Najnowsza zawodniczka Ślęzy: Magdalena Szajtauer

Magdalena Szajtauer to pierwsza nowa zawodniczka Ślęzy Wrocław w sezonie 2019/2020. Przybliżamy dotychczasową karierę reprezentacyjnej środkowej. 

Urodzona 28 marca 1995 roku w Wiśle Szajtauer rozpoczynała swoją karierę w barwach ISSiR Startu Wisła, a w rozgrywkach 2011/2012 przeniosła się do Gorzowa Wielkopolskiego. – Spotkałem się z rodzicami Magdy, kończąc wizytę słowami, że za dwa tygodnie ich córka będzie już w Gorzowie. To był materiał na świetną zawodniczkę. – mówił w 2016 roku trener Dariusz Maciejewski w rozmowie z Gazetą Lubuską. Już przed 17 urodzinami zadebiutowała na parkietach ówczesnej Ford Germaz Ekstraklasy, ale w 51 sekund przeciwko Odrze Brzeg nie zdołała się zapisać w statystykach. Na następny występ w najwyższej lidze czekała miesiąc i w wysokiej porażce przeciwko CCC Polkowice dostała od trenera Maciejewskiego dwie minuty. Sezon 2011/12 zakończyła grając 12 minut z ŁKS-em Łódź – taki wymiar minut dla 17-letniej zawodniczki był wyrazem wiary w umiejętności i potencjał młodej środkowej.

Kibice zebrani w hali w Szczecinie w listopadzie 2012 roku podczas meczu 1/16 finału Pucharu Polski mogli zobaczyć talent Magdaleny Szajtauer w pełnej krasie. Środkowa zespołu z Gorzowa w wygranej Akademiczek nad Wilkami Morskimi zdobyła 14 punktów, zebrała siedem piłek (cztery na atakowanej tablicy), dołożyła do tego trzy asysty i blok w drodze po EVAL 20 i +/- 32. – Widać, że ostatnie niezłe występy w drużynie młodzieżowej nie były przypadkowe. Teraz czas na podobny błysk w dorosłej rywalizacji… – można było przeczytać na stronie gorzowskiej Gazety Wyborczej po tym występie Szajtauer.

W następnej rundzie wciąż niepełnoletnia zawodniczka wyszła na parkiet w pierwszej piątce. Rywalem gorzowianek był MKS PWSZ Konin, a wschodząca gwiazda AZS-u-AJP spędziła na parkiecie 22 minuty, zdobywając 8 punktów i zbierając 5 piłek (ponownie cztery w ataku).

Sukcesy w Pucharze nie przełożyły się na dłuższe występy ligowe. Ani razu w dziewięciu meczach sezonu zasadniczego nie zagrała dłużej niż 10 minut, dopiero w ćwierćfinałowej rywalizacji z hegemonem z Krakowa dostała swoją szansę. Średnie na poziomie 4,3 punktu oraz 3,6 zbiórki gdy trzeba było rywalizować na parkiecie z Dorą Horti czy Tiną Charles to dobry wynik.

Rozgrywki 2013/2014 nie były znaczącym krokiem naprzód jeżeli chodzi o rozwój koszykarski Magdaleny Szajtauer. Znowu zaprezentowała się bardzo dobrze w Pucharze Polski – ponownie na drodze koszykarek z Gorzowa stanął zespół MKS-u Konin, co zakończyło się sześcioma punktami i 11 zbiórkami, ale i porażką 50:60. W lidze warto podkreślić mecz z Energą Toruń – 2 punkty i 9 zbiórek (5 ofensywnych) w 15 minut. Poza tym? Trudno znaleźć spotkanie, którym nowa zawodniczka Ślęzy Wrocław mogłaby się pochwalić.

Co innego w sezonie 2014/2015 – bez dwóch zdań przełomowym w wykonaniu Szajtauer. Od początku regularnie występowała na parkiecie po kilkanaście minut, na stałe wkomponowując się w rotację trenera Dariusza Maciejewskiego. W listopadzie 2014 roku zdobyła dziewięć punktów i zebrała osiem piłek w meczu z Basketem Gdynia. Trzy tygodnie później zaliczyła osiem oczek i tyle samo zbiórek w meczu z beniaminkiem ówczesnej Tauron Basket Ligi Kobiet – Ślęzą Wrocław. W nowym roku błysnęła przeciwko Wiśle CanPack Kraków (pięć punktów i pięć zbiórek) i przede wszystkim w starciu z Pszczółką Lublin. Cztery punkty wrażenia nie robią, ale 10 zbiórek już tak. A gdy dodamy do tego aż pięć bloków, otrzymujemy znakomity występ blisko 20-letniej zawodniczki.

Potencjał młodej środkowej dostrzegł trener Jacek Winnicki. Szkoleniowiec ten pełnił w 2015 roku rolę selekcjonera reprezentacji Polski kobiet i zaprosił Magdalenę Szajtauer do szerokiej, 23-osobowej kadry reprezentacji przygotowującej się do Eurobasketu. W węższym, liczącym 18 zawodniczek składzie już jej zabrakło, niemniej kwestią czasu były kolejne powołania i ostatecznie debiut w biało-czerwonych barwach.

Debiut Magdaleny Szajtauer w reprezentacji Polski. (Fot. koszykowkakobiet.pl)

Pierwszy występ z orzełkiem na piersi nastąpił 18 listopada 2015 roku przeciwko Niemkom. Dwa punkty, trzy zbiórki i, jako dowód waleczności, pięć fauli. Powołanie od Teodora Mołłowa było konsekwencją bardzo dobrego startu w sezonie 2015/16. Ponownie właściwie w pojedynkę zatrzymała Pszczółkę Lublin, blokując aż sześć rzutów rywalek. Do tego dołożyła sześć punktów i 11 desek. Tydzień później przeciwko Artego Bydgoszcz zrobiła 9 punktów i 10 zbiórek. Służyły jej występy u boku Kelley Cain, wraz z nią Szajtauer tworzyła bardzo trudny do przejścia duet podkoszowych. Po meczu z Zagłębiem Sosnowiec gorzowska Wyborcza pisała „miło było dziś usłyszeć, że „wszystkie możliwe słowa uznania za walkę należą się naszym dziewczynom i wyłącznie o nich mówmy”. A więc mówimy: jesteśmy z was dumni!”.

Szajtauer była wtedy podstawową środkową, bowiem Cain leczyła kontuzję. Tuż przed wyjazdem na kadrę do Gorzowa przyjechało PGE MKK Siedlce, a przyszła reprezentantka Polski zabukowała sobie bilet na zgrupowanie zbierając aż 16 piłek. Ten wyczyn poprawiła w połowie stycznia 2016, notując 17 zbiórek przeciwko Pomarańczarni Poznań. „Szajta” nie tylko czyściła tablice, ale i była momentami zaporą nie do przejścia. Wspomnieliśmy o sześciu blokach z Pszczółką. W meczu z Sosnowcem dołożyła kolejne pięć. Cztery przeciwko Basketowi Gdynia, jeszcze cztery ze Ślęzą. Łącznie 41 – najwyższy wynik w lidze.

W rozgrywkach 2016/2017 Cain przeniosła się do Torunia. A w Gorzowie zamiast szukać kolejnej środkowej z zagranicy, postawiono na Szajtauer. U swojego boku miała takie nazwiska jak Aleksandra Pawlak, Paulina Misiek czy Courtney Hurt – partnerki doborowe. W czwartym meczu sezonu, przeciwko Arce Gdynia, w końcu rodowita góralka z Wisły zanotowała pierwsze double-double w swojej karierze. Do 11 zbiórek dołożyła 10 punktów. W roli podstawowej środkowej punktowała więcej niż zazwyczaj, ale wciąż bez przełomu w postaci regularnych zdobyczy powyżej 10 oczek. Szajtauer rozstrzygnęła wielki mecz przeciwko Enerdze Toruń i swojej byłej koleżance spod kosza – Kelley Cain na swoją korzyść. Lepiej zapunktowała Amerykanka, ale na tablicach lepsza okazała się reprezentantka Polski, która zebrała 16 piłek, w tym aż dziewięć w ataku. Byłby to rekord ligi gdyby nie Courtney Hurt, która pewnego razu postanowiła zebrać aż 14 piłek na atakowanej tablicy przeciwko Widzewowi Łódź.

W listopadzie 2016 roku Szajtauer zrobiła 6 punktów i 10 zbiórek z PGE MKK Siedlce, a dwa tygodnie później 7 oczek i 11 zbiórek przeciwko Artego Bydgoszcz – był to pierwszy przypadek w jej karierze, kiedy w dwóch meczach z rzędu zanotowała ponad co najmniej 10 zbiórek. Na następny taki przypadek musiała czekać dziewięć meczów, aż do następnego starcia z Artego. Wówczas zaledwie punktu zabrakło jej do kolejnego double-double, ostatecznie stanęło na 9 punktach i 12 zbiórkach. Kolejny mecz z PGE MKK Siedlce również zakończył się okazałym dorobkiem zbiórek – 15 desek w zaledwie 24 minuty. „Szajta” i jej koleżanki dobrze zaczęły play-offy, dwukrotnie pokonując CCC Polkowice, ale przegrały trzy kolejne mecze i zakończyły walkę o medale na ćwierćfinałach. Na pocieszenie został reprezentacyjnej środkowej tytuł wicemistrzyni bloków. Z 49 zablokowanymi rzutami przegrała koronę królowej bloków z… Kelley Cain o jeden blok.

Latem 2017 roku do zespołu z Gorzowa dołączyła Carolyn Swords, a to oznaczało tylko jedno – przenosiny Szajtauer na ławkę rezerwowych. Z zawodniczką, która rozegrała niemal 200 meczów w NBA trudno rywalizować, więc reprezentantka Polski skupiła się na ciężkiej pracy i wykorzystywaniu swoich szans. Wystąpiła w 27 meczach, w 12 z nich wyszła na parkiet w wyjściowej piątce. Spadły praktycznie wszystkie średnie, co jest rzeczą naturalną przy zmianie roli. Z zawodniczki która miała w sezonie 16/17 rewelacyjny średni +/- na poziomie 8.1 (szósty najlepszy wynik w lidze) spadła na poziom 0.4. Nadeszła pora na zmianę scenerii.

– W zasadzie to pierwsza duża zmiana w mojej karierze. Od ośmiu lat grałam w Gorzowie Wielkopolskim. Potrzebny był mi nowy impuls. Ten transfer jest właśnie takim impulsem. Jestem pozytywnie nastawiona przed nowym sezonem – powiedziała Szajtauer oficjalnej stronie Pszczółki Lublin po zmianie barw klubowych. Do przenosin akurat do Grodu Kozła zachęcała ją była kapitan Pszczółki, a obecnie zawodniczka Ślęzy Agata Dobrowolska, z którą Szajtauer mieszkała w jednym pokoju podczas zgrupowań reprezentacji Polski.

W Lublinie błyskawicznie przedstawiła kibicom swoje mocne strony – agresywne atakowanie tablic i dobrą defensywę. W spotkaniu ze Ślęzą Wrocław do tego dołożyła jeszcze 13 punktów w drodze po swoje drugie double-double w karierze klubowej.

Przez chwilę występowała w wyjściowej piątce, gdy trener Szawarski ustalał warunki kontraktu z Nikki Greene. Gdy mistrzyni Polski z 1KS-em dołączyła do Pszczółki, Szajtauer wróciła na ławkę rezerwowych. Na przełomie stycznia i lutego obie panie grały ze sobą w pierwszym składzie, ale w przypadku reprezentantki Polski seria występów w S5 stanęła na czterech meczach. Do końca sezonu pojawiła się w piątce tylko raz, w ostatnim meczu sezonu, gdy Pszczółka bezskutecznie próbowała powstrzymać CCC Polkowice i urwać późniejszym mistrzyniom Polski choćby jeden mecz.

– Robię wszystko, co możliwe, by być jeszcze bardziej pewną zawodniczką na parkiecie. Aczkolwiek cały czas muszę pracować nad swoją psychiką.

– Zdaję sobie sprawę, że jeśli w głowie jest blokada, to pewnego poziomu nie przeskoczę. Wynika to chyba częściowo z tego, że na boisku widzę, jak wiele mi jeszcze brakuje do tych najlepszych – mówiła Szajtauer na przestrzeni dwóch miesięcy w 2016 roku. Tych wypowiedzi udzieliła Gazecie Lubuskiej w trakcie najlepszego sezonu w swojej karierze. Od tego czasu musiała pokazywać swój talent w mniejszych rolach, ale oprócz umiejętności imponowała walecznością i determinacją, co zresztą nie uciekło uwadze legend koszykówki.

– Ta dziewczyna ma olbrzymi zasiąg ramion, a do tego jest bardzo waleczna – powiedziała o Szajtauer w listopadzie zeszłego roku mistrzyni Europy z 1999 roku Elżbieta Nowak w rozmowie z Magazynem Sportowiec.

– Jest zdolna, ma duży potencjał. Jeśli będzie pewniejsza, to zrobi dużą karierę – na łamach „Lubuskiej” chwalił reprezentantkę Polski były selekcjoner kadry Teodor Mołłow.

Trener Arkadiusz Rusin powiedział wprost – liczy nie tylko na defensywę swojej nowej środkowej, ale i na jej punkty. 24-letnia środkowa zbiera i blokuje na poziomie czołówki ligi. Jeśli w ślad za obroną pójdzie atak, to Magdalena Szajtauer w żółto-czerwonych barwach z pewnością poprawi swój dorobek dwóch double-double w karierze klubowej. My jesteśmy o tym przekonani.