Ślęza Wrocław przed derbową rywalizacją na szczycie tabeli

W niedzielę o godz. 17 w meczu 5. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet wicelider tabeli Ślęza Wrocław zmierzy się z trzecim w stawce BC Polkowice.  Faworytem tego starcia są przyjezdne, ale wiadomo doskonale, że w derbach może wydarzyć się wszystko. 

Zespół z Polkowic to jedna z dwóch niepokonanych jak dotychczas drużyn w Energa Basket Lidze Kobiet. Pomarańczowe doskonale rozpoczęły sezon, wygrywając Suzuki Superpuchar Polski po zaciętej walce z VBW Arką Gdynia. Od tego momentu podopieczne Karola Kowalewskiego nie przegrały ani jednego spotkania – zarówno w lidze, jak i w rozgrywkach europejskich. W EuroCupie BC Polkowice ma już na rozkładzie każdego rywala ze swojej grupy i wszystko wskazuje na awans najbliższych rywalek Ślęzy do kolejnej rundy tych rozgrywek.

O sile polkowiczanek decydują naturalnie zawodniczki z USA – rozgrywająca Feyonda Fitzgerald i podkoszowa Stephanie Mavunga. Pierwszą z nich kibice mogą pamiętać z gry dla Pszczółki Lublin czy epizodu w Enerdze Toruń, podczas którego rzuciła Ślęzie 24 punkty. Obecnie do średniej 14.3 oczka na mecz dodaje 5.7 asyst. Z kolei Mavunga z miejsca stała się czołową postacią ligi pod obręczami – średnie na poziomie 15.3 punktu oraz 10.3 zbiórki przy skuteczności 60.7 proc. za dwa to liczby robiące wrażenie. Przed Patricią Bright spore wyzwanie, żeby poradzić sobie ze swoją vis-a-vis.

Europejska część zagranicznej rotacji BC Polkowice to doskonale rzucająca za trzy Sasa Cado (trzy trójki na mecz przy skuteczności 40.7 proc.) i niezmiennie solidna Artemis Spanou, która zawsze sprawiała problemy koszykarkom Ślęzy. Greczynka to wręcz gwarancja przynajmniej 10 punktów i 6-7 zbiórek na mecz. Same zagraniczne koszykarki BC składają się na 52 punkty, a najlepsza ofensywa ligi nie polega wyłącznie na nich. Moc w ataku lokalnych rywalek Ślęzy to także niezawodna Weronika Gajda, rezerwowa podkoszowa Weronika Telenga i Klaudia Gertchen. Każda z nich zdobywa co najmniej siedem punktów na spotkanie, a przecież dokładają także zbiórki, asysty i przechwyty.

Nic dziwnego, że drużyna prowadzona przez Karola Kowalewskiego do tej pory w trzech meczach wygrała każdy średnio 17 punktami, zacieśniając strefę podkoszową i pozwalając rywalkom na rzuty za trzy. Polkowiczanki dominują pod koszami i z pewnością będą chciały kontynuować ten trend w najbliższej konfrontacji. To właśnie rywalizacja w okolicach obręczy będzie jednym z najistotniejszych aspektów decydujących o losach niedzielnych derbów.

Przed koszykarkami Ślęzy zdecydowanie najtrudniejszy jak dotąd sprawdzian. Wielokrotnie widzieliśmy już, że trener Arkadiusz Rusin potrafił opracować schemat, który sprawdzał się w rywalizacji z zespołem z Polkowic, żeby wspomnieć tylko o pamiętnych derbach z grudnia 2018 czy o ostatniej ligowej batalii obu zespołów. Wrocławianki napędziły swoim przeciwniczkom sporo strachu i choć ostatecznie styczniowy mecz zakończył się zwycięstwem późniejszych wicemistrzyń Polski, to do samego końca musiały one pracować na ten triumf.

Stawki tego meczu nie trzeba nikomu tłumaczyć, rywalizacja na linii Wrocław – Polkowice od dawna jest jedną z najbardziej zaciętych serii w Energa Basket Lidze Kobiet. Dlatego też aspekty wolicjonalne będą równie ważne jak te koszykarskie. Do zostawienia wszystkiego na parkiecie zagrzewa swoje koleżanki kapitan 1KS-u, Anna Jakubiuk.

– Głównym czynnikiem stanowiącym o naszej wygranej byłaby walka i koncentracja od pierwszej do ostatniej minuty meczu oraz równa gra przez 40 minut. Musimy wyjść na parkiet z odpowiednim nastawieniem. Jeżeli nie spełnimy tych warunków, to nie mamy co myśleć o zwycięstwie z tak trudnym rywalem – podkreśla skrzydłowa Ślęzy i dodaje, że w uzyskaniu odpowiedniego nastawienia mogą pomóc sympatycy żółto-czerwonych. – W tym meczu kibice na pewno będą naszym szóstym zawodnikiem i są w stanie bardzo nam pomóc. Potrzebujemy ich dopingu, bo ta energia z trybun jeszcze bardziej motywuje nas do walki – kończy Jakubiuk.

Początek meczu Ślęza Wrocław – BC Polkowice w niedzielę o godz. 17 w hali wrocławskiej AWF. Bilety w cenie 20 i 12 zł będą dostępne w kasie na godzinę przed rozpoczęciem spotkania.

Transmisję z tego spotkania w formule pay-per-view przeprowadzi Instat TV. Partner rozgrywek oferuje możliwość wykupienia dostępu na jeden mecz, pakietu umożliwiającego obejrzenie wszystkich starć Ślęzy bądź abonamentu na każde spotkanie Energa Basket Ligi Kobiet. Link: https://instat.tv/

Mecz będzie też dostępny za darmo na platformie YouTube na kanale Polskiego Związku Koszykówki.

Wstrząs po przerwie daje Ślęzie wygraną w Poznaniu

Koszykarki Ślęzy Wrocław wygrały z Eneą AZS-em Politechniką Poznań w meczu 4. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet. Zespół Arkadiusza Rusina w drugiej połowie wszedł na właściwe tory i zasłużenie pokonał gospodynie.

Pierwsze minuty spotkania wskazywały na zaciętą rywalizację cios za cios. Sześć punktów dla Ślęzy zdobyła Patricia Bright i to dzięki amerykańskiej podkoszowej wrocławianki dotrzymywały kroku gospodyniom. Gdy zabrakło skutecznych akcji Bright, inicjatywę chwilowo przejęły koszykarki z Poznania. Po akcjach Danielle McCray i Jovany Popović wyszły na prowadzenie 9:6. Pałeczkę po Bright przejęła jej rodaczka, Dominique Wilson, która wzięła na barki odpowiedzialność za zdobywanie punktów.

Amerykańska rzucająca 1KS-u przez chwilę była absolutnie nie do zatrzymania – najpierw trzykrotnie zaatakowała strefę podkoszową, a swój popis zwieńczyła trójką. W mgnieniu oka Ślęza objęła prowadzenie 17:10, bo po dziewięciu oczkach z rzędu Wilson, dwa dołożyła Bright. Wilson zwieńczyła kwartę, w której za punktowanie odpowiedzialne były wyłącznie koszykarki zza oceanu, celnym rzutem osobistym. Po pierwszej kwarcie Wilson + Bright vs Enea AZS Poznań 18:16.

W drugiej odsłonie przez kilka chwil dalej trwało amerykańskie show, ale tym razem po stronie koszykarek z Poznania. Trzykrotnie swój dorobek punktowy poprawiła McCray, a w międzyczasie jeden rzut osobisty wykorzystała Taya Davis-Reimer. Ślęza odpowiedziała tylko udaną akcją Anny Jakubiuk, co pozwoliło gospodyniom objąć prowadzenie. Przewaga zwiększyła się po trzypunktowym rzucie byłej koszykarki 1KS-u, Darii Marciniak, która na dokładkę trafiła jeszcze raz z linii rzutów wolnych. Zespół prowadzony przez Grzegorza Zielińskiego cieszył się prowadzeniem 27:21 tylko przez 20 sekund, bo kolejny raz z dystansu trafiła Wilson.

Ale trafienie Amerykanki było tylko krótkim przerywnikiem, bo ton wydarzeniom w hali UAM wciąż nadawały koszykarki Enei AZS-u. Po tym, jak duet McCray-Davis-Reimer zdobył pięć punktów w 40 sekund trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas. Nie przyniósł on pożądanego efektu, bo gospodynie za sprawą powracającej po kontuzji Katarzyny Trzeciak wyszły na prowadzenie 34:24. Przewaga Akademiczek wzrosła o kolejne oczko, gdy Trzeciak i Agata Makurat wykorzystały swoje rzuty osobiste. Wydawało się, że Enea AZS będzie w stanie utrzymać solidny zapas punktowy do przerwy, ale zanim obie drużyny zeszły do szatni, dwukrotnie trafiła Wilson, a niemal równo z syreną za trzy przymierzyła Monika Jasnowska. Zamiast 40:29 zrobiło się 40:34, a dodatkowo to przyjezdne miały teraz inicjatywę.

Inicjatywę, którą w 2,5 minuty trzeciej kwarty zamieniły w prowadzenie. Bright i Wilson spod kosza, Jasnowska za trzy i mieliśmy 41:40 dla Ślęzy. Po tym szybkim ataku Ślęzy tempo nieco zwolniło. Przez kolejne 2,5 minuty wpadło tylko sześć punktów, nie zabrakło strat i niecelnych rzutów.

Do normalnego przebiegu wydarzeń obie drużyny wróciły po trójce Moniki Jasnowskiej na 46:44. Chwilę potem dwa punkty dołożyła Jakubiuk, a tuż po niej udanym wejściem pod kosz popisała się Karolina Stefańczyk. Prowadzenie Ślęzy urosło o kolejne dwa punkty po akcjach Stefańczyk i Jasnowskiej. Na dwie minuty przed końcem trzeciej odsłony to żółto-czerwone prowadziły 54:46 i były na fali wznoszącej.

Ale ostatnie słowo w tej części meczu należało do gospodyń. Najpierw za trzy trafiła Trzeciak, a chwilę potem dołożyła punkt z linii rzutów osobistych. Nie minęło kilkanaście sekund, a znowu w środku zamieszania znalazła się była koszykarka Wisły Kraków czy Pszczółki Lublin. Swoją defensywą wymusiła stratę Julii Drop, która ratowała się przewinieniem. Faul ten został uznany za niesportowy i Trzeciak wykorzystała oba osobiste, a następnie asystowała przy celnym rzucie McCray. Rozgrywająca Enei AZS-u była tym samym odpowiedzialna za osiem punktów swojego zespołu i dzięki jej wysiłkom gospodynie zmniejszyły straty do 2 oczek.

Decydująca odsłona rozpoczęła się od koszykarskiego odpowiednika pojedynku bokserskiego. McCray trafiła za dwa, natychmiast odpowiedziała tym samym Wilson. Marciniak i Trzeciak dołożyły po dwa punkty, z ponowienia trafiła Bright, a dwa osobiste wykorzystała Wilson. Davis-Reimer przebiła się pod kosz, a 15 sekund później to samo zrobiła Jakubiuk. Oddech można było złapać dopiero wtedy, gdy za trzy punkty przymierzyła Jasnowska i trener Zieliński musiał wziąć czas. Ten szalony okres zatrzymał się na liczbie 17 punktów w niewiele ponad trzy minuty.

Po wznowieniu gry Bright i Trzeciak nawiązały jeszcze do minionych chwil, ale po trafieniu tej drugiej ofensywy obu zespołów musiały złapać oddech. W efekcie przez następne 2,5 minuty drogę do kosza znalazły tylko dwa rzuty. Po raz kolejny przełamanie nadeszło ze strony Jasnowskiej, która swoją piątą trójką w meczu dała Ślęzie prowadzenie 74:66. Gdy pół minuty później Patricia Bright dobiła swój niecelny rzut, zwycięstwo żółto-czerwonych praktycznie stało się faktem. Poznanianki próbowały zaskoczyć swoje rywalki agresywną obroną, ale przyniosło to tylko trzy punkty. Kropkę nad i postawiła MVP ubiegłej kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Anna Jakubiuk dwoma celnymi osobistymi.

Trener Arkadiusz Rusin ponownie nie mógł skorzystać z wracającej powoli do zdrowia Michaeli Fekete i kontuzjowanej na dłużej Nikoliny Zubac. Wąska rotacja poradziła sobie jednak z trudami meczu i wrocławianki mogły cieszyć się z bardzo ważnej wygranej. Triumf w Poznaniu może napawać optymizmem przed derbami Dolnego Śląska z BC Polkowice. W niedzielę w hali AWF faworytkami będą wicemistrzynie Polski, ale Ślęza na pewno zrobi wszystko, żeby uradować swoją publiczność.

Enea AZS Politechnika Poznań – Ślęza Wrocław 71:78 (16:18, 24:16, 14:22, 17:22).
Enea AZS: McCray 17, Marciniak 17, Trzeciak 14, Davis-Reimer 11, Popović 5, Banaszak 3, Makurat 2, Rogozińska 2, Demczur 0. Żukowska, Jarecka, Piechowiak DNP.
Ślęza: Wilson 25, Jasnowska 17, Bright 17, Jakubiuk 10, Stefańczyk 4, Drop 3, Kuczyńska 2. Jasińska, Szmyrka DNP.

Ślęza w Poznaniu musi skupić się na obronie

W meczu 4. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet koszykarki Ślęzy Wrocław zmierzą się w wyjazdowym meczu z Eneą AZS-em Politechniką Poznań. Gospodynie będą chciały odnieść pierwsze zwycięstwo w sezonie.

Podopieczne Grzegorza Zielińskiego mają w tej chwili bilans 0-2, ale równie dobrze mógł on być odwrotny. Na inaugurację sezonu przegrały w Sosnowcu w jednej z ostatnich akcji meczu po rzucie Jessici January, zaś tydzień później wypuściły z rąk 17-punktowe prowadzenie i uległy po dogrywce z Polskimi Przetworami Basketem-25 Bydgoszcz. W obu tych spotkaniach koszykarki z Poznania zdobyły ponad 80 punktów. Podrażnione zawodniczki Enei AZS-u, mające dodatkowo weekend bez meczu ze względu na pauzę w poprzedniej kolejce, na pewno są gotowe na powtórzenie tego rezultatu.

A to oznacza potencjalne problemy dla Ślęzy, która od początku sezonu nie może znaleźć odpowiedniego zrozumienia w defensywie. Wrocławianki bez ustanku pracują nad poprawą obrony własnego kosza i liczą na to, że w najbliższą niedzielę będzie widać efekty tejże pracy.

– Na pewno musimy od pierwszej sekundy wyjść mocno skoncentrowane i absolutnie choćby na chwilę nie odpuszczać, bo jak widziałyśmy w tych obu spotkaniach, Poznań stawia mocne warunki i musimy się im postawić – mówi Julia Drop i dodaje, że jedną rzecz w grze 1KS-u da się zmienić od ręki. – Przede wszystkim możemy zmienić nasze zaangażowanie w obronie. Założenia w obronie nie były przez nas realizowane tak, jakby sobie tego życzył trener Rusin. Niewiele się nam udawało, przegrywałyśmy wiele pojedynków. Najszybciej możemy się poprawić w tej kwestii – podkreśla rozgrywająca Ślęzy.

Także szkoleniowiec Ślęzy Wrocław nie zastanawiał się zbyt długo nad odpowiedzią na pytanie o zmianę, którą można wprowadzić od zaraz.

– Odpowiedź jest prosta, ale trudna do wykonania dla nas jak na warunki tego sezonu – trzeba zacząć bronić. Na razie mamy spore problemy z defensywą, bo nawet wynik w Lublinie nie wskazuje na to, że tam była znakomita obrona z obu stron, tylko słabszy mecz w ofensywie. Spotkanie z Toruniem pokazało nasze mankamenty w obronie – przyznaje Rusin.

Zespół z Poznania oparty jest przede wszystkim na trzech koszykarkach z zagranicy. Danielle McCray w dwóch meczach zdobyła 40 punktów, do których dołożyła 24 zbiórki i jest niekwestionowaną pierwszą opcją w ofensywie. Wspiera ją Jovana Popović, która w Bydgoszczy zanotowała znakomite spotkanie – 26 punktów, 5 zbiórek, 7 asyst i 3 przechwyty. Pod koszem zapowiada się na ciekawy pojedynek Patricii Bright z Tayą Davis-Reimer.

– Mamy dwa mecze Poznania i możemy zobaczyć ich mocne i słabe strony – nie będzie to dla nas łatwe spotkanie, trzeba sobie zdawać z tego sprawę – podkreśla trener Rusin i charakteryzuje gwiazdy najbliższego rywala Ślęzy. – Czeka nas dużo pojedynków 1 na 1 z Jovaną Popović i to może być klucz tego meczu. McCray wykorzystuje swoją przewagę wzrostu na pozycji numer 3 i to trzeba zatrzymać.

Na co przede wszystkim zwraca uwagę szkoleniowiec 1KS-u, jeżeli chodzi o elementy stylu gry Enei AZS-u?

– Musimy być aktywni na zbiórce, nie możemy sobie pozwolić, żeby skakali nam po głowach, bo mają do tego inklinacje. Nie możemy zapominać o rzucie dystansowym, bo w momencie, gdy z Bydgoszczą wszystko wychodziło, to udało się zbudować Poznaniowi 17 punktów przewagi. To nie jest drużyna, którą można skazywać na porażkę. Mieli swoje problemy organizacyjno-składowe, trzeba było przeorganizować zespół, ale biją się w każdym spotkaniu i na pewno nie będą to łatwe zawody – podsumowuje Arkadiusz Rusin.

Początek meczu Enea AZS Politechnika Poznań – Ślęza Wrocław w niedzielę o godz. 17 w hali UAM na Morasku. Transmisję z tego spotkania w formule pay-per-view przeprowadzi Instat TV. Partner rozgrywek oferuje możliwość wykupienia dostępu na jeden mecz, pakietu umożliwiającego obejrzenie wszystkich starć Ślęzy bądź abonamentu na każde spotkanie Energa Basket Ligi Kobiet. Link: https://instat.tv/

„Po przerwie wyszłyśmy z zupełnie inną energią”

Prezentujemy komplet wypowiedzi po spotkaniu Energa Toruń – Ślęza Wrocław, w którym drużyna z Wrocławia zwyciężyła 92:77.

Emilia Lamparska (trenerka Energi): Gratuluję zespołowi z Wrocławia. Co do naszej gry, to wyglądała ona o wiele lepiej niż w Bydgoszczy i mam nadzieję, że z meczu na mecz będziemy robić postępy. Musimy popracować przede wszystkim nad wyeliminowaniem głupot i prostych strat. Nie może nam jedna zawodniczka rywalek zebrać ośmiu piłek na atakowanej tablicy w jednym meczu. Nie jest to zawodniczka wysoka, tylko skrzydłowa Ania Jakubiuk. Nad tym musimy pracować. Dziewczyny dały z siebie wszystko, ale na ten mecz to nie wystarczyło.

Aleksandra Pszczolarska (zawodniczka Energi): Pierwszą i drugą kwartę zagrałyśmy naprawdę dobrze. Walczyłyśmy, jak mogłyśmy. Później zabrakło nam sił, ale nie poddałyśmy się i na pewno w żadnym meczu nie będziemy się poddawać. Chcemy grać jak najlepiej i z meczu na mecz robić postępy – mam nadzieję, że tak będzie.

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy): Słaby mecz w naszym wykonaniu. Ilością błędów popełnionych w defensywie moglibyśmy obdzielić kilka spotkań. Było widać brak energii w pierwszej połowie, szczególnie w drugiej kwarcie, gdy straciliśmy 27 punktów. Każde wejście pod kosz broniliśmy na chodzonego. Zwycięstwo możemy sobie dopisać, ale z poziomu gry w naszym wykonaniu nie mogę być zadowolony.

Karolina Stefańczyk (zawodniczka Ślęzy): Drużyna z Torunia postawiła nam trudne warunki. W pierwszej połowie funkcjonowałyśmy bardzo źle w obronie. W szatni trener dał nam wskazówki i po przerwie wyszłyśmy z zupełnie inną energią. Poprawiła się nasza skuteczność i gra w obronie, co przyniosło zwycięstwo. Musimy wyciągnąć wnioski i postaramy się lepiej funkcjonować już w następnym spotkaniu.

Rekordowy mecz Anny Jakubiuk kluczem do wygranej Ślęzy w Toruniu

W meczu 3. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław pokonała Energę Toruń 92:77. Żółto-czerwone do zwycięstwa poprowadziła kapitan Anna Jakubiuk.

Trener Arkadiusz Rusin musiał dokonać roszad w wyjściowej piątce po tym, jak problemy zdrowotne wykluczyły z gry Michaelę Fekete. W związku z dolegliwościami reprezentantki Słowacji od pierwszej minuty na parkiecie pojawiły się Julia Drop i Karolina Stefańczyk, zaś na ławce zasiadła Wiktoria Kuczyńska.

I ten właśnie duet dwukrotnie połączył siły w pierwszych minutach spotkania. Najpierw z dystansu trafiła Stefańczyk, podawała była rozgrywająca BC Polkowice. Niespełna minutę później Drop została przyznana asysta po tym, jak skrzydłowa 1KS-u wykorzystała dwa rzuty osobiste. Gospodynie utrzymywały się jednak w meczu i nie pozwalały swoim rywalkom na zbudowanie przewagi. Wrocławianki dwa razy zaspały w obronie, pozwalając na trzypunktowe trafienia Aleksandrze Pszczolarskiej i Marcie Wieczyńskiej. Po rzucie tej drugiej na tablicy wyników był remis 12:12.

Drugim duetem, który od pierwszych minut spotkania sprawiał Enerdze sporo problemów był duet Anna Jakubiuk-Patricia Bright. Zarówno kapitan Ślęzy, jak i podkoszowa 1KS-u dawały z siebie wszystko po obu stronach parkietu. Bloki, przechwyty, zbiórki w ataku i przede wszystkim punkty – te dwie zawodniczki wypełniały rubryki statystyczne w niemalże każdej kategorii. Ale na 2,5 minuty przed końcem kwarty to gospodynie były na prowadzeniu i potrzeba było trójki Moniki Jasnowskiej, celnego rzutu osobistego Dominique Wilson i udanego wejścia pod kosz Julii Drop, żeby odwrócić ten stan rzeczy.

Ślęza zakończyła pierwszą kwartę z czterema punktami przewagi, lecz zespół prowadzony przez Emilię Lamparską ani myślał odpuszczać. Wręcz przeciwnie, dwie udane akcje Tyler Scaife pozwoliły gospodyniom wyrównać stan meczu na 25:25, a chwilę później ta sama zawodniczka trafiła z półdystansu na 29:27. Wymiana ciosów pomiędzy obiema drużynami nie ustawała – na punkty Scaife odpowiedziała Wilson, kontrę na celny osobisty Oumoul Sarr miała Jakubiuk. Gdy ponownie trafiły wspomniane zawodniczki Energi, trójkami popisały się Drop i kapitan Ślęzy. I dopiero gdy sprawy w swoje ręce wzięła Quinntavia Bennett, która zrobyła pięć punktów z rzędu, Ślęzie zabrakło riposty. Ta pojawiła się dopiero po punktach Sarr. Gdy podkoszowa torunianek podwyższyła ich prowadzenie do rozmiarów 43:37, żółto-czerwone za sprawą Wilson i Jakubiuk przeprowadziły dwie skuteczne akcje, zmniejszając straty do jednego posiadania.

Po rozpoczęciu drugiej połowy Wilson potrzebowała 45 sekund, aby doprowadzić do remisu. Anna Jakubiuk dwukrotnie wykorzystywała podania swoich koleżanek, ale dwukrotnie kontrowała Sarr i zapowiadało się na kolejną kwartę bitwy o każdą piłkę. Ale w drugich pięciu minutach trzeciej odsłony koszykarki Ślęzy jakby za dotknięciem magicznej różdżki po prostu zostawiły rywalki w tyle.

Zaczęło się od trzypunktowego trafienia Moniki Jasnowskiej, ale znowu niezmordowana Sarr znalazła sposób na defensywę Ślęzy. Na kolejną trójkę „Jasnej” odpowiedziała z kolei Marta Nowicka. W końcu sprawy w swoje ręce wzięła Dominique Wilson, która zdobyła osiem z 13 punktów żółto-czerwonych w przeciągu trzech minut. Pozostałe pięć dołożyła Jasnowska, a na zakończenie tej części meczu swoje akcje na punkty zamieniły także Karolina Stefańczyk i Julia Drop. Efekt? Fragment meczu wygrany 18:5, przez co z wyrównanego meczu zrobiło się nam 14 punktów przewagi dla Ślęzy.

Wilson na początku czwartej kwarty odpoczywała, co wykorzystała Monika Jasnowska. Grająca w swoim rodzinnym mieście skrzydłowa 1KS-u najpierw trafiła z dystansu, potem w dziecinnie łatwy sposób rozegrała pick&rolla z Julią Drop i przy przerwie w grze to ona mogła w pełni zasłużenie odsapnąć.

Ślęza właściwie przez całą czwartą kwartę miała wydarzenia pod kontrolą i trzymała rywalki na bezpiecznym dystansie. Tylko raz Enerdze udało się zmniejszyć prowadzenie poniżej 15 punktów, gdy oczywiście to Sarr zdobyła cztery punkty z rzędu. Trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas, jego zawodniczki odpowiedziały trzema kolejnymi skutecznymi akcjami i jeżeli ktoś jeszcze myślał, że losy tego spotkania mogą się odwrócić, to po rzucie Anny Jakubiuk na 85:68 wszystko było już jasne.

Kapitan Ślęzy należy poświęcić osobny paragraf. Po tym, jak przed tygodniem w Lublinie zdobyła tylko cztery punkty i nie zebrała ani jednej piłki w ataku, w niedzielę w Toruniu do 23 oczek dołożyła osiem piłek na atakowanej tablicy. Do tego dodała cztery zbiórki w obronie i dwa przechwyty. Jakubiuk ustanowiła rekordy kariery jeżeli chodzi o punkty, zbiórki i EVAL, a przede wszystkim zgodnie ze swoimi zapowiedziami pojechała do Torunia żeby wygrać i słowa dotrzymała.

Bardzo dobrze zaprezentowały się także Julia Drop (8 punktów i 10 asyst) oraz Monika Jasnowska (16 punktów, w tym 4 celne trójki). Ze swoich zadań wywiązały się dobrze Patricia Bright i Dominique Wilson, a ostatnim jasnym punktem w zespole Ślęzy była Karolina Stefańczyk. W swoim debiucie w wyjściowej piątce 1KS-u 22-letnia skrzydłowa zdobyła 9 punktów, rozdała 5 asyst i zanotowała 3 przechwyty.

W zeszłym sezonie Ślęza również grała w Toruniu w osłabieniu – wtedy podróż do grodu Kopernika zakończyła się porażką. Tym razem wrocławianki zrobiły to, co do nich należało.

Energa Toruń – Ślęza Wrocław 77:92 (16:20, 27:21, 11:27, 23:24).
Energa: Sarr 22, Bennett 14, Pszczolarska 13, Scaife 11, Wieczyńska 6, Adebayo 6, Nowicka 3, Podkańska 2, Grzenkowicz 0, Urban 0.
Ślęza: Jakubiuk 23 (12 zbiórek), Wilson 19, Jasnowska 16 (4×3), Bright 15 (10 zbiórek), Stefańczyk 9, Drop 8 (10 asyst), Szmyrka 2, Kuczyńska 0, Jasińska 0.