,

Moja playlista: Cierra Burdick

W drugim odcinku cyklu „Moja Playlista” swoją składankę udostępnia kapitan 1KS-u Cierra Burdick. Zapraszamy do zapoznania się z jej wyborami!

Poniżej zamieszczamy playlisty do odsłuchu na YouTubie, Spotify oraz Tidalu.

Ślęza Wrocław rozpoczyna ostatnią prostą sezonu zasadniczego

W środę, 4 marca, o godz. 18 koszykarki Ślęzy Wrocław zmierzą się w wyjazdowym spotkaniu z liderem Energa Basket Ligi Kobiet – Arką Gdynia. Zespół prowadzony przez Gundarsa Vetrę w tym sezonie nie przegrał jeszcze ani jednego meczu ligowego.

Ostatnią drużyną, która znalazła patent na Arkę była Ślęza Wrocław, która pokonała gdynianki 74:57 w drugim meczu rywalizacji o brązowy medal rozgrywek 2018/2019. Ostatecznie to drużyna znad morza sięgnęła po brąz, wygrywając trzecie spotkanie, a w sezonie 2019/2020 brązowe medalistki jeszcze nie znalazły pogromczyń. Blisko była Pszczółka Lublin, która w 17. kolejce przegrała po dogrywce 79:81, o zwycięstwo starała się także Ślęza, przegrywając we Wrocławiu 58:63. Nie trudno zatem zauważyć, że w środę faworytem będzie zespół z Gdyni.

– Zero porażek o tym świadczy – żaden zespół nie znalazł na nich sposobu ani rozwiązania, jedynie Pszczółka Lublin była blisko, bo przegrała po dogrywce. W pozostałych meczach triumfowała Arka i to pokazuje ich siłę. Dodatkowo wzmocnieni są pod basketem Kaylą Alexander, co jeszcze podniosło potencjał tego zespołu – mówi trener Arkadiusz Rusin.

– Arka to świetny zespół, wiadomo że ma dużo opcji w ataku, a naszym zadaniem jest możliwie jak najlepsze ich ograniczenie. Rebecca Allen i Marissa Kastanek to świetne strzelczynie z dystansu, Maryia Papova i Marie Gulich stanowią siłę pod obręczą, a wszystkim dyryguje Balintova. Musimy utrudnić im grę i nie pozwolić na zdobywanie łatwych punktów – dodaje kapitan zespołu Cierra Burdick.

Ślęza podchodzi do środowego spotkania z mieszanymi nastrojami. Z jednej strony wrocławianki osiągnęły swój cel, pokonując AZS Uniwersytet Gdański 97:92, z drugiej zaś w tej wygranej cieszyć mogą jedynie dwa dopisane punkty i zdobyte 97 oczek. Defensywa, będąca przecież priorytetem zespołów prowadzonych przez Arkadiusza Rusina, praktycznie nie istniała, czego dowodem jest liczba punktów zdobyta przez beniaminka. Nigdy przedtem, od awansu do Energa Basket Ligi Kobiet w sezonie 2015/2016, rywale nie rzucili we Wrocławiu tak wielu punktów.

– Każdy widział, jak to wyglądało. Nie da się grać dobrych meczów z taką defensywną. Nie broniliśmy zupełnie – nie ukrywał trener Ślęzy. – Generalnie nie możemy iść na przerzucenie jakiegokolwiek przeciwnika, bo nie mamy wielu armat w ofensywie. Musimy się skupić w każdym meczu na obronie, a przede wszystkim musimy podejść normalnie do meczu. Nasze podejście w sobotę było bardzo słabe i później są tego konsekwencje. Nie jesteśmy w stanie złapać rytmu w trakcie meczu – tłumaczy Rusin.

– Nie ma mowy o grze takiej jak w sobotę. Nie będziemy w stanie przerzucić takiego zespołu jak Arka, mają za dużo zawodniczek, które są w stanie zdobywać punkty. Musimy zatrzymać ich ofensywę na poziomie maksymalnie 65 oczek i liczyć na to, że zdobędziemy o jedno więcej od nich. Chcemy spowolnić grę i grać twardo, Gdynia to nie jest zespół nastawiony na kontratak tak bardzo jak Gorzów czy CCC, ale trzeba stanąć mocno na połowie i zatrzymać łatwe punkty – rysuje plan na mecz skrzydłowa 1KS-u.

Do końca sezonu zasadniczego pozostały tylko trzy kolejki, wciąż trwa walka o miejsca w tabeli na koniec pierwszego etapu rozgrywek. Arka pokonując Ślęzę zapewni sobie pierwsze miejsce po sezonie zasadniczym, wrocławianki zaś dzięki wygranej w Gdyni przedłużą nadzieje na zajęcie czwartej lokaty. W tej chwili najbardziej prawdopodobnym scenariuszem na pierwszą rundę play-offów wydaje się być rewanż za ubiegłoroczne półfinały EBLK – PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów Wlkp. – Ślęza Wrocław. Zanim jednak dojdzie do jakiegokolwiek starcia w 1/4 finału, przed wrocławiankami szansa na przerwanie passy Arki. Jak przyznaje Cierra Burdick, żółto-czerwonym nie przeszkadza fakt, że faworytem będą gospodynie środowego starcia.

– Myślę, że lepiej idzie nam przeciwko wyżej notowanym zespołom takim jak Gorzów czy Arka. Presja ciąży na nich, nie na nas. Musimy wyjść na parkiet, zagrać skoncentrowane i zdeterminowane. Zrobimy wszystko, aby sprawić w Gdyni niespodziankę i zostać pierwszym zespołem, który pokona Arkę – podsumowuje Burdick.

Początek spotkania Arka Gdynia – Ślęza Wrocław w środę, 4 marca, o godz. 18. Transmisja z meczu powinna zostać przeprowadzona na kanale YouTube zespołu z Gdyni.

Analiza sytuacji w Energa Basket Lidze Kobiet przed końcem sezonu

Do końca sezonu zasadniczego Energa Basket Ligi Kobiet pozostały trzy serie spotkań. Wciąż nie wiadomo, na którym miejscu rozgrywki zakończy Ślęza Wrocław. Zapraszamy na analizę potencjalnych scenariuszy. 

Arka na czele

Najpierw rzecz praktycznie pewna – Arka Gdynia zajmie pierwszą pozycję po 22. kolejkach. Podopieczne Gundarsa Vetry zagrają w środę ze Ślęzą, w weekend wyjadą na mecz z Eneą AZS-em Poznań, zaś w ostatniej serii gier do Gdyni przyjedzie Artego Bydgoszcz. Żeby niepokonana jak dotąd drużyna znad morza spadła w tabeli za Artego, musiałaby nie tylko przegrać wszystkie trzy konfrontacje, ale i zostać ograna przez bydgoszczanki co najmniej ośmioma punktami. O ile wierzymy mocno w triumf Ślęzy nad morzem i nie wykluczamy wygranej zespołu Tomasza Herkta, tak porażka Arki w Poznaniu (w pierwszym meczu wygrana Arki 72:45; wszystkie wyniki w nawiasach to rezultaty pierwszych spotkań – red.) byłaby największą sensacją sezonu 2019/2020 – dlatego też należy zakładać, że to brązowe medalistki z ubiegłego sezonu przystąpią do play-offów z pierwszej pozycji.

Trudny terminarz Artego, Gorzów wciąż w grze o 2. miejsce…

Na drugim miejscu obecnie znajduje się Artego Bydgoszcz, ale koszykarki znad Brdy mają bardzo trudny terminarz. Wspomnieliśmy już o wycieczce do Gdyni w 22. kolejce, a przedtem podopieczne Tomasza Herkta wybiorą się do Polkowic (67:62 dla Artego) i podejmą u siebie AZS Uniwersytet Gdański (75:59 Artego). CCC wciąż liczy na zajęcie nawet trzeciej lokaty na zakończenie sezonu, a walczący o utrzymanie AZS pokazał we Wrocławiu, że nie podda się do samego końca. Choć bydgoszczanki będą faworytem konfrontacji z beniaminkiem, istnieje scenariusz, w którym mające dwa zwycięstwa przewagi nad PolskąStrefąInwestycji Eneą Gorzów Wlkp. Artego zamieni się miejscami z zespołem z Gorzowa.

Zwłaszcza, że gorzowianki mają przed sobą dwa mecze, w których należy się spodziewać ich zwycięstw. Przed ekipą Dariusza Maciejewskiego konfrontacje z Energą Toruń (90:61) i Widzewem Łódź (93:77). W ostatniej kolejce aktualne wicemistrzynie Polski zmierzą się z obrończyniami tytułu (minimalne zwycięstwo PSI Enei 84:82). Jeśli gorzowianki wygrają wszystkie trzy mecze, a Artego przegra dwa z trzech spotkań, wtedy po 22. kolejkach na 2. miejscu w tabeli uplasuje się zespół z lubuskiego. Wszystko za sprawą rezultatów bezpośrednich starć pomiędzy drużynami z Gorzowa i Bydgoszczy – te przemawiają na rzecz wicemistrzyń, które zwyciężyły w dwumeczu 15 punktami.

… ale i w grze o 5. Pszczółka i CCC wciąż blisko

Jeśli jednak gorzowianki złapią dół formy, mogą spaść nawet na piątą lokatę. Za ich plecami plasują się zespoły Pszczółki Lublin i CCC Polkowice. Lublinianki tracą jeden mecz, mistrzynie Polski dwa, ale, jak wspominaliśmy, w ostatniej kolejce dojdzie do starcia CCC – PSI Enea. Przed zespołem Wojciecha Szawarskiego środowy mecz z Wisłą Kraków (72:50 dla Pszczółki), niedzielna bitwa ze Ślęzą (61:56 Pszczółka) i konfrontacja z Eneą AZS-em Poznań (78:74). Jeśli koszykarki Pszczółki powtórzą swoje zakończenie sezonu i mają zakończyć sezon na trzecim miejscu, to muszą liczyć na dwie porażki koszykarek z Gorzowa, bowiem lublinianki mają gorszy bilans bezpośrednich spotkań (-18).

CCC także może zająć 3. miejsce po 22. kolejkach. Polkowiczanki zagrają jeszcze z Artego i PSI Eneą, a do tego z Energą Toruń (82:58 dla CCC). Zespół prowadzony przez Marosa Kovacika do uplasowania się na podium po sezonie zasadniczym również potrzebuje co najmniej dwóch porażek gorzowianek, przy czym jedna z nich musi nastąpić w 22. kolejce, gdy Enea przyjedzie do hali przy ul. Dąbrowskiego. Do tego, dla pełnej pewności, mistrzynie muszą ograć srebrne medalistki co najmniej trzema punktami. Komplet zwycięstw CCC w ostatnich trzech meczach nadal nie oznacza jednak 3. miejsca, bowiem polkowiczanki tracą jedno spotkanie do Pszczółki. Bezpośrednie starcia dają przewagę CCC (135:130 CCC), stąd Pomarańczowe do prześcignięcia koszykarek z Lublina potrzebują „jedynie” wyrównania bilansu z zespołem Krzysztofa Szewczyka.

Wszystkie scenariusze Ślęzy

W naszej analizie docieramy do zajmującej obecnie szóste miejsce w tabeli Ślęzy Wrocław. Zespół prowadzony przez Arkadiusza Rusina może jeszcze zająć miejsca 4-7. Każdy scenariusz opiszemy krok po kroku.

4. miejsce

Aby uplasować się na 4. lokacie, Ślęza musi wygrać co najmniej dwa spotkania, w tym w niedzielę z Pszczółką Lublin. Do tego wrocławianki muszą pokonać zespół Krzysztofa Szewczyka co najmniej sześcioma punktami, aby zapewnić sobie zwycięstwo w dwumeczu (pierwsze spotkanie 61:56 dla Pszczółki). Lublinianki nie mogą także wygrać obu pozostałych spotkań, bowiem w tej chwili Ślęza traci do nich dwa zwycięstwa.

Zakładając, że koszykarki 1KS-u wyprzedzą Pszczółkę, wciąż muszą jeszcze zrobić to samo z CCC. W tym przypadku trzeba liczyć na dwie porażki polkowiczanek, które przy równym bilansie spotkań ze Ślęzą uplasują się wyżej dzięki triumfowi w dwumeczu (154:152 dla CCC).

Reasumując, Ślęza będzie czwarta jeśli:

  • wygra co najmniej dwa mecze, w tym z Pszczółką co najmniej sześcioma punktami
  • Pszczółka oprócz porażki ze Ślęzą przegra jeszcze jeden mecz
  • CCC przegra o dwa mecze więcej od Ślęzy

5. miejsce

Tutaj najprostszym sposobem jest spełnienie tylko jednego warunku – Ślęza musi wygrać o dwa mecze więcej niż CCC. W przypadku, gdy wrocławianki i CCC wygrają wszystkie ostatnie spotkania, a Pszczółka przegra z 1KS-em co najmniej sześcioma punktami i przegra także jeszcze jedno z pozostałych spotkań, wtedy 4. miejsce przypadnie w udziale CCC, 5. będzie Ślęza, a 6. Pszczółka. Tak samo wydarzy się naturalnie, gdy lublinianki nie wygrają żadnego z trzech meczów pozostałych do końca sezonu. Ciekawie robi się w przypadku, gdy wszystkie trzy drużyny skończą z tym samym bilansem spotkań – 13-9. Wówczas powstaje mała tabela i, według naszych obliczeń, Ślęza musi pokonać Pszczółkę co najmniej ośmioma oczkami.

Ślęza będzie piąta jeśli:

  • wygra o dwa mecze więcej niż CCC

lub

  • CCC wygra co najmniej dwa mecze, Ślęza wygra wszystkie trzy, Pszczółka przegra dwa spotkania, w tym ze Ślęzą co najmniej sześcioma punktami

lub

  • CCC wygra co najmniej dwa mecze, Ślęza wszystkie trzy, a Pszczółka ani jednego

lub

  • CCC wygra jeden mecz, Ślęza dwa, a Pszczółka ani jednego, w tym przegra ze Ślęzą co najmniej ośmioma oczkami

6./7. miejsce

Aby zająć szóste miejsce Ślęza musi wygrać tylko jedno z trzech najbliższych spotkań. Wrocławianki mogą zostać wyprzedzone przez Wisłę Kraków jedynie w przypadku, kiedy krakowianki zwyciężą trzykrotnie, a Ślęza trzykrotnie przegra. Każde inne rozstrzygnięcie przekreśla szanse „Białej Gwiazdy” na podskoczenie w tabeli. Wszystko za sprawą wygranej żółto-czerwonych w dwumeczu (123:119).

Politechnika z cieniem nadziei, ale i drobną obawą

Zespół Wadima Czeczuro obecnie zajmuje 8. miejsce w stawce i ma dwa mecze przewagi nad Widzewem Łódź. Wiele wyjaśni się w nadchodzącej serii spotkań, bowiem jeśli w środę Widzew przegra u siebie z DGT Politechniką, zakończy również walkę o play-off. Jeśli jednak koszykarki z Łodzi wygrają z zawodniczkami Wojciecha Szawarskiego, to zmniejszą stratę do jednego spotkania. Dodatkowo, jeśli zwyciężą co najmniej czterema punktami, będą miały prowadzenie w dwumeczu. Po środowej kolejce Widzew zagra z PSI Eneą oraz Wisłą Kraków (71:61 dla Wisły). Politechnika zaś podejmie Wisłę (70:63 dla DGT) i zagra ze Ślęzą. W przypadku porażki w Łodzi koszykarki z Gdańska w celu utrzymania 8. pozycji będą musiały upewnić się, że wygrają o jeden mecz więcej niż Widzewianki.

Starcie DGT Politechniki z Widzewem da nam także odpowiedź na to, jak będzie toczyć się rywalizacja o 7. miejsce. Jeśli Politechnika ogra Widzew i Wisłę, będzie musiała pokonać Ślęzę i trzymać kciuki za… Widzewa, aby przeskoczyć Wisłę i uniknąć Arki Gdynia w 1. rundzie play-offów. Jeśli w 20. serii spotkań Pszczółka Lublin zwycięży z zespołem prowadzonym przez Stefana Svitka, a Politechnika wygra z Widzewem i Wisłą, gdańszczanki muszą wygrać lub liczyć na wygraną zespołu z Łodzi.

 

„W koszykówce trzeba być skoncentrowanym przez 40 minut”

Prezentujemy zapis konferencji prasowej po meczu Ślęza Wrocław – AZS Uniwersytet Gdański, w którym wrocławianki zwyciężyły 97:92. 

Mirosław Orczyk: Myślę, że trzeba pogratulować obu zespołom stworzenia znakomitego widowiska. Kibice mogą się zastanawiać, czy to była męska koszykówka, czy żeńska – wynik naprawdę był niczego sobie. Przykro, że znowu ponieśliśmy piękną porażkę, nie możemy „dochrapać się” brzydkiego zwycięstwa. Gratulacje dla zespołu Ślęzy Wrocław, wytrzymały do końca ciśnienie, które wytworzyliśmy mimo przegrywania nawet 15 punktami. Jedna-dwie akcje, jedna-dwie zbiórki decydowały o losach spotkania, bo równie dobrze przy +1 mogliśmy trafić w prostej sytuacji i byłoby trzema dla nas, wtedy mecz mógł się inaczej potoczyć. A tak zrobiło się minus cztery… Taka jest koszykówka. Muszę pogratulować dziewczynom postawy. Graliśmy z mocnym przeciwnikiem, który stanowi o sile tej ligi. Musimy się szykować do środowego meczu z Eneą AZS Poznań, który jest dla nas kluczowy. Dziś szukaliśmy drugiej niespodzianki, byliśmy blisko, a teraz musimy przygotować się do meczu z Poznaniem, który trzeba wygrać.

Paulina Kuras: Gratulacje dla Ślęzy, trener powiedział już wszystko. Mecz mógł się podobać kibicom. Zabrakło pod koniec dwóch-trzech zbiórek, co zaważyło na końcowym wyniku. Dla nas kluczowy jest środowy mecz i musimy wyciągnąć wnioski z dzisiejszego spotkania, żeby wygrać w środę.

Arkadiusz Rusin: Dziękuję za gratulacje, chociaż ja się wcale nie cieszę. Trener Orczyk mnie zna i wie, że zawsze dążę do tego, żeby widowisko nie było takie ładne – wręcz przeciwnie, zawsze chcę je trochę zepsuć, bo dla mnie defensywa jest najważniejsza. Dzisiaj tego nie pokazaliśmy. To chyba najgorszy nasz mecz w defensywie odkąd jestem we Wrocławiu. Nie ujmując dziś nic przeciwniczkom, które trafiały seryjnie z obwodu, na to mieliśmy być przygotowani. Nie wiem, po co oglądamy video, może lepiej puścić serial i z tego będzie więcej korzyści. Nic z tego nie wyciągamy. Trener Orczyk nie znalazł trzech nowych zawodniczek, które trafiają za trzy punkty, tylko są to te same koszykarki, które do tej pory zdobywały punkty. Mieliśmy być na to przygotowani – nie byliśmy. W defensywie graliśmy dobrze przez siedem minut, wtedy udało się zbudować 15 punktów przewagi i to był dobry fragment defensywy – energia i aktywność. Potem uwierzyliśmy, że ten mecz jest wygrany i bez względu na to, co zrobimy to zwyciężymy. Tak nie jest, w koszykówce trzeba być skoncentrowanym przez 40 minut, bo niejednokrotnie mecze odwracały się w końcówce. Jak zawsze biorę nauczkę dla siebie i ja nie jestem zadowolony z tego spotkania. Jak oceniają je zawodniczki, to już one muszą się wypowiedzieć.

Cierra Burdick: Gdańsk to bardzo dobra drużyna, ich bilans nie odzwierciedla ich siły. Wiedzieliśmy, że czeka nas trudne spotkanie, zwłaszcza po porażkach w dwóch ostatnich meczach. Trenerzy wykonali bardzo dobrą pracę przygotowując nas do tego spotkania, ale my musimy lepiej realizować ich założenia, przede wszystkim w defensywie. Nie grałyśmy według planu, mecz zakończył się zdecydowanie za wysokim wynikiem – zazwyczaj potrzebujemy dwóch spotkań aby rzucić 97 punktów. Dobry mecz dla kibiców, ale dla zawodniczek niekoniecznie. Musimy zdecydowanie zacieśnić szyki w defensywie. Jeszcze raz chcę pochwalić zespół z Gdańska, to o wiele lepsza drużyna niż na starcie sezonu i myślę, że w następnych trzech meczach zanotują jeszcze co najmniej jedno zwycięstwo. Z kolei my musimy poradzić sobie z wieloma problemami i zdecydowanie poprawić naszą grę na play-offy.

Beniaminek z Gdańska pokonany po strzelaninie

W meczu 19. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław pokonała AZS Uniwersytet Gdański 97:92, choć beniaminek postawił wrocławiankom naprawdę trudne warunki.

Od pierwszych minut największe problemy Ślęzie sprawiała Tierra Ruffin-Pratt. Skrzydłowa AZS-u szybko zaznaczyła swoją obecność na parkiecie, zdobywając pierwsze sześć punktów dla swojego zespołu – w tym cztery z linii rzutów osobistych. Wrocławianki potrzebowały trochę czasu, aby odpowiedzieć na mocny start Amerykanki. Dopiero niecelny rzut Ruffin-Pratt, który sprawiłby, że gdańszczanki wyszłyby na prowadzenie 8:2 dał gospodyniom okazję na przejęcie inicjatywy. Sygnał do ataku dała Dominika Owczarzak, kończąc akcję 2+1, a chwilę potem spod kosza trafiła Agata Dobrowolska, odpowiadając na punkty Gabrielle Ortiz. Ślęza objęła prowadzenie po niespełna czterech minutach, kiedy dwa osobiste na punkty zamieniła Cierra Burdick. Żółto-czerwone mogły się cieszyć z przewagi jedynie kilka sekund, bowiem już w kolejnej akcji za trzy trafiła Olena Samburska.

Rzuty trzypunktowe były drugą mocną bronią AZS-u. Gdy piłka nie trafiała w ręce Ruffin-Pratt, koszykarki znad morza często szukały okazji do spróbowania swoich sił z dystansu i próby te kończyły się sukcesem z dużą skutecznością. Za trzy oprócz Samburskiej trafiła także Olga Frolkina, a swoją cegiełkę dołożyła oczywiście również liderka drużyny Mirosława Orczyka, czyli Ruffin-Pratt. To dzięki jej trójce przyjezdne wyszły na prowadzenie 17:13, zaskakując swoje rywalki i zebraną na trybunach publiczność. Do remisu dwoma rzutami doprowadziła wyraźnie podrażniona Cierra Burdick, ale gdańszczanki ani myślały odpuszczać – kolejne punkty amerykańśkiej skrzydłowej AZS-u oraz Olgi Frolkiny wymuszały na żółto-czerwonych odpowiedzi, które na ich szczęście przychodziły dość szybko. Ślęza wreszcie odskoczyła rywalkom na dwa posiadania po trzypunktowym rzucie Darii Marciniak, a czteropunktowa przewaga utrzymała się do końca pierwszej kwarty dzięki punktom Neveny Jovanović po rzutach osobistych.

Druga odsłona rozpoczęła się od celnych wolnych Owczarzak i wreszcie dobrej gry w defensywie. Wrocławianki przy stanie 29:23 wymusiły trzy straty rywalek – AZS najpierw popełnił błąd 24 sekund, potem odgwizdano kroki Ruffin-Pratt, a następnie Ortiz podała piłkę wprost w ręce Jovanović. Co niezwykle istotne dla Ślęzy, dwa z tych trzech błędów udało się wykorzystać i zamienić na pięć punktów – za trzy trafiła Dobrowolska, a chwilę później dwa oczka dołożyła Daria Marciniak. Trener Mirosław Orczyk musiał poprosić o czas, lecz po wznowieniu gry Samburska spudłowała z dystansu, a po drugiej stronie parkietu Burdick dograła piłkę do Owczarzak, która się nie pomyliła. Trwającą 3 minuty i 20 sekund niemoc ofensywną AZS-u w drugiej kwarcie przełamała Ruffin-Pratt, ale wciąż to Ślęza dyktowała warunki. Nevena Jovanović najpierw sama zdobyła dwa punkty, a w kolejne akcji dwukrotnie zebrała piłkę w ataku i przyczyniła się do dwóch oczek Abigail Glomazic. Trafienie Szwedki dało wrocławiankom najwyższe prowadzenie w meczu – 40:25.

Przewaga ta szybko stopniała o pięć oczek – kolejne punkty zdobyła Ruffin-Pratt, a po niecelnej próbie dystansowej Dajany Butuliji po drugiej stronie parkietu Olga Frolkina skutecznie przymierzyła zza łuku. Na ten rozwój wydarzeń błyskawicznie zareagował trener Arkadiusz Rusin prosząc o czas. Time-out przyniósł co prawda udaną akcję zakończoną punktami Butuliji, ale było to wyłącznie zwieńczenie najlepszego okresu gry wrocławianek w tym meczu. Kolejne półtorej minuty przyniosło trzy kolejne straty Ślęzy, których konsekwencją były jedynie dwa oczka Oleny Samburskiej. Przed zakończeniem drugiej kwarty po trzy punkty zdobyły rosyjskie zawodniczki AZS-u – Olga Frolkina wykorzystała wszystkie osobiste po faulu Cierry Burdick przy próbie trafienia trójki, a z dystansu przymierzyła Anna Pachurina. Ślęza odpowiedziała rzutem za trzy Dominiki Owczarzak i łatwymi punktami Talii Caldwell, co pozwoliło gospodyniom zejść do szatni z w miarę komfortowym, jedenastopunktowym prowadzeniem.

W trzeciej części meczu zapas punktowy Ślęzy chwilowo urósł do 13 oczek po tym, jak po dwa punkty zdobyły Burdick i Caldwell, ale w kolejnej akcji za trzy po raz kolejny trafiła Pachurina. Pudła wrocławianek dały przyjezdnym szansę na dalsze zmniejszenie strat, co skrzętnie wykorzystała Gabrielle Ortiz również popisując się celną trójką. Trener Rusin nie zaregował prośbą o czas dając swoim podopiecznym szansę na opanowanie pożaru. To jednak nie nastąpiło – jeden rzut osobisty na punkt zamieniła Ruffin-Pratt, a po niecelnej próbie Jovanović z dystansu trafiła kolejna zawodniczka AZS-u, tym razem Samburska. Dominika Owczarzak dała Ślęzie nieco oddechu zdobywając dwa punkty na 55:50, ale nie zmieniło to faktu, że w cztery minuty żółto-czerwone roztrwoniły aż osiem oczek przewagi. Dopiero w połowie trzeciej kwarty szkoleniowiec 1KS-u poprosił o przerwę, lecz nie przyniosła ona pożądanego efektu, bowiem jego podopieczne wciąż nie mogły znaleźć odpowiedniego rytmu w ofensywie.

Taki obrót wydarzeń napędził koszykarki beniaminka, które mogły polegać na swojej liderce. Tierra Ruffin-Pratt wciąż była nie do zatrzymania, jej wejścia pod kosz regularnie kończyły się przewinieniami zawodniczek Ślęzy i to niezależnie od tego, która z nich w danym momencie miała za zadanie ograniczyć wpływ amerykańskiej skrzydłowej na mecz. Gdańszczanki za sprawą akcji 2+1 w wykonaniu Ruffin-Pratt (tym razem faulowanej przez Dajanę Butuliję) doprowadziły do remisu i utrzymywały równowagę pomimo przełamania żółto-czerwonych. Co więcej, po kolejnej trójce Samburskiej piłkę w ręce Gabrielle Ortiz podała Dominika Owczarzak, a amerykańska rozgrywająca znalazła w kontrze Frolkinę i ta również przymierzyła za trzy. Gdańszczanki w 10 minut nie tylko odrobiły 11 punktów straty, ale i wyszły na trzypunktowe prowadzenie. Sensacja wisiała w powietrzu.

Ślęza musiała zmienić coś w swojej grze i pokazać siłę. Pierwsze półtora minuty decydującej części spotkania było właśnie taką demonstracją. Najpierw Nevena Jovanović wymusiła przewinienie Ruffin-Pratt i przeprowadziła akcję 2+1. Chwilę później Dominika Owczarzak zrobiła dokładnie to samo, faulowała Frolkina. Serię 8:0 zwieńczyła Cierra Burdick. Gospodynie wyszły na pięć punktów przewagi, ale w żadnym wypadku nie oznaczało to, że rywalki pogodziły się już z porażką. Wręcz przeciwnie, Ruffin-Pratt wywalczyła dwa osobiste, a potem podała piłkę do Ortiz, która trafiła z dystansu na 70:72. Kolejne dwie akcje w wykonaniu Ślęzy to trójki Burdick i Darii Marciniak przedzielone łatwym layupem Ruffin-Pratt. Na 6 minut przed końcową syreną żółto-czerwone prowadziły 80:72 po trafieniu Jovanović.

Przewaga ta nie utrzymała się nawet trzy minuty. Nie trzeba pisać, kto stał za odrabianiem strat przez AZS. Tierra Ruffin-Pratt wykorzystała oba osobiste, trafiła za trzy i za dwa i z prowadzenia 84:77 zrobił się remis. A że Cierra Burdick podała piłkę do Frolkiny, która wykorzystała ten prezent przy okazji dając się sfaulować Nevenie Jovanović, na niewiele ponad 2,5 minuty to przyjezdne miały inicjatywę i korzystny wynik – 87:84.

Przed Ślęzą znowu stało spore wyzwanie i wrocławianki ponownie zareagowały pozytywnie. Dwa razy trafiła Burdick, trójkę dołożyła Jovanović i w 60 sekund zrobiło się 91:87 dla Ślęzy. Oczywiście nie był to koniec emocji, choć żółto-czerwone chciały „zabić” ten mecz i uniknąć dalszych nerwów. Misja ta zakończyła się niepowodzeniem, bo na 11 sekund przed końcem ostatnią, jak się okazało, trójkę trafiła Frolkina zmniejszając straty do trzech punktów – 92:95. Gdańszczankom nie udało się jednak wymusić straty, a sfaulowana przez Samburską Jovanović dokończyła dzieła, trafiając oba rzuty osobiste. Na kolejne trójki AZS-owi zabrakło już czasu.

92 punkty zdobyte przez zespół z Gdańska to rekordowa liczba – żaden zespół w nowej historii występów Ślęzy na najwyższym szczeblu rozgrywkowym nie uzbierał we Wrocławiu tylu punktów. Gdańszczanki pobiły rekord ustanowiony w 2016 roku przez koszykarki z Gorzowa Wielkopolskiego, które na inaugurację sezonu 2016/2017 pokonały 1KS w hali AWF-u 90:81.  Aż 36 z nich zdobyła Tierra Ruffin-Pratt, która wymusiła dwanaście przewinień. Koszykarki AZS-u trafiły 13 rzutów z dystansu i dzięki temu utrzymywały się w grze. Ślęza zdominowała strefę podkoszową, notując 50 oczek w pomalowanym, ale wrocławianki pomimo zwycięstwa nie mogły być zadowolone. Beniaminek napędził im mnóstwo strachu, a gra defensywna pozostawiała wiele do życzenia. Był to z pewnością niezwykle poważny sygnał alarmowy przed zbliżającymi się coraz większymi krokami play-offami.

Ślęza Wrocław – AZS Uniwersytet Gdański 97:92 (27:23, 22:15, 13:27, 35:27).
Ślęza: Owczarzak 24, Burdick 23, Jovanovic 20, Glomazic 8, Marciniak 8, Dobrowolska 5, Butulija 5. Klatt, Piędel, Szajtauer DNP.
AZS: Ruffin-Pratt 36, Frolkina 23, Ortiz 14, Samburska 13, Pachurina 6, Kosalewicz 0, Stępień 0. A. Kuras, P. Kuras, Szczęśniak DNP.