Najlepsze występy indywidualne zawodniczek Ślęzy

Dziś w podróży przez archiwa zajmiemy się najlepszymi z najlepszych. Spośród wszystkich spotkań koszykarek Ślęzy po awansie do Ekstraklasy wybraliśmy najlepsze występy indywidualne ostatnich sześciu sezonów. Bez podziału na kategorie, narodowości, sytuacje meczowe – prezentujemy absolutny top.

Tym razem za dolną granicę przyjęliśmy EVAL w wysokości 25, cofając się do 2014 roku mieliśmy 65 takich występów. Niekwestionowaną liderką jest oczywiście Sharnee Zoll-Norman, która zagrała 22 takie mecze. Na drugim miejscu z 13 spotkaniami jest Cierra Burdick, a na liście znalazło się łącznie 18 zawodniczek reprezentujących na przestrzeni lat żółto-czerwone barwy. Które z nich zagrały na tyle dobrze, żeby znaleźć się w najlepszej ósemce (EVAL +35)? Zapraszamy do lektury!

Kolejne pozycje na liście można zobaczyć klikając w strzałki poniżej.

8. 8 marca 2020, Cierra Burdick (Ślęza - Pszczółka Polski-Cukier Lublin)

Statystyki: 26 punktów, 12/17 z gry, 2/4 za 1, 12 zbiórek (2 ofensywne), 5 asyst, 1 przechwyt, EVAL 35; czas gry 32:27.

Zanim sezon 2019/2020 został przedwcześnie zakończony, widać było, że Cierra Burdick osiąga coraz wyższą formę i możemy jedynie zastanawiać się, na jakim poziomie grałaby w play-offach. Przeciwko Pszczółce Lublin pokazała znakomitą koszykówkę i już od samego początku nadawała ton ofensywie Ślęzy, mając bezpośredni udział w pierwszych dziewięciu punktach gospodyń. Zdobyła osiem oczek z rzędu w momencie, w którym zespół Krzysztofa Szewczyka przejmował inicjatywę, dzięki czemu lublinianki nie zbudowały sporej przewagi. I wreszcie zwieńczyła dzieło odpowiadając za trzy ostatnie udane akcje żółto-czerwonych. W międzyczasie w swoim stylu kontrolowała wydarzenia na tablicach, a przecież mogła „wykręcić” jeszcze lepsze liczby, gdyby nie problemy z faulami, przez które zagrała 32 minuty – niespełna trzy mniej niż zazwyczaj.

7. 28 lutego 2016, Sharnee Zoll-Norman (Ślęza - Wisła CanPack Kraków)

Statystyki: 27 punktów, 9/14 z gry (2/4 za 3), 7/8 za 1, 6 zbiórek (2 ofensywne), 8 asyst, 4 przechwyty, EVAL 36; czas gry 45:00.

Czasami zawodniczka gra tak dobrze, że wręcz nie powinno się zdejmować jej z parkietu. Najlepszym przykładem takiej sytuacji jest właśnie ten występ Sharnee Zoll-Norman, która ani na sekundę nie usiadła na ławce rezerwowych, aby odpocząć. Zagrała całe 40 minut regulaminowego czasu, a także pięć minut w dogrywce. Przez cztery kwarty to głównie za jej sprawą toczył się wyrównany bój, a w decydującej odsłonie Zoll-Norman była odpowiedzialna za 19 z 21 punktów zdobytych przez Ślęzę! Tylko rzut Katarzyny Krężel na 75:75 nie był efektem celnego rzutu Sharnee bądź jej asysty. Rozgrywająca 1KS-u mogła zwieńczyć znakomite zawody pokonując syrenę, lecz jej rzut w ostatnich sekundach nie znalazł drogi do celu. W dogrywce odpowiedzialność za wynik przejęły pozostałe zawodniczki żółto-czerwonych na czele z Chay Shegog, ale wygraną 87:81 musiała zwieńczyć oczywiście Zoll-Norman trafiając oba osobiste.

6. 15 listopada 2014, Jhasmin Player (Pszczółka Polski-Cukier Lublin - Ślęza)

Statystyki: 24 punkty, 9/14 z gry (2/3 za 3), 4/5 za 1, 13 zbiórek (1 ofensywna), 1 asysta, 5 przechwytów, EVAL 36; czas gry 38:17.

Najlepiej zbierająca obwodowa Ekstraklasy w sezonie 2014/2015 potwierdziła swoją smykałkę do tego elementu gry wielokrotnie, na przykład w spotkaniu ze swoim przyszłym klubem – Pszczółką Lublin. W końcówce pierwszej kwarty zdobyła 10 punktów z rzędu, dzięki czemu Ślęza zbudowała przewagę 23:16. Gdy lublinianki zerwały się do odrabiania strat i przejęły inicjatywę, Player akcją 2+1 odzyskała ją dla przyjezdnych, zdobywając swój 20 punkt jeszcze przed przerwą. Ponownie dała Ślęzie prowadzenie pod koniec trzeciej kwarty trafiając na 49:47. Miała też swój udział w niesamowitej serii 25:2 na przełomie trzeciej i czwartej odsłony, która pozwoliła wrocławiankom zbudować 21 punktów zapasu, co okazało się stratą nie do odrobienia przez koszykarki z Lublina. Player wywalczyła aż osiem fauli i wykazywała się również aktywnością w defensywie, ale najlepsze miało dopiero nadejść. Warto podkreślić, że to jedyny mecz w naszym zestawieniu, który rozegrany został na wyjeździe. Tym bardziej należy docenić występ amerykańskiej rzucającej.

5. 12 kwietnia 2017, Marissa Kastanek (Ślęza - CCC Polkowice)

Statystyki: 34 punkty, 12/17 z gry (6/9 za 3), 4/4 za 1, 2 zbiórki, 2 asysty, 5 przechwytów, EVAL 36; czas gry 32:15.

Choć nie najlepszy pod kątem EVAL-u, to zdecydowanie najważniejszy występ na naszej liście. Bez wyczynu Marissy Kastanek, bez tego co zrobiła w końcówce decydującego spotkania półfinałów 2017 z CCC nie byłoby historycznego mistrzostwa Polski. Przypomnijmy zatem sytuację. Na 45 sekund przed końcem trzeciej kwarty Ślęza przegrywa 41:54, ale jeszcze przed jej zakończeniem Marissa trafia za trzy. Ma na koncie „zaledwie” 17 punktów. Dwie minuty później już 21. Wsparcie przyszło ze strony Zuzanny Sklepowicz, która dołożyła swoje pięć oczek i oczywiście od Sharnee Zoll-Norman, która trafiła jeden osobisty. Kastanek wróciła do swojej pracy na pięć minut przed końcem. Trafiona trójka na 57:58 i 24 oczka na koncie. Następnie dwa celne rzuty wolne na remis i prowadzenie. Po dwóch minutach walki i nieudanych akcji po obu stronach rzucająca Ślęzy przełamuje impas kolejną trójką, a trzydzieści sekund później ostatni, szósty rzut trzypunktowy jej autorstwa wpada do kosza. Wisienką na torcie są dwa osobiste wieńczące dzieło i ustalające wynik na 67:59. 20 punktów, dwa przechwyty i cztery wymuszone faule w niespełna 10 minut. No i przede wszystkim awans do finału. Bez wątpienia 12 kwietnia 2017 Marissa Kastanek napisała bardzo ważną kartę w swojej karierze i w historii Ślęzy Wrocław.

4. 29 lutego 2020, Cierra Burdick (Ślęza - AZS Uniwersytet Gdański)

Statystyki: 23 punkty, 10/12 z gry (1/1 za 3), 18 zbiórek (6 ofensywnych), 5 asyst, EVAL 38; czas gry 38:53.

Pisaliśmy przy okazji poprzedniego pojawienia się Cierry na liście, że budowała formę na play-offy. Tydzień przed wspomnianym meczem z Pszczółką Burdick zagrała jeszcze lepsze zawody, stwarzając mnóstwo problemów beniaminkowi z Gdańska. Choć cieniem na tym popisie kładą się straty, których zanotowała aż pięć, zdecydowanie więcej było pozytywów. Już w pierwszej kwarcie zdobyła osiem punktów. W drugiej zanotowała 0 po stronie zdobyczy, ale rozdała trzy asysty. Trzecia odsłona była najsłabsza – tylko dwa oczka. Ale przecież gwiazdy zarabiają swoje pieniądze biorąc na siebie odpowiedzialność w koncówkach. Burdick zaczęła czwartą kwartę od dwóch oczek, potem trafiła trójkę i asystowała przy celnym rzucie dystansowym Darii Marciniak. Następnie zebrała rzut Neveny Jovanovic i dobiła skutecznie trafiając na 84:77. Gdy gdańszczanki sensacyjnie wyszły na prowadzenie, Cierra rzuciła na 86:87, a następnie na 88:87. Wszystko zwieńczyła swoją szóstą zbiórką ofensywną w tym meczu, którą zamieniła na dwa punkty dające Ślęzie prowadzenie 93:89. Trzynaście oczek, dwie zbiórki ofensywne i jedna asysta podczas walki z beniaminkiem wietrzącym szansę na ogromną sensację – tak właśnie wygląda wkład kapitana do gry zespołu.

3. 13 października 2019, Britney Jones (Ślęza - Enea AZS Poznań)

Statystyki: 30 punktów, 10/13 z gry (3/3 za 3), 7/7 za 1, 4 zbiórki (1 ofensywna), 5 asyst, 5 przechwytów, EVAL 39; czas gry 31:09.

Britney Jones nie zagrzała długo miejsca we Wrocławiu, odchodząc jeszcze przed przerwą świąteczno-noworoczną. Zdołała się jednak zapisać w historii klubu swoim występem przeciwko Enei AZS-owi Poznań, który był domową inauguracją sezonu 2019/2020. Jones już w sparingach pokazała, że nie potrzebuje wiele czasu, aby zdobyć sporo punktów na dobrej skuteczności. Nie inaczej było w połowie października, kiedy to defensywa zespołu prowadzonego wówczas przez Elmedina Omanicia nie mogła sobie poradzić z amerykańską rozgrywającą. Jones co i rusz atakowała strefę podkoszową, co przeważnie kończyło się bezpośrednim trafieniem bądź faulem jednej z rywalek i rzutami osobistymi. Do tego Britney trzykrotnie popisała się celnymi trójkami, a i w defensywie zagrała na wysokim poziomie, wykazując się niezłym instynktem oraz refleksem. 14 ze swoich 30 punktów zdobyła w czwartej kwarcie, pozbawiając drużynę z Poznania wszelkich złudzeń. Choć Jones nie pasowała preferowanym stylem gry do tego, jak gra Ślęza na długi czas zajęła miejsce w czołówce najlepszych występów koszykarek 1KS-u.

2. 8 listopada 2014, Jhasmin Player (Ślęza Wrocław - Glucose ROW Rybnik)

Statystyki: 32 punkty, 12/15 z gry (5/7 za 3), 3/5 za 1, 15 zbiórek (4 ofensywne), 4 asysty, EVAL 42; czas gry 39:58.

O tym występie Jhasmin Player pisaliśmy szerzej w zestawieniu najlepszych indywidualnych popisów, które ostatecznie nie przyniosły Ślęzie zwycięstwa. Serdecznie zachęcamy do przypomnienia sobie tego rankingu, co można zrobić klikając w poniższy link.

[PRZECZYTAJ] Kiedy jedna liderka to za mało – najlepsze indywidualne występy w porażkach

1. 29 listopada 2014, Jhasmin Player (Ślęza - Chemat Basket Konin)

Statystyki: 27 punktów, 10/13 z gry, 7/7 za 1, 12 zbiórek (1 ofensywna), 6 asyst, 2 przechwyty, EVAL 34; czas gry 33:03.

W listopadzie 2014 roku Jhasmin Player była nie do zatrzymania. Wrocławianki w tym miesiącu zagrały pięć spotkań – trzy z nich w wykonaniu rzucającej Ślęzy znalazły się w tym zestawieniu! Żaneta Durak i Marta Urbaniak nie miały sposobu na choćby ograniczenie fenomenalnej Player, nie wspomninając nawet o zatrzymaniu zawodniczki 1KS-u. Amerykanka już w premierowej odsłonie miała na koncie dziewięć punktów i dwie asysty, a pierwszą połowę skończyła z 17 oczkami i trzema decydującymi podaniami. Trener Radosław Czerniak dał odpocząć gwieździe 1KS-u, trzymając ją na ławce przez 6,5 minuty ostatniej kwarty, a gdy Player ponownie pojawiła się na parkiecie zdążyła dołożyć jeszcze dwa punkty, dwie zbiórki, asystę i przechwyt. Możemy tylko gdybać, jak wyglądałaby jej linijka statystyczna, gdyby mogła zagrać całe czterdzieści minut. Być może ustanowiłaby rekord nie do pobicia, choć i ten wydaje się być trudny do zdetronizowania.

Kiedy jedna liderka to za mało – najlepsze indywidualne występy w porażkach

Dzisiejsza podróż przez spotkania Ślęzy Wrocław na przestrzeni sześciu sezonów to powrót wspomnieniami do spotkań przegranych przez zespół ze stolicy Dolnego Śląska. Szukaliśmy w tych meczach jasnych stron, czegoś pozytywnego i w ten sposób powstało zestawienie najlepszych występów indywidualnych, które nie dały wrocławiankom zwycięstwa. 

Za dolną granicę przyjęliśmy EVAL w wysokości 20, co dało nam łącznie 32 występy w 28 spotkaniach – czterokrotnie zdarzyło się że nawet świetne mecze w wykonaniu dwóch koszykarek Ślęzy nie były w stanie przechylić szali zwycięstwa na korzyść żółto-czerwonych. Oprócz przedstawionych w poniższej galerii zawodniczek na liście zapisały się takie postaci jak Magdalena Leciejewska, Taisiia Udodenko, Agnieszka Kaczmarczyk czy Dominika Owczarzak. Każda z tych reprezentantek 1KS-u miała w swojej przygodzie w naszych barwach przynajmniej jeden mecz, w którym mogła być zadowolona ze swojego występu, ale nie z rezultatu.

Z całej listy wybraliśmy sześć najlepszych pozycji, zapraszamy do lektury.

Kolejne pozycje na liście można zobaczyć klikając w strzałki poniżej.

6. 2 października 2016, Agnieszka Skobel (Ślęza - InvestInTheWest Gorzów Wlkp.)

Statystyki: 22 punkty, 7/13 z gry (3/8 za 3), 5/5 za 1, 5 zbiórek, 4 asysty, 5 przechwytów, EVAL 29; czas gry 36:15.

O pierwszym oficjalnym występie Agnieszki Skobel w barwach Ślęzy Wrocław szerzej napisaliśmy w rankingu najlepszych występów reprezentantek Polski. Zapraszamy do lektury – do tekstu można przejść klikając w poniższy link. Tutaj, z kronikarskiego obowiązku, przypomnimy jedynie, że Ślęza przegrała inaugurację sezonu 2016/2017 81:90 i to pomimo niemal kompletnego występu skrzydłowej 1KS-u.

[PRZECZYTAJ] Najlepsze występy Polek w Ślęzie.

5. 15 października 2016, Sharnee Zoll-Norman (Ślęza - Wisła CanPack Kraków)

Statystyki: 17 punktów, 6/14 z gry, 5/5 za 1, 8 zbiórek (1 ofensywna), 9 asyst, 5 przechwytów, EVAL 29; czas gry 38:16.

W przypadku Sharnee Zoll-Norman zawsze można było liczyć na to, że niezależnie od dyspozycji reszty zespołu amerykańska rozgrywająca zawsze w trudnych momentach weźmie na siebie odpowiedzialność za losy spotkania i zrobi wszystko, aby osiągnąć zwycięstwo. Stąd nie mogące nikogo dziwić aż 10 meczów, w których Sharnee pomimo przegranej miała EVAL na poziomie co najmniej 20. W przypadku konfrontacji z Wisłą na początku sezonu 2016/17 więcej punktów od Zoll-Norman zdobyła Marissa Kastanek (18), ale nie zapisała się w innych rubrykach statystycznych, stąd jej EVAL w wysokości 12. Z kolei najlepsza rozgrywająca w historii klubu była bardzo blisko triple-double, notując rekordowe na tym etapie sezonu osiem zbiórek. Ślęzie zwycięstwo wymknęło się z rąk w samej końcówce – Wisła zaliczyła w ostatniej minucie niesamowitą serię 12:3 i sięgnęła po wygraną 71:65.

4. 7 grudnia 2017, Marissa Kastanek (Ślęza - Pszczółka Polski-Cukier AZS-UMCS Lublin)

Statystyki: 30 punktów, 12/16 z gry (6/9 za 3), 1 zbiórka, 3 asysty, 1 przechwyt, EVAL 29; czas gry 33:04.

Marissa swoimi rzutami utrzymywała zespół w grze podczas tego zaciętego i wyrównanego spotkania. Tradycyjnie Pszczółka postawiła wrocławiankom trudne warunki, ale wydawało się, że doskonale dysponowana rzutowo tego dnia Kastanek wspierana przez Zoll-Norman, która zanotowała 15 punktów i 8 asyst po prostu przerzuci rywalki z Lublina. Zwłaszcza, że po szóstej trójce w meczu Ślęza wyszła na prowadzenie 58:57, a chwilę później rzucająca 1KS-u dołożyła kolejne dwa oczka, potem jeszcze dwa na 63:61, a na dokładkę zaliczyła asystę przy trzypunktowym trafieniu Zoll-Norman.

Pszczółka miała jednak inne plany i cały czas dotrzymywała kroku gospodyniom, wychodząc na prowadzenie po celnym rzucie Uju Ugoki. Na 41 sekund przed końcem meczu piłka była w posiadaniu Ślęzy i oczywiście trafiła do Kastanek, ale Marissa spudłowała najpierw za dwa, a chwilę potem za trzy. Po drugiej stronie parkietu nie pomyliła się Kateryna Dorogobuzowa i lublinianki wyjechały z Wrocławia ze zwycięstwem 73:68.

3. 13 kwietnia 2019, Cierra Burdick (Ślęza - PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów Wlkp.)

Statystyki: 18 punktów, 7/14 z gry, 4/4 za 1, 16 zbiórek (4 ofensywne), 5 asyst, 1 przechwyt, 1 blok, EVAL 30; czas gry 31:35.

Ślęza doskonale rozpoczęła półfinałową serię z zespołem z Gorzowa, wychodząc na prowadzenie 8:2, ale z czasem było już niestety coraz gorzej. Wrocławianki wygrały pierwszą kwartę, ale w drugiej po zejściu Burdick nie były w stanie zdobyć punktów przez dwie minuty, dając się rozkręcić przeciwniczkom. Te zdobyły 11 oczek z rzędu i dopiero skrzydłowa Ślęzy przerwała tę serię przebijając się pod kosz w akcji 2+1. Burdick kontrolowała wydarzenia na tablicach, za punkt honoru stawiając sobie przewodzenie klasyfikacji zbiórek. Do tego w swoim stylu starała się napędzić ofensywę, będąc jedną z osi rozegrania.

To dzięki jej asystom żółto-czerwone utrzymywały się w grze przez dłuższy czas. Jej punkty zmniejszyły straty do pięciu oczek na początku czwartej kwarty. Chwilę później Burdick musiała odpocząć i opuściła parkiet, a w trakcie jej nieobecności przewaga gorzowianek wzrosła do ośmiu punktów. Do końca meczu nie udało się koszykarkom Ślęzy wypracować pozycji rzutowych dla Cierry, a ostatecznie zespół prowadzony przez Dariusza Maciejewskiego zwyciężył 89:74.

2. 18 marca 2017, Sharnee Zoll-Norman (Ślęza - Basket 90 Gdynia)

Statystyki: 19 punktów, 7/13 z gry, 5/5 za 1, 8 zbiórek (2 ofensywne), 6 asyst, 7 przechwytów, EVAL 33; czas gry 42:42.

W przeciwieństwie do serii play-offów wymienionej w poprzednim slajdzie, tutaj Ślęza potrafiła ostatecznie wyeliminować rywalki i awansować do kolejnej rundy. Najpierw jednak wrocławianki, które w sezonie zasadniczym przegrały u siebie tylko dwukrotnie, dość sensacyjnie musiały uznać wyższość koszykarek z Gdyni. Na 8,5 minuty przed końcem regulaminowego czasu gry gospodynie przegrywały aż 17 punktami, 47:64. Sygnał do ataku dała oczywiście Sharnee, asystując przy trafieniu Marissy Kastanek. Półtora minuty później Zoll-Norman zakończyła akcję 2+1 i było już tylko 54:64. Gwiazda 1KS-u zakończyła także serię 6:0 na 61:66, a następnie trafiła dwa rzuty z gry i dwa rzuty osobiste na 67:68. Trzy celne wolne Agnieszki Kaczmarczyk doprowadziły do dogrywki, w której po morderczym pościgu wrocławiankom zabrakło już sił. Zdobyły w niej tylko cztery oczka, co przy dziewięciu punktach rywalek dało przegraną 74:79. Pamiętamy jednak doskonale, jak zakończyła się ta seria i cały sezon 2016/2017.

1. 8 listopada 2014, Jhasmin Player (Ślęza Wrocław - Glucose ROW Rybnik)

Statystyki: 32 punkty, 12/15 z gry (5/7 za 3), 3/5 za 1, 15 zbiórek (4 ofensywne), 4 asysty, EVAL 42; czas gry 39:58.

Jhasmin Player znalazła się na naszej liście tylko raz, ale za to na pierwszym miejscu. Amerykańska rzucająca Ślęzy była najbliżej tego, żeby swoim występem przechylić szalę zwycięstwa na korzyść Ślęzy. Nie można jej odmówić tego, że się starała, co widać po statystykach. Owszem, można by powiedzieć, że jedna trafiona trójka więcej bądź zamienienie spudłowanych osobistych na trafione przyniosłoby pożądany efekt, lecz Player bez wątpienia zostawiła na parkiecie całe zdrowie, co zresztą widać na załączonej poniżej fotografii. Zeszła z parkietu tylko na dwie sekundy, a gdy na nim przebywała, była absolutnie wszędzie. Zabrakło naprawdę niewiele, to Player miała bezpośredni udział przy ostatnich sześciu punktach Ślęzy, w tym dwóch na remis 80:80 i to dzięki niej wrocławianki utrzymywały się dość długo na prowadzeniu. Zabrakło jednak wsparcia koleżanek (jedynie Dorota Mistygacz miała EVAL powyżej 10) i po dwóch celnych osobistych Kateryny Rymarenko koszykarki z Rybnika wygrały 82:80. To dobitnie udowadnia, że koszykówka jest sportem drużynowym i czasami wyczyny indywidualne nie wystarczą do sukcesu.

 

Najlepsze występy Polek w Ślęzie Wrocław

W kolejnym zestawieniu dotyczącym sześciu sezonów Ślęzy Wrocław w Ekstraklasie po powrocie na najwyższy szczebel rozgrywkowy w 2014 roku patrzymy na najlepsze występy reprezentantek Polski w żółto-czerwonych barwach. 

Spośród 64 koszykarek, które w ligowym meczu zagrały choćby minutę w koszulce Ślęzy Wrocław 36 to zawodniczki z naszego kraju. Choć w przeważającej mierze to gwiazdy z zagranicy brały na siebie odpowiedzialność za poczynania drużyny (co pokażemy w jednym z kolejnych zestawień), także i biało-czerwone stać na popisy indywidualne. Na przestrzeni sześciu lat miały miejsce 23 przypadki, w których koszykarka z Polski zakończyła spotkanie ze wskaźnikiem EVAL większym lub równym 20. Prezentujemy najlepsze 10 z nich.

Kolejne pozycje na liście można zobaczyć klikając w strzałki poniżej.

10. 8 marca 2015, Magdalena Leciejewska (Ślęza - Artego Bydgoszcz)


Statystyki: 21 punktów, 8/13 z gry, 5/5 za 1, 12 zbiórek (2 ofensywne), 1 asysta, EVAL 23; czas gry 36:56.

Występ „Leci” to jeden z trzech przypadków, w których Ślęza ostatecznie nie sięgnęła po zwycięstwo. Skrzydłowa Ślęzy nie mogła liczyć na wsparcie swoich koleżanek – żadna z nich nie przekroczyła bariery 10 oczek, a tylko Chineze Ngwabo zanotowała EVAL powyżej 10. Leciejewska była jedną z czterech zawodniczek z co najmniej czterema stratami na koncie, łącznie żółto-czerwone miały ich aż 22, co z pewnością przyczyniło się do przegranej 52:65.

9. 9 listopada 2015, Katarzyna Krężel (AZS PWSZ Gorzów Wlkp. - Ślęza)


Statystyki: 19 punktów, 7/10 z gry (1/3 za 3), 4/4 za 1, 5 zbiórek (1 ofensywna), 1 asysta, 1 przechwyt, 2 bloki, EVAL 24; czas gry 25:37.

Jedyny „kompletny” występ w naszym zestawieniu. Krężel zapisała się w każdej rubryce protokołu meczowego, prowadząc Ślęzę do pewnej wygranej. Mierząca 184 centymetry rzucająca odżyła we Wrocławiu po rozczarowującym sezonie w barwach Artego Bydgoszcz. Takimi popisami jak ten przeciwko zespołowi z Gorzowa poprawiła niemal wszystkie średnie z rozgrywek 2014/15. Wrocławianki pokonały wówczas podopieczne Dariusza Maciejewskiego aż 72:43.

8. 7 stycznia 2017, Agnieszka Kaczmarczyk (Wisła CanPack Kraków - Ślęza)

Statystyki: 21 punktów, 7/14 z gry (3/5 za 3), 4/5 za 1, 6 zbiórek (1 ofensywna), 2 asysty, 4 przechwyty, 1 blok, EVAL 26; czas gry 31:46.

Za niespełna cztery miesiące pomiędzy tymi drużynami miała rozstrzygnąć się kwestia mistrzostwa Polski w sezonie 2016/2017, a Agnieszka Kaczmarczyk upewniła się, że do tego starcia Ślęza będzie podchodzić w lepszych nastrojach. Silna skrzydłowa reprezentacji dzięki swojej wszechstronności co i rusz sprawiała problemy defensywie „Białej Gwiazdy”. Była równie groźna pod koszem, co na dystansie, a do tego wymusiła cztery przewinienia rywalek. Na dokładkę znakomicie dyrygowała obroną 1KS-u, która w wygranej 71:55 wymusiła aż 18 strat Wisły i zatrzymała krakowianki na zaledwie 35,8 proc. skuteczności z gry.

7. 18 października 2014, Paulina Pawlak (Ślęza - Widzew Szkoła Gortata Łódź)

Statystyki: 24 punkty, 9/19 z gry (2/6 za 3), 4/4 za 1, 7 zbiórek (2 ofensywne), 1 przechwyt, 1 blok, EVAL 28; czas gry 36:03.

Jedno z czterech spotkań w naszym zestawieniu z EVAL-em na poziomie 28. Występ obwodowej 1KS-u z 2014 roku znajduje się najniżej spośród nich z trzech powodów. Po pierwsze, Ślęza przegrała wówczas z Widzewem 75:81, po drugie Pawlak jako jedyna zaliczyła mecz na -3, a po trzecie był to relatywnie najsłabszy występ – Pawlak potrzebowała aż 19 rzutów i zaliczyła także dwie straty. Niemniej była wyróżniającą się postacią żółto-czerwonych w tamtym meczu i pomimo wsparcia Jhasmin Player oraz Chay Shegog zespół Radosława Czerniaka musiał uznać wyższość rywalek. Dla 10-krotnej medalistki mistrzostw Polski był to najlepszy występ w barwach drużyny z Wrocławia.

6. 29 lutego 2020, Dominika Owczarzak (Ślęza - AZS Uniwersytet Gdański)

Statystyki: 24 punkty, 9/14 z gry (1/3 za 3), 5/6 za 1, 9 asyst, 1 przechwyt, EVAL 28; czas gry 35:01.

Szalony mecz z beniaminkiem to spotkanie, w którym Dominika Owczarzak zdobyła najwięcej punktów w żółto-czerwonych barwach. Choć rozgrywająca 1KS-u większość punktów zdobyła w pierwszych trzech kwartach, to ona na dobre pozbawiła zawodniczki z Gdańska nadziei na sprawienie sensacji, kiedy to wykorzystała przechwyt Abigail Glomazic i zdobyła punkty z kontrataku łatwym layupem. Kilka minut przed tym wydarzeniem zaliczyła kolejne niezwykle istotne zagranie, znajdując podaniem Nevenę Jovanović, która trafiła za trzy na 91:87. Była to jedna z pięciu asyst byłej (i, mamy nadzieję, przyszłej) reprezentantki Polski w decydujących 10 minutach. Ślęza wygrała tamto spotkanie 97:92.

5. 19 września 2015, Katarzyna Krężel (Ślęza - CCC Polkowice)

Statystyki: 25 punktów, 9/12 z gry (7/9 za 3), 4 zbiórki, 3 asysty, 1 przechwyt, EVAL 28; czas gry 29:18.

To nie tylko najlepszy mecz Krężel w barwach Ślęzy Wrocław, ale być może także najlepszy w jej karierze! Pod kątem EVAL-u, zdobytych punktów oraz trafionych trójek to właśnie inauguracja sezonu 2015/2016 na zawsze zapisze się w księdze osobistych rekordów trzykrotnej mistrzyni Polski. Rzucająca Ślęzy przywitała się z wrocławską publicznością w najlepszy możliwy sposób i pokazała jednocześnie, że będzie bardzo ważną częścią układanki trenera Paulauskasa. To właśnie ostatnia z siedmiu bomb z dystansu była wisienką na torcie w wygranej żółto-czerwonych nad derbowym rywalem. Mecz zakończył się wynikiem 67:56.

4. 1 lutego 2020, Dominika Owczarzak (Energa Toruń - Ślęza)

Statystyki: 21 punktów, 6/10 z gry (3/4 za 3), 6/7 za 1, 2 zbiórki, 9 asyst, 2 przechwyty, EVAL 28; czas gry 34:54.

Ten występ w wykonaniu Owczarzak miał dwa etapy. W pierwszym rozdała wszystkie dziewięć asyst w ciągu 26 minut. W kolejne 14, jakie pozostały do końca meczu zdobyła 15 punktów. Przez całe spotkanie, choć Ślęzie szło w nim różnie, jej rozgrywająca miała kontrolę nad wydarzeniami i doskonale wiedziała, co trzeba w danym momencie zrobić. Defensywa Energi nie miała żadnej odpowiedzi na ataki Dominiki na kosz, co skończyło się aż ośmioma wymuszonymi przewinieniami. Z Owczarzak na parkiecie Ślęza była lepsza od torunianek o 22 punkty, tylko Talia Caldwell mogła pochwalić się lepszym wskaźnikiem +/- (23). Wrocławianki zwyciężyły wówczas 81:64.

3. 2 października 2016, Agnieszka Skobel (Ślęza - InvestInTheWest AZS AJP Gorzów Wlkp.)

Statystyki: 22 punkty, 7/13 z gry (3/8 za 3), 5/5 za 1, 5 zbiórek, 4 asysty, 5 przechwytów, EVAL 29; czas gry 36:15.

Podobnie jak Katarzyna Krężel rok wcześniej, także i w 2016 roku kolejna nowa koszykarka Ślęzy, Agnieszka Skobel, przywitała się z wrocławską publicznością świetnym występem. Tyle, że w przeciwieństwie do debiutu Krężel, pierwsze spotkanie Skobel nie zakończyło się zwycięstwem 1KS-u. Na inaugurację mistrzowskiego sezonu wrocławianki przegrały z zespołem z Gorzowa 81:90 i nie pomógł znakomity, wszechstronny mecz w wykonaniu rozgrywającej pierwszy mecz w żółto-czerwonych barwach skrzydłowej reprezentacji Polski. Skobel sprawiała problemy na dystansie i pod koszem, jak przystało na nią brylowała także w defensywie lecz pomimo tego i pomimo wsparcia Marissy Kastanek oraz Sharnee Zoll-Norman, kibice Ślęzy wychodzili z hali wrocławskiej AWF rozczarowani. No, ale złe jakże miłego początki…

2. 29 września 2017, Agnieszka Kaczmarczyk (Ślęza - PGE MKK Siedlce)

Statystyki: 23 punkty, 9/11 z gry, 5/5 za 1, 6 zbiórek (3 ofensywne), 4 asysty, 1 blok, EVAL 30; czas gry 28:27.

Kolejny popis na inaugurację sezonu? Nie chce być inaczej. Agnieszka Kaczmarczyk była absolutnie nie do zatrzymania w pierwszym spotkaniu rozgrywek 2017/2018 i dzięki temu starciu spokojnie mogła zająć pierwsze miejsce w naszym zestawieniu gdyby nie fakt, że po prostu… nie było takiej potrzeby. Na kwadrans przed końcem Ślęza prowadziła 20 punktami, a ostatecznie pokonała PGE MKK 91:65. Kaczmarczyk i tak spędziła na parkiecie najwięcej czasu spośród wszystkich zawodniczek desygnowanych do gry przez Arkadiusza Rusina, i kto wie, gdyby rywalki postawiły trudniejsze warunki, co wymusiłoby na trenerze Ślęzy mocniejsze postawienie na reprezentacyjną skrzydłową. Był tu potencjał na jeden z najlepszych indywidualnych występów nie tylko w gronie Polek, ale i w całej historii 1KS-u.

1. 31 października 2015, Magdalena Leciejewska (Ślęza - Artego Bydgoszcz)

Statystyki: 21 punktów, 10/13 z gry (1/2 za 3), 7 zbiórek (2 ofensywne), 3 asysty, 4 przechwyty, EVAL 31; czas gry 32:17.

W tamtym spotkaniu cała drużyna Ślęzy stanęła na wysokości zadania, aż sześć zawodniczek zakończyło mecz z EVAL-em powyżej 10, a nad wszystkim czuwała Magdalena Leciejewska. To ona nadawała ton grze wrocławianek i to pomimo tego, że miała w pierwszej połowie problemy z faulami – już przed przerwą odgwizdano jej trzy przewinienia. Nie przeszkodziło to jednak „Leci” w poprowadzeniu swoich koleżanek do odrobienia 12 punktów straty, a następnie do zbudowania aż 18 oczek przewagi. Czwarty faul zanotowała dopiero na sekundy przed końcem meczu, gdy wszystko było już jasne. W międzyczasie była prawdziwą osią zespołu, na której trener Paulauskas mógł oprzeć całą grę. Szkoda jedynie wisienki na torcie, jaką mógł być rzut niemal równo z końcową syreną. Nie znalazł on drogi do kosza, co nieznacznie wpłynęło na mimo wszystko imponujący i najlepszy polski EVAL w historii Ślęzy.

Powroty z dalekich podróży – najlepsze comebacki Ślęzy

Dziś w podróży przez sześć sezonów po awansie Ślęzy Wrocław do Energa Basket Ligi Kobiet patrzymy na mecze, w których wrocławianki przegrywały, ale potrafiły odrobić straty i ostatecznie sięgnąć po zwycięstwo.

Jednym z najbardziej ekscytujących momentów w sporcie jest ten, w którym drużyna przegrywająca dostaje wiatru w żagle i rozpoczyna odrabianie strat. Czasami dzieje się to na przestrzeni kilku chwil, czasem trzeba dłużej popracować na osiągnięcie sukcesu, jednak z każdym kolejnym momentem, w którym na tablicy wyników spada różnica punktowa, rosną emocje. Kibice zespołu, który do tej pory miał inicjatywę drżą o wynik, w nadziei, że ich ulubiona drużyna „dowiezie” prowadzenie do końca, zaś fani po drugiej stronie barykady zerkają na zegarek i swoich faworytów licząc na to, że wystarczy im czasu oraz sił żeby dopiąć swego.

Od powrotu Ślęzy Wrocław do grona najlepszych drużyn w kraju wrocławianki wygrały ponad 100 spotkań. Spośród nich dokładnie w 26 w pewnym momencie meczu przegrywały co najmniej ośmioma punktami, co wymagało przynajmniej trzech celnych rzutów z gry aby doprowadzić do remisu bądź wyjść na prowadzenie. Sklasyfikowaliśmy każdy z tych przypadków, biorąc pod uwagę następujące czynniki: największe prowadzenie rywalek, moment spotkania, czas pomiędzy rozpoczęciem i końcem odrabiania strat oraz stawkę spotkania. Oczywiście im bardziej emocjonujący powrót, tym lepiej.

Zanim zaczniemy ranking, kilka ciekawostek:

– najwięcej razy (8) Ślęzie udało się odrobić ośmiopunktową stratę,

– odrobienie strat zajmowało wrocławiankom średnio 7,5 minuty,

– najszybciej żółto-czerwone wróciły na prowadzenie w październiku zeszłego roku, kiedy to w meczu z Energą Toruń od stanu 19:27 do 29:27 przeszły w 2 minuty i 21 sekund,

– najwięcej powrotów miało miejsce w sezonie 2017/2018 – 7,

– dziesięciokrotnie koszykarki 1KS-u wracały na prowadzenie lub obejmowały je po raz pierwszy dopiero w czwartej kwarcie,

– 15 comebacków miało miejsce przed własną publicznością, co tylko potwierdza, że doping kibiców potrafi wiele zmienić!

Kolejne pozycje na liście można zobaczyć klikając w strzałki poniżej.

5. 26 stycznia 2019, Ślęza Wrocław – Sunreef Yachts Politechnika Gdańska.

Na 3,5 minuty przed zakończeniem trzeciej kwarty wrocławianki niespodziewanie przegrywały z beniaminkiem z Gdańska 43:54. Zespół prowadzony przez Rafała Knapa do tej pory nie wygrał z żadnym zespołem z górnej połowy tabeli, pokonując jedynie Eneę AZS Poznań i Ostrovię Ostrów Wlkp. Gdańszczanki prowadzone były przez amerykański duet – Maegan Conwright na rozegraniu oraz Tiffany Wright Clarke pod koszem, zaś na tablicach aktywna była Martyna Koc. Z kolei w zespole Arkadiusza Rusina szwankował rzut. Rozgrywająca swój drugi mecz po powrocie do Wrocławia Elina Dikeoulakou nie miała swojego dnia, pudłowały także Cierra Burdick i Sydney Colson, z liderek jedynie kapitan Marissa Kastanek grała dobre zawody.

Do odrobienia strat potrzebny był wkład całej drużyny – sygnał do ataku dała Taisiia Udodenko trafiając dwa rzuty osobiste i… były to jedyne punkty wrocławianek od momentu osiągnięcia przez Politechnikę największej przewagi w meczu. Po wznowieniu gry na trafienie Colson odpowiedziała Clarke, ale na trójkę Kastanek koszykarki znad morza nie miały już kontry – było 56:50 dla gości. Przyjezdne zmarnowały kolejne dwie akcje, a Ślęza wyczuła już wtedy, że jest to ostatnia szansa na odwrócenie wyniku na swoją korzyść. Najpierw po zbiórce ofensywnej Udodenko pod kosz przebiła się Colson, a chwilę później Lea Miletić dobiła niecelny rzut trzypunktowy Kastanek – 56:54 dla Politechniki. 45 sekund później mógł być remis, ale ukraińska środkowa 1KS-u trafiła tylko jeden z dwóch rzutów osobistych, zaś w odpowiedzi trafiła Clarke, co dało drużynie gości nieco oddechu. Gdańszczanki miały szansę powiększyć prowadzenie do pięciu oczek, ale Conwright straciła piłkę na rzecz Dikeoulakou, a następnie popełniła niesportowe przewinienie. Łotyszka wykorzystała oba rzuty osobiste, a po wyprowadzeniu piłki z autu trafiła ona w ręce Burdick, która nie pomyliła się z półdystansu, trafiając na 3 minuty i 38 sekund przed końcową syreną na 59:58.

Losy spotkania rozstrzygnęły się dopiero dwie minuty później, gdy amerykańska skrzydłowa 1KS-u przymierzyła za trzy na 65:62, Ślęza ostatecznie zwyciężyła 66:64.

4. 19 kwietnia 2017, Ślęza Wrocław - Wisła CanPack Kraków.

Pierwsze dziesięć minut finałów 2017 to prawdziwa wymiana ciosów, walka niemalże punkt za punkt. Górą z tej konfrontacji wyszły wrocławianki, kończąc kwartę otwierającą zmagania o mistrzostwo Polski na prowadzeniu 21:20. W drugiej kwarcie dwa pudła i dwie straty dały impuls Wiśle, która tymczasowo znalazła sposób na powstrzymanie ofensywy Ślęzy i uciszenie publiczności zebranej w hali wrocławskiej AWF. W serii 15:1 nie do zatrzymania była zwłaszcza Ziomara Morrison, która zdobyła 11 z 15 punktów „Białej Gwiazdy”. Na 2 minuty i 46 sekund przed przerwą sytuacja 1KS-u była trudna. Nie dość, że atak zatrzymał się w miejscu, to krakowianki grały na pełnych obrotach i prowadziły 35:22.

Ale od czego Ślęza Wrocław miała Sharnee Zoll-Norman? Kapitan żółto-czerwonych doskonale wiedziała, że jeżeli nie da się odzyskać prowadzenie, to przynajmniej trzeba przejąć inicjatywę i wywrzeć presję na rywalkach. Rozgrywająca koszykarek ze stolicy Dolnego Śląska dwukrotnie wymusiła przewinienie Hind Ben Abdelkader zdobywając cztery oczka z linii rzutów osobistych, kolejne cztery były zaś efektem doskonałej defensywy wrocławianek. Najpierw Marissa Kastanek przechwyciła podanie Eweliny Kobryn, a potem cały zespół wymusił błąd 24 sekund. W obu przypadkach po drugiej stronie parkietu bezbłędna była Zoll-Norman. Na przerwę obie drużyny schodziły przy wyniku 35:30 dla Wisły.

Krakowianki rozpoczęły trzecią kwartę lepiej niż skończyły drugą, ale to już Ślęza nadawała ton wydarzeniom. Najpierw pięć punktów zdobyła Marissa Kastanek, a chwilę potem rzucająca Ślęzy dograła piłkę do Agnieszki Skobel, która trafiła na 37:39. Agnieszka Majewska zebrała niecelny rzut trzypunktowy Sandry Ygueravide i rozpoczęła akcję gospodyń, którą po raz kolejny zakończyła Skobel, dając swojej drużynie remis. Wrocławianki objęły prowadzenie oczywiście za sprawą Zoll-Norman. Od stanu 41:39 podopieczne Arkadiusza Rusina nie oglądały się za siebie. Odrobiły 13 punktów straty w zaledwie 7 minut i 13 sekund, ostatecznie sięgając po zwycięstwo 71:65.

Powrót Ślęzy można obejrzeć klikając w poniższy przycisk (od 54:30).

3. 22 grudnia 2018, CCC Polkowice - Ślęza Wrocław

Ślęza podchodziła do derbowej konfrontacji z trzema porażkami w czterech ostatnich meczach. Jedną z nich była niespodziewana wpadka w Łodzi, gdzie zdecydowanie lepszy okazał się miejscowy Widzew. Nic zatem dziwnego, że trudno było spodziewać się zwycięstwa wrocławianek na terenie niepokonanych do tej pory mistrzyń Polski. A jednak pierwsze 17 minut to dość wyrównane widowisko, z minimalnym jedynie wskazaniem na zespół Marosa Kovacika. Po trafieniu Marissy Kastanek na tablicy wyników widniał remis 23:23. Od tego momentu polkowiczanki zabrały się do pracy, notując serię 17:4, wszystko to w zaledwie 10 minut. Do końca spotkania zostało niespełna 16 minut, a Ślęza przegrywała na wyjeździe 27:40.

– W przerwie powiedziałem zawodniczkom, że naszym problemem nie była defensywa, tylko atak – mówił na pomeczowej konferencji trener Arkadiusz Rusin. Gdy CCC odjeżdżało jego podopiecznym na 13 punktów, one spudłowały 9 z 10 rzutów z gry, więc także i w trzeciej kwarcie ofensywa zawodziła. Dopiero punkt z linii rzutów osobistych autorstwa Sydney Colson i trafiony rzut Cierry Burdick nieco rozruszał grę Ślęzy w tym aspekcie. CCC szybko odpowiedziało swoimi trzema oczkami i wróciliśmy do punktu wyjścia: -13 punktów na 13:41 do końca. Straty do ośmiu oczek zmniejszyły Taisiia Udodenko (spod kosza) oraz Daria Marciniak (za trzy), ale ostatnie słowo w trzeciej kwarcie należało do znakomicie dysponowanej tego dnia Temi Fagbenle, która swoją grą sprawiała Ślęzie mnóstwo problemów.

Bardzo ważnym momentem tego comebacku była trójka Taisii Udodenko, która była odpowiedzią na trzypunktowe trafienie Weroniki Gajdy na 48:37. Chwilę potem doświadczona Styliani Kaltsidou została ukarana przewinieniem technicznym, co wykorzystała Marissa Kastanek, dokładając punkt z linii rzutów osobistych na 41:48. Chwilę później kolejne dwa oczka po osobistych dołożyła Colson. Przy stanie 48:43 dla CCC przez 2,5 minuty obie drużyny pudłowały swoje rzuty i popełniały straty – ten stan rzeczy przełamała amerykańska rozgrywająca 1KS-u, ponownie nie myląc się przy próbach za 1. Nieco oddechu gospodyniom dała Agnieszka Kaczmarczyk trafiając na 50:45, ale już w następnej akcji Colson dograła do Terezii Palenikovej, która przymierzyła z dystansu. Gdy w kolejnej akcji ofensywnej Ślęzy reprezentantka Słowacji została sfaulowana przez Gajdę, skrzydłowa żółto-czerwonych trafiła oba osobiste i w końcu mieliśmy remis – 50:50.

Wrocławianki wyszły na pierwsze od początku drugiej kwarty prowadzenie na dwie minuty przed końcem meczu za sprawą celnych osobistych Udodenko. Szansę na remis miała Fagbenle, ale spudłowała jeden z dwóch wolnych, a kropkę nad i postawiła Colson przebijając się pod kosz. W ostatniej akcji rzut Tiffany Hayes co prawda wpadł do kosza, co sprawiło, że przez chwilę cieszyły się obie drużyny, ale ostatecznie świętować mogła tylko Ślęza. Trzypunktowa próba Amerykanki na dogrywkę odbiła się od obręczy i od zegara, co oznaczało, że była już na aucie zanim wpadła do kosza.

– Zrobiliśmy w tym sezonie już dwie niespodzianki. Najgorszą dla nas, czyli przegraną z Widzewem i tę najlepszą dla nas, czyli wygrana tutaj u faworyta i zespołu, który pokazuje wysoką formę. Zatrzymaliśmy ich na 51 punktach i to wielki ukłon w stronę zawodniczek – komentował po meczu trener Rusin.

2. 29 kwietnia 2018, Wisła CanPack Kraków - Ślęza Wrocław

To comeback, na który Ślęza musiała poświęcić najwięcej czasu. W decydującym o brązowym medalu meczu lepiej wystartowały koszykarki Wisły CanPack Kraków, które szybko wyszły na prowadzenie 11:4, a następnie, po kontrataku zakończonym punktami Cheyenne Parker, 18:8. Chwilę później za trzy trafiła Karina Szybała, ale Wisła odpowiedziała punktami Giedre Labuckiene oraz Magdaleny Ziętary, dzięki czemu na trzy minuty przed końcem pierwszej kwarty koszykarki „Białej Gwiazdy” prowadziły 21:11. Za sprawą dwóch celnych rzutów Kourtney Treffers jeszcze przed zakończeniem tej odsłony spotkania udało się Ślęzie zmniejszyć straty o cztery oczka.

Na początku drugiej części meczu nadal utrzymywało się sześciopunktowe prowadzenie gospodyń i dopiero trójka Tanii Perez nieco naruszyła ten stan rzeczy. Jednak już trzy minuty później festiwal niecelnych rzutów (sześć z rzędu) w wykonaniu żółto-czerwonych pozwolił zawodniczkom Krzysztofa Szewczyka powrócić na +6. Kolejna trójka, tym razem autorstwa Treffers ustaliła wynik na 25:28. Już chwilę później mogliśmy mieć remis, ale swoją próbę dystansową przestrzeliła Karina Szybała, a po drugiej stronie parkietu Leonor Rodriguez nie pomyliła się na linii rzutów osobistych. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze, bowiem zanim obie drużyny udały się na przerwę, Ślęza dopięła swego. Najpierw akcję 2+1 przeprowadziła Klaudia Sosnowska, a już w następnej akcji Sharnee Zoll-Norman przechwyciła podanie Maurity Reid, dograła do Marissy Kastanek, a ta została sfaulowana przez Katarzynę Suknarowską-Kaczor. Rzucająca 1KS-u z zimną krwią trafiła oba osobiste na 30:30.

Na objęcie prowadzenia koszykarki z Wrocławia musiały poczekać niespełna 2,5 minuty trzeciej kwarty – wtedy to Elina Dikeoulakou zamieniła dwie próby z rzutów wolnych na punkty i było 32:30 dla Ślęzy. Wrocławianki odrobiły 10 punktów straty w niemal 15,5 minuty. Zawodniczki Arkadiusza Rusina musiały ciężko pracować na każde oczko, w drodze po 21 punktów trafiły tylko 7 z 23 rzutów, popełniając w międzyczasie trzy straty. Trudno też powiedzieć, jakby wyglądała różnica punktowa pomiędzy obiema drużynami, gdyby nie defensywa dowodzona przez Agnieszkę Majewską. Legendarna środkowa w trakcie tego powrotu zablokowała aż pięć rzutów.

Od momentu objęcia prowadzenia Ślęza nie oglądała się za siebie. Ofensywa dalej nie miała swojego rytmu, ale gra Wisły kompletnie się rozsypała, dzięki czemu wrocławianki na osiem minut przed końcem meczu cieszyły się nawet 15-punktowym prowadzeniem. „Biała Gwiazda” miała w sobie jeszcze siły na decydujący zryw, ale pomimo serii 10:2 to Ślęza mogła cieszyć się z brązowego medalu, na który zdecydowanie sobie zapracowała.

1. 12 kwietnia 2017, Ślęza Wrocław - CCC Polkowice

Kibice mogą również pamiętać ten mecz jako „Mecz Marissy Kastanek”, ale po kolei. Decydujące starcie półfinałów 2017. Po zwycięstwie Ślęzy 71:52 rywalizacja przenosi się do Wrocławia i to w hali AWF wyjaśni się, która z dolnośląskich drużyn powalczy o złoty medal mistrzostw Polski. Pierwsze osiem minut to wyrównana walka, ale pod koniec pierwszej kwarty inicjatywę zaczyna przejmować drużyna Marosa Kovacika. Polkowiczanki po objęciu prowadzenia utrzymywały mniejszą lub większą przewagę, tylko dwukrotnie pozwalając rywalkom na zbliżenie się na dwa punkty. Po trzech minutach trzeciej kwarty przyjezdne prowadziły 34:32, a w ciągu kolejnych trzech minut zdobyły osiem oczek z rzędu. Ślęza próbowała nawiązać kontakt za sprawą trójki Kateryny Rymarenko i trzech celnych osobistych Agnieszki Kaczmarczyk, ale po drugiej stronie wrocławianki nie umiały sobie poradzić z atakami na własny kosz. Brylowała Angelika Stankiewicz, która sama w 2,5 minuty rzuciła osiem punktów, ostatnie z nich po przechwycie Mariony Ortiz. Udana kontra reprezentantki Polski dała CCC prowadzenie 54:41, do końca meczu zostało 10 minut i 45 sekund. Do tego momentu Marissa Kastanek zdobyła „jedynie” 14 punktów.

W ostatniej akcji przed przerwą trafiła trójkę po podaniu Sharnee Zoll-Norman, zmniejszając straty do 10 oczek. Po wznowieniu gry przebiła się pod kosz i dołożyła kolejne dwa oczka, chwilę później jeszcze dwa. CCC odpowiedziało za sprawą Marty Urbaniak i Marii Rezan, więc jeszcze utrzymało się status quo. Ale już na następne ciosy kontry nie było. Dwa celne rzuty Zuzanny Sklepowicz – najpierw za dwa, potem za trzy punkty, dały Ślęzie wynik 53:58, a Zoll-Norman dołożyła oczko z linii rzutów osobistych. Polkowiczanki miały swoje szanse, próbowała Mariona Ortiz, próbowała też Weronika Gajda, obie jednak były nieskuteczne. Nie myliła się za to Marissa Kastanek, która trafiła kolejną trójkę na 57:58. Chwilę później, po faulu Magdaleny Leciejewskiej, rzucająca Ślęzy wykorzystała oba osobiste i zakończyła trwający zaledwie 6 minut i 41 sekund powrót z 13-punktowego deficytu.

To jednak nie był koniec show przyszłej kapitan 1KS-u. CCC miało trzy szanse z rzędu aby ponownie wyjść na prowadzenie, ale defensywa Ślęzy w połączeniu z ogłuszającym dopingiem wrocławskiej publiczności przyniosła skutek w postaci trzech pudeł. Po drugiej stronie parkietu? Marissa Kastanek za trzy, dwukrotnie w ciągu 30 sekund. Swój show, w trakcie którego zdobyła 20 punktów w niespełna 10 minut, zakończyła dwoma celnymi osobistymi. Kastanek sama ograła CCC 20:5, a Ślęza wygrała 67:59 i awansowała do finału mistrzostw Polski.

Bez tego comebacku nie byłoby mistrzostwa Polski. Śmiemy także twierdzić, że był to najbardziej emocjonujący i pamiętny powrót spośród wszystkich. 12 kwietnia 2017 na zawsze zapisał się w historii klubu i według nas nie ma innej kandydatury na pierwsze miejsce niż ten właśnie popis.

Powrót Ślęzy można obejrzeć klikając w poniższy przycisk (od 23:58).

Najskuteczniejsze rywalki: zawodniczki zagraniczne (cz. 2)

Prezentujemy druga część rankingu najlepiej punktujących zawodniczek zagranicznych, które mierzyły się ze Ślęzą Wrocław od sezonu 2014/2015. W zestawieniu nie brakuje koszykarek doskonale znanych kibicom żółto-czerwonych oraz gwiazd międzynarodowego formatu.

W trakcie sześciu sezonów Ślęzy Wrocław w Energa Basket Lidze Kobiet nie brakowało zawodniczek, które sprawiały zespołowi z Wrocławia wiele problemów swoją grą. Zagraniczne koszykarki rzadko spędzają w naszym kraju więcej niż sezon-dwa, ale w tym czasie potrafią zapisać się na kartach historii, zarówno całej ligi, jak i naszego klubu. To właśnie gwiazdy z zagranicy stanowią o sile niemal każdego klubu, biorąc na siebie ciężar zdobywania punktów. Prezentujemy listę najlepiej punktujących, na które zawsze trzeba było zwracać uwagę podczas przygotowywania się do meczu. Spośród wszystkich nazwisk wybraliśmy szesnaście, aby podzielić to zestawienie na dwie równe części. Każda z bohaterek naszego rankingu mierzyła się ze Ślęzą co najmniej pięć razy, aby definitywnie udowodnić, że akurat te koszykarki sprawiały żółto-czerwonym sporo problemów. W ten sposób na liście zabrakło między innymi Brianny Kiesel, Laury Miskiniene, Allie Quigley czy Artemis Spanou. Nie przedłużając – zapraszamy do lektury drugiej części zestawienia.

8. Kateryna Rymarenko (112 punktów, 14 punktów na mecz) – pierwotna wersja tego zestawienia miała obejmować wyłącznie byłe zawodniczki Ślęzy i została obmyślona właśnie z myślą o ukraińskiej skrzydłowej. Wydawało się, że po odejściu z Wrocławia Rymarenko zawsze znajdowała sposób, aby rzucić nam kilkanaście punktów i udowodnić, że niekoniecznie rezygnacja z jej zatrudnienia była dobrym pomysłem. Po dokładnym sprawdzeniu liczb możemy powiedzieć, że aż tak źle nie było, choć na pewno w pamięci kibiców Ślęzy zapadły występy z marca 2018, a przede wszystkim z lutego zeszłego roku. W pierwszym ze wspomnianych meczów zdobyła 22 oczka (8/15 z gry), ale jej Enea AZS Poznań przegrała 68:81. Drugi to absolutny popis mierzącej 185 centymetrów zawodniczki. 26 oczek, 6/8 za trzy, 7 zbiórek, 3 asysty i tyle samo przechwytów. Gra Rymarenko była głównym powodem, dla którego Pszczółka pokonała wówczas Ślęzę 88:82.

W minionym, przedwcześnie zakończonym sezonie Ukrainka przeniosła się do Artego Bydgoszcz i tylko trzykrotnie wystąpiła w wyjściowej piątce. W pierwszej konfrontacji z wrocławiankami w sezonie 2019/2020 miała problemy z faulami, przez co zdobyła tylko trzy punkty. Ale już w drugiej pokazała, co potrafi, rzucając 11 oczek w niewiele ponad 23 minuty. Już zawsze jej rzut z dystansu zawsze będzie miał większe szanse na znalezienie drogi do kosza niż wielu innych, równie wybitnych specjalistek od trójek.

7. Dragana Stanković (197 punktów, 15.2 punktu na mecz) – trudno uwierzyć, że Dragana Stanković potrzebowała zaledwie dwóch sezonów, żeby uzbierać blisko 200 punktów przeciwko Ślęzie. Nie ukrywamy, że odetchnęliśmy z ulgą, gdy okazało się, że w sezonie 2019/2020 nie będzie kontynuować przygody z Artego Bydgoszcz, bo z pewnością dołożyłaby kolejnych kilkadziesiąt oczek. Reprezentantka Serbii to absolutny top, jeżeli chodzi o grę w strefie podkoszowej – jej szeroki arsenał zagrań w połączeniu z siłą i techniką to zabójcza kombinacja, która w większości przypadków daje efekty w postaci kilkunastu punktów na mecz. Nie inaczej było oczywiście w konfrontacjach mierzącej 195 centymetrów środkowej ze Ślęzą Wrocław.

Artego dwukrotnie stawało naprzeciwko wrocławianek w play-offach, co oznaczało aż dziewięć dodatkowych meczów, w których trzeba było zatrzymać Stanković. Można powiedzieć, że udało się to w jakimś stopniu tylko raz, w drugim meczu półfinałów sezonu 2017/2018. Wtedy to Serbka zdobyła zaledwie dwa punkty, ale i tak zdołała zebrać 11 piłek i zablokować pięć rzutów. To właśnie cały urok Dragany – nawet jeśli nie idzie jej w ofensywie (co zdarza się rzadko), to potrafi wpłynąć na mecz swoją defensywą. W pozostałych konfrontacjach nie było opcji, żeby ją zatrzymać, koszykarki Ślęzy musiały robić wszystko, aby po prostu ograniczyć zagrożenie płynące z jej strony. W 2018 roku się nie udało, to Artego było górą. Ale już rok później, pomimo 16,5 punktu na mecz od Stanković, triumfowała Ślęza. Jej pojedynki z Cierrą Burdick i Taisiią Udodenko zdecydowanie były ozdobą ćwierćfinałowej rywalizacji 1KS-u z zespołem z Bydgoszczy.

6. Leonor Rodriguez (107 punktów, 15.3 punktu na mecz) – podobnie jak Stanković, także i Rodriguez potrzebowała dwóch sezonów żeby zapisać się w naszym zestawieniu. Mierząca 180 centymetrów wzrostu była zawodniczka Wisły przewyższała swoje rywalki na pozycji numer 2 i wykorzystywała dodatkowe centymetry, aby oddawać lepsze rzuty. Groźba celnej trójki była na tyle spora, że otwierało się dla Hiszpanki miejsce w strefie podkoszowej, a to była dla niej woda na młyn. Nie zawsze bowiem 28-letnia zawodniczka popisywała się trafieniami z dystansu – regularnie przebijała się pod kosz, wykorzystując swoją dynamikę i umiejętność kontroli nad piłką żeby wymuszać przewinienia przeciwniczek. W ponad połowie meczów ze Ślęzą Rodriguez dała się faulować przynajmniej trzykrotnie, zaś pięciokrotnie trafiała przynajmniej jedną trójkę. A to wszystko na blisko 50-procentowej skuteczności z gry.

Najlepszy występ Hiszpanki przeciwko żółto-czerwonym przypadł w najważniejszym momencie – 22 punkty (7/13 z gry), 4 zbiórki i 3 asysty w meczu numer trzy rywalizacji o brązowy medal w sezonie 2017/2018. Na szczęście dla wrocławianek była jedyną zawodniczką Wisły Kraków, która zdobyła więcej niż 10 punktów i to Ślęza mogła cieszyć się z trzeciego z rzędu sezonu na ligowym podium.

5. Emma Cannon (78 punktów, 15.6 punktu na mecz) – Cannon zawdzięcza miejsce (i to tak wysokie) na naszej liście swojej pierwszej konfrontacji ze Ślęzą. W hicie 6. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Arka podejmowała zespół z Wrocławia i potrzeba było aż dwóch dogrywek, żeby wyłonić zwycięzcę tego niezwykle emocjonującego starcia. To dało Cannon aż 41 minut na pokazanie swoich umiejętności i amerykańska skrzydłowa zrobiła pełen użytek z tego czasu. Zdobyła 31 oczek, trafiając 13 z 21 rzutów, do czego dołożyła osiem zbiórek i pięć asysty. Cannon ze względu na przekroczenie limitu fauli zabrakło w ostatnich trzech minutach drugiej dogrywki i bez swojej liderki Arka przestrzeliła siedem kolejnych rzutów, przegrywając ostatecznie 92:98.

Drugi mecz sezonu zasadniczego to kolejny thriller. Cannon udało się uniknąć problemów z faulami, ale tym razem doskwierała jej słaba skuteczność z gry (5/13). Gdyby nie 7/8 z linii rzutów osobistych, występ Amerykanki trudno byłoby zaliczyć do udanych. W serii o brąz Cannon grała niewiele – maksymalnie 23,5 minuty, nie miała też tak wielkiej roli w ofensywie zdominowanej przez Barborę Balintovą i Nię Coffey, co przełożyło się na średnią 10 punktów na mecz. Możliwe, że bliżej Cannon do formy z końcówki sezonu 2018/2019, ale niesamowity występ z początku rozgrywek daje jej wysokie miejsce w naszym zestawieniu.

4. Leah Metcalf (98 punktów, 16.3 punktu na mecz) – rozgrywająca z USA była już pod koniec swojej kariery w Polsce gdy mierzyła się ze Ślęzą w sezonach 2014/15 i 2015/2016. Nie przeszkodziło to jej jednak w zdobyciu 25 punktów w listopadzie 2014 roku dla ROW-u Rybnik czy 24 i 23 oczek w sezonie zasadniczym 15/16 w barwach Pszczółki Lublin. Najlepszym dowodem, że Ślęza po prostu „leżała” Leah Metcalf jest następujący fakt – w sezonie 2015/16 przeciwko żółto-czerwonym miała tyle samo spotkań z ponad 20 punktami co przeciwko reszcie ligi. Warto również wspomnieć o 15 oczkach (5/6 za 3) w finale Pucharu Polski 2016. Amerykanka umiała i lubiła rzucać z dystansu – w starciach z wrocławiankami trafiła 10 trójek. Na szczęście dla Ślęzy, zabrakło jej amunicji w ćwierćfinale rozgrywek 15/16 – zdobyła w nich łącznie 15 oczek, co obniżyło jej średnią punktów przeciwko 1KS-owi aż o cztery punkty. Gdyby nie ten dwumecz, Metcalf byłaby liderką tego zestawienia.

3. Darxia Morris (99 punktów, 16.5 punktu na mecz) – Darxia Morris to rzucająca w pełnym tego słowa znaczeniu. Zawodniczka niezwykle wszechstronna, która swoją energią wypełniała każde miejsce na parkiecie. Perfekcyjna kontrola nad piłką, szeroki wachlarz zwodów na koźle i dynamiczne wejście pod kosz. Miała błyskawiczny rzut, potrzebowała mniej niż sekundę żeby od otrzymania piłki ustawić nogi i oddać rzut. Jej próby często znajdowały drogę do celu, co widać po miejscu w zestawieniu. Mecz z października 2015 roku, kiedy trafiła tylko jeden z siedmiu rzutów to absolutny wypadek przy pracy, który kosztował ją spadek na trzecią pozycję w naszym rankingu.

Gwiazda Morris najbardziej błyszczała po transferze z Artego Bydgoszcz do Energi Toruń. W barwach „Katarzynek” mierząca 172 centymetry koszykarka weszła na zupełnie inny poziom. Od trenera Algirdasa Paulauskasa dostawała średnio 36 minut na mecz, mogła też co spotkanie oddawać ponad 16 rzutów. Trafiała wtedy ze skutecznością 44.5 proc, co przełożyło się aż na 509 oczek, z których 44 wpadło przeciwko Ślęzie. W pierwszej konfrontacji z wrocławiankami w sezonie 2016/17 trafiła 10 z 14 rzutów za dwa. Na całe szczęście trójki nie były wówczas mocną stroną Morris – we wspomnianym spotkaniu trafiła jedną z trzech, zaś w marcu 2017 spudłowała wszystkie siedem prób, a i tak zdobyła 19 oczek. Warto też podkreślić aż dziewięć przechwytów – łącznie w tamtych rozgrywkach zabrała rywalkom aż 55 piłek, przegrywając rywalizację o tytuł najlepszej z Mauritą Reid i Sharnee Zoll-Norman.

Kariera Morris w Polsce zakończyła się w kontrowersyjny sposób – po tym, jak trafiła do najlepszej piątki rozgrywek 16/17 Amerykanka odmówiła przyjazdu do Polski na sezon 2017/2018 i została zawieszona przez PZKosz na cztery miesiące.

2. Maryia Papova (133 punkty, 16.6 punktu na mecz) – gdyby zaszła taka potrzeba, Maryia Papova byłaby liderką tego zestawienia. Reprezentantka Białorusi ma niesamowity talent do zdobywania punktów, a do tego bez większych problemów radzi sobie na pozycji 3/4, więc w zależności od sytuacji, może wykorzystać swoją przewagę wzrostu bądź szybkości. Zważywszy na fakt, że zarówno w Gorzowie Wielkopolskim, jak i w Gdyni spędzała na parkiecie około 26 minut można założyć, że jej dorobek punktowy spokojnie mógł być bardziej okazały. Swoją historię starć ze Ślęzą rozpoczęła od 30 oczek w listopadzie 2018 roku – 7/15 za dwa, 3/6 za trzy, 7/7 z linii… W rewanżu wrocławianki zrobiły dużą pracę, zatrzymując Białorusinkę na ośmiu punktach przy skuteczności 18.2 procent i… to był ostatni mecz, w którym Papova rzuciła Ślęzie mniej niż dziesięć oczek. W półfinałach miała średnią 18 oczek, robiąc wszystko, żeby doprowadzić zespół z Gorzowa do finału. Po tym, jak w meczu numer 1 zdobyła 15 oczek, dzień później popisała się jeszcze lepszymi liczbami, grając pełne 40 minut i rzucając 23 punkty.

Latem reprezentantka Białorusi przeniosła się nad morze i w gdyńskim dream teamie nie zawsze musiała grać pierwsze skrzypce. Owszem, były mecze takie jak 20 i 25 oczek z CCC Polkowice czy 19 punktów w starciu z byłym zespołem, ale już przeciwko Ślęzie nie było potrzeby, żeby trener Vetra cedował na swoją skrzydłową odpowiedzialność za zdobywanie punktów. Ale nawet utrzymanie średniej z Gorzowa nie dałoby Papovej pierwszego miejsca na naszej liście.

1. Yvonne Turner (129 punktów, 18.4 punktu na mecz) – podobnie jak w przypadku rankingu Polek, także i tutaj wystarczył jeden udany sezon w barwach Wisły Kraków, żeby Yvonne Turner zajęła pierwsze miejsce na liście. Amerykańska rozgrywająca to jedyna zawodniczka w naszym zestawieniu, która nigdy nie zagrała przeciwko Ślęzie meczu, w którym zdobyłaby mniej niż 10 punktów. Najgorzej wypadła w debiucie przeciwko żółto-czerwonym, rzucając właśnie 10 oczek. Już w następnym meczu pokazała pełnię swoich możliwości, zdobywając 26 punktów i pokazując swoją wszechstronność. Turner znakomicie spisuje się w grze 1 na 1, idealnie korzysta z zasłon i jest jednoosobową armią, jeżeli chodzi o grę z kontrataku – po zbiórce w obronie mało kto jest w stanie ją dogonić.

Mierząca 179 centymetrów rozgrywająca nie ma żadnych oporów przed wchodzeniem pod kosz, bo zazwyczaj kończy się to punktami bądź przewinieniem rywalki. W drugim meczu półfinałów sezonu 2015/2016 była faulowana aż 11 razy, co przełożyło się na 14 rzutów osobistych. Do tego dołożyła pięć zbiórek i siedem asyst, co przełożyło się na… porażkę Wisły 65:71. Na przestrzeni całej serii legitymowała się średnimi 18.6 punktu, 5.2 zbiórki, 4 asysty, trafiając blisko 40 proc. rzutów z gry. Trudno sobie wyobrazić lepszą passę pięciu meczów i Turner zasłużenie plasuje się na pierwszym miejscu naszej listy. Całe szczęście, że grała w Polsce tylko jeden sezon.