„Po przerwie sami narobiliśmy sobie sami bałaganu”

Prezentujemy zapis konferencji prasowej po meczu Ślęza Wrocław – Enea AZS Poznań, w którym wrocławianki zwyciężyły 84:79.

Grzegorz Zieliński (trener Enei AZS-u): Gratuluję drużynie Ślęzy zwycięstwa, widać było, że drużyna została świetnie przygotowana do meczu z nami, chociaż, jak mówił trener, było kilka problemów kadrowych. Mecz ustawiła pierwsza połowa, w której nie byliśmy w stanie wykreować zbyt wielu dogodnych sytuacji do oddania rzutu. Mieliśmy tylko 29 prób z gry, co powodowało, że otwieraliśmy możliwość grania drużynie przeciwnej. W przerwie skorygowaliśmy naszą strategię ataku, wiedzieliśmy, że z pewnych rzeczy musimy zrezygnować. Zmieniliśmy w drugiej połowie obronę, co pozwoliło nam wrócić do gry, jednak nie na tyle, aby osiągnąć zwycięstwo.

Tiffany Brown (koszykarka Enei AZS-u): Walczyłyśmy o wygraną do samego końca, ale w pierwszej połowie same narobiłyśmy sobie problemów, kiedy rywalki zbudowały niemal 20 punktów przewagi. Musiałyśmy gonić, odrabiać straty i pokazałyśmy, że jesteśmy w stanie odwrócić losy spotkania. Niestety nie wystarczyło czasu, aby dokończyć dzieła i przegrałyśmy pięcioma punktami.

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy): Trudny mecz, na taki byliśmy gotowi. W pierwszej połowie ograniczyliśmy atuty zespołu z Poznania i ta pierwsza połowa naprawdę była w naszym wykonaniu bardzo dobra. Po przerwie to my narobiliśmy sobie sami bałaganu, bo uprzedzałem dziewczyny, żebyśmy wyszli skoncentrowani i nie pootwierali pozostałych zawodniczek, bo do przerwy bardzo dobrze grała Brown, a pozostałe koszykarki ograniczyliśmy. Początek trzeciej kwarty i 12:0 dla Poznania i tak naprawdę daliśmy się rozkręcić dziewczynom, które źle weszły w mecz. Od tego zaczęły się nasze kłopoty. Cieszę się, że jest zwycięstwo, mieliśmy problemy ze skompletowaniem zespołu na trening. Jednak cała praca, jaką dziewczyny wykonały wcześniej – praca nad naszym systemem, była widoczna w pierwszej połowie. Potem zabrakło koncentracji bądź przygotowania – nie wiem. Liczy się zwycięstwo i gratuluję go mojemu zespołowi.

Anna Jakubiuk (zawodniczka Ślęzy): Po pierwsze chciałam pogratulować zespołowi z Poznania walki do samego końca. Tak, jak trener powiedział – pierwsza połowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu, niestety fatalnie zaczęłyśmy trzecią kwartę. Musimy na pewno popracować nad koncentracją wychodząc z szatni, bo przy jeszcze lepszym przeciwniku 20 minut dobrej gry czasami może nie wystarczyć i mecz może skończyć sie naszą porażką. Cieszy mnie to, że wygrałyśmy zbiórkę, co na pewno przyniosło nam dużo punktów. Trzeba także ograniczyć punkty stracone z szybkiego ataku, ale bardzo cieszę się z wygranego meczu i musimy się przygotować do następnego spotkania.

Niepotrzebne nerwy, potrzebne zwycięstwo Ślęzy Wrocław

Koszykarki Ślęzy Wrocław pokonały Eneę AZS Poznań 84:79 w meczu 5. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet. Wrocławianki w okrojonym składzie w drugiej połowie musiały drżeć o wynik.

Zaczęło się bardzo dobrze, bo już w drugiej akcji ofensywnej Nina Dedić zebrała niecelny rzut Anny Jakubiuk i wyprowadziła Ślęzę na prowadzenie. Chwilę później Sug Sutton dołożyła dwa oczka z linii rzutów osobistych, a w następnej akcji Dedić trafiła za trzy i było 7:4. Wrocławianki mocno pracowały w defensywie i dobrą obronę przekładały na udane akcje w ataku. Jedną z nich przeprowadziła Stephanie Jones, dając się przy tym sfaulować Darii Marciniak, co przełożyło się na dodatkowy punkt z rzutu osobistego. Dobre wejście w mecz kontynuowała Dedić dokładając kolejną akcję 2+1 na 15:6. Po stronie poznanianek ton nadawała Tiffany Brown, wspierana przez Gmrice Davis, ale amerykański zaciąg Enei AZS-u nie wystarczył na dobrze funkcjonującą Ślęzę. Wrocławianki w pierwszych fragmentach meczu miały za dużo opcji w ataku, żeby pozwolić rywalkom na przejęcie inicjatywy. Na przerwę po pierwszej kwarcie żółto-czerwone schodziły z prowadzeniem 24:18.

Najlepsze miało jednak dopiero nadejść. Jovana Popović otworzyła wynik drugiej odsłony, ale już po chwili najpierw trafiła Agata Dobrowolska, potem dwukrotnie łatwe punkty zdobyła Sug Sutton i błyskawicznie zrobiło się 30:20. Po trzydziestu sekundach trójkę dołożyła Julia Tyszkiewicz i w niespełna dwie minuty koszykarki 1KS-u zdobyły dziewięć punktów. Minutę później Sutton i Dobrowolska ponownie powiększyły swój dorobek, podwyższając na 37:20. W tym momencie trener Grzegorz Zieliński w końcu przerwał serię i poprosił o czas. Jego uwagi nie zadziałały od razu – zanim przełamały się jego podopieczne, jeszcze dwa oczka rzuciła Stephanie Jones, wieńcząc swoją passę na 15:0 i ustalając prowadzenie na 39:20.

Od tego momentu poznanianki nieco się przebudziły – impuls do zmniejszenia strat dała była koszykarka Ślęzy Daria Marciniak zdobywając dwa oczka z linii rzutów osobistych po faulu Jones. Minutę później na 24:39 trafiła Jovana Popović. Wrocławianki przez 120 sekund nie potrafiły powiększyć swojego dorobku punktowego, zrobiła to dopiero Sutton rzucając jeden z dwóch osobistych. Prowadzenie żółto-czerwonych o cztery oczka zmniejszyła Tiffany Brown dwoma udanymi akcjami, na drugą z nich szybko odpowiedziała Anna Jakubiuk. Dwa osobiste Karoliny Stefańczyk oraz punkty Brown i Davis sprawiły, że Akademiczki przegrywały 34:44, lecz ostatnie słowo w pierwszej połowie należało do Ślęzy. Kolejna trójka Tyszkiewicz oraz jeszcze jedno udane wejście pod kosz Sutton dało 1KS-owi 15 punktów zapasu.

W drugiej połowie zdecydowanie lepiej z bloków wyszedł zespół gości. Po podaniu Brown trzy oczka zdobyła słabo grająca w pierwszej części meczu Julia Adamowicz, chwilę potem dwa punkty rzuciła Brown. Po stracie Niny Dedić kontrę wyprowadziła Gmrice Davis i sama wykończyła ten kontratak. Seria 7:0 w wykonaniu poznanianek wywołała reakcję trenera Rusina, który poprosił o czas. Time-out oraz roszady w składzie nie przyniosły efektu. Julia Tyszkiewicz straciła piłkę, a w następnej akcji sfaulowała niesportowo Brown, która wykorzystała dwa osobiste, a po wznowieniu gry znalazła podaniem Darię Marciniak, która trafiła za trzy. Koszykarki Enei AZS-u potrzebowały 80 sekund aby zmniejszyć straty do zaledwie trzech oczek.

Bardzo cenne punkty na 51:46 zdobyła Sug Sutton, chwilę póżniej Agata Dobrowolska dołożyła dwa oczka i cała drużyna Ślęzy trochę odetchnęła. Na krótko, bowiem znów punkty zdobyła Davis, a po celnym rzucie Jones drugą trójkę trafiła Adamowicz. W następnej akcji Popović zabrała piłkę po złym podaniu Sutton i wyprowadziła kontrę zwieńczoną podaniem Adamowicz do Marciniak i punktami podkoszowej na 53:55. Ponownie ważnym rzutem w kluczowym momencie popisała się Dobrowolska, ale odpowiedziała na niego Adamowicz. Wymianę ciosów zakończyła Sug Sutton dwoma osobistymi. Obie drużyny przez następne półtorej minuty nie przeprowadziły udanej akcji, nieco zwalniając wysokie tempo tego fragmentu meczu. Emocje przyniosła końcówka trzeciej kwarty. Zaczęło się od trafienia Davis, na które trójką odpowiedziała Sutton. Następnie pod kosz przebiła się Aleksandra Parzeńska, a przed końcem tej części meczu Davis dobiła rzut Brown. Wydawało się, że kwarta dobiegnie końca, ale ostatnie słowo należało do Sug Sutton, która trafiła równo z syreną na 66:61.

Ostatnia kwarta zaczęła się od celnego rzutu Stephanie Jones, na który akcją 2+1 odpowiedziała Jovana Popović. Wynik wciąż oscylował w okolicach czterech-pięciu punktów, dopiero dwa kolejne posiadania zakończone oczkami Jones dały Slęzie nieco większą przewagę. Dziesięciopunktowe prowadzenie żółto-czerwonym dała Sug Sutton i gospodynie powinny już dobić do końcowej syreny bez większych zmartwień. Cztery minuty przed końcem na 78:67 trafiła Anna Jakubiuk, minutę później o dwa punkty wynik powiększyła Nina Dedić. Po wymianie udanych akcji Popović i Sutton było 82:69. Trener Zieliński poprosił o przerwę, chcąc jeszcze odwrócić losy spotkania.

Po time-oucie Julia Adamowicz została sfaulowana przez amerykańską rozgrywającą 1KS-u przy próbie rzutu trzypunktowego i wykorzystała wszystkie trzy osobiste. W następnej akcji dwa oczka zdobyła Popović, ale cenne punkty zdobyła Stephanie Jones, pozbawiając rywalki nadziei na dokończenie comebacku. Poznanianki próbowały jeszcze jednego zrywu, lecz pomimo trafień Adamowicz i Brown, zabrakło im czasu na dokończenie dzieła.

Ślęza bez Patrycji Klatt, Dominiki Poleszak i Bożeny Puter grała w siedem zawodniczek. Wrocławianki, które były zdolne do gry, zostawiły na parkiecie bardzo wiele zdrowia. Gdyby nie falstart w trzeciej kwarcie, mogły drugą połowę rozegrać bez tak wielu nerwów. Tak jednak się nie stało i ambitnie walczące poznanianki do samego końca miały nadzieję na odwrócenie losów spotkania. Koniec końców liczy się jednak zwycięstwo, a to może zapisać sobie zespół Arkadiusza Rusina.

Ślęza Wrocław – ENEA AZS Poznań 84:79 (24:18, 25:16, 17:27, 18:18).
Ślęza: Sutton 28, Jones 21, Tyszkiewicz 11, Dobrowolska 10, Dedić 10, Jakubiuk 6, Dudasova 0. Jasińska, Klatt, Puter DNP.
Enea AZS: Brown 23, Adamowicz 15, Davis 14, Popović 11, Marciniak 8, Parzeńska 6, Stefańczyk 2, Nowicka 0, Piechowiak 0. Jędrzejczak, Jarecka, Piasecka DNP.

Punkty całej drużyny potrzebne w starciu z Eneą AZS-em Poznań

Koszykarki Ślęzy Wrocław w sobotę o godz. 17 zmierzą się w meczu 5. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet z Eneą AZS-em Poznań. Wrocławianki będą musiały zagrać lepiej niż przed tygodniem, jeżeli liczą na zwycięstwo.

W minionych latach Ślęza przeważnie dość łatwo radziła sobie z rywalkami z Poznania, cztery ostatnie mecze ligowe wygrywając różnicą średnio 35 punktów. Sytuacja uległa jednak zmianie i wszystko wskazuje na to, że w sobotę będziemy świadkami wyrównanego spotkania.

Poznanianki, podobnie jak żółto-czerwone, rozegrały dotychczas spotkania z Energą Toruń i GTK Gdynia, obie te konfrontacje wygrywając. W pierwszym ze starć brylowała Julia Adamowicz, trafiając 7 z 13 rzutów i kończąc mecz z 25 punktami. Z kolei przeciwko GTK najlepiej zaprezentowała się Jovana Popović, zdobywając 17 oczek. W obu meczach z dobrej strony pokazała się rzucająca Enei Tiffany Brown (odpowiednio 15 i 11 punktów). Na tablicach dominowały Gmrice Davis oraz doskonale znana we Wrocławiu Daria Marciniak, która w sobotę powróci do hali AWF po dwóch sezonach spędzonych w Ślęzie. Jak zatem widać, trener Grzegorz Zieliński nie jest uzależniony od dobrej gry jednej z zawodniczek i ma do dyspozycji kilka koszykarek, które mogą zdobywać punkty.

– To lepiej zbudowany zespół niż w tamtym roku. Doświadczenie na pozycji rozgrywającej, powrót doświadczonych Polek – Julii Adamowicz i Darii Marciniak. Dobrze od początku sezonu prezentują się Liliana Banaszak i Jovana Popović – ocenia trener 1KS-u Arkadiusz Rusin. – Enea AZS to mocny przeciwnik, w którym grają doświadczone zawodniczki. My jednak musimy zrobić wszystko, żeby ten mecz wygrać. Mocne strony rywalek to na pewno rzut za trzy Julii Adamowicz, czy wszechstronność Popović. Trzeba będzie zatrzymać szybki atak i wejście pod kosz – wtóruje mu kapitan Ślęzy Julia Tyszkiewicz.

Ślęza co prawda wygrała z GTK Gdynia, ale Arkadiusz Rusin nie zawsze był zadowolony z dyspozycji swoich podopiecznych. – Niektóre zawodniczki zagrały dzisiaj dobre spotkanie, niektóre na ten mecz nie dojechały i tylko zrobiły minuty, nie wnosząc nic pozytywnego na boisko – mówił po meczu 4. kolejki szkoleniowiec żółto-czerwonych. Przed starciem z Eneą AZS-em dodał, że to rywalki są w lepszej pozycji do osiągnięcia zwycięstwa. – Na pewno nie jesteśmy faworytem tego spotkania. Mecze, w których mogliśmy być faworytem się skończyły, a teraz czeka nas już twarda ligowa rzeczywistość i każdy mecz będzie dla nas bardzo trudny – tłumaczył Rusin.

Głównymi motorami napędowymi Ślęzy z pewnością będą koszykarki z USA. W minioną sobotę Stephanie Jones zaliczyła pierwsze double-double w żółto-czerwonych barwach, notując 13 punktów i 12 zbiórek. Na obwodzie dzieliła i rządziła Sug Sutton, kończąc mecz z 15 oczkami i siedmioma asystami. Ale oprócz solidnej gry Amerykanek, do sukcesu będą też potrzebne dobre występy innych zawodniczek – przeciwko GTK Julia Tyszkiewicz, Anna Jakubiuk i Nikola Dudasova zdobyły łącznie 36 punktów i powtórka bądź poprawa tego dorobku będzie bez wątpienia mile widziana.

Początek meczu Ślęza Wrocław – Enea AZS Poznań w sobotę o godz. 17. Zgodnie z panującymi obostrzeniami spotkanie odbędzie się bez udziału publiczności i będzie transmitowane przez portal TVCOM.pl

 

„Tylko fragmentami grałyśmy zgodnie z założeniami”

Prezentujemy zapis konferencji prasowej po meczu Ślęza Wrocław – GTK Gdynia, w którym wrocławianki zwyciężyły 79:57.

Jelena Skerović (trenerka GTK Gdynia): Bardzo dobry mecz moich zawodniczek, zagrały świetne spotkanie. To, co założyłyśmy sobie w szatni, zaprezentowały na parkiecie. Niestety miałyśmy pecha w postaci kontuzji Julii Piestrzyńskiej. Z tego powodu trzeba było zmienić naszą rotację i plan na zespół. Pomimo tego dałyśmy radę, dokończyłyśmy mecz bez kontuzji. Ślęza to mocniejszy i bardziej doświadczony przeciwnik, który wykorzystał nasze słabe strony – zbiórki i straty. To efekt tego, że mamy młody zespół, który dopiero zaczyna grę na poziomie Energa Basket Ligi Kobiet. Gratulacje dla rywalek, ale i gratulacje dla mojego zespołu, bo zaprezentował się z dobrej strony.

Alicja Żytkowska (zawodniczka GTK Gdynia): Zagrałyśmy dobre spotkanie mimo tego, że popełniłyśmy sporo strat i miałyśmy momenty, w których nie potrafiłyśmy się przełamać. Mimo tego walczyłyśmy o każdą piłkę, z upływem czasu lepiej prezentowałyśmy się w obronie. Idziemy do przodu, z każdym kolejnym meczem będziemy wyglądać coraz lepiej.

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy Wrocław): Dziękuję za gratulacje i przychylam się dla gratulacji Jeleny Skerović dla jej zespołu. Widzieliśmy się na turnieju w Lublinie i uprzedzałem swoje dziewczyny, że to nie jest tam zespół, który grał z nami w preseasonie. Już w starciu z Poznaniem GTK prezentowało się bardzo dobrze, wynik nie oddaje przebiegu tamtego meczu. Drużyna z Gdyni z każdym meczem wygląda coraz lepiej i bardzo dobrze, że młode zawodniczki mogą ogrywać się w Ekstraklasie. My na początku drugiej kwarty i przez całą trzecią część meczu realizowaliśmy założenia w obronie, które przyjęliśmy i chcieliśmy doskonalić. Chcieliśmy grać aktywnie, agresywnie i odcinać rywalki od piłki, co poskutkowało przewagą w tym meczu. Niektóre zawodniczki zagrały dzisiaj dobre spotkanie, niektóre na ten mecz nie dojechały i tylko zrobiły minuty, nie wnosząc nic pozytywnego na boisko. Cieszymy się, że możemy grać – niektórzy muszą czekać, szykujemy się do następnego spotkania i oby wszyscy podchodzili do następnych meczów z negatywnymi testami.

Patrycja Klatt (zawodniczka Ślęzy Wrocław): Przyłączam się do gratulacji dla GTK. Niestety nie realizowałyśmy założeń, szczególnie w obronie. Co innego ustaliliśmy przed meczem i, tak jak powiedział trener, tylko fragmentami grałyśmy zgodnie z założeniami, zaś w pozostałej części meczu. W kolejnych spotkaniach będzie nam trudniej, bo tylko chwile dobrej gry nie wystarczą na pokonanie mocniejszych przeciwników. Stać na wiele więcej, musimy grać bardziej zespołowo, częściej korzystać z naszych wysokich i myślę, że w następnych meczach będziemy prezentować wyższy poziom.

Zadanie wykonane – Ślęza pokonała ambitną młodzież GTK

W meczu 4. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław pokonała zespół GTK Gdynia, choć zgodnie z zapowiedziami, gdynianki pokazały się z bardzo dobrej strony.

Podopieczne Jeleny Skerović od samego początku udowodniły gospodyniom, że nie mają w planach położyć się przed faworyzowaną Ślęzą. Po trafieniu Alicji Żytkowskiej GTK prowadziło 5:2, a na prowadzeniu utrzymało się przez kolejne dwie minuty. Dopiero udana akcja Nikoli Dudasovej dała żółto-czerwonym przewagę, którą już w kolejnym posiadaniu oddały, bowiem Nina Dedić sfaulowała Julię Niemojewską i ta trafiła dwa osobiste na 7:6. Ślęza odzyskała inicjatywę po trójce Sug Sutton i szybkiej kontrze zakończonej punktami Dudasovej. Trenerka Skerović szybko poprosiła o czas, dobrze wyczuwając, że kolejne minuty bez przerwy na żądanie mogą sprawić, że sprawy przybiorą niekorzystny obrót.

Tymczasem po timeoucie jej podopieczne szybko zdobyły trzy punkty po celnym rzucie Julii Piestrzyńskiej i zmniejszyły straty do jednego oczka. Chwilę później znów trafiła Piestrzyńska, odpowiadając na lay up Anny Jakubiuk. Rozgrywająca GTK trafiła swój trzeci rzut z rzędu na 14:13, na co natychmiast zareagował trener Rusin. Szkoleniowiec Ślęzy w dosadny sposób wyraził swoje niezadowolenie z faktu, że żółto-czerwone nie potrafiły w pierwszych siedmiu minutach meczu odskoczyć rywalkom. Ta sztuka nie powiodła się już do końca pierwszej kwarty – walka toczyła się na zasadzie akcja za akcję, a ostatecznie górą z tej batalii wyszły gospodynie. Cztery ostatnie punkty w pierwszej odsłonie zdobyła Stephanie Jones i po dziesięciu minutach na tablicy widział wynik 21:18 dla 1KS-u.

Początek drugiej kwarty potoczył się bardziej po myśli Arkadiusza Rusina i jego zespołu. Punkt z linii rzutów wolnych dołożyła Jones, a w odpowiedzi na trafienie Kamili Borkowskiej dwa punkty zdobyła Sug Sutton. Wrocławianki miały problemy z kolejnymi trafieniami, ale dobrze funkcjonowała defensywa i gdy wreszcie za trzy przymierzyła Patrycja Klatt, a następnie po przechwycie Dominiki Poleszak łatwe punkty zdobyła Anna Jakubiuk, gospodynie miały dziewięć oczek przewagi. Ten obrót wydarzeń naturalnie sprawił, że o przerwę poprosiła Skerović, ale po wznowieniu gry GTK dalej miało kłopoty ze sforsowaniem lepiej funkcjonującej defensywy Ślęzy. Przewaga żółto-czerwonych za sprawą Nikoli Dudasovej w pewnym momencie urosła nawet do 13 oczek, ale cztery punkty Marty Marcinkowskiej i dwa Kamili Borkowskiej przy tylko jednym celnym rzucie Jones spowodowały, że koszykarki 1KS-u schodziły na przerwę z dziewięciopunktowym prowadzeniem. Cieniem na tej odsłonie położyła się kontuzja Julii Piestrzyńskiej, która nie dokończyła drugiej kwarty i musiała opuścić parkiet.

Trzecia kwarta zaczęła się jeszcze lepiej niż druga. Trener Rusin musiał porządnie pobudzić swój zespół, bo gospodynie wyszły na drugą połowę zmotywowane i gotowe na to, aby już w tej części meczu pozbawić rywalki nadziei na korzystny wynik. W każdej z pierwszych czterech akcji żółto-czerwonych swój udział miała Sug Sutton. Rozgrywająca Ślęzy najpierw zanotowała przechwyt i asystę przy łatwych punktach Jakubiuk, następnie dograła do rogu, z którego rzutem za trzy popisała się Patrycja Klatt, potem zabrała piłkę Julii Bazan i sama pognała pod kosz, a zwieńczeniem tej znakomitej sekwencji była indywidualna akcja, po której Ślęza prowadziła 46:31.

GTK nie miało żadnego pomysłu na agresywną i, co najważniejsze, dobrze zorganizowaną i skuteczną obronę Ślęzy. Niezależnie od tego, która z gdynianek próbowała swoich sił, piłka rzadko kiedy chciała wpadać do kosza. Nie brakowało także strat i błędów 24 sekund w wykonaniu młodego zespołu znad morza. To była woda na młyn dla żółto-czerwonych, które punktowały rywalki i powiększały swoje prowadzenie. W pewnym momencie urosło ono do rozmiaru 24 oczek – na trzy minuty przed zakończeniem trzeciej kwarty trójką popisała się Julia Tyszkiewicz, dzięki czemu wrocławianki prowadziły 57:33. Zamiast dalszego budowania prowadzenia przez Ślęzę, GTK za sprawą trzypunktowego trafienia Alicji Żytkowskiej poprawionego dwoma osobistymi tej samej koszykarki urwało pięć punktów z przewagi gospodyń. Żytkowska pod koniec trzeciej kwarty trafiła jeszcze jedną trójkę, ale była ona wpleciona pomiędzy siedem kolejnych punktów 1KS-u, przez co dwukrotne mistrzynie Polski schodziły na przerwę przed ostatnią kwartą z 23 punktami zapasu.

Choć tylko kompletne załamanie się Ślęzy mogłoby odmienić losy spotkania, koszykarki GTK dzielnie walczyły do samego końca o jak najmniejszą porażkę. Ofensywa wrocławianek po trójce Tyszkiewicz na otwarcie czwartej kwarty zatrzymała się w blokach, a gdynianki zdobyły siedem punktów z rzędu i na niecałe sześć minut przed końcem meczu było 67:48 dla gospodyń. Ostatnie minuty obie drużyny zagrały niemal na remis, kropkę nad i w wygranej żółto-czerwonych postawiła Julia Tyszkiewicz celnym rzutem za trzy punkty.

Zwycięstwo Ślęzy po mocnym otwarciu w trzeciej kwarcie nie było zagrożone, ale trener Arkadiusz Rusin do końca spotkania jeszcze wiele razy wykazywał swoje niezadowolenie z poszczególnych aspektów gry swoich podopiecznych. Gdynianki należy pochwalić za ambicję i walkę o każdą piłkę. Ostatecznie zadecydowała różnica w doświadczeniu, ale zespół prowadzony przez Jelenę Skerović z każdym kolejnym spotkaniem będzie nabierać ogłady na parkietach Energa Basket Ligi Kobiet i możemy już teraz założyć, że rewanż w Gdyni w żadnym wypadku nie będzie dla Ślęzy spacerkiem.

Ślęza Wrocław – GTK Gdynia 79:57 (21:18, 16:10, 27:13, 15:16)
Ślęza: Sutton 15, Jones 13, Tyszkiewicz 13, Jakubiuk 12, Dudasova 11, Klatt 9, Poleszak 4, Dedić 2, Puter 0, Dobrowolska 0.
GTK: Żytkowska 16, Piestrzyńska 9, Borkowska 8, Bazan 8, Marcinkowska 6, Niemojewska 4, Kalenik 4, Szmyrka 2, Szulc 0, Makurat 0.