Ślęza Wrocław wypunktowała niezwykle nieskuteczną Polonię

Koszykarki Ślęzy Wrocław pokonały SKK Polonię Warszawa w pierwszym meczu po przerwie reprezentacyjnej. Żółto-czerwone już na początku spotkania przejęły kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie i utrzymały ją do ostatniej syreny.

Świetnie w to spotkanie weszła Lovisa Hjern, która zdobyła pierwsze sześć punktów dla 1KS-u. Polonia na początku meczu utrzymywała dystans do swoich rywalek – po cztery oczka zapisały przy swoich nazwiskach Anna Pawłowska i Sierra Moore. Ale od stanu 10:8 koszykarki Ślęzy przeprowadziły serię 8:0, zmuszając trenera Fourniera do wzięcia czasu i tym samym skutecznie odskakując przeciwniczkom. Te nie były w stanie złapać odpowiedniego rytmu w ofensywie, co uniemożliwiało im odrabianie strat. Koszykarki z Warszawy nie zdobyły więcej niż trzech punktów z rzędu, więc gospodynie po swojej passie miały dość pewną kontrolę nad meczem.

Złota szansa Polonistek na zlikwidowanie deficytu miała miejsce w drugiej kwarcie, kiedy to Ślęza przez ponad pięć minut nie zdobyła żadnych punktów z gry. Co więcej, w tym okresie miała na koncie tylko jedno oczko, dopisane do dorobku 1KS-u po celnym rzucie osobistym Schaquilli Nunn. Po takiej niemocy ofensywnej w wykonaniu żółto-czerwonych na tablicy wyników powinien być co najmniej remis, ale zespół ze stolicy prezentował się tylko nieznacznie lepiej.

W efekcie zanim Aleksandra Mielnicka przeprowadziła wreszcie akcję dającą Ślęzie dwa oczka, wynik drugiej kwarty wynosił 4:1 dla przyjezdnych. Zdecydowanie za mało, żeby goście mogli myśleć o nawiązaniu rywalizacji. Zwłaszcza, że Mielnicka nie zamierzała się zatrzymać i dołożyła kolejne cztery oczka, po chwili Robbi Ryan trafiła dwa osobiste i prowadzenie wróciło do dwucyfrowej różnicy. Ślęza schodziła do szatni z jedenastoma oczkami przewagi, ale nie można było zakładać, że losy meczu są już rozstrzygnięte, bo Polonia w każdej chwili w końcu mogła się „wstrzelić”, a to odmieniłoby losy spotkania.

Jednak nic takiego nie miało miejsca – to po prostu nie był dzień koszykarek z Warszawy. Zamiast pogoni i podjęcia rękawicy przez Polonię od samego początku trzeciej kwarty, to Ślęza dyktowała warunki. Aleksandra Mielnicka i Anna Wińkowska szybko powiększyły przewagę żółto-czerwonych o cztery oczka. Chwilę później kolejne pięć dołożyła Lovisa Hjern, trafiając przy okazji pierwszą trójkę dla gospodyń w poniedziałkowym spotkaniu. Na drugą nie trzeba było długo czekać, bo po minucie zza łuku przymierzyła Ryan i Ślęza prowadziła już 47:24.

Dopiero Daria Dubniuk otworzyła konto Polonii w trzeciej odsłonie, dopisując sobie trzy punkty. Ale nie było mowy o żadnej passie punktowej w wykonaniu warszawianek, bo w odpowiedzi na rzut reprezentantki Ukrainy z dystansu trafiła Digna Strautmane. Chwilę potem Łotyszka dodała kolejne dwa oczka, dając swojej drużynie najwyższe prowadzenie w meczu – 52:27. Choć do ostatniej syreny zostało 13 minut i nie takie powroty widział świat sportu, to przyjezdnym do końca trzeciej odsłony udało się odrobić tylko siedem oczek, więc Ślęza wciąż miała bardzo komfortową sytuację przed ostatnią kwartą spotkania.

Żółto-czerwone musiały „tylko” odpowiadać swoimi udanym akcjami na skuteczne poczynania ofensywne Polonii. I tak właśnie się działo. Gdy zespół gości trafiał, wrocławianki miały odpowiedź. W ostatnich dziesięciu minutach ani przez chwilę nie było niepotrzebnych nerwów, a prowadzenie Ślęzy nie spadło poniżej 16 oczek. Ostatecznie wynik zatrzymał się na rezultacie 71:53, co oznaczało trzecie zwycięstwo w sezonie dla podopiecznych Arkadiusza Rusina.

Niezwykle trudno jest wygrać mecz koszykówki, trafiając zaledwie 29 procent swoich prób. A taką właśnie skuteczność z gry miały koszykarki Polonii. „Czarnym Koszulom” nie pomogło nawet aż 19 zbiórek w ataku, które tak frustrowały szkoleniowca Ślęzy. Te drugie szanse przełożyły się na jedynie 13 oczek, dodatkowo obrazując gigantyczne problemy warszawianek z celnością rzutów. Oczywiście przyłożyła się do tego defensywa 1KS-u, ale w poniedziałkowy wieczór w KGHM Ślęza Arenie rzuty Polonii po prostu nie wpadały, nawet z otwartych pozycji. Wrocławianki mogły polegać na swoich obwodowych – Lovisa Hjern trafiła sześć z ośmiu rzutów, Robbi Ryan siedem z 15. Amerykanka dołożyła do tego również cztery przechwyty.

W najbliższej kolejce przed Ślęzą kolejne domowe starcie. Już w sobotę do KGHM Ślęza Areny zawita zespół Polskiego Cukru AZS-u UMCS-u Lublin. Poprzeczka idzie w górę, a żółto-czerwone muszą stanąć na wysokości zadania. Piąta seria gier Orlen Basket Ligi Kobiet pokazała po raz kolejny, że każde zwycięstwo jest na wagę złota. Początek starcia Ślęzy z AZS-em o godzinie 16:00. Bilety na to spotkanie są już dostępne w serwisach Empik Bilety i Going.

Ślęza Wrocław – SKK Polonia Warszawa 71:53 (24:13, 11:11, 21:14, 15:15).
Ślęza: Ryan 19, Hjern 15, Wińkowska 12, Mielnicka 10, Nunn 7, Strautmane 5, Pyka 3, Kozik, Kurach 0. Skowron DNP.
SKK Polonia: Moore 12, Dubniuk 8, Manala 8, Pawłowska 6, Nicholson 5, Bukowczan 5, Sosnowska 4, Marciniak 3, Janczak 2, Masłowska 0. Lubaszka, Lagutkowa DNP.

Wracamy do gry! Ślęza podejmie Polonię Warszawa

Koszykarki Ślęzy Wrocław po ponad trzytygodniowej przerwie wracają do rozgrywek Orlen Basket Ligi Kobiet. Poniedziałkowe spotkanie z Polonią Warszawa będzie niezwykle istotnym starciem dla żółto-czerwonych. W KGHM Ślęza Arenie emocje będą gwarantowane.

Polonia zajmuje obecnie 9. miejsce w tabeli, ale bilans 1-3 nie może nikogo zwodzić. Zespół z Warszawy będzie bardzo trudnym i niewygodnym przeciwnikiem, który z pewnością postawi koszykarkom Ślęzy bardzo trudne warunki. Tak było w starciach „Czarnych Koszul” z KGHM BC Polkowice i VBW Arką Gdynia. Co prawda oba te pojedynki zakończyły się dwucyfrową różnicą punktów, ale w obu Polonia w trakcie trzeciej kwarty prowadziła i zmusiła faworytów do miejsc medalowych do maksymalnego wysiłku. Nie ma podstaw żeby sądzić, że w poniedziałkowy wieczór w KGHM Ślęza Arenie będzie inaczej – zapowiada się konfrontacja dwóch zespołów o porównywalnej sile rażenia.

Trener Jerome Fournier opiera siłę swojej drużyny na grze zawodniczek z USA – Javyn Nicholson oraz Sierry Moore. 24-letnia Nicholson to najlepiej punktująca zawodniczka klubu ze stolicy, notująca co mecz 15.5 punktu. 30-letnia Moore ma z kolei najlepszy EVAL wśród swoich koleżanek. Za sprawą linijki pokazującej dobrze wszechstronność skrzydłowej Polonii: 12.8 punktu, 7.8 zbiórki, 2.5 asysty, 1.8 przechwytu i 1.3 bloku Moore ma wskaźnik efektywności na poziomie 18.3 – 9. w lidze i lepszy od jakiejkolwiek zawodniczki 1KS-u. Koszykarka ze Stanów jest też znakomicie przygotowana fizycznie, rozgrywając do tej pory najwięcej minut w całej Orlen Basket Lidze Kobiet.

Idąc dalej, na obwodzie koszykarki Ślęzy będą musiały uważać na świetnie dysponowaną rzutowo Darię Dubniuk. 22-letnia Ukrainka ma najbardziej zielone światło w lidze, oddając aż 8.3 rzutu za trzy na mecz. Trafia 33% prób, co daje jej już 11 celnych trójek – tylko Agnieszka Skobel ma ich na koncie więcej, bo 12. Mierząca 175 centymetrów obwodowa potrafi także odnaleźć się na półdystansie i pod koszem, w związku z czym notuje średnio 13.3 punktu na spotkanie. Za rozegranie w zespole z Warszawy odpowiada Anna Pawłowska. Reprezentantka Polski ma na razie duże problemy z celnością rzutów, bo trafia zaledwie 24.4 proc. prób z gry, ale rozdaje swoim koleżankom średnio 5 asyst na mecz i doskonale radzi sobie na linii rzutów osobistych, zamieniając 90.5 procent rzutów na punkty.

Jeśli chodzi o resztę polskiego kontyngentu, to obejmuje on Marzenę Marciniak, a także zestaw młodzieżowców – Martę Masłowską, Kornelię Bukowczan i Alicję Janczak. Każda z nich dokłada swoją cegiełkę do wyników Polonii. Nieco zaskakująco na swoje pierwsze punkty w tym sezonie czeka Klaudia Sosnowska, która w rotacji pełni w tej chwili obecnie rolę weterana, ale na pewno oczka przy nazwisku Sosnowskiej pojawią się wkrótce, być może nawet w poniedziałkowy wieczór. W kadrze SKK jest także inna doskonale znana kibicom Ślęzy zawodniczka – Bożena Puter, wybrana MVP niedawnego spotkania EWBL pomiędzy Polonią i SBS Ostrava, w którym Czeszki wygrały 75:70. Być może za sprawą tego występu Puter zapracuje na więcej minut od trenera Fourniera, bo obecnie spędza ich na parkiecie zaledwie 9.

Ślęza podchodzi do poniedziałkowego starcia po dwóch tygodniach ciężkiej pracy – wrocławianki od pierwszych dni listopada pracują nad swoją formą, ale problemy zdrowotne i nieobecności związane z obowiązkami reprezentacyjnymi zakłócały proces treningowy żółto-czerwonych. Trener Arkadiusz Rusin musiał szukać nietypowych rozwiązań treningowych żeby przygotować swój zespół do tego bardzo ważnego starcia. Pierwsze mecze po tak długiej przerwie zawsze są istotne, bo zwycięstwa pozwalają nabrać rozpędu na kolejne starcia, które przecież wcale nie będą dla obu zespołów łatwiejsze. Niewykluczone również, że oba zespołu na koniec sezonu będą rywalizować o to samo miejsce przed fazą play-off, a wygrana w pierwszej konfrontacji da zwycięzcy przewagę psychologiczną i cenne „małe punkty”, które mogą zadecydować o układzie tabeli.

Starcia Ślęzy z Polonią od powrotu „Czarnych Koszul” do Orlen Basket Ligi Kobiet stoją na wysokim, wyrównanym poziomie. Na sześć dotychczasowych meczów trzy wygrały żółto-czerwone, tyle samo padło łupem gości poniedziałkowego spotkania. A to kolejny argument przemawiający za tym, że w poniedziałkowy wieczór w KGHM Ślęza Arenie będzie niezwykle ciekawie. Początek meczu Ślęza Wrocław – SKK Polonia Warszawa w poniedziałek, 18.11 o godzinie 19:00. Bilety w cenie 30 i 15 zł można kupić za pośrednictwem platform Empik Bilety oraz Going., a także w dniu meczu w kasie hali. Dzieci chodzące do szkoły podstawowej mogą zająć miejsce na trybunach za darmo. Transmisję z meczu przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.

 

„Wywiązałyśmy się z przedmeczowych założeń”

Prezentujemy zapis konferencji po meczu Basket Bydgoszcz – Ślęza Wrocław, w którym wrocławianki zwyciężyły 73:55.

Anna Wińkowska (koszykarka Ślęzy Wrocław): To była bardzo zacięta walka. Założenie było takie, żeby zatrzymać przeciwnika poniżej 60 punktów i wywiązałyśmy się z tego i to na pewno jest nasz sukces. Była zacięta walka na zbiórkach, co pokazują statystyki, ale ewidentnie u nas wygrały asysty, dzielenie się piłką no i też rwałyśmy parkiet.

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy Wrocław): Bardzo brzydki mecz w naszym wykonaniu. Bardzo nie lubię meczów, które są rozgrywane przed przerwą. Mental dziewczyn jest już w pociągu, samolocie, a nie na boisku i to było dzisiaj widać. To nie był ładny mecz koszykówki, to był bardzo brzydki mecz koszykówki, szczególnie nasze błędy. Mimo tego, że straciliśmy 55 punktów, to nasze błędy w obronie w pierwszej połowie były karygodne.

Alicja Maławy (koszykarka Basketu Bydgoszcz): Walczyłyśmy bardzo, żeby wygrać ten mecz, co było widać w trzech kwartach, gdzie biłyśmy się jak równy z równym. Niestety odcięło nas i nie dałyśmy rady. Wydaje mi się, że zwykłe zmęczenie, bo walka przez 30 minut była bardzo dobra.

Piotr Kulpeksza (trener Basketu Bydgoszcz): My na razie jesteśmy w stanie grać dwie-trzy kwarty, w których jak mamy siłę jesteśmy równorzędnym partnerem dla rywali. Piętno kontuzji, które mieliśmy w okresie przygotowawczym i w trakcie sezonu powoduje, że tak naprawdę trenujemy od tygodnia w pełnym składzie i to widać. Na pewno postawiliśmy twarde warunki przez trzy kwarty, ale Ślęza wiedziała, że w końcu możemy pęknąć i tak też się stało. Mimo wszystko w końcówkach nie jesteśmy pewni swoich decyzji.

Ślęza po trudnym meczu pokonuje Basket Bydgoszcz

W ostatnim meczu przed okienkiem na mecze reprezentacji Ślęza Wrocław pokonała KS Basket Bydgoszcz, choć losy tego starcia rozstrzygnęły się dopiero w ostatniej kwarcie.

Wrocławianki zaczęły ten mecz znakomicie, błyskawicznie zdobywając siedem punktów. Wydawało się, że udało im się narzucić swój styl i szybko przejąć kontrolę nad spotkaniem, ale gospodynie poradziły sobie z tym piorunującym początkiem. Julia Drop trafiła z dystansu, chwilę później pod kosz przebiły się Taisheka Porchia i Wiktoria Sobiech. Amerykanka w kolejnej akcji została sfaulowana przez Annę Wińkowską, w efekcie po czterech minutach to bydgoszczanki prowadziły 10:9. Podopieczne Piotra Kulpekszy utrzymywały się w grze, skutecznie rozwiązując cztery kolejne akcje z rzędu, co pozwalało im na odpieranie ataków Ślęzy. Dopiero seria punktowa 7:0 autorstwa Schaquilli Nunn, Digny Strautmane i Robbi Ryan dała prowadzenie 22:18 żółto-czerwonym. Ta przewaga urosła jeszcze o jedno oczko, przez co po 10 minutach na tablicy wyników było 26:21 dla przyjezdnych.

Od początku drugiej kwarty trwała wymiana ciosów, raz punktowała drużyna gości, raz gospodynie. Jednocześnie żadna ze stron nie była w stanie znaleźć swojego rytmu. Trener Arkadiusz Rusin już po dwóch minutach tej części meczu poprosił o przerwę, żeby porozmawiać ze swoim zespołem, ale ta rozmowa nie przyniosła pożądanego efektu. Wręcz przeciwnie, jego podopieczne pozostawały bez punktów, a Basket zmniejszał straty i po layupie Wiktorii Keller przegrywał tylko 29:30. Ślęza przez 2,5 minuty nie poprawiła swojego dorobku punktowego, udało się to dopiero za sprawą Robbi Ryan.

Ta akcja na chwilę odblokowała wrocławską ofensywę, ale tylko w drobnym stopniu. Co prawda za trzy trafiła Lovisa Hjern, a za chwilę pod koszem najlepiej odnalazła się Anna Wińkowska, lecz seria 7:0 to był koniec poczynań Ślęzy w ataku. Trener Piotr Kulpeksza wziął czas, po nim Karina Michałek zdobyła dwa oczka i zatrzymała budowanie prowadzenia przez żółto-czerwone. Praca na atakowanej tablicy w wykonaniu Martyny Pyki i Wińkowskiej przyniosła punkty tej drugiej, lecz kwartę zakończyła celną trójką Lauren Ebo, zachowując tym samym stan z pierwszej części. Pięć punktów przewagi 1KS-u, co oznaczało nerwy i frustrację także po przerwie.

Drugą połowę wrocławianki zaczęły podobnie jak pierwszą – punkty Aleksandry Mielnickiej i Robbi Ryan wyprowadziły żółto-czerwone na prowadzenie 45:34. Znów wydawało się, że opór rywalek został przełamany, ale nic z tych rzeczy. Za trzy trafiła Michałek, spod kosza nie pomyliła się Lauren Ebo, a z półdystansu przymierzyła Drop i było tylko 47:41 dla Ślęzy. Następnie była rozgrywająca 1KS-u w krótkim odstępie czasu dwukrotnie trafiła z dystansu stawiając stopę na linii rzutów za trzy, ale te cztery oczka wystarczyły, żeby trener Rusin wziął czas.

Tym razem rozmowa z zespołem pomogła – z dystansu zapunktowała Ryan, spod kosza Nunn i było 54:45 dla Ślęzy. Bydgoszczanki nadal nie zamierzały odpuszczać, punkty Milijković i Porchii zmniejszyły straty gospodyń. Na koniec kwarty Alicja Maławy trafiła dwa osobiste w odpowiedzi na trójkę Ryan i pomimo starań żółto-czerwonych, w 10 minut powiększyły różnicę punktową o zaledwie oczko, nadal nie przesądzając losów rywalizacji.

W decydującej odsłonie koszykarki z Dolnego Śląska szybko zdobyły trzy punkty za sprawą celnego rzutu osobistego Martyny Pyki i wejścia pod kosz Anny Wińkowskiej. Potem tablica wyników zatrzymała się na niemal cztery minuty. Osiem niecelnych rzutów, cztery straty i wciąż 60:51 dla przyjezdnych. Dopiero Julia Drop na 5,5 minuty przed końcową syreną przymierzyła za trzy, ale w odpowiedzi z dystansu trafiła Pyka i to był moment, który definitywnie rozstrzygnął mecz. Od tej chwili Ślęza kontrolowała losy spotkania, a zmęczone koszykarki Basketu nie miały już siły i argumentów na kolejny zryw i nawiązanie rywalizacji. W minutę za trzy trafiła Mielnicka, a spod kosza trafiły Nunn oraz Ryan, podwyższając prowadzenie żółto-czerwonych do 16 punktów. Kropkę nad i postawiła Nunn, ustalając wynik na 73:55.

Ślęza mogła cieszyć się ze zwycięstwa, ale raczej nie z gry. Faktem jest, że zgodnie z założeniami udało się zatrzymać Basket Bydgoszcz poniżej 60 zdobytych punktów, lecz w ataku wrocławianki bardzo długo nie grały swojej koszykówki. Najważniejszy jednak jest wynik, a ten był dla wrocławianek korzystny. Przed nimi teraz ponad trzy tygodnie bez meczu ligowego – następne spotkanie Ślęza zagra w poniedziałek, 18 listopada, kiedy to o godzinie 19:00 podejmie w KGHM Ślęza Arenie Polonię Warszawa.

KS Basket Bydgoszcz – Ślęza Wrocław 55:73 (21:26, 13:13, 17:18, 4:16).
KS Basket: Drop 14, Ebo 10, Porchia 9, Michałek 6, Milijković 6, Sobiech 4, Keller 4, Maławy 2, Wieczyńska, Pawlikowska, Gliszczyńska 0.
Ślęza: Nunn 23, Ryan 16, Hjern 10, Mielnicka 9, Wińkowska 6, Strautmane 5, Pyka 4, Kozik 0. Skowron, Kurach DNP.

Nieudany wyjazd Ślęzy nad morze

Ślęza Wrocław przegrała z VBW Gdynia 61:75 w wyjazdowym meczu 3. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet. O zwycięstwie gospodyń zadecydowała druga połowa spotkania.

Pierwsze minuty spotkania zdominowała walka po obu stronach parkietu. Nic nie przychodziło łatwo. Najlepiej świadczy o tym fakt, że po dwóch celnych rzutach osobistych Natalii Kurach Ślęza musiała czekać aż 3,5 minuty na kolejne punkty, aż 5,5 minuty łącznie na pierwsze punkty z gry. Na szczęście dla żółto-czerwonych także gospodynie miały ogromne problemy z powiększaniem swojego dorobku. Gdy w połowie pierwszej kwarty Aleksandra Mielnicka zabrała piłkę Nikoli Tomasik i zdobyła łatwe punkty, na tablicy wyników widniało 6:6.

Kolejne fragmenty tej odsłony nie odmieniły jej obrazu. Nadal składnych, a co dopiero skutecznych akcji było jak na lekarstwo, zwłaszcza po stronie 1KS-u. VBW przeprowadziło serię 6:0 i trener Arkadiusz Rusin w końcu musiał poprosić o czas, żeby spróbować obudzić swój zespół. Jednak żołto-czerwone pozostawały bez punktów przez 4,5 minuty, aż dopiero równo z syreną Digna Strautmane trafiła za trzy. Wynik 12:9 dla gospodyń po pierwszej kwarcie najlepiej oddaje trudny tej części meczu.

Po wznowieniu gry koszykarki z Wrocławia tymczasowo odnalazły swój rytm, w trzy minuty nie tylko doprowadzając do remisu, ale i wychodząc na prowadzenie 16:14. Trójka Natalii Kurach powiększyła zapas punktowy 1KS-u o jedno oczko, ale bardzo szybko na ten rzut swoją próbą dystansową odpowiedziała Natalie Stoupalova. Obie strony dwukrotnie wymieniły się ciosami, utrzymując status quo. Dopiero kolejna trójka czeskiej podkoszowej nie spotkała się z ripostą Ślęzy, w związku z czym właśnie trzy punkty dzieliły obie drużyny po 20 minutach gry.

Druga połowa rozpoczęła się od wejścia smoka Ruth Hebard, która zdobyła osiem z pierwszych dziesięciu punktów VBW. Wrocławianki odpowiedziały tylko czterema oczkami, dlatego też przewaga gospodyń błyskawicznie urosła do dziewięciu punktów. Ślęza za sprawą Strautmane i Robbi Ryan podjęła walkę, ale znów dwie skuteczne akcje przeprowadziła Hebard, wtórowała jej także Stephanie Jones i było już 45:35 dla podopiecznych Philipa Mestdagha.

Oprócz Hebard w barwach zespołu znad morza doskonale prezentowała się również Barbora Wrzesiński. Słowacka rozgrywająca wraz z amerykańską podkoszową wrzuciły kolejny bieg, a żółto-czerwone nie były w stanie dotrzymać kroku rozpędzonym gdyniankom. Odpowiedzi żółto-czerwonych na udane akcje przeciwniczek to było za mało, bo Ślęza potrzebowała serii punktowej, aby wrócić do meczu. Wrocławianki w drugiej części trzeciej kwarty były w stanie jedynie utrzymywać dystans i schodziły na ostatnią odsłonę z dziesięcioma punktami straty.

Jedyną drogą do emocji w czwartej części spotkania była szybka seria punktowa 1KS-u, ale nic takiego nie miało miejsca. W pierwszych czterech minutach Ślęza zdobyła zaledwie cztery punkty, a Gdynianki aż osiem i właściwie zamknęły spotkanie. Po trójkach Anny Jakubiuk i Kamili Podgórnej VBW prowadziło już 71:53, definitywnie rozstrzygając losy meczu. Kwestią pozostał tylko wynik końcowy, ostatecznie zatrzymał się on na rezultacie 75:61 dla gospodyń.

Kluczowym momentem spotkania była ucieczka drużyny z Gdyni zorganizowana przez duet Hebard-Wrzesiński. Wrocławianki nie miały po przerwie odpowiedzi na rozpędzone zagraniczne liderki VBW, bezskutecznie próbując dotrzymać tempa liderkom rywalek. Żadna z zawodniczek 1KS-u nie mogła znaleźć swojego rytmu w ofensywie, czego efektem było niespełna 41 proc. skuteczności z gry oraz aż 18 strat. Jednocześnie Wrzesiński potwierdziła, że jest absolutnie topową rozgrywającą Orlen Basket Ligi Kobiet, znakomicie czytając grę zwłaszcza w drugiej połowie.

Wrocławianki już w piątek będą miały okazję do zostawienia za sobą porażki w Gdyni. W ostatnim meczu przed przerwą na mecze reprezentacyjne Ślęza zagra w Bydgoszczy z miejscowym KS Basket i musi wygrać, aby zapewnić sobie relatywny spokój na aż trzytygodniową pauzę.

VBW Gdynia – Ślęza Wrocław 75:61 (12:9, 16:16, 29:22, 18:14).
VBW: Hebard 19, Jones 12, Ułan 10, Stoupalova 10, Wrzesiński 9, Jakubiuk 7, Stasiak 3, Podgórna 3, Wesołowska 0, Kastanek, Gilmajster, Tomasik 0.
Ślęza: Ryan 10, Strautmane 9, Nunn 9, Mielnicka 9, Wińkowska 7, Kurach 7, Hjern 5, Pyka 5, Kozik 0. Skowron DNP.