Ślęza Wrocław w pełnym składzie jedzie nad morze

W sobotę, 23 listopada, o godz. 17 w Hali 100-lecia Sopotu koszykarki Ślęzy Wrocław zagrają wyjazdowe spotkanie 8. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet z AZS-em Uniwersytetem Gdańskim.

Przerwa na reprezentację była bardzo ważna dla zespołu Ślęzy, bowiem nie tylko pozwoliła większości kadry na chwilę odpoczynku przed bardzo trudnym ostatnim miesiącem roku, ale i pozwoliła spokojnie wrócić do treningów dwóm kontuzjowanym zawodniczkom 1KS-u. Po raz pierwszy w rozgrywkach 2019/2020 Energa Basket Ligi Kobiet trener Arkadiusz Rusin dysponuje pełną kadrą. Do optymalnej dyspozycji powróciły Magdalena Szajtauer oraz Daria Marciniak – obie podkoszowe Ślęzy są gotowe do gry w sobotnim spotkaniu z AZS-em Uniwersytetem Gdańskim. Na razie jednak trudno oceniać, w jakim zakresie minut reprezentantki Polski pojawią się na parkiecie.

– W tym zespole nikt nie ma limitu minut, czegoś takiego nie ustalam. Daria jest po kilku treningach z nami, zobaczymy, czy to będzie dobry moment, żeby ją wpuścić do gry. Dużo będzie zależało od tego, jak ułoży się to spotkanie. Co do Magdy również nie będę wyrokował – decyzje będę podejmował na podstawie tego, jak potoczy się mecz – tłumaczy trener Arkadiusz Rusin.

– Bardzo cieszę się, że wróciłam do gry, nie mogę doczekać się wejścia na parkiet. Jestem gotowa, żeby pracować na pełnych obrotach, ale tak jak mówił trener, wszystko będzie zależało od rozwoju wydarzeń w trakcie spotkania. Mam nadzieję, że ten mecz pozwoli mi zbudować pewność siebie i da nam ładunek pozytywnej energii na grudzień – życzy sobie Magdalena Szajtauer.

Absolutny beniaminek z Gdańska pełni w Energa Basket Lidze Kobiet rolę jednej z dwóch czerwonych latarni. Podopieczne Włodzimierza Augustynowicza są jedną z dwóch drużyn, które po sześciu seriach spotkań nie mają na koncie ani jednej wygranej. Akademiczki przegrywają swoje mecze średnio 25 punktami i zdobyły do tej pory najmniej oczek z całej ligowej stawki. Na tę średnią rzutują jednak wysokie porażki na starcie sezonu – 65:101 z PolskąStrefąInwestycji Eneą Gorzów Wlkp. oraz 50:90 z CCC Polkowice. W kolejnych meczach było już nieco lepiej – 55:73 z Arką Gdynia i 50:70 z Pszczółką Lublin.

– Patrząc po wynikach można powiedzieć, że ten progres nie jest za duży, ale rezultaty z dobrymi zespołami oscylują w okolicach 20 punktów różnicy – to nie jest sytuacja, w której od samego początku mamy pełną dominację jednej ze stron. Do zespołu dołączyły zawodniczki zagraniczne, te transfery zmieniły oblicze zespołu – mówi szkoleniowiec Ślęzy.

Na starcie sezonu AZS występował w całkowicie polskim składzie. W połowie października do zespołu dołączyły rozgrywająca Gabrielle Ortiz i podkoszowa Tajiah Campbell. Trener Augustynowicz wciąż jednak musi polegać głównie na rodzimych koszykarkach. Najlepiej punktującą zawodniczką jest Karolina Formella, pod koszem walczą Angelika Kuras oraz Jastina Kosalewicz, a wszystkim dyryguje była zawodniczka Ślęzy Wrocław Paulina Kuras. 27-letnia rozgrywająca jest liderką ligowej klasyfikacji przechwytów, a do tego rozdaje ponad 4.5 asysty na mecz.

Przeciwko Ślęzie Wrocław, która po sześciu meczach ma najlepszą defensywę w lidze, o pierwsze zwycięstwo będzie gdańszczankom niezwykle ciężko. Obie drużyny spotkały się już w trakcie turnieju Wrocławska Iglica 2019, wówczas żółto-czerwone wygrały aż 88:53. Czy od tego czasu mistrzynie I ligi zrobiły postęp?

– Rywal na pewno zrobił postępy, ale jesteśmy zdecydowanym faworytem tej konfrontacji i musimy wrócić do Wrocławia ze zwycięstwem. Nie możemy oczywiście podejść do tego meczu wyluzowane, w zespole panuje pełna koncentracja i wiemy, co musimy zrobić, aby wygrać – deklaruje Magdalena Szajtauer.

Dla Ślęzy Wrocław sobotnie spotkanie będzie okazją do nabrania prędkości przed grudniowym maratonem. W ciągu 20 dni wrocławianki rozegrają pięć meczów – w tym hity przeciwko Arce Gdynia i CCC Polkowice. Jakie są założenia na pojedynek przeciwko beniaminkowi z Gdańska?

– Przede wszystkim musimy wrócić do automatyzmu po przerwie na kadrę. Kolejna rzecz to to, że odkąd Daria wróciła do treningów z zespołem możemy pracować na swoich nominalnych pozycjach. To dla nas nowa sytuacja, bo od dwóch miesięcy tak nie trenowaliśmy. Będziemy się skupiać na tym, aby wypracować rytm przed maratonem, który czeka nas w grudniu.

Początek meczu AZS Uniwersytet Gdański – Ślęza Wrocław w najbliższą sobotę o godz. 17 w Hali 100-lecia Sopotu.

Tradycyjne Andrzejki Stowarzyszenia My!Ślęza w… Andrzejki!

Jak co roku Stowarzyszenie My!Ślęza we współpracy z klubem organizuje spotkanie andrzejkowe, na które serdecznie zapraszamy wszystkie osoby związane ze Ślęzą Wrocław i nie tylko!

W końcu Andrzejki Ślęzy Wrocław odbędą się w Andrzejki, więc atmosfera tego wydarzenia jest gwarantowana. W tym roku wszyscy zobaczymy się w sobotni wieczór w sali bankietowej Młodzieżowego Centrum Sportu we Wrocławiu, w koronie legendarnego Stadionu Olimpijskiego. Eleganckie wnętrza sali oraz cała sceneria tego historycznego obiektu tylko dodaje klimatu naszemu przedsięwzięciu.

Menu obejmuje tak wiele wykwintnych dań, że absolutnie każdy znajdzie coś dla swojego podniebienia, także osoby preferujące kuchnię roślinną. Dla miłośników słodyczy przygotowane zostaną pyszne ciasta. Ale przecież Andrzejki to nie tylko okazja, aby dobrze zjeść.

O muzykę do tańca i dobrej zabawy zadba DJ, a w trakcie naszego spotkania zostaną przeprowadzone aukcje. Do wylicytowania będzie wiele atrakcyjnych przedmiotów. Liczymy na udział w licytacjach, ponieważ cały dochód zarówno z nich, jak i z wejściówek, zostanie przeznaczony na poczet Stowarzyszenia My!Ślęza, które zainwestuje te środki w sprzęt sportowy dla Akademii Ślęzy Wrocław.

Serdecznie zapraszamy wszystkich związanych ze Ślęzą Wrocław i nie tylko! Andrzejki to doskonała okazja żeby spotkać się ze sportowcami, a także z przedstawicielami sztabów szkoleniowych drużyn 1KS-u.

Cena za parę wynosi 260 zł, w tej kwocie oczywiście zawiera się kolacja… no i dobra zabawa! Liczymy na prawdziwą gorączkę sobotniej nocy! Obowiązuje strój wieczorowy. Wszelkich dodatkowych informacji udziela pani Justyna Łazarewicz pod numerem telefonu 605 911 017.

W cenie:

  • kolacja
  • zimna płyta
  • napoje bezalkoholowe (alkohol we własnym zakresie, każdemu według potrzeb)

Numer konta do wpłat:

Bank BGŻ BNP Paribas
85 1600 1433 1830 6682 1000 0001

„Trzeba zacząć od siebie i od własnej mentalności”

Prezentujemy wypowiedzi po zaległym meczu 1. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Wisła Kraków – Ślęza Wrocław, w którym krakowianki zwyciężyły 71:69.

Arkadiusz Rusin: Gratulacje dla zespołu Wisły, gratulacje dla Stefana. Wygrał zespół, który na przestrzeni całego spotkania sobie na to zasłużył. Był bardziej zdeterminowany i realizował swoje założenia. Na pewno było to widać. My wyszliśmy na pierwszą połowę, jakbyśmy się pławili w glorii zwycięstwa z Gorzowem. Można grać na chodzonego w koszykówkę, wyrzucić trzynaście piłek w aut i nie kontrolować czasu gry. Takie podejście jest niepoważne – nie ma znaczenia z jakim zespołem się gra, trzeba zacząć od siebie i od własnej mentalności. Tego dzisiaj u nas nie było. Podobna sytuacja miała miejsce gdy wróciliśmy do tego meczu, wyszliśmy na prowadzenie i zamiast konsekwentnie bronić, zawodniczki pozowały do zdjęć w obronie. Tak że jeszcze raz gratuluję, zasłużone zwycięstwo.

Ana Pocek: Gratulacje dla wygranych. Nie byliśmy skoncentrowane od początku meczu, nie realizowałyśmy tego, co chciał od nas wyegzekwować trener Rusin. Wisła nie grała znakomicie w obronie, ale my zdecydowanie zawiodłyśmy w ataku. Nie pilnowałyśmy zegara, oddałyśmy sporo piłek. Trudno mi podać przyczynę tego stanu rzeczy. W drugiej połowie starałyśmy się wrócić do rywalizacji, ale nasza gra nie wystarczyła do sięgnięcia po zwycięstwo.

Stefan Svitek: Gratuluję swoim zawodniczkom. Dziękuję za walkę, ale nie zabrakło też w ich wykonaniu dobrej koszykówki. W pierwszej połowie potrafiliśmy zatrzymać na 28 punktów, dobrze graliśmy w obronie. Szkoda, że w drugiej połowie już nie udało się tego utrzymać. Zabrakło nam sił, mamy wąską rotację, na boisku to widać. W końcu wywalczyliśmy to zwycięstwo, co jest dla nas ważne po dwóch porażkach na wyjeździe. Przegraliśmy walkę na tablicach, co pozwoliło przeciwnikom zdobywać łatwe punkty. Męczyliśmy się pod koniec w obronie, ale udało się nam wygrać i to było bardzo ważne zwycięstwo. Życzę powodzenia zespołowi Ślęzy.

Anna Jakubiuk: Jestem bardzo szczęśliwa i dumna z naszej drużyny. To był bardzo ważny mecz i cieszę się, że udało nam się wygrać, bo to podbuduje nas przed kolejnymi meczami. Znowu przegrałyśmy zbiórki i nad tym elementem musimy popracować. Na szczęście mamy na to czas. Powtórzę jeszcze raz – to był bardzo ważny mecz i jestem bardzo zadowolona z wygranej.

Niedosyt po spóźnionej inauguracji – Ślęza przegrywa w Krakowie

W zaległym meczu 1. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław przegrała z Wisłą Kraków 69:71, walcząc o zwycięstwo do ostatniej akcji spotkania.

Wrocławianki agresywnie rozpoczęły mecz, już od pierwszej piłki starając się narzucić swój styl gry. W otwierającym spotkanie posiadaniu w ataku miały dwie zbiórki w ataku, ostatecznie zakończone punktami Cierry Burdick. Po minucie wyrównała Katarzyna Trzeciak, a kilkadziesiąt sekund później Nevena Jovanović zamieniła na punkt jeden z dwóch rzutów osobistych. Po niewiele ponad dwóch minutach Ślęza prowadziła 3:2.

Niezły początek nie przełożył się jednak na dobre kolejne minuty – ofensywa żółto-czerwonych wyhamowała, co pozwoliło gospodyniom przejąć inicjatywę. Najpierw z półdystansu trafiła Kadri-Ann Lass, chwilę potem po dobrym rozprowadzeniu piłki zza łuku przymierzyła Katarzyna Trzeciak, a szybką serię 7:0 zwieńczyła Gabija Meskonyte wejściem pod kosz. Dopiero trzy kolejne posiadania – pudło Jovanović, strata Burdick oraz faul Britney Jones sprawiły, że trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas. Time-out pozwolił zatrzymać passę Wisły i doprowadził do przełamania w ataku. Po czterech i pół minutach bez punktów za trzy trafiła Agata Dobrowolska. Już w następnej akcji Abigail Glomazic przechwyciła podanie Trzeciak, a w konsekwencji tej dobrej akcji w defensywie trójkę dołożyła Britney Jones, tym samym doprowadzając do remisu 9:9.

Ostatnie dwie i pół minuty pierwszej kwarty to wymiana ciosów, która powinna zakończyć się wynikiem 6:6, lecz Dominika Owczarzak z linii rzutów wolnych zdobyła jeden zamiast dwóch punktów. Niemniej po 10 minutach trudno było wskazać zespół, który miał w tym spotkaniu zdecydowaną przewagę.

Druga odsłona to przełamanie Krystal Vaughn, która dopiero po 11 minutach gry zdobyła swoje pierwsze punkty. Ponieważ liderce Wisły swoimi celnymi rzutami pomogły Kadri-Ann Lass oraz Anna Jakubiuk, a po stronie Ślęzy trafiły tylko Ana Pocek oraz Abigail Glomazic, koszykarkom „Białej Gwiazdy” udało się zbudować pięć punktów przewagi. Wrocławianki wciąż miały problemy ze znalezieniem odpowiedniego rytmu w ofensywie, momentami próbując forsować indywidualne akcje aby poprawić dorobek punktowy drużyny. Niekiedy przynosiło to efekty – wejście pod kosz Neveny Jovanović dało jej dwa punkty z linii, zaś agresywny atak Britney Jones zakończony został celnym lay upem. Niestety dla Ślęzy, po drugiej stronie parkietu odblokowała się Vaughn i dzięki temu gospodynie utrzymywały przewagę dwóch posiadań.

Gdy jednak indywidualne akcje nie przynosiły efektów, Ślęza popełniała straty – dwukrotnie przydarzył się błąd 24 sekund, nie zabrakło również niedokładnych podań będących łatwym łupem dla koszykarek Wisły. Po faulu w ataku Glomazic Wisła umiejętnie otworzyła pozycję rzutową dla Chloe Wells, a ta nie pomyliła się z dystansu i przy stanie 30:22 dla drużyny prowadzonej przez Stefana Svitka trener Rusin ponownie poprosił o czas.

Tym razem time-out pozwolił jedynie na powstrzymanie Wisły, w ataku dalej rozegranie piłki przychodziło z trudem, czego dowodem był kolejny błąd 24 sekund. Końcówka pierwszej połowy to pojedynek amerykańskich liderek obu drużyn, z którego minimalnie lepiej wyszła Krystal Vaughn, pokonując Cierrę Burdick 5:4. Przed zakończeniem drugiej kwarty po dwa oczka dołożyły jeszcze Wells i Britney Jones, dzięki czemu Wisła schodziła na przerwę z prowadzeniem 37:28.

Po wznowieniu gry szybko punkty zdobyła Kadri-Ann Lass i gospodynie wyszły na 11 oczek przewagi. To był dla Ślęzy wyraźny sygnał do odrabiania strat i w krótkim odstępie czasu Britney Jones oraz Abigail Glomazic trafiły swoje rzuty. Po celnej próbie tej drugiej pod kosz weszła Chloe Wells, tym samym przywracając status quo z zakończenia pierwszej połowy. Amerykańska rozgrywająca po chwili ponownie odpowiedziała na trafienie Glomazic, a dwie spudłowane trójki Ślęzy zemściły się na żółto-czerwonych w postaci skutecznej akcji 2+1 w wykonaniu Lass. Po czterech minutach gry w trzeciej kwarcie Wisła wyszła na najwyższe prowadzenie w meczu – 46:34.

Od tego momentu koszykarki 1KS-u zabrały się do pracy, a natarcie prowadziła oczywiście Cierra Burdick, w dwóch kolejnych akcjach zdobywając punkty. Chwilę później z półdystansu po podaniu kapitan Ślęzy trafiła Ana Pocek i trener Svitek poprosił o czas. To jednak nie zakłóciło rytmu ofensywnego Ślęzy i po rzucie trzypunktowym Dominiki Owczarzak mieliśmy już tylko 48:43 dla gospodyń. Wiśle udało się zahamować wrocławianki dopiero po trafieniu Any Pocek na dwie minuty przed zakończeniem tej części spotkania. Na rzut reprezentantki Czarnogóry odpowiedziała Anna Jakubiuk i mieliśmy 52:45 dla „Białej Gwiazdy”. Obie strony przez ponad półtorej minuty nie potrafiły przeprowadzić skutecznej akcji, impas przełamała Burdick, a emocje w decydującej partii zagwarantowała Pocek, wykorzystując oba rzuty osobiste. Przed czwartą kwartą Wisła prowadziła tylko 52:49.

A minutę później, po łatwych wejściach pod kosz Jones i Pocek było już 53:52 dla Ślęzy. Wrocławianki krótko jednak cieszyły się prowadzeniem, bowiem po czasie o który poprosił trener Svitek Katarzyna Trzeciak znalazła Annę Jakubiuk, a ta trafiła do kosza. Także i Wisła nie mogła zadowolić się przewagą, bo na punkty Jakubiuk odpowiedziała Pocek, a pudło Wells po drugiej stronie parkietu rzutem trzypunktowym wykorzystała Nevena Jovanović. Ślęza prowadziła tym samym 58:54. Ta przewaga nie utrzymała się choćby przez minutę. W dwóch kolejnych akcjach Krystal Vaughn została sfaulowana w akcji rzutowej i z linii rzutów osobistych zdobyła cztery punkty. Szale zwycięstwa po raz kolejny przechyliły się na korzysć Ślęzy po drugiej trójce Jovanović, ale po drugiej stronie parkietu nie udało się wrocławiankom zatrzymać Vaughn.

Spore kłopoty pojawiły się, gdy Chloe Wells wykorzystała fakt, że po zmianie w obronie stanęła naprzeciwko Any Pocek. Po kilkunastu sekundach dryblingów wreszcie zaatakowała kosz, a środkowa Ślęzy zatrzymała ją nieprzepisowo. Według sędziów na tyle agresywnie, że zakwalifikowali to jako przewinienie niesportowe. Wells nie pomyliła się z linii, a po wprowadzeniu piłki z boku dwa oczka na 66:63 zdobyła Jakubiuk. Jovanović po raz kolejny spróbowała sił z dystansu aby dać wrocławiankom remis, ale tym razem piłka nie wpadła do kosza. Atak Wisły zakończył się przewinieniem Burdick na Vaughn i jednym punktem podkoszowej gospodyń, więc mieliśmy 67:63. Po stracie Pocek „Biała Gwiazda” miała szansę, aby zamknąć mecz, lecz Gabija Meskonyte nie wykorzystała dogodnej sytuacji spod kosza, a szybko kontrująca Ślęza za sprawą koszykarki z Czarnogóry zdobyła dwa punkty.

Na 1,5 minuty przed końcową syreną po punktach Trzeciak Wisła prowadziła 69:65, a 20 sekund później powiększyła przewagę o kolejny punkt, gdy z linii jedno oczko zdobyła Vaughn. Drugi, niecelny rzut napędził atak 1KS-u zakończony wejściem pod kosz Cierry Burdick. Kapitan Ślęzy w kolejnej akcji chciała wybić piłkę z rąk Trzeciak, ale sędziowie dopatrzyli się przewinienia. Także i rozgrywająca Wisły trafiła tylko jeden z dwóch rzutów osobistych, co wciąż dawało szansę żółto-czerwonym, którą wykorzystała Britney Jones. Na 30 sekund przed końcem Ślęza przegrywała 69:71, a piłka była w posiadaniu Wisły. Chloe Wells spudłowała swój rzut i Dominika Owczarzak ruszyła z kontratakiem, a następnie znalazła Cierrę Burdick. Kapitan Ślęzy zaatakowała kosz, ale tym razem nieskutecznie i nie udało jej się doprowadzić do dogrywki.

Wrocławianki po przerwie zagrały o wiele lepiej niż w pierwszej połowie, ale zabrakło skuteczności w strefie podkoszowej oraz wykorzystywania drugich szans po zbiórkach w ataku. Z Krakowa Ślęza wyjeżdża tym samym ze sporym niedosytem, bowiem losy tego spotkania mogły się potoczyć inaczej.

Wisła Kraków – Ślęza Wrocław 71:69 (15:14, 22:14, 15:21, 19:20).
Wisła: Vaughn 23, Wells 15, Trzeciak 12, Lass 11, Jakubiuk 8, Meskonyte 2, Grzenkowicz 0, Puter, Ziętara, Owca DNP.
Ślęza: Burdick 18, Pocek 14, Jones 13, Jovanović 9, Glomazic 8, Owczarzak 4, Dobrowolska 3, Piędel, Klatt, Szajtauer DNP.

Odrabiamy zaległości – Ślęza wyjeżdża do Krakowa

W czwartek o godz. 18:30 Ślęza Wrocław zmierzy się na wyjeździe z Wisłą Kraków w zaległym meczu 1. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet. Oba zespoły podchodzą do tego spotkania w zgoła różnych nastrojach.

Żółto-czerwone są podbudowane bardzo ważnym zwycięstwem w Gorzowie. W niedzielę podopieczne Arkadiusza Rusina pokonały PolskąStrefęInwestycji Eneę Gorzów Wlkp. 71:63, realizując znakomicie plan nakreślony na to spotkanie przez trenera Ślęzy. Wrocławianki prowadziły przez niemal 34 minuty na niezwykle trudnym terenie i w końcówce zachowały zimną krew, ostatecznie sięgając po wygraną. Mimo wszystko w zespole Ślęzy nikt nie popada w hurraoptymizm.

– Oby rzeczywiście ta wygrana nas napędziła, tak naprawdę już mecz z Wisłą pokaże, czy pojedyncze zwycięstwa są w stanie coś zmienić, czy nasza forma będzię wahać. Ciężko po jednej wygranej z faworytem ligi mówić, że wszystko na pewno będzie szło ku lepszemu – ocenia trener Arkadiusz Rusin.

Z drugiej strony spektrum nastrojów znajduje się Wisła Kraków, która po ważnej wygranej nad Artego Bydgoszcz, być może nawet porównywalnej znaczeniowo do zwycięstwa Ślęzy w Gorzowie i rozbiciu Energi w Toruniu musiała uznać wyższość PolskiejStrefyInwestycji Enei Gorzów Wlkp. i CCC Polkowice. W obu porażkach różnica punktowa była dość spora, gorzowianki wygrały 21 punktami, zaś mistrzynie Polski 29 oczkami. Szkoleniowiec Ślęzy uczula jednak, że nie można patrzeć wyłącznie na rozmiary porażek.

– Nie można oceniać siły najbliższego przeciwnika po samych wynikach. W Polkowicach przez trzy kwarty toczyło się w miarę wyrównane spotkanie, różnica nie przekraczała 10 punktów. Dopiero ostatnie 12 minut to zdecydowana przewaga CCC. Na swoim parkiecie pokonały Artego, z którym mieliśmy niewiele do powiedzenia. Wiemy, które zawodniczki Wisły stanowią trzon zespołu, teraz trzeba je zatrzymać i wykorzystać nasze atuty – podkreśla trener 1KS-u.

Czy taki układ rozstrzygnięć ostatnich spotkań oznacza, że Ślęza jest faworytem czwartkowego spotkania? Obie drużyny prezentują się dość podobnie jeżeli chodzi o statystyki, a Wisła niekoniecznie musi pasować wrocławiankom w kwestii stylu gry .

– Wisła to młody zespół, mają dosyć niski skład bez typowej podkoszowej. Grają bardzo szybko, agresywnie i musimy być na to przygotowane. Dwa ostatnie spotkania rzeczywiście były gorsze w ich wykonaniu. Niezależnie od tego, czy jesteśmy faworytem czy nie, jedziemy do Krakowa po to, żeby wrócić stamtąd ze zwycięstwem – deklaruje Dominika Owczarzak.

Szerzej zespół z Krakowa charakteryzuje Arkadiusz Rusin, podkreślając rolę zawodniczek zagranicznych w układance trenera Stefana Svitka.

– Siłą napędową są obie Amerykanki. Dużo rzutów i dużo gry na siebie bierze Krystal Vaughn, która jest nieco oszukanym graczem podkoszowym. Lubi rzucić z półdystansu. Wysokie zawodniczki nie stanowią o sile zespołu, raczej niższe koszykarki. Na razie nie może się odnaleźć z formą Magdalena Ziętara, jest Chloe Wells, jest Gabija Meskonyte i myślę, że to one są głównymi postaciami zespołu. Nie można zapominać o Kasi Trzeciak, znamy doskonale jej mocne strony i nie wolno dać się jej rozpędzić.

Początek spotkania Wisła Kraków – Ślęza Wrocław w czwartek o godz. 18:30 w hali przy ul. Reymonta.