Wyczekiwana inauguracja już w niedzielę – Ślęza zagra z Eneą AZS-em

W 3. kolejce Energa Basket Ligi Kobiet koszykarki Ślęzy Wrocław podejmą we własnej hali drużynę Enei AZS-u Poznań. Spotkanie zaplanowano na niedzielę, na godz. 17. Będzie to pierwszy mecz żółto-czerwonych przed własną publicznością w sezonie 2019/2020.

Obie drużyny spotkały się już ze sobą podczas IV Memoriału im. Romana Habera organizowanego właśnie przez zespół z Poznania. Zawodniczki Enei AZS-u przez pierwsze 6,5 minuty grały bardzo dobrą koszykówkę, wychodząc na siedmiopunktowe prowadzenie, ale z czasem przewaga Ślęzy zarysowywała się coraz wyraźniej i ostatecznie wrocławianki wygrały wyraźnie oraz przekonująco, 85:52. Defensywa Ślęzy sprawiła, że gospodynie trafiły zaledwie 29 proc. swoich rzutów i popełniły aż 19 strat. Od tego czasu do drużyny trenera Elmedina Omanicia dołączyły dwie koszykarki – środkowa Ginette Mfutila z Kongo oraz Daria Stelmach, której transfer ogłoszono w piątkowe popołudnie. To sprawia, że mecz sparingowy sprzed trzech tygodni właściwie nie ma żadnego znaczenia. Wrocławianki są tego w pełni świadome.

– Nie możemy patrzeć na wygraną przed sezonem, ponieważ doszły do nich jeszcze dwie zawodniczki. Możemy wygrywać każdy mecz sparingowy, ale nikt za nie punktów nie przyznaje. Musimy skupić się na niedzielnym spotkaniu, bo to ono jest dla nas w tym momencie ważne, a rywalki na pewno nie położą się na parkiet – podkreśla Daria Marciniak, podkoszowa Ślęzy i była zawodniczka zespołu z Poznania.

Więcej o grze Akademiczek można powiedzieć na podstawie meczu z 1. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet, w którym to przegrały po dwóch dogrywkach z DGT Politechniką Gdańską 91:102. Pomimo tego, iż koszykarki znad morza dominowały na tablicach (wygrane zbiórki 45:26) i fatalnej skuteczności Keondrii Calloway (1/10 za 3), zespół z Poznania długo utrzymywał się w meczu dzięki dobrej celności rzutów za dwa punkty – 55,6 proc., oraz aż 17 przechwytom. Uwagę należy skierować zwłaszcza na 19 punktów Milany Zivadinovic, która wywalczyła siedem przewinień i sprawiała sporo problemów defensywie rywalek oraz na 16 oczek Mfutily, która jako jedyna starała się walczyć na atakowanej tablicy.

– Będę uczulał zespół, żeby nie brać tego meczu z przygotowań pod uwagę. Graliśmy z nimi w turnieju, ale wtedy jeszcze nie byli w pełnym składzie, a my byliśmy na innym etapie przygotowań. Bazujemy na meczu rozegranym z Politechniką, w którym doszło do dwóch dogrywek. To spotkanie toczyło się różnie, były fragmenty dobrej defensywy w wykonaniu Poznania, ale też i momenty, w których w ogóle nie funkcjonowała – ocenia trener Arkadiusz Rusin.

Osobno należy wyróżnić oczywiście byłą zawodniczkę Ślęzy Wrocław, Chorwatkę Leę Miletić. Skrzydłowa Enei AZS-u zakończyła spotkanie pod koniec pierwszej dogrywki z powodu pięciu przewinień – przez kłopoty z faulami spędziła na parkiecie zaledwie 26,5 minuty. Niewiele, jak na mecz zakończony dwoma dogrywkami. Niemniej w tym czasie Chorwatka zdążyła wypełnić wiele rubryk protokołu meczowego. Zdobyła 20 punktów (2 celne trójki), dokładając do tego 3 zbiórki, 3 przechwyty i blok. W barwach Ślęzy ani razu nie miała tak wysokiego wskaźnika EVAL, jak podczas debiutu w klubie z Poznania – 23.

– O Lei mogę się tylko dobrze wypowiadać. Treningowo miała na sobie duży bagaż, bo traktowałem ją przez cały sezon jak studentkę, ale myślę, że dużo wyniosła z czasu spędzonego w Ślęzie. Gdyby miała 5-7 centymetrów więcej, to na pewno bym jej stąd nie wypuścił, ale potrzebowaliśmy parametrów pod koszem i nie widzieliśmy możliwości dalszej współpracy – wyjaśnia Rusin.

– Lea bardzo dobrze zaczęła sezon i na pewno jest mocnym ogniwem tego zespołu. Myślę, że będzie jedną z najważniejszych postaci Poznania w niedzielnym meczu. Znamy jej mocne i słabe strony, więc mam nadzieję, że to nam trochę pomoże w zatrzymaniu jej – mówi z kolei Marciniak.

Oprócz dobrej znajomej żółto-czerwonych warto w tym miejscu opowiedzieć także o dwóch innych osobach w zespole z Poznania – Aleksandrze Pawlak i Elmedinie Omaniciu. Oboje w zeszłym sezonie reprezentowali Widzew Łódź. Doświadczona skrzydłowa w minionych rozgrywkach rzuciła Ślęzie siedem trójek i nikogo nie może zmylić bilans 1/7 w spotkaniu z DGT Politechniką, 35-letnia zawodniczka potrafi bezlitośnie wykorzystywać słabości rywali. To jej cecha wspólna z trenerem Omaniciem. Na konferencji po meczu Ślęza Wrocław – Widzew Łódź w sezonie 2018/2019 trener Rusin żartował, że Bośniak ma patent na jego zespół i tym razem nie powinno być inaczej. Zwłaszcza, że w przeciwieństwie do Ślęzy, poznanianki nie grały w środę z powodu przełożenia meczu z Wisłą Kraków. Z pewnością niedzielne spotkanie będzie pojedynkiem dwóch wytrawnych strategów.

– Musimy podejść do niedzielnego spotkania ze świadomością krótkiej trzydniowej przerwy, podczas gdy Enea AZS miała cały tydzień, żeby się na nas przygotować. Trener Omanić jest znany z tego, że stosuje obronę kombinowaną zarówno na całym boisku, jak i od połowy, więc musimy sobie z nią poradzić. Jeśli to się uda, to myślę, że atuty są po naszej stronie – kończy szkoleniowiec Ślęzy.

Wrocławianki z niecierpliwością wyczekują na debiut przed własną publicznością i wielokrotnie podkreślały, że ligowa inauguracja u siebie wiąże się ze sporym ładunkiem emocjonalnym. Kibice żółto-czerwonych za każdym razem są szóstym zawodnikiem Ślęzy i koszykarki 1KS-u bez wątpienia liczą na wsparcie także i w najbliższą niedzielę.

Spotkanie Ślęza Wrocław – Enea AZS Poznań rozpocznie się w niedzielę o godz. 17. Bilety można zakupić bezpośrednio przed meczem w kasie spotkania. Podczas meczu sprzedawane będą również karnety na sezon 2019/2020.

 

Pięć pytań do… Lei Miletić

Przed niedzielnym meczem Ślęza Wrocław – Enea AZS Poznań porozmawialiśmy z byłą koszykarką żółto-czerwonych, Chorwatką Leą Miletić.

Jak wspominasz swój sezon w barwach Ślęzy Wrocław? To był dobry rok w twoim życiu?

Czas spędzony we Wrocławiu był wspaniały, każda chwila była znakomita. Czułam się bardzo dobrze zarówno na parkiecie, jak i poza nim. Wrocław to magiczne miasto, dzięki niemu zakochałam się w Polsce i Polakach. W zeszłym sezonie wszystko było tak, jak bym sobie tego życzyłam. Trafiłam do bardzo dobrej drużyny, choć nie wygrałyśmy medalu to zaszłyśmy daleko. Nie powiem o Wrocławiu złego słowa.

Ślęza grała z Eneą AZS-em przed trzema tygodniami (wygrana Ślęzy 85:52 – red.). Czemu wynik był tak jednostronny?

Nie wiem, co się wtedy wydarzyło. Nie zagrałyśmy wtedy najlepszego meczu i nie byłyśmy w optymalnej dyspozycji. Jestem przekonana, że niedzielne spotkanie będzie bardziej wyrównane i interesujące dla kibiców. Naprawdę nie mogę się doczekać gry w moim byłym domu i mam nadzieję, że tym razem zwycięży moja drużyna – Enea AZS.

Która z nowych zawodniczek Ślęzy zrobiła na Tobie największe wrażenie?

Najbardziej zaimponowała mi Nevena Jovanović. Do tej pory obserwowałam ją tylko w mediach społecznościowych, czy artykułach w mediach, ale nigdy nie widziałam jej na żywo, a teraz mogłam się z nią zmierzyć. Zwróciłam także uwagę na Abigail Glomazic – to naprawdę atletyczna zawodniczka, bardzo dobrze biega do kontry. Oczywiście podobała mi się też gra moich byłych koleżanek z drużyny. Nie wiem, czy to przez to, że byłam z nimi w zespole, ale bardzo cieszę się, kiedy każda z nich dobrze sobie radzi.

Jak odnalazłaś się w Poznaniu? Jakie są mocne strony Twojego nowego zespołu?

Dobrze zaaklimatyzowałam się w Poznaniu, lubię spędzać czas z moimi nowymi koleżankami z zespołu. Może nie jesteśmy tak doświadczonym zespołem jak Ślęza w zeszłym sezonie. Dziewczyny są młode i gotowe do ciężkiej pracy oraz walki o każdą piłkę. Słuchają tego, co mówi do nich trener. Nasza siła to gra pod koszem. Mamy kilka naprawdę dobrych zawodniczek podkoszowych – warto zwrócić uwagę na Ginette Mfutilę, bardzo silną koszykarkę z Kongo. Ola Pawlak to znakomity strzelec. Liliana Banaszak i Aleksandra Parzeńska z dnia na dzień stają się lepsze i pokazują swoją wartość.

Co musicie zrobić, żeby w niedzielę wyjechać z Wrocławia ze zwycięstwem?

Na pewno musimy zacieśnić szyki w obronie, nie możemy grać tak, jak w pierwszej kolejce. Ślęza ma dobre strzelczynie, więc czeka nas sporo pracy na obwodzie. Moim zdaniem mamy przewagę warunków fizycznych pod koszem i wiele rozstrzygnie się na dystansie i półdystansie. Musimy być skoncentrowane przez całe 40 minut, bo jesteście doświadczoną drużyną, a trener Rusin doskonale potrafi wykorzystać błędy przeciwniczek.

,

Mała Czarna gra ze Ślęzą Wrocław!

Ślęza Wrocław nawiązała współpracę z lokalnią palarnią kawy i kawiarnią – Mała Czarna. 

Mała Czarna znajduje się przy głównej bramie wjazdowej na tereny Stadionu Olimpijskiego, vis-a-vis przystanku tramwajowego o tej samej nazwie. Z racji swojej lokalizacji kawiarnia często odwiedzana jest przez zawodniczki Ślęzy Wrocław oraz pracowników klubu. Wszyscy zgodnie podkreślają wysoką jakość podawanej kawy, która palona jest na miejscu.

Ziarna pochodzą z wszystkich stron świata, a wachlarz oferowanej kawy stale się poszerza. W ofercie są między innymi odmiany z Brazylii, Kolumbii, Kamerunu, Burundi czy Etiopii. Dla tych, którzy lubią sami przeprowadzić cały rytuał przygotowywania kawy Mała Czarna sprzedaje również paczki kawy do samodzielnego zmielenia. Paleta smaków oferowanych przez kawiarnię, czy to na miejscu, czy też w wersji ziarnistej, zadowoli nawet najbardziej wymagających kawoszy. Jak czytamy na stronie lokalu – do przelewu, do kawiarki, pod ciśnienie i bez ciśnienia – każdy znajdzie coś dla siebie.

Współpraca z Małą Czarną oznacza, że podczas meczów Ślęzy Wrocław kibice będą mogli zakupić paczki kawy przygotowane specjalnie z klubem. Sprzedaż produktów w atrakcyjnej cenie rozpocznie się już w najbliższą niedzielę podczas meczu z Eneą AZS-em Poznań.

, ,

Firma Bissole na dłużej ze Ślęzą Wrocław

Biuro podróży Bissole pozostaje partnerem Ślęzy Wrocław w sezonie 2019/2020.  

Mająca swoją siedzibę przy ul. Kościuszki firma Bissole na rynku business travel działa od 2005 roku. Bissole to wrocławskie biuro podróży zajmujące się przede wszystkim organizacją wyjazdów służbowych. W swojej ofercie ma również organizację wyjazdów motywacyjnych i integracyjnych, zarówno dla kilku osób, jak i dla całego biura. Każdy klient ma do dyspozycji dedykowanego opiekuna, który pomoże w każdym aspekcie podróży służbowych – od rezerwacji lotów i hoteli, poprzez wynajem aut na miejscu do pełnego zarządzania reklamacjami, zmianami planów czy zwrotami.

Bissole organizuje wyjazdy w każdy zakątek świata, chociażby do tak egzotycznych miejsc jak Madagaskar, Namibia czy Boliwia. Dzięki firmie klienci mogą skorzystać z usług luksusowych pociągów jak słynny Orient Express, wyjeżdżają także na najlepsze wydarzenia sportowe na świecie: Grand Prix Formuły 1 czy mecze Ligi Mistrzów. Niezależnie od tego, gdzie znajduje się podróżujący, zawsze może liczyć na wsparcie ze strony Bissole, a to za sprawą bezpłatnego helpdesku działającego 24 godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu.

Bissole Business Travel – bądź tam, gdzie Twój business

Spojrzenie w liczby: Widzew Łódź

Prezentujemy pierwsze w tym sezonie podsumowanie statystyczne. W meczu 2. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław pokonała CosinusMED Widzew Łódź 70:53.

0 – Widzew nie miał zbyt wielu okazji do zdobycia punktów drugiej szansy, o czym piszemy bezpośrednio poniżej i w związku z tym przy łodziankach zostało zapisane okrągłe zero w tej statystyce. W zeszłym sezonie Ślęza nie pozwoliła swoim rywalkom na ponowienia dokładnie raz – w Bydgoszczy przeciwko Artego w rundzie zasadniczej.

1 – własna tablica była absolutnym królestwem Ślęzy Wrocław. Podopieczne Arkadiusza Rusina często walczyły same ze sobą o zbiórkę w obronie, nie bacząc na obecność w pobliżu koszykarek Widzewa. Zawodniczki gospodarzy nie miały żadnych argumentów w walce pod koszami i zebrały tylko jedną piłkę w ataku. Ostatni raz takie wydarzenie miało miejsce 15 kwietnia ubiegłego roku, gdy Ślęza pokonała Artego Bydgoszcz 61:57, wówczas bydgoszczanki również tylko raz przebiły się przez box-outy żółto-czerwonych.

10 – Daria Marciniak zasłużyła w pełni na nagrodę MVP spotkania z Widzewem, kończąc ten mecz z linijką 10 punktów, 7 zbiórek, 1 asysta i 1 przechwyt. Daria po raz pierwszy w koszulce Ślęzy w sezonie zasadniczym zdobyła dwucyfrową liczbę punktów, a aż 9 oddanych rzutów to absolutny rekord skrzydłowej podczas jej gry we Wrocławiu. Czekamy na więcej!

11 – tyle piłek zebrała w środę Ana Pocek. Reprezentantka Czarnogóry dołożyła również 13 punktów, tym samym zaliczając double-double w debiucie w żółto-czerwonych barwach. Ostatnią zawodniczką Ślęzy, która w swoim pierwszym meczu dla wrocławianek dokonała tej sztuki była Chay Shegog. Środkowa rodem z USA potrzebowała 26 minut na uzbieranie 12 oczek i 10 zbiórek.

14 – koszykarki Widzewa szybko zdały sobie sprawę, że pod koszem nie mają czego szukać i skupiły się na grze dystansowej. W efekcie wrocławianki popełniły tylko 14 przewinień. W sezonie zasadniczym 2018/2019 ani razu nie były tak powściągliwe w tym aspekcie. A żeby znaleźć jeszcze lepiej zachowującą się drużynę Ślęzy musimy cofnąć się do lutego 2018, gdy w starciu z Zagłębiem Sosnowiec sędziowie sięgali po gwizdek 13 razy.

23 – pierwszy raz od października 2017 roku i feralnej kontuzji Dominika Owczarzak wyszła w pierwszej piątce w meczu Energa Basket Ligi Kobiet. Niemalże 7 miesięcy co do dnia musiała z kolei czekać na mecz, w którym zrobi co najmniej 9 punktów i sześć asyst. Dodatkowo rozgrywająca Ślęzy była odpowiedzialna łącznie za 23 punkty żółto-czerwonych, do jej zdobyczy dołączamy jeszcze 14 punktów zdobytych przez jej koleżanki po asystach Dominiki. Coś nam podpowiada, że to nie będzie rekord reprezentantki Polski w tym sezonie.

39:41 – tak długo prowadziła Ślęza Wrocław w swojej inauguracji rozgrywek Energa Basket Ligi Kobiet w sezonie 2019/2020. To najdłuższe prowadzenie od wygranej 83:59 z Eneą AZS Poznań, wtedy żółto-czerwone wygrywały o pięć sekund krócej. Wciąż jednak mają kilkanaście sekund do ucięcia w kwestii błyskawicznych początków.

45  ostatni raz zawodniczki Ślęzy zebrały więcej piłek w listopadzie zeszłego roku, w przegranym spotkaniu z Eneą Gorzów Wlkp. Wówczas było ich 50, wczoraj „zaledwie” 45. Warto podkreślić, że w zeszłym sezonie ani razu cztery koszykarki w jednym meczu nie zanotowały siedmiu zbiórek, a w nowych rozgrywkach EBLK stało się to już na inaugurację. Do Any Pocek i Cierry Burdick oraz Darii Marciniak dołączyła Nevena Jovanović, która skończyła właśnie ze szczęśliwą siódemką.

450 – dzięki 10 oczkom w środowy wieczór Cierra Burdick ma na koncie w barwach Ślęzy Wrocław okrągłe 450 punktów. W jej tempie z zeszłego sezonu możemy myśleć o świętowaniu 500+ już w okolicach 5. kolejki i meczu z PolskąStrefąInwestycji Eneą Gorzów Wlkp. Do 100 zbliża się Daria Marciniak (88 pkt.).