Derbowy mecz dwóch połów dla CCC Polkowice

W rozgrywanym awansem spotkaniu 25. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław przegrała z CCC Polkowice 76:81. Szaleńcza pogoń wrocławianek za derbowym rywalem tym razem zakończyła się niepowodzeniem.

Pierwsze minuty były bardzo wyrównane – po otwarciu wyniku przez Temi Fagbenle Ślęza wyszła na prowadzenie i przez jakiś czas była w stanie kontynuować wymianę ciosów z polkowiczankami. Szybkie tempo i niezła skuteczność na rozpoczęcie spotkania nie przełożyła się jednak na dalsze fragmenty pierwszej kwarty. Po pięciu minutach CCC prowadziło 7:6 i ten rezultat utrzymywał się przez niemal trzy minuty. Oba zespoły miały problemy z trafianiem do kosza.

Przełamanie autorstwa Marissy Kastanek obudziło drużynę gości, zaś dla gospodyń okazało się jedynie przebłyskiem, którego nie udało się utrzymać. W krótkim odstępie czasu pięć punktów zdobyła Styliani Kaltsidou i pomimo akcji 2+1 w wykonaniu Taisii Udodenko to CCC zaczęło dyktować warunki gry. Na trzypunktowe zagranie środkowej Ślęzy odpowiedziała podkoszowa rywalek, Lynetta Kizer, a w ostatniej minucie pierwszej kwarty z linii rzutów osobistych kolejne trzy oczka dołożyły Johannah Leedham-Warner oraz Tiffany Hayes. To dało podopiecznym Marosa Kovacika sześciopunktowe prowadzenie 17:11.

Druga odsłona rozpoczęła się od łatwych punktów Kizer, a proste rzuty zawodniczek CCC miały okazać się motywem przewodnim tej części spotkania. Po dwupunktowym trafieniu Cierry Burdick polkowiczanki w pół minuty dwukrotnie rozmontowały obronę Ślęzy, co przełożyło się na punkty Kizer i Hayes. Ślęza starała się odpowiadać swoimi akcjami, ale wrocławiankom niezmiennie brakowało skuteczności, która towarzyszyła im przez pierwsze kilka minut. Również w defensywie koszykarki 1KS-u nie funkcjonowały tak, jak powinny, co otwierało ich przeciwniczkom okazje do powiększania swojego dorobku. Tak doświadczony zespół jak CCC Polkowice nie zwykł odrzucać takiego zaproszenia.

Kluczowym momentem drugiej kwarty były dwie celne trójki Styliani Kaltsidou w dwóch kolejnych akcjach. Greczynka nie miała większych problemów z trafieniem do kosza, trzeba też przyznać, że jej rywalki nie sprawiały jej zbyt wielu trudności przy rzucie. Prowadzenie CCC urosło do 15 oczek i przy stanie 33:18 wydawało się, że z zawodniczek Ślęzy uleciało powietrze. Wrocławianki co kilka chwil dokładały kolejne punkty, ale robiły to z trudem, nie mogąc przebić się przez dobrze zorganizowaną defensywę polkowiczanek. Gdy Jasmine Thomas na niewiele ponad dwie minuty przed przerwą trafiła za trzy, podopieczne Marosa Kovacika prowadziły 40:22, osiągając najwyższe prowadzenie w tym spotkaniu. Dzięki zrywowi Marissy Kastanek tuż przed zakończeniem pierwszej połowy gospodynie urwały dwa oczka z przewagi rywalek, lecz pomimo tego w drugiej połowie miały przed sobą spore zadanie.

Przede wszystkim musiały znaleźć drogę do kosza – do przerwy nie wpadł ani jeden rzut trzypunktowy, a za dwa nie było wcale lepiej, co przełożyło się na skuteczność 34,4 proc. CCC po pierwszej kwarcie, kiedy trafiały co trzeci rzut, w drugiej odsłonie znacząco się poprawiły, rzucając na 49 proc.

Na drugą połowę zespół z Polkowic wyszedł z jednym celem: upewnić się, że spotkanie pozostanie pod ich kontrolą. Realizację swojej misji polkowiczanki rozpoczęły znakomicie, zamieniając na punkty trzy pierwsze rzuty. Prowadzenie CCC urosło do wyniku 50:28, ale od tego momentu do pracy wreszcie zabrały się koszykarki Ślęzy. Dwie kolejne akcje skutecznie zakończyły Elina Dikeoulakou oraz Lea Miletić. Reprezentantka Chorwacji wykazała się też orientacją na parkiecie, notując zbiórkę w ataku, którą na trzypunktowe trafienie zamieniła Marissa Kastanek.

Trener Kovacik wstrzymał się z prośbą o czas, chcąc zobaczyć, jak rozwiną się wydarzenia. Te nie potoczyły się po jego myśli, bowiem na trzeci celny rzut Temi Fagbenle w tej kwarcie wrocławianki odpowiedziały dwoma oczkami Kastanek z linii rzutów osobistych oraz celną próbą Dikeoulakou spod kosza. W tym momencie słowacki szkoleniowiec uznał za stosowne interweniować, przewaga jego zespołu stopniała w niewiele ponad cztery minuty o dziewięć punktów. Timeout wzięty przez trenera CCC skutecznie wybił Ślęzę z rytmu i pomimo błędów polkowiczanek różnica punktowa nie uległa zmianie. Do końca trzeciej kwarty obie drużyny wymieniały się celnymi rzutami, co było na rękę prowadzącemu 14 oczkami zespołowi z Polkowic. W grze 1KS-u widać było jednak znaczącą poprawę i to zwiastowało ciekawą końcówkę.

Pierwszy cios w decydującej odsłonie meczu należał do Temi Fagbenle, ale potem nastąpił moment, który mógł odmienić losy spotkania. Trzypunktowe trafienie Terezii Palenikovej jeszcze tego nie zwiastowało, ale trójka Eliny Dikeoulakou zdecydowanie ożywiła wrocławską publiczność. Gdy w kolejnej akcji z dystansu pomyliła się Johannah Leedham-Warner, przed Ślęzą stanęła szansa powrotu do jednocyfrowej straty. To stało się za sprawą trzeciego trzypunktowego rzutu z rzędu – tym razem autorstwa Taisii Udodenko. Trybuny zareagowały euforią, zaś trener Kovacik prośbą o czas. Ślęza przegrywała tylko 55:62 i inicjatywa była zdecydowanie po stronie gospodyń.

Na nieszczęście liczących na kontynuację odrabiania strat kibiców, po raz kolejny przerwa na żądanie słowackiego szkoleniowca CCC wybiła żółto-czerwone z rytmu. Swoje doświadczenie wykorzystała Styliani Kaltsidou, dwukrotnie w przeciągu kilkudziesięciu sekund stając na linii rzutów osobistych, a na trzy punkty zdobyte przez Udodenko i Palenikovą odpowiedziała swoim celnym rzutem. Przewaga polkowiczanek wynosiła w tym momencie dziewięć punktów, a Ślęza miała coraz mniej czasu na odrobienie strat. Na pięć minut przed końcem meczu Lea Miletic popełniła faul w ataku, ale po chwili zrehabilitowała się, skutecznie kończąc rzut spod kosza pomimo faulu Tiffany Hayes. Chorwatka dołożyła z linii rzutów osobistych jeszcze oczko i znów było tylko sześć punktów różnicy.

Wtedy jednak sprawy w swoje ręce wzięła właśnie gwiazda WNBA i EBLK – Tiffany Hayes. 29-letnia rzucająca dwukrotnie poprosiła o akcje na siebie i dwukrotnie zakończyła je punktami, samodzielnie kontrując celne rzuty Ślęzy. Następnie nie pomyliła się z dystansu, uciszając na chwilę wrocławską publiczność, wszystko wieńcząc celnym layupem. Dziewięć punktów w czterech kolejnych akcjach doskonale obrazuje umiejętności zawodniczki CCC i Atlanty Dream. Ślęza nie zamierzała jednak składać broni i po trzypunktowym trafieniu Lei Miletić atmosfera w hali wrocławskiej AWF znów zrobiła się gorąca. Wrocławianki wciąż wierzyły w odwrócenie losów spotkania, a po dwóch celnych osobistych Eliny Dikeoulakou przegrywały 70:76. Do rozegrania pozostała tylko minuta.

Po timeoucie dla trenera Rusina piłka znalazła się w rękach Hayes, ale ta tym razem popełniła błąd. Trybuny na chwilę zamarły licząc na to, że po celnym rzucie trzypunktowym Marissy Kastanek wybuchną radością, lecz kapitan Ślęzy spudłowała, a CCC nie dało już sobie wydrzeć prowadzenia. Dwie kolejne akcje Jasmine Thomas oraz Tiffany Hayes zakończyły się punktami i nawet trójki Dikeoulakou oraz Palenikovej nie odmieniły losów spotkania.

Pościg Ślęzy Wrocław zwłaszcza w czwartej kwarcie był niezwykle imponujący, atmosfera na trybunach przypominała play-offy, ale ostatecznie doświadczony zespół CCC sięgnął po 19. wygraną w sezonie. Ślęza zakończyła sezon zasadniczy we własnej hali z bilansem 8 wygranych i 4 porażek. Przed wrocławiankami jeszcze niedzielne spotkanie w Bydgoszczy oraz pojedynek z Energą Toruń w sobotę 30 marca.

Ślęza Wrocław – CCC Polkowice 76:81 (11:17, 17:27, 18:16, 30:21)
Ślęza: Udodenko 17, Dikeoulakou 17, Kastanek 13, Palenikova 12, Miletic 9, Burdick 8, Colson 0, Dobrowolska 0, Marciniak 0, Szybała 0.
CCC: Kaltsidou 18, Fagbenle 18, Hayes 16, Thomas 11, Gajda 6, Kizer 6, Puss 4, Leedham-Warner 2, Owczarzak 0, Kaczmarczyk DNP.

Zaangażowanie i wsparcie kluczem do wygranej przeciwko CCC

O godz. 18.30 w środę 20 marca odbędą się kolejne dolnośląskie derby w Energa Basket Lidze Kobiet. W meczu 25. kolejki Ślęza Wrocław podejmie obrończynie tytułu, zespół CCC Polkowice. 

W grudniowym spotkaniu obu drużyn Ślęza po niezwykle emocjonującym meczu pokonała CCC 54:51. To było jedno z najlepszych spotkań w wykonaniu żółto-czerwonych w tym sezonie, które tuż przed wyjazdem na święta wspięły się na wyżyny swoich umiejętności i podeszły do tej konfrontacji niezwykle skoncentrowane. Choć podopieczne Arkadiusza Rusina w połowie trzeciej kwarty przegrywały 13 punktami, udało im się odrobić straty i sprawić sporą niespodziankę.

– W Polkowicach zagrałyśmy bardzo dobre spotkanie. Od samego początku wierzyłyśmy w to, że ostatecznie wygramy. Cieszyłyśmy się z każdej akcji, nawet gdy nam nie wychodziło, to się wspierałyśmy. Byłyśmy dobrym zespołem. Bardzo ważne było wsparcie z ławki, dla nas każdy punkt był ważny i realizowaliśmy założenia, które dał nam trener – powiedziała Daria Marciniak, podkoszowa Ślęzy Wrocław.

Także i podczas środowego spotkania faworytem do wygranej będzie zespół CCC. Polkowiczanki przegrały pierwszy mecz w tym roku, ulegając w Bydgoszczy Artego, ale od tego czasu są niepokonane, mając na rozkładzie między innymi Arkę Gdynia, Energę Toruń czy InvestInTheWest Eneę AZS-AJP Gorzów Wlkp. Tymczasem Ślęza po ważnej wygranej w Gorzowie Wielkopolskim wysoko uległa Wiśle CanPack Kraków i do samego końca nie była pewna wygranej w spotkaniu z Widzewem Łódź. Być może kolejny występ w roli zespołu, który nie jest faworytem pozwoli Ślęzie ponownie sprawić niespodziankę.

– Wielokrotnie w tym sezonie grając w roli faworyta prezentujemy się słabo i dajemy słabszemu przeciwnikowi możliwość grania wszystkiego, co potrafi i tak naprawdę oceniając ostatni mecz, to nie wiadomo było, kto jest słabszym zespołem. Widzew grał z nami jak równy z równym. Wszystko jest w głowach dziewczyn. Jeżeli chcą pokazywać, że nie ma różnicy między zespołem naszym i Widzewa czy Gdańska, to nie można tak funkcjonować. Nie można z kolei zabrać im tego, że w starciu z mocnymi zespoły, kiedy jedziemy na pożarcie, rozgrywamy dobre mecze i potrafimy wygrywać z czołówką tej ligi – oceniał Arkadiusz Rusin.

A CCC z pewnością do czołówki należy. Mistrzynie Polski praktycznie od początku sezonu zajmują pierwszą pozycję w ligowej tabeli, a o utrzymanie status quo dba plejada gwiazd. Praktycznie każda zawodniczka CCC jest w stanie przesądzić o losach spotkania, a siedem z nich plasuje się w czołowej 10 ligi jeżeli chodzi o statystykę +/-. Ósma koszykarka w szerokiej rotacji polkowiczanek, Styliani Kaltsidou nie jest o wiele niżej, ponieważ zajmuje 15. miejsce. Podopieczne Marosa Kovacika potrafią zatrzymać każdego przeciwnika, a dodatkowo swoją ofensywą zbudować spore prowadzenie. Jednak, jak przekonaliśmy się w grudniu, nazwiska to nie wszystko.

– Myślę, że tam jest dużo indywidualności. Od stycznia zrobiły duży progres w defensywie, ale w ataku to wciąż dużo indywidualności. Mają dużo gier na ich mocne strony i wykorzystują to. Nie ma co porównywać potencjału Polkowic i naszego, ale potencjał jest potencjałem. My też lepiej wyglądaliśmy od Widzewa, a nie wykorzystaliśmy tego. Wychodzi się na mecz i jeżeli czegoś nam brakuje, to trzeba dać z siebie 200 procent zaangażowania i boiskowego sprytu, żeby zniwelować różnicę – podkreśla szkoleniowiec Ślęzy.

W grudniu oba zespoły oddały tyle samo celnych rzutów z gry, ile popełniły strat – 34. Walka toczyła się o każdą piłkę, CCC dominowało w strefie podkoszowej, ale Ślęza wykorzystywała do maksimum swoją szybkość i zwinność, regularnie stając na linii rzutów osobistych. Daria Marciniak zapowiada emocje przez całe 40 minut.

– Na pewno będziemy walczyć i czeka nas dobre spotkanie. Będzie zacięte, bo to derby, więc na pewno nie odpuścimy żadnej piłki, żeby jak najlepiej wypaść przed własną publicznością i może znowu uradować naszych kibiców – deklaruje środkowa 1KS-u.

– Wszystko zależy się od chęci. Jeżeli mentalnie jesteś gotowy na to, żeby się bić, żeby być zaangażowanym w to co robić, to wykonujesz swój zawód najlepiej jak potrafisz, najlepiej jak chcesz. A jeśli wychodzisz z założenia, że wszystko potrafię i nie muszę wkładać w to ochoty czy ambicji to grasz na 30 procent. Jak grasz na 30 procent, to twój poziom, jaki widzi przeciwnik i kibice jest poniżej tego, co powinieneś prezentować. Niestety ciągle się z tym zmagamy – podsumował Rusin.

Dla drużyny z Wrocławia ważne jest wsparcie publiczności. W Polkowicach żółto-czerwonym towarzyszyła liczna i głośna grupa fanów Ślęzy. Zawodniczki wierzą, że w środowy wieczór trybuny hali wrocławskiej AWF wypełnią się po brzegi.

– Kibice zawsze są z nami, są naszym szóstym zawodnikiem. Zawsze dają pokaz swojego wsparcia i to czuć. Na pewno nie zawiodą nas w środę, wiemy, że licznie stawią się na trybunach – zakończyła Daria Marciniak.

Początek derbów pomiędzy Ślęzą Wrocław a CCC Polkowice w środę, 20 marca o godz. 18.30. Bilety w cenie 18 i 10 zł można kupić na godzinę przed rozpoczęciem spotkania w kasie hali bądź do 23.59 we wtorek za pośrednictwem portalu biletin.

Najbliższy rywal Ślęzy: CCC Polkowice

W meczu 25. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet koszykarki Ślęzy Wrocław podejmą obrończynie tytułu, zespół CCC Polkowice.

Tak jak i w grudniowej konfrontacji obu drużyn, kiedy Ślęza po niezwykle emocjonującym meczu wygrała 54:51, tak i w najbliższą środę faworytem będzie drużyna z Polkowic. Takiemu postawieniu sprawy trudno się dziwić, ponieważ polkowiczanki od początku były stawiane w roli zespołu, który trzeba pokonać w drodze po mistrzostwo Polski. Podopieczne Marosa Kovacika w tym sezonie przegrały tylko dwukrotnie -w ostatnim meczu zeszłego roku we własnej hali ze Ślęzą oraz na otwarcie roku 2019 w Artego Arenie z Artego Bydgoszcz. Mistrzynie kraju mają serię ośmiu spotkań bez porażki, pokonując w jej trakcie niemal każdego pretendenta do ich tronu. Polkowiczanki w Toruniu ograły Energę 76:63, we własnej hali odprawiły Arkę Gdynia 61:52, a w minioną sobotę pokazały swoją siłę wygrywając w Gorzowie z InvestInTheWest Eneą AZS-em AJP 88:75.

Potencjał zespołu z Polkowic jest widoczny przede wszystkim za sprawą różnic punktowych w meczach z udziałem mistrzyń Polski. Tylko trzy razy w tym sezonie CCC wygrało mniej niż 10 punktami – w pierwszych starciach z wspomnianymi wyżej klubami. Z Energą było 73:71, z Arką 75:68, zaś z Eneą AZS-em AJP 78:73. Wtedy jednak pomarańczowe łączyły występy ligowe z meczami w Eurolidze. Po odpadnięciu z europejskich pucharów polkowiczanki mogą spokojnie skupić się na lidze, co widać po ostatnich wynikach tego klubu.

– Polkowice pokazały swoją wielką siłę. Pokazały bardzo dobrze dobrane zawodniczki, pokazały głębie składu, pokazały również doświadczenie i ogranie – powiedział trener InvestInTheWest Enei AZS-u-AJP Gorzów Wlkp. Dariusz Maciejewski po sobotnim spotkaniu, precyzyjnie identyfikując główne mocne strony CCC. Trener Maros Kovacik na każdej pozycji ma zawodniczki z najwyższej półki, począwszy od dwóch reprezentantek Polski – Weroniki Gajdy oraz Agnieszki Kaczmarczyk, przez doświadczone koszykarki z Europy w osobach Styliani Kaltsidou oraz Johannah Leedham-Warner, skończywszy na gwiazdach WNBA: Tiffany Hayes, Lynette Kizer oraz Jasmine Thomas. A przecież nie wspomnieliśmy jeszcze o MVP ubiegłorocznych finałów EBLK – Temi Fagbenle. Cennym uzupełnieniem składu są Dominika Owczarzak i Karolina Puss. Słowacki szkoleniowiec CCC nie musi polegać na konkretnej zawodniczce, bo w danym meczu niemal wszystkie są w stanie dołożyć kilkanaście punktów.

Przechwyty, bloki, punkty, skuteczność z gry, zbiórki – gdzie w statystyki nie spojrzeć, tam plejada gwiazd z Polkowic jest jedną z najlepszych drużyn w stawce. A jednak Ślęzie Wrocław udało się zatrzymać mistrzynie Polski na 51 punktach, do tego wyniku żaden inny zespół w Energa Basket Lidze Kobiet nawet się nie zbliżył. Polkowiczanki z pewnością będą chciały się zrewanżować za przegraną z grudnia, ale jak pokazało tamto starcie, o zwycięstwo we Wrocławiu CCC na pewno nie będzie łatwo.

CCC Polkowice  – NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE

Trener: Maros Kovacik.

Kadra: Jasmine Thomas, Weronika Gajda, Dominika Owczarzak (rozgrywające), Tiffany Hayes, Johannah Leedham-Warner (rzucające), Temi Fagbenle, Agnieszka Kaczmarczyk, Styliani Kaltsidou, Karolina Puss, Julia Tyszkiewicz (skrzydłowe), Lynetta Kizer (środkowa).

OSTATNIE 5 MECZÓW LIGOWYCH

17. kolejka: Sunreef Yachts Politechnika Gdańska – CCC Polkowice 68:89 (8:25, 16:23, 19:25, 25:16)
CCC: Kizer 18, Kaczmarczyk 17, Fagbenle 14, Gajda 12, Kaltsidou 9, Thomas 7, Tyszkiewicz 7, Puss 3, Owczarzak 2.

19. kolejka:  Pszczółka Polski-Cukier AZS-UMCS Lublin – CCC Polkowice 55:85 (17:18, 10:16, 11:34, 17:17)
CCC: Hayes 18, Fagbenle 16, Kizer 16, Thomas 11, Leedham 10, Tyszkiewicz 5, Gajda 4, Owczarzak 3, Puss 2, Kaltsidou 0.

20. kolejka: CCC Polkowice – Arka Gdynia 61:52 (20:9, 8:13, 21:14, 12:16)
CCC: Fagbenle 25, Kaltsidou 11, Leedham 7, Hayes 6, Thomas 5, Puss 3, Kaczmarczyk 2, Gajda 2, Owczarzak 0.

22. kolejka: CCC Polkowice – Ostrovia Ostrów Wlkp. 95:47 (34:19, 26:5, 21:11, 14:12)
CCC: Gajda 21, Puss 17, Owczarzak 12, Kaczmarczyk 10, Hayes 9, Kaltsidou 9, Leedham 8, Tyszkiewicz 5, Fagbenle 4.

23. kolejka: InvestInTheWest Enea AZS-AJP Gorzów Wlkp. – CCC Polkowice 75:88 (21:18, 16:21, 21:30, 17:19)
CCC: Leedham 18, Hayes 17, Kaltsidou 16, Kizer 11, Thomas 10, Fagbenle 9, Puss 7, Gajda 0, Owczarzak 0.

Spojrzenie w liczby: Widzew Łódź

Prezentujemy 10 statystyk po meczu Ślęzy Wrocław z Widzewem Łódź, w którym Ślęza zwyciężyła 72:66.

1 – wielokrotnie przeciwniczki Ślęzy podkreślały, że szybki atak to jedna z głównych broni drużyny z Wrocławia i przede wszystkim należy zatrzymać właśnie ten element gry 1KS-u. Tymczasem w spotkaniu z Widzewem po raz pierwszy w tym sezonie rywalki zdominowały ten aspekt, będąc lepsze w punktach z szybkiego ataku aż o 10 punktów (24:14). Zdarzały się już przypadki, w którym Ślęza przegrywała tę rywalizację, ale do tej pory różnica nie była tak wysoka.

2 – defensywa Ślęzy wskoczyła na optymalny pułap w kluczowym momencie, o czym będziemy jeszcze wspominać poniżej. Zaczynamy od tego, że przez całą czwartą kwartę koszykarki Widzewa oddały tylko dwa celne rzuty z gry, pierwszy z nich na trzy minuty przed końcem meczu.

3 – Taisiia Udodenko skończyła spotkanie z 13 punktami i 11 zbiórkami, notując swoje trzecie double-double w sezonie. Reprezentantka Ukrainy miała indeks EVAL w wysokości 19 – najwyższy od meczu z Ostrovią Ostrów Wlkp. w listopadzie ubiegłego roku, kiedy wyniósł on 22. W spotkaniu z Pszczółką zanotowała EVAL na poziomie 21, jednak przy tym wyniku należy postawić gwiazdkę, gdyż został on wypracowany łącznie z dogrywką.

7 – koszykarki Widzewa oddały w całym meczu zaledwie siedem rzutów osobistych. Do tej pory nie zdarzyło się, żeby przeciwnik Ślęzy miał mniej niż 11 prób z linii rzutów wolnych. Wykorzystały zaledwie pięć, co oznacza, że sama Cierra Burdick trafiła więcej osobistych niż cały zespół z Łodzi.

10 – kolejny dowód na fenomenalną defensywę Ślęzy w decydujących momentach – przez 10 minut pomiędzy ostatnim celnym rzutem z gry w trzeciej kwarcie a pierwszą udaną próbą Widzewa w czwartej odsłonie podopieczne Elmedina Omanicia spudłowały 14 rzutów i popełniły siedem strat.

11 – jak w 14 minut w znaczący sposób wpłynąć na losy spotkania? Na wykład zaprasza profesor Lea Miletić, która wraz z Sydney Colson zanotowała najwyższy wskaźnik +/- – 11. Reprezentantka Chorwacji mogła sama przewodzić w tej statystyce, gdyby nie przestrzelone cztery rzuty osobiste, co w tym sezonie skrzydłowej Ślęzy nie zdarzyło się ani razu. Pomimo to skończyła mecz z czterema punktami, trzema zbiórkami, dwoma asystami i dwoma przechwytami, swoim zaangażowaniem i wolą walki wnosząc bardzo dużo do gry Ślęzy. Nic zatem dziwnego, że to właśnie ona zdobyła ostatnie punkty w meczu skuteczną próbą spod kosza.

12:42 – 11 punktów to druga najwyższa strata, jaką w tym sezonie odrobiły koszykarki Ślęzy Wrocław. Przed większym wyzwaniem stały w Polkowicach, gdy musiały powrócić z 13 oczek deficytu. Wtedy jednak miały aż 16 minut na wykonanie tego zadania. W sobotnie popołudnie musiały się nieco bardziej pospieszyć, bo na przechylenie szali zwycięstwa na swoją korzyść miały dokładnie 12 minut i 42 sekundy.

16 – na szczęście wrocławianki stanęły na wysokości zadania i zanotowały serię 16 punktów bez odpowiedzi Widzewa, od stanu 48:59 doprowadzając do 64:59, a potem skutecznie upewniając się, że zwycięstwo nie wyślizgnie się już z ich rąk.

24 – Aleksandra Pawlak w tym sezonie upodobała sobie grę przeciwko Ślęzie Wrocław. W pierwszym spotkaniu trzykrotnie trafiła z dystansu, w sobotę ustanowiła nowy najlepszy wynik tegorocznych rozgrywek, czterokrotnie nie myląc się za trzy punkty. Siedem celnych trójek 34-letniej skrzydłowej to aż 24 procent jej całkowitego dorobku, bowiem w pozostałych 19 meczach trafiła kolejne 22 rzuty.

26 – MVP spotkania? Niewątpliwie Cierra Burdick: 23 punkty, siedem zbiórek, asysta, pięć wymuszonych fauli, dwa przechwyty i skuteczność z gry na poziomie 61.5 procent = EVAL 26, czwarty najwyższy w tym sezonie. W tym miejscu należy wspomnieć, że amerykańska skrzydłowa Ślęzy w ostatnich pięciu meczach gra na poziomie MVP nie tylko Ślęzy Wrocław, ale i całej ligi. Skuteczność z gry – 62,5 proc. (druga najwyższa w lidze w przekroju całego sezonu), 17.2 punktu na mecz (piąty wynik w lidze), 7.8 zbiórki (ósmy wynik w lidze), 1.4 przechwytu (trzeci najwyższy wynik wśród podkoszowych) oraz EVAL 22.2 (wyłącznie za Draganą Stanković). Z pełnym przeświadczeniem możemy stwierdzić, że Cierra Burdick to jedna z najlepszych zawodniczek w lidze.

„Cieszę się, że w końcówce zaczęłyśmy walczyć”

Prezentujemy pełen zapis konferencji prasowej po meczu Ślęza Wrocław – Widzew Łódź, w którym wrocławianki zwyciężyły 72:66.

Elmedin Omanić: Rozmawiałem z trenerami Ślęzy przed tym meczem, mówiłem im, że to prawdopodobnie będzie spacerek. Naprawdę myślałem, że tak to się potoczy, zwłaszcza, że wystąpiliśmy dzisiaj bez podkoszowej. Kilka minut pierwszej kwarty wskazywało na to, że ten mecz zakończy się dla nas wysoką porażką. Udało nam się z tego wybrnąć i wraz z upływem czasu graliśmy coraz lepiej. Myślę, że ten mecz mógł się podobać, trenerzy dobrze prowadzili swoje drużyny, zawodniczki grały nieźle i publiczność mogła być zadowolona. Gratulacje dla zespołu Ślęzy, myślę, że stać ich na dużo w play-offach i życzę Ślęzie co najmniej półfinału, a potem zobaczymy, co się wydarzy. Gratuluję też swoim dziewczynom, zaprezentowały się bardzo dobrze, więc w poniedziałek będą miały wolne.

Klaudia Gertchen: Przede wszystkim gratulacje dla przeciwników, Ślęza zagrała dobre zawody. Od początku źle zaczęliśmy, nie byłyśmy wystarczająco skupione. Od drugiej kwarty grałyśmy lepiej, doprowadziłyśmy do remisu. Niestety w końcowych pięciu minutach za dużo wdało się stresu i nie udało nam się dociągnąć korzystnego wyniku do końca.

Arkadiusz Rusin: Dziękuję za gratulacje. Trener Omanić ma na nas sposób. Dwa razy toczymy ciężki bój, a przebieg obu spotkań do 30 minuty był podobny. W Łodzi też dobrze zaczęliśmy, stworzyliśmy przewagę, a potem przestaliśmy grać to, co sobie założyliśmy i dziś było tak samo. Odkąd zaczęły się zmiany i rezerwowe wychodziły na parkiet, to zrezygnowaliśmy z założeń i chcieliśmy na siłę się przełamywać. Nie graliśmy tego, co funkcjonowało. Druga i trzecia kwarta potoczyły się tak, jak w Łodzi – w naszej grze wszystko się posypało, mieliśmy problemy z obroną pick and rolla, szczególnie w przypadku rzutów dystansowych Aleksandry Pawlak oraz Katariny Vucković. Taki sam scenariusz miał miejsce w Łodzi, tylko że dziś zawodniczki wreszcie zrozumiały, że tylko defensywą możemy wygrywać w ostatnich kwartach, a nie grą od jednego końca parkietu do drugiego i kto przerzuci rywala to wygrywa. Na pewno mam sporo uwag do swoich zawodniczek, gratuluję postawy koszykarkom Widzewa, które mimo osłabienia i złego początku podniosły się i stawiły nam opór. Nie mamy czasu na to, żeby wracać do tego meczu, musimy się skupić na środzie. Do zakończenia rundy zasadniczej pozostało niewiele czasu i trzeba myśleć o play-offach. Choć chciałbym być w swojej roli złego strażnika, to muszę się powstrzymać, bo przed nami za dużo ważnych spotkań.

Sydney Colson: Jestem rozczarowana tym, jak grałyśmy poza pierwszą kwartą. Brakowało nam koncentracji i dyscypliny, to jest nasz problem przez cały sezon, zarówno na treningach, jak i podczas meczów. Trener próbuje nam wpoić, że nasza postawa przez te ostatnie kilka miesięcy nie zmieni się w play-offach. Nie mamy dumy, nie mamy w sobie woli walki przez całe 40 minut, brakuje nam skupienia się na mocnych stronach poszczególnych przeciwniczek. Cieszę się, że w końcówce zaczęłyśmy walczyć, zanotowałyśmy kilka ważnych przechwytów, agresywnie wchodziłyśmy pod kosz. Jednak ten mecz jako całość był dla nas rozczarowujący. Dziękuję Widzewowi za ciężki mecz.