 6:3, co pozwoliło im cieszyć się z wygranej. Sobotnie spotkanie z Wisłą CanPack Kraków rozstrzygnęło się na korzyść najbliższych rywalek Ślęzy w trzeciej kwarcie.

Siła Artego oczywiście tkwi w strefie podkoszowej. Tam dominuje Dragana Stanković – bezsprzecznie najlepsza środkowa ligi, która w swoim drugim sezonie w Polsce stała się jeszcze lepszą zawodniczką. 24-letnia reprezentantka Serbii poprawiła się w niemal każdym aspekcie gry. Rzuca częściej i celniej, zbiera więcej piłek, rozdaje więcej asyst, niemal dwa razy częściej staje na linii rzutów osobistych, a przede wszystkim już teraz, na trzy kolejki przed końcem sezonu, poprawiła swój osobisty rekord bloków. Jeśli zatrzyma jeszcze siedem rzutów w najbliższych meczach ustanowi rekord ligi w tej dekadzie. Na szczęście Agnieszka Majewska i jej 70 bloków z sezonu 2006/2007 mogą czuć się bezpiecznie.

Stanković doskonale wspiera Ziomara Morrison. Koszykarka z Chile, choć również jest nominalną środkową, bezbłędnie wywiązuje się z roli silnej skrzydłowej, co mecz rzucając 14 punktów i zbierając siedem piłek. Do tego nie opłaca się jej faulować, bowiem z linii rzutów osobistych trafia ze skutecznością 93.7 proc. – najwyższą w lidze.

Łącznikiem pomiędzy strefą podkoszową a obwodem jest oczywiście Agnieszka Szott-Hejmej. Doświadczona skrzydłowa w tym sezonie oddała już wiele bardzo istotnych rzutów, więc w końcówkach spotkań trzeba zastosować wobec niej ścisłe krycie. Z kolei przez cały mecz trzeba uważać na Elżbietę Międzik, która jest niezwykle groźna z dystansu. Tylko Emilia Tłumak trafia rzuty za trzy punkty z lepszą skutecznością, ale próbuje swoich sił rzadziej niż rzucająca Artego.

Na rozegraniu niezmiennie bryluje Julie McBride – celność rzutów nigdy nie była jej mocną stroną, ale nikt tak jak ona nie potrafi przymierzyć w odpowiednim momencie nawet z dziewiątego metra, a do tego była reprezentantka Polski zawsze plasuje się wysoko w klasyfikacji asyst. Wchodzące z ławki obwodowe Alexis Hornbuckle oraz Tamara Radocaj uzupełniają swoje słabe strony. Amerykanka gorzej rzuca za dwa, ale nieźle za trzy, zaś reprezentantka Serbii odwrotnie. Ostatnią regularnie grającą rezerwową jest Karolina Poboży, na którą trener Herkt stawia coraz częściej i która odpłaca się za to zaufanie solidną grą.

Artego bezlitośnie wykorzystuje słabości przeciwnika i gra na wysokiej skuteczności rzutów z gry. Bydgoszczanki dzięki swojemu doświadczeniu same nie faulują (spośród drużyn w play-offach tylko Wisła CanPack Kraków rzadziej popełnia przewinienia), ale znakomicie sprawiają, że sędziowie sięgają po gwizdek (niemal 21 fauli rywali na mecz – najlepszy wynik w lidze). W poszukiwaniu 16 wygranej w lidze Ślęza będzie musiała zagrać niezwykle mądrze i odpowiedzialnie, żeby zneutralizować mocne strony Artego, a przy tym ograniczyć wpływ dwóch podkoszowych na losy meczu.

Artego Bydgoszcz  – NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE

Trener: Tomasz Herkt.

Kadra: Julie McBride, Tamara Radocaj (rozgrywające), Elżbieta Międzik, Paulina Niedziółka (rzucające), Agnieszka Szott-Hejmej, Paulina Kuczyńska, Karolina Poboży, Alexis Hornbuckle (skrzydłowe), Ziomara Morrison, Dragana Stanković, Katarzyna Kocaj (środkowe).

OSTATNIE 5 MECZÓW LIGOWYCH

20. kolejka: Artego Bydgoszcz – PGE MKK Siedlce 90:54 (18:17, 24:13, 19:17, 29:7)
Artego: Stanković 22, Radocaj 14, Morrison 12, McBride 11, Poboży 9, Międzik 8, Hornbuckle 6, Kuczyńska 3, Niedziółka 3, Szott-Hejmej 2, Kocaj 0.

21. kolejka: Ostrovia Ostrów Wlkp. – Artego Bydgoszcz 49:85 (12:24, 10:17, 16:27, 11:17)
Artego: Morrison 14, Międzik 13, Stanković 11, Hornbuckle 11, Radocaj 10, Szott-Hejmej 8, Poboży 6, McBride 6, Kuczyńska 3, Kocaj 2.

15. kolejka: Enea AZS Poznań – Artego Bydgoszcz 75:81 (22:20, 17:21, 15:25, 21:15)
Artego: Stanković 28, McBride 18, Hornbuckle 12, Radocaj 7, Szott-Hejmej 7, Morrison 5, Poboży 4, Międzik 0.

22. kolejka: Artego Bydgoszcz – InvestInTheWest Enea AZS-AJP Gorzów Wlkp. 81:78 (24:14, 15:16, 17:19, 11:18, d: 14:11)
Artego: Stanković 20, Morrison 14, Hornbuckle 13, Szott-Hejmej 12, Międzik 9, McBride 7, Radocaj 4, Poboży 2.

23. kolejka: Wisła CanPack Kraków – Artego Bydgoszcz 59:69 (17:16, 18:16, 11:25, 13:12)
Artego: Morrison 15, Stanković 14, Międzik 13, Szott-Hejmej 11, Radocaj 10, Poboży 4, Hornbuckle 2, McBride 0.

Spojrzenie w liczby: CCC Polkowice

W tradycyjnym podsumowaniu statystycznym prezentujemy 10 liczb, które pozwolą poszerzyć obraz wygranej CCC Polkowice nad Ślęzą Wrocław. Polkowiczanki zwyciężyły 81:66.

0 – siła podkoszowa CCC Polkowice będzie tematem przewodnim tego spotkania, nie da się podsumować środowego spotkania bez analizy tego, co działo się pod obręczami. Tam też przede wszystkim dochodzi do blokowania rzutów. Przeważnie, bowiem oba zespoły postanowiły w środę zrobić sobie wolne od bloków. Wyłamała się jedynie Jasmine Thomas, zatrzymując rzut Sydney Colson. Po stronie Ślęzy 0. To pierwsze zero w tym sezonie, przez 23 poprzednie mecze przynajmniej jedna z koszykarek Ślęzy potrafiła zanotować blok. Nie tym razem.

5 – w grudniowym spotkaniu Ślęza potrafiła wykorzystywać błędy techniczne zawodniczek CCC, kończąc to starcie z 13 przechwytami przy 18 stratach polkowiczanek. Tym razem podopieczne Marosa Kovacika też często traciły piłkę – 14 razy, ale wrocławianki były w stanie przechwycić zaledwie pięć piłek. Co ciekawe, w zamienianiu przechwytów na punkty poradziły sobie lepiej niż w Polkowicach, notując 13 oczek po stratach.

6 – nie byłoby mowy o pościgu Ślęzy w czwartej kwarcie gdyby nie skuteczność z dystansu. 75% trafionych rzutów za trzy – sześć na osiem. Z drugiej strony może nie trzeba byłoby aż tak bardzo gonić za rywalem, gdyby udało się trafić więcej niż jedną trójkę w pierwszych trzech częściach spotkania. A było ku temu osiem okazji.

8 – derby w 25. kolejce Energa Basket Ligi Kobiet mogłyby się potoczyć inaczej również z innego względu. Ślęza miała problemy ze umieszczeniem piłki w koszu nie tylko z dystansu, ale i z linii rzutów osobistych, pudłując osiem prób. W tym sezonie tylko raz wrocławianki myliły się częściej przy rzutach za 1 punkt – miało to miejsce w piątej kolejce, w starciu z PGE MKK Siedlce, gdy zawodniczki 1KS-u spudłowały 10 razy.

9 – po czym poznać gwiazdę? Chociażby po tym, jak spisuje się, gdy ważą się losy meczu. Zawodniczka CCC Polkowice, Tiffany Hayes, potwierdziła swój status jednej z najlepszych zawodniczek ligi, zdobywając dziewięć kolejnych punktów dla swojej drużyny. Wszystko zwieńczyła co prawda stratą, ale ku rozczarowaniu wrocławskiej publiczności, Marissa Kastanek nie trafiła rzutu trzypunktowego, przez co CCC dalej prowadziło sześcioma oczkami, co okazało się stratą nie do odrobienia. W związku z tym w pamięci zapadnie bardziej seria punktowa Hayes, nie zaś wspomniana strata.

21 – nie można odmówić zespołowi Ślęzy umiejętności wymuszania fauli na zawodniczkach CCC. W derbach sędziowie są podwójnie uczuleni na jakiekolwiek przewinienia, a podopieczne Arkadiusza Rusina potrafiły to wykorzystać. Po raz pierwszy od listopadowego spotkania z Ostrovią Ostrów Wlkp. koszykarki z Wrocławia wymusiły ponad 20 fauli przeciwniczek – aż o pięć więcej niż wskazywałaby na to domowa średnia gwizdków na korzyść 1KS-u.

30 – w Energa Basket Lidze Kobiet nie jest łatwo zdobyć 30 punktów w jednej kwarcie. To nie NBA, gdzie takie sytuacje mają miejsce dość rzadko. Dla lepszego zobrazowania stopnia trudności: dopiero po raz drugi w tym sezonie Ślęzie Wrocław udało się dobić do trzydziestu oczek – stało się to oczywiście w czwartej części meczu. Na ten wyczyn musiały czekać aż 82 kwarty, bowiem po raz pierwszy (i do środowego spotkania ostatni) mogły pochwalić się takim wynikiem w starciu 2. kolejki, gdy rzuciły 30 oczek na otwarcie spotkania z Sunreef Yachts Politechniką Gdańską.

39,5 – wracamy do przewagi CCC pod koszami. Po raz szósty w tym sezonie wrocławianki zdobyły mniej niż 40 proc. swoich punktów w strefie podkoszowej i marnym pocieszeniem będzie to, że w porównaniu do grudniowego spotkania w Polkowicach podopieczne Arkadiusza Rusina poprawiły się o 14 proc.

44 – zwłaszcza, jeśli spojrzymy na rezultat drużyny gości. Kilka razy w trakcie środowego meczu Ślęza zostawiała mnóstwo miejsca pod koszem, a mistrzynie Polski nie zwykły marnować takich prezentów. Efekty? 44 oczka w pomalowanym – najlepszy wynik przeciwników Ślęzy Wrocław w sezonie 2018/19.

47,4 – nastrojenie celowników zajęło Ślęzie za dużo czasu, żeby można było myśleć o zwycięstwie. Skuteczność rzutów żółto-czerwonych systematycznie rosła o kilka procent, skuteczność Ślęzy – od 29,4 proc., przez 34.4 oraz 40.9 do 47.4 proc. Problem w tym, że po słabej pierwszej kwarcie, w której CCC wykorzystało 1/3 swoich rzutów, do przerwy polkowiczanki miały już skuteczność 47,2 proc. i ostatecznie zatrzymały się na 51.6.

„Dziś pokazaliśmy, że jest w nas ambicja”

Prezentujemy pełen zapis konferencji prasowej po meczu Ślęza Wrocław – CCC Polkowice, w którym zespół z Polkowic zwyciężył 81:76.

Maros Kovacik: To był mecz dwóch połów, a raczej pierwszych 23 minut i drugich 17. Zaczęliśmy bardzo dobrze, dyktowaliśmy warunki gry i wyszliśmy na 22-punktowe prowadzenie. Od tego momentu zawodniczki przestały robić to, co do tej pory pozwalało nam spokojnie kontrolować mecz. Nie było dobrej gry zarówno w ofensywie, jak i w defensywie. Drużyna Ślęzy trafiła trzy trójki, znakomici kibice natchnęli zespół z Wrocławia do lepszej gry i znaleźliśmy się w opałach. Myślę, że dziewczyny w końcówce pokazały doświadczenie zdobyte na parkietach Euroligi i doprowadziły prowadzenie do końca.

Weronika Gajda: Uciekł nam w końcówce rytm, który nadaliśmy sobie na początku. Po przerwie wyszłyśmy z nastawieniem, że nasze prowadzenie jest tak duże, że spokojnie dowieziemy ten wynik do samego końca. Dobra gra Ślęzy sprawiła, że przewaga się zmniejszyła, ale cieszę się, że w decydujących momentach utrzymałyśmy korzystny rezultat.

Arkadiusz Rusin: Gratuluję zespołowi z Polkowic zwycięstwa. W pewnym momencie wydawało się, pewnie zarówno mi, jak i wszystkim dookoła, że będzie to bardzo przekonywująca wygrana i tak naprawdę w pewnym momencie pachniało blamażem z naszej strony. Cieszę się, że w ostatnich 15 minutach pokazaliśmy charakter i ambicję, czyli to czego nam zabrakło w Krakowie. O to miałem największe pretensje. Dziś pokazaliśmy, że jest w nas ambicja i jesteśmy w stanie przeciwstawić się rywalowi nawet, gdy znajdujemy się w beznadziejnej sytuacji. To jest optymistyczne. Niektóre panie pewnie mogą przeanalizować swoją grę i być zadowolonym lub nie. Kibic gołym okiem widział, kto zupełnie nam nie pomógł, a kto był dla mnie cichą nadzieją, że mamy 8-10 zawodniczek. To tak nie wyglądało w ostatnich meczach, a teraz praktycznie możemy liczyć na całą 10 i to cieszy.

Lea Miletic: W pierwszej połowie nie byłyśmy skoncentrowane i nie potrafiliśmy zatrzymać przeciwniczek. Miałyśmy dzięki swojej obronie zatrzymać CCC poniżej 60 punktów, co oczywiście nam się nie udało. Po przerwie pokazałyśmy się z lepszej strony, udowodniłyśmy, że potrafimy dobrze grać i tak musimy prezentować się w play-offach. Nie może nas opuszczać koncentracja, musimy zaufać trenerowi, ponieważ wie, co robi i realizować jego założenia przedmeczowe.