Spojrzenie w liczby: ćwierćfinały EBLK
Po serii ćwierćfinałowej pomiędzy Ślęzą Wrocław a Artego Bydgoszcz prezentujemy 10 statystyk, które pozwolą lepiej zrozumieć obraz tej rywalizacji, zakończonej awansem 1KS-u do półfinałów Energa Basket Ligi Kobiet.
3,5 – o tyle punktów w przeciągu czterech spotkań Ślęza Wrocław była lepsza od Artego, gdy na parkiecie przebywała Elina Dikeoulakou. Żadna inna zawodniczka nie miała tak pozytywnego wpływu na resztę drużyny, niezależnie od tego, czy reprezentowała klub z Wrocławia, czy też z Bydgoszczy. W zakresie łącznych +/- najlepsza piątka ćwierćfinałów grająca w żółto-czerwonych barwach to: Taisiia Udodenko (+4), Cierra Burdick (+9), Lea Miletić (+4), Karina Szybała (+10), Elina Dikeoulakou (+14).
11 – siła Artego to przede wszystkim zawodniczki podkoszowe. Zarówno Dragana Stanković, jak i Ziomara Morrison to znakomite koszykarki, mające ogromne umiejętności po obu stronach parkietu, ale w rywalizacji z wysokimi graczami Ślęzy – Cierrą Burdick oraz Taisiią Udodenko przegrały walkę na tablicach. Amerykańska skrzydłowa Ślęzy zanotowała trzy mecze z podwójną liczbą zbiórek (w sezonie zasadniczym potrzebowała do tego ośmiu spotkań), a ukraińska środkowa spisała się na miarę swojej średniej z sezonu zasadniczego. Te występy pozwoliły podkoszowym Ślęzy zebrać 66 piłek, o 11 więcej niż Stanković i Morrison. To dobry prognostyk przed batalią z Kyarą Linskens oraz Laurą Juskaite z AZS AJP Gorzów Wlkp.
16 – jeżeli jedna z drużyn obejmowała w trakcie meczu prowadzenie, szanse rywala na odzyskanie inicjatywy były niewielkie. Najwięcej zmian prowadzenia, 10, mieliśmy w meczu numer 3, gdy Ślęza i Artego toczyły wyrównany bój w pierwszej połowie. W trzech pozostałych starciach było tylko sześć takich przypadków, a gdy odejmiemy obowiązkową, pierwszą zmianę, to zostają nam zaledwie trzy. Łącznie 16 w ciągu czterech spotkań. O 11 mniej niż… w meczu Ślęzy z Artego w grudniu w hali wrocławskiej AWF. Wówczas było ich aż 27.
23 – Ślęza zostawiła na linii rzutów osobistych 23 punkty, bydgoszczanki o połowę mniej. Nieprzyjemną niespodziankę sprawiła Cierra Burdick, która na koniec sezonu zasadniczego trafiła 19 kolejnych rzutów wolnych, a w serii z Artego spudłowała 1/3 swoich prób. Poniżej średnich z pierwszego etapu rozgrywek spisały się właściwie wszystkie zawodniczki Ślęzy. Poza, co nie jest niespodzianką, Eliną Dikeoulakou.
26 – popis Łotyszki w meczu wieńczącym ćwierćfinały na długo pozostanie w pamięci kibiców Ślęzy Wrocław i trudno się dziwić. Trener Rusin pierwszy raz w sezonie desygnował Dikeoulakou do wyjściowej piątki, a ta odpłaciła się za zaufanie 26 punktami, z których aż 18 było efektem rzutów z dystansu. 26 oczek to oczywiście najlepszy wynik w sezonie rozgrywającej 1KS-u, ale i najlepszy rezultat spośród wszystkich zawodniczek klubu z Wrocławia w tym sezonie. To jednak nie jest najlepszy wynik Eliny w trakcie jej przygody w Polsce. Gdy reprezentowała barwy Lotosu Gdynia, zdobyła 35 punktów w starciu z Energą Toruń. Grająca wówczas pod panieńskim nazwiskiem Babkina oddała aż 25 rzutów osobistych, wykorzystując 23. A skoro o osobistych mowa…
29 – … to w meczu numer trzy rzuty Artego miało aż 29 szans na dopisanie do dorobku kolejnego punktu. Bydgoszczanki wykorzystały 24 próby. Zarówno liczba oddanych, jak i celnych rzutów to drugie najwyższe wyniki w sezonie przeciwko Ślęzie Wrocław.
30 – jak przeciwstawić się sile podkoszowej rywala? Tak często, jak to tylko możliwe, szukać szczęścia na obwodzie. A że koszykarki Ślęzy potrafią przymierzyć z dystansu, to i ochoczo się tam udawały. Żółto-czerwone trafiły łącznie 30 trójek ze skutecznością 42,9 proc. To znakomity rezultat biorąc pod uwagę fakt, że ich średnia z sezonu zasadniczego to 33,3 proc., a w ostatnich pięciu meczach przed play-offami podopieczne Arkadiusza Rusina trafiały zaledwie 27,9 procent swoich rzutów. Zawodniczki 1KS-u zdobyły w ten sposób aż o 60 punktów więcej niż koszykarki Artego, które przez całą serię trafiły tylko 10 trójek na bardzo złej skuteczności 21,7 proc., o 12 proc. gorszej niż w pierwszym etapie rozgrywek.
34 – nic zatem dziwnego, że obwodowe zawodniczki Ślęzy zdecydowanie pokonały swoje rywalki z Artego, jeżeli chodzi o liczbę zdobytych punktów. Kwintet Colson, Dikeoulakou, Kastanek, Palenikova oraz Szybała zdobył o 34 oczka więcej niż kwartet Hornbuckle, McBride, Międzik, Radocaj. Wrocławianki wygrały tę bezpośrednią rywalizację 160-126. O problemach swojego zespołu na obwodzie wspominał trener Herkt po wygranym meczu numer trzy – jedynym, w którym jego podopieczne potrafiły grać ze swoimi vis-a-vis na równi.
53,1 – gdy obie drużyny spotkały się we Wrocławiu w sezonie zasadniczym, Artego Bydgoszcz raz po raz punktowało Ślęzę spod kosza i z półdystansu. Bydgoszczankom wpadały również trójki. Wszystko w drodze po wygraną 67:63 na skuteczności 54% z gry. W minioną sobotę Artego wygrało 78:62 i gdyby nie fakt, że zaledwie dwie z 10 trójek znalazły się w koszu, podopieczne Tomasza Herkta mogły pobić swój najlepszy wynik z grudnia. Niemniej kończąc mecz ze skutecznością 53,1 proc. koszykarki z Kujaw ustanowiły być może rekord play-offów.
93 – gdzie byłaby Ślęza gdyby nie mocna rotacja? Być może żółto-czerwone planowałyby wakacje, tak jak robią to teraz zawodniczki Artego. W pierwszym meczu z powodu urazu ze składu bydgoszczanek wypadła Agnieszka Szott-Hejmej i trener Herkt musiał de facto rotować zaledwie siedmioma zawodniczkami, a zmienniczki nie były w stanie wnieść do gry Artego tyle, ile koszykarki Ślęzy. Różnica w punktach z ławki zdecydowanie przemawia za szerokim składem 1KS-u, aż 93 punkty w trakcie ćwierćfinałów zdobyły rezerwowe. W przypadku klubu z Bydgoszczy licznik zatrzymał się na 52 oczkach. Warto również podkreślić znakomity mecz numer dwa: Daria Marciniak, Terezia Palenikova, Lea Miletić i przede wszystkim Elina Dikeoulakou podzieliły między siebie 45 punktów – najlepszy wynik w sezonie.