Wrocławska Iglica – historia trzydziestu pięciu lat

Turniej Wrocławska Iglica 2019 będzie szóstym w „nowej erze” tych rozgrywek towarzyskich, a dziewiątym w jego niemal 35-letniej historii. Przypominamy w skrócie wydarzenia lat minionych.

Po raz pierwszy nazwa Wrocławska Iglica zaistniała w świadomości kibiców koszykówki kobiet w 1985 roku. Wówczas, na czterdziestolecie Ślęzy Wrocław rozegrany został turniej towarzyski trwający aż pięć dni. Do Wrocławia przybyły trzy zagraniczne reprezentacje oraz kadra Polski. W Hali Ludowej można było obserwować grę Finek, Francuzek, Rumunek, Polek oraz oczywiście Ślęzy. Jak czytamy w wydawnictwie „Ślęza to Wrocław” – organizacja Iglicy świadczyła wówczas o sile organizacyjnej klubu. Warto również podkreślić, że zmagania toczyły się po sezonie ligowym, nie zaś przed, jak to ma miejsce teraz. Turniej rozegrany został od wtorku do soboty – 30 kwietnia do 4 maja.

Rok później ponownie Hala Ludowa gościła międzynarodowe towarzystwo w Wrocławskiej Iglicy 86. Tym razem obok Ślęzy i Polek ponownie wystąpiły Rumunki, a nowymi reprezentacjami były kadry Grecji oraz zaprzyjaźnionego komunistycznego kraju – Korei Północnej. Triumfowały gospodynie w żółto-czerwonych barwach, co było doskonałym zwiastunem przed sezonem 1986/1987. Jak się zakończył? Wszyscy kibice Ślęzy doskonale powinni o tym wiedzieć.

III Międzynarodowy Turniej Koszykówki Kobiet „Wrocławska Iglica” nie odbył się podczas długiego majowego weekendu, a tydzień później. Między 5 a 9 maja w Hali Ludowej stawił się praktycznie niezmieniony skład. Z jednym tylko wyjątkiem – Greczynki zostały zastąpione przez kolejnych przyjaciół z Bloku Wschodniego – Czechosłowację, a szóstym zespołem była kadra Polek szykująca się do Uniwersjady 1987 w Zagrzebiu. Już wtedy rozpoczynał się jednak koniec złotej ery Ślęzy Wrocław. Zmierzch znakomitego okresu oznaczał również zmierzch Wrocławskiej Iglicy.

Pomysł reaktywacji turnieju pojawił się w 2014 roku. Przyczyna wznowienia Wrocławskiej Iglicy była jednak smutna – turniej miał się odtąd odbywać jako Memoriał Teresy Kępki-Swędrowskiej, która odeszła od nas dwa lata wcześniej. – Co rok chcielibyśmy zwiększać rangę tej imprezy i zapraszać większą ilość utytułowanych zespołów. W tym roku będziemy mieli okazję zagrać z brązowym medalistą mistrzostw Polski z zeszłego roku drużyną Artego Bydgoszcz – podkreślał w 2014 roku ówczesny trener Ślęzy Wrocław Radosław Czerniak.

Obok Ślęzy i Artego w hali przy ul. Wojciecha z Brudzewa stawiły się drużyny Ostrovii Ostrów Wlkp. oraz Basketu Konin. Ostatecznie triumfowały właśnie zawodniczki z Bydgoszczy. Pierwszoligowa wówczas Ślęza zakończyła rozgrywki na drugim miejscu, podium zamknęła Ostrovia, a ostatnie miejsce zajął koniński Basket. Podczas drugiej edycji doszło do ważnego wydarzenia – numer 7, z którym Teresa Kępka-Swędrowska występowała przez całą swoją karierę, został zastrzeżony i jej koszulka wisi na każdym spotkaniu domowym Ślęzy. Ponownie spotkaliśmy się w hali Uniwersytetu Medycznego, a obok Ślęzy i Artego kibice mogli zobaczyć mistrzynie kraju – Wisłę CanPack Kraków oraz czeski Basketball Nymburk. W tak doborowym towarzystwie oraz bez Sharnee Zoll-Norman i Egie Sulciute Ślęza zajęła trzecie miejsce. Ponownie zwyciężyło Artego, druga była Wisła, stawkę zamknęli goście z Czech.

W 2016 roku rozegrana została pierwsza z dwóch edycji bez udziału drużyny z Bydgoszczy. Do Ślęzy oraz Nymburka dołączyły koszykarki CCC Polkowice oraz Ostrovii Ostrów Wlkp. I tak, jak trzydzieści lat wcześniej, także i we wrześniu 2016 roku najlepsze we Wrocławskiej Iglicy okazały się gospodynie. Jednym z wyznaczników nadchodzącej dobrej formy Ślęzy w sezonie 2016/17 było wysokie zwycięstwo nad CCC Polkowice – gdy obie drużyny spotkały się potem w półfinale play-offów, Ślęza ponownie okazała się zwycięska. Drugi raz w historii Ślęza wygrała Iglicę, a potem mistrzostwo Polski. Warto wspomnieć, że najlepiej punktującą zawodniczką Wrocławskiej Iglicy w żółto-czerwonych barwach została Marissa Kastanek, a całą swoją moc pokazała w play-offach.

I kibice mieli prawo liczyć na powtórkę wydarzeń w 2017 roku, gdy wrocławianki po raz kolejny zatrzymały puchar za zwycięstwo we własnej gablocie. IV Memoriał Teresy Kępki-Swędrowskiej został rozegrany w innej formule, a to ze względu na okrojony skład. Do rozgrywek poza Ślęzą nie przystąpił żaden zespół Basket Ligi Kobiet – we Wrocławiu ponownie zobaczyliśmy Basketball Nymburk oraz Chrobrego Głuchołazy. Walcząca zarówno o medale mistrzostw Polski, jak i o splendor w rozgrywkach europejskich drużyna Arkadiusza Rusina nie miała większych problemów z rywalami, ale… no właśnie, zabrakło wisienki na torcie, czyli kolejnego mistrzostwa. Wrocławianki odpadły w półfinale z Artego Bydgoszcz i ostatecznie sięgnęły po brązowy medal po serii z Wisłą Kraków.

Zeszłoroczna edycja to najmocniej obsadzona Wrocławska Iglica w swojej nowoczesnej historii. Po raz pierwszy turniej został rozegrany jako Memoriał Teresy Kępki-Swędrowskiej oraz Eugeniusza Spisackiego. Do Wrocławia przyjechały trzy najlepsze drużyny minionego sezonu – CCC, Artego oraz Wisła. W półfinałach bydgoszczanki wzięły rewanż na CCC za finałową serię, natomiast sztuka ta nie udała się Wiśle, która ku uciesze wrocławskiej publiczności przegrała ze Ślęzą Wrocław 65:82. Dzień później doszło do rewanżu za 1/2 finału EBLK z sezonu 2017/18, ale i tym razem Artego Bydgoszcz pokazało swoją moc w bezpośredniej konfrontacji z zespołem Arkadiusza Rusina i sięgnęło po swój trzeci triumf w historii Wrocławskiej Iglicy.

Jak będzie w tym roku? Przekonamy się już w ostatni weekend września.

Wrocławska Iglica – historia rozgrywek od 2014 roku

2014: 1. Artego Bydgoszcz, 2. Ślęza Wrocław, 3. Ostrovia Ostrów Wlkp., 4. Basket Konin

2015: 1. Artego Bydgoszcz, 2. Wisła CanPack Kraków, 3. Ślęza Wrocław, 4. Basketball Nymburk

2016: 1. Ślęza Wrocław, 2. Basketball Nymburk, 3. CCC Polkowice, 4. Ostrovia Ostrów Wlkp.

2017: 1. Ślęza Wrocław, 2. Basketball Nymburk, 3. Chrobry Głuchołazy

2018: 1. Artego Bydgoszcz, 2. Ślęza Wrocław, 3. CCC Polkowice, 4. Wisła CanPack Kraków

Teresa Kępka-Swędrowska – dawała nadzieję, że warto pracować i mieć marzenia

Turniej Wrocławska Iglica po latach przerwy został reaktywowany jako memoriał Teresy Kępki-Swędrowskiej. Legendarna koszykarka Ślęzy Wrocław, Bourges Basket oraz reprezentacji Polski zmarła w 2012 roku w wieku 53 lat. Przypominamy pokrótce jej życiorys.

Mama wręcz namawiała ją na grę w koszykówkę. Kiedy w 1972 roku w wieku 13 lat pewna zawodniczka rozpoczynała przygodę z tym sportem, mało kto wiedział, że na końcu tej przygody zostanie ona legendą nie tylko swojego klubu, ale i całego polskiego basketu. To właśnie w 1972 na parkietach zaczęła się pojawiać Teresa Kępka-Swędrowska. – Jako trener młodzieży spotkałem Teresę na treningu w WOSS-ie przy Stadionie Olimpijskim w latach 70. Zawsze była zawodniczką bardzo sumienną i pracowitą – wspominał ją trener Romuald Krauze. Jej talent rozkwitał pod okiem drugiej z memoriałowych legend – trenera Eugeniusza Spisackiego. W połowie lat 70. pełnił on funkcję nauczyciela wychowania fizycznego w V LO we Wrocławiu. Pani Teresa zaś już wtedy porywała swoich rówieśników talentem, ale także dobrocią i życzliwością.

Nic zatem dziwnego, że jeszcze przed osiągnięciem pełnoletności rozpoczęła występy w pierwszej drużynie Ślęzy Wrocław. W sezonie 1976/77 rozegrała pierwsze spotkania w drużynie celującej w awans do Ekstraklasy. Zaczęła nieśmiało, zdobywając około ośmiu punktów na mecz. Ale już sezon później podwoiła tę zdobycz, będąc ważnym ogniwem zespołu. Czym tak szybko wypracowała sobie tak mocną pozycję w zespole? Oddajemy głos kolejnej legendzie Ślęzy – Małgorzacie Niebieszczańskiej-Zych. – Gdy jako młoda zawodniczka dołączyła do zespołu, potrafiła bardzo szczegółowo planować, co musi zrobić, aby, jak mówiła, „dziś trener wpuścił ją na boisko ze starszymi”. Wiedziała, że chce dobrze grać i bardzo rzetelnie na to pracowała. Każde, nawet najmniejsze ćwiczenie wykonywała „na maksa”. Często sama dokładała sobie wysiłku ponad wymagania trenerów – opowiadała pani Małgorzata.

Dopiero przyjście trenera Eugeniusza Spisackiego pozwoliło Ślęzie wywalczyć upragniony awans. Nie obyło się bez solidnego wkładu ze strony pani Teresy, która wówczas rzucała ponad 20 punktów w meczu. Oczywiście Kępka-Swędrowska była jednym z głównych elementów układanki, która rozpoczynała swoją złotą erę. Teresa Kępka-Swędrowska, Mariola Pawlak-Marzec, Małgorzata Niebieszczańska-Zych, Daniela Garlińska-Jakóbczyk – tych nazwisk bała się cała koszykarska Polska. W sezonie 1981/1982, podczas którego w dniu wprowadzenia stanu wojennego Ślęza zagrała z Wisłą Kraków, wrocławianki zakończyły sezon na drugim miejscu. Lepszy okazał się tylko ŁKS. Ale srebro w drugim sezonie po awansie świadczyło o jednym – ze Ślęzą Wrocław trzeba się liczyć.

– Teresa zawsze imponowała mi swoim zaangażowaniem i walecznością na boisku oraz w życiu. Uparcie dążyła do obranego celu. Była koleżeńska i zawsze pomocna. Dzięki jej asystom mogłam zdobywać punkty. Na boisku rozumiałyśmy się bez słów – wystarczyło jedno spojrzenie… – podkreślała Mariola Pawlak-Marzec, która z Teresą Kępką-Swędrowską stworzyła znakomity duet w Ślęzie oraz reprezentacji Polski.

Długo nie wystarczał on jednak do sięgnięcia po mistrzostwo Polski. W sezonie 1982/83 Ślęza zakończyła rozgrywki poza podium. Rok później znowu na drugim miejscu, choć apetyty na złoto były przeogromne. Rozgrywki 1984/85 to kolejne srebro. Jak wspominał ówczesny szkoleniowiec żółto-czerwonych, Zbigniew Fajbusiewicz, radę drużyny tworzyły Teresa Kępka-Swędrowska, Mariola Pawlak-Marzec oraz Daniela Garlińska-Jakóbczyk. Pierwsza z nich była bez wątpienia duchem drużyny, druga zajmowała się zdobywaniem punktów, trzecia zaś pełniła zaszczytną rolę kapitana. W roku 40-lecia Ślęzy Wrocław 1KS zmierzył się w finale Ekstraklasy z hegemonem – krakowską Wisłą. W decydującym meczu Ślęza prowadziła w finale dwudziestoma punktami. Po przerwie „Biała Gwiazda” odrobiła straty, a w końcówce dostała jeszcze pomoc od sędziów. Znów Wrocław musiał obejść się smakiem złota.

– W roku 1985 zostałem asystentem trenera pierwszego zespołu i wtedy miałem przyjemność bezpośredniej współpracy z Teresą. Zawsze przychodziła na treningi wcześniej, była niezwykle pracowita i często trenowała więcej niż wymagał tego sztab szkoleniowy. Miała bardzo dobry rzut z dystansu i biegała do szybkiego ataku. Cechowała ją ogromna waleczność – mówił Romuald Krauze. Cel był tylko jeden – mistrzostwo kraju. Ale znowu zakończyło się srebrem. Po raz kolejny na drodze do upragnionego złota stanął Łódzki Klub Sportowy.

Przed sezonem 1986/87 z koszykówką pożegnała się Daniela Garlińska-Jakóbczyk, ale nie przeszkodziło to wrocławiankom w kolejnym marszu do finału Ekstraklasy. Tam, skoro rok wcześniej był ŁKS, tym razem musiała być Wisła. Ale trzy srebrne medale to wystarczająco dużo, nadeszła pora na złoto! Mityczne piłki Voit, szczegółowa analiza przeciwniczek i… łzy szczęścia. W końcu, po 10 latach od debiutu, Teresa Kępka-Swędrowska została mistrzynią Polski. Wreszcie na szyjach zawodniczek Ślęzy Wrocław pojawiły się złote medale. Święto trwało do białego rana…

Ale Teresa Kępka-Swędrowska nie mogła pomóc swojemu zespołowi w obronie mistrzostwa. Odeszła na urlop macierzyński i opuściła całe rozgrywki. To samo pod koniec 1987 roku zrobiła Mariola Pawlak-Marzec. Po powrocie do gry ze złotych czasów pozostały jedynie wspomnienia. Nadszedł moment, aby obrać kierunek: zachód. W 1989 roku Teresa Kępka-Swędrowska została pierwszą w historii zagraniczną koszykarką francuskiego Bourges Basket. Zespół, który obecnie jest europejską potęgą koszykówki kobiet, stawiał swoje pierwsze kroki w poważnym baskecie, opierając swoją drużynę o doświadczoną reprezentantkę Polski, wychowankę naszego klubu. Do dziś Teresa Kępka-Swędrowska jest wymieniana jako jedna z ważniejszych postaci w historii Bourges. Wróciła do Wrocławia w sezonie 1994/95. Zdołała rozegrać jedynie kilkanaście spotkań, zanim kontuzje zebrały swoje żniwo. Zakończyła karierę w wieku 36 lat.

Rozegrała 120 spotkań w reprezentacji Polski. Dla Ślęzy ponad 270. W karierze zdobyła niemal 6000 punktów. Po zakończeniu kariery pracowała na Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu, a także w roli komisarza spotkań kobiecej Ekstraklasy. To właśnie z jej rąk koszykarki Ślęzy odebrały brązowe medale mistrzostw Polski w sezonie 2001/2002.

– Żyła tak, jakby doba trwała 48 godzin. Swoją osobą potrafiła uhonorować rodzinę, środowisko, w którym pracowała, oraz przyjaciół. Uparcie dążyła do wytyczonego celu. Grała wyśmienicie i w narodowej reprezentacji zdobywała tytuły i medale. Swoimi życiowymi i sportowymi wynikami dawała nadzieję, że warto kochać, trenować, pracować i mieć marzenia… – po raz kolejny Małgorzata Niebieszczańska-Zych.

Teresa Kępka-Swędrowska odeszła od nas zdecydowanie za wcześnie. W 2012 roku, w wieku zaledwie 53 lat, przegrała długoletnią walkę z chorobą. Od 2014 ku jej pamięci rozgrywany jest turniej Wrocławska Iglica.

We wspomnieniu wykorzystano fragmenty albumu „Ślęza to Wrocław”. Więcej na temat tego wydawnictwa w poniższym linku.

Ognik-Bis pozostaje sponsorem Ślęzy Wrocław

Ognik-Bis to kolejna firma z grona sponsorów, która przedłużyła ze Ślęzą Wrocław umowę o współpracy i pozostaje sponsorem klubu w sezonie 2019/2020. 

Ognik-Bis to wrocławska firma zajmująca się kompleksowym dbaniem o samochody, mająca w swojej ofercie między innymi myjnię, serwis opon oraz serwis przeciwpożarowy.

„Ponieważ sami mamy wysokie wymagania co do jakości wykonywanych przez nas usług, staramy się tą samą wysoką jakość zaoferować naszym Klientom, nasi pracownicy są odpowiednio przeszkoleni a ich wiedza i umiejętności są stale udoskonalane. Świadczą o tym odpowiednie certyfikaty” – czytamy na stronie Ognik-Bis.

Wszyscy kibice Ślęzy korzystając z usług firmy mogą liczyć na drobne upominki bądź rabaty na usługi świadczone przez Ognik-Bis.

 

Tradycja końca września – Wrocławska Iglica 2019!

Stałym punktem kalendarza przygotowań do każdego sezonu koszykarskiego jest Wrocławska Iglica – turniej towarzyski będący zwieńczeniem trudów minionych tygodni i ostatnim momentem na sprawdzenie formy w warunkach meczowych. Tak też jest w tym roku – w ostatni weekend września spotkamy się w hali AWF podczas kolejnej edycji tradycyjnych rozgrywek. Wstęp na wszystkie spotkania turnieju jest darmowy.

Pierwsze trzy edycje Wrocławskiej Iglicy odbyły się jeszcze w latach 80, głównie z myślą o rozgrywkach reprezentacyjnych. W 1985 roku zagrały w nim Francja, Finlandia, Rumunia i Polska. Rok później do Wrocławia przyjechały Greczynki, Koreanki z Północy, Rumunki i Polki. Ostatnia wówczas edycja, w 1987 roku została rozegrana pomiędzy Czechosłowacją, Koreą Północną, Rumunią i Polską. We wszystkich trzech turniejach Ślęza była jedyną drużyną klubową.

Od 2014 roku turniej Wrocławska Iglica znany jest jako Memoriał Teresy Kępki-Swędrowskiej. W zeszłym sezonie po raz pierwszy oprócz upamiętniania wybitnej koszykarki Ślęzy i reprezentacji Polski, graliśmy także ku pamięci legendarnego trenera – Eugeniusza Spisackiego. W tym roku Wrocławska Iglica 2019 będzie już VI Memoriałem Teresy Kępki-Swędrowskiej i II Memoriałem Eugeniusza Spisackiego.

Jak co roku, wrocławski turniej zaplanowano na ostatni tydzień września i dla wszystkich uczestników będzie to ostatnie przetarcie przed rozpoczęciem rozgrywek Energa Basket Ligi Kobiet w sezonie 2019/2020. W tym roku w stawce zmagań doszło do jednej zmiany, Wisłę Kraków zastąpiła drużyna beniaminka – AZS Uniwersytet Gdański. Ponownie zobaczymy we Wrocławiu doskonale znane wrocławskim kibicom zespoły Artego Bydgoszcz oraz CCC Polkowice.

Z racji tego, iż Wrocławska Iglica zaplanowana jest na ostatni weekend przed rozpoczęciem rozgrywek w Energa Basket Lidze Kobiet, kibice powinni zobaczyć cztery niezwykle ciekawe i wyrównane spotkania oraz koszykarki będące w formie bliskiej optymalnej bądź już w dyspozycji meczowej. Wstęp na wszystkie spotkania turnieju jest darmowy.

Prezentacja drużyn biorących udział w turnieju

Zespół CCC Polkowice drugi sezon z rzędu zakończył na szczycie ligowej tabeli po sezonie zasadniczym, w play-offach potwierdzając swoją dominację, wygrywając dziewięć spotkań bez ani jednej porażki. Choć w nadchodzących rozgrywkach kadra ma być nieco słabsza niż w latach poprzednich, o czym świadczy fakt, iż polkowiczanki nie wezmą udziału w Eurolidze, to i tak zespół Marosa Kovacika będzie w gronie faworytów do mistrzostwa kraju. O sile Pomarańczowych będą stanowiły znane z polskich parkietów Artemis Spanou, Maria Conde oraz Miljana Bojović, polską część kadry na tę chwilę stanowią Weronika Gajda, Julia Tyszkiewicz, Ewelina Jackowska i popularna „Mała” –  Monika Naczk, która w zeszłym sezonie reprezentowała żółto-czerwone barwy. Wciąż nie wiadomo, jakie zawodniczki z USA wzmocnią CCC, ale można mieć pewność, że będą one wartościowym wzmocnieniem drużyny mistrzyń Polski.

Artego Bydgoszcz ponownie wzmocniło swój zespół zawodniczkami sprawdzonymi na parkietach Energa Basket Ligi Kobiet. Po tym, jak Ślęza Wrocław zatrzymała zespół Tomasza Herkta w ćwierćfinałach play-off 2018/2019, w klubie postanowiono dokonać kilku zmian kadrowych. W Artego zostały Elżbieta Międzik oraz Karolina Poboży i to najważniejsze koszykarki, które przedłużyły swoje kontrakty. Nad Brdą nie zobaczymy Agnieszki Szott-Hejmej, Dragany Stanković, Ziomary Morrison czy Julie McBride – filarów bydgoskiego zespołu w zeszłym sezonie. W kwestii wzmocnień z Torunia przybyła Laura Svaryte, z Lublina Brianna Kiesel oraz Kateryna Rymarenko, zaś, co z pewnością było trudną pigułką do przełknięcia przez fanów Ślęzy, do Artego z zespołu Arkadiusza Rusina wróciła Karina Michałek (d. Szybała). Dwa inne powroty to transfery Jennifer O’Neill oraz Edyty Faleńczyk. W Bydgoszczy po przedwczesnym odpadnięciu z play-off ten sezon ma być powrotem do strefy medalowej.

Największą niewiadomą dla kibiców Ślęzy będzie z pewnością ostatni uczestnik Wrocławskiej Iglicy. Beniaminek Energa Basket Ligi Kobiet, AZS Uniwersytet Gdański w chwili publikacji nadal nie ogłosił ani jednej nowej zawodniczki, która będzie reprezentować jego barwy w nadchodzącym sezonie. Wiemy jedynie, że swoje domowe spotkania ma rozgrywać w hali 100-lecia w Sopocie. Czego można spodziewać się po trzeciej drużynie z Trójmiasta? Przy tylu znakach zapytania bardzo trudno odpowiedzieć na to pytanie. To oznacza jedynie, że podczas Iglicy koszykarki trenera Włodzimierza Augustynowicza mogą sprawić niespodziankę i z ciekawością będzie się oglądało ich występy.

Terminarz spotkań

Sobota, 28.09.2019 – hala wielofunkcyjna

godz. 16:15  – Artego Bydgoszcz – CCC Polkowice

godz.. 18:30 – Ślęza Wrocław – AZS Uniwersytet Gdański

Niedziela, 29.09.2018 – hala wielofunkcyjna

godz. 10:30 – mecz o 3. miejsce

godz. 13:00 – finał

Mała Iglica

Oczywiście poza właściwą Wrocławską Iglicą nie zabraknie także rozgrywek dla młodszych koszykarek. W sobotę, 29 września, odbędzie się Mała Iglica – dwumecz towarzyski pomiędzy Ślęzą Wrocław a MKS-em Polkowice. Dla obu zespołów zmagania w ramach Małej Iglicy to ostatnie sprawdziany przed rozpoczęciem rozgrywek młodzieżowych. Tradycyjnie już spotkania zaplanowano na sobotnie przedpołudnie, aby po ich święcie koszykówki dziewczynki mogły obejrzeć z trybun zmagania swoich starszych koleżanek.

Plan gier: 

11.30 – Ślęza Wrocław (r. 2007) – MKS Polkowice (r. 2006)

13.15 – Ślęza Wrocław (r. 2008) – MKS Polkowice (r. 2008)

O Teresie Kępce-Swędrowskiej i Eugeniuszu Spisackim

Teresa Kępka-Swędrowska to jedna z najlepszych koszykarek w historii naszego kraju. Rozegrała 120 spotkań w seniorskiej reprezentacji Polski, z kadrą juniorek zdobyła srebro mistrzostw Europy w 1977 roku. We Wrocławiu spędziła 13 sezonów, zdobywając pięć medali mistrzostw kraju, w tym historyczne złoto z 1987 roku. Wraz z Mariolą Pawlak-Marzec tworzyły duet nie do zatrzymania, tak w kadrze, jak i w klubie.

Teresa Kępka-Swędrowska stanowiła o sile Ślęzy już jako 18-letnia zawodniczka i pozostała wierna żółto-czerwonym barwom przez cały okres swojej gry w Polsce. Na kilka lat wyjechała do Francji, reprezentować Bourges Basket, ale powróciła do Wrocławia na jeden, ostatni sezon w swojej karierze. Łącznie rozegrała dla 1KS-u 276 spotkań, zdobywając ponad trzy tysiące punktów. Numer 7, z którym Kępka-Swędrowska występowała na koszulce Ślęzy, został zastrzeżony. Zmarła w 2012 roku, w wieku zaledwie 53 lat, przegrywając długoletnią walkę z chorobą.

Eugeniusz Spisacki to postać, bez której wrocławskiej koszykówki kobiet mogłoby nie być. W 1953 roku, jeszcze jako zawodnik, został trenerem koszykarek Ślęzy. Jak czytamy w wydawnictwie „IKS Ślęza XXV lat 1945-1970” – nigdy nie załamywał się w pracy. Zawsze wierzył, że Wrocław, a w szczególności jego klub jest w stanie posiadać dobrą drużynę ligową. I wiara ta przełożyła się na czyny, bowiem Ślęza pod wodzą Spisackiego pojawiła się w I lidze w 1956, a następnie w 1962 roku. Nie odszedł z drużyny nawet, gdy ta występowała poziom niżej. W Ślęzie poznał także swoją małżonkę – Janinę Spisacką, d. Gerycz. Razem przez 16 lat byli siłą tego klubu. Małżeństwu Spisackich Ślęza zawdzięcza niezwykle dużo. Ich syn, śp. Wojciech Spisacki, również był ważną postacią klubu.

Eugeniusz Spisacki przez siedem lat trenował koszykarzy Śląska, ale w 1978 roku wrócił tam, gdzie czuł się najlepiej. I znowu potrzebował zaledwie kilku lat, żeby odbudować siłę zespołu. Tym razem potwierdzoną srebrnym medalem, wywalczonym w 1982 roku. W składzie drużyny Spisackiego były oczywiście Pawlak-Marzec oraz Kępka-Swędrowska, wówczas występujące pod swoimi panieńskimi nazwiskami. Po tym sukcesie dało o sobie znać zdrowie, ale legendarny szkoleniowiec nie zamierzał odchodzić od klubu. Został koordynatorem szkolenia w 1KS-ie i dopilnował, że Ślęza znajdzie się na właściwym miejscu – na najwyższym stopniu podium, ze złotym medalem mistrzostw Polski. Przez wiele lat był związany z Dolnośląskim Związkiem Koszykówki. Od 2004 roku pełnił funkcję Honorowego Prezesa DZKosz. Eugeniusz Spisacki traktował Ślęzę jak swoje dziecko. Pogorszenie sytuacji klubu w 1988 roku przepłacił zawałem serca. Żółto-czerwone barwy zawsze były dla niego najważniejsze. Zmarł 21 sierpnia 2017 roku w wieku 84 lat.

Komplet zwycięstw koszykarek Ślęzy Wrocław w Poznaniu

Ślęza Wrocław wygrała IV Memoriał Romana Habera w Poznaniu, notując komplet zwycięstw. W przyszły weekend wrocławianki zaprezentują się własnym kibicom w turnieju Wrocławska Iglica 2019.

Z powodu plagi kontuzji w zespole Pszczółki AZS UMCS Lublin pierwszym rywalem koszykarek Ślęzy podczas poznańskiego turnieju był drugi zespół gospodyń – Enei AZS-u Poznań. Młodziutkie zawodniczki ze stolicy Wielkopolski podeszły bez większego respektu do bardziej doświadczonych rywalek, rozpoczynając to starcie od dwóch trzypunktowych trafień. Trener Arkadiusz Rusin błyskawicznie poprosił o czas i dosadnie wyjaśnił swoim podopiecznym, czego wymaga od nich w tym spotkaniu. Efekt? Przez kolejne siedem minut zawodniczki Grzegorza Zielińskiego zdobyły już tylko sześć oczek, Ślęza zaś 32.

Wrocławianki zaczęły agresywnie bronić i wykorzystywać znaczną przewagę w warunkach fizycznych, dzięki czemu nie pozwalały już swoim przeciwniczkom na łatwe rzuty i w miarę swobodne poruszanie się po obwodzie. Juniorki z Poznania pudłowały i popełniały straty, co napędzało szybki atak zawodniczek 1KS-u. Głównym założeniem na to spotkanie miało być trenowanie schematów agresywnej obrony oraz szybkiego ataku i po time-oucie z samego początku oba te elementy zaczęły funkcjonować.

Również wydarzenia drugiej kwarty zwiastowały pewną, spokojną i wysoką wygraną Ślęzy. Choć trener Rusin nie był zadowolony z defensywy w wykonaniu swojego zespołu, to z dyspozycji w ataku mógł się cieszyć. Ofensywa 1KS-u działała na pełnych obrotach, a piłka co i rusz wędrowała w strefę podkoszową, gdzie zdecydowanie niższe koszykarki Enei AZS-u II nie miały szans w bezpośrednich starciach z Darią Marciniak, Magdaleną Szajtauer, Aną Pocek oraz Cierrą Burdick. Po 20 minutach mieliśmy wynik 61:23. Tak wysokie prowadzenie i niezła gra żółto-czerwonych spowodowała rozprzężenie w ich szeregach. Po wznowieniu gry zawodniczki gospodarzy nie wyglądały na tle ekstraklasowego zespołu Ślęzy jak drużyna rezerw. Poznanianki wyszły odważnie, walczyły o każdą piłkę i, co najbardziej frustrowało opiekuna 1KS-u, z łatwością rozbijały obronę wrocławianek. Wynik 22-18 dla Ślęzy doskonale odzwierciedla determinację w szeregach gospodyń i rozluźnienie drużyny z Wrocławia.

Wszystko zmieniło się w decydującej kwarcie, kiedy to Ślęza zwarła szeregi w obronie, co natychmiast przełożyło się na kłopoty ofensywne młodych zawodniczek Enei AZS-u. Przez 10 minut były w stanie zdobyć tylko dwa punkty, co przy 16 oczkach żółto-czerwonych wyglądało blado. Jednak w całkowitym rozrachunku za 43 zdobyte punkty należą się poznaniankom oklaski. Na szczególne wyróżnienie zasłużyła Weronika Piechowiak. Zaledwie 17-letnia silna skrzydłowa zdobyła 16 oczek i zebrała osiem piłek, potwierdzając, że zeszłoroczny debiut w Energa Basket Lidze Kobiet nie był przypadkiem.

Dzień później naprzeciwko Ślęzy stanął zespół Artego Bydgoszcz osłabiony brakiem Jennifer O’Neill oraz Edyty Faleńczyk. To bynajmniej nie przeszkodziło podopiecznym Tomasza Herkta w znakomitym początku spotkania. Pod koszem nie do zatrzymania były Shante Evans oraz Laura Miskiniene, które wymuszały przewinienia zawodniczek Ślęzy. A gdy piłka nie szła w pomalowane, to trafiała do Kateryny Rymarenko. Reprezentantka Ukrainy miała fantastycznie skalibrowany celownik, dwukrotnie trafiając z dystansu. Po drugiej stronie parkietu zawodniczki 1KS-u również były bezradne. Efekt? Aż 17:5 dla Artego po pierwszych pięciu minutach. Gra Ślęzy ponownie ruszyła dopiero po otrzeźwiającej przerwie na żądanie, o którą musiał prosić trener Rusin. Zaczęła funkcjonować defensywa, którą ożywiło zwłaszcza pojawienie się na parkiecie Abigail Glomazic. Reprezentantka Szwecji swoją energią natchnęła koleżanki do lepszej gry i do odrabiania strat. To dzięki niej oraz znakomitej skuteczności Britney Jones Ślęza wróciła z dalekiej podróży na wynik 21:24.

Tuż po wznowieniu gry w drugiej kwarcie wrocławianki zaliczyły serię punktową 8:0 i wyszły na prowadzenie. Ponownie wszystko zaczynało się od duetu Jones-Glomazic, który wspierany był przez Anę Pocek oraz Nevenę Jovanovic. Z powodu drobnych problemów zdrowotnych daleka od optymalnej formy była Cierra Burdick, ale dołożyła od siebie dwie zbiórki w ataku oraz trzy asysty. Przy stanie 33:26 dla Ślęzy o czas poprosił Tomasz Herkt i gra jego zawodniczek poprawiła się, czego efektem było zmniejszenie strat do zaledwie trzech oczek. W ostatnich pięciu minutach pierwszej połowy gra toczyła się właściwie cios za cios, ale to Ślęza wyszła zwycięsko z tej wymiany trafień, schodząc na przerwę z pięciopunktowym prowadzeniem.

Trzecia kwarta miała niewiele wspólnego z płynną i atrakcyjną dla oka grą. Obie drużyny popełniały sporo strat, co uniemożliwiało znalezienie właściwego rytmu zarówno Ślęzie, jak i Artego. Nie brakowało również fauli – już po 150 sekundach wrocławianki miały na koncie cztery przewinienia drużynowe. To dzięki wizytom na linii rzutów osobistych bydgoszczanki odrobiły dwa punkty, a w późniejszym etapie trzeciej kwarty pomniejszyły straty o kolejne oczko. Wydawało się jednak, że Ślęza mimo wszystko będzie w stanie utrzymać prowadzenie. Minimalna przewaga wrocławianek utrzymywała się przez kolejne kilka minut i przeniosła się na czwartą kwartę. Na pięć minut przed końcem było 62:61, a po chwili już 65:62 dla Artego. Zawodniczki z Kujaw zdobyły dziewięć punktów bez odpowiedzi rywalek i przejęły inicjatywę w końcowych momentach meczu. Wrocławianki wybrnęły z tej sytuacji doprowadzając do remisu i na minutę przed ostatnią syreną było po 69. Trafienia Neveny Jovanovic i Abigail Glomazic pozwoliły przechylić Ślęzie szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

Także i spotkanie ostatniego dnia turnieju z pierwszą drużyną gospodyń zaczęło się od fatalnego początku żółto-czerwonych, które przegrały pierwsze pięć minut 9:16. Druga piątka zakończyła się rezultatem 16:2 i od tego momentu wrocławianki właściwie kontrolowały wydarzenia na parkiecie. Zawodniczki Enei AZS-u nie miały w niedzielne przedpołudnie dobrego dnia, jeżeli chodzi o skuteczność, popełniły też aż 26 fauli i aż 19 strat. Jedynym solidnym elementem w grze zespołu Elmedina Omanicia były rzuty osobiste. Ślęza dysponowała znacznie większą siłą ognia, głównie za sprawą wsparcia ze strony reprezentantek Polski. W starciu z Artego krajowe zawodniczki zdobyły łącznie dwa punkty za sprawą Darii Marciniak, przeciwko koszykarkom z Poznania miały już 37 oczek, a prym wiodła Agata Dobrowolska z 11 punktami. Wrocławianki dobrze dzieliły się piłką (21 asyst) i właściwie zamknęły Enei AZS-owi strefę podkoszową (tylko 12 punktów z pomalowanego). Druga połowa toczyła się pod dyktando Ślęzy, która w pewnym momencie miała nawet 38 punktów prowadzenia. Ostatecznie skończyło się na 33 oczkach.

Ślęza Wrocław wyjechała z Poznania zwycięska, choć z pewnością sztab szkoleniowy 1KS-u zebrał sporo materiałów do analizy i w najbliższym tygodniu zawodniczki czeka praca nad wyeliminowaniem wielu niedociągnięć dostrzeżonych przez trenerów. W ostatni weekend września wrocławianki czeka ostatni sprawdzian w okresie przygotowawczym. Podczas turnieju Wrocławska Iglica 2019 żółto-czerwone zaprezentują się swoim kibicom w dwóch spotkaniach. Łącznie w halach AWF-u rozegrane zostaną cztery mecze.

IV Memoriał Romana Habera – wyniki Ślęzy Wrocław

Enea AZS Poznań (juniorki) – Ślęza Wrocław 43:99 (12:34, 11:27, 18:22, 2:16)
Ślęza: Marciniak 17, Glomazic 14, Klatt 14, Burdick 10, Szajtauer 10, Pocek 10, Piędel 9, Jovanović 5, Jones 4, Dobrowolska 4, Owczarzak 2.

Ślęza Wrocław – Artego Bydgoszcz 74:70 (21:24, 22:14, 10:13, 21:19)
Ślęza: Jones 26, Glomazic 15, Jovanovic 13, Pocek 11, Burdick 7, Marciniak 2.

Enea AZS Poznań – Ślęza Wrocław 52:85 (18:25, 12:22, 9:19, 13:19)
Ślęza: Jones 14, Burdick 14, Dobrowolska 11, Klatt 9, Pocek 7, Jovanović 7, Marciniak 6, Szajtauer 6, Glomazic 6, Owczarzak 3, Piędel 2.