Ślęza wyjeżdża z Bydgoszczy z dwoma zwycięstwami

Koszykarki Ślęzy Wrocław pokonały Artego Bydgoszcz 66:58 w drugim meczu ćwierćfinałów Energa Basket Ligi Kobiet i do czwartego z rzędu awansu do półfinałów potrzebują jeszcze jednego zwycięstwa. 

Spotkanie rozpoczęło się znakomicie dla Artego, które w zaledwie dwie minuty zdobyło siedem punktów bez odpowiedzi wrocławianek. Po celnym rzucie Alexis Hornbuckle na 7:0 trener Arkadiusz Rusin musiał poprosić o przerwę. Pierwsze oczka dla Ślęzy zdobyła Cierra Burdick, ale podopieczne Tomasza Herkta nadal kontrolowały przebieg wydarzeń, odpowiadając trafieniami na każdy rzut żółto-czerwonych. Impuls do odrabiania strat próbowały dać Burdick oraz Elina Dikeoulakou, dzięki czemu wrocławianki wróciły na 7:11.

Koszykarki z Bydgoszczy dalej podawały piłkę do Dragany Stanković i Alexis Hornbuckle, a te zawodniczki nie myliły się zbyt rzadko, dzięki czemu gospodynie nadal dość bezpiecznie prowadziły. Spore problemy pod koniec pierwszej kwarty Ślęzie sprawiała zwłaszcza serbska środkowa, która swoimi warunkami fizycznymi zdobywała łatwe punkty spod kosza bądź z linii rzutów osobistych. Po Stanković odpowiedzialność za punktowanie przejęła Ziomara Morrison, która w ciągu minuty zdobyła pięć oczek i tym samym skontrowała celne rzuty Terezii Palenikovej oraz Marissy Kastanek. Dwa osobiste kapitan Ślęzy sprawiły, że wrocławianki pierwszą kwartę skończyły z dziewięciopunktową stratą.

Po wznowieniu gry podopieczne Arkadiusza Rusina zaczęły odrabiać straty, w końcu trafiając rzuty oraz, przede wszystkim, realizując założenia defensywne. Efektem dobrego startu w drugiej kwarcie była seria punktowa 7:0 zbliżająca wrocławianki na zaledwie cztery oczka. Passę przerwała trójką Alexis Hornbuckle i po trzech minutach drugiej części gry było 29:22. Ślęza w ciągu 50 sekund miała trzy zbiórki w ataku, ale żadnej z nich nie była w stanie przekuć w kolejne punkty. W odrabianiu strat nie pomogły z pewnością dwa błędy 24 sekund popełnione w przeciągu dwóch kolejnych akcji. Trudny okres 1KS-u przerwała Terezia Palenikova rzutem trzypunktowym i to trafienie dało reszcie zespołu zastrzyk energii w ataku. Defensywa przez całą drugą kwartę funkcjonowała na bardzo dobrym poziomie, czego najlepszym dowodem jest pięć minut Artego bez celnego rzutu z gry.

W tym czasie Ślęza doprowadziła do wyrównania. Najpierw nie pomyliła się Daria Marciniak, której podała Dikeoulakou, a następnie sama reprezentantka Łotwy dołożyła kolejne dwa punkty na 29:29. Gospodynie za sprawą Ziomary Morrison odzyskały na chwilę prowadzenie, ale już w następnej akcji z dystansu przymierzyła Marciniak, która zastępowała mającą problemy z faulami Taisiię Udodenko. Reprezentantka Polski przed przerwą dołożyła jeszcze dwa oczka, dzięki czemu zespół z Wrocławia w ciągu dziesięciu minut nie tylko odrobił całą stratę, ale jeszcze potrafił wyjść na trzy punkty prowadzenia.

Druga połowa rozpoczęła się od punktów Stanković, na które odpowiedź miała Elina Dikeoulakou, która od razu po przerwie poczuła się bardzo pewnie. Po pudle serbskiej środkowej Artego piłka ponownie trafiła do łotewskiej rozgrywającej Ślęzy, a ta znowu trafiła za trzy. Kolejna akcja to strata Stanković i trzeci celny rzut Dikeoulakou, tym razem za dwa oczka. Wrocławianki objęły prowadzenie 42:33 i trener Tomasz Herkt musiał poprosić o czas. Przerwa przynajmniej pozwoliła wybić z rytmu Dikeoulakou, bo w pierwszej chwili nie wpłynęła nazbyt pozytywnie na koszykarki z Bydgoszczy.

Dopiero rzut Tamary Radocaj pozwolił Artego odnaleźć optymalny rytm w ataku. Na trafienie rozgrywającej bydgoszczanek odpowiedziała jeszcze Terezia Palenikova, ale Ślęza nie znalazła kontry na trzy kolejne akcje zawodniczek gospodarzy. Trafiały kolejno Stanković (2+1), Poboży oraz McBride (za 3). Ze stanu 44:35 zrobiło się 44:43 i tym razem to trener Rusin musiał wykorzystać jedną ze swoich przerw. Po timeoucie błyskawicznie za trzy trafiła Elina Dikeoulakou, wprowadzając nieco spokoju w poczynania swoich koleżanek. Kolejne półtorej minuty to sporo niecelnych rzutów i strat, a zwieńczeniem tego okresu był piąty faul Taisii Udodenko, którą ponownie musiała zastąpić Daria Marciniak. I rezerwowa środkowa 1KS-u stanęła na wysokości zadania, dokładając kolejne trzypunktowe trafienie na 50:45 oraz rzut za dwa na 52:46. To dzięki Marciniak Ślęza utrzymywała się na prowadzeniu przed rozpoczęciem czwartej kwarty.

W decydującej części spotkania dominowały nerwy. Na pierwsze punkty z gry trzeba było czekać niemal dwie minuty (Dragana Stanković na 50:52), na kolejne jeszcze 180 sekund. Po raz kolejny punkty zdobyło Artego i doprowadziło do remisu. W następnej akcji ręka nie zadrżała Karinie Szybale, która przymierzyła z dystansu. Po pudle Elżbiety Międzik, które mogło być odpowiedzią na trójkę Szybały i stratach Dikeoulakou oraz Hornbuckle ławka Ślęzy ponownie mogła się uradować, tym razem za sprawą celnego rzutu dystansowego Terezii Palenikovej. Po tej próbie trener Herkt poprosił o czas, na 3:45 do końca spotkania i sześciu punktach straty to był ostatni gwizdek na odwrócenie losów meczu.

Zamiast tego Draganie Stanković został odgwizdany faul techniczny i choć Dikeoulakou nie wykorzystała rzutu osobistego, to Ślęzie udało się zamienić akcję będącą konsekwencją tego „dachu” na dwa oczka Cierry Burdick. Na trzy minuty przed końcową syreną wrocławianki prowadziły ośmioma punktami, ale Artego nie zamierzało składać broni. Najpierw trafiła Stanković, potem Morrison i zrobiło się tylko 60:56. Przewagę nieco odbudowała łotewska rozgrywająca Ślęzy, ale błyskawicznie layup wykorzystała Elżbieta Międzik. W kolejnej akcji Daria Marciniak została zablokowana przez Stanković, ale wrocławianki zebrały piłkę i po time-oucie dla trenera Rusina wyprowadziły na dogodną pozycję Burdick, która nie pomyliła się i trafiła na 64:58.

Bydgoszczanki miały nadzieję na powrót do tego spotkania, ale trzypunktowy rzut Międzik nie wpadł do kosza, a chwilę potem Dragana Stanković popełniła faul w ataku i wszystko było już jasne. Na zwieńczenie swojego znakomitego występu dwa punkty z linii rzutów osobistych zdobyła Elina Dikeoulakou, stawiając kropkę nad i w drugim zwycięstwie Ślęzy Wrocław w półfinałowej serii. Wrocławianki potrafiły otrząsnąć się z letargu, w którym były przez większość pierwszej kwarty i dzięki znakomitej defensywie wracają z Bydgoszczy z dwoma wygranymi.

Seria ćwierćfinałowa przenosi się do Wrocławia. Mecz numer trzy już w sobotę o godz. 19 w hali wrocławskiej AWF.

Artego Bydgoszcz – Ślęza Wrocław 58:66 (24:15, 7:19, 17:18, 10:14)
Artego: Stanković 22, Morrison 13, Hornbuckle 12, Radocaj 4, McBride 3, Międzik 2, Poboży 2.
Ślęza: Dikeoulakou 21, Marciniak 12, Burdick 11, Palenikova 10, Kastanek 4, Udodenko 3, Szybała 3, Miletić 2, Colson 0, Dobrowolska 0, Kaczmarska DNP.

„Nasza obrona była dzisiaj miła dla oka”

Prezentujemy pełen zapis konferencji po meczu Artego Bydgoszcz – Ślęza Wrocław, który wrocławianki wygrały 69:61.

Arkadiusz Rusin: Spodziewaliśmy się trudnych zawodów i na pewno takie były. Cieszę się przede wszystkim z pracy dziewczyn, jaką wykonały w defensywie. Ta obrona była dzisiaj miła dla oka. Oczywiście nie ustrzegliśmy się błędów, ale byliśmy konsekwentni w defensywie. Troszeczkę tej konsekwencji brakowało w ataku, mieliśmy pomysł i jak go realizowaliśmy, to było dobrze, a gdy uciekaliśmy od niego, to od razu było gorzej. Jest zwycięstwo i to na pewno cieszy, ale tak jak już od razu po meczu powiedziałem dziewczynom, to jest tylko jedno zwycięstwo, a play-offy mają swoje reguły. Ten, kto chce grać dalej, musi tych meczów wygrać trzy.

Marissa Kastanek: Przede wszystkim to był dobry mecz. Nie chciałam zrobić krzywdy Agnieszce Szott-Hejmej i mam nadzieję, że będzie gotowa do gry w następnych spotkaniach. To jest seria, więc choć to zwycięstwo nas cieszy, wciąż musimy wygrać jeszcze dwa razy i musimy być gotowe do walki jutro, w sobotę, niedzielę czy w przyszłą środę. Tak, jak powiedział trener, defensywa jest kluczem, a my musimy dobrze wypocząć i być gotowe na drugie spotkanie.

Tomasz Herkt: Można powiedzieć tak: wygraliśmy zbiórki, mieliśmy więcej asyst i bloków, mniej strat, a przegraliśmy mecz. Graliśmy na bardzo słabej skuteczności i należy się zgodzić z tym, że oba zespoły próbowały grać dobrze w defensywie, ale z tej skutecznej obrony Ślęza była lepsza o te parę punktów. Wyrównane trzy kwarty, decydowało dosłownie kilka oczek. Popełniliśmy niepotrzebne straty, wiele z nich skutkowało łatwymi punktami dla Ślęzy i to największy problem. We własnej hali trzeba zdobywać więcej punktów – 61 oczek to zdecydowanie za mało, żeby wygrywać mecze.

Tamara Radocaj: Gratulacje dla Ślęzy za dobre spotkanie. Tak, jak powiedział trener, nasze straty prowadziły do łatwych punktów Ślęzy. To są play-offy, tu liczy się każde zagranie, każda akcja. Obejrzymy video i zrobimy wszystko, żeby jutro wyrównać stan rywalizacji.

Pierwszy mecz ćwierćfinałów dla Ślęzy Wrocław

W pierwszym meczu 1/4 finału Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław wygrała w Artego Arenie z Artego Bydgoszcz 69:61 i w serii do trzech wygranych prowadzi 1:0.

Wrocławianki bardzo dobrze rozpoczęły to spotkanie, błyskawicznie uruchamiając swoje podkoszowe – Cierrę Burdick oraz Taisiię Udodenko, które zdobyły pierwsze 11 punktów dla zespołu prowadzonego przez Arkadiusza Rusina. Koszykarki Ślęzy nie tylko bez większych problemów dokładały kolejne punkty, ale i skutecznie powstrzymywały zespół Artego przed nawiązaniem walki. Dość powiedzieć, że pierwsze punkty z gry zawodniczki Tomasza Herkta zdobyły po sześciu minutach od momentu, w którym piłka poszła w górę. Wcześniej cztery oczka z linii rzutów osobistych uzbierała Ziomara Morrison. Ślęza nie miała takich zmartwień, potrafiąc nie tylko skutecznie wejść pod kosz, ale i przymierzyć z dystansu. Zanim layup na dwa punkty zamieniła Julie McBride, po trójce Terezii Palenikovej Ślęza prowadziła 14:4.

Od tego momentu atak 1KS-u nie był już tak skuteczny, a w końcu przebudziła się ofensywa Artego. W odstępie kilkudziesięciu sekund trafiły Karolina Poboży, Julie McBride (za trzy) oraz Ziomara Morrison, a żółto-czerwone odpowiedziały tylko drugą celną trójką Taisii Udodenko. Z dziesięciopunktowej przewagi zrobiły się cztery oczka po kolejnym udanym rzucie Karoliny Poboży. Ostatnie słowo należało do Palenikovej, która wykorzystała jeden z dwóch rzutów osobistych. Pomimo bardzo dobrej gry od samego początku, Ślęza kończyła pierwszą kwartę z skromnym prowadzeniem 20:15.

Druga odsłona rozpoczęła się od celnej trójki Palenikovej i czterech punktów Artego, ale potem obie drużyny miały spore problemy z powiększaniem swoich dorobków. Kolejne 11 rzutów z gry nie znalazło celu, więc przez niemal cztery minuty utrzymywał się wynik 19:23. Po tym, jak Sydney Colson sfaulowała Draganę Stanković trener Rusin poprosił o czas i ta chwila przerwy wpłynęła ożywczo na wszystkie zawodniczki. Stanković nie pomyliła się z linii rzutów osobistych, a po celnym rzucie Marissy Kastanek z dystansu do wyrównania doprowadziła Elżbieta Międzik. Bydgoszczanki nawet wyszły na chwilę na prowadzenie dzięki dwóm punktom z linii rzutów wolnych od Julie McBride oraz dwóm z rzędu udanym akcjom Ziomary Morrison, ale Ślęza nie potrzebowała zbyt wiele czasu na odzyskanie inicjatywy.

Najpierw na 31:31 trafiła Elina Dikeoulakou, a chwilę potem reprezentantka Łotwy dołożyła kolejne trzy oczka rzutem dystansowym. McBride odrobiła dwa punkty, lecz przed przerwą prowadzenie 1KS-u urosło dzięki szybkiemu layupowi Dikeoulakou i rzutowi Kariny Szybały zza łuku równo z końcową syreną po asyście łotewskiej rozgrywającej Ślęzy. Tym samym pomimo długiego przestoju żółto-czerwone dołożyły do swojej przewagi z pierwszej kwarty jeszcze jedno oczko.

Po przerwie Artego chciało jak najszybciej odrobić straty. Pierwsze trzy rzuty bydgoszczanek to próby dystansowe – każda z nich chybiła celu. Dopiero wykorzystanie swoich dwóch wież – Morrison oraz Stanković przyniosło punkty. Ślęza odpowiedziała akcją 2+1 Marissy Kastanek, ale ponownie problemy ze skutecznością sprawiały, że wynik długo nie ulegał znaczącym zmianom. W połowie trzeciej kwarty Kastanek trafiła za trzy na 46:39, a kilkadziesiąt sekund później sfaulowała Agnieszkę Szott-Hejmej przy próbie rzutu za trzy punkty. Sędziowie podyktowali przewinienie niesportowe, a skrzydłowa Artego upadła na tyle niefortunnie, że to była jej ostatnia akcja w tym meczu i pod sporym znakiem zapytania stoi jej udział nie tylko w drugim meczu, ale i w całej pierwszej rundzie play-offów.

Bydgoszczanki po trzech celnych osobistych zastępującej Szott-Hejmej Elżbiety Międzik przegrywały 42:46 i miały piłkę w rękach, ale w przeciągu 45 sekund dwie bardzo ważne akcje w obronie przeprowadziła Sydney Colson, najpierw zabierając piłkę Ziomarze Morrison, a potem Międzik i dwukrotnie bez problemów wykończyła owe akcje layupami. Te zagrania pozwoliły koszykarkom 1KS-u utrzymać kontrolę nad wydarzeniami boiskowymi i pomimo dobrego fragmentu gry w wykonaniu Karoliny Poboży po raz kolejny jako ostatnie punkty zdobyły wrocławianki, ponownie dokładając jeszcze jedno oczko do prowadzenia.

Decydująca odsłona rozpoczęła się od punktów Udodenko i Burdick, przez co przewaga Ślęzy urosła do 11 punktów (57:46). Podopieczne Tomasza Herkta musiały się pospieszyć, jeśli chciały odrobić straty i przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Sprawy w swoje ręce próbowała wziąć Julie McBride i najpierw wykorzystała przechwyt Ziomary Morrison, a następnie w swoim stylu trafiła trójkę sprzed nosa Terezii Palenikovej. Na 7,5 minuty przed końcową syreną Artego przegrywało 51:58, a półtorej minuty później, po kolejnych dwóch oczkach Morrison było już tylko 53:58. Nerwy zaczęły się udzielać obu zespołom, a najwięcej zimnej krwi w tamtym momencie miała Elina Dikeoulakou, która nie pomyliła się z dystansu. Chwilę później dwa punkty dołożyła Cierra Burdick i zwycięstwo Ślęzy było coraz bliżej.

Artego stać było na jeszcze jeden zryw, któremu ton nadała Dragana Stanković, ale serię punktową 6:2 oraz właściwie całe spotkanie zakończyła rodowita bydgoszczanka, Karina Szybała, która na niecałe dwie minuty przed końcem meczu trafiła za trzy na 68:59. Wrocławianki jeszcze bardziej zacieśniły szyki w obronie i koszykarki gospodarzy były w stanie powiększyć swój dorobek jedynie o dwa punkty Pauliny Kuczyńskiej, która wystąpiła w 11 spotkaniach sezonu zasadniczego. Żeby tradycji tego spotkania stało się zadość, ostatnie oczko zdobyła z linii rzutów osobistych Terezia Palenikova i Ślęza wygrała ostatecznie 69:61.

Nie byłoby tej wygranej, gdyby nie agresywna i szczelna defensywa. Wrocławianki zatrzymały Artego na zaledwie 36,8 proc. skuteczności z gry, wymusiły też 11 strat rywalek. Jeśli podopieczne Arkadiusza Rusina będą na siłach zagrać tak także i w drugim spotkaniu, osłabione bardzo prawdopodobnym brakiem Agnieszki Szott-Hejmej koszykarki z Bydgoszczy mogą być w sporych opałach. Początek meczu numer dwa również o godz. 18.

Artego Bydgoszcz – Ślęza Wrocław 61:69 (15:20, 18:19, 13:14, 15:16).
Artego: Morrison 14, McBride 14, Stanković 10, Poboży 8, Międzik 6, Radocaj 4, Hornbuckle 2, Kuczyńska 2, Szott-Hejmej 1, Kocaj 0.
Ślęza: Udodenko 14, Kastanek 13, Dikeoulakou 12, Burdick 11, Palenikova 8, Szybała 6, Colson 5, Dobrowolska, Marciniak, Miletic 0.

Rozpoczynamy play-offy – Ślęza gra z Artego

Pora na najważniejsze rozstrzygnięcia w Energa Basket Lidze Kobiet. W ćwierćfinale koszykarki Ślęzy Wrocław zmierzą się z Artego Bydgoszcz. Ponieważ wrocławianki zakończyły sezon zasadniczy na szóstej pozycji, pierwsze dwa spotkania rozegrane zostaną w Artego Arenie. Początek wtorkowej konfrontacji o godz. 18. 

Obie drużyny znają się doskonale, nie tylko ze spotkań sezonu zasadniczego. Ślęza ma z Artego do wyrównania rachunki za półfinały Energa Basket Ligi Kobiet z sezonu 2017/18. Wtedy to żółto-czerwone rozpoczęły rywalizację od dwóch zwycięstw, ale ostatecznie do rywalizacji o złoto awansowało Artego, które wygrało trzy pozostałe spotkania serii. Teraz dla jednej z drużyn porażka w serii będzie oznaczać spore rozczarowanie, bowiem w każdym z poprzednich trzech sezonów zarówno Ślęza, jak i Artego awansowały do półfinałów.

Bezpośrednia rywalizacja w sezonie 2018/19 zakończyła się remisem. We Wrocławiu podopieczne Tomasza Herkta wygrały 67:63, a najlepszą zawodniczką po stronie bydgoszczanek była Dragana Stanković, która do 21 punktów dołożyła siedem zbiórek i dwa bloki. Ponad 10 punktów w grudniowej rywalizacji zdobyły także Ziomara Morrison (14 pkt), Elżbieta Międzik (13 pkt) oraz Julie McBride (10). Po stronie Ślęzy grę prowadziła Terezia Palenikova (19 oczek), dobrze zaprezentowały się także Cierra Burdick (14 pkt) oraz Taisiia Udodenko (11 pkt). W hali wrocławskiej AWF Artego trafiło aż 54 proc. rzutów z gry przy skuteczności Ślęzy na poziomie 40 proc.

Rewanż miał miejsce dwa tygodnie temu i po niezwykle zaciętym boju zwyciężyła Ślęza. W wygranej 70:69 sporą rolę odegrała Taisiia Udodenko, która najpierw trafiła rzut za trzy punkty na 17 sekund przed końcową syreną, a w ostatniej akcji zatrzymała Alexis Hornbuckle. Po stronie bydgoszczanek znowu ton nadawała Dragana Stanković (21 pkt, 6 zbiórek), w zespole z Wrocławia tym razem najlepiej punktowała Udodenko (12 pkt, 8 zbiórek).

– Artego to bardzo doświadczona drużyna. Na każdej pozycji mają klasowe zawodniczki, więc czeka nas trudna przeprawa, ale myślę, że jeśli skupimy się na tym, co przekazuje nam trener oraz na podstawowych aspektach gry, to stoimy przed świetną szansą na osiągnięcie korzystnego rezultatu – podkreśla Marissa Kastanek.

Losy tej serii, w której rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw, w dużej mierze będą zależeć od batalii pod koszami. Przewagę wzrostu ma Artego, a Dragana Stanković odkąd dołączyła do zespołu z Bydgoszczy sprawia Ślęzie spore problemy. Do tego, jeśli wrocławianki za bardzo skupią się na grze w pomalowanym, z dystansu są w stanie trafić Elżbieta Międzik, Julie McBride, Alexis Hornbuckle czy Agnieszka Szott-Hejmej. Koszykarki z Wrocławia muszą zatem zagrać mądrze na całej przestrzeni parkietu i liczyć na swoją skuteczność. W ostatnich pięciu meczach Ślęza trafia 38,8 proc. swoich rzutów, w tym zaledwie 27,9 proc. za trzy. Po stronie 1KS-u grę prowadzić będą Cierra Burdick i Taisiia Udodenko, istotny będzie również wpływ Marissy Kastanek, Terezii Palenikovej oraz obu rozgrywających – Sydney Colson i Eliny Dikeoulakou.

– Musimy postarać się zneutralizować każdą mocną stronę Artego. Jednak przede wszystkim ich zawodniczki podkoszowe łącznie osiągają blisko 40 punktów na mecz, więc jeśli będziemy w stanie je powstrzymać, a przy tym nie pozwalać rywalkom na łatwe rzuty z dystansu, to nasze szanse rosną. Nie będzie łatwo, ale musimy postarać się maksymalnie utrudniać Artego każdy rzut – powiedziała kapitan Ślęzy.

Podopieczne Arkadiusza Rusina będą chciały grać szybko i agresywnie żeby wykorzystać wąską rotację Artego. Trener Tomasz Herkt zazwyczaj desygnuje na parkiet maksymalnie osiem zawodniczek, a szkoleniowiec 1KS-u często sięga po całą dziesiątkę. W play-offach, gdy mecze numer 1 i 2 oraz 3 i 4 rozgrywane są dzień po dniu z zaledwie dwudniową przerwą pomiędzy oboma zestawami gier zmęczenie może odgrywać równie wielką rolę, co umiejętności.

– To na pewno ma duże znaczenie. Granie dzień po dniu to niezwykłe wyzwanie. Musimy być silne, nie mówię o sile fizycznej, a o mentalnej. Musimy wiedzieć, jak czuje się nasze ciało, czego potrzebuje żeby się zregenerować i korzystać z każdej chwili na odpoczynek. Nie możemy niepotrzebnie przeciągać spotkań czy serii. Play-offy będą ciężkie dla każdej drużyny, nie upatruję w tym przewagi. Każdy da z siebie wszystko, bo porażka oznacza koniec sezonu. Zostało nam maksymalnie 15 spotkań i nie możemy teraz odpuszczać – kończy Kastanek.

Biorąc pod uwagę dotychczasową rywalizację pomiędzy obiema drużynami kibice powinni szykować się na zaciętą serię, w której do samego końca każdego ze spotkań nie będzie znany zwycięzca. Początek spotkań Artego Bydgoszcz – Ślęza Wrocław we wtorek i środę o godz. 18 – oba mecze transmitowane będą za pośrednictwem serwisu YouTube.

Podsumowanie sezonu zasadniczego 2018/2019

Ślęza Wrocław piąty sezon z rzędu zakończyła w czołowej ósemce Energa Basket Ligi Kobiet. Jednak wrocławianki w ciągu trzech zakończonych medalem rozgrywek nie zaczynały play-offów z tak niskiej pozycji. Wszystko za sprawą nierównego sezonu zasadniczego w ich wykonaniu. Zapraszamy na podsumowanie minionych sześciu miesięcy.

W sezonie 2014/15, pierwszym po powrocie Ślęzy Wrocław na najwyższy poziom rozgrywkowy w Polsce, wrocławianki zajęły ósme miejsce w tabeli. To oznaczało spotkanie z walcem w postaci Wisły CanPack Kraków, która wówczas nie przegrała ani jednego spotkania. W ćwierćfinałach złudzeń nie było. Wisła wygrała 74:45 i 69:59. Od tego momentu Ślęza była po sezonie zasadniczym odpowiednio trzecia, pierwsza i piąta. Każdy z tych sezonów zakończyła medalem. Jeśli pod koniec kwietnia ma dojść do kolejnego święta, przed wrocławiankami największe wyzwanie spośród wszystkich czterech.

Play-offy nie są skonstruowane tak, aby przynosiły jak najwięcej niespodzianek. Zazwyczaj serie wygrywane są przez zespoły z górnej połówki finałowej ósemki. Pecha ma ostatnio jedynie Energa Toruń, która dwukrotnie była eliminowana przez niżej notowanych rywali. W minionych rozgrywkach była to Ślęza Wrocław, a dwa lata temu Artego Bydgoszcz. I właśnie bydgoszczanki były jedyną drużyną w ostatnich latach, która z szóstego miejsca awansowała do półfinałów. Jednak i podopieczne Tomasza Herkta nie cieszyły się z medalu, bowiem w rywalizacji o brąz zostały pokonane przez CCC Polkowice. Zatem zawodniczki ze stolicy Dolnego Śląska mogą napisać kolejną piękną kartę w historii. Do tego jednak potrzebują stabilizacji formy przez co najmniej trzy z pięciu meczów w seriach play-off. A jak widzieliśmy w sezonie zasadniczym, nie jest o to łatwo.

Miłe sinusoidy początki

Już od pierwszych tygodni przygotowań było jasne, że w tym roku koszykarki Ślęzy Wrocław są w stanie rywalizować z najlepszymi, ale i zanotować wpadki z niżej notowanymi rywalami. Początek sezonu zapowiadał się łatwo, pierwszy test miał przyjść dopiero w piątej kolejce w Gdyni. I o ile pierwsze dwa mecze zawodniczki Arkadiusza Rusina wygrały dość przekonująco, to ich trzeci mecz, a zarazem premierowe spotkanie ligowe we własnej hali pokazały, że na meczach Ślęzy trzeba będzie uzbroić się w cierpliwość. Wrocławianki wysoko prowadziły z Pszczółką Lublin, na początku trzeciej kwarty było 52:35. Wystarczyło utrzymać wynik żeby cieszyć się z kolejnego imponującego zwycięstwa. Tymczasem żółto-czerwone za wcześnie się rozluźniły, straciły koncentrację i doszło do thrilleru. Briannie Kiesel zabrakło czasu, żeby niemalże w pojedynkę doprowadzić do dogrywki. Amerykańska rozgrywająca Pszczółki zdobyła siedem punktów w 13 sekund, ale do remisu potrzebowała jeszcze dwóch i Ślęza wygrała 80:78.

Kilka dni później koszykarki 1KS-u pokazały, że niestraszne im są spotkania, w których nie grają w roli faworyta. Rywalki – Arka Gdynia, przez całe 40 minut wymuszały na wrocławiankach maksymalną koncentrację, a one odpowiedziały w najlepszy możliwy sposób. Zacięty bój z gdyniankami zakończył się po dwóch dogrywkach i bez dwóch zdań był jednym z najbardziej emocjonujących meczów nie tylko tego sezonu Ślęzy Wrocław, ale i całej Energa Basket Ligi Kobiet. Po wygranej 98:92 tydzień później Ślęza musiała potwierdzić swoją wysoką dyspozycję w starciu z PGE MKK Siedlce. Jednak zamiast przekonującego triumfu kibice zebrani w hali AWF obejrzeli wyrównany pojedynek, w którym gospodynie musiały się napracować, aby pokonać zespół prowadzony przez Teodora Mołłowa.

Z łódzkiego piekła do polkowickiego nieba

Passa sześciu zwycięstw Ślęzy Wrocław na rozpoczęcie sezonu zakończyła się po przerwie reprezentacyjnej. W hali AWF podopieczne Arkadiusza Rusina przegrały z InvestInTheWest Eneą AZS-em-AJP Gorzów Wlkp. Był to pierwszy mecz Sharnee Zoll-Norman we Wrocławiu po odejściu z 1KS-u i amerykańska rozgrywająca zagrała tak, jakby wciąż była to jej hala. 11 punktów, sześć zbiórek, 11 asyst i zero strat. Zresztą cały zespół z Gorzowa zaledwie czterokrotnie stracił piłkę. Ślęza popełniła tych strat 18 i przegrała 62:78. W następnej kolejce doszło do rewanżu za mecze o brązowy medal Energa Basket Ligi Kobiet w sezonie 2017/18. Do Wrocławia przyjechała Wisła CanPack Kraków i żółto-czerwone tym razem stanęły na wysokości zadania. Nie zabrakło emocji i wymiany prowadzeń, ale piorunująca końcówka, w której świetnie funkcjonowała zarówno ofensywa, jak i obrona dała Ślęzie w czwartej kwarcie zwycięstwo 27:13 i ostatecznie 80:69.

Po raz kolejny – taka wygrana musiała zostać poparta korzystnym rezultatem tydzień później. Rywalem Ślęzy był Widzew Łódź, czyli klub mogący napsuć faworytom nieco krwi, ale w końcowym rozrachunku słabszy od klubów z czołówki. Tyle że 9 grudnia nie było widać różnicy pomiędzy Ślęzą a Widzewem. Łodzianki prowadzone przez fenomenalne Dominique Wilson i Katarinę Vucković raz po raz rozrywały obronę żółto-czerwonych, z łatwością przebijając się pod kosz i wymuszając faule w drodze po sensacyjne zwycięstwo 92:80. Tego we Wrocławiu się nie spodziewano i przez długi czas właśnie katastrofę w Łodzi uznawano za najgorszy mecz Ślęzy w sezonie 2018/19.

Plamę po porażce z Widzewem wrocławianki mogły zmazać w starciu z play-offowym rywalem: Artego Bydgoszcz. Podopieczne Arkadiusza Rusina zaprezentowały się z lepszej strony, ale podkoszowy duet Ziomara Morrison – Dragana Stanković pokazał swoją moc i pomimo bardzo dobrego występu Terezii Palenikovej (19 punktów, 3/3 z dystansu) Ślęza przegrała 63:67. Ostatnim meczem Ślęzy Wrocław w 2018 roku było starcie z mistrzyniami Polski – drużyną CCC Polkowice. Dwie świeże porażki oraz nieprzekonujące rezultaty w poprzednich meczach sprawiły, że polkowiczanki były zdecydowanymi faworytami tego spotkania. Ale oczywiście derby rządzą się swoimi prawami. Z prawdziwej bitwy zwycięską ręką wyszła Ślęza, która odrobiła 13 punktów straty wychodząc na prowadzenie w samej końcówce meczu. Obie drużyny miały problemy ze skutecznością i decydowała defensywa, w której koszykarki 1KS-u zaprezentowały się znakomicie.

Nowy rok – stare problemy

Rok 2019 Ślęza rozpoczęła od porażki z Energą Toruń, która przekreśliła szanse wrocławianek na udział w turnieju finałowym Pucharu Polski. 21 punktów zdobyła wówczas Alice Kunek, a double-double zanotowała Ana-Marija Begić: 12 punktów i 12 zbiórek. Z kolei pierwszy mecz drugiej rundy to wygrana Ślęzy nad Eneą AZS-em Poznań. Zawodniczki z Wrocławia dobrze rozpoczęły to spotkanie, wygrywając pierwszą kwartę 28:17, lecz potem osiadły na laurach i jedynie w trzeciej odsłonie widać było, który zespół należy do ligowej czołówki, a który zamyka tabelę EBLK.

Jednak jeśli wygrana z poznaniankami nie zadowoliła trenera Rusina, to co powiedzieć o kolejnym starciu? Żółto-czerwone dały się kompletnie zaskoczyć koszykarkom Sunreef Yachts Politechniki Gdańskiej i gdyby nie wygrana 21:10 czwarta kwarta można by mówić o kolejnej sporej wpadce. Takie mecze z beniaminkiem klasowym zespołom nie przystoją. Zły początek 2019 roku zwieńczyło spotkanie w Lublinie. Powtórzył się tam scenariusz z pierwszego starcia Ślęzy z Pszczółką – wysokie prowadzenie 1KS-u i comeback lublinianek. Jednak w przeciwieństwie do październikowego meczu, tym razem Brianna Kiesel wraz z Kateryną Rymarenko doprowadziły do dogrywki, a w niej wygrały 11:5, cały mecz kończąc rezultatem 88:82.

Oddech ulgi przypadł na spotkanie z Arką Gdynia. Choć samo starcie było wyrównane, to Ślęza zaprezentowała się znacznie lepiej niż w spotkaniach z Politechniką Gdańską i Pszczółką, pokonując gdynianki 62:60. Bardzo dobrze zagrały wówczas Marissa Kastanek i Sydney Colson, trafiając łącznie 12 z 17 rzutów w drodze po 31 punktów. Kolejne dwa mecze – z osłabionym PGE MKK Siedlce oraz czerwoną latarnią ligi, Ostrovią Ostrów Wlkp. były okazją do szerszej rotacji składem i przygotowań pod intensywną końcówkę sezonu zasadniczego.

Blamaż przed ostatnią prostą

W Gorzowie Wielkopolskim oglądaliśmy taką Ślęzę, jaką zawsze chcielibyśmy widzieć. Zdeterminowaną, zaangażowaną, kontrolującą przebieg spotkania. Wrocławianki prowadziły niemalże od początku do końca, przez cały mecz trzymając zespół z Gorzowa na dystansie siedmiu-dziesięciu punktów. Więc zgodnie z tradycją tego sezonu po dobrym spotkaniu przyszło złe. Nawet bardzo złe. 17/64 z gry, 1/16 za trzy, osiem asyst, czternaście strat, 13 zbiórek mniej od rywala. Klęska poniesiona z Wisłą CanPack Kraków znacząco wpłynęła na ostatnie mecze sezonu zasadniczego w wykonaniu Ślęzy Wrocław. Tydzień później wrocławianki znów męczyły się z Widzewem, a w derbach mimo szaleńczego comebacku zasłużenie przegrały z CCC Polkowice.

Za pozytyw można uznać spotkanie z Artego Bydgoszcz, w którym koszykarki 1KS-u walczyły o każdą piłkę i robiły wszystko, żeby zniwelować przewagę podkoszową rywalek. W najważniejszych momentach zimną krew zachowała Taisiia Udodenko i Ślęza wygrała 70:69. Na zakończenie sezonu zasadniczego wrocławianki stawiły czoła Enerdze Toruń i po raz kolejny to torunianki cieszyły się ze zwycięstwa. Zespół z Wrocławia nie mógł powstrzymać szalejącej na tablicach Laury Svaryte.

Uniknięcie porażek z Widzewem czy Pszczółką dałoby Ślęzie jedno zwycięstwo więcej. Zwycięstwo bardzo ważne, bo dające czwarte miejsce na koniec pierwszego etapu rozgrywek i przewagę własnego parkietu w pierwszej rundzie play-offów. Jednak z przekroju całego sezonu nawet te porażki wpisują się w to, jaka w tym roku jest Ślęza Wrocław. Zdolna zarówno wydrzeć wygraną w Polkowicach, jak i drżeć o pozytywny rezultat w spotkaniu z Sunreef Yachts Politechniką Gdańską. Pewnie pokonać Wisłę we Wrocławiu i zdecydowanie ulec w Krakowie. Wygrać po dwóch dogrywkach w Gdyni i przegrać po wypuszczeniu prowadzenia z rąk w Lublinie. Od tego, jaką Ślęzę zobaczymy w play-offach zależy to, czy na koniec kwietnia dojdzie do kolejnego święta klubu.

Ślęza Wrocław w sezonie zasadniczym 2018/19

Zespół:

Miejsce: 6.

Bilans spotkań: 16 zwycięstw i 8 porażek.

Bilans spotkań u siebie: 8-4. Bilans spotkań na wyjeździe: 8-4.

Punkty: 1798 – 1641. Różnica: +157.

Najlepsze mecze: 1. CCC Polkowice – Ślęza Wrocław 51:54, 2. Arka Gdynia – Ślęza Wrocław 91:98, 3. InvestInTheWest Enea AZS-AJP Gorzów Wlkp. – Ślęza Wrocław 63:69.

Najgorsze mecze: 1. Wisła CanPack Kraków – Ślęza Wrocław 72:46, 2. Widzew Łódź – Ślęza Wrocław 92:80, 3. Ślęza Wrocław – InvestInTheWest Enea AZS-AJP Gorzów Wlkp. 62:78.

Najwyższa wygrana: Ślęza Wrocław – Enea AZS Poznań – 91:50. Najwyższa porażka: Wisła CanPack Kraków – Ślęza Wrocław 72:46.

Indywidualnie:

Najwięcej punktów: Cierra Burdick – 319. Najmniej punktów: Daria Marciniak – 56.

Najlepsza skuteczność rzutów za dwa punkty: Lea Miletić – 61.7 proc., Najlepsza skuteczność rzutów za trzy punkty: Lea Miletić – 42,9 proc.,

Najwięcej celnych rzutów za dwa punkty: Cierra Burdick – 113. Najwięcej celnych rzutów za trzy punkty: Marissa Kastanek – 48.

Najlepsza skuteczność rzutów osobistych: Marissa Kastanek – 90.2 proc., Najwięcej celnych rzutów osobistych: Cierra Burdick – 78.

Najwięcej:

– zbiórek: Cierra Burdick – 205, Taisiia Udodenko – 161, Lea Miletic – 90
– asyst: Sydney Colson – 107, Cierra Burdick – 64, Marissa Kastanek – 46
– fauli: Cierra Burdick – 69, Marissa Kastanek – 55, Taisiia Udodenko – 53
– fauli wywalczonych: Cierra Burdick – 81, Sydney Colson – 65, Taisiia Udodenko – 58
– przechwytów: Sydney Colson – 38, Taisiia Udodenko – 29, Cierra Burdick i Marissa Kastanek – 26
– bloków: Taisiia Udodenko – 16, Cierra Burdick – 14, Lea Miletic – 10

Najmniej strat: Agata Dobrowolska – 8, Karina Szybała – 16, Daria Marciniak – 17

Najlepszy wskaźnik EVAL: Cierra Burdick – 418. Najlepszy wskaźnik +/-: Sydney Colson – +134

Najlepszy indywidualny występ: Cierra Burdick (13.01.2019 vs Enea AZS Poznań) – 21 punktów (9/12 z gry, w tym 1/2 za 3), 11 zbiórek, sześć asyst, trzy przechwyty, blok. EVAL – 35, +/- = +20.