Dotkliwa porażka Ślęzy Wrocław w Bydgoszczy

W meczu 4. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław przegrała z Artego Bydgoszcz 59:81. Podopieczne Tomasza Herkta rozegrały znakomite spotkanie, zasłużenie sięgając po wygraną.

Starcie Artego ze Ślęzą było zdecydowanie najciekawiej zapowiadającym się pojedynkiem czwartej serii gier i tak też się rozpoczęło. Oba zespoły zamiast się wybadać i rozpocząć z dozą ostrożności, od pierwszych akcji ruszyły do ataku, idąc na otwartą wymianę ciosów. Już po trzech minutach mieliśmy wynik 10:7 dla Ślęzy. W zespole wrocławianek do wyniku swoją cegiełkę dołożyły wszystkie zawodniczki – czy to za sprawą celnych rzutów, czy też asyst. Artego pomimo kilku strat w początkowych momentach dotrzymywało tempa, a po punktach Cierry Burdick na wspomniane 10:7 gospodynie jeszcze przyspieszyły. W czterech kolejnych posiadaniach ofensywnych zdobyły 9 punktów z łatwością rozmontowując defensywę Ślęzy. Różnorodność zagrywek sprawiała, że każdy z czterech rzutów oddany został przez inną zawodniczkę. Trójka Elżbiety Międzik na 16:10 sprawiła, że trener Arkadiusz Rusin musiał poprosić o czas.

Po przerwie na żądanie Ślęza przerwała serię rywalek za sprawą kolejnych punktów Burdick, ale błyskawicznie odpowiedziała na nie Międzik. Chwilę później na linii rzutów osobistych stanęła Britney Jones, zamieniając obie próby na punkty i doprowadzając do wyniku 18:14 dla Artego. Po tym, jak Laura Miskiniene i Cierra Burdick zdobyły kolejne oczka mieliśmy 20:16, a do końca pierwszej kwarty pozostały 2,5 minuty. To wystarczyło, żeby gospodynie zbudowały przewagę. Najpierw za trzy trafiła Kateryna Rymarenko. Po stracie Agaty Dobrowolskiej dwa punkty dołożyła Miskiniene, a pudło skrzydłowej Ślęzy zostało bezlitośnie wykorzystane przez Artego do przeprowadzenia kontry zwieńczonej trójką Kariny Michałek. Wielokropek w serii punktowej postawiła litewska środkowa zespołu z Bydgoszczy.

Dlaczego wielokropek? Ponieważ po wznowieniu gry Artego nie zwolniło tempa. Z półdystansu trafiła Jennifer O’Neill, a po stracie Abigail Glomazic za trzy nie spudłowała Elżbieta Międzik. Kolejna strata Ślęzy, tym razem autorstwa Any Pocek, oznaczała dwa punkty Kariny Michałek. Pudła Britney Jones i Pocek dały gospodyniom okazję na podwyższenie prowadzenia, co skrzętnie wykorzystała Karolina Poboży. Przełamanie wrocławianek nastąpiło wreszcie za sprawą celnej próby czarnogórskiej środkowej 1KS-u, ale wtedy żółto-czerwone przegrywały już 18:39 i były w sporych opałach.

Stan rzeczy nie uległ zmianie na lepsze po punktach Pocek – wręcz przeciwnie, była to tylko krótka przerwa w koncercie Artego. Najpierw Brianna Kiesel zebrała swój rzut i wykorzystała dobitkę, a chwilę potem kolejną trójkę trafiła Międzik, dając swojemu zespołowi prowadzenie 44:18. Ślęza urwała dwa punkty z tej przewagi, gdy najpierw celnie rzuciła Dobrowolska, a następnie z linii nie pomyliła się Abigail Glomazic, ale status quo przywróciła Karolina Poboży po asyście Miskiniene, a potem sama Litwinka. Ostatnie słowo przed przerwą należało do wrocławianek – dwa osobiste wykorzystała Cierra Burdick, chwilę później z dystansu przymierzyła Nevena Jovanović. Ślęza schodziła na przerwę przegrywając 27:48 i stała przed bardzo trudnym zadaniem.

Podopieczne Arkadiusza Rusina nie ułatwiły go sobie, zaczynając drugą połowę od niespełna trzech minut bez punktów. Ślęzie brakowało skuteczności, ale na szczęście żółto-czerwonych pudłowało też Artego, więc przynajmniej prowadzenie gospodyń nie zwiększało się. Wrocławianki zagęściły szyki w defensywie, wymuszając kilka trudnych rzutów oraz kilka strat, ale po drugiej stronie parkietu o dobrą grę było już znacznie trudniej. Dość powiedzieć, że po pięciu minutach trzeciej kwarty obie strony zdobyły łącznie 10 punktów, Artego o dwa oczka więcej od przyjezdnych. Po trójce Laury Miskiniene prowadzenie bydgoszczanek ponownie urosło do 26 punktów, ale już w następnej akcji nieznacznie stopniało dzięki dwóm celnym osobistym Britney Jones.

Doskonałym przykładem przewagi Artego nad Ślęzą była sekwencja, która nastąpiła po dwóch punktach Jones. W ciągu 17 sekund zespół prowadzony przez Tomasza Herkta zanotował trzy niecelne rzuty, ale każdy z nich był w stanie zebrać. Wszystko zakończyło się faulem Agaty Dobrowolskiej, a że było to piąte przewinienie skrzydłowej Ślęzy, to resztę spotkania spędziła na ławce rezerwowych. W minutę gry wrocławianki oddały rywalkom trzy zbiórki na swojej tablicy i straciły jedną z czterech wysokich koszykarek, które w niedzielne popołudnie miał do dyspozycji trener Rusin. To był zdecydowanie najgorszy moment tego meczu, a po nim Ślęza lekko się odbiła – najpierw za trzy przymierzyła Britney Jones, a chwilę później Dominika Owczarzak. Trener Tomasz Herkt pomny doświadczeń z ostatnich dwóch spotkań, kiedy Artego odpuszczało końcówkę, natychmiast poprosił o czas. To przyniosło dwa punkty Laury Miskiniene z linii rzutów osobistych. Końcówka trzeciej kwarty to punkty Pocek i trójka Owczarzak oraz odpowiedź Brianny Kiesel. Prowadzenie 62:44 wciąż było całkiem bezpieczne, ale bydgoszczanki wciąż musiały dopilnować, żeby nic złego się im już nie stało.

Decydująca kwarta rozpoczęła się od kolejnych punktów znakomicie dysponowanej Elżbiety Międzik, na które jednak szybko odpowiedziała Cierra Burdick. Kapitan Artego kilka posiadań później trafiła za trzy punkty i na to już nie było odpowiedzi ze strony wrocławianek. Na kolejne trafienie Burdick i, co za tym idzie, kolejne punkty Ślęzy, przyszło czekać niemal cztery minuty, a rzut kapitan 1KS-u zmienił wynik na 48:70. W połowie czwartej odsłony mieliśmy krótki okres wyrównanej gry, z którego w stosunku 6:5 zwycięsko wyszła drużyna gości. Jednak ostatnie dwie minuty w tym samym bilansie punktowym wygrało Artego, dzięki czemu powiększyło swoje prowadzenie z trzeciej kwarty o jeszcze cztery punkty, ostatecznie wygrywając 22 oczkami.

Bydgoszczanki zagrały znakomite spotkanie jeżeli chodzi o konstruowanie akcji. Aż 28 z 33 celnych rzutów było efektem asysty, z których 11 rozdała Brianna Kiesel. A że w przeciwieństwie do czwartkowego spotkania w EuroCupie miała „tylko” cztery straty zamiast 10, skutecznie dyrygowała poczynaniami swoich koleżanek. Nie sposób przecenić roli Elżbiety Międzik, która trafiła sześć z siedmiu rzutów dystansowych oraz Laury Miskiniene, która spudłowała tylko dwie z 11 prób z gry.

Wrocławianki oblały pierwszy poważny egzamin w tym sezonie Energa Basket Ligi Kobiet. Zespół Arkadiusza Rusina ma teraz tydzień, aby przygotować się do starcia z Energą Toruń, która została rozbita przez Wisłę Kraków 58:111. Mecz Ślęza – Energa zaplanowano na niedzielę, 27 października, na godz. 17.

Artego Bydgoszcz – Ślęza Wrocław 81:59 (30:16, 18:11, 14:17, 19:15)
Artego: Międzik 24, Miskiniene 23, Poboży 13, Michałek 7, Kiesel 6, O’Neill 5, Rymarenko 3, Sobiech, Evans, Rola DNP.
Ślęza: Burdick 17, Jones 11, Jovanović 9, Owczarzak 8, Pocek 8, Glomazic 4, Dobrowolska 2, Klatt 0, Piędel 0, Szajtauer DNP.

Hit w Bydgoszczy – pora na spotkanie dobrych znajomych

W niedzielę o godz. 18, w meczu 4. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet, Ślęza Wrocław zmierzy się na wyjeździe z Artego Bydgoszcz. Obie ekipy znają się doskonale.

Ostatnie dwa sezony to aż trzynaście konfrontacji pomiędzy Ślęzą i Artego. Dziewięć z nich miało miejsce w play-offach, gdzie w sezonie 2017/2018 górą było Artego, awansując tym samym do finału BLK, zaś w minionych rozgrywkach serię wygrały wrocławianki, eliminując pretendentki do medalu już w ćwierćfinale. Oprócz spotkań ligowych zespoły Arkadiusza Rusina i Tomasza Herkta sprawdzają swoje siły również w trakcie letnich przygotowań. W zeszłym miesiącu byliśmy świadkami dwóch pojedynków na linii Wrocław – Bydgoszcz. W IV Memoriale im. Romana Habera w Poznaniu Ślęza wygrała 74:70, tydzień później we Wrocławskiej Iglicy 2019 zwyciężyło Artego. Starcia te były bardzo wyrównane, ich losy ważyły się do ostatnich chwil.

– Oczywiście wyciągnęliśmy wnioski z obu sparingów, lecz trudno nam jest je realizować w treningu, ponieważ Abigail Glomazic i Agata Dobrowolska muszą grać na pozycji silnych skrzydłowych, co nieco komplikuje im przygotowania na nominalnej pozycji. To nie jest łatwy czas dla naszego zespołu – mówi trener Arkadiusz Rusin.

Szkoleniowiec Ślęzy odnosi się do urazów Darii Marciniak i Magdaleny Szajtauer. Reprezentantki Polski zmagają się z podobnymi urazami stawu skokowego i ich występ w niedzielnym meczu stoi pod znakiem zapytania. O nietypowych pozycjach Glomazic i Dobrowolskiej wspominał trener Rusin, ale problemy zdrowotne podkoszowych 1KS-u oznaczają także nieco inną rolę Cierry Burdick, która momentami może być najwyższą zawodniczką Ślęzy na parkiecie i grać na pozycji numer pięć. Amerykańska skrzydłowa odpowiedziała na to zagadnienie w swoim stylu.

– Nie ma to dla mnie większego znaczenia. Zagram na każdej pozycji, żeby pomóc naszej drużynie. Oczywiście urazy Darii i Magdy są przykre, a w ich konsekwencji mamy problemy kadrowe, ale to oznacza tylko, że reszta zawodniczek musi dać z siebie jeszcze więcej, żeby osiągnąć nasz cel, jakim jest zwycięstwo. Ważne, żebyśmy zagrały mądrze i odpowiedzialnie – podkreśla Burdick.

Kapitan Ślęzy pokrótce scharakteryzowała również najbliższego rywala żółto-czerwonych, wskazując mocne punkty Artego niemal na każdej pozycji.

To bardzo dobra drużyna. Mocna od pierwszej linii – Brianny Kiesel i Jennifer O’Neill. Grałam przeciwko nim już od czasów akademickich i mam do nich dużo szacunku. Ważne będzie ograniczenie ich działań, utrudnienie im każdego posiadania. Potem trzeba uważać na Elżbietę Międzik i jej rzuty trzypunktowe. Za nimi jest jeszcze Laura Miskiniene, czołowa zbierająca ligi z dobrą grą w ataku. Musimy nauczyć się ich mocnych stron i zrobić wszystko, żeby je zneutralizować.

Z siły niedzielnego przeciwnika 1KS-u zdaje sobie sprawę także trener Arkadiusz Rusin. Bydgoszczanki od startu sezonu wygrały trzy z czterech spotkań, dwukrotnie triumfując w lidze, a w czwartek pokonując ACS Sepsi w EuroCupie. Artego jedyną porażkę poniosło w poprzedniej kolejce, ulegając Wiśle Kraków pomimo 16 punktów przewagi na początku drugiej kwarty. Szkoleniowiec Ślęzy dobrze wie, że był to jedynie wypadek przy pracy.

– Przede wszystkim nie liczmy na to, że Artego rozegra kolejne takie spotkanie jak w Krakowie. Nie pozwolą już sobie pokpić sprawy, a tam mając 14 punktów przewagi tak naprawdę przestały grać. My musimy pamiętać o Artego, z którym zagraliśmy dwa mecze przedsezonowe i które widzieliśmy w drugiej połowie w meczu w Lublinie. luczem jest podejmowanie mądrych decyzji. Każdy faul w tym meczu ogranicza nasze możliwości. Musimy podejść do niego w sposób należyty. Nie boję się o zaangażowanie i chęci dziewczyn – mówi Rusin.

W dwóch ostatnich spotkaniach Tomasz Herkt nie mógł skorzystać z Shante Evans. Silna podkoszowa Artego w meczu obu drużyn w finale Wrocławskiej Iglicy 2019 rzuciła 20 punktów w zaledwie 25 minut. Swoim szerokim wachlarzem zagrań oraz warunkami fizycznymi sprawiałą sporo problemów drużynie Ślęzy, ale zmaga się z urazem, przez który może opuścić także niedzielny hit 4. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet. Niezależnie od tego, czy wystąpi czy nie, wrocławianki czeka bardzo trudny sprawdzian, czego nie ukrywa Burdick.

– Nie wiadomo, czy Evans zagra w niedzielę, ale nie możemy się martwić ich problemami. Musimy być gotowe na walkę przeciwko każdej zawodniczce i ich twardej obronie. Bez obrazy dla naszych rywalek, poprzednie dwa spotkania zakończyły się sporą różnicą punktową. Starcie z Artego na pewno będzie ciekawe i zacięte, nie mogę się doczekać konfrontacji z jedną z najsilniejszych drużyn ligi – kończy kapitan Ślęzy Wrocław.

Mecz Artego Bydgoszcz – Ślęza Wrocław rozpocznie się w Artego Arenie w niedzielę, 20 października, o godz. 18.

Pięć pytań do… Kariny Michałek

Przed meczem Artego Bydgoszcz – Ślęza Wrocław porozmawialiśmy z byłą zawodniczką 1KS-u, Kariną Michałek, która latem wróciła do rodzinnej Bydgoszczy i dołączyła do zespołu Artego. Reprezentantka Polski we Wrocławiu spędziła dwa sezony, w których zaskarbiła sobie sympatię wrocławskiej publiczności.. 

Po dwóch sparingowych spotkaniach ten pierwszy ligowy mecz przeciwko Ślęzie będzie się wiązał z jakimiś dodatkowymi emocjami?

Oswoiłam się już ze zmianą barw klubowych i ten mecz nie będzie się wiązał z dodatkowymi emocjami czy specjalną presją. Mecze sparingowe też raczej traktowałam na spokojnie. Cieszyłam się, że mogłam zobaczyć się z dziewczynami, z którymi grałam w poprzednich sezonach. Natomiast czysto koszykarsko to bez żadnych emocji.

Co wydarzyło się w poprzedniej kolejce w Krakowie, jakie są według Ciebie przyczyny porażki?

Po dobrej pierwszej połowie, w drugiej straciłyśmy swój rytm grania. Zaczęłyśmy grać nerwowo i zespół z Krakowa to wykorzystał. Myślę, że to my przegrałyśmy ten mecz, a nie Wisła go wygrała. Po przerwie coś w naszej grze uległo zmianie i nie udało nam się tego odwrócić, żeby wyjść na prowadzenie i zwyciężyć.

Ostatnie dwa mecze rozegrałyście w siedmioosobowej rotacji, to może mieć wpływ na niedzielny mecz?

Myślę, że będziemy w pełni gotowe fizycznie, nie ma żadnych problemów.

Styl gry trenera Rusina znasz bardzo dobrze, w niedzielę spodziewasz się z jego strony niespodzianek?

Trener Rusin każdy mecz traktuje indywidualnie, więc jestem przekonana, że przygotuje się specjalnie też i na nas. Na pewno zdradzi swojemu zespołowi trochę sekretów odnośnie naszej gry i powie, co zrobić, żeby nas pokonać.

W jakim elemencie gry tkwi klucz do zwycięstwa, co zadecyduje o wygranej?

O wyniku meczu przede wszystkim zadecyduje obrona. My na pewno będziemy starały się zatrzymać szybki atak Ślęzy i ograniczyć punkty drugiej szansy. Jeśli będzie ich mało, to możemy bić się o wygraną.

Najbliższy rywal Ślęzy – Artego Bydgoszcz

W niedzielnym hicie 4. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław zmierzy się na wyjeździe z Artego Bydgoszcz. Przed tym spotkaniem przedstawiamy raport z obozu rywala. 

Latem w Bydgoszczy zdecydowanie odmłodzono kadrę. Z zespołu, który został wyeliminowany przez Ślęzę Wrocław w ćwierćfinale play-offów pozostały tylko Karolina Poboży i Elżbieta Międzik. Pożegnano się z Julie McBride, Agnieszką Szott-Hejmej, Alexis Hornbuckle oraz Draganą Stanković i Ziomarą Morrison. W ich miejsce sprowadzono młodsze, ale już sprawdzone na parkietach Energa Basket Ligi Kobiet zawodniczki. Z Lublina przyszły rozgrywająca Brianna Kiesel oraz skrzydłowa Kateryna Rymarenko. Pod koszem ma brylować Laura Miskiniene (d. Svaryte) z Energi Toruń. Natomiast najlepiej punktującym zawodniczkom rywali będzie stawiać czoła Karina Michałek (d. Szybała), była koszykarka Ślęzy. W Bydgoszczy doszło także do dwóch powrotów. Po trzech latach w I lidze do Artego powróciła Edyta Faleńczyk, zaś w Spartaku Moskwa tylko rok wytrzymała Jennifer O’Neill. Układankę Tomasza Herkta wieńczy silna, ale przy tym dobrze ruszająca się na nogach Shante Evans.

Jak doskonale widać, tradycyjnie w Bydgoszczy postawiono na silną, acz nieco wąską kadrę. Problemy ze zdrowiem bądź faulami mogą szybko odsłonić słabe strony Artego. Jeśli jednak bydgoszczanki będą cieszyć się zdrowiem (czego oczywiście życzymy) i unikną szybkich przewinień, powinny być faworytem większości rozgrywanych w tym sezonie spotkań. Kiesel w Lublinie pokazała, że potrafi z powodzeniem pełnić rolę pierwszej strzelby swojej drużyny. W małej próbce trzech spotkań ligowych można zauważyć, że nie oddaje już tak wielu rzutów i zdecydowanie rzadziej staje na linii rzutów osobistych, ale za to poprawiła się w asystach. O’Neill podczas przygotowań miała kłopoty ze zdrowiem, natomiast jest właściwie gwarantem dwucyfrowej zdobyczy punktowej co mecz.

Miskiniene w zeszłym sezonie była jedną z najlepiej zbierających zawodniczek ligi, a teraz oprócz dominacji na tablicach powinniśmy częściej oglądać, jak zdobywa punkty i nabiera rywalki na faule. To z pewnością jeden z najmocniejszych punktów zespołu Herkta. Z kolei Rymarenko nie jest w Bydgoszczy skrzydłową z podstawowej piątki, ale to nie oznacza, że nie potrafi zrobić różnicy swoimi rzutami dystansowymi. Kariny Michałek nie trzeba nikomu we Wrocławiu przedstawiać.

Artego na otwarcie ligi nie miało problemów z Pszczółką Lublin i to mimo tego, że z kwartetu Miskiniene, Evans, Kiesel, O’Neill tylko ta pierwsza miała skuteczność z gry na poziomie co najmniej 40 proc. Problemów ze skutecznością nie było w drugim spotkaniu, gdy do Bydgoszczy przyjechała Politechnika Gdańśka. W drugiej kwarcie podopieczne Tomasza Herkta wygrały aż 28:2, absolutnie dominując w każdym aspekcie gry. Bydgoszczanki rozdały między sobą aż 30 asyst i warto podkreślić nie tylko 10 podań Jennifer O’Neill, ale także i 9 asyst autorstwa duetu Miskiniene-Evans. Te liczby doskonale pokazują wszechstronność podkoszowych Artego, które potrafią zrobić na boisku bardzo dużo dobrego.

Wszystko wskazywało na to, że podobnie potoczy się starcie w Krakowie, bo Wisła na początku drugiej kwarty przegrywała 10:26. Artego jednak błędnie założyło, że to spotkanie już jest rozstrzygnięte i pozwoliło inaugurującym swój sezon koszykarkom Białej Gwiazdy powrócić do rywalizacji. Pod nieobecność Shante Evans pod koszem pracowały Miskiniene i Poboży, ale nie miały pomysłu na powstrzymanie Krystal Vaughn, która zdobyła aż 26 punktów. O’Neill co prawda uzbierała 18 oczek, ale potrzebowała do tego aż 17 rzutów. Wypadnięcie jednego trybu z bydgoskiej maszyny miało w ostatecznym rozrachunku spory wpływ na losy Artego. Trudno powiedzieć, czy Evans wróci do gry w niedzielę. Na razie zabrakło jej w czwartkowym meczu EuroCupu z ACS Sepsi, w którym bydgoszczanki pokonały koszykarki z Rumunii 72:67.

Ślęza zna się bardzo dobrze z zespołem z Bydgoszczy. Obie drużyny w zeszłym sezonie zmierzyły się ze sobą sześciokrotnie, a bilans tych konfrontacji wyniósł 4:2 dla Ślęzy. Latem doszło do dwóch konfrontacji sparingowych. W turnieju w Poznaniu zwyciężyła Ślęza, zaś podczas Wrocławskiej Iglicy 2019 triumfowało Artego. Oba spotkania były bardzo wyrównane i zacięte, a losy wygranej ważyły się do ostatnich sekund. Nie ma wątpliwości co do tego, że podobnie będzie w najbliższą niedzielę.

Artego Bydgoszcz – NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE

Trener: Tomasz Herkt.

Kadra: Brianna Kiesel, Zuzanna Piwkowska, Aneta Rola, Wiktoria Sobiech, Wiktoria Zasada (rozgrywające), Karina Michałek, Elżbieta Międzik, Jennifer O’Neill (rzucające), Edyta Faleńczyk, Karolina Poboży, Kateryna Rymarenko, Roksana Sobiech (skrzydłowe), Shante Evans, Laura Miskiniene (środkowe).

MECZE LIGOWE

1. kolejka: Pszczółka Polski-Cukier AZS-UMCS Lublin – Artego Bydgoszcz 62:78 (22:15, 14:24, 6:26, 20:13)
Artego: Miskiniene 13, Poboży 12, Evans 11, O’Neill 11, Międzik 10, Kiesel 8, Rymarenko 7, Michałek 6, Sobiech 0, Świątkowska 0.

2. kolejka: Artego Bydgoszcz – DGT Politechnika Gdańska 92:54 (20:19, 28:2, 24:15, 20:18)
Artego: Miskiniene 23, Kiesel 22, Rymarenko 15, Międzik 8, Michałek 7, Poboży 7, O’Neill 5, Sobiech 3, Evans 2, Sobiech i Zasada DNP.

3. kolejka: Wisła Kraków – Artego Bydgoszcz 65:61 (10:24, 17:14, 19:11, 19:12)
Artego: O’Neill 18, Kiesel 14, Miskiniene 12, Poboży 8, Międzik 5, Rymarenko 2, Michałek 2, Evans, Rola i Świątkowska DNP.

MECZE ZE ŚLĘZĄ W SEZONIE 2018/2019

Ślęza Wrocław – Artego Bydgoszcz 63:67 (21:18, 12:16, 17:16, 13:17)
Artego: Stanković 21, Morrison 14, Międzik 13, McBride 10, Szott-Hejmej 6, Radocaj 2, Poboży 1.

Artego Bydgoszcz – Ślęza Wrocław 69:70 (18:21, 15:16, 20:18, 16:15)
Artego: Stanković 21, Morrison 14, Międzik 13, Hornbuckle 11, Poboży 5, Radocaj 3, Szott-Hejmej 2.

Artego Bydgoszcz – Ślęza Wrocław 61:69 (15:20, 18:19, 13:14, 15:16)
Artego: Morrison 14, McBride 14, Stanković 10, Poboży 8, Międzik 6, Radocaj 4, Hornbuckle 2, Kuczyńska 2, Szott-Hejmej 1, Kocaj 0.

Artego Bydgoszcz – Ślęza Wrocław 58:66 (24:15, 7:19, 17:18, 10:14)
Artego: Stanković 22, Morrison 13, Hornbuckle 12, Radocaj 4, McBride 3, Międzik 2, Poboży 2.

Ślęza Wrocław – Artego Bydgoszcz 62:78 (13:12, 19:22, 11:26, 19:18)
Artego: Stanković 20, Morrison 17, McBride 14, Międzik 8, Hornbuckle 8, Radocaj 7, Poboży 4, Kocaj 0, Kuczyńska 0.

Ślęza Wrocław – Artego Bydgoszcz 77:70 (26:18, 19:13, 19:21, 13:18)
Artego: Międzik 16, Stanković 14, Radocaj 13, Morrison 12, Hornbuckle 8, McBride 5, Poboży 2.

Spojrzenie w liczby: Enea AZS Poznań

Przedstawiamy podsumowanie statystyczne po meczu Ślęza Wrocław – Enea AZS Poznań, w którym wrocławianki wygrały 78:43. 

– jedną z silnych stron kapitana jest dostrzeżenie, kiedy trzeba wziąć na siebie odpowiedzialność za zdobywanie punktów i napędzenie drużyny. Ale równie ważne jest to, żeby oddać tę odpowiedzialność innym, kiedy mają dobry dzień. I w niedzielę Cierra Burdick zrobiła właśnie tę drugą rzecz. Oddała dwie niecelne próby w pierwszej kwarcie, potem jeszcze jedną w trzeciej i… to tyle. Co prawda zdarzyło się jej już mieć mecz z zaledwie dwoma rzutami, w zeszłym sezonie przeciwko PGE MKK Siedlce, ale wówczas zmagała się z urazem. W starciu z Eneą AZS-em była zdrowa i gotowa do gry, lecz w rubryce „punkty” widnieje okrągłe 0. Radzimy się jednak nie niepokoić, wszystko powinno wrócić do normy już w najbliższą niedzielę w Bydgoszczy.

0 – drugie dość niespodziewane zero to to, które pojawiło się w statystykach Ślęzy w kategorii „punkty drugiej szansy”. W pierwszym meczu sezonu było ich aż piętnaście, zaś w niedzielę, pomimo przyzwoitej liczby dziewięciu ofensywnych zbiórek, ani razu nie udało się zdobyć punktów z podwojenia. Podczas rozgrywek 2018/2019 również przytrafiło się jedno takie spotkanie (w listopadzie w Ostrowie Wielkopolskim), więc mamy nadzieję, że do końca rozpoczętego niedawno sezonu nie będziemy świadkami powtórki z wątpliwej rozrywki.

8 – wydawać by się mogło, że ze względu na swoje bardzo dobre warunki fizyczne Agata Dobrowolska, która zadebiutowała na parkietach Ekstraklasy niemal dziewięć lat temu, przynajmniej raz do tej pory zanotowała mecz z ośmioma zbiórkami. Tymczasem po raz pierwszy wydarzyło się to właśnie w minioną niedzielę. Trzy zbiórki ofensywne i pięć defensywnych w 25 minut to nowy rekord kariery ligowej naszej skrzydłowej. Ze względu na problemy zdrowotne Magdaleny Szajtauer i Darii Marciniak być może ta statystyka niedługo zostanie poprawiona?

16 – 8 minut i 25 sekund w ciągu zwykłego dnia mija błyskawicznie. W niedzielne popołudnie koszykarkom Enei AZS-u Poznań każda z tych 505 sekund musiała ciągnąć się niemiłosiernie. Ale po kolei. Na półtorej minuty przed przerwą spod kosza trafia Aleksandra Pawlak i mamy 28:23 dla Ślęzy. 8 minut i 25 sekund czasu gry później skutecznie pod kosz wchodzi Milana Zivadinovic i mamy… 46:25 dla Ślęzy. Nie jest to żadna pomyłka. Przez końcówkę drugiej i 70 proc. trzeciej kwarty zespół z Poznania pozostawał bez punktów. W międzyczasie wrocławianki zdobyły ich aż 18 i z pięciu punktów przewagi zrobiły się 23. Szesnaście kolejnych posiadań podopiecznych Elmedina Omanicia zakończyło się stratą bądź niecelnym rzutem.

26 – o słabym występie koszykarek z Poznania bardzo dobrze świadczy ich mizerny EVAL wynoszący 26. Archiwa podpowiadają, że ostatnio rywalki zagrały tak źle 10 grudnia 2016 roku, kiedy to w meczu JAS-FBG Zagłębie Sosnowiec – Ślęza Wrocław zawodniczki drużyny gospodarzy wspólnymi siłami zrobiły EVAL w wysokości… 18. Mniejszy niż cztery koszykarki 1KS-u indywidualnie. Jako ciekawostkę podamy, że do tak niskiego EVAL-u swoją cegiełkę dołożyła Kinga Piędel, kończąc spotkanie wygrane przez Ślęzę 86:40 z indeksem na poziomie -8.

27 – Poznanianki z dużą regularnością popełniały straty, notując ich aż 27. Tylko trzy zawodniczki nie oddały piłki zawodniczkom 1KS-u, były to Liliana Banaszak, Aleksandra Parzeńska i Ginette Mfutila. Z nawiązką wyręczyła je Milana Zivadinović, przy której nazwisku widnieje aż 9 błędów. Żeby znaleźć spotkanie, w którym rywalki Ślęzy tak chętnie rozstawały się z piłką, należy się cofnąć o dwa lata. Wówczas, 4 października 2017 roku, żółto-czerwone pojechały do Łodzi na spotkanie z miejscowym Widzewem, a w ramach gościnności gospodynie podarowały swoim przeciwniczkom 28 piłek. Co ciekawe, poprzedni niechlubny rekord również należał do Widzewa. W listopadzie 2016 roku, tym razem we Wrocławiu, łodzianki popełniły 27 strat. W obu przypadkach najwięcej przypadło w udziale Julii Drop – odpowiednio 9 i 6.

30 – nikt nie przywitał się z Wrocławiem tak, jak zrobiła to Britney Jones. W historii debiutów w Ekstraklasie w barwach Ślęzy tylko dwie zawodniczki przekroczyły barierę 20 punktów. W sezonie 2015/2016 Katarzyna Maliszewska zdobyła 25 oczek przeciwko MKS-owi Polkowice, zaś rok później 22 punkty uzbierała Agnieszka Skobel, gdy do stolicy Dolnego Śląska przyjechał zespół InvestInTheWest AZS-AJP Gorzów Wlkp. Domowy debiut Jones, zakończony 30 oczkami, to nowy rekord klubu. Oczywiście także i jej EVAL w wysokości 39 jest najwyższym w historii pierwszych meczów przed własną publicznością.

44,4 – większość punktów Enei AZS-u padło po indywidualnych staraniach. Piłka w zespole z Poznania nie chodziła zbyt dobrze i efektem tego były dwie rzeczy. Pierwsza to fakt, iż na każdą asystę przypadły aż trzy straty. Druga to zaledwie 44,6 proc. celnych rzutów po asyście. To wynik zdecydowanie poniżej średniej rywali z zeszłego sezonu, która wynosiła 65,4 proc.