Derbowy mecz dwóch połów dla CCC Polkowice
W rozgrywanym awansem spotkaniu 25. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław przegrała z CCC Polkowice 76:81. Szaleńcza pogoń wrocławianek za derbowym rywalem tym razem zakończyła się niepowodzeniem.
Pierwsze minuty były bardzo wyrównane – po otwarciu wyniku przez Temi Fagbenle Ślęza wyszła na prowadzenie i przez jakiś czas była w stanie kontynuować wymianę ciosów z polkowiczankami. Szybkie tempo i niezła skuteczność na rozpoczęcie spotkania nie przełożyła się jednak na dalsze fragmenty pierwszej kwarty. Po pięciu minutach CCC prowadziło 7:6 i ten rezultat utrzymywał się przez niemal trzy minuty. Oba zespoły miały problemy z trafianiem do kosza.
Przełamanie autorstwa Marissy Kastanek obudziło drużynę gości, zaś dla gospodyń okazało się jedynie przebłyskiem, którego nie udało się utrzymać. W krótkim odstępie czasu pięć punktów zdobyła Styliani Kaltsidou i pomimo akcji 2+1 w wykonaniu Taisii Udodenko to CCC zaczęło dyktować warunki gry. Na trzypunktowe zagranie środkowej Ślęzy odpowiedziała podkoszowa rywalek, Lynetta Kizer, a w ostatniej minucie pierwszej kwarty z linii rzutów osobistych kolejne trzy oczka dołożyły Johannah Leedham-Warner oraz Tiffany Hayes. To dało podopiecznym Marosa Kovacika sześciopunktowe prowadzenie 17:11.
Druga odsłona rozpoczęła się od łatwych punktów Kizer, a proste rzuty zawodniczek CCC miały okazać się motywem przewodnim tej części spotkania. Po dwupunktowym trafieniu Cierry Burdick polkowiczanki w pół minuty dwukrotnie rozmontowały obronę Ślęzy, co przełożyło się na punkty Kizer i Hayes. Ślęza starała się odpowiadać swoimi akcjami, ale wrocławiankom niezmiennie brakowało skuteczności, która towarzyszyła im przez pierwsze kilka minut. Również w defensywie koszykarki 1KS-u nie funkcjonowały tak, jak powinny, co otwierało ich przeciwniczkom okazje do powiększania swojego dorobku. Tak doświadczony zespół jak CCC Polkowice nie zwykł odrzucać takiego zaproszenia.
Kluczowym momentem drugiej kwarty były dwie celne trójki Styliani Kaltsidou w dwóch kolejnych akcjach. Greczynka nie miała większych problemów z trafieniem do kosza, trzeba też przyznać, że jej rywalki nie sprawiały jej zbyt wielu trudności przy rzucie. Prowadzenie CCC urosło do 15 oczek i przy stanie 33:18 wydawało się, że z zawodniczek Ślęzy uleciało powietrze. Wrocławianki co kilka chwil dokładały kolejne punkty, ale robiły to z trudem, nie mogąc przebić się przez dobrze zorganizowaną defensywę polkowiczanek. Gdy Jasmine Thomas na niewiele ponad dwie minuty przed przerwą trafiła za trzy, podopieczne Marosa Kovacika prowadziły 40:22, osiągając najwyższe prowadzenie w tym spotkaniu. Dzięki zrywowi Marissy Kastanek tuż przed zakończeniem pierwszej połowy gospodynie urwały dwa oczka z przewagi rywalek, lecz pomimo tego w drugiej połowie miały przed sobą spore zadanie.
Przede wszystkim musiały znaleźć drogę do kosza – do przerwy nie wpadł ani jeden rzut trzypunktowy, a za dwa nie było wcale lepiej, co przełożyło się na skuteczność 34,4 proc. CCC po pierwszej kwarcie, kiedy trafiały co trzeci rzut, w drugiej odsłonie znacząco się poprawiły, rzucając na 49 proc.
Na drugą połowę zespół z Polkowic wyszedł z jednym celem: upewnić się, że spotkanie pozostanie pod ich kontrolą. Realizację swojej misji polkowiczanki rozpoczęły znakomicie, zamieniając na punkty trzy pierwsze rzuty. Prowadzenie CCC urosło do wyniku 50:28, ale od tego momentu do pracy wreszcie zabrały się koszykarki Ślęzy. Dwie kolejne akcje skutecznie zakończyły Elina Dikeoulakou oraz Lea Miletić. Reprezentantka Chorwacji wykazała się też orientacją na parkiecie, notując zbiórkę w ataku, którą na trzypunktowe trafienie zamieniła Marissa Kastanek.
Trener Kovacik wstrzymał się z prośbą o czas, chcąc zobaczyć, jak rozwiną się wydarzenia. Te nie potoczyły się po jego myśli, bowiem na trzeci celny rzut Temi Fagbenle w tej kwarcie wrocławianki odpowiedziały dwoma oczkami Kastanek z linii rzutów osobistych oraz celną próbą Dikeoulakou spod kosza. W tym momencie słowacki szkoleniowiec uznał za stosowne interweniować, przewaga jego zespołu stopniała w niewiele ponad cztery minuty o dziewięć punktów. Timeout wzięty przez trenera CCC skutecznie wybił Ślęzę z rytmu i pomimo błędów polkowiczanek różnica punktowa nie uległa zmianie. Do końca trzeciej kwarty obie drużyny wymieniały się celnymi rzutami, co było na rękę prowadzącemu 14 oczkami zespołowi z Polkowic. W grze 1KS-u widać było jednak znaczącą poprawę i to zwiastowało ciekawą końcówkę.
Pierwszy cios w decydującej odsłonie meczu należał do Temi Fagbenle, ale potem nastąpił moment, który mógł odmienić losy spotkania. Trzypunktowe trafienie Terezii Palenikovej jeszcze tego nie zwiastowało, ale trójka Eliny Dikeoulakou zdecydowanie ożywiła wrocławską publiczność. Gdy w kolejnej akcji z dystansu pomyliła się Johannah Leedham-Warner, przed Ślęzą stanęła szansa powrotu do jednocyfrowej straty. To stało się za sprawą trzeciego trzypunktowego rzutu z rzędu – tym razem autorstwa Taisii Udodenko. Trybuny zareagowały euforią, zaś trener Kovacik prośbą o czas. Ślęza przegrywała tylko 55:62 i inicjatywa była zdecydowanie po stronie gospodyń.
Na nieszczęście liczących na kontynuację odrabiania strat kibiców, po raz kolejny przerwa na żądanie słowackiego szkoleniowca CCC wybiła żółto-czerwone z rytmu. Swoje doświadczenie wykorzystała Styliani Kaltsidou, dwukrotnie w przeciągu kilkudziesięciu sekund stając na linii rzutów osobistych, a na trzy punkty zdobyte przez Udodenko i Palenikovą odpowiedziała swoim celnym rzutem. Przewaga polkowiczanek wynosiła w tym momencie dziewięć punktów, a Ślęza miała coraz mniej czasu na odrobienie strat. Na pięć minut przed końcem meczu Lea Miletic popełniła faul w ataku, ale po chwili zrehabilitowała się, skutecznie kończąc rzut spod kosza pomimo faulu Tiffany Hayes. Chorwatka dołożyła z linii rzutów osobistych jeszcze oczko i znów było tylko sześć punktów różnicy.
Wtedy jednak sprawy w swoje ręce wzięła właśnie gwiazda WNBA i EBLK – Tiffany Hayes. 29-letnia rzucająca dwukrotnie poprosiła o akcje na siebie i dwukrotnie zakończyła je punktami, samodzielnie kontrując celne rzuty Ślęzy. Następnie nie pomyliła się z dystansu, uciszając na chwilę wrocławską publiczność, wszystko wieńcząc celnym layupem. Dziewięć punktów w czterech kolejnych akcjach doskonale obrazuje umiejętności zawodniczki CCC i Atlanty Dream. Ślęza nie zamierzała jednak składać broni i po trzypunktowym trafieniu Lei Miletić atmosfera w hali wrocławskiej AWF znów zrobiła się gorąca. Wrocławianki wciąż wierzyły w odwrócenie losów spotkania, a po dwóch celnych osobistych Eliny Dikeoulakou przegrywały 70:76. Do rozegrania pozostała tylko minuta.
Po timeoucie dla trenera Rusina piłka znalazła się w rękach Hayes, ale ta tym razem popełniła błąd. Trybuny na chwilę zamarły licząc na to, że po celnym rzucie trzypunktowym Marissy Kastanek wybuchną radością, lecz kapitan Ślęzy spudłowała, a CCC nie dało już sobie wydrzeć prowadzenia. Dwie kolejne akcje Jasmine Thomas oraz Tiffany Hayes zakończyły się punktami i nawet trójki Dikeoulakou oraz Palenikovej nie odmieniły losów spotkania.
Pościg Ślęzy Wrocław zwłaszcza w czwartej kwarcie był niezwykle imponujący, atmosfera na trybunach przypominała play-offy, ale ostatecznie doświadczony zespół CCC sięgnął po 19. wygraną w sezonie. Ślęza zakończyła sezon zasadniczy we własnej hali z bilansem 8 wygranych i 4 porażek. Przed wrocławiankami jeszcze niedzielne spotkanie w Bydgoszczy oraz pojedynek z Energą Toruń w sobotę 30 marca.
Ślęza Wrocław – CCC Polkowice 76:81 (11:17, 17:27, 18:16, 30:21)
Ślęza: Udodenko 17, Dikeoulakou 17, Kastanek 13, Palenikova 12, Miletic 9, Burdick 8, Colson 0, Dobrowolska 0, Marciniak 0, Szybała 0.
CCC: Kaltsidou 18, Fagbenle 18, Hayes 16, Thomas 11, Gajda 6, Kizer 6, Puss 4, Leedham-Warner 2, Owczarzak 0, Kaczmarczyk DNP.