Cierra Burdick kapitanem Ślęzy Wrocław w sezonie 2019/2020!

Pierwszą zawodniczką w składzie Ślęzy Wrocław na sezon 2019/2020 jest nowa kapitan zespołu. 25-letnia silna skrzydłowa Cierra Burdick podpisała z klubem umowę na nadchodzące rozgrywki i w swoim drugim sezonie we Wrocławiu będzie pełnić rolę kapitana.

Pochodząca z Charlotte w stanie Karolina Północna Cierra Burdick w zeszłym sezonie była najlepszą zawodniczką Ślęzy Wrocław. Wystąpiła we wszystkich 35 meczach, notując średnio 12,6 punktu, 9,3 zbiórki oraz 2,5 asysty na mecz. Jej średni EVAL w wysokości 16,6 był 12. najlepszym wynikiem w sezonie, a spośród zawodniczek, które dotarły do ostatniego etapu rozgrywek, finału bądź meczów o trzecie miejsce, tylko trzy koszykarki miały lepszą wartość tego wskaźnika. Plasowała się także w czołówce ligi jeżeli chodzi o skuteczność rzutów osobistych – spośród silnych skrzydłowych ledwie cztery zawodniczki mogły się pochwalić większą celnością swoich prób. Burdick 14 razy zanotowała double-double, siedmiokrotnie miało to miejsce w trakcie play-offów.

Podczas rywalizacji o medale Energa Basket Ligi Kobiet Burdick zmagała się z problemami ze stawem skokowym, co doskwierało jej zwłaszcza w trakcie walki o brąz z Arką Gdynia. W trakcie tej serii trafiła tylko 8 z 27 rzutów i spędzała na parkiecie średnio 7,5 minuty mniej niż zazwyczaj. Problemy zdrowotne w kluczowym momencie sezonu były jednym z czynników, które spowodowały, że Cierra Burdick zdecydowała się wrócić do Wrocławia. Jak sama mówi, ma do wyrównania pewne rachunki i zamierza zrobić wszystko, żeby wywalczyć ze Ślęzą Wrocław medal mistrzostw Polski.

– Uwielbiam Wrocław i to, jak bardzo wyrównana jest polska liga – tłumaczy swoją decyzję Burdick dodając, że spory wpływ na nią miała osoba trenera Arkadiusza Rusina. – Bardzo szanuję jego pasję do koszykówki i myślę, że pod tym kątem jesteśmy niezwykle podobni. Koszykówka odgrywa ogromną rolę w naszych życiach. Poświęcamy mnóstwo czasu i energii, żeby być najlepszą wersją siebie. Wiem, że stałam się we Wrocławiu lepszą koszykarką i w Ślęzie Wrocław mam doskonałe warunki do tego, żeby dalej się rozwijać – mówi koszykarka Ślęzy.

– Wszystkie rozmowy były dosyć trudne. Cierra była otwarta na to, żeby wrócić. Żartobliwie mówię, że ma coś do zrobienia, bo jej mecze z Arką Gdynia nie należały do dobrych, ale cały czas borykała się z kontuzją stawu skokowego. Na pewno po tej serii była na siebie wściekła. Szybko znaleźliśmy szansę na to, żeby wróciła do ligi i pokazała się ponownie z dobrej strony, z której można było ją zapamiętać – podkreśla trener Arkadiusz Rusin.

Przed dołączeniem do Ślęzy Wrocław mierząca 188 cm skrzydłowa występowała w Rosji, we Włoszech, w Izraelu oraz w WNBA. W najlepszej lidze świata reprezentowała barwy Atlanty Dream, New York Liberty, San Antonio Stars oraz kontynuatora tradycji drużyny ze stanu Teksas – Las Vegas Aces. Absolwentka uczelni Tennessee w lidze rosyjskiej oraz izraelskiej była najlepiej zbierającą zawodniczką. Tak było też w Energa Basket Lidze Kobiet – Cierra Burdick w sezonie 2018/2019 zebrała 324 piłki, niemal o 40 więcej od drugiej w tym zestawieniu Emmy Cannon z Arki Gdynia. Swoją ciężką pracą będzie dawać przykład reszcie zespołu – w tym sezonie już oficjalnie, w roli kapitan zespołu. Zastąpi w tej roli Marissę Kastanek, która po 3,5 sezonu przeniosła się do Gdyni.

– Tytuł kapitana oczywiście niesie za sobą sporą odpowiedzialność, ale nie muszę zmieniać swojej gry ani siebie, żeby pełnić tę rolę. Jestem zawodniczką, która zawsze chce pracować na 100 procent, więc bycie kapitanem niczego nie zmieni – będę dalej liderem, który rozmawia ze swoim zespołem i motywuje go do walki. W zeszłym sezonie Marissa była kapitanem, ale wraz z Sydney Colson miałyśmy swoje zadania w drużynie, więc wiem, co mam robić. Moim zadaniem jako lidera drużyny oraz zawodniczki, która wraca do klubu jest przekazanie etosu pracy, który będzie nam potrzebny do osiągnięcia sukcesu. Chcę się upewnić, że zawsze kiedy trenuję bądź jestem na parkiecie wszyscy będą mówić, że daję z siebie wszystko. Wtedy będę pewna, że robię to, co jestem w stanie zdziałać, żeby prowadzić tę drużynę do wygranych – tłumaczy nowa kapitan Ślęzy Wrocław.

– Propozycja zostania kapitanem wyszła ode mnie. Szukam kapitana spośród zawodniczek, które zostają, a jako gracz na boisku i na treningach ma w sobie werwę, pasję i energię, czasem także negatywną. Mam nadzieję, że w roli kapitana będzie umiała zamienić tę negatywną energię w motywację dla całego zespołu. Cierra Burdick z opaską na koszulce to pomysł, który powinien przynieść nam wyłącznie korzyści – twierdzi szkoleniowiec 1KS-u.

Wciąż nie znamy daty rozpoczęcia sezonu 2019/2020 oraz oficjalnego składu ligi. Mimo że do powrotu do zajęć jeszcze kilka tygodni, kapitan żółto-czerwonych już nie może się doczekać wznowienia pracy.

– Czekam z niecierpliwością na ten sezon. Kilka ważnych zawodniczek wróci do Wrocławia na nadchodzący sezon, zapowiadają się też ciekawe transfery, a przy takim sztabie przede wszystkim liczy się zaangażowanie i chemia w drużynie. Myślę, że będziemy mieć dobrą drużynę, na pewno mamy znakomity sztab, więc wszystko, co nam pozostanie, to ciężka praca na treningach i w trakcie spotkań. Tylko w ten sposób będziemy w stanie wywalczyć upragniony medal – kończy Cierra Burdick.

Cierra Burdick
ur. 30 września 1993 w Charlotte
wzrost: 188 cm
pozycja: silna skrzydłowa/środkowa
przebieg kariery:
2011-2015: Tennessee (USA, NCAA)
2015: Atlanta Dream (USA, WNBA)
2015/2016: Saces Mapei Napoli (Włochy)
2016: Atlanta Dream (USA, WNBA)
2016/2017: Bnot Hertzeliya (Izrael)
2016/2017: A.S. Ramat Hasharon Electra (Izrael)
2017: New York Liberty (USA, WNBA)
2017: San Antonio Silver Stars (USA, WNBA)
2017/2018: Kazanoczka Kazań (Rosja)
2018 – obecnie: Ślęza Wrocław.

Statystyki w sezonie 2018/2019:

Wszystkie statystyki podano łącznie/średnio.

Minuty: 1006:27/28:45. Punkty: 440/12,6. Zbiórki: 324/9,3. Asysty: 89/2,5. Faule: 100/2,9. Faule wywalczone: 118/3,4. Straty: 99/2,8. Przechwyty: 39/1,1. Bloki: 19/0,5. Bloki otrzymane: 19/0,5. EVAL: 581/16,6. +/-: 45/1,3.

Skuteczność: za 2 punkty – 45,2%, za 3 – 35,7%, za 1 – 78,9%.

Już 9 czerwca Dzień Dziecka ze Ślęzą Wrocław

Po raz ósmy spotkamy się w czerwcu na Dniu Dziecka ze Ślęzą Wrocław. Tegoroczna edycja odbędzie się w niedzielę, 9 czerwca, na boiskach przy pawilonie P5 Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu, a początek zaplanowano na godz. 9.

Tradycją jest już, że w czerwcu spotykamy się na wielkim święcie sportu pod egidą Ślęzy Wrocław. Z roku na rok coraz więcej zawodniczek i zawodników Akademii Ślęzy Wrocław bierze udział w rodzinnym festynie z okazji Dnia Dziecka i już 9 czerwca spodziewamy się kolejnego rekordu frekwencji, bo to właśnie z myślą o młodych sportowcach trenujących na co dzień w naszej akademii organizujemy to wydarzenie.

Warto być z nami już od godz. 9, ponieważ mamy w planach moc atrakcji. Dwa główne wydarzenia to turniej FIO, podzielony na roczniki, już o 9:30 pierwszy gwizdek w rywalizacji 2012 i młodszych. Równocześnie z rozpoczęciem turnieju FIO zawodnicy od młodzika po juniora starszego mogą zapisać się na rozgrywki turniejowe w piłce plażowej. Do godziny 12 rywalizować będą nasi piłkarze, a następnie na boisko plażowe wyjdą… rodzice. W związku z tym i rodziców prosimy o zabranie sprzętu sportowego – liczymy na Państwa udział! Zwracamy także uwagę każdemu, kto zawsze chciał się sprawdzić w roli komentatora, bowiem możliwe będzie komentowanie spotkań w ramach obu turniejów. Dla miłośników koszykówki mamy przygotowaną całą strefę zabaw koszykarskich, więc i w tym aspekcie nie zabraknie ciekawych zajęć.

A co poza głównymi punktami programu? Z aktywności sportowych czeka nas między innymi bitwa bramkarska, strzały do maty celnościowej czy turniej siatkówki plażowej dla mam – dla każdego coś ciekawego. Dla miłośników wirtualnej rozrywki przygotowana zostanie strefa Xbox. Nie zabraknie także tradycyjnych dmuchańców, a nowością będzie strefa naszego partnera – Aquaparku Wrocław. Przez cały dzień animatorzy będą organizowali szereg zabaw i konkursów dla każdego.

O pełne żołądki zadba jak zawsze Stowarzyszenie My!Ślęza, a tym razem oprócz standardowej strefy gastronomicznej w postaci grilla, ciast i napojów, zapraszamy wszystkich do stanowiska ze zdrową żywnością.

W kwestii konkursów przygotowana będzie słynna już loteria fantowa, a w planach jest także konkurs na najładniej udekorowane ciasto. Każdy uczestnik może także ubrać się od stóp do głów w sklepie klubowym.

Już teraz zapraszamy na boiska przy pawilonie P5 Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu w niedzielę, 9 czerwca o godz. 9. To będzie naprawdę wspaniałe święto Ślęzy Wrocław.

PLAN DNIA DZIECKA

TURNIEJ FIO

09.00 – Rozpoczęcie wydarzenia oraz start zapisów na turniej FIO (rocznik 2012 i młodsi)

09.30 – 11.00 –Turniej FIO (rocznik 2012 i młodsi)

10.30 – Start zapisów (rocznik 2010 i 2011)

11.00 – 12.30 – Turniej FIO (rocznik 2010 i 2011)

12.00 – Start zapisów (rocznik 2008 i 2009)

12.30 – 14.00 – Turniej FIO (rocznik 2008 i 2009)

TURNIEJ PLAŻÓWKI

09.30 – Start zapisów na turniej plażówki

10.00 – 12.00 – Turniej plażówki (kategoria Młodzik, Trampkarz, Junior Młodszy, Junior Starszy)

11.30 – Start zapisów na turniej plażówki (rodzice)

12.00 – 14.00 – Turniej plażówki dla rodziców

DODATKOWE ATRAKCJE

  • Bitwa bramkarska
  • Turniej siatkówki plażowej dla mam
  • Strzały do maty celnościowej
  • Strefa xbox
  • Stanowisko ze zdrową żywnością
  • Strefa gastronomiczna (grill, ciasta, napoje)
  • Dmuchańce
  • Strefa Aqua Park
  • Sklep klubowy
  • Możliwość komentowania meczów
  • Konkurs na najładniej udekorowane ciasto + nagrody

Partnerem Dnia Dziecka ze Ślęzą Wrocław jest Aquapark Wrocław

Podsumowanie sezonu 2018/19: Elina Dikeoulakou

Pora na podsumowanie sezonu w wykonaniu Eliny Dikeoulakou, która choć reprezentowała barwy Ślęzy od stycznia, w ciągu niespełna czterech miesięcy dała kibicom kilka niezapomnianych momentów. 

Reprezentantka Łotwy dołączyła do klubu w trakcie sezonu, ale przed podpisaniem kontraktu z wrocławskim zespołem przez cały czas utrzymywała się w dobrej formie, więc praktycznie z marszu weszła do rotacji 1KS-u.

Sezon zasadniczy

Ponowny debiut Dikeoulakou w Ślęzie Wrocław przypadł na pierwszy mecz drugiej rundy sezonu zasadniczego. Już w starciu z Eneą AZS-em Poznań kibice przekonali się, że Łotyszka jest w dobrej dyspozycji i gra tak, jakby od początku rozgrywek trenowała z resztą zespołu. Co prawda popełniła cztery straty, ale w zaledwie 16 minut zdobyła 11 punktów (3 trójki), zebrała trzy piłki, a do tego dołożyła asystę, blok i przechwyt. Przeciwko Politechnice Gdańsk Elinie „nie siedział” rzut, trafiła tylko jeden raz na sześć prób i skończyła to spotkanie z wskaźnikiem +/- na poziomie -10. Tydzień później Dikeoulakou dostała zielone światło na częste rzuty, korzystając z niego dość regularnie. Aż 14 razy spróbowała swoich sił, ale udało jej się zamienić na punkty zaledwie pięć prób. Gdyby była skuteczniejsza, być może Ślęza nie przegrałaby tego meczu po dogrywce. Gdy do Wrocławia przyjechała Arka Gdynia, zielone światło zamieniło się w żółte, co przełożyło się na sześć rzutów mniej, ale ograniczenie w liczbie oddanych rzutów nie przełożyło się zasadniczo na liczbę rzutów celnych – skończyła ten mecz ze skutecznością 4/8 i, co ważne, bez jakiejkolwiek straty. W Lublinie popełniła ich aż pięć.

W dwóch kolejnych spotkaniach, przeciwko PGE MKK Siedlce oraz Ostrovii Ostrów Wlkp. cała drużyna nie grała dużo, więc i Dikeoulakou mogła sobie nieco odpocząć. Pomimo tego trafiła w tych starciach pięć trójek, rozdała siedem asyst i zanotowała dwa przechwyty. Zwłaszcza w Siedlcach Elina pokazała się z dobrej strony, mogąc się pochwalić EVAL-em 15 i +/- w wysokości 20. Ale w trzech następnych konfrontacjach reprezentantka Łotwy całkowicie zniknęła z radaru. Nie była w stanie pomóc reszcie zespołu tym, co powinna robić najlepiej – rzutami. Trafiła zaledwie 21 proc. swoich prób – 5/24. Przeciwko Wiśle CanPack Kraków była 1/7 z dystansu i jedyny raz w sezonie zasadniczym zakończyła mecz z ujemnym EVAL-em.

Przełamanie nadeszło, gdy Ślęza zmierzyła się w derbach Dolnego Śląska z CCC Polkowice. Dikeoulakou nie zakończyła swojej przygody w Polkowicach w najlepszy sposób, więc z pewnością miała coś do udowodnienia swojemu byłemu klubowi. Gdy wrocławianki stanęły nad przepaścią liczącą kilkanaście punktów, Łotyszka zabrała się do pracy. 15 z 17 punktów zdobyła w drugiej połowie spotkania, a gdyby nie nietypowe pudła z linii rzutów osobistych, mogła przekroczyć barierę 20 oczek. Do swojej zdobyczy dołożyła jeszcze 5 zbiórek i 4 asysty, a kibicom zapisała się w pamięci trafiając rzut z połowy boiska tuż po końcowej syrenie. Dzięki temu porażka 76:81 stała się jeszcze bardziej nieznaczna. W Bydgoszczy Dikeoulakou tylko raz na pięć prób trafiła za trzy, ale za to w Toruniu pokazała, że jest gotowa na play-offy, zdobywając 21 punktów (5/9 za 3), dokładając pięć zbiórek i cztery asysty. Najlepsze miało jednak dopiero nadejść.

Play-offy

Artego Bydgoszcz nie miało odpowiedzi na Elinę Dikeoulakou. Bydgoszczanki nie wiedziały, jak ustawiać się w obronie, żeby zatrzymać rozgrywającą Ślęzy. W pierwszym meczu jeszcze nie zachwyciła, ale i tak 12 punktów w zestawie z trzema zbiórkami i czterema asystami można było uznać za dobry występ. Za to w drugim spotkaniu już złapała rytm. Na początku trzeciej kwarty zespół Artego zbliżył się na zaledwie jeden punkt, a Łotyszka odpowiedziała na to ośmioma punktami bez odpowiedzi rywalek w ciągu minuty. Do końca meczu dołożyła jeszcze siedem, kończąc to starcie z dorobkiem 21 oczek. Ślęza mogła zapewnić sobie awans do półfinałów już w trzecim spotkaniu, ale Dikeoulakou, jak i reszta zespołu, nie zaprezentowała się w tym meczu z najlepszej strony. Tym razem rzuty nie wpadały tak często, ale tym samym żółto-czerwone na czele ze swoją rozgrywającą wyczerpały limit pecha. Na decydujące spotkanie Elina pojawiła się w wyjściowej piątce – był to pierwszy taki przypadek w sezonie 2018/19 i odpłaciła się trenerowi Rusinowi za zaufanie prawdziwym show. Gdyby nie bomby Dikeoulakou z dystansu, prawdopodobnie seria ćwierćfinałowa przeniosłaby się z powrotem do Bydgoszczy. Łotyszka trafiła zza łuku czterokrotnie w ciągu drugiej połowy, utrzymując swoje koleżanki na bezpiecznym prowadzeniu. Ostatecznie zdobyła 26 punktów i poprowadziła 1KS do półfinału Energa Basket Ligi Kobiet.

Niestety w drugiej fazie play-off karta się odwróciła – zawodniczki InvestInTheWest Enei Gorzów Wlkp. zrealizowały plan Dariusza Maciejewskiego na ograniczenie wpływu Dikeoulakou na wydarzenia boiskowe. Gorzowianki pozwalały dochodzić Łotyszce do pozycji rzutowych, ale za każdym razem starały się, żeby pozycje te były trudne, żeby zamykać drogi do ulubionych miejsc Eliny na parkiecie. To przyniosło efekt w trzech z czterech konfrontacji – tylko w drugim meczu 30-letnia zawodniczka zdobyła więcej niż 10 punktów, kończąc to spotkanie z 14 oczkami. Łącznie trafiła zaledwie 9 z 30 rzutów z gry, a w decydującym meczu numer cztery popełniła aż pięć strat.

O ile w półfinałach jeszcze udawało się Dikeoulakou dołożyć parę punktów, tak w pierwszym meczu walki o brąz do kosza nie wpadł żaden z trzech rzutów. Doszły do tego dwie straty, więc po 13 minutach spędzonych na parkiecie Łotyszka usiadła na ławce i jej występ dobiegł końca. Więc naturalnym było, że we Wrocławiu po raz kolejny zobaczyliśmy fajerwerki w wykonaniu Eliny Dikeoulakou. Mecz w wyjściowej piątce zaczęła Sydney Colson, a reprezentantka Łotwy weszła na parkiet pod koniec pierwszej części meczu i przejęła kontrolę nad spotkaniem. Nie tylko ponownie odzyskała rytm z dystansu, ale i agresywnie wchodziła pod kosz, sprawiając tym sporo problemów defensywie Arki. Wywalczyła niemal 30 proc. wszystkich fauli popełnionych przez gdynianki, oddała 10 rzutów osobistych. Łącznie była odpowiedzialna za ponad połowę punktów zdobytych przez żółto-czerwone. Niestety w trzecim i zarazem ostatnim spotkaniu, to Dikeoulakou miała kłopoty z faulami. Wyczerpała limit przewinień, a do tego w trakcie pościgu Ślęzy wdała się w dyskusję z arbitrami, co poskutkowało przewinieniem technicznym i wybiciem zespołu z rytmu. Tak doświadczonej zawodniczce tego typu momenty w ferworze walki nie powinny się przytrafiać.

Podsumowanie

Dikeoulakou miała być wentylem bezpieczeństwa, miała wziąć na siebie odpowiedzialność za rozgrywanie akcji ofensywnych Ślęzy, ale momentami zamiast spokoju wprowadzała chaos niezrozumiałymi decyzjami. W najlepszym wydaniu reprezentantka Łotwy była nie do zatrzymania. Potrafi przymierzyć z dystansu z każdego miejsca na parkiecie, jak mało kto potrafi także wejść pod kosz i wymusić faul. Jeśli to wszystko wychodzi, kibice są świadkami prawdziwego przedstawienia i parę takich występów w tym sezonie można było obejrzeć. Niestety zabrakło regularności i konsekwencji, żeby sezon 2018/2019 w wykonaniu Eliny Dikeoulakou uznać za w pełni udany. Niemniej na zawsze w historii Ślęzy Wrocław zostaną spotkania z Artego Bydgoszcz i Arką Gdynia z play-offów. Lepiej pamiętać to, co było dobre.

W liczbach

Wszystkie statystyki w pierwszej rubryce podano łącznie/średnio.

Minuty: 507:05/22:02. Punkty: 267/11,6. Zbiórki: 59/4,6. Asysty: 76/3,3. Faule: 36/1,6. Faule wywalczone: 68/3. Straty: 55/2,4. Przechwyty: 17/0,7. Bloki: 2/0,1. Bloki otrzymane: 16/0,7. EVAL: 223/9,7. +/-: 23/1.

Skuteczność: za 2 punkty – 44,9%, za 3 – 38,8%, za 1 – 69,3%.

Najlepszy miesiąc: luty (cztery mecze) – średnio 12,8 punktu (8/20 za 3), 1,8 zbiórki, 2,5 asysty, 2,3 straty, 1 przechwyt, EVAL 8,8, +/- 3,3.

Najlepszy mecz: 26 kwietnia z Arką Gdynia – 25 punktów (5/9 za 3, 8/10 za 1), 4 zbiórki, 5 asyst, EVAL 24, +/- 28.

 

Podsumowanie sezonu 2018/19: Sydney Colson

Zapraszamy do zapoznania się z podsumowaniem sezonu w wykonaniu Sydney Colson. Rozgrywająca Ślęzy Wrocław w sezonie 2018/2019 po powrocie do USA reprezentuje barwy klubu WNBA – Las Vegas Aces.

– Na parkiecie będę grała z dużą energią, powalczę o każdą piłkę, mam nadzieję, że będziemy grać efektowną i skuteczną koszykówkę i zawsze będę wdzięczna fanom, że pojawiają się nas wspierać – mówiła tuż po wylądowaniu we Wrocławiu Sydney Colson. – Potrzebowaliśmy zawodniczki wyróżniającej się w kreowaniu gry. Jej mocną stroną jest także gra z piłką na koźle. Tym się wyróżnia – tłumaczył z kolei decyzję o zatrudnieniu Amerykanki trener Arkadiusz Rusin. W sezonie 2018/19 nie brakowało momentów, w których Colson rzeczywiście wyróżniała się swoimi talentami, ale były też chwile, w których nie prezentowała się najlepiej.

Sezon zasadniczy

W swoim ligowym debiucie Colson kontrolowała wydarzenia na parkiecie, choć zanotowała tylko osiem punktów i cztery asysty. Był to pierwszy przykład z wielu przypadków w trakcie sezonu, w których co najwyżej solidne indywidualne występy statystyczne przekładały się na dobry rezultat drużyny jako całości. To właśnie cechuje dobrą rozgrywającą. Przeciwko Politechnice Gdańskiej gra zespołu poszła w parze z meczem Colson. Perfekcyjna skuteczność 6/6 z gry, 4 zbiórki, 7 asyst, dwa przechwyty i blok – EVAL 25, +/- 22 i pewna wygrana Ślęzy. Znana ze swojej defensywy zawodniczka z USA w pierwszym domowym meczu 1KS-u w rozgrywkach 2018/19 miała spore problemy z zatrzymaniem Brianny Kiesel. Rozgrywająca żółto-czerwonych nie tylko nie potrafiła ograniczyć ofensywnych fajerwerków ze strony rywalki z Lublina, ale i sama nie potrafiła regularnie zdobywać punktów. Potrzebowała aż 11 rzutów żeby zdobyć siedem oczek, popełniła także cztery faule i trzy straty. Kibice mogli jednak potraktować ten występ jako wypadek przy pracy.

Zwłaszcza, że tydzień później przeciwko Arce Gdynia Colson wróciła na właściwe tory. W starciu z drużyną znad morza „jedynka” Ślęzy oddała aż 16 rzutów, trafiając siedem z nich, ale do tego zebrała cztery piłki, rozdała pięć asyst i dołożyła trzy przechwyty oraz blok. Ze swoją rozgrywającą na parkiecie wrocławianki były o 14 punktów lepsze od Arki – był to najlepszy wynik spośród wszystkich uczestniczek tego spotkania. Z powrotem we Wrocławiu, Sydney zanotowała efektywne spotkanie pod względem zdobywania punktów (6/12 z gry), ale zaliczyła tylko jedną asystę. Na pocieszenie ani razu nie oddała piłki rywalkom, po raz pierwszy w sezonie unikając jakiejkolwiek straty w ciągu 18 minut gry.

W meczu z Ostrovią Ostrów Wlkp. Colson szybko zorientowała się, że tego dnia jej rzut nie funkcjonuje tak, jak powinien, więc zabrała się za dyrygowanie poczynaniami zespołu. Efekt? Siedem asyst i +/- w wysokości +29 – kolejny przykład na to, że bez liczb również można wpływać na losy meczów. Rozgrywająca Ślęzy próbowała utrzymać swój zespół w grze podczas powrotu Sharnee Zoll-Norman do Wrocławia, ale nowej amerykańskiej zawodniczce 1KS-u ponownie nie siedział rzut (4/10 z gry). Tym razem cztery zbiórki i pięć asyst nie wystarczyły do pokonania gorzowianek. Czego nie udało się zrobić tydzień wcześniej, miało miejsce w pierwszym grudniowym meczu Ślęzy, kiedy to Sydney poprowadziła swoje koleżanki do triumfu nad Wisłą CanPack Kraków. Fantastyczna linijka w postaci 16 punktów, 5 zbiórek, 8 asyst i przechwytu doskonale złożyła z fenomenalnym występem Cierry Burdick i Amerykanki zadecydowały o wygranej 1KS-u w tym prestiżowym meczu.

Colson zaprezentowała się przyzwoicie w meczu z Widzewem Łódź, notując 11 punktów i 6 asyst. Przeciwko Artego trafiła tylko trzy z dziewięciu rzutów w drodze po siedem punktów i tyle samo kluczowych podań. Zakończenie roku w wykonaniu amerykańskiej rozgrywającej Ślęzy było bardzo dobre. Choć z gry trafiła tylko raz, bez żadnego problemu przebijała się pod kosz i stawała na linii rzutów osobistych. Aż siedmiokrotnie koszykarki CCC Polkowice musiały uciec się do przewinienia, żeby powstrzymać Sydney Colson. A ona zamieniła niemal każdą okazję na punkt, łącznie wykorzystując 11 z 12 osobistych. A że rozdała także siedem asyst, to łącznie była odpowiedzialna za 31 z 54 oczek zdobytych w derbach przez drużynę Ślęzy.

Na rozpoczęcie roku Sydney zanotowała nietypowy mecz 8/8/8. Dla większości kibiców te liczby bez dodatkowych podpowiedzi byłyby kolejno punktami, zbiórkami i asystami. Tymczasem w wykonaniu rozgrywającej 1KS-u w starciu z Energą Toruń były to punkty, asysty i straty i +/- -15. Co ciekawe, przeciwko Enei AZS-owi Poznań Colson zagrała perfekcyjnie, jeżeli chodzi o dbanie o piłkę. W niecałe 24 minut po raz drugi w sezonie ani razu nie oddała posiadania przeciwniczkom.

Po tym spotkaniu do klubu dołączyła Elina Dikeoulakou i jej powrót do Wrocławia miał niebagatelny wpływ na rolę amerykańskiej rozgrywającej w zespole Ślęzy. 29-letnia koszykarka zaczęła grać mniej – od początku stycznia do końca sezonu ani razu nie spędziła na parkiecie ponad 30 minut, a nieudane zagrania często skutkowały prostą drogą na ławkę rezerwowych. Pomimo tego początek wspólnej gry Colson i Dikeoulakou był raczej udany dla zawodniczki z USA. W meczu z Sunreef Yachts Politechniką Gdańską rzuciła 14 punktów, zanotowała cztery asysty i dwa przechwyty.

Występ przeciwko Pszczółce można docenić za sprawą sześciu asyst, ale poza tym trudno powiedzieć o nim coś pozytywnego. Gdy do Wrocławia przyjechała Arka Gdynia, Colson znów stanęła na wysokości zadania i była nie do zatrzymania przez defensywę klubu z Gdyni. Zdobyła 16 punktów (6/9 z gry), wymusiła aż pięć przewinień, wykorzystując wszystkie cztery rzuty osobiste. Tydzień później potrzebowała tylko 19,5 minuty, żeby rzucić 12 oczek i rozdać dwie asysty. Dobra seria zakończyła się w starciu z Ostrovią Ostrów Wlkp. Sydney spędziła wówczas na parkiecie 22 minuty, ale w tym czasie Ślęza była lepsza od spadkowicza o 30 oczek, był to najwyższy wynik w drużynie.

Po tym spotkaniu rozpoczął się dołek formy. Jedynie 16 minut i dwa punkty w Gorzowie Wielkopolskim. Przebłysk w Krakowie – 6 punktów, 6 zbiórek i dwie asysty, ale ten występ wciąż był daleki od tego, co Colson zaprezentowała w spotkaniu obu drużyn we Wrocławiu. 8/4/6 (tym razem już punkty/zbiórki/asysty) przeciwko Widzewowi. Zero punktów i tylko 14 minut w derbach z CCC, gdzie pierwsze skrzypce w próbie powrotu do meczu grała Elina Dikeoulakou. W spotkaniu z Artego Bydgoszcz cieniem na 7 punktach i 6 asystach położyły się cztery straty. W Toruniu ostatnich podań oraz błędów było o połowę mniej. Najlepszym podsumowaniem ostatnich pięciu spotkań sezonu zasadniczego w wykonaniu Sydney Colson niech będzie fakt, że z nią na parkiecie Ślęza była gorsza od rywalek średnio o 4,8 punktu.

Play-offy

W ćwierćfinałach Colson nadal była daleka od optymalnej dyspozycji. Pierwsze trzy mecze zaczęła w wyjściowej piątce, ale zdobyła w nich łącznie 11 punktów i rozdała trzy asysty. Wyróżnić należy ją za spotkanie numer jeden, gdzie zaliczyła cztery bardzo ważne przechwyty. W czwartym spotkaniu popełniła absolutnie niepotrzebną stratę, więc ustąpiła miejsca Elinie Dikeoulakou, a o jej występie w tym meczu napiszemy szeroko w podsumowaniu sezonu reprezentantki Łotwy. Wracając do Colson – w decydującym starciu spędziła na parkiecie 2 minuty i 51 sekund.

Zdecydowanie lepiej dla Sydney rozpoczęły się półfinały – już w pierwszym meczu z InvestInTheWest Eneą Gorzów Wlkp. zdobyła więcej punktów, niż przez całe ćwierćfinały, zaliczyła także więcej asyst niż w czterech spotkaniach 1/4 finału i nie popełniła ani jednej straty. Ślęza jednak przegrała, a w drugim, również przegranym meczu, Colson zagrała tylko 10 minut i spudłowała wszystkie cztery rzuty z gry. Gdy seria przeniosła się do Gorzowa, rozgrywająca 1KS-u dwoma przechwytami i blokiem przyczyniła się do wywalczenia wygranej. Ostatni mecz statystycznie wyglądał nieźle dla Amerykanki, jednak 10 oczek i 6 asyst nie mogło przesłonić blamażu w spotkaniu decydującym o być albo nie być w półfinałach.

W sezonie zasadniczym Arka Gdynia „leżała” Colson, a ta rozpoczęła walkę o brąz od dobrego jak na ostatnie kilka tygodni spotkania. Zdobyła 14 punktów, rozdała pięć asyst i nie popełniła ani jednej straty, ale z racji tego, że spędziła na parkiecie niemal 27 minut, zakończyła mecz numer jeden z +/- na poziomie -12. Drugie spotkanie to powtórka z czwartego starcia Ślęzy z Artego, o którym również opowiemy na dniach. Ostatni mecz sezonu przypomniał nam, jak dobrą zawodniczką potrafiła być Sydney Colson w trakcie swojego pobytu we Wrocławiu. Do 18 punktów dołożyła dwie asysty i cztery przechwyty, siedem razy była faulowana przez rywalki i z nią na parkiecie Ślęza była lepsza od Arki. Gdyby nie kłopoty z faulami, może zagrałaby więcej niż 28 minut.

Podsumowanie

W pierwszej połowie sezonu mogliśmy oglądać Sydney Colson wywiązującą się ze swoich zadań na zazwyczaj wysokim poziomie. Zdarzały się okazjonalne słabsze mecze, ale w 2018 roku częściej widzieliśmy dobre strony amerykańskiej rozgrywającej. Po przyjściu Eliny Dikeoulakou rola Colson uległa zmniejszeniu, a od marca spadła także forma. 29-letnia zawodniczka częściej frustrowała złymi decyzjami niż cieszyła udanymi zagraniami. Najlepsza wersja Amerykanki to skuteczna, dynamiczna zawodniczka, która nie bała się szukać kontaktu i regularnie stawała na linii rzutów osobistych. W defensywie grała aktywnie, stanowiła ważną część obrony Ślęzy, a dzięki instynktowi często notowała przechwyty. Niestety, w 2019 roku widzieliśmy tę wersję Colson tylko momentami. Od początku do końca swojej przygody we Wrocławiu była profesjonalistką i dobrym duchem zespołu, ale nie zmienia to faktu, że po jej występach w żółto-czerwonych barwach pozostaje lekki niedosyt.

W liczbach

Wszystkie statystyki w pierwszej rubryce podano łącznie/średnio.

Minuty: 823:35/23:31. Punkty: 299/8,5. Zbiórki: 76/2,9. Asysty: 133/3,8. Faule: 67/1,9. Faule wywalczone: 95/2,7. Straty: 59/1,7. Przechwyty: 55/1,6. Bloki: 8/0,2. Bloki otrzymane: 10/0,3. EVAL: 347/9,9. +/-: 91/2,6.

Skuteczność: za 2 punkty – 44,3%, za 3 – 29,2%, za 1 – 83,7%.

Najlepszy miesiąc: grudzień (cztery mecze) – średnio 11,8 punktu, 2,8 zbiórki, 7 asyst, 1,8 straty, 1,8 przechwytu, EVAL 15,3, +/- 1,3.

Najlepszy mecz: 22 grudnia z CCC Polkowice – 13 punktów (11/12 za 1), 3 zbiórki, 7 asyst, 3 przechwyty, EVAL 20, +/- 6.

,

Ślęza Wrocław i PZLA zbudują halę sportową na Kłokoczycach

W poniedziałek w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Dolnośląskiego podpisano list intencyjny w sprawie budowy hali sportowej na wrocławskich Kłokoczycach. Obiekt będzie zarządzany przez 1KS Ślęza Wrocław oraz Dolnośląski Związek Lekkiej Atletyki. 

27 maja 2019 roku przejdzie do historii dolnośląskiego sportu jako niezwykle istotna data. To właśnie w tym dniu podpisano list intencyjny w sprawie budowy wielofunkcyjnej hali sportowej. Powstanie ona na terenach należących do 1 Klubu Sportowego Ślęza Wrocław na wrocławskich Kłokoczycach. Obiekt zostanie zrealizowany dzięki współpracy Samorządu Województwa Dolnośląskiego, Gminy Wrocław,  Ministerstwa Sportu i Turystyki, Polskiego Związku Lekkiej Atletyki Dolnośląskiego Związku Lekkiej Atletyki oraz 1 Klubu Sportowego Ślęza Wrocław. W siedzibie Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego dokument podpisali przedstawiciele wszystkich stron:

•    w imieniu województwa: Marszałek Cezary Przybylski oraz Członek Zarządu Województwa Michał Bobowiec,
•    w imieniu Gminy Wrocław: Prezydent Miasta Wrocławia Jacek Sutryk,
•    w imieniu 1 Klubu Sportowego Ślęza Wrocław: Prezes Zarządu Katarzyna Ziobro,
•    w imieniu Polskiego Związku Lekkiej Atletyki: Prezes PZLA Henryk Olszewski oraz Sekretarz Generalny PZLA Paweł Olszański,
•    w imieniu Dolnośląskiego Związku Lekkiej Atletyki: Prezes DZLA Zygmunt Worsa.

Wielofunkcyjna hala sportowa przede wszystkim będzie służyć lekkoatletom z regionu. Taki obiekt był od dawna przez nich wyczekiwany. Do tej pory musieli wyjeżdżać za granicę w poszukiwaniu obiektów do trenowania zimą. Teraz drugim domem przy niesprzyjających warunkach będzie dla tych sportowców hala na Kłokoczycach. Zawodnicy będą mogli korzystać między innymi z czterotorowej bieżni 200 m, skoczni w dal, skoczni wzwyż oraz skoczni do skoku o tyczce czy rzutni do pchnięcia kulą.

– To niezwykle ważny moment w historii wrocławskiego sportu i, mam nadzieję, wstęp do spełnienia marzeń naszych zawodników, trenerów oraz miłośników dyscypliny. Do tej pory dolnośląska królowa sportu nie miała dachu nad głową, a mimo to mogła się szczycić ogromnymi sukcesami, że wspomnę choćby rekord świata męskiej sztafety 4×400,w dużej mierze zbudowanej z wrocławskich lekkoatletów. Wierzę, że dzięki tej hali świetna passa zostanie podtrzymana. Dziękuję również naszym partnerom, bo obiekt na Kłokoczycach ma być dziełem wspólnym – dodaje Jacek Sutryk, Prezydent miasta Wrocławia.

Oczywiście na co dzień będą tam też pracować zawodniczki sekcji koszykówki Ślęzy Wrocław oraz Akademii Ślęzy Wrocław, ale i sportowcy reprezentujący inne dyscypliny zespołowe – siatkówkę czy piłkę ręczną. W planach przewidziana jest również profesjonalnie wyposażona strefa fitness oraz siłownie. Obiekty na Kłokoczycach, w tym również hala, mają być domem wszystkich wrocławian.

– Takiego obiektu we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku brakowało od dawna. Już teraz zapraszamy wszystkich miłośników sportu do tego, aby planowali wizyty na Kłokoczycach, ponieważ zapewnimy im infrastrukturę i zaplecze na najwyższym poziomie. Jesteśmy przekonani, że zarówno profesjonalni sportowcy, jak i amatorzy oraz pasjonaci poczują się tam jak w domu. Wierzymy, że nasz obiekt będzie tętnił życiem. Dołożymy wszelkich starań, żeby każdy mógł znaleźć tam coś dla siebie. Dziękuję bardzo serdecznie władzom Województwa Dolnośląskiego i władzom miasta Wrocławia oraz Ministerstwu Sportu i Turystyki za wsparcie naszej inwestycji. Dziękuję również Polskiemu i Dolnośląskiemu Związki Lekkiej Atletyki za zaufanie i chęć wspólnej realizacji tego wielkiego projektu, idąc ramię w ramię z tak doświadczonymi oraz renomowanymi partnerami jesteśmy przekonani, że budowa przebiegnie bez problemu od początku, do szczęśliwego końca – powiedziała prezes zarządu Ślęzy Wrocław Katarzyna Ziobro.

Inwestycja powinna zostać oddana do użytku najpóźniej w połowie 2022 roku.