„Spodziewaliśmy się tego, że może być ciężko”

Prezentujemy wypowiedzi po meczu Ślęza Wrocław – Enea AZS Poznań, w którym wrocławianki zwyciężyły 78:43.

Elmedin Omanić: Wielkie gratulacje dla drużyny z Wrocławia. W przeciwieństwie do naszego pierwszego meczu, gdy wygrała drużyna słabsza, dziś zwyciężył zespół zdecydowanie lepszy. Myślę, że w tych konferencjach powinni brać udział także inni uczestnicy meczu, nie tylko przedstawiciele klubów.

Aleksandra Parzeńska: Również gratuluję zwycięstwa zespołowi z Wrocławia. Kluczowym punktem tego spotkania, który przesądził o tak okazałej przewadze Ślęzy była końcówka pierwszej połowy. Wyciągniemy wnioski i wiemy, nad czym pracować dalej.

Arkadiusz Rusin: Dziękujemy za gratulacje. Mieliśmy problem ze złapaniem odpowiedniego rytmu w ataku i przez pierwsze 15 minut ten mecz był dosyć brzydki do oglądania, ale spodziewaliśmy się tego, że może być ciężko. Potem łatwe przechwyty nas napędzały. Zdobywaliśmy łatwe punkty i systematycznie powiększaliśmy przewagę. Myślę, że trener Omanić nie obrazi się, gdy powiem dobre słowo o jego zawodniczce. Zawsze cieszy, gdy zawodniczka, z którą się pracowało grała dobre zawody, a dziś Marta Wdowiuk dała dobrą zmianę.

Kinga Piędel: Tak jak trener chciałam powiedzieć, że brakowało nam konsekwencji w ataku, ale dzięki solidnej obronie zrobiłyśmy przewagę, którą utrzymałyśmy do końca. Na pewno to zwycięstwo było dla nas ważne i napędzi nas na przyszły tydzień, bo ten miniony był dość ciężki.

Ślęza wysoko pokonuje Eneę AZS w domowej inauguracji sezonu

W meczu 3. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław pokonała Eneę AZS Poznań 78:43 i tym samym odniosła drugie zwycięstwo w drugim meczu sezonu 2019/2020.

Wynik otworzyła skutecznym wejściem pod kosz Ana Pocek, chwilę później z linii rzutów osobistych jeden punkt zdobyła Aleksandra Parzeńska. Potem rozpoczął się festiwal niecelnych rzutów z obu stron. Żadna z zawodniczek nie była w stanie poprawić wyniku i zrobiła to dopiero Parzeńska po upływie dwóch minut. Chwilę później za trzy trafiła Abigail Glomazic, a Parzeńska potrzebowała niewiele czasu aby doprowadzić do stanu 5:5. Choć następne punkty zostały zdobyte po 90 sekundach, to czas ten ciągnął się niemiłosiernie. Faule i niecelne rzuty sprawiły, że mizerny wynik obu zespołów się utrzymywał.

Dopiero końcówka pierwszej odsłony przyniosła przełamanie. Eneę AZS na prowadzenie wyprowadziła Keondria Calloway, ale błyskawicznie pięć oczek rzuciła Britney Jones i Ślęza chwilowo odzyskała inicjatywę. Na chwilę, bowiem żadna z koleżanek amerykańskiej rozgrywającej 1KS-u nie popisywała się skutecznością, co skrzętnie wykorzystały rywalki. Serię 5:0 zakończyła była zawodniczka klubu z Wrocławia – Lea Miletić. Skoro nikt nie kwapił się, żeby pomóc Jones, to sama wzięła sprawy w swoje ręce i odpowiedziała kolejnymi pięcioma oczkami, dzięki czemu to żółto-czerwone prowadziły po pierwszych 10 minutach.

Druga odsłona rozpoczęła się podobnie jak pierwsza – od szybkich punktów Ginette Mfutili i rozwinęła się tak samo. Minutę po trafieniu środkowej Enei AZS-u 2 oczka zdobyła wejściem pod kosz Agata Dobrowolska i mieliśmy 17:14. Kolejne 3 minuty to siedem niecelnych rzutów i dwie straty. Przełamanie nastąpiło za sprawą Any Pocek i Darii Marciniak. Niestety reprezentantka Polski po swoim lay-upie źle wylądowała i doznała groźnie wyglądającej kontuzji. Oczekujemy na wyniki badań, które powiedzą nam, jak wygląda sytuacja z jej zdrowiem.

Po stronie zespołu z Poznania niemoc ofensywna trwała aż pięć minut, dopiero wtedy trafiła Aleksandra Pawlak. Tak jak w pierwszej kwarcie, w drugiej również dopiero w końcówce doszło do wymiany ciosów. Na 22:18 punkty zdobyła Karolina Stefańczyk, na co odpowiedziała Britney Jones. Za trzy przymierzyła Pawlak, a Ana Pocek najpierw była skuteczna z linii rzutów wolnych, następnie zaś z półdystansu. Na dwa oczka doświadczonej skrzydłowej zespołu z Poznania trójką skontrowała Abigail Glomazic. Dzięki niej Ślęza prowadziła 31:23, a równo z syreną zapraszającą wszystkich na przerwę za trzy przymierzyła jeszcze Agata Dobrowolska. Wrocławianki zakończyły pierwszą część meczu z 11 punktami przewagi, ale bynajmniej nic nie było jeszcze przesądzone.

Po przerwie dalej próżno było szukać rytmu i konsekwencji w ofensywie obu zespołów. Atakom gości ton chciała nadać Keondria Calloway, ale pudłowała swoje próby. Po drugiej stronie dobrą grę z pierwszej połowy na drugą chciała przenieść Britney Jones, lecz nie zanotowała dobrego początku trzeciej kwarty. Dopiero po jej przechwycie i będącym jego konsekwencją lay-upem Abigail Glomazic udało się wystartować z punktami. Minęły jednak 2,5 minuty od wznowienia gry.

Ślęza postanowiła na fundamenty koszykówki i chcąc powiększyć swój dorobek próbowała dostać się na linię rzutów osobistych. Ta sztuka udała się kolejno Jones, Dobrowolskiej, Nevenie Jovanović oraz Pocek i mieliśmy 44:23. Po stronie Enei AZS-u nie funkcjonowało absolutnie nic. Trener Elmedin Omanić szukał wśród przeróżnych zestawień kadrowych optymalnej piątki – na próżno. Straty, pudła, faule – to wszystko nie omijało zespołu gości, co napędzało ofensywę gospodyń.

Poznanianki mogły odetchnąć z ulgą, gdy w końcu Milana Zivadinovic przebiła się pod kosz i po siedmiu minutach bez punktów Enea AZS wreszcie powiększyła swój dorobek. Wtedy było już jednak 46:25 dla Ślęzy i losy spotkania właściwie były rozstrzygnięte. Siedem punktów z rzędu pod koniec trzeciej kwarty nie pomogło przyjezdnym.

Zwłaszcza, że po rozpoczęciu decydującej części meczu inicjatywę znowu przejęły wrocławianki. W czwartej kwarcie koszykarki Ślęzy wreszcie zagrały tak, jak oczekiwali tego kibice w trzech poprzednich odsłonach. Wysoka skuteczność, szybkie i efektowne akcje oraz dobra defensywa powiększały przewagę gospodyń. Zawodniczki z Poznania starały się zrobić wszystko, żeby prowadzenie Ślęzy nie rosła zbyt szybko, ale były bezradne wobec grającego na pełnych obrotach 1KS-u. Ana Pocek i Britney Jones miały pełną kontrolę nad wydarzeniami i raz jedna, raz druga dokładały kolejne punkty do swojego dorobku. Podkoszowa i rozgrywająca Ślęzy były odpowiedzialne za 19 z 24 ostatnich punktów swojego zespołu.

Choć przez pierwsze 15 minut koszykarki z Wrocławia z trudem zdobywały kolejne punkty, to defensywą skutecznie ograniczały poczynania rywalek. Popis ofensywny w 4 kwarcie i będące jego rezultatem aż 35 punktowe zwycięstwo Ślęzy nieco zamazują obraz tego spotkania, ale z jego przebiegu triumf wrocławianek jest w pełni zasłużony.

Ślęza Wrocław – ENEA AZS Poznań 78:43 (15:12, 19:11, 14:8, 30:12)
Ślęza: Jones 30, Pocek 18, Glomazic 10, Dobrowolska 7, Jovanović 6, Piędel 3, Owczarzak 2, Marciniak 2, Klatt 0, Burdick 0.
Enea AZS: Mfutila 9, Pawlak 7, Wdowiuk 6, Parzeńska 5, Calloway 5, Zivadinovic 5, Miletic 4, Stefańczyk 2, Rogozińska 0, Stelmach 0, Nowicka 0, Banaszak 0.

Dołącz do Klubu Kibica Ślęzy Wrocław!

Informujemy o zebraniu Klubu Kibica Ślęzy Wrocław inaugurującym oficjalnie sezon 2019/2020 dla naszych wiernych sympatyków.

Klub Kibica Ślęzy Wrocław zaprasza wszystkich sympatyków wrocławskiego zespołu na spotkanie, które odbędzie się w niedzielę, 13 października, ok. 15 minut po zakończeniu meczu Basket Ligi Kobiet, w którym zmierzą się Ślęza Wrocław oraz Enea AZS Poznań. Spotkanie kibiców odbędzie się w sali 15C na zapleczu hali sportowej. Jeśli chcesz zaangażować się w życie Klubu Kibica, poznać innych fanów, aktywnie włączyć się w doping, uczestniczyć w meczach wyjazdowych oraz odbyć wiele ciekawych spotkań z zawodniczkami, trenerami i ludźmi związanym ze Ślęzą Wrocław – przyjdź i przyłącz się do oficjalnego Klubu Kibica!

Wyczekiwana inauguracja już w niedzielę – Ślęza zagra z Eneą AZS-em

W 3. kolejce Energa Basket Ligi Kobiet koszykarki Ślęzy Wrocław podejmą we własnej hali drużynę Enei AZS-u Poznań. Spotkanie zaplanowano na niedzielę, na godz. 17. Będzie to pierwszy mecz żółto-czerwonych przed własną publicznością w sezonie 2019/2020.

Obie drużyny spotkały się już ze sobą podczas IV Memoriału im. Romana Habera organizowanego właśnie przez zespół z Poznania. Zawodniczki Enei AZS-u przez pierwsze 6,5 minuty grały bardzo dobrą koszykówkę, wychodząc na siedmiopunktowe prowadzenie, ale z czasem przewaga Ślęzy zarysowywała się coraz wyraźniej i ostatecznie wrocławianki wygrały wyraźnie oraz przekonująco, 85:52. Defensywa Ślęzy sprawiła, że gospodynie trafiły zaledwie 29 proc. swoich rzutów i popełniły aż 19 strat. Od tego czasu do drużyny trenera Elmedina Omanicia dołączyły dwie koszykarki – środkowa Ginette Mfutila z Kongo oraz Daria Stelmach, której transfer ogłoszono w piątkowe popołudnie. To sprawia, że mecz sparingowy sprzed trzech tygodni właściwie nie ma żadnego znaczenia. Wrocławianki są tego w pełni świadome.

– Nie możemy patrzeć na wygraną przed sezonem, ponieważ doszły do nich jeszcze dwie zawodniczki. Możemy wygrywać każdy mecz sparingowy, ale nikt za nie punktów nie przyznaje. Musimy skupić się na niedzielnym spotkaniu, bo to ono jest dla nas w tym momencie ważne, a rywalki na pewno nie położą się na parkiet – podkreśla Daria Marciniak, podkoszowa Ślęzy i była zawodniczka zespołu z Poznania.

Więcej o grze Akademiczek można powiedzieć na podstawie meczu z 1. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet, w którym to przegrały po dwóch dogrywkach z DGT Politechniką Gdańską 91:102. Pomimo tego, iż koszykarki znad morza dominowały na tablicach (wygrane zbiórki 45:26) i fatalnej skuteczności Keondrii Calloway (1/10 za 3), zespół z Poznania długo utrzymywał się w meczu dzięki dobrej celności rzutów za dwa punkty – 55,6 proc., oraz aż 17 przechwytom. Uwagę należy skierować zwłaszcza na 19 punktów Milany Zivadinovic, która wywalczyła siedem przewinień i sprawiała sporo problemów defensywie rywalek oraz na 16 oczek Mfutily, która jako jedyna starała się walczyć na atakowanej tablicy.

– Będę uczulał zespół, żeby nie brać tego meczu z przygotowań pod uwagę. Graliśmy z nimi w turnieju, ale wtedy jeszcze nie byli w pełnym składzie, a my byliśmy na innym etapie przygotowań. Bazujemy na meczu rozegranym z Politechniką, w którym doszło do dwóch dogrywek. To spotkanie toczyło się różnie, były fragmenty dobrej defensywy w wykonaniu Poznania, ale też i momenty, w których w ogóle nie funkcjonowała – ocenia trener Arkadiusz Rusin.

Osobno należy wyróżnić oczywiście byłą zawodniczkę Ślęzy Wrocław, Chorwatkę Leę Miletić. Skrzydłowa Enei AZS-u zakończyła spotkanie pod koniec pierwszej dogrywki z powodu pięciu przewinień – przez kłopoty z faulami spędziła na parkiecie zaledwie 26,5 minuty. Niewiele, jak na mecz zakończony dwoma dogrywkami. Niemniej w tym czasie Chorwatka zdążyła wypełnić wiele rubryk protokołu meczowego. Zdobyła 20 punktów (2 celne trójki), dokładając do tego 3 zbiórki, 3 przechwyty i blok. W barwach Ślęzy ani razu nie miała tak wysokiego wskaźnika EVAL, jak podczas debiutu w klubie z Poznania – 23.

– O Lei mogę się tylko dobrze wypowiadać. Treningowo miała na sobie duży bagaż, bo traktowałem ją przez cały sezon jak studentkę, ale myślę, że dużo wyniosła z czasu spędzonego w Ślęzie. Gdyby miała 5-7 centymetrów więcej, to na pewno bym jej stąd nie wypuścił, ale potrzebowaliśmy parametrów pod koszem i nie widzieliśmy możliwości dalszej współpracy – wyjaśnia Rusin.

– Lea bardzo dobrze zaczęła sezon i na pewno jest mocnym ogniwem tego zespołu. Myślę, że będzie jedną z najważniejszych postaci Poznania w niedzielnym meczu. Znamy jej mocne i słabe strony, więc mam nadzieję, że to nam trochę pomoże w zatrzymaniu jej – mówi z kolei Marciniak.

Oprócz dobrej znajomej żółto-czerwonych warto w tym miejscu opowiedzieć także o dwóch innych osobach w zespole z Poznania – Aleksandrze Pawlak i Elmedinie Omaniciu. Oboje w zeszłym sezonie reprezentowali Widzew Łódź. Doświadczona skrzydłowa w minionych rozgrywkach rzuciła Ślęzie siedem trójek i nikogo nie może zmylić bilans 1/7 w spotkaniu z DGT Politechniką, 35-letnia zawodniczka potrafi bezlitośnie wykorzystywać słabości rywali. To jej cecha wspólna z trenerem Omaniciem. Na konferencji po meczu Ślęza Wrocław – Widzew Łódź w sezonie 2018/2019 trener Rusin żartował, że Bośniak ma patent na jego zespół i tym razem nie powinno być inaczej. Zwłaszcza, że w przeciwieństwie do Ślęzy, poznanianki nie grały w środę z powodu przełożenia meczu z Wisłą Kraków. Z pewnością niedzielne spotkanie będzie pojedynkiem dwóch wytrawnych strategów.

– Musimy podejść do niedzielnego spotkania ze świadomością krótkiej trzydniowej przerwy, podczas gdy Enea AZS miała cały tydzień, żeby się na nas przygotować. Trener Omanić jest znany z tego, że stosuje obronę kombinowaną zarówno na całym boisku, jak i od połowy, więc musimy sobie z nią poradzić. Jeśli to się uda, to myślę, że atuty są po naszej stronie – kończy szkoleniowiec Ślęzy.

Wrocławianki z niecierpliwością wyczekują na debiut przed własną publicznością i wielokrotnie podkreślały, że ligowa inauguracja u siebie wiąże się ze sporym ładunkiem emocjonalnym. Kibice żółto-czerwonych za każdym razem są szóstym zawodnikiem Ślęzy i koszykarki 1KS-u bez wątpienia liczą na wsparcie także i w najbliższą niedzielę.

Spotkanie Ślęza Wrocław – Enea AZS Poznań rozpocznie się w niedzielę o godz. 17. Bilety można zakupić bezpośrednio przed meczem w kasie spotkania. Podczas meczu sprzedawane będą również karnety na sezon 2019/2020.

 

Pięć pytań do… Lei Miletić

Przed niedzielnym meczem Ślęza Wrocław – Enea AZS Poznań porozmawialiśmy z byłą koszykarką żółto-czerwonych, Chorwatką Leą Miletić.

Jak wspominasz swój sezon w barwach Ślęzy Wrocław? To był dobry rok w twoim życiu?

Czas spędzony we Wrocławiu był wspaniały, każda chwila była znakomita. Czułam się bardzo dobrze zarówno na parkiecie, jak i poza nim. Wrocław to magiczne miasto, dzięki niemu zakochałam się w Polsce i Polakach. W zeszłym sezonie wszystko było tak, jak bym sobie tego życzyłam. Trafiłam do bardzo dobrej drużyny, choć nie wygrałyśmy medalu to zaszłyśmy daleko. Nie powiem o Wrocławiu złego słowa.

Ślęza grała z Eneą AZS-em przed trzema tygodniami (wygrana Ślęzy 85:52 – red.). Czemu wynik był tak jednostronny?

Nie wiem, co się wtedy wydarzyło. Nie zagrałyśmy wtedy najlepszego meczu i nie byłyśmy w optymalnej dyspozycji. Jestem przekonana, że niedzielne spotkanie będzie bardziej wyrównane i interesujące dla kibiców. Naprawdę nie mogę się doczekać gry w moim byłym domu i mam nadzieję, że tym razem zwycięży moja drużyna – Enea AZS.

Która z nowych zawodniczek Ślęzy zrobiła na Tobie największe wrażenie?

Najbardziej zaimponowała mi Nevena Jovanović. Do tej pory obserwowałam ją tylko w mediach społecznościowych, czy artykułach w mediach, ale nigdy nie widziałam jej na żywo, a teraz mogłam się z nią zmierzyć. Zwróciłam także uwagę na Abigail Glomazic – to naprawdę atletyczna zawodniczka, bardzo dobrze biega do kontry. Oczywiście podobała mi się też gra moich byłych koleżanek z drużyny. Nie wiem, czy to przez to, że byłam z nimi w zespole, ale bardzo cieszę się, kiedy każda z nich dobrze sobie radzi.

Jak odnalazłaś się w Poznaniu? Jakie są mocne strony Twojego nowego zespołu?

Dobrze zaaklimatyzowałam się w Poznaniu, lubię spędzać czas z moimi nowymi koleżankami z zespołu. Może nie jesteśmy tak doświadczonym zespołem jak Ślęza w zeszłym sezonie. Dziewczyny są młode i gotowe do ciężkiej pracy oraz walki o każdą piłkę. Słuchają tego, co mówi do nich trener. Nasza siła to gra pod koszem. Mamy kilka naprawdę dobrych zawodniczek podkoszowych – warto zwrócić uwagę na Ginette Mfutilę, bardzo silną koszykarkę z Kongo. Ola Pawlak to znakomity strzelec. Liliana Banaszak i Aleksandra Parzeńska z dnia na dzień stają się lepsze i pokazują swoją wartość.

Co musicie zrobić, żeby w niedzielę wyjechać z Wrocławia ze zwycięstwem?

Na pewno musimy zacieśnić szyki w obronie, nie możemy grać tak, jak w pierwszej kolejce. Ślęza ma dobre strzelczynie, więc czeka nas sporo pracy na obwodzie. Moim zdaniem mamy przewagę warunków fizycznych pod koszem i wiele rozstrzygnie się na dystansie i półdystansie. Musimy być skoncentrowane przez całe 40 minut, bo jesteście doświadczoną drużyną, a trener Rusin doskonale potrafi wykorzystać błędy przeciwniczek.