Niedzielny mecz z Pszczółką z play-offami w tle

W niedzielę, 8 marca, o godz. 18 Ślęza Wrocław rozegra mecz 21. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet z Pszczółką Polskim-Cukrem AZS-em-UMCS-em Lublin. Spotkanie to jest istotne z dwóch względów.

Pierwszy to oczywiście sama rywalizacja Ślęzy z Pszczółką – wrocławianki mają do wyrównania rachunki z zespołem prowadzonym przez Krzysztofa Szewczyka. W 10. kolejce żółto-czerwone przegrały w Lublinie 56:61 i w niedzielę chcą odnieść zwycięstwo i wziąć rewanż za grudniową porażkę. Wówczas lublinianki do wygranej poprowadził tercet Jovana Popović – Briana Day – Alexis Peterson.

Zwłaszcza ta ostatnia koszykarka będzie niezwykle groźna podczas rewanżowego starcia obu drużyn. 24-letnia rozgrywająca w ostatnich spotkaniach prezentuje doskonałą formę, a wisienką na torcie był występ przeciwko DGT Politechnice Gdańskiej, w którym zdobyła 40 punktów (skuteczność 78.6 proc. z gry!), dokładając do tego 10 asyst. Warto też podkreślić mecz z Arką Gdynia – 31 punktów, 7 zbiórek i 5 asyst. Amerykanka jest jedną z liderek ligi jeżeli chodzi o wymuszone faule, a trafiając 80 proc. rzutów osobistych nie można sobie pozwolić na powstrzymywanie jej w nieprzepisowy sposób.

– Alexis to niezwykle sprytna zawodniczka. Nie bez powodu jest jedną z najlepiej punktujących zawodniczek ligi. Potrafi wykreować sobie rzut, czy po koźle, czy z szybkiego ataku. Doskonale spisuje się także w sytuacjach, w których trzeba złapać piłkę i rzucić z dystansu. Rozgrywa znakomity sezon i musimy zrobić wszystko, aby ją zatrzymać. Trzeba zakłócić jej rytm, ograniczyć jej wpływ na mecz. Nie będzie to łatwe, bo naprawdę dobrze dyryguje zespołem Pszczółki i ma wiele atutów, które potrafi wykorzystać – komplementuje swoją koleżankę z drużyny 3×3 Cierra Burdick.

Day i Popović również prezentują stały, wysoki poziom – amerykańska środkowa zdobywa średnio 15.3 punktu oraz 10.1 zbiórki, zaś serbska rzucająca dokłada 12.4 oczka oraz blisko trzy asysty. Zagraniczny kontyngent tuż przed zamknięciem okienka transferowego wzmocniła Kristina Baltić, z miejsca stając się solidną opcją w strefie podkoszowej. Trener Szewczyk może liczyć także na wsparcie reprezentantek Polski – Agnieszka Szott-Hejmej, Julia Adamowicz oraz Zuzanna Sklepowicz to uznane na polskich parkietach nazwiska.

– Na pewno czeka nas bardzo trudne spotkanie, ponieważ wysoko przegrałyśmy z Arką w Gdyni. Być może będzie to takie nasze przełamanie, niezwykle ważne jest to, żebyśmy powalczyły i zrobiły wszystko, żeby sięgnąć po zwycięstwo. Poprawi to atmosferę i lepiej będzie się trenowało. W tym krótkim czasie skupiliśmy się na obronie, bo w spotkaniu z Gdynią wyglądało to bardzo słabo. Przegrałyśmy pierwsze spotkanie w Lublinie, więc mamy o co grać. Tak jak zawsze powtarza trener – zaczynamy od obrony, a atak przyjdzie – mówi Daria Marciniak.

Od nowego roku Pszczółka weszła na wyższy poziom, jeżeli chodzi o ofensywę. Tylko w pierwszym meczu 2020 roku, przeciwko PSI Enei Gorzów Wlkp., podopieczne Krzysztofa Szewczyka zdobyły mniej niż 70 punktów, przegrywając 65:88. Od tego czasu rzucały średnio 79,7 punktu na mecz, co na przestrzeni całego sezonu dałoby im 2. miejsce w lidze w tym elemencie. Naprzeciwko lublinianek stanie Ślęza, która choć w sezonie 2019/2020 pozwala przeciwnikom na 63,8 punktu na mecz, to w ostatnich pięciu spotkaniach ta liczba wzrosła aż do 77,4. Wrocławianki muszą zacieśnić szyki w obronie, z czego doskonale zdaje sobie sprawę szkoleniowiec Ślęzy.

– Ostatnie dwa testy obrony oblaliśmy. Nie jest tak, że pstrykając palcem wszystko się poprawi. Trzeba wrócić do fundamentów i od dzisiejszego treningu to się właśnie stało. Pokazaliśmy wielokrotnie w trakcie sezonu, że potrafimy bronić, tylko to z nas uleciało. Część szuka problemów w formie fizycznej, część w przygotowaniu, a tak naprawdę trzeba wrócić do podstaw i budować drużynowy defense. Wszystko zaczyna się od fundamentów – mówi Arkadiusz Rusin.

Drugi powód, dla którego niedzielny mecz Ślęzy z Pszczółką jest istotny, to oczywiście nadchodzące play-offy. Choć istnieje jeszcze scenariusz, w myśl którego koszykarki 1KS-u wyprzedzą CCC Polkowice i zajmą 5. miejsce na koniec sezonu zasadniczego, to zdecydowanie bardziej prawdopodobne jest rozstrzygnięcie, w którym żółto-czerwone skończą pierwszy etap rozgrywek na szóstej pozycji i zmierzą się w pierwszej rundzie z PolskąStrefąInwestycji Eneą Gorzów Wielkopolski.

– Myślimy już o Gorzowie, powoli się przygotowujemy, ale małymi krokami do przodu. Nasza gra przeciwko Arce wyglądała bardzo słabo, ale na dzisiejszym treningu (rozmowa miała miejsce w piątek – red.) pracowałyśmy bardzo dobrze. Jeżeli będziemy trenować w ten sam sposób do końca sezonu, to jestem pozytywnie nastawiona. Od czegoś trzeba zacząć, a w naszym przypadku jest to trening. Musimy wypracować odpowiednie mechanizmy na zajęciach, żeby można było to przełożyć na mecze – podkreśla Daria Marciniak.

– W tej chwili zostało tak mało czasu do play-offów, że trzeba się na tym koncentrować. Dwa najbliższe mecze oczywiście trzeba zagrać i wygrać po to, żeby zmienić mentalność, bo tej w tych minionych spotkaniach nam brakowało. Pozostałe do końca sezonu starcia to będzie poligon dla nas i zobaczymy, co jesteśmy w stanie poprawić w ofensywie, a nad defensywą już dziś musimy myśleć w kontekście przyszłości i Gorzowa – mówi trener Arkadiusz Rusin.

Oprócz Pszczółki Lublin Ślęza do końca sezonu zmierzy się jeszcze z DGT Politechniką Gdańską. Te konfrontacje mogłyby być wykorzystane do przygotowania pod ćwierćfinały Energa Basket Ligi Kobiet, ale jak tłumaczy szkoleniowiec 1KS-u, nie należy spodziewać się specjalnych schematów i niespodzianek na najbliższe starcia. Ważniejsze jest przygotowanie mentalne.

– Nie jest tak, że wymyślimy specjalne rozwiązania na Gorzów. Graliśmy z nimi dwa razy, myślę, że to były podobne mecze. Najbliższe mecze muszą pokazać, kto będzie gotowy na play-offy. Jeśli będzie sześć-siedem zawodniczek przygotowanych mentalnie, które chcą się pokazać z dobrej strony, to po to są te dwa mecze, aby znaleźć grupę, która ma w głowie play-offy – wyjaśnia Rusin.

Początek meczu Ślęza Wrocław – Pszczółka Lublin w niedzielę 8 marca o godz. 18. Bilety na to spotkanie można zakupić za pośrednictwem strony biletin.pl bądź na godzinę przed rozpoczęciem spotkania w kasie hali.

„Było widać różnicę w energii obu drużyn”

Przedstawiamy zapis konferencji prasowej po meczu Arka Gdynia – Ślęza Wrocław, w którym wrocławianki przegrały z liderem tabeli 42:73. 

Arkadiusz Rusin: Gratulacje dla zespołu z Gdyni. Było widać przede wszystkim różnicę w energii obu drużyn w tym meczu. Od samego początku, mimo że pierwsza kwarta była w miarę wyrównana, to Gdynia narzuciła bardzo mocną defensywę i przez 40 minut przy takiej energii, jaką mieliśmy i braku realizacji założeń defensywnych Arka zabrała nam wszystkie atuty. Rywalki bardzo dobrze broniły, były aktywniejsze. Przy nacisku na piłkę atakowały mocno, a z drugiej strony tego brakowało. I tak, jak wspomniała Talia, nasza obrona na pick and rollu była bardzo słaba. Pozwoliliśmy grać praktycznie wszystko. W późniejszym etapie byliśmy już właściwie poza meczem, daliśmy rywalkom łatwe pozycje rzutowe, one trafiły 11 trójek i zamknęło to spotkanie. Jeszcze raz gratuluję, bardzo dobra obrona ze strony Gdyni w dzisiejszym spotkaniu.

Talia Caldwell: Już od kilku spotkań mamy problem z tym samym elementem gry, jakim jest obrona akcji po zasłonach. To nie jest problem wyłącznie niskich czy wysokich zawodniczek, a sytuacja, z którą nie radzi sobie cały zespół. Przed nami play-offy i nie możemy popełniać takich prostych błędów w organizacji obrony. Jako zawodniczki mamy obowiązek poprawić się w tym, a także innych elementach, w których nie wyglądamy dobrze. Trenerzy odpowiednio przygotowują nas do spotkań, a od nas zależy to, czy zagramy na tyle twardo i odpowiedzialnie, że uda nam się zatrzymać rywali.

Gundars Vetra: Ślęza to agresywny, zaangażowany zespół i byliśmy na to przygotowani. Spodziewaliśmy się, że nie dadzą nam zbyt wiele przestrzeni do działania. Tak, jak powiedział trener Rusin, jestem zadowolony z energii naszego zespołu i defensywy, jaką zagrałyśmy. Dziewczyny z dużą agresją broniły każde posiadanie rywalek. Nawet, jeśli coś nie wychodziło w ataku, to defensywą udawało nam się to rekompensować. Życzę Ślęzie powodzenia w play-offach i jeszcze raz chcę podkreślić, że jestem zadowolony z dobrego meczu w naszym wykonaniu.

Marissa Kastanek: Wiedzieliśmy, że dziś musimy wyjść w pełni skoncentrowane, bo za nami kilka spotkań, w których nie byłyśmy do końca sobą. Jestem dumna z tego, jak wykorzystaliśmy naszą przewagę w strefie podkoszowej. Nasze wysokie zawodniczki dobrze wykorzystywały okazje, które im stwarzałyśmy. Dziś wzorowo się uzupełniałyśmy. Jedna rzecz, na którą chcę zwrócić uwagę, to liczba strat – było ich zdecydowanie za dużo. Wiem, że trener na pewno będzie nam o tym przypominał. Pomimo tego, że tak często traciłyśmy piłkę, udało nam się rozdać 24 asysty, co cieszy. Możemy naprawić błędy i skupić się na pozytywach.

Arka Gdynia rozbiła nieskuteczną Ślęzę Wrocław

W meczu 20. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław przegrała z Arką Gdynia 42:73, notując najgorsze spotkanie pod względem skuteczności rzutów w sezonie 2019/2020.

Pierwsze minuty były dość wyrównane, koszykarki Ślęzy szukały ataku na strefę podkoszową i to tam chciały zdobywać punkty. Sukcesem zakończyły się akcje Talii Caldwell i Neveny Jovanović, a z półdystansu trafiła Cierra Burdick. Po drugiej stronie parkietu Arka starała się kreować okazje punktowe po akcjach pick and roll rozpoczynanych oczywiście przez Barborę Balintovą, ale wrocławianki dość dobrze radziły sobie z ze schematami przygotowanymi przez zespół z Gdyni. Żadna ze stron nie znalazła odpowiedniego rytmu w pierwszej połowie kwarty otwierającej mecz. Jedynym mankamentem w dość wyrównanych pierwszych fragmentach były przewinienia popełnione przez Talię Caldwell i Agatę Dobrowolską – obie zawodniczki dość szybko złapały po dwa faule.

Arka zaczęła budować przewagę po akcji 2+1 Kayli Alexander, która właśnie w ten sposób wymusiła drugie przewinienie Caldwell, a po chwili trójkę na 10:6 trafiła Marissa Kastanek. Ślęza za sprawą Dobrowolskiej mogła odpowiedzieć swoją akcją „and one”, ale reprezentantka Polski spudłowała swój rzut osobisty. Z kolei Arka wciąż z dużą regularnością grała swoje akcje po zasłonach próbując wykorzystywać przewagę warunków fizycznych Maryi Papovej oraz Alexander. Ślęzę w grze utrzymywały tylko niecelne rzuty podkoszowych lidera. Wrocławianki też miały problemy ze skutecznością, nie tylko z gry, ale i z linii rzutów osobistych. Oprócz wspomnianego pudła Dobrowolskiej jeden punkt na linii zostawiła również Dajana Butulija. Żółto-czerwone przed końcem pierwszej kwarty miały szansę na wyrównanie stanu meczu na 13:13, lecz próbę kontrataku powstrzymała Marissa Kastanek, a następnie dograła do Kamili Podgórnej, która przymierzyła za trzy. Na zakończenie premierowych 10 minut celnymi rzutami wymieniły się Magdalena Szajtauer oraz Alexander, co ustaliło wynik na 18:13 dla Arki.

Druga odsłona rozpoczęła się od kolejnych punktów kanadyjskiej podkoszowej gospodyń, która od samego początku sprawiała sporo problemów defensywie Ślęzy. W odpowiedzi Cierra Burdick świetnie odnalazła bardzo przytomnie ścinającą pod kosz Agatę Dobrowolską, lecz w grze wrocławianek zaczęły się pojawiać zgrzyty. Żółto-czerwone nie mogły znaleźć sposobu na defensywę Arki, wykorzystując zazwyczaj niemal cały dostępny czas na przeprowadzenie akcji, co i tak nie gwarantowało sukcesu. Trzy straty z rzędu i prowadzenie Arki 24:16 wymusiły na trenerze Ślęzy wzięcie czasu. Także i po nim koszykarki z Wrocławia nie przeprowadziły akcji w ciągu 24 sekund i rzut Cierry Burdick nie został uznany.

Niemoc Ślęzy w ataku trwała, a Arka, choć sama nie trafiała zbyt wielu rzutów, miała przynajmniej kilka celnych prób, co wystarczało do powiększania prowadzenia. Pod kosz przebiła się Papova, potem Marie Gulich łatwo zgubiła Talię Caldwell. Chwilę później Białorusinka trafiła za trzy, a Gulich znowu bez większych problemów rzuciła spod obręczy i Arka prowadziła już 31:16. Wrocławianki próbowały przełamać się na przeróżne sposoby, ale żadna z nich nie była w stanie przeprowadzić skutecznej akcji. Nie pomógł nawet czas, o który poprosił trener Rusin, bo tuż po nim za trzy trafiła Angelika Slamova.

Koszmarną passę przerwała wreszcie Cierra Burdick. Kapitan Ślęzy wzięła sprawy w swoje ręce i rzuciła z półdystansu, przy okazji dając się sfaulować Maryi Papovej, następnie skutecznie kończąc akcję 2+1. Straty jeszcze przed przerwą udało się nieco zmniejszyć dzięki trzypunktowemu trafieniu Darii Marciniak. Ostatnie minuty pierwszej połowy nie mogły jednak przykryć faktu, że Ślęza w drugiej kwarcie oddała tylko trzy celne rzuty z gry, a przez niemal osiem minut nie zdobyła ani jednego punktu.

Po przerwie wrocławianki wyszły na parkiet ze sporą energią. Ton wydarzeniom próbowała nadać Cierra Burdick, która trafiła pierwszą próbę, ale kolejne dwa rzuty przestrzeliła. Po drugiej stronie parkietu dobrze funkcjonowała defensywa, ale przewaga gdynianek wciąż była duża. Bez serii punktowej w ataku nie można było myśleć o nawiązaniu walki z zespołem Gundarsa Vetry. Zmiana atakowanego kosza nie pomogła jednak zawodniczkom Ślęzy, które pudłowały z dobrych pozycji. To pozwoliło koszykarkom Arki wytrzymać okres, w którym ich rzuty nie wpadały.

Gdynianki w końcu się przełamały, najpierw trafiła Alexander, a potem za trzy Kastanek i po pięciu minutach trzeciej kwarty było 43:24 dla gospodyń. Jeden punkt z linii rzutów osobistych odrobiła Caldwell, ale po drugiej stronie parkietu z dystansu trafiła Rebecca Allen, co dało Arce najwyższe jak do tej pory prowadzenie w meczu. Ślęza nawet jeśli dochodziła do dobrych pozycji rzutowych, to piłka zazwyczaj obijała obręcz zamiast do niej wpadać i nie miało znaczenia, która z żółto-czerwonych próbowała swoich sił. To była woda na młyn dla Arki, która co chwila dokładała kolejne punkty do swojego prowadzenia – na 49:27 trafiła Maryia Papova. Wrocławianki same nie ułatwiały sobie zadania, zostawiając rywalki bez opieki w obronie i popełniając łatwe straty. Po pierwszym z tych błędów za trzy przymierzyła Angelika Slamova, a po drugim pod kosz weszła Barbora Balintova. Przy stanie 56:29 trener Vetra zdjął z parkietu Papovą i Kastanek, dając szansę gry Amalii Rembiszewskiej oraz Aldonie Morawiec. Ślęza odrobiła cztery oczka po akcjach Szajtauer i Caldwell, lecz przewaga Arki na koniec trzeciej kwarty wynosiła już 25 punktów i trudno było wyobrazić sobie, że wrocławianki w 10 minut odrobią te straty.

Ostatnia kwarta rozpoczęła się od siedmiu punktów gospodyń bez odpowiedzi – dwukrotnie bez najmniejszych problemów trafiła Gulich, a trójkę dołożyła Rembiszewska. Trener Arkadiusz Rusin po tym trzypunktowym rzucie poprosił o czas. Pierwsze punkty dla Ślęzy w decydującej części zdobyła Daria Marciniak, kończąc akcję 2+1. Podkoszowa 1KS-u robiła wszystko, żeby zarazić resztę zespołu energią. Po jej niecelnym rzucie dwa punkty zdobyła Caldwell, która chwilę później znowu zebrała niecelny rzut swojej koleżanki, tym razem Cierry Burdick i trafiła na 40:65. Wciąż było to jednak jedynie wyrównanie zdobyczy Arki z pierwszych fragmentów tej części meczu.

Na domiar złego, to jedynie fragment dobrej gry Ślęzy, kontrolę po chwili znowu odzyskała Arka. Łatwe punkty zdobyła Balintova, potem za trzy przymierzyła Morawiec, a kropkę nad i postawiła Angelika Slamova trafiając niezwykle trudny rzut za trzy punkty z około dziewięciu metrów. Ostatni akcent meczu to rzut Dajany Butuliji, ale nawet on nie zmniejszył strat wrocławianek poniżej 30 punktów.

Koszykarki Ślęzy przez cały mecz miały ogromne problemy ze skutecznością, trafiając jedynie 30 proc. swoich rzutów – w żadnym z dotychczasowych 19 meczów celność prób nie była tak niska. Dodając do tego jeszcze 22 straty (kolejny niechlubny rekord sezonu) trudno liczyć na pokonanie lidera w jego własnej hali. Porażka z Arką definitywnie przekreśliła szanse żółto-czerwonych na zakończenie sezonu zasadniczego w pierwszej czwórce. Wrocławianki wciąż mają szansę na zajęcie piątego miejsca, ale do tego muszą wygrać oba swoje mecze, a CCC Polkowice musi zaliczyć dwie porażki. W przeciwnym razie wszystko wskazuje na serię ćwierćfinałową PolskaStrefaInwestycji Gorzów Wlkp. – Ślęza Wrocław. Podopieczne Arkadiusza Rusina następny mecz rozegrają w najbliższą niedzielę. W hali wrocławskiej AWF podejmą Pszczółkę Lublin. Początek meczu 8 marca o godz. 18.

Arka Gdynia – Ślęza Wrocław 73:42 (18:13, 18:9, 22:11, 15:9).
Arka: Alexander 14, Gulich 10, Kastanek 10, Papova 10, Slamova 9, Allen 3, Podgórna 3, Morawiec 3, Rembiszewska 3, Misiek 0.
Ślęza: Caldwell 11, Burdick 10, Marciniak 6, Szajtauer 4, Dobrowolska 4, Jovanović 4, Butulija 3, Owczarzak 0. Piędel, Klatt DNP.

,

Moja playlista: Cierra Burdick

W drugim odcinku cyklu „Moja Playlista” swoją składankę udostępnia kapitan 1KS-u Cierra Burdick. Zapraszamy do zapoznania się z jej wyborami!

Poniżej zamieszczamy playlisty do odsłuchu na YouTubie, Spotify oraz Tidalu.

Ślęza Wrocław rozpoczyna ostatnią prostą sezonu zasadniczego

W środę, 4 marca, o godz. 18 koszykarki Ślęzy Wrocław zmierzą się w wyjazdowym spotkaniu z liderem Energa Basket Ligi Kobiet – Arką Gdynia. Zespół prowadzony przez Gundarsa Vetrę w tym sezonie nie przegrał jeszcze ani jednego meczu ligowego.

Ostatnią drużyną, która znalazła patent na Arkę była Ślęza Wrocław, która pokonała gdynianki 74:57 w drugim meczu rywalizacji o brązowy medal rozgrywek 2018/2019. Ostatecznie to drużyna znad morza sięgnęła po brąz, wygrywając trzecie spotkanie, a w sezonie 2019/2020 brązowe medalistki jeszcze nie znalazły pogromczyń. Blisko była Pszczółka Lublin, która w 17. kolejce przegrała po dogrywce 79:81, o zwycięstwo starała się także Ślęza, przegrywając we Wrocławiu 58:63. Nie trudno zatem zauważyć, że w środę faworytem będzie zespół z Gdyni.

– Zero porażek o tym świadczy – żaden zespół nie znalazł na nich sposobu ani rozwiązania, jedynie Pszczółka Lublin była blisko, bo przegrała po dogrywce. W pozostałych meczach triumfowała Arka i to pokazuje ich siłę. Dodatkowo wzmocnieni są pod basketem Kaylą Alexander, co jeszcze podniosło potencjał tego zespołu – mówi trener Arkadiusz Rusin.

– Arka to świetny zespół, wiadomo że ma dużo opcji w ataku, a naszym zadaniem jest możliwie jak najlepsze ich ograniczenie. Rebecca Allen i Marissa Kastanek to świetne strzelczynie z dystansu, Maryia Papova i Marie Gulich stanowią siłę pod obręczą, a wszystkim dyryguje Balintova. Musimy utrudnić im grę i nie pozwolić na zdobywanie łatwych punktów – dodaje kapitan zespołu Cierra Burdick.

Ślęza podchodzi do środowego spotkania z mieszanymi nastrojami. Z jednej strony wrocławianki osiągnęły swój cel, pokonując AZS Uniwersytet Gdański 97:92, z drugiej zaś w tej wygranej cieszyć mogą jedynie dwa dopisane punkty i zdobyte 97 oczek. Defensywa, będąca przecież priorytetem zespołów prowadzonych przez Arkadiusza Rusina, praktycznie nie istniała, czego dowodem jest liczba punktów zdobyta przez beniaminka. Nigdy przedtem, od awansu do Energa Basket Ligi Kobiet w sezonie 2015/2016, rywale nie rzucili we Wrocławiu tak wielu punktów.

– Każdy widział, jak to wyglądało. Nie da się grać dobrych meczów z taką defensywną. Nie broniliśmy zupełnie – nie ukrywał trener Ślęzy. – Generalnie nie możemy iść na przerzucenie jakiegokolwiek przeciwnika, bo nie mamy wielu armat w ofensywie. Musimy się skupić w każdym meczu na obronie, a przede wszystkim musimy podejść normalnie do meczu. Nasze podejście w sobotę było bardzo słabe i później są tego konsekwencje. Nie jesteśmy w stanie złapać rytmu w trakcie meczu – tłumaczy Rusin.

– Nie ma mowy o grze takiej jak w sobotę. Nie będziemy w stanie przerzucić takiego zespołu jak Arka, mają za dużo zawodniczek, które są w stanie zdobywać punkty. Musimy zatrzymać ich ofensywę na poziomie maksymalnie 65 oczek i liczyć na to, że zdobędziemy o jedno więcej od nich. Chcemy spowolnić grę i grać twardo, Gdynia to nie jest zespół nastawiony na kontratak tak bardzo jak Gorzów czy CCC, ale trzeba stanąć mocno na połowie i zatrzymać łatwe punkty – rysuje plan na mecz skrzydłowa 1KS-u.

Do końca sezonu zasadniczego pozostały tylko trzy kolejki, wciąż trwa walka o miejsca w tabeli na koniec pierwszego etapu rozgrywek. Arka pokonując Ślęzę zapewni sobie pierwsze miejsce po sezonie zasadniczym, wrocławianki zaś dzięki wygranej w Gdyni przedłużą nadzieje na zajęcie czwartej lokaty. W tej chwili najbardziej prawdopodobnym scenariuszem na pierwszą rundę play-offów wydaje się być rewanż za ubiegłoroczne półfinały EBLK – PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów Wlkp. – Ślęza Wrocław. Zanim jednak dojdzie do jakiegokolwiek starcia w 1/4 finału, przed wrocławiankami szansa na przerwanie passy Arki. Jak przyznaje Cierra Burdick, żółto-czerwonym nie przeszkadza fakt, że faworytem będą gospodynie środowego starcia.

– Myślę, że lepiej idzie nam przeciwko wyżej notowanym zespołom takim jak Gorzów czy Arka. Presja ciąży na nich, nie na nas. Musimy wyjść na parkiet, zagrać skoncentrowane i zdeterminowane. Zrobimy wszystko, aby sprawić w Gdyni niespodziankę i zostać pierwszym zespołem, który pokona Arkę – podsumowuje Burdick.

Początek spotkania Arka Gdynia – Ślęza Wrocław w środę, 4 marca, o godz. 18. Transmisja z meczu powinna zostać przeprowadzona na kanale YouTube zespołu z Gdyni.